Skocz do zawartości

Teczka warciactw Abyssa

  • wpisy
    59
  • komentarzy
    882
  • wyświetleń
    93381

Naznaczony Ninja - Gdzie się schował stealth? #8


Abyss

1903 wyświetleń

motnmain1920x1200.png

Gdyby ktoś po premierze pierwszego Shanka powiedział mi, że panowie z Klei Enterteinment stworzą jedną z lepszych skradanek ostatnich lat chyba przyjąłbym tą informację z dość mocnym niedowierzaniem. Wyobraźcie sobie moja reakcje, gdy dowiedziałem się, że tak się jednak stało.

Mark of the Ninja, to naprawdę ciekawy eksperyment. Gra wcześniej wydana wyłącznie w wersji cyfrowej na Xboxa i w zeszłym roku udostępniona do sprzedaży na Steam jest bowiem dwuwymiarową skradanką niewątpliwie bardzo mocno kojarzącą się z poprzednimi produkcjami Klei Enterteinment. Mamy tutaj nieco arcade'owy styl rozgrywki, cell-shadingowy styl graficzny czerpiący chyba odrobinę z japońskiej sztuki malarskiej, przy czym dodatkowo wszystko jest ukazane w dwuwymiarze. W teorii nie wygląda to na zbyt dobry materiał na skradankę. Na szczęście w praktyce wszystko wypada zupełnie inaczej. W Mark of the Ninja przyjdzie nam pokierować losami bezimiennego zabójcy. Historia jest dosyć sztampowa - nasz klan ninja będący już reliktem przeszłości zostaje zaatakowany, a my jako wybraniec naznaczony specjalnymi tatuażami wyruszamy tropem ludzi, którzy naruszyli świętość naszej świątyni. Czeka nas oczywiście kilka zwrotów akcji, ale nie jest to coś czego nie można by przewidzieć. Całe szczęście, że fabuła jest chyba ostatnią rzeczą, która może przeszkodzić w odbiorze tej niezwykłej produkcji.

2013031800001.jpg

Za jakąś sekundę gość będzie bardziej martwy niż Elvis

Esencją Mark of the Ninja jest z pewnością właśnie skradanie i polowanie na przeciwników. Nie spodziewałbym się, że pod maską prostej produkcji w 2D będzie się kryć tak fajna mechanika i tyle możliwości. Bardzo sensownie rozwiązane zostały stożki widzenia przeciwników, wskaźnik tego jak dużo robimy hałasu i kiedy nas widać. Nasza postać jest przyciemniona kiedy jesteśmy niewidoczni, a różnokolorowe okręgi pozwalają zauważyć gdzie będzie szukał nas strażnik, czy ile robimy hałasu podczas biegu lub np. niszczenia świateł. Wszystko jest jasne, przejrzyste i co najważniejsze - uczciwe. Gra kompletnie unika absurdalnych sytuacji, w których ktoś nas wykrył i nie wiadomo właściwie dlaczego. Trzeba jednak pamiętać, że to nie Shank i w przypadku ujawnienia się jesteśmy właściwie martwi. Na początkowym etapie gry niby można się wybronić, ale później pomaga już tylko szybki skok do menu i wczytanie jednego z bardzo sensownie rozmieszczonych checkpointów, pozwalających szybko powtórzyć jakieś pomieszczenie i poprawić nasze błędy. Ideał dla perfekcjonistów.

