Skocz do zawartości
  • wpisy
    192
  • komentarzy
    3216
  • wyświetleń
    226907

Sentymentalnie o stażu gracza


Lord Nargogh

1560 wyświetleń

Dzisiaj postanowiłem po raz kolejny wrócić do jednej z moich ulubionych gier - Fallouta. Po uruchomieniu, przeszedłem do okna tworzenia postaci.

fallout_character.jpg

Zastanawiając się nieco nad każdym wyborem, stworzyłem w końcu bohatera, jakiego sobie upatrzyłem na to podejście do gry. Dość standardowo skłoniłem się ku postaci inteligentnej i wygadanej, tym razem nieco zwiększając jej potencjał bojowy.

Zostały tylko dwie rzeczy do ustalenia - imię postaci oraz jej wiek. Podczas ustalania wieku mojego bohatera (zawsze ustawiam taki, jaki pokrywa się z moim) naszła mnie mała refleksja i ogarnął sentyment - nie jest to bez związku z moimi niedawnymi urodzinami, które spowodowały że liczba tym razem musiała być większa o 1.

Nie jest żadną tajemnicą (wystarczy zajrzeć w mój profil), że wynosiła ona '23'.

Jaki można znaleźć w tym powód do sentymentu? Dla mnie takim powodem jest fakt, że gdy grałem w Fallouta po raz pierwszy, brakło mi liczby do ustalenia wieku mojej postaci zgodnie z prawdą. Byłem poniżej dolnej 'granicy', która wynosiła 16. Miało to miejsce w roku 2000, gdy byłem 11-letnim grzdylem.

Minęło zatem 12 lat odkąd po raz pierwszy zagrałem w tą serię... i od tamtej pory granie w nią nie znudziło mi się ani razu. Wracam do Falloutów bardzo często, nieraz po kilka razy w roku. Nie jest to jedyny tytuł na długiej liście mojego graczowego dorobku, do którego raz po raz wracam. Właściwie prawda jest taka, że więcej czasu gram w gry które znam na pamięć, niż w nowe, co jest o tyle ciekawe że kupuję stosunkowo dużo tytułów rocznie (do kilkudziesięciu). Po prostu pewne gry są na tyle dobre, że zawsze można do nich bez obaw powrócić i doskonale spędzić czas. Jak do świetnej książki czy filmu.

Inne z naszych 'ukochanych gier' według wszelkich ogólnie przyjętych miar NIE SĄ dobre, a mimo to darzymy je ogromnym sentymentem i uwielbiamy z nimi spędzać czas. Mam wiele tytułów które albo przeszły bez echa, albo zostały bardzo chłodno przyjęte, a w które uwielbiam grać i to dużo bardziej niż w tytuły określane mianem hitów. Jest to temat do dłuższego omówienia i swoją drogą noszę w sobie od pewnego czasu zamiar, by o nim napisać.

Zacząłem się zastanawiać czy pewnego dnia gdy tworzyć będę kolejną postać, dobrnę do 'górnej' granicy. Czy będąc starszym niż 65 lat (bo tyle ta granica wynosi) wciąż będę wracać do tych tytułów?

Myślę, że tak. Skoro można wracać do muzyki, filmów, książek i innych rzeczy, to co miałoby stać na przeszkodzie by tak robić z grami? Skoro nasi dziadkowie wciąż nucą piosenki ze swojego dzieciństwa i cieszą się gdy znajdzie im się kasetę ze starymi utworami, bądź wzruszają się wracając do pewnych miejsc - dlaczego z nami miałoby być inaczej?

Z nami i z grami będzie dokładnie tak samo. Teraz spędzamy przy nich mile czas, a za kilkanaście/kilkadziesiąt lat prawdopodobnie zapragniemy aby do tej przyjemności wrócić po raz kolejny.

A przynajmniej ja z pewnością tak zrobię.

14 komentarzy


Rekomendowane komentarze

W niedawnym felietonie na stronie CD-A poruszono problem takich powrotów, jakoby mogły one zniszczyć piękne wspomnienia. I coś w tym jest, ale sporo zależy także od mentalności.

Ja mam jedną wiosnę więcej na karku, ale komputer dostałem kilka później, więc nie mam wspomnień tak daleko związanych z graniem na PC. W każdym bądź razie również upodobałem sobie kilka tytułów, do których uwielbiam wracać. Pierwszy to Quake II, którego przechodzę średnio raz na rok i wydaje mi się, że ta w moich oczach nigdy nie pokryje się patyną. Drugi to Rogue Trooper - gra należąca do wspomnianego przez Ciebie rodzaju mało znanych tytułów, które przeszły bez większego echa, a szkoda. Również F.E.A.R. (moja ukochana gra) czy H-L stanęły dla mnie w miejscu i zawsze świetnie mi się w nie gra.

