Skocz do zawartości

Rozrywka bez prądu

  • wpisy
    11
  • komentarzy
    83
  • wyświetleń
    11092

Dwie strony Wojennego Młota...


CorniC

1314 wyświetleń

img4cfab759afecc.jpg

Dopiero zaczynając zabawę z bitewniakami, musimy zdecydować się na któryś z systemów, najłatwiej i najszybciej wsiąkniemy w te stworzone przez Games Workshop. Ani do ich Warhammera Fantasy, ani do jego 40-kowego odpowiednika nie zabraknie nam nigdy współgraczy, nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Zasady znają wszyscy i poza pewnymi spornymi sytuacjami, nawet ludzie z innych części świata są w stanie się porozumieć przy stole gry, bez trudu. Jedyną kwestią jest to który ze światów bardziej nam pasuje, a tu zaczynają się problemy. Zarówno opcja Fantasy, jak i Sf ma swoje wady i zalety, ja na początek zaczynam od podboju czterdziestego milenium, co nie znaczy, że rezygnuje z Battle'a, wręcz przeciwnie jeszcze bardziej chce w niego grać... Oto moje przemyślenia na temat podobieństw i różnic obu systemów.

m1360070a_2010-09-03_1_749x491.jpg

Elfi odział z Bitwy o Wyspę Krwi

Garść słów o uniwersum...

Jeśli chodzi o świat Warhammer Fantasy Battle, to mamy tu już trochę oklepany schemat. Świat przypominający średniowieczną Europę, zamieszkiwaną przez Ludzi, Elfy, czy Orków widzieliśmy nie raz... Historia zyskuje dopiero na bliższym poznaniu, dalej w prawdzie zalatuje oldschoolowym fantasy, ale ma swój urok, a każda jednostka, czy bohater to temat na niezłe opowiadanie. Bardzo fajnie słucha się dywagacji starszych graczy, na temat pochodzenia, czy uzbrojenia ich jednostki. Historie ze świata gry mają przełożenie na rozgrywkę, możemy więc grać zaproponowane przez twórców scenariusze, czy też odtwarzać monumentalne bitwy. Prawdziwą kopalnią wiedzy na temat Battle'a są kodeksy każdej z armii, poza informacjami na temat statystyk armii oferują też historie rasy, której dotyczą, te pseudo historyczne opracowania, są naprawdę dobre i czyta się je z prawdziwą przyjemnością. Jeśli więc chodzi o opcje fantasy, to mamy tutaj klasyczny świat silnie inspirowany Tolkienem, trudno powiedzieć o nim, że jest słodki i cukierkowy, ale w porównaniu do 40-ki, nie jest też mega brutalny, ot takie lekko zachlapane czerwienią dark fantasy.

Dużo trudniej sklasyfikować świat Warhammmera 40 000, mamy tu w prawdzie Space Marines, podróże kosmiczne, nowoczesną niszczycielską broń, ale też eldarską i chaosową magię, istoty demoniczne występują tu na równi z tymi modyfikowanymi genetycznie, a zakony kosmicznych komandosów przypominają, a to rzymskie centurie (Ultramarines), a to wikingów (Space Wolves), a to zakon templariuszy (Dark Angels), przenikaj się więc elementy z różnych kultur. Świat 40-ki pełen jest krwawych bojów, bohaterstwa dowódców, patetyzmu i czystej niczym nie zmąconej młócki. W tym świecie Ludzkość prowadzona przez Imperatora (który od 10 000 lat nie żyje, ale żyje... to skomplikowane), czy raczej rząd Terry, podbija kolejne światy bezwzględnie eksterminując wszelki opór. Różnego rodzaju Marines nie są jednak jedyni w galaktyce i ciągle muszą ścierać się, a to z eldarami (coś jak elfy), a to tyranidami (paskudne poczwary), a to marines chaosu (którzy to przeszli na ciemną stronę tu utożsamianą z Chaosem). Tak więc mamy tu sf, ale podlane dużą dawką gotyku, jak dla mnie bomba, goście biegający z mieczami energetycznymi i bolterami to coś co daje swoisty, niepowtarzalny klimat. Krwawy podbój galaktyki, to świetny temat na opowiadania i powieści, których znajdziecie multum (jak choćby świetna Herezja Horusa), a kodeksy armijne, są równie dobre jak te do Battle'a. Co istotne świat 40-ki jest mniej wyeksploatowany, nie brakuje to ciekawych odwołań, a aura tajemniczości towarzyszy wielu bohaterom, a czasem nawet całym stronnictwom.

