Obraziłem majestat Deathdealera...
Wydawałoby się, że niewiele jest rzeczy, które są w stanie mnie totalnie zdziwić. A jednak raz na jakiś czas przychodzi sytuacja, w której reakcja drugiego człowieka wymyka się schematom i każe albo się uśmiechnąć pod nosem, albo pacnąć w czoło. Tak właśnie było wczoraj, gdy czytałem sobie komentarze pod newsem o grze Hitman: Absolution. W jednym miejscu dwóch graczy wyraziło swoje obawy dot. zmian w serii, o których swego czasu było głośno. Na to pojawił się Deathdealer i poinformował ich, że:
@XXX i @YYY- widać, że w ogole nie oriętujecie się w temacie Niemacie się naprawdę czego obawiać, gra wygląda na lepszą niż można by to sądzić po kontynuacji.
Pomijając pyszałkowaty na pierwszy rzut oka ton (ale spokojnie - od czego jest drugie wrażenie) post był w gruncie rzeczy pomocny i życzliwy, więc nie ma w nim niczego nagannego.
Oprócz ortografii.
Ci, z którymi przeszedłem mniejsze lub większe wojenki o estetykę wypowiedzi pisemnej wiedzą, jak drażliwy jestem na tym punkcie i jak piętnuję tak okropne i w zasadzie proste do uniknięcia błędy. Zresztą, nie jestem w tej krucjacie sam (Hi, Holy!). Głównym powodem tych batalii jest troska o to, żeby często ciekawe myśli nie tonęły w potoku paskudnych błędów, które odwracają uwagę i zwyczajnie każą podejrzewać, że słowa autora nie są godne poważnego traktowania (co nie musi być prawdą).
Ad rem. Zwróciłem Deathdealerowi uwagę i w odpowiedzi zobaczyłem odpowiedź na PM, która zawierała w sobie nutkę psychologiczną!
Nie wiem, poczułeś się lepiej, gdy mi to napisałeś? Nie rozumiem, co istotnego do dyskusji ten komentarz wniósł.
Brawa za spostrzegawczość - do dyskusji nic, ale do poziomu ew. przyszłych dyskusji już możliwe, że coś. Bo a nuż ktoś inny zwróci uwagę na tak rażącego byka i na to, że ktoś to piętnuje, więc sam będzie ostrożniejszy? Bzdury, wiem.
Ale ta jedna notatka najwyraźniej nie wystarczyła, by ostudzić oburzenie Kolegi i kilka minut później dostałem:
Zastanawiałem się po co ten atak, spoglądnąłem w profil i doszedłem do wniosku, że fragment "znam temat lepiej niż większość" musiał Cię tak rozjuszyć i postanowiłeś mnie od tak po prostu szturchnąć. Nie było w tym samochwalstwa, ot fakt i podstawa pod twierdzenie, zresztą ?większość? nie oznacza ?wszyscy?.
Bez obawy, pouczenie przyjąłem, błędy się każdemu zdarzają.
Teraz dowiedzieliśmy się, że przeprowadziłem "atak". Ale to nie wszystko, bo oto Deathdealer spojrzawszy w mój profil (co tam zobaczył pozostaje słodką tajemnicą) wywnioskował, że jestem "rozjuszony" i "szturcham". Myślę, że w obecnej sytuacji rynkowej można ten talent wróżenia z profili spieniężyć, EzoTV chętnie skorzysta.
Potem pojawia się obrona przed zarzutem samochwalstwa, którego nie wysunąłem. Jeśli kolega Deathdealer czytał Freuda i wie, co to jest projekcja, to właśnie z tym mamy tu do czynienia...
Jedno co mnie pociesza, to fakt przyjęcia krytyki do wiadomości (tu - "pouczenia", przecież trzeba mieć swoje na wierzchu na koniec, c'nie?).
I tak, błędy każdemu się zdarzają, ale umiejętność cywilizowanego przyjęcia krytyki najwyraźniej już nie jest tak powszechna. A szkoda.
No to dzień dobry!
"Rozjuszony i zmuszony do szturchania",
Krzych
19 komentarzy
Rekomendowane komentarze