Dobra książka, zła książka
Bardzo rzadko zdarza mi się surowo krytykować książki. Jeszcze rzadziej jestem bliski odłożenia książki na bok. Zawszez szukam jakichś pozytywów i ocena zawsze podskakuje ponad minimum. Raz na ruski rok przychodzi jednak czas na 'kaszankę'. Tym razem tym zgniłkiem jest 'Toy Wars' Andrzeja Ziemiańskiego. Przez długi czas dość bardzo żartobliwie traktowałem stwierdzenie Rafała Ziemkiewicza, który na spotkaniu autorskim stwierdził, że żeby w Polsce dobrze się sprzedawać trzeba pisać tak dobrze jak Sapkowski albo tak źle jak Ziemiański. Po drugim i trzecim tomie Achaji, a zwłaszcza po TW, coraz mniej widzę w tym żartu.
Zacznę jednak od plusów. A właściwie jednego - Toy Wars zmusiło mnie do kompensacji. Zachęciłem żonę do sięgnięcia po 'Siódmego Syna' Orsona Scotta Carda... I sam po tę książkę sięgnąłem, żeby odreagować. Po koniec czytałem naprzemiennie. I to chyba pierwsza cześć historii o Alvinie Stwórcy pozwoliła mi skończyć twór Ziemiańskiego. I... To w zasadzie koniec ważnych plusów. Można doszukiwać się pewnych drobiazgów w postaci tego, że czyta się dość szybko i czasem dowcip nie jest tragiczny, ale większego sensu to nie ma. W starciu...
... notujemy KO - lewym prostym Card powala słabowitego Ziemiańskiego.
All the sons divided they'd fall
Here await the birth of the son
The seventh, the heavenly, the chosen one
Here the birth from an unbroken line
Born the healer the seventh, his time
Unknowingly blessed and as his life unfolds
Slowly unveiling the power he holds
Bezapelacyjne zwycięstwo.
Ziemiański po raz kolejny na protagonistę wybrał kobietę. Eks-prostytutkę, której udało się wyrwać z kompletnego dołu dzięki pomocy pewnego detektywa. Jakoś im się udało uratować zniszczony heroiną mózg i wyprowadzić na ludzi (mniej więcej). Detektyw umiera, a ona ma dostać jego kasę (bardzo dużą), jeśli przez kilka lat utrzyma się z pracy detektywa. Pani Toy Iceberg (pięknie, prawda?) wegetuje, żywiąc się kocimi konserwami i kradnąc mydło w toaletach. Aż tu nagle do jej gabinety wchodzi Pat Dante, najemnik nad najemniki. I zaczyna się przygoda. Przez trzy opowieści okazuje się, że Toy - po sierocińcu, dwóch latach bycia prostytutką na usługach triad i uzależnienia - jest sprytniejsza nie tylko od całej bandy najemników, ale także od jej szefa - jednego z najlepszych najemników na świecie. Ba, wymyśla nawet rzeczy, który prawnicy wielkich korporacji nie wymyślili. Do tego pamięta stare westerny, rzuca aluzjami kulturowymi, a nawet cytatem z polskiego filmu (w czasach wielkich statków kosmicznych i wszczepów domózgowych). Dla mnie to zbyt wiele.
Dla mnie na samym początku książka straciła wszelką 'wiarygodność'. Nie wymagam do literatury, zwłaszcza rozrywkowej, realizmu i hiperpoprawności... Ale wymagam jakiejś spójności i choć wewnętrznego sensu. Tu tego nie ma. Nawet słabe dialogi, marnie rozpisane postaci i nudnie przeciągnięta ostatnia 'nowelka' nie byłyby tak straszne, gdyby nie te paradoksy. Na koniec niby niektóre sprawy nieco się wyjaśniają, ale i tak niesmak pozostaje wielki.
The Good and the Evil which path will he take
Both of them trying to manipulate
The use of his powers before it's too late
W Siódmym Synu Carda jest zupełnie inaczej. Można nieco kręcić nosem na porównywanie takich książek, ale w sumie u Ziemiańskiego mamy wizję średnio odległej przyszłości, a u Carda alternatywną wizję nie tak odległej przeszłości. U Carda historia alternatywna jest pewnym tłem - przemycanym delikatnie w niektórych dialogach i faktach. Podstawowym założeniem jest to, że Oliver Cromwell, jako Lord Protector, dłużej utrzymał się u władzy, a po jego śmierci jego dzieło było kontynuowane. Nie będę tu wdawał się w szczegóły - te omawia i chwali w posłowiu Andrzej Sapkowski. Dla niektórych z Was pewnie to spora rekomendacja. Ja sam powiem, że wizja ta jest wręcz zaskakująco spójna i świetnie przemyślana (choć nieco idealistyczna).
Tło tłem, lecz cykl powieści Carda opowiada o Alvinie, tytułowym siódmym synu siódmego syna, który jest obdarzony pewnym wspaniałym talentem - darem tworzenia. A właściwie stwarzania. Talent ten przysporzył mu też pewnego wroga, ale o tym przekonacie się (mam nadzieję) sami. Pierwszy tom jest w zasadzie wprowadzeniem w magiczny (dosłownie też) świat Alvina, przedstawia część głównych bohaterów i oczarowuje. Przynajmniej mnie oczarował. Card po prostu umie pisać ciekawe historie - ma talent płynnego i urzekającego ich opowiadania. Umie rozśmieszyć, umie dać do myślenia, a umie i zasmucić.
Born of woman the seventh son
And he in turn of a seventh son
He has the power to heal
He has the gift of the second sight
He is the chosen one
So it shall be written
So it shall be done
Zresztą Orson Scott Card zainspirował nie tylko mnie, ale i Iron Maiden - ich jedyny concept album Seventh Son of a Seventh Son oparty jest właśnie na tej powieści. Let's rock (metal?):
Reasumując - bardzo, ale to bardzo, odradzam czytanie Toy Wars. Tak samo mocno polecam zapoznanie się z Siódmym Synem. Czy i Wy macie jakieś książki, które tak mocno odradzacie? A by osłodzić Wam obcowanie (nawet tak wirtualne) z antydziełem Ziemiańskiego, słodka babeczka:
Orson Scott Card
Siódmy Syn
22 komentarzy
Rekomendowane komentarze