Te %&(# targi!
Wszyscy (sztuk cztery) się na Gamescomie świetnie bawimy, ale są i sytuacje, przy których jeżą się nawet resztki Adziorowego uczesania. O tym, za co można niemieckie targi pokochać czytacie codziennie, poniżej znajdziecie to, za co można je znienawidzić.
Jeszcze słowem wstępu: swoje żale wylewa Papkin, który przez wzgląd na problemy techniczne musi żerować na kontach kolegów. Nie przeciągając:
- tajemnicą poliszynela jest, że Pewna Duża Firma wynajmuje na swoje pokazy hotel. Budynek oddalony jest od Koelnmesse o kilka rzutów beretem, szkopuł w tym, że prezentacje Pewnej Dużej Firmy nigdy nie rozpoczynają się o czasie, a minuty są dla dziennikarzy towarem deficytowym. Na dokładkę bardzo często faktyczne nowinki poprzedza PR-owe bleblanie o niczym, przez co do hal wraca się biegiem (wyżej podpisany niemal się zresztą przez takie obsuwy spóźnił na konferencję Blizzarda).
- przygotowanie pokazów. Rzecz niby podstawowa, ale i tu bywają problemy. Moimi cichymi faworytami tegorocznej imprezy są: Japończyk czytający CAŁĄ prezentację z kartki (a w dodatku dysponujący charyzmą łopaty do odgarniania śniegu) oraz Rosjanie aktualizujący builda co 10 minut (o częstych crashach, przez wzgląd na wrodzoną przyzwoitość, piszę jeno w nawiasie). Adzior dodaje jeszcze, że był świadkiem podróży w czasie ? wobec opóźniającej się prezentacji jeden z pracowników cofnął stojący obok kolejki zegar ścienny.
- fajne te nowe konsole. Szkoda, że tak często wywala je do Windowsa.
- Jeśli się już wysyła na targi swoje przedstawicielstwo, to wypadałoby przygotować przynajmniej nowy trailer. PS ? gameplaye z E3, które rozszerzono o kilkunastosekundowe cutsceny wciąż liczą się jako ?gameplaye z E3?.
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze