Skocz do zawartości

Blog (prawie)kulturalny

  • wpisy
    69
  • komentarzy
    565
  • wyświetleń
    89970

Ostatni Powiernik Pierścienia(recenzyja), czyli nie taki Mordor straszny jak go malują


Demonir

1417 wyświetleń

bc11302.jpg

Prawie wszyscy znają opowieść o hobbicie, powierniku pierścienia; o Wojnie o Pierścień. To wszystko co napisał Tolkien, a następnie na ekrany przerzucił Jackson. A jeżeli to nie do końca prawda? Co jeśli J.R.R. Tolkien korzystał ze złych opracowań historycznych? Jeżeli było inaczej? Jak wyglądała by ta najpopularniejsza historia ze świata Śródziemina, gdyby opowiadali ją nie zwycięzcy, a zwyciężeni....

Kto nie zna historii z Władcy Pierścieni, ręka w górę!

No, oszczędzę tym sobie gadania. Wszyscy wszak wiedzą jak to było. Zły Mordor, z Sauronem chce wszystko podbić. I tak dalej i tak dalej....

bc11432.jpg

Jednak w pewnym ciekawym kraju, gdzie zamiast wody w rzekach płynie samogon. W Rosji, żyje sobie pewien pisarz, którego imię brzmi Kirył Jeskow(albo nawet Jeśkow). Pisarz w naszym nie mniej pięknym kraju, mało znany. Stworzył on jednak powieść, która miała potencjał stania się wielkim bestsellerem, który po dziś dzień miał w polskich księgarniach stać na pułkach obok Władcy Pierścieni. Tak się nie stało. Czemu? To już całkowicie inna sprawa, jednak co w samej treści piszczy?

Wbrew temu co udało mi się przeczytać w kilku miejscach w internecie, powieść Rosjanina, nie jest alternatywną wersja Wojny o Pierścień, przynajmniej nie do końca i nie całkiem. Jest opowiadana z innego punktu widzenia. Racja, kilka faktów się nie zgadza, ale najważniejsze wydarzenia pozostały nie zmienione przez autora. Bitwa na polach Pelennoru była wygrana przez tych "dobrych", ale sam przebieg jej był wg. Kiryła Jeskowa o wiele mniej "epicki" i czarno biały niż w oryginale. Theoden nie zginą bohatersko, a zwyczajnie dał się zabić w bezsensownej szarży. Wojska Mordoru nie miały przewagi liczebnej, wygrywały dzięki dyscyplinie i taktyce.

Sam Mordor, nie jest już imperium zła. Jest krajem, który został skazany na zagładę przez Białą Radę, w której władzę przejął Gandalf. Kraj pod władzą Suarona nie jest agresorem, a ofiarą, zagrożeniem, który trzeba usunąć bo zaczyna zbyt bardzo rosnąć w siłę. Wszystko to ponieważ, zamiast tkwienia w średniowieczu, Mordor stawia na technikę, naukę i rozwój. Gondor zwyczajnie chce odciąć swoich wrogów od zaopatrzenia i wziąć sąsiada głodem.

I tak jak napisał to profesor Tolkien, Modor przegrywa.

kolcenosiec.jpg

Okładka rosyjska

Nie jest jednak tak, że Jeskow, od początku do końca opowiada jak to naprawdę w Śródziemiu wyglądało. Akcja zaczyna się w 3019 roku Trzeciej Ery, gdy Wojna o Pierścień jest już praktycznie zakończona. Do ważnych momentów narrator wraca tylko przy okazji.

Ostatni Powiernik Pierścienia ukazuje historie Haladdina- medyka i naukowca; Cerlega- orukena, dowódcę plutonu zwiadu kirithungolskich jergów. Obaj jak nietrudno się domyślić służą w armii Mordoru, ale nie są potworami, orkami jak powszechnie się uważa, a zwyczajnymi ludźmi oczernionymi na rzecz historii. Wkrótce dołącza do nich uratowany baron Tangorn, trzeci miecz Gondoru, który nie mając przyszłości w swoim kraju rusza z naszym duetem. Razem tworzą coś na wzór Drużyny Pierścienia, tym bardziej, że wkrótce, Haladdinowi ukazuje się Nazgul, który w obliczu klęski, zleca medykowi zadanie, będące podobnie jak w przypadku Froda, początkowo niewykonalne. Haladdin dostaje też pierścień, nie żadną magiczną pierdółkę, a znak, że działa z polecenia Kapituły Nazguli.

Dalej, nie będzie jednak szaleńczej walki z zastępami wrogów. Ostatni Powiernik Pierścienia mimo uniwersum w jakim się rozgrywa, nie stawia na szlachetną walkę. Zadanie powierzone Haladdinowi, nie jest wykonywane lekkomyślnie. Zagadka, którą trzeba rozwiązać aby wykonać cel jest bardziej skomplikowana, niż wrzucenie pierścienia w ognie Oroduiny. Do wykonania zadania niezbędne są naprawdę wybitnie jednostki, a tak się składa, że w naszym trio każdy jest mistrzem w swoim fachu.

wlad_ost.jpg

Nie długo trzeba czekać aby powieść Jeskowa pokazała swoje prawdziwe oblicze. Bo tak się składa, że OPP jest w dużej mierze... thrillerem szpiegowskim. Walka stronnictw nie toczy się otwarcie, na ubitej ziemi, z ostrzem w ręku. Wywiad i kontrwywiad toczą pojedynki miedzy sobą. Tajne organizacje walczą w cieniu, niewidocznie dla innych i nie jest to walka prosta polegająca na łatwych sztuczkach. Autor genialnie pokazuje tok rozumowania szpiegów, jak myślą aby wymykać się z pułapek i zakładać nowe. I o ile często zdarza mi się w książkach odgadywać intrygi autorów(co uważam za wadę książki, a nie za przebłysk mojego geniuszu), to podczas tej lektury naprawdę Kirył Jeskow kilkakrotnie mnie zaskoczył, przyłapując czytelnika na myśleniu utartymi ścieżkami, do których przyzwyczaiły nas opowieści ze słabymi intrygami.

