Mass Effect i jego wady.
Witam, dziś zajmę się rzeczami, które mogą denerwować podczas grania w Mass Effect. Spis powstał na podstawie forum i własnych przeżyć.
No to zaczynamy
1.Eksploracja planet za pomocą pojazdu.
Grając w ME 1 po powierzchni większości planet poruszaliśmy się pojazdem MAKO, dzięki któremu mogliśmy pokonywać dłuższe fragmenty trasy, dojeżdzając na miejsce, gdzie mieliśmy do wykonanie zadanie, czy jeździć po planetach poszukując sond, minerałów i artefaktów. Jazda MAKO początkowo sprawia dużo przyjemności, a niszczenie wrogów za pomocą działa wywołuje uśmiech na twarzy, ale po pewnym czasie staje się to monotonne, a poruszanie się pojazdem po górzystych planetach może doprowadzić do szału. BioWare zlikwidował ten problem, wyrzucając z ME 2 eksplorację planet pojazdem, ale jednocześnie zapewnił, że kiedyś do tego tematu wróci. Dopiero w DLC Hammerhead i Overlord, otrzymaliśmy możliwość posterowania latającym pojazdem o wdzięcznej nazwie Młot. Pierwsze wrażenie nie było jednak dobre, gdyż pierwsze misję polegały głównie na przejeździe z punktu A i B po jedynej słusznej trasie przy okazji niszcząc wrogów. Nie zapowiadało to niczego dobrego, ale na szczęście pomysł ten został rozwinięty w Overlord, gdzie dodano fajne elementy zręcznościowe (skakanie przez lawę czy wielkie działo Gethów), które w dość miły sposób urozmaicają rozgrywkę. Czas (i kolejne DLC) pokażą jak zostanie rozwinięty pomysł Młota i czy przetrwa do ME 3.
2. Decyzje i nasz wpływ na świat.
Od początku, zanim wyszła część 1, było wiadomo, że Mass Effect będzie trylogią. Twórcy zapowiadali możliwość przenoszenia naszych postaci do kolejnych części, a wraz z nimi również decyzje, które podjeliśmy grając w ME. W ten sposób gra jest nieliniowa na ponad 1000 sposobów, a my możemy się cieszyć faktem, że nasze działania mają wpływ na świat gry. Problem w tym, że ten wpływ często ogranicza się do jednego dialogu. Oszczędziłeś Raknii, więc skontaktują się z tobą za pomocą pośrednika. Fist przeżył, to zamienisz z nim słówko na stacji Omega. Mogę jeszcze długo wymieniać i choć istnieją decyzje bardzeij wpływowe (życie Wrexa czy romans z Liarą), to jednak większość naszych wyborów wilekiego wpływu w ME 2 nie ma. Może bardziej zaznaczą się owe decyzje podczas grania w ME 3, ale mam do tego spore wątpliwości.
3.Ilość kasy w ME 1/ Ilość minerałów w ME 2
W świecie Mass Effect wszystko swoje kosztuje, więc trzeba się liczyć z wydatkami. W ME 1 gracz, by zdobyć funduszę musiał zabijać wrogów, wykonywać misje, szukać minerałów lub sprzedawać broń. Początkowo gracza nie stać na zbyt wiele, ale wszystko zmienia się mniej więcej w połowie gry. Po osiągnięciu 30. poziomu sprzęt sprzedawany przez nas daje nam sporo kasy, a z samego zabijania wrogów można zdobyć kilkadziesiąt tysięcy. W moim przypadku miałem ponad 5 milionów kredytów, jeszcze zanim wylądowałem na Virmirze. Co gorsza z kasą nie ma co robić, bo broń i pancerze zdobywamy głównie w walce, więc pozostaje tylko gra w kwazara w Cytadeli, ale i tam możemy wygrać i znowu będzie problem. W odróżnieniu od poprzedniczki w ME 2 funduszy tym razem nie starczy na wszystko, gdyż po za ulepszeniami i lepszym pancerzem trzeba kupować również sondy
i paliwo do statku. Broni nie kupujemy, lecz ją ulepszamy do czego potrzebne nam są minerały, które zdobywamy badając planety wspomnianymi sondami. Relaksujące zajęcie staje się z czasem nużące, a ilość surowowców dość szybko przekroczy ilość wymaganą do wszystkich technologii dostępnych w grze. No cóż, w ME 2 naprawili problem z nadmiarem kasy, więc może w ME 3....
4.System dialogowy, czyli argh...Nie mogę wybrać niebieskiej kwestii.