markoftheninjaxbox360sc.jpgSztuka współczesna - gong zwiastujący śmierć

Ninja to jednak przede wszystkim skrytobójcy i właśnie polowanie na przeróżnych przeciwników stanowi ważny element rozgrywki. Zabijaniu przeciwnika zwykle towarzyszy prosta minigierka związana z przyciśnięciem lewego przycisku myszki i jednoczesnym przeciągnięciu jej w odpowiednim kierunku. Jeśli się nie uda zabójstwo będzie głośniejsze i nasza ofiara może zdążyć powiadomić swoich kumpli, wtedy już tylko szybka ucieczka albo powrót do ostatniego checkpointu. Poza prostym zabójstwem istnieje oczywiście jeszcze spory wachlarz możliwości: zabójstwo z szybu wentyjacyjnego, zza drzwi, z odpowiedniej kryjówki. Najpierw trzeba te zdolności jednak wykupić za punkty honoru, o których trochę później. Prawdziwą zabawę daje jednak manipulacja przeciwnikami. Możemy ich doprowadzić do obłędu np. zrzucając im ciało kolegi na głowę albo wieszając je na lince w jakimś oświetlonym miejscu. Przerażony przeciwnik może otworzyć ogień do swoich sojuszników i zacząć zachowywać się mniej ostrożnie stając się jednocześnie łatwym celem. Przyznam, że parę razy po takich akcjach poczułem się jak jakiś mroczny geniusz zła bawiący się swoimi ofiarami.

tnt24infomarkoftheninja.jpg

Wanna hang out?

Twórcy nie zapomnieli również o pacyfistach - istnieje możliwość przejścia praktycznie każdej misji bez zabijania kogokolwiek. Wszystko to dzięki bardzo fajnej konstrukcji poziomów, która oferuje nam wiele wyjść z jednej sytuacji. Możemy trafić do pomieszczenia pełnego przeciwników i po kolei ich mordować albo najprościej w świecie przeniknąć w cieniu i skryć się w jakimś szybie wentylacyjnym. Widać jednak, że gra mocniej koncentruje się właśnie na eliminiacji wrogów, gdyż jest ona lepiej punktowana i z pewnością ciekawsza. Pomaga nam w niej oczywiście kilka zabawek - mina z kolcami, zatruta strzałka wywołująca wspomnianą wyżej panikę i obłęd u przeciwników, czy też kolce, które możemy podrzucić komuś pod nogi. Istnieje również kilka przedmiotów służących do odwracania uwagi: flary, granaty dymne i małe bombki wywołujące hałas. Zdecydowanie najciekawsze jest jednak kartonowe pudło pozwalające skryć się przed wzrokiem przeciwników i będące również oczywistym nawiązaniem do Metal Gear Solid. Takich nawiązań i mrugnięć okiem jest znacznie więcej chociażby w osiągnięciach nawiązujących do legend gatunku - Thiefa albo Splinter Cella.

Warto też wspomnieć o tym, że każdy poziom oferuje nam kilka zadań pobocznych, znajdziek i wynik jaki mamy osiągnąć. Znajdzie się więc tutaj coś dla ludzi, którzy lubią mieć grę ukończoną na 100%. Zadania poboczne zwykle sprowadzają się do prostych wyzwań, musimy np. zwabić przeciwnika martwym ciałem jego kolegi, wyeliminować kilku wrogów za pomocą pułapek albo przejść niezauważonym jakiś etap. Znajdźki to zwoje Hisomu prezentujące albo historię klanu albo będące haiku. Czasem żeby się do nich dostać musimy pokonać prostą zagadkę logiczną. Punkty honoru wydajemy oczywiście na nowe techniki zabijania i nowy sprzęt. Dzięki wypełnianiu wyzwań możemy otrzymać dostęp do różnych strojów oferujących inne podejście do rozgrywki. Jeden będzie oferował nam 2 przedmioty służące do zabijania wrogów, inny natomiast da nam 2 "rozpraszacze" i sprawi, że nie będzie nas słychać podczas biegu, ale jednocześnie zabierze miecz przez co ''stealth kille" staną się niemożliwe. Coś za coś i przy okazji dobre ułatwienie dla ludzi lubiących grać w ten czy inny sposób. Po przejściu gry istnieje możliwość ponownego rozpoczęcia w trudniejszym trybie new game+.

2013031300001af.jpg

Dawno nie spotkałem się tak przyjemnym tytułem jak Mark of the Ninja, który mimo nietypowego podejścia jest moim zdaniem pełnoprawną skradanką z bardzo dużym replayability i chyba jedynym ostatnio tytułem, który pozwoli nam się poczuć jak prawdziwy japoński skrytobójca. Przejście z zaliczeniem niemal wszystkiego zajęło mi jakieś 12 godzin, a czeka mnie ciągle NG+ to chyba całkiem rozsądna ilość czasu za marne 5?. Gdy będziecie następnym razem wydawać pieniądze na steamowej wyprzedaży zainteresujcie się biednym Ninją skrytym gdzieś w cieniu wielkich produkcji. Naprawdę warto.