m2540210a_image-1xl.jpg

Kosmiczni Marines z zakonu Dark Angels i siły Chaosu z podstawki Mroczna Zemsta

Coś dla oka, czyli modele

Co by nie mówić Games Workshop robi figurki naprawdę dobrej jakości, a ich wygląd poprawia się z edycji na edycje, lepszy start miał w prawdzie WFB, od początku mający lepsze figurki. Teraz sytuacja się wyrównała i jeśli chodzi o bohaterów z W40 to w niczym nie ustępują swoim odpowiednikom z WFB. Gorzej jest jednak z szeregowymi jednostkami, wszak armia 40 milenium jest w miarę jednolita i o ile poszczególnych marines może różnić broń, czy oznaczenia drużyny, o tyle zbroje bojowe, czy kolorystyka jest tu dosyć jednolita. Mam więc sytuację, przypominającą nieco Atak Klonów, bandę identycznie odzianych soldatów i kilku wyróżniających się sierżantów, czy kapitanów, nie jest tak w prawdzie we wszystkich armiach, a problem dotyczy przeważnie zakonów marines. 40-ka ma jednak przewagę nad Battlem liczbą modeli innych niż same postacie. W WFB mamy wszelkiego rodzaju gryfy, wiwreny i inne tałatajstwo jak i nieco prowizorycznej artylerii, trafia się nawet pasujący jak pięść do oka, parowy czołg... Tymczasem w odległej galaktyce królują czołgi (domena Gwardii Imperialnej... nie tej czerwonej...), przedziwne machiny Tau, czy zmodyfikowane genetycznie bestie. W 40-ce możemy bawić się w bitwy pancerne, czy wystawić armię opartą na motocyklach. Jak więc widać jeśli szukamy dopracowanych modeli każdego członka udziału polecam WFB, jeśli zaś bardziej kręcą was machiny bojowe, lub motocykle wsparcia dla was jest W40.

53788_md-Artwork%252C%252520Black%252520And%252520White%252C%252520Sisters%252520Of%252520Battle%252C%252520Warhammer%25252040%252C000.jpg

Członkini imperialnych Sisters of Battle z Warhammera 40k

Zasady

No cóż, tu co bardziej doświadczeni gracze mówią jednym głosem, W40 leży i kwiczy, choć jest nadzieja, że niedawno wprowadzona VI edycja przyniesie zmiany. Po prostu 40-ka ma mniej skomplikowane zasady, nadaje się do nauki gry, prościej ją ogarnąć, mniej kosztuje, ale nie daje takich możliwości taktycznych jak WFB. Rdzeń rozgrywki w obu wydaniach bitewniaka jest identyczny, wszystko opiera się na rzutach kostkami, nawet znaczniki do obu gier są identyczne. Znamienne są jednak detale, detale które czynią z Battle'a grę bardziej logiczną, wymagającą większej dozy myślenia, gdzie każdy czar ma realne działanie, a jeśli grają dobrzy gracze, to znaczenie rzutów kostkami, ma znaczenie marginalne. Bardziej podatna na ,,kostkologie" jest 40-ka, dużo łatwiej można nauczyć się zasad, ale też dużo szybciej znudzić w miarę prostą grą. Problem bierze się z mniejszej liczby graczy i rzadszego ulepszania zasad, wszak WFB jest chyba o dwie edycje do przodu... Jeśli drzemie w was mały napoleon, polecam Batlle'a, jeśli jednak macie nieco cierpliwości, a dopiero zaczynacie, pograjcie niewielką armijką w 40-ke, co pozwoli wam oswoić się z grą i da doświadczenie przydatne do WFB.

n357hj.jpg

Skaveński wojownik z Fantasy Battle

Co dla kogo?

