Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

SilverBoy

Elfen Lied

Polecane posty

Nie odpisywałem tak długo bo nie wchodziłem na forum.

Z tym że Sora no Woto nie uważam za świetne pod każdym względem ale za dobre/bardzo dobre.

Ty naprawdę oglądałeś Sora no Woto czy usilnie próbujesz w czymś zaprzeczyć Xerberowi? Bo to nijak nic nie ma wspólnego ze Strike Witches, ani nie jest "komedyjką" mimo że miejscami ma odrobinę humoru. To spokojne, wyciszające z kilkoma nieco dramatycznymi momentami anime zbliżone klimatem chyba najbardziej do Haibane Renmei(które też bardzo polecam jak ktoś szuka czegoś spokojnego i bardziej ambitnego), ale będące od niego lżejsze w odbiorze. Ani nie chodzi tu o humor, ani o wyraźnie zarysowany cel fabuły od samego początku bo to nie ten typ anime.

Oglądałem Sora no Woto, ale ogólnie uważam, że takie postacie (coś w stylu w K-On czyli moe na wojnie) nie pasowały do tego anime. Co innego produkcja szkolna, klubowa jak K-On.

Jeśli chodzi o humor to wcale tak mało go nie było, a charaktery postaci dosyć proste i schematyczne. Haibane Renmei również oglądałem i mimo, że nie byłem zachwycony (brakowało wyjaśnień) to jednak było o wiele bardziej smutne i przejmujące od Sora no Woto.

Jeśli ktoś szuka spokojnego i ambitnego anime to polecam mu Mushishi. Dużo lepsze niż te dwa razem wzięte. Powiedziałbym nawet, że arcydzieło.

Mimo wszystko wciąż uważam go za totalne dno, ale oglądajać go lubię.

To zaprzeczenie. Nie mógłbym coś bardzo mocno krytykować, a zarazem to lubić.

Co innego umiarkowana krytyka. Na przykład Seikoku no Dragonar miało bardzo słabą fabułę i proste postaci, ale oglądało się je całkiem przyjemnie z kilku powodów.

Postać nyu na prawdę ratuje anime, ale reszta postaci zaniża ppoziom

Ja bym powiedział, że bardziej Lucy jest największą zaletą Elfen Lied.

Wyszło by z tego coś fajnego gdyby nie zmieniłoby się w połowie w kiepski odcinek pełnej chaty.

Nie zmieniło się. Klimat i powaga nadal była zachowana.

Skoro średnie oceny na serwisach typu MAL, AniDB czy Hummingbird są wymierne to czemu gnioty pokroju Sword Art Online,

Sword Art Online to bardzo dobre anime, więc o czym ty w ogóle piszesz. Miało doskonałą oprawę dźwiękową, bardzo ładną grafikę, a poza tym postacie (głównie Asunę polubiłem) i fabuła (również sam pomysł na anime) to także jego zalety. Na razie co prawda widziałem tylko I sezon. Szczególnie pierwsze 15 odcinków było świetne. Kolejne już tylko bardzo dobre. Jedną z największych zalet SAO były świetne walki z bosami i wątek miłosny.

Gunbuster, LAIN czy AKIRA? Nauczcie się ludzie myśleć za siebie, a nie ciągle sugerujecie się statystyką!

Lain i Akira oglądałem. Lain świetne pod każdym względem, ale w przypadku Akira nie podobało mi się uśmiercenie tamtej dziewczyny.

Na forum istnieją spoilery, więc wypadałoby z nich korzystać - Felessan

Potwory w ludzkim ciele i zadawanie pytań egzystencjonalnych typu "ile człowieka jest w człowieku".

Główny wątek w anime to raczej przebaczenie, poczucie winy i czy w ogóle jest możliwe w takiej sytuacji.

Zresztą to, że coś podobnego się powtarza w innym anime nie jest wadą danej produkcji. Anime ocenia się za całokształt, a w Elfen Lied trudno znaleźć istotne wady.

Zapamiętałem tylko Lilium w pięćdziesięciu różnych wersjach. Jestem wręcz pewien tego, że z pominięciem endingu nie było w tym anime żadnego innego utworu.

Ściągnij OSTa (kilkanaście utworów) i go dokładnie przesłuchaj. Wtedy zrozumiesz jak urozmaicona była ścieżka dźwiękowa w tym anime. Lilium to tylko jeden utwór.

Pod jakim niby względem?

Nie nudziły, ale wciągały i emocjonowały.

To że dalej będzie ono wyglądało tragicznie jak rok wydania?

Nie masz pojęcia o jakości wizualnej anime bo tylko takie wnioski można wyciągnąć na podstawie tego co wypisujesz. Elfen Lied wygląda dobrze wizualnie w porównaniu do mnóstwa innych serii anime. Ja mam porównanie bo widziałem setki anime i to również z lat, w których powstało Elfen Lied.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się czytać całej tej dyskusji, ale trzeba mieć naprawdę sporo dobrej woli by uznać grafikę w EL za coś naprawdę dobrego. Było... ok, ale raczej nic więcej. Oglądałem to już dość dawno, ale chyba w żadnym momencie nie pomyślałem sobie czegoś w stylu "wow, ale to ładnie wygląda". Ogólnie anime w żadnym momencie mi tyłka nie urwało. Ani grafiką, ani muzyką, ani tym bardziej fabułą i postaciami. Ot taka trochę haremówka w smutniejszych klimatach. Obejrzałem raz i nie mam chęci wracać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie miałem nic nie pisać, bo ta dyskusja zmierza donikąd, jednak obok chwalenia grafiki nie przejdę obojętnie. Moje zdanie pokrywa się w zasadzie z tym co napisał nerv, obejrzeć można, jednak animu w żaden sposób tyłka nie urywa. Może się bardzo podobać osobą, które uważają że połączenie cycków z flakami jest cool, wspaniałe i w ogóle naj, naj, naj. Ale serio, chwalenie tego za warstwę techniczną jest cokolwiek wątpliwe. Z muzyki, tak jak Xer pamiętam jedynie Lilium. Graficznie zaś, nie no, sorry, lubię oglądać stare animce, i widziałem całą masę tytułów wyglądających o niebo lepiej niż EL, a mających na karku latek trochę więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>tfw wciąż kontynuuję dyskurs

>takie postacie (coś w stylu w K-On czyli moe na wojnie) nie pasowały do tego anime

Oryginalne projekty postaci wykonane przez Kishidę były znacznie bardziej stonowane. Zawiódł reżyser animacji Toshifumi Akai, który znany jest między innymi ze swojej pracy nad adaptacjami the iDOLM@STER i Kokoro Connect oraz serią Magi. Swoją drogą to i tak bez znaczenia, bo anime wciąż broni się graficznie fenomenalnymi tłami i bardzo płynną animacją.

>Jeśli chodzi o humor to wcale tak mało go nie było

Jak do tej pory oglądałem tę serię trzy razy i jedyny odcinek jaki jestem w stanie uznać za czysto komediowy to ten w którym Kanata dyżurowała przy telefonie, a służył on przede wszystkim rozładowaniu napięcia nabudowanego po odcinku opowiadającym o przeszłości kapitan Filicii. Zresztą o czym my tu mówimy? Przecież fakt posiadania elementów komediowych wcale nie czyni z danego serialu komedii (którą SnW nie jest, bo to przede wszystkim SoL w klimacie post-apo z elementami dramatu wojennego).

>Jeśli ktoś szuka spokojnego i ambitnego anime to polecam mu Mushishi. [...] Powiedziałbym nawet, że arcydzieło.

No i? Ja sam uważam Mushishi za arcydzieło. Nie zmienia to jednak faktu, że klimatycznie są to zupełnie inne produkcje, których nie powinno brać się wspólną miarą.

>Nie mógłbym coś bardzo mocno krytykować, a zarazem to lubić.

A ja mogę. Przykładowo uwielbiam utwory grupy Yosei Teikoku, ale nie jestem w stanie o nich powiedzieć, że są dobre. Co więcej, uważam je za kompletny kicz, a najlepszym piosenkom mogę wystawić oceny oscylujące co najwyżej w okolicach "siódemki". Z drugiej strony słucham ich regularnie i dobrze się przy tym bawię.

@EDIT: Albo dowalę jeszcze z grubej rury. Gdybym miał oceniać swoje absolutnie ulubione anime wszech czasów (TTGL) całkowicie obiektywnie to wystawiłbym mu siódemkę. Serial jest po prostu tak mocno upstrzony wadami, że tylko ślepiec ich by nie zauważył! Tempo jest tragicznie nierówne (szczególnie w drugiej połowie), wiele z postaci słabo rozbudowano, styl graficzny generalnie "może się nie spodobać", ścieżka dźwiękowa zawiera ledwo garstkę utworów które rzeczywiście zapadły mi w pamięci, a sama fabuła mocno zżyna z klasyków mecha anime. Mimo to od bodajże trzech lat serial utrzymuje na moim profilu MAL ocenę 10/10, a ja regularnie przeprowadzam sobie seanse łącznie z kinówkami. To że zauważam wady tej produkcji wcale nie popsuło mi przyjemności branej z jej oglądania, a wręcz pozwoliło mi odkryć dlaczego to właśnie ona jest tym moim Świętym Grallem animacji.

>Sword Art Online to bardzo dobre anime, więc o czym ty w ogóle piszesz.