28 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Za jakąś sekundę gość będzie bardziej martwy niż Elvis.

pokerglass.png

Ideał dla perfekcjonistów.

Staram się jak mogę, ale przeczytawszy już dobre kilka razy to zdanie, dalej nie pasuje mi do całego akapitu.

Prawdziwą zabawę daje jednak manipulacja przeciwnikami. Możemy ich doprowadzić do obłędu np. zrzucając im ciało kolegi na głowę albo wieszając je na lince w jakimś oświetlonym miejscu. Przerażony przeciwnik może otworzyć ogień do swoich sojuszników i zacząć zachowywać się mniej ostrożnie stając się jednocześnie łatwym celem. Przyznam, że parę razy po takich akcjach poczułem się jak jakiś mroczny geniusz zła bawiący się swoimi ofiarami.

diabelek.gif Widzę, że znajdziemy wspólny język towarzyszu. trollface.gif

Solidny wpis, jeden z lepszych kandydatów na promowany. Widzę, że dobrze zainwestowałem 5ojro, bo produkcja jeszcze bardziej miodna, niż się spodziewałem. Tylko kiedy ja znajdę czas, by w to zagrać. confused_prosty.gif

Byłbym zapomniał, zyskałeś u mnie niewyobrażalnie OGROMNĄ wartość, za brak jakiejkolwiek oceny, czy też chamsko przedstawionego podsumowania.

Ach jak się ciesze, że są osoby piszące jeszcze recenzje, a nie "statystyczne krytyki".

Link do komentarza

@Klekot

Na następnej wyprzedaży pewnie zejdzie do 3? albo i niżej. Warto.

SC na komórkę? Miałem jednego na jakąś starą nokie, to był chyba Double Agent ściągany z jakiejś gazetki za 10,98. Strasznie krótka. O to chodziło?

@Darth

Dzięki, poszukam i poprawie.

@BigDaddy

Niektórzy czasem lubią mieć akcje wykonaną w taki sposób jak sobie wyobrażą. 0 alarmów, wszyscy dokładnie zabici i schowani. Właśnie w skradankach najbardziej ujawniają się takie perfekcjonistyczne zapędy i właśnie przez nie najczęściej wczytuje się quick save. I tak aż do momentu, gdy uda się bez alarmu.

Idą święta, jakieś szkolne rekolekcje. Bądź kreatywny wink_prosty.gif

Link do komentarza

SC na komórkę? Miałem jednego na jakąś starą nokie, to był chyba Double Agent ściągany z jakiejś gazetki za 10,98. Strasznie krótka. O to chodziło?

Ja tam się zagrywałem w Pandorę Tomorrow :D Owszem, krótkie, ale mnie się podobało, zwłaszcza kombinowanie jak tu alarmu nie włączyć. Ale to może tylko sentyment, dawno w to grałem :P

Link do komentarza
@Sergi Bo pewnie myślałeś, że to jakaś platformówka!

Oj tam, oj tam. Ja nie mówię "platformówka" z pogardą, po prostu to dla mnie bardzo szerokie i nobilitujące pojęcie (takie zboczenie z czasów, gdy tylko platformówki u mnie chodziły). Sumimasen.

Abyss, 18 marzec 2013 - 15:35, powiedział:

SC na komórkę? Miałem jednego na jakąś starą nokie, to był chyba Double Agent ściągany z jakiejś gazetki za 10,98. Strasznie krótka. O to chodziło?

Ja tam się zagrywałem w Pandorę Tomorrow :D Owszem, krótkie, ale mnie się podobało, zwłaszcza kombinowanie jak tu alarmu nie włączyć. Ale to może tylko sentyment, dawno w to grałem :P

Double Agent był raczej cienki, ale Pandora Tomorrow przebijała większość tego, co na Symbianie widziałem. Ta gra kopała.