Samemu trudno było mi wybrać system, toteż nie śmiem nikomu radzić, niemniej po konsultacjach z graczami o większym stażu zdecydowałem się na 40-kę. Skusiły mnie prostsze zasady, które na początku pozwolą mi się wprowadzić w świat bitewniaków, jak i klimat dark sf. Myślę, że warto eksperymentować i być może najlepszym rozwiązaniem jest zabawa oboma systemami, co też mam w planach. Na razie zostaje przy budowaniu niewielkiego zakonu Dark Angels, o których już nie długo, zachęcam do gry, zachęcam do malowania i zachęcam do wsiąknięcia w niezwykły świat Wojennego Młota.

26 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Karcianki nie bardzo mnie interesują, poza tym na razie 40 nadszarpnęła mi budżet, tym bardziej że nie rezygnuje ze zbierania WKKM.

A co do elfów 90% ludzi tak reaguje, a ja i tak przemaluje ich na kolory Dark Elves i będzie ok :D

Link do komentarza

Karcianki nie bardzo mnie interesują, poza tym na razie 40 nadszarpnęła mi budżet, tym bardziej że nie rezygnuje ze zbierania WKKM.

A co do elfów 90% ludzi tak reaguje, a ja i tak przemaluje ich na kolory Dark Elves i będzie ok biggrin_prosty.gif

Myślę, że bardziej chodzi o brakujące "h"

Link do komentarza

Tak jeśli kupujesz wszystko nowe, odział pięciu zwykłych marines kosztuje około 190 zł, ja kupiłem 25 używanych + 2 motocykle + bitsy (noże, ozdoby etc) za 130 zł, i tym plus kupiony na allegro za 25 zł odział, mogę grać, chce dokupić jeszcze podstawkę Dark Vengance to koszt koło 250-300 zł, ale jej połowę sprzedam...

Link do komentarza

Jeśli chodzi o literaturę W40 to herezja Horusa jest dobra, ale tylko dobra. Tak naprawdę najbardziej podobają mi się Duchy Gaunta i Trylogia Eisenhorne'a. Naprawdę, w obu czuć moc i rękę jedynego, prawdziwe Boga-Imperatora, spoczywającego w Złotym Tronie i strzegącego Ludzkości przed Obcymi, Mutantami i Heretykami. :)

Wpis świetny i bardzo konieczny, bo jak zasugerował kolega Xerber wyżej: dobrych wpisów o Młotku ci u nas niedostatek. Sam jeśli zacznę grać to będą albo Marines albo Imperialna Gwardia, w sumie sam nie wiem na co się zdecydować... Marines niby silniejsi, ale zawsze czułem bardziej ducha Imperatora bijącego od prostych mężczyzn i kobiet w mundurach gwardii.

Link do komentarza

Piszesz o zmianie systemu jakby to była gra w karty albo gdybyś żył w jakiejś Wielkiej Brytanii, gdzie figurki są tańsze, podczas gdy to nie taki mały koszt, nawet gdyby odsprzedać stary zestaw i kupić używane.

Poza tym ważna jest kwestia settingu: ja trochę rzygam fantasy a uwielbiam nowoczesne machiny wojenne więc oczywiste że wybrałbym Czterdziestkę. No i sam jestem raczej pasywnym fanem, bo głównie opieram swoją fascynację na grach komputerowych i, w zawieszeniu, kolekcjonowaniu i malowaniu co ciekawszych modeli.