O tym że to gniot dla ludzi, którzy od anime wymagają prostej fabuły skrojonej pod przedszkolaków, nowej waifu co dwa odcinki, ładnej choć bezpłciowej oprawy graficznej i jednowymiarowych postaci. Do tej pory mam paskudny smak w ustach po drugim sezonie.

>fabuła (również sam pomysł na anime)

.hack did it first.

Skończymy jednak już ten offtop bo nie chcę denerwować Felessana.

>Główny wątek w anime to raczej przebaczenie, poczucie winy i czy w ogóle jest możliwe w takiej sytuacji.

Chyba jaja sobie robisz! Ten motyw został dorzucony w zasadzie pod koniec całego serialu, a rozwiązano go we wręcz barbarzyńsko prostacki sposób. Głównym motywem było przede wszystkim wykluczenie, które w jakiejś formie dotknęło każdej z głównych postaci.

>Anime ocenia się za całokształt, a w Elfen Lied trudno znaleźć istotne wady.

Powiedział człowiek, który uważa SnW za słabe bo nie podobały mu się elementy komediowe i styl rysowania postaci.

Istotnych wad EL wymieniliśmy już całkiem sporo, szukaj ich wyżej.

>Ściągnij OSTa (kilkanaście utworów) i go dokładnie przesłuchaj.

Nie mam zamiaru łamać prawa tylko po to by przekonać się, że nie było warto.

Gdyby soundtrack EL był warty świeczki to uwierz mi - pamiętałbym go po dziś. Tym bardziej, że serial oglądałem parokrotnie.

>Nie nudziły, ale wciągały i emocjonowały.

Wciąż czekam na jakiekolwiek konkrety.

A ostatniego akapitu nawet cytować mi się nie chce, bo odpowiedzieli na niego nerwo i Sefe. Powiem tylko, że wnioskuję po nim, iż jest z Ciebie pozer jakich wiele w tym fandomie i żałuję każdej sekundy poświęconej na pisanie tych odpowiedzi. Po prostu wiem z doświadczenia, że i tak były one rzucone na wiatr.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się czytać całej tej dyskusji, ale trzeba mieć naprawdę sporo dobrej woli by uznać grafikę w EL za coś naprawdę dobrego. Było... ok, ale raczej nic więcej.

Zależy jak stopniujesz jakość. Jeśli masz do wyboru "słabą, średnią, dobrą, bardzo dobrą, świetną" to w Elfen Lied będzie dobra.

Ot taka trochę haremówka w smutniejszych klimatach.

Haremówka to akurat najmniej istotne jak dla mnie. Anime jest głównie dramatem i horrorem z minimalną ilością weselszych scen, ale za to ze sporą ilością nagości, krwi i okrucieństwa.

jednak anime w żaden sposób tyłka nie urywa.

No i całe szczęście. biggrin_prosty.gif

Może się bardzo podobać osobą, które uważają że połączenie cycków z flakami jest cool, wspaniałe i w ogóle naj, naj, naj.

Jeśli już to połączenie nagości z gore. Zresztą nie "naj, naj, naj", ale na pewno wadą to nie jest.

Lepsze takie sceny niż nudne anime, w których prawie nic się nie dzieje (chociaż niektóre też mogą być świetne, dzięki chociażby odpowiednim dialogom).

lubię oglądać stare animce, i widziałem całą masę tytułów wyglądających o niebo lepiej niż EL, a mających na karku latek trochę więcej.

No bo są lepsze. Elfen Lied to dosyć cukierkowa kreska i grafika dobrej jakości, ale zarazem z tego powodu jest świetny kontrast do tego okrucieństwa jakie oferuje to anime.

Swoją drogą to i tak bez znaczenia, bo anime wciąż broni się graficznie fenomenalnymi tłami i bardzo płynną animacją.

Jeśli o to chodzi to polecam obejrzeć "Hyouka".

Przecież fakt posiadania elementów komediowych wcale nie czyni z danego serialu komedii (którą SnW nie jest, bo to przede wszystkim SoL w klimacie post-apo z elementami dramatu wojennego).

Masz rację, że nie jest komedią, ale chyba nie zaprzeczysz że było w większości na luzie.

Tak w ogóle to oglądałeś ten odcinek dodatkowy "o alkoholu"? Zdecydowanie najbardziej zabawny z całej serii.

Czyli co pozostałe dziewczyny zrobiły tamtej. biggrin_prosty.gif

Serial jest po prostu tak mocno upstrzony wadami, że tylko ślepiec ich by nie zauważył!

Poniekąd zgodziłbym się, że jest coś takiego jak przymykanie oka na pewne wady, jeśli dana produkcja spodobała się za całokształt. Sam tak robię, to znaczy mogę wymienić kilka wad, ale i tak wystawię wysoką ocenę bo anime oglądało się przyjemnie (dla mnie czynnikiem decydującym są postacie bo to od nich głównie zależy czy coś ogląda się dobrze czy źle).

