Skocz do zawartości

A idź pan w pyry

  • wpisy
    345
  • komentarzy
    4875
  • wyświetleń
    461951

Jestem sześć kroków od Ciebie


Qbuś

1028 wyświetleń

Wczoraj w FoSie opisałem pewną sytuację, która mi się przytrafiła. Dla osób nie bywających w tym szalonym temacie 'opowiem' ją jeszcze raz. Otóż okazało się, że niedawno sprowadzona do klatki obok sąsiadka jest dobrą przyjaciółką mojej znajomej z czasów studenckich. Studiowały razem w Poznaniu. Po raz kolejny przekonałem się, że świat ten bywa dość mały. A może nie bywa, a po prostu jest?

smallworld-big.jpg

Rappers with no relation:

there's "Seven Degrees of Seperation" and I'm Kevin Bacon

This is the murderer's version

Przypadek ten przypomniał mi o pewnym fakcie, który krąży od czasu do czasu po sieci i różnych serwisach informacyjnych. Chodzi o to, że ponoć dowolna osoba na ziemi jest oddalona od drugiej osoby o sześć stopni, tudzież 'kroków'. Dzięki szybkiemu zapytaniu wujka Google okazało się, że fachowo teorię tę nazywa się 'sześcioma krokami oddalenia' (ang. six degrees of separation'). Spokrewnienie danych osób stopniuje się następująco:

  • Jeśli jakaś osoba zna inną bezpośrednio to jest oddalona od tej osoby o jeden stopień;
  • Jeśli jakaś osoba jest w relacji z inną za pośrednictwem kogoś znanego bezpośrednio to jest oddalona od tej osoby o dwa stopnie.
Wszystko zaczęło się ponoć od popularności różnych teorii demograficznych i społecznych przed I Wojną Światową, a w zasadzie od zbioru opowiadań niejakiego Frigyesa Karinthy'ego, Węgra, który opublikował zbiór opowiadań o tytule Everything is Different. W jednym z opowiadań rozważał na temat 'kurczącego' się świata. Kurczenie powodowane było przez rozwój technologiczny i coraz dalsze 'połączenia' między ludźmi. Był to rok 1929. W latach sześćdziesiątych pierwsze eksperymenty przeprowadzał Michaela Gurevicha, lecz głównym popularyzatorem tej teorii stał się Stanley Milgram (znany też ze swego eksperymentu 18).

earthrise.jpg

Wschód... Ziemi?

Od tamtego czasu przeprowadzano różne eksperymenty - komputerowe, e-mailowe, a nawet i Facebookowe. Większość dawała rezultaty zbliżone do 6. Mieliśmy też odprysk polski w postaci eksperymentu na GG. Na naszym poletku okazało się, że dowolnego użytkownika GG od dowolnego innego dzieli średnio 5,78 kroku. Są też głosy krytyczne, wedle których Milgram nic nie dowiódł, a same 'szczęść stopni oddalenia' to raczej miejski mit środowisk akademickich. Ale to tylko szczegóły. Mnie interesuje coś innego.

Interesuje mnie Wasze zdanie i Wasze doświadczenia. Mieliście takie przypadki? Ktoś nagle okazywał się bardzo bliskim znajomym kogoś znajomego? A może przypadkowe spotkania w dziwnych miejscach? Ja we Lwowie, na Górze Zamkowej spotkałem kolegę z podstawówki, który mieszkał 100 metrów ode mnie, ale nie widziałem go parę lat. A może spotkało Was coś zupełnie niesamowitego? A tak na marginesie... Czy to nie miło, że mam góra 6 kroków do...

the_lizard_and_the_dragonflies_by_m0thyy

Nie ma czegoś takiego jak przypadek. Cóż to bowiem jest przypadek? To tylko usprawiedliwienie tego, czego nie jesteśmy w stanie zrozumieć.

Wiesław Myśliwski

Traktat o łuskaniu fasoli

15 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Hmm, ciężko mi sobie przypomnieć jakiś spektakulrany przypadek, natomiast moje 6-letnie już obserwacje dowodzą, że dużo łatwiej spotkać znajomych w mieście, gdzie się studiuje (500 000 mieszkańców) niż w naszym wspólnym rodzinnym mieście (90 000 mieszkańców). Subiektywne doznanie, ale wielu opisuje je podobnie :-).

Link do komentarza

...

Łał. Właśnie uświadomiłem sobie, że coś takiego serio może istnieć ^^ Ja tak mam z jakimiś 2 przypadkami ;]

1.) Jak się urodziłem to coś tam się nie udało i mogłem umrzeć, ale przeprowadzili operację i udało mi si przeżyć. Jakieś.... 16 lat później... Mój brat poznaje miłą dziewczynę, zostaje jego narzeczoną (do teraz czyli od 5-6 lat :)) Okazuje się że tamta dziewczyna ma wujka. Jej wujek mnie operował ^^ ~To chyba się zalicza do takich opowieści nie?