Czy ktoś pamięta starsze cRPG, takie jak Fallout czy KOTOR? Były to gry w których zadania można było wykonać bez użycia broni, dobierając mądrze nasze odpowiedzi. W KOTOR pamietam zadanie, w którym gracz musiał obronić przed sądem bohatera republiki, oskarżonego o morderstwo. Był to bardzo trudny quest i już jedna źle dobrana kwestia dialogowa mogła skończyć się porażką. System dialogów w ME raczej nie dostarczy nam tego rodzajów questów, ale nie oznacza to że nie ma questów, które możemy zakończyć rozmawiając. Problem w tym że nie są one żadnym wyzwaniem,
z powodu systemu perswazji.Moje dialogi w ME ograniczały się w większości do klikania na kwestie w kolorze, dzięki czemu misja kończyła się sukcesem albo konflikt został rozwiązany w sposób neutralny. Po prostu przestałem się zastanawiać nad doborem kwestii, co nie świadczy dobrze o owym systemie. Misja Tali'Zorah dała mi nadzieję na misje w stylu wspomnianego zadania z KOTORA. Niestety złudną nadzieję.
5.System rozwoju postaci
Są różne systemy rozwoju postaci. W WoW i KOTOR wybieraliśmy talenty, w Fallout rozwijamy umiejętności dobierając co kilka poziomów jeden talent, a w Diablo rozwijamy 4 cechy i inwestujemy punkty w nasze umiejętności. O ile w ME 1 mogliśmy w ciągu 60 poziomów rozdzielić punkty na kilka zdolności, które dawały nam rózne profity i wiele dróg rozwoju postaci, to w ME 2 system rozwoju został dość mocno uproszczony. Tylko 30 poziomów
i kilka umiejętności, które możemy ulepszać, a nawet uzyskać znacznie lepszą wersję i....tyle. Każda umiejętność jest przydatna podcza walki, ale ich mała ilość ogranicza możliwość rozwoju naszej postaci i dość znacznie determinuje sposób gry. W ten sposób oglądając dwie osoby grajaće tą samą klasą, cięzko zauważyć jakiekolwiek róźnice. Ponoć w ME 3 ma być więcej elementów RPG. Oby.
6.Lokalizacja, czyli Człowiek Iluzja atakuje.
Lokalizacja Mass Effect 1 zapadła mi w pamięć z dwóch powodów. Była trochę komunistyczna (postacie zwracają się do nas per "wy"), a odzywki Wrexa na długo zapadły mi w pamięć (dopierow "Wiedźminie" znalazłem bardzeij wulgarną postać ), ale ogólnie lokalizacja była zrobiona poprawnie,
a do tego mogliśmy wybrać również wersje kinową lub angielską. Tak było w CDP, bo nowy dystrybutor EA Polska uznał, że Polacy za dużo słuchają angielskiego i dał do wyboru albo zainstalować polską wersję z płyty, albo zacząć kombinować. Pierwsza opcja oznacza inny głos polskiego Sheparda niż w ME 1 (może to konsekwencja projektu Łazarz ), EDI oddającą ducha dworca centralnego PKP oraz sztywną grę większości aktorów, przez co postacie tracą na swej wyrazistości, a śpiew Mordina może boleć. Kombinatorzy mogą uzyskać wersje kinową ME 2 zmieniając wartości w kilku plikach. Ponoć EA Polska zapowiedział, że niedługo ukaże się patch właczający wersję kinową bez zbędnych kombinacji. Prawdopodobnie zobaczymy go tak samo, jak patch naprawiajaćy problemy techniczne z DLC Lair of the Shadow Broker. Czyli nigdy. Podsumowując otrzymaliśmy wybrakowany produkt, gdzie jesteśmy zmuszeni do grania po polsku lub sami musimy naprawiać błędy dystrybutora ingerując w rejestry i pliki gry. Nie o to chyba chodzi
w graniu
7.DLC czyli Marketing
Czym jest DLC? Znam dwie definicję:
a)Jest to dodatek do naszej ulubionej gry, który możemy ściągnąć z internetu, po tym jak za niego zapłaciliśmy producentowi.
b)Jest to jawna próba wyłudzenia pieniędzy, po prze oferowanie za kasę coś, co powinno być w grze od początku, a co zostało z niej po porstu wycięte.
Niezależnie co myślicie o DLC, moim zdaniem trzeba będzie się do nich przyzwyczaić bo taką politykę obrał EA, a ciemna strona marketingu jest wyjątkowo silna. O ile do ME 1 wyszły tylko 2 duże DLC, to do ME 2 wyszło ich już 8 (w tym pakiet Cerberus). Moim zdaniem DLC takie jak Overlord, Kasumi czy słynny LotSB, choć trochę kosztują to jednak zapewniją kilka godzin dobrej zabawy, a ich budowa świadczy o pracy włożonej w każde DLC, dzięki czemu nie mamy wrażenia, że zostały wycięte z pierwotnej wersji gry. Istnieją jednak DLC, które można uznać za próbę ataku na nasze portfele. Chodzi mi o pakiety broni, pancerzy i ubrań, które powstały specjalnie dla graczy, którzy narzekają na mała ilość pancerzy i broni. Broni jest rzeczywiście mało, ale to nie powinien być chyba sposób na ich uzupełnienie. O ile dodawanie ciekawych misji jest OK, to próbie uzupełniania ilości broni w grze za prawdziwą kasę mówię VETO.
A wy jak sądzicie? Zapraszam do komentowania
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze