Skocz do zawartości

Teczka warciactw Abyssa

  • wpisy
    59
  • komentarzy
    882
  • wyświetleń
    93387

Chińskie porno-bajki #2 Hip-hop Samurai


Abyss

3778 wyświetleń

17230478.jpg

Powoli zbliża się wiosna, postanowiłem więc troszkę przybliżyć nieco weselszą i bardziej kolorową produkcje z gatunku chińskich porno-bajek. Z pozoru na wskroś japońską, jednak nie do końca.

Samurai Champloo to kolejna produkcja reżyserowana przez Schinichiro Watanabe, któremu chyba niedługo postawię jakiś mały ołtarzyk zaraz obok tego dla Hideo Kojimy i Quentina Tarantino. Wszyscy bowiem uwielbiają bawić się konwencją i nie boją się tego pokazać w swoich produkcjach, zacznijmy jednak od początku.

Akcja anime rozgrywa się w epoce Edo, kiedy to zastępy samurajów zaczynały się powoli kurczyć, a sama Japonia przechodziła gruntowane przemiany ustrojowe. Świat pozornie jest idealny do poprowadzenia historii o ostatnich z samurajów i ich potyczkach, tutaj jednak zaczyna się cała zabawa konwencją. Watanabe postanawia dorównać legendzie Cowboya Bebopa i miesza Japońską epokę Edo ze współczesną kulturą hip-hopu. Zarówno wydarzenia jak i bohaterowie przeplatają się pomiędzy współczesnością i XVII wieczną Japonią. Nie zabraknie tu gangsterskich historii o narkotykach, stręczycielstwie, hazardzie i zabójstwach na zlecenie. Pojawi się nawet nawiązanie do kultury graffiti i amerykańskiego bejsbolu.

fuusamuraichamploowallp.jpg

Dwójkę naszych samurajów poznajemy akurat gdy są skazywani na ścięcie głów przez lokalnego możnowładce, później następuje szybki skrecz - nie, nie przywidziało wam się. Skrecz winylowej płyty często towarzyszy przejściom między kolejnymi scenami. Za pomocą standardowego zabiegu opowiadania historii od tyłu dowiadujemy się jak tam właściwie trafili. Pierwszym z trójki głównych bohaterów jest Mugen, który trafia do miejskiego baru i niemal natychmiast, w zamian za jedzenie od chyba najlepszej bohaterki tego show - Fuu wdaje się w walkę z samurajami-gangsterami, to chyba dobitnie oddaje jego osobowość. Mugen jest gwałtowny, a po miecz sięga równe szybko jak się wkurza. Oczywiście do tego samego baru trafia również trzeci główny bohater anime - Jinn, archetyp samuraja, spokojny i opanowany mistrz posługiwania się mieczem. Co robi pan gwałtowny? Niemal natychmiast wdaje się w walkę z Jinnem, czyniąc z niego jednocześnie przyjaciela jak i swojego nemezis. Oczywiście po całej rozróbie w barze obaj trafiają przed oblicze możnowładcy i wracamy do punktu wyjścia. Przed utratą głowy naszych bohaterów ratuje urocza kelnerka Fuu, w zamian oczekuje, że nie zabiją się nawzajem i pomogą jej znaleźć samuraja pachnącego jak słoneczniki. Ta bardzo nietypowa prośba daje początek serii bardzo nietypowych wydarzeń i przygód naszych bohaterów, z których nie każde jest związane z poszukiwaniem słonecznikowego wojownika. Samurai Champloo najłatwiej określić chyba jako film drogi, gdzie bardziej od głównej osi fabularnej liczy się sama podróż i przygody. Mimo iż ta grupa często się różni i jeszcze częściej rozdziela i ma się dość, to zawsze do siebie wraca. Szkoda tylko, że nasze trio nie jest tak do końca rewelacyjne i poza Fuu pozostaje raczej sztampowe. Mugen to ten wiecznie wściekły i agresywny zabijaka, a Jinn to jego przeciwieństwo.

wmplayer200408161609190.jpg

Największym nawiązaniem do współczesnej kultury pozostaje Mugen. Zarówno jego styl walki przypominający capoeire lub też breakdance jak i ubrania, ale jest on przedstawiany jako przybysz z dalekich wysp, więc niby wszystko ma jako taki sens. Skoro wspomniałem o walce, to chyba zaryzykuje stwierdzenie, że Samurai Champloo ma chyba jedne z najlepiej wykonanych walk jakie widziałem w anime. Każda postać ma swój własny styl walki, a choreografia samurajskich pojedynków na miecze, to po prostu czysta rewelacja. Już w pierwszym odcinku widać kunszt z jakim wykonane zostały sceny pojedynków.