Link do komentarza

Znajomy, znajomego biggrin_prosty.gif, ale jest takie forum http://wargamer.pl/forum/ na którym ludzie opychają swoje kolekcje, ewentualnie się wymieniają. Swoją drogą najlepiej kupować nawet niekompletne figurki, a potem dokupywać bitsy.

Ja sam będę pozbywał się Chaosu, gdy kupie Dark Vengance, więc jak coś to pisać na priva.

Link do komentarza

@Cornic

Ja nie jestem pesymistyczny, po prostu wiem ile kosztowała mnie zmiana stronnictwa dawno temu w bitewniaku LOTR ;) Samo granie jednak mnie jakoś nie nęciło, ale modele uwielbiam.

Link do komentarza

Ja od siebie sugerował bym wypróbować również Dark Heresy, "papierowy" rpg w świecie 40k. Sam niedawno miałem przyjemność uczestniczyć w sesji u kolegi i grało mi się miodnie. Klimat oczywiście w dużej mierze zależy od Mistrza Gry, ale ten "mój" okazał się faktycznie Mistrzem i przez parę godzin spędzonych z kostkami w dłoni poczułem się jak prawdziwy agent Ordo Malleus biggrin_prosty.gif

Link do komentarza

WFB to dla mnie fenomen. Oto system, który ani nie jest tani ani nie jest piękny (modele są najwyzej dobre a i to tak po trzecim piwie najwcześniej. Naturalnie są wyjątki ale to wyjątki a nie standard) ani nie ma przejrzystych zasad przyjął się w Polsce najlepiej. Większy fenomen to już chyba tylko LotR, ale ten miał bonus w postaci filmów Jacksona i gazetki DeAgostini.

Jednak to by się dało jakoś przetrawić, wygląd modeli to kwestia gustu a jakieś zalety takich a nie innych zasad da sie znaleźć (chociaż trzeba mieć dużo dobrej woli żeby przetrawić zagrywki Genialnego Wytfórcy). Co innego społeczność graczy - koszmar, bardzo skutecznie odrzucający od systemu. No i naturalnie fani Battle'a tymi od 40k gardzą

Link do komentarza

Fenomen Battle'a jest rzeczywiście trudny do pojęcia, ale jednak jest, i nabija portfel ludzi z GW, a co do wykonania figurek to myślę, że większość z nich jednak trzyma poziom.

Link do komentarza

Owszem, Młotek (w obu wersjach) idealnym bitewniakiem nazwać trudno. Ma swoje wady, ale posiada również coś, co sprawia że jego popularność wcale takim wielkim fenomenem nie jest. Mam na myśli lore światów w których został osadzony. oraz drobny fakt, że był jedną z pierwszych, figurkowych gier bitewnych na rynku (jeśli w ogóle nie pierwszą. Poprawcie mnie jeśli się mylę, ale niczego starszego nie znam). nie da się ukryć, że sporą część fanów przyciągnęła nie sama możliwość toczenia bitew z innymi graczami, a raczej cała otoczka fabularna i klimat Starego Świata/Galaktyki 40k. Poza tym co by obecnie o GW nie mówić, swego czasu miewali dobre pomysły, jak np. stworzenie papierowego RPG zdolnego skutecznie konkurować ze zdobywającym olbrzymią popularność systemem Dungeons&Dragons.

Link do komentarza

Nie znam wielu konkurentów WH: Fantasy Battle, ale mam wrażenie że często są osadzone już w zupełnie innych, bardziej zakręconych a przez to mniej atrakcyjnych (ludzie wolą to co znają, a każdy zna muszkiety, krasnoludy, elfy i smoki) światach, które są rozmaitymi miksami fantasy i science fiction czy steampunku, jak WarMachine czy Hordes.

PS: Znacie stronę http://www.forgeworld.co.uk/ ? Genialne miejsce :)

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...