Skocz do zawartości
  • wpisy
    192
  • komentarzy
    3216
  • wyświetleń
    226905

Fizyk - Spartiata powrócił z (nuklearną) tarczą!


Lord Nargogh

547 wyświetleń

Dzisiaj dla odmiany nie będzie o polityce, forum ani innych głupotach.

Dzisiaj dla odmiany będzie o mnie.

W ubiegły piątek pisałem ostatni, najtrudniejszy egzamin z ubiegłego semestru, a w zasadzie najtrudniejszy w moim życiu. Był to egzamin z fizyki jądrowej. Pytań na niego było łącznie 74, a czasu na ich wyuczenie się - około tydzień. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy tych pytań na oczy. Nie miały żadnego związku z tym, co było na wykładzie, bo na wykładzie nie było praktycznie nic - nasz profesor od Fizyki Jądrowej to prawdziwy mistrz offtopu.

Wiem, że ludzie często przesadzają pisząc że 'nic' nie było na wykładzie, ale tym razem to prawda.

Ten egzamin był dla nas swoistym Termopile, stąd też podałem taki a nie inny tytuł wpisu.

Żeby pokazać Wam na czym tak naprawdę polegał nasz dramat, zamieszczam poniżej linka do pytań egzaminacyjnych (Nie będę ich tu wstawiał, bo po prostu szkoda miejsca. Zamiast tego upchnąłem je na samym dnie bloga, by innym nie rzucało się w oczy a mi przypominało o batalii jaką niegdyś musiałem stoczyć):

http://forum.cdaction.pl/index.php?autocom...showentry=10713

Dla znawcy tematu te pytania mogą się wydawać banalne - jednak powtarzam - tego nie było na wykładzie, a znalezienie na nie odpowiedzi przy użyciu internetu i stosu książek zajęło mi cały tydzień. Codziennie od 11-18.

Na nauczenie się opracowanych odpowiedzi już nie wystarczyło mi czasu.

O pytania nie mogliśmy się doprosić od początku nowego roku, aż do 18 lutego. Egzamin był 26.

Wiem, że pytania egzaminacyjne wręczone przed egzaminem do wyuczenia się to żadne prawo studenta, a jedynie uprzejmość wykładowcy. Ale mimo wszystko gdy wykładowca nie prowadzi wykładów a opowiada o tym, jak w młodości szalał na potańcówkach, jak to w dawnej Polsce wyrabiano śmietanę albo o jego ukochanym kalkulatorze marki Texas z kalendarzem judejskim (!), który kupił w 1980 roku - to wydaje mi się że mamy raczej prawo oczekiwać listy pytań. W przeciwnym razie w ogóle nie wiedzielibyśmy czego się uczyć, bo nie wiadomo o czym tak naprawdę były wykłady.

Połowa mojego roku oblała, mi się akurat udało zaliczyć, ale z kiepską oceną (3.5), a poza tym i tak nie byłbym zadowolony nawet mając wyższą.

Bo tak się nie robi. To jest lecenie ze studentami w kulki. Tak postępują wykładowcy, którymi straszy się małe dzieci 'że dopiero im na studiach pokażą'.

Mam nadzieję, że na Waszych studiach nie traktują Was ani nie będą Was traktować w taki sposób.

Przechodniu, powiedz Sparcie, że my tu leżymy i po egzaminie kwiczymy. Posłuszni kwantowym prawom...

11 komentarzy


Rekomendowane komentarze

"Studia to 1% wiedzy i 99% szczęścia - aby dostać akurat te pytania na które zna się odpowiedź" - mawiał pewien mój wykładowca, uzasadniając to tym że niemożliwym jest znać odpowiedź na każde możliwe pytanie. Od siebie dodałbym że szczęście jest również wysoce niezbędne do przetrwania ogólnie pojętych okoliczności. Jak właśnie tacy profesorowie.

Link do komentarza

Dużo szczęścia i dużo pracy. Nauka do tamtego egzaminu naprawdę mnie zmordowała...

A, no i inny mój wykladowca mawiał, że jest taka tendencja - jak ktoś jest świetnym naukowcem, to jest załosnym wykładowcą i vice versa. Tak się składa że ten psor jest światowej sławy specjalistą...

Link do komentarza
jak ktoś jest świetnym naukowcem, to jest załosnym wykładowcą i vice versa

Możliwe, aczkolwiek znam parę wyjątków. Oczywiście gdy chodzi o wyjątki od reguł to na wykładzie właśnie usłyszałem że wedle krzywej Gaussa wśród profesorów jest taki sam procent debili co wśród innych grup społecznych. Co też wcale nie nastawia optymistycznie bo nawet jeśli komuś się poszczęści to komuś innemu musi się dostać mocniej niż przewiduje średnia.

Link do komentarza

Cóż, to nie są rzeczy, które są proste (te pytania), zresztą ogólnie fizyka jądrowa to nie w kij pierdział (chociaż ja się tutaj odnajduję), więc tak ogólnie to w tydzień trzeba mieć prawdziwy deadline, żeby się tego nauczyć (a jeszcze trudniej, jeżeli trzeba szukać po całym internecie odpowiedzi, bo zacny pan profesorek naoglądał się reklam M&M-sów). Zgadzam się z tobą Lordzie, że wiele osób ma swoje "wysokie tytuły" dzięki PRL-owi, a teraz nikt tego nie sprawdzał, czy coś umieją, czy nie i tak zostało (a efekty właśnie widzimy). Ogólnie to cóż, trzeba było napisać tydzień temu na blogu, że masz coś takiego (nawet jeżeli byś nie miał listy pytań, to i tak), to może ktoś by ci pomógł tutaj (np. ja chętnie bym pomógł, bo coś niecoś wiem, może nie wszystko, ale pewnie inni też coś umieją). O kurcze, ale się rozpisałem. No nic, git, że chociaż zdałeś, bo to najważniejsze, a to czy 3.5, czy 4 to już nieważne.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...