Pozostając przy stronie technicznej, podobnie jak w przypadku Cowboya Bebopa nie można nie wspomnieć o muzyce. Tutaj zamiast jazzu hip towarzyszą nam kawałki zmarłego 3 lata temu Nujabesa (Jun Seba) - japońskiego produceta hip-hopowego. Co ciekawe, jego utwory są mocno inspirowane właśnie muzyką jazzową, widocznie Watanabe nie może się oderwać od trąbki i saksofonu. Kto by pomyślał, że tego typu muzyka może pasować do opowieści o samurajach i Japonii. Jak zwykle polecam samemu sprawdzić kilka kawałków i zobaczyć co tam na vinylu skrzeczy.

vinyls.png

Samurai Champloo miał dorównać Bebopowi i muszę przyznać, że prawie się udało, to kawał dobrego anime i mimo iż bazującego na sztampowym pomyśle, to podobnie jak Bebop bardzo wyróżniające się wykonaniem. 26 odcinków Samuraia Champloo powinno zapewnić całkiem niezłą rozrywkę i trochę poprawić humor w te nadal niezbyt ciepłe zimowo-wiosenne wieczory.

18 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Parę lat temu kupiłem cały sezon na DVD za 40 zł :].

Świetna pozycja. Jak wspomniał Abyss, muzyka często jest nierozerwalną częścią obrazu (skrecz towarzyszący początkowi retrospekcji). A że historia niezbyt oryginalna? Wykonanie wszystko wynagradza z nawiązką.

Link do komentarza

@Klekot

To moja zemsta za te wszystkie gry, które musiałem przez ciebie przejść! wink_prosty.gif

@Xerber Aragornix

Zastanawiające dlaczego tak znanych i ogranych tytułów często ktoś nie oglądał. Sądziłem, że będę tu wrzucał same oczywistości i każdy napisze tylko ''meh, znam" widzę jednak, że nie do końca.

@Cors

Moim zdaniem zakończenie było całkiem dobre i klimatyczne

miałem tylko nadzieję, że jednak spotkają się na jakimś rozwidleniu dróg i wszyscy będą zaskoczeni, to byłoby idealne!

@Ylthin

Tak, dokładnie o takie zagrania mi tutaj chodziło. Jedyna różnica jest chyba taka, że w Django ten rap jest jakby trochę mniej oderwany od rzeczywistości biorąc pod uwagę o czym jest film wink_prosty.gif

@Fiend

Ja swego czasu oglądałem na 4fun.tv. Jednak fajnie byłoby mieć SC w swojej kolekcji, na allegro nieco ponad 120 zł za całą serię.

@Stillborn

40 zł?! Ile ja bym dał żeby kupić np. Bebopa za taką cenę. Cofnę się w przeszłość może...

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Skoro o muzyce z Samuraja.

Link do komentarza

Ajjjj... Zobaczyłem tą grafikę i od razu mnie radość naszła, że coś o Afro Samurai będzie... Champloo już od kilku lat czeka na mnie, ale jakoś nie mogę się zebrać do obejżenia, może po Eflen Lied?

Link do komentarza

Co ciekawe, muzyka z tego animca mi się kompletnie nie podoba, chyba, że słyszę ją oglądając ten serial. Sama w sobie, to imo kupa straszna, natomiast nie wyobrażam sobie SC bez tych dźwięków, które niesamowicie wpływają na odbiór całości i idealnie pasują. I w serialu mi się podobają :].

Link do komentarza

No i ja też dopiszę się do tych, którzy tego tytułu jeszcze nie oglądali. W sumie nadal jestem nim zainteresowany, ale tak jakoś średnio. Mocno zniechęciło mnie porównywanie do Tarantino, którego filmy lubię... jednak nic ponad to.

Link do komentarza
Sądziłem, że będę tu wrzucał same oczywistości i każdy napisze tylko ''meh, znam"

meh znam

Miałem swego czasu przy tekście o Bebopie napisać, że preferuje Champloo ze znanych serii od Watanabe, ale napiszę to tutaj. Jakościowo oba są świetne, ale imo bardziej luźny klimat opowieści o samurajach, dat hiphóp i świetna Fuu swoje robią.

Jeśli jednak o twórczość ogólną Watanabe chodzi - najlepszą rzeczą jaką stworzył (czyt.: on z Kawamorim) był Macross Plus. Top Gun+Macross+Yoko+połowa lat 90' = me gusta.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...