Zwyczajnie miło jest wracać do tego, co się już zna. Wywołuje to przyjemne uczucie w rodzaju "powrotu do domu", gdzie zna się każdy kąt, a i pomimo tego niekiedy można znaleźć jakiś nowy, niewidziany wcześniej szczegół. Aktualnie na nowo odkrywam Deus Ex'a. Matko, ale to genialna gra...

Link do komentarza
I coś w tym jest, ale sporo zależy także od mentalności.

I gry. Do Unreala czy Fallouta mogę wracać zawsze, do Half-Life 1 czy Quake 2 nie wrócę już nigdy.

Link do komentarza

To nadal kwestia osobistych upodobań. Unreala również bardzo lubię, ale do Fallouta jeszcze nie zdążyłem się przekonać, choć podchodziłem kilka razy. Najwidoczniej spóźniłem się o dobrych kilka lat.

Link do komentarza

Ja do Quake 2 wracać uwielbiam, chociaż zasadniczo strzelanek nie cierpię. Fallout nie jest pierwszą grą na PC, w jaką zagrałem - pierwszy PC dostałem dwa lata wcześniej. Miałem też amigę i commodore, ale to było tyle lat temu, że mam tylko urywki wspomnień z nimi związane.

Link do komentarza

Pozostaje jeszcze, Lordzie, kwestia techniczna. Czy mając 65-70 lat będziesz miał refleks i inne cechy wystarczające, by w te gry w ogóle grać. Nawet na easy. Nawet Ci, co ćwiczą i uczą się całe życie, w tym wieku mają już niemałe problemy.

Link do komentarza

Sam ostatnio dopiero pierwszy raz grałem w Fallouta 1 i gra mnie wciągnęła mimo prastarej grafiki i mechaniki rozrywki. To chyba ostateczny dowód, że to gra absolutnie ponadczasowa ;)

Link do komentarza

U mnie te odbicia wynikają z faktu, że nieszczególnie lubię RPG-i, a Fallout na dodatek jest turowy. Może kiedyś do niego dojrzeję, tak samo jak to było w przypadku Deus Ex.

Link do komentarza

U mnie to zależy głównie od muzyki w grze (bo to ona tworzy nastrój) dlatego często wracam do Knights and Merchants,Zeusa pana olimpu albo Total Annihilation. Próbowałem ostatnio zagrać w Medal of Honor Alied Assault ale no cóż...To se nevráti. Swoją drogą Lordzie po co kupujesz tyle gier? Ja zakup nowej gry rozważam miesiąc i nawet wtedy mam wątpliwości czy aby nie poczekać na coś lepszego(kiedyś się pospieszyłem i kupiłem diamentową edycję NvN ,które jest jak dla mnie chyba najgorzej wydanymi pieniędzmi na grę) ale jak już kupię to gram w to ile fabryka dała dzięki czemu pamiętam prawie każdą swoją grę :P.

Link do komentarza

Z tymi legendarnymi grami jest tak, że po zagraniu zawsze zostawiamy cząstkę siebie. Cząstkę dzieciństwa, cząstkę dobrego nastroju czy radości z ubicia ciężkiego wroga. Stare gry to skrzynie, w których zamknięte jest to, co było kiedyś. Właśnie dlatego tak je ubóstwiam.

Bo ja nostalgiczny człek jestem. Mimo młodego wieku.

Link do komentarza

trollhunter wspomniał o Allied Assault. Dosyć niedawno postanowiłem zagrać w dodatek Spearhead i przyznam, że mi się bardzo dobrze grało, mimo, że brakowało paru udogodnień, które w późniejszym czasie wprowadził Call of Duty. Pewnie niedługo postanowię sobie wrócić do tej gry... dla doskonałej muzyki Michaela Giacchino. :D

Gra, do której chyba najczęściej natomiast wracałem, to Sid Meier's Colonization. Produkcja z 1994, a grywalna jak diabli. Odświeżenie na silniku Civ4 uważam za nieporozumienie.

Ponadto Deus Ex. Głównie dlatego, że zapomina się szczegóły z takiego bogatego świata i nieraz chcę je sobie przypomnieć.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...