Dzisiaj postanowiłem po raz kolejny wrócić do jednej z moich ulubionych gier - Fallouta. Po uruchomieniu, przeszedłem do okna tworzenia postaci.
Zastanawiając się nieco nad każdym wyborem, stworzyłem w końcu bohatera, jakiego sobie upatrzyłem na to podejście do gry. Dość standardowo skłoniłem się ku postaci inteligentnej i wygadanej, tym razem nieco zwiększając jej potencjał bojowy.
Zostały tylko dwie rzeczy do ustalenia - imię postaci oraz jej wiek. Podczas ustalania wieku mojego bohatera (zawsze ustawiam taki, jaki pokrywa się z moim) naszła mnie mała refleksja i ogarnął sentyment - nie jest to bez związku z moimi niedawnymi urodzinami, które spowodowały że liczba tym razem musiała być większa o 1.
Nie jest żadną tajemnicą (wystarczy zajrzeć w mój profil), że wynosiła ona '23'.
Jaki można znaleźć w tym powód do sentymentu? Dla mnie takim powodem jest fakt, że gdy grałem w Fallouta po raz pierwszy, brakło mi liczby do ustalenia wieku mojej postaci zgodnie z prawdą. Byłem poniżej dolnej 'granicy', która wynosiła 16. Miało to miejsce w roku 2000, gdy byłem 11-letnim grzdylem.
Minęło zatem 12 lat odkąd po raz pierwszy zagrałem w tą serię... i od tamtej pory granie w nią nie znudziło mi się ani razu. Wracam do Falloutów bardzo często, nieraz po kilka razy w roku. Nie jest to jedyny tytuł na długiej liście mojego graczowego dorobku, do którego raz po raz wracam. Właściwie prawda jest taka, że więcej czasu gram w gry które znam na pamięć, niż w nowe, co jest o tyle ciekawe że kupuję stosunkowo dużo tytułów rocznie (do kilkudziesięciu). Po prostu pewne gry są na tyle dobre, że zawsze można do nich bez obaw powrócić i doskonale spędzić czas. Jak do świetnej książki czy filmu.
Inne z naszych 'ukochanych gier' według wszelkich ogólnie przyjętych miar NIE SĄ dobre, a mimo to darzymy je ogromnym sentymentem i uwielbiamy z nimi spędzać czas. Mam wiele tytułów które albo przeszły bez echa, albo zostały bardzo chłodno przyjęte, a w które uwielbiam grać i to dużo bardziej niż w tytuły określane mianem hitów. Jest to temat do dłuższego omówienia i swoją drogą noszę w sobie od pewnego czasu zamiar, by o nim napisać.
Zacząłem się zastanawiać czy pewnego dnia gdy tworzyć będę kolejną postać, dobrnę do 'górnej' granicy. Czy będąc starszym niż 65 lat (bo tyle ta granica wynosi) wciąż będę wracać do tych tytułów?
Myślę, że tak. Skoro można wracać do muzyki, filmów, książek i innych rzeczy, to co miałoby stać na przeszkodzie by tak robić z grami? Skoro nasi dziadkowie wciąż nucą piosenki ze swojego dzieciństwa i cieszą się gdy znajdzie im się kasetę ze starymi utworami, bądź wzruszają się wracając do pewnych miejsc - dlaczego z nami miałoby być inaczej?
Z nami i z grami będzie dokładnie tak samo. Teraz spędzamy przy nich mile czas, a za kilkanaście/kilkadziesiąt lat prawdopodobnie zapragniemy aby do tej przyjemności wrócić po raz kolejny.
A przynajmniej ja z pewnością tak zrobię.
14 komentarzy
Rekomendowane komentarze