Skocz do zawartości

Random Sanity

  • wpisy
    387
  • komentarzy
    1419
  • wyświetleń
    255693

Star Command (2013) (Android / iOS)


Rankin

1273 wyświetleń

FTL: Faster Than Light był być może pierwszym growym sukcesem Kickstartera. Unikatowy miks losowo generowanej treści z bitwami graniczącymi z łamigłówkami okazał się być niespodziewanym hitem. Czy samodzielnie utworzy nowy gatunek gier - dopiero się okaże, na razie możemy zagrać w Star Command, grę, która pozornie wydaje się być bardzo zainspirowana FTL - ale tak naprawdę jest samodzielnym tworem, z własnymi pomysłami i rozwiązaniami.

I36QO0xl.jpg

Dawno, dawno temu, w odl- wróć, nie ten serial.

Kosmos, ostatnie pogranicze... Świeżo upieczony kapitan ziemskiego Gwiezdnego Dowództwa dostaje we swoje władanie goły statek, który musi oprawić w załogę, bronie i sprzęt. Po wykonaniu paru prostych misji, sprawy znacznie się komplikują i... Cóż, gigantycznych zwrotów fabularnych nie będzie, za to będzie zwiedzanie galaktyki, negocjacje i bitwy z wrażymi statkami (i nie tylko). Najważniejszy jest taki Star Trekowy klimat, ciężko określić, czy bardziej Kirkowy, czy Picardowy, ale każda kolejna lokacja jest niczym wykrojona z odcinka legendarnego serialu, często jeszcze doprawiona dość lekkim poczuciem humoru. Dla mnie bomba.

rwA8ZT8s.jpgUpD57fWs.jpg

Jak przedstawia się rozgrywka Star Command? Gracz lata od planety do planety, od "galaktyki" do "galaktyki" wedle własnego uznania. Wszędzie jest coś do zrobienia - a to Mrówkorianie kogoś zjadają, a to aktywują się tajmnicze ruiny, a w tym wszystkim nasz dzielny kapitan ładuje się w tarapaty. Zazwyczaj można najpierw ponegocjować (klasyczne "answer hail"), może nawet coś ugrać, z rzadka zupełnie ominąć konflikt, a następnie następuje sedno gry - bitwa. W najbardziej standardowej postaci statek gracza ostrzeliwuje się ze statkiem przeciwnika - walki są zawsze 1 na 1 - ale często występują najróżniejsze urozmaicenia - a to trzeba odeprzeć wielki abordaż, a to niespodziewany ostrzał podpalił pół statku, a to trzeba przetrwać, aż silniki zostaną naprawione. Kluczem do sukcesu jest oczywiście skuteczne żonglowanie dostępną załogą - gracza uratuje właściwe zrównoważenie obsługi stacji i zajmowania się problemami na pokładzie własnego pojazdu. W miarę ciekawym pomysłem, biorąc pod uwagę iosowo-androidowe korzenie gry, są minigierki pojawiające się przy ostrzale, a których powodzenie dyktuje skuteczność ataku; choć generalnie nie przepadam za wszelakimi QTE, tu stukało mi się przyjemnie, szczególnie z działa maszynowego.

VGXrcgbs.jpgkV7HwcZs.jpg

udany ostrzał i jego efekt

Twierdzą gracza jest jego statek i jego załoga. Wyboru statku dokonuje się na początku gry i później zmienić go nie można, co najwyżej rozbudować, ale wybór - poza jedną opcją - jest raczej kosmetyczny. Na obecną chwilę bowiem dostępne są 3 statki średnie i 1 mały - mały oczywiście ma mniej miejsca na rozbudowę, ale wszystkie trzy średnie modele różnią się w praktyce tylko rozłożeniem pomieszczeń do rozbudowy. Na początku statek jest pusty, zawiera tylko mostek i silnik, a załogą jest tylko sam utworzony przez gracza kapitan - zaraz na początku gry gracz dostaje kilka tokenów ("waluta" Star Command) na budowę podstawowej broni i maszynerii, a także wynajęcie załogi. Załoga, aby skutecznie działała, musi być przypisana do wybudowanego stanowiska, przypisanie, poza oczywistą obsługą maszynerii, aktywuje też umiejętności postaci: załoga przypisana do pomieszczeń czerwonych może ostrzeliwać wrogów inwadujących pokład statku, załoganci niebiescy leczą innych członków załogi, żółty crew wreszcie gasi pożary, łatuje kadłub (ostrożnie, bo próżnia może w mgnieniu oka wyssać nieuważnego mechanika) i naprawia uszkodzoną maszynerię. O śmierć członka załogi czasem bardzo łatwo, ale jeśli nie był to kapitan, gra toczy się dalej, choć czasem utrata doświadczonego i wyćwiczonego załoganta może boleć. System działa całkiem sprawnie, choć micromanagement czasem daje się we znaki - gra owszem, pauzuje, ale tylko po wybraniu określonego załoganata, przez co ogarnianie większego chaosu na pokładzie przypomina wystukiwanie na fortepianie dość żwawego utworu. Sprawę trochę też utrudnia zoom, który - przynajmniej na tablecie - ma cztery ustawienia: za duży, dość duży, dość mały, oraz o wiele za mały. Nie jest jednak strasznie, a autorzy mają w zanadrzu kilka pomysłów na usprawnienie sytuacji.

