Dało mi to do myślenia #6 - Nie jestem Bogiem
"Klucz do tajemnic kosmosu leży w tunelu czasoprzestrzennym" - mówi Morgan Freeman w intro do swojego programu "Zagadki wszechświata". I choć serial uwielbiam, to nie mogę się z prezenterem zgodzić. Jestem raczej zwolennikiem bardziej racjonalistycznego podejścia, według którego klucz do wszelkich tajemnic kryje się w ludzkim rozumie.
Cóż, nie jestem zdolny przedstawić odpowiedzi na pytania wszechświata, jednak jestem przekonany, że tkwią one w każdym z ludzi. Możemy za to szukać odpowiedzi małych na małe pytania. Małe w skali "wszechżycia", oczywiście.
Zacznijmy prozaicznie: wybrałem się jakiś czas temu z klasą swoją do kina na film "Jesteś bogiem". Ja sam oponowałem za "Dzwoneczkiem i sekretem magicznych skrzydeł" jednak, jak to w totalitarnym systemie zwanym demokracją bywa, zostałem - delikatnie mówiąc - przegłosowany.
Raczej nie trzeba mówić, o czym rzeczone dzieło polskiej kinematografii opowiada, gdyż cały postępowy świat trąbił o tym bez przerwy. Chcąc nie chcąc, poznałem historię najsłynniejszego polskiego rapera, człowieka, który jest przekonany o swej boskości.
Jeśli ktoś chce znać moją opinię o tym filmie, powiem (napiszę) krótko - lekkostrawna szmira, której nie mogę polecić nikomu. Jednak jako, że u nas dobrych filmów się (już) nie robi, naród cieszy się tym, co ma.
Tym, co mnie niezmiernie przez czas trwania seansu wkurzało, była sama postać głównego bohatera. Egoistyczny, lekkomyślny, oderwany od rzeczywistości narkoman sympatii mojej nie wzbudził (oczywiście nie wiem, na ile pokrywa się to z prawdą; mówię tu o bohaterze zaprezentowanym w filmie, nie o rzeczywistym Piotrze Łuszczu). Szczytem wszystkiego była scena, w której miał gdzieś swoją rodzinę, a wydawca na siłę ciągał go po sklepach, aby kupić coś dla jego dziecka. Jednak nie to jest najważniejsze; dalej oczywiście pojawią się spoilery, aczkolwiek zakładam, ze już wiesz, jak cała historia wyglądała.
No więc kluczem tego filmu jest piosenka "Jestem Bogiem". Na temat piosenki pisane są całe rozprawki i zapewne prace doktoranckie, ja ograniczę się do zwięzłej i krótkiej interpretacji: Magik wkurzył się na wszystkich dookoła, że mówią mu jaki jest, co powinien, a czego nie powinien robić itd. Uznał więc, że nie inni, a on sam się określa, że to nie on jest zależny od świata, a świat od niego. Ma rację?
Magik nie wytrzymał, skoczył z okna i się zabił. Raczej mało kto stwierdziłby, że było to mądre, jednak właściwie dlaczego? Czy nie jestem Bogiem (jestem bogiem/Uświadom to sobie, sobie/Ty też jesteś bogiem/Tylko wyobraź to sobie, sobie)?
Skierujmy nasz tok myślenia w inną stronę. Jeśli ktokolwiek z was miał kiedyś w ręku egzemplarz "Opowieści fantastycznych" F. Dostojewskiego, być może kojarzy opowiadanie "Sen śmiesznego człowieka". Opowiada ono o człowieku, który również nie odnajduje w życiu sensu i pragnie się zabić. Pewnej nocy, zmierzając do domu z zamiarem odstrzelenia sobie głowy, mija małe dziecko, krzyczące coś w rodzaju: "Mama umiera, pomocy, mama umiera!". Jednak co obchodzi to głównego bohatera, jeśli zaraz nie będzie istniał? Mija więc dziewczynkę, wraca do domu i... ma osobliwy sen, cholernie pokręcony (jak wszystko u Dostojewskiego zresztą). Mniejsza o konkrety (to temat na cały esej), w każdym razie - uświadamia sobie, że gdy się zabije, dziewczynka szukająca pomocy nie przestanie nagle jej szukać. Kiedy jego zabraknie, matka wciąż będzie umierać, a dziewczynka szukać pomocy. W końcu świat nie kręci się w okół niego, a on... nie jest Bogiem.
Jest taki nurt filozoficzny głoszący zasadę: "świat się skończy, kiedy ja się skończę". Nie chcę wchodzić tu w niczyje światopoglądy, jednak absolutnie się z powyższym stwierdzeniem nie zgadzam.
Ciekawostka: teoria Kopernika jest wciąż przez wielu fizyków uważana za największy kamień milowy nie tylko w tejże dziedzinie. Nie jesteśmy centrum wszechświata, nie jesteśmy nawet w jego pobliżu. Co się tyczy nie tylko fizycznej Ziemi, ale także nas samych, prawda?
Moim zdaniem do tajemnic wszechświata nie potrzebujemy jednego klucza, jak mówi Morgan Freeman, ale całej masy spinek i wytrychów. I może jednym z nich jest ta właśnie świadomość, że nie jestem Bogiem?
PS Nie pisałem jakiś czas, bo najzwyczajniej w świecie nie mam czasu. Ktokolwiek powiedział, że 2. klasa gimnazjum jest trudniejsza od trzeciej, nie wie, o czym mówi.
PPS Star Warsy od Disneya to dopiero będzie coś
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze