Wojen Maturalnych dzień pierwszy
Pierwszy dzień i od razu z grubej rury - j. Polski. Muszę przyznać, że to tego przedmiotu obawiałem się najbardziej. Teraz już wiem, że bezpodstawnie bo egzamin był niesamowicie łatwy!
Zacznijmy od czytania ze zrozumieniem. Dostaliśmy tekst popularnonaukowy (o plusach i minusach szybkiego rozwoju nauki) i czternaście pytań do niego. Umysły ścisłe już cieszą japy a humaniści zagryzają wargi. Nie ma to jak trafić na tekst z dziedziny, którą człowiek się interesuje - taki prezent od życia. Co ciekawe wiele pytań nie wymagało żadnej wiedzy polonistycznej i opierało się na zasadzie "znajdź mi w tekście to co napisaliśmy". Sporo łatwych punktów.
MFW po tej części egzaminu
Jeżeli zaś chodzi o pracę pisemną. Pierwszy temat - wiersze... "Gloria Victis" i "Mazowsze"... NIE!
Drugi temat okazał się kolejnym prezentem od życia - "Przedwiośnie". Przyznam się szczerze, że przez cały okres technikum przeczytałem obowiązkowych lektur dokładnie cztery. "Ferdydurke", "Wesele", "Dziady cz. III" i właśnie "Przedwiośnie". Sam temat też niesamowicie prosty bo nawet nie wymagał znajomości samego utworu w stopniu większym niż ten z opracowań. Gimbomózgi na Kwejku mimo wszystko już spamują, że wina Tuska ale tego można było się spodziewać bo na głupotę nie ma lekarstwa (HA HA było uczyć się czegoś poza "Lalką"!).
twarz typowego gimbomózga po zobaczeniu "Przedwiośnia"
Jutro matematyka. Jestem do niej pozytywnej nastawiony. Mam nadzieję na kontynuację dobrej passy i jeszcze większą ilość łatwizny, choć w tym przypadku nawet na wyższym poziomie trudności powinienem sobie bez problemu poradzić.
Powodzenia wszystkim maturzystom!
7 komentarzy
Rekomendowane komentarze