Link do komentarza

Nie mogę się nadziwić, że Mark of the Ninja oferuje chyba najlepsze skradanie spośród wszystkiego co wyszło w ostatnich latach. Pomimo pewnej umowności (w końcu to 2D) jest porządne wykorzystanie cienia, hałas i oszukiwanie strażników.

@darthus - Prawda jest taka, że nie jesteś zabawany trollface.gif

tumblr_m5pkbm499O1rwcc6bo1_500.gif

Link do komentarza

@Darth

34753177.jpg

@Sergi

Wiesz przecież, że żartuje. Sam zauważam mocno arcade'owe korzenie ''Marka"

@lubro

KE ostatnio odwala coraz lepszą robotę, zaczynam się powoli przymierzać do Don't Starve. Na pewno jest to lepsza skradanka ostatnich lat (bo w końcu ile ich ostatnio było? 3?). Wiem, że pod niektórymi aspektami jest troszkę bardziej sensowna niż Dishonored. Ponadto twórcy Thief 4 wymieniają jaką jedną z inspiracji właśnie MOTN.

Muszę jeszcze ograć Dishonored i Hitmana, chociaż szczerze mówiąc nie czuje na nie już takiego ciśnienia. Zastanawiam się jeszcze jak wypadnie ten nieszczęsny Blacklist.

Link do komentarza

Ojej, czyżby wpis był promowany? Gdybym był wredny, powiedziałbym, że to ukartowane i sprzedane, a że nie jestem to tylko z zadowoleniem popatrzę na niespodziewany przelew, opiewający na całkiem sporą kwotę od niejakiej Głębokiej Głębi... :trollface:

Dishonored ponoć średniawy jest, a co do Hitmana to osobiście toleruję wyłącznie na najwyższym poziomie trudności.

Link do komentarza

@BigDaddy

Żebyś ty wiedział od kiedy nam już korupcje zarzucają. Nie ma dowodów :trollface:

Ja niby czytałem o DH strasznie dobre opinie, ale moim zdaniem jest cholernie krótki. Niby replayability trochę to rekompensuje, no, ale ciągle dla mnie za drogo.

Link do komentarza

@Hilundor

Akurat jak niedawno kupiłem... Chyba w ten dodatek też się zaopatrzę.

@lubro

Zapomniałem o tym wspomnieć, ale w MOTN też istnieje coś w rodzaju blinka, tylko, że otrzymujemy go na sam koniec gry i przy tym z Dishonored jest diabelnie ograniczony. Ponadto konstrukcja poziomów nie pozwala na zbytnie szaleństwa, w przeciwieństwie do DH.

Link do komentarza

Hmm... nie wiedziałem, że coś takiego jest. Mam Mark of the Ninja na 360, ale go nie skończyłem. W Dishonored problem z blinkiem jest taki, że nie tylko jest on przegięty i rozbija skradanie, ale również jest niezbędny do przejścia gry po cichu. Jest kilka miejsc gdzie zwyczajnie nie da się przekraść bez niego.

Link do komentarza

Pal sześć blink, opętanie to jest dopiero przeginka. Gra generalnie dla klimatu, nawet na najlepsze zakończenie trochę za łatwa i za krótka. Ale sprawdzić warto.

Link do komentarza

Innymi słowy na klimat prawdziwego SteamPunku trzeba zaczekać jeszcze tydzień. Cholercia, ale mi się ten czas dłuży... tongue_prosty.gif

Anyway, zarzuciłby ktoś jeszcze jakimś dobrym ParoPankiem jako wprawkę przed BajoSzokiem? Indyki zasadniczo nawet najmilej widziane. smile_prosty.gif

Akurat rekolekcje mi się zaczęły, to mogę nieco więcej poświęcić czasu na gry, niż zwykle.

Ode mnie Thief: Deadly Shadows.

Ziomek, za kogo mnie uważasz, skoro mam nie znać klasyki? -_-"

Nie wiedziałem w co tam grałeś. W takim razie chyba wiele nie pomogę.

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...