2.) Kiedyś miałem koleżankę, bla bla bla... Wyprowadziła się, nie widziałem jej przez 3-4 lata, zapomniałem, że w ogóle istnieje. Jakieś około miesiąc temu mój kumpel mi ją przedstawił :]

Link do komentarza

No jak obserwuje facebooka i patrzę kto kogo ma w znajomych, to widzę często, że moi znajomi z różnych miejsc też się znają, choć bym o to nie podejrzewał. Ba znajomi znajomych okazują ludźmi, z którymi też często miałem do czynienia. Ba czasem jak ktoś mnie komuś przedstawia lub na odwrót to okazuje się, że często już kogoś tam znałem, choć wspólni znajomi czasem nie wiedzą o sobie. Jakkolwiek to wszystko brzmi: świat jest mały i znajome twarze widuję w miejscach, w których bym się nie spodziewał.

Link do komentarza

Ja to nazywam koncentracją zasobu ludzkiego ;) Względnie może być chęć bycia w grupach, więc mnie to po prostu jakoś nie dziwi.

Zresztą na Sealandi to nie działa, jak każde z tamtejszych strzeli focha i pójdzie każde na przeciwny kraniec... "kraju".

A jakieś osobiste spotkania w tej materii? Nie, raczej nie. Wielu z FA omija Toruń, najwyraźniej : - |

Link do komentarza

Quetz - To chyba akurat kwestia tego, że studenci spotykają się/bywają w podobnych miejscach. A gdy są 'w domu', to raczej spędzają czas w swoich okolicach, a nie tych studenckich. Ja tak miałem swego czasu.

Tebeg - Ciekaw jest wyników...

Amdarel - Z drugiej strony czasem do tych o krok nas jest nam bardzo daleko. I to nie w metrach.

MarcinCthulhu - Ładnie, ładnie. I po 16 latach pamiętał, że Ciebie operował? W jaki sposób wyszło to na jaw?

Wosq - Czasem spotkanie takiej osoby w bardzo niespodziewanym momencie może być dość.. niepokojące.

behemort - A czemu akurat z FA? ;)

Link do komentarza

Ja tak nie mam, ale to raczej kwestia tego, że nie mam w zwyczaju utrzymywania kontaktów międzyludzkich. U mnie ogranicza się to od kontaktu do kontaktu. Poza samą rozmową nie mam w zwyczaju pamiętać o tym i nie wypytuję ludzi o takie sprawy na ogół.

Link do komentarza

Jak wyszło na jaw? To było jakoś tak że dziewczyna mojego brata opowiadała coś o nim, a moja mama spytała się czy on czasem nie jest lekarzem. Okazało się że tak i że to on właśnie mnie operował. Ale ma dość... specyficzne nazwisko, więc pewnie dlatego moja mama pamiętała :) A czy pamiętał to nie wiem :| Raz go na oczy widziałem przez ostatnie 3 lata.

Link do komentarza

Kolega z licealnej ławki został moim szwagrem. Na szczęście jest fajnym szwagrem i jeszcze lepszym mężem.

Już nie wspomnę o sytuacjach z cyklu: imprezy studenckie u znajomej znajomego. Nie raz, nie dwa się zdarzało, że akurat spotykało się tam starych kumpli/koleżanki z rodzinnego miasta. I za każdym razem gadka urywała się po dwóch-trzech zdaniach. Niestety zbyt dużo czasu minęło, zostały tylko zdawkowe odpowiedzi...

Link do komentarza

Jedyne, co przychodzi mi na myśl, to przypadek mojej kuzynki z tego roku, kiedy to wspólnie podróżowaliśmy gondolką narciarską w Alpach i na stacji pośredniej dosiadła się do nas jej koleżanka z podstawówki :)

i ja tam nie wiem, czy mi miło, że akurat to Ty masz 6 kroków do... :D

Link do komentarza

Holy.Death - Rozumiem. Choć ciekaw jestem, czy i tak nie czeka Cię kiedyś zaskoczenie.

MarcinCthulu - Aha, więc tak to było. Ja nie mam żadnych takich lekarskich powiązań, ale Maks rodził się w tym samym szpitalu, co ja. I możliwe, że szefowa położnych, która sporo nam pomogła była i przy moich narodzinach.

Krzycztow - A to dziwne... Ja zawsze mam o czym pogadać. Nawet jeśli to ktoś 'z zupełnie innej bajki', to można pogadać o 'starych dobrych czasach'.

RIP1988 - No ładnie, ładnie. Ja spotkałem koleżankę ze studiów w schronisku w drodze na Giewont... w kolejce do toalety na dodatek.

Link do komentarza

W te wakacje byłem z rodzicami w Ustce. Tam przy plaży sprzedawała pewna miłą Pani (czarnoskóra dodam) z prawdopodobnie swoją koleżanką i małym dzieckiem. Około miesiąca później spotkałem je w manufakturze przechodzące koło mnie przy jakimś sklepie, dodam, że mieszkam 100km od Łodzi i byłem tam okazyjnie o.O.

Link do komentarza

Panienek_Feanorek - Teraz będę liczył, że spotkam Ciebie... W tym i zeszłym roku nie byłem i już mi w góry tęsknię.

Mindstorm - Gdzieś mi mignął nagłówek... To wiele wyjaśnia :P

gamemen97510 - To rzeczywiście ładny zwrot nieprawdopodobieństw.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...