Kilka wpisów temu publikowałem moją top listę najlepszych utworów fantasy. Dziś pora na wycieczkę na drugą stronę piekielnych wrót i zapoznanie się z moim top 10 najgorszych książek. Klikacie na własną odpowiedzialność. I na litość boską: CHROŃCIE OCZY!
Krótki wykład o naturze gniota:
Zacznijmy od tego, że gnioty nie są zwykłymi, złymi książkami. Po pierwsze: coś takiego, jak zła książka zdarza się bardzo rzadko. Większość książek trafiających na nasz rynek jest w najgorszym razie bardzo przeciętna. Wynika to z faktu, że pozycje trafiające do druku najczęściej zostają poddane jakiegoś rodzaju selekcji, w efekcie której wybierane są jedynie te rokujące przynajmniej zwrot kosztów wydania, jeśli nie zyski. Książek złych lub bardzo złych się prawie nie wydaje, bo to się nie opłaca.
Niemniej jednak od czasu do czasu na rynek trafia pozycja, która nie jest zwyczajnie niedobra w sensie dosłownym (czyli jest nie tyle zła, a raczej nie jest dobra), pozycja, która nie jest nawet zła. Pozycja której wartość literacka przekroczyła zero i powoli zmierza w stronę ujemnej nieskończoności. Właśnie taką pozycję nazywamy gniotem.
Skąd one się biorą?
To bardzo trudne pytanie. Wydaje mi się jednak, że główne ich źródła to:
- Znani pisarze: pierwszym, paradoksalnie źródłem gniotów są pisarze o ustalonej już renomie i dużej ilości fanów, często żyjący głównie ze swojej twórczości. Autorzy tacy czasem zdają się grzeszyć dwoma grzechami kardynalnymi: pychą oraz nieumiarkowaniem w jedzeniu i piciu. W pierwszym wypadku Znany Pisarz dochodzi do wniosku, że w końcu to on jest Wielkim Artystą, w sprawach książek nieomylnym i nie musi słuchać redaktora. Może za to pisać dowolne bzdury. Wydawca i redaktor wiedzą oczywiście, że człowiek taki pisze gniota za gniotem, jednak puszczają te jego wypociny w obieg, zdają sobie bowiem sprawę, że samo nazwisko Autora wystarczy, by sprzedać książkę.
W drugim przypadku mamy do czynienia z człowiekiem, który zwyczajnie przepił swój talent literacki i wszystkie pieniądze z tantiem, jednak zdaje sobie sprawę z tego, że samo jego nazwisko na okładce wystarczy, by sprzedać książkę. Tworzy więc bo bez wódki żyć nie może.
Trzecim, w ostatnich latach mnożącym się przypadkiem są pisarze, którzy umarli, a następnie zmartwychwstali.
- Wydawnictwa No-name: drugim, niewyczerpanym źródłem gniotów są małe wydawnictwa wydające książki napisane, poddane redakcji, korekcie i zilustrowane przez swoich założycieli.
- Rozwijające się universa: ostatnie źródło gniotów stanowią natomiast tzw. ?rosnące uniwersa? i menagerowie myślący na zasadzie ?wyliczyłem, że możemy sprzedać 20.000 sztuk książki o Samurajach Klanu Małża, obojętnie od tego jak złej będzie jakości!?
20 komentarzy
Rekomendowane komentarze