Albo po prostu całkiem pominę te wady jak uznam je za mało istotne, czyli za takie które nie psuły mi zbytnio oglądania anime.

O tym że to gniot dla ludzi, którzy od anime wymagają prostej fabuły skrojonej pod przedszkolaków, nowej waifu co dwa odcinki, ładnej choć bezpłciowej oprawy graficznej i jednowymiarowych postaci. Do tej pory mam paskudny smak w ustach po drugim sezonie.

Widzę, że nie rozumiesz w ogóle znaczenia słowa gniot.

SaO to prawie same zalety, więc w ogólnej ocenie wychodzi na to, że jest bardzo dobre.

Wizualnie jest znacznie powyżej średniej, oprawa dźwiękowa jest jedną z najładniejszych jakie można usłyszeć w anime. Pomysł na anime był zaskakujący i wciągający. Sama fabuła i konstrukcja odcinków również udana i trzymająca w napięciu. Walki (szczególnie te z bosami) pokazane prawie doskonale i to dużej mierze dzięki tej muzyce i emocjom ( w każdej chwili mogli zginąć). Poza tym wątek miłosny Asuny i Kirito to również jedna z największych zalet SAO.

II sezon mnie na razie nie interesuje (jak zwykle czekam na Blu-Ray). Oceniam pierwszy, a najbardziej wysoko te pierwsze 15 odcinków.

Chyba jaja sobie robisz! Ten motyw został dorzucony w zasadzie pod koniec całego serialu, a rozwiązano go we wręcz barbarzyńsko prostacki sposób. Głównym motywem było przede wszystkim wykluczenie, które w jakiejś formie dotknęło każdej z głównych postaci.

Co z tego, że był głównie pod koniec? Często najważniejsze rzeczy są ukazywane w anime dopiero pod koniec.

Postaw się w sytuacji głównego bohatera. Czy jeśli twoja przyjaciółka

o nadludzkiej sile zabiłaby ci w niesamowicie brutalny sposób siostrzyczkę na twoich oczach jak byłeś jeszcze dzieckiem to byłbyś w stanie jej później to wybaczyć czy raczej nie?

Główny bohater nie mógł, ale zarazem nie pragnie zemsty.

Oczywiście wykluczenie (spowodowane nienawiścią, wykorzystywaniem i okrucieństwem), a dokładniej brak tolerancji dla nowych istot było również bardzo istotne, a nawet najważniejsze bo to główna przyczyna tego całego dramatu.

Powiedział człowiek, który uważa SnW za słabe bo nie podobały mu się elementy komediowe i styl rysowania postaci.

Nieprawda bo to akurat szczegóły. Nie podobały mi się płytkie postacie i ich charaktery, które nie pasowały do poważniejszego anime i oczywiście słaba fabuła, którą twórcy mieli po prostu gdzieś. Ogólnie anime było dosyć nudne.

Gdyby soundtrack EL był warty świeczki to uwierz mi - pamiętałbym go po dziś. Tym bardziej, że serial oglądałem parokrotnie.

Ja pamiętam więcej rytmów niż Lilium (były wyjątkowo klimatyczne), a dla ciebie proponowałem sobie przypomnieć. Oczywiście jak nie chcesz to nie musisz.

i żałuję każdej sekundy poświęconej na pisanie tych odpowiedzi.

Masz prawo wyrażać swoje zdanie, a ja ci po prostu odpisuję. Przecież dyskusja nie może polegać na przekonywaniu do swoich gustów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwie się, że ludzie doszukują się w tym anime jakiejś głębokiej filozofii podczas, gdy opowiada ono wzruszającą historię, która jest pewną wizją reżysera, którą wg mnie można przełożyć na świat rzeczywisty i dzięki silnym emocjom niektóre osoby zastanowią się nad pewnymi rzeczami, albo dostrzegą pewną wizję reżysera.

Nie ma w tym anime żadnych dowodów na to, że dicloniusy mają instynkt zabójcy, natomiast są dowody, że są o wiele bardziej wrażliwe.

[Zastanawiałem się, czy można podmienić dicloniusy na bardzo wrażliwych ludzi z łatwym dostępem do broni palnej np ]

Informacje przekazywane naukowcom i osobom, które łapią dicloniusy, to zwykła propaganda.

Na jednych przedstawienie tej wizji wywrze wrażenie, na innych osobach nie (zwłaszcza tych, którzy automatycznie dosuzkują się błędów w produkcji etc).

Ja uważam, że jest to dobre anime.

Może przez to, że nie jestem zbyt wybredny - jedynie wątek miłości Kouty i mógłby zostać wycięty, ale z drugiej strony dzięki takiemu rzucaniu w widza scenami, która mogą szokować, to anime może do kogoś przemówić i zostać skuteczniej zapamiętane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...