kRb348es.jpgrOG6Yzis.jpg

Od strony graficznej gra prezentuje się dobrze. Rzut izometryczny z pixel artem jest niezbyt pionierskim wyborem, ale dzięki zastosowaniu żywej palety barw i wszystko jest czytelne i nawet... ładne. Muzyka zaś jest dopasowana do sytuacji i stylu gry (space opera!)

Tyle zachwalania gry - pora na jej niedociągnięcia. Wspominałem już o micromanadżemencie - to jest chyba największy problem gry. Innym jest zaś jej... objętość. Nie jest to może gra na jedno posiedzenie, ale koniec i tak nadchodzi niespodziewanie szybko. Wiele lokacji pozostaje zablokowanych, jedynie zaznaczonych na mapie a i w paru miejscach obecne są placeholdery w stylu "ciąg dalszy w przyszłej wersji gry". Jest niby newgame+, pozwalający na granie na wyższym poziomie trudności, a także zmianę statku, ale to nie to samo, szczególnie, gdy się pamięta o innych sygnałach brakującego contentu. Gra zresztą dość na standardowym poziomie trudności niespodziewanie przechodzi z "wymagająca" na "prościutka" i różne niespodziewajki, którymi potem ciska w gracza gra, zostają sprawnie rozbrajane.

FJ3Dxcvs.jpgjYRpyzcs.jpg

Podsumowując - Star Command jest bardzo dobrą grą. Posiada pewne dobre niedociągnięcia, które twórcy mają z czasem łatać, co uczyni ją jeszcze lepszą. Sam grę załapałem w humble bundle, ale chyba warto ją kupić za pełną (3 dolary?) cenę - jest to prawdopodobnie rzecz najbliższa Star Trek: The Videogame, jaką dostaniemy przez pewnie długi czas.

arWYIvTs.jpgch7kYGzs.jpgBSh6KhDs.jpg

9 komentarzy


Rekomendowane komentarze

10-15h to "lekkie" naciąganie. Nie zmienia to faktu, że gra się przyjemnie. Sam nawet nie zauważyłem kiedy dobrnąłem do końca, co poskutkowało tylko włączeniem gry na najwyższym poziomie trudności, zmianie statku i ruszeniu w powtórny podbój galaktyki! ;)

Ps. czekam z niecierpliwością na pojawienie się brakującej zawartości ;]

Link do komentarza

"bardzo zainspirowana FTL - ale na kopiowaniu FTL na całe szczęście nie poprzestaje." - Co za bzdury. Spójrz na pierwsze wpisy na stronach obu gier i zobaczysz, że zaczynali w 2011 (a przynajmniej wpisy są od tego czasu). Jestem pewien, że nie ma tu ani zrzynki ani pewnie inspiracji silnej tym bardziej, że zanim się coś pokaże trzeba to mieć zrobione, więc podejrzewam, że proces tworzenia zaczął się wcześniej a to znaczy, że były to podobne pomysły, na które wpadli w mniej więcej tym samym czasie.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Gra na normalu jest od FTL dużo łatwiejsza, ukończenie jest kwestią raczej cierpliwości, niż szczęścia. Głównym problemem są żołnierze inwadujący statek, trzeba zawsze poświęcić ze 3 czerwonych (i przynajmniej jednego niebieskiego do leczenia), manewrować grupą, rotować rannych, itp. W późniejszych etapach abordaż jest nawet mniejszym problemem, bo łatwiej jest utrzymać tarcze blokujące teleport (>regen >dodge >regen >dodge). W zasadzie pokusiłbym się o stwierdzenie, że to defensywa jest sednem gry, nie ofensywa - ta druga sprowadza się do trzymania minimum jednego operatora działa i klikania minigierek, a ta pierwsza to walki, naprawy, stawianie sentry, leczenia itp. itd.

Na hardzie jest już dużo trudniej, przeciwnicy potrawią dogryźć - pociski zjadają (prawie) całą tarczę, żołnierze mają dużo silniejsze fazery itd.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...