Największym problemem tej lektury, jest jednak fabuła. Mimo, że autor pisze lekko i przyjemnie, ale nie banalnie, to niestety, przy przyjrzeniu się głównemu szkicowi historii trudno ukryć jaki jest on ubogi. Gdyby stworzyć streszczenie Ostatniego Powiernika, zabrałoby nam to kilka zdań. Jeskow umie się rozpisać, i robi to tak, że czyta się wciąż dobrze, ale więcej czasu poświęca na szczegóły intryg i ich techniczną stronę(co jak napisałem jest plusem) zamiast dodać jeszcze nieco do fabuły, aby przygoda Haladdina była bardziej nieprzewidywalna i dłuższa, bo mimo, że cała powieść ma około 500 stron to brakuje miejsca na rozwinięcie wątku głównego, który paradoksalnie, spada na drugi plan.

ostatni_wladca_pierscienia.jpg

Kilka technicznych ogłoszeń parafialnych:

Opisywana książka była wydawana w Polsce już kilka razy, przez różne wydawnictwa. Solaris wydało powieść w jednym tomie pod tytułem Ostatni Władca Pierścienia. Natomiast wydawnictwo RedHorse postanowiło całość podzielić na dwa tomy. Niestety jest tak, że RedHorse chyba zakończyło swój żywot(o czym może świadczyć choćby zajęcie ich strony internetowej). To oznacza, że Ostatni Powiernik Pierścienia, nie jest dodrukowywany, i można go kupić jedynie na rynku wtórnym, albo dorwać w bibliotekach.

OPP jest książką dobrą i wartą przeczytania o ile wcześniej miałeś do czynienia z Władcą Pierścieni, bo jeżeli nie masz zielonego pojęcia o świecie wykreowanym przez Tolkiena, to powieść traci naprawdę wiele, bo sama historia szpiegowska mimo, że dobrze zrealizowana, w takiej postaci, jako samodzielne dzieło nie ma sensu.

Ocena:7

P.S. Wszystkich lepiej znających się na Śródziemiu, którzy wyłapią błędy, proszę o uwagi.

(4i5)

10 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Bardzo interesujące nie powiem, sam bym przeczytał.

Tylko zastanawia mnie to czy autor miał prawo od tak mieszać w uniwersum Tolkiena, albo w ogóle o nim pisać? Kupił prawa autorskie?

Link do komentarza

@up Właśnie chyba dlatego jak dotąd nie doszło do wydania książki na Zachodzie.

Nie powiem, nie wiedziałem, że wydano ją w Polsce. Warto wiedzieć, poszukam w bibliotekach. smile_prosty.gif

EDIT: "pułki".

Link do komentarza

Na zachodzie ogłoszono, że książka nie ma praw autorskich, czyli została uznana za plagiat. Gdyby autor wrzucił do do internetu za darmo wszyscy byliby zachwyceni, takim fanficiem.

Tylko zastanawia mnie to czy autor miał prawo od tak mieszać w uniwersum Tolkiena, albo w ogóle o nim pisać? Kupił prawa autorskie?

Ale nawet jakby książka została wydana na zachodzie, gdyby uznali ją spadkobiercy Tolkiena, to i tak nie ma mowy aby uznać ją za część kanonu. Trochę jak Sapkowski uczynił z grą Wiedźmin, na którą przecież dał pozwolenie, ale przy pisaniu kolejnej książki nie ma zamiaru zwracać na grę i historię w grze, uwagi.

Link do komentarza

W sumie niedawno widziałem ją w bibliotece, nawet się zastanawiałem przez chwilę czy nie pożyczyć, ale ostatecznie zrezygnowałem. Za to teraz, po przeczytaniu twojej recenzji chyba po nią sięgnę. Dziękuję, za zwrócenie mojej uwagi na nią.

Link do komentarza

Czytałem, ładnych parę lat temu. Książka początkowo wygrywa zaskakującym, nowatorskim podejściem do tematu, ale na zasadzie opozycji do "Władcy", przy porównywaniu inaczej przedstawianych wydarzeń. Fabuła sama w sobie nie prezentuje się olśniewająco. Raz przeczytałem i wracać do niej nie będę.

Link do komentarza

Moim zdaniem książka zupełnie nie sprawdza się w roli thrillera szpiegowskiego. To, co pasowałoby do zmagań agencji wywiadowczych za czasów Zimnej Wojny po przeniesieniu w realia Śródziemia wypada bardzo przeciętnie.

Kolejnym problemem jest to, że Jeskow poszedł na łatwiznę i po prostu odwrócił to, co napisał Tolkien. Wszystko to, co było białe jest teraz czarne, a czarne jest białe. Zero głębszych dylematów moralnych. Wyszło zwykłe czytadło, choć niektórym się to spodobało.

Nik Pierumow poszedł do tematu bardziej kreatywnie (stworzył trylogię pt. "Mroczny pierścień"). Choć miał podobny zamysł, co Jeskow to jego twórczość stoi o kilka klas wyżej, nawet pomimo tego, że na samym końcu przedobrzył z epickością.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...