Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

SilverBoy

Elfen Lied

Polecane posty

Rozwaliła mnie Mayuu, która na widok zmasakrowanego faceta z wyłupionymi oczami spokojnie zapytała się go, czy nic mu się nie stało

Wiele osób to pisało, ale zawsze można powiedzieć że była w szoku i to będzie całkiem sensowne usprawiedliwienie.

Co do muzyki w Elfen Lied.

Jest kilkanaście różnych rytmów w tym anime choć najbardziej zauważalne są niektóre.

Uważam, że anime w gatunku horror bardzo dobrze się sprawdziło.

Ending również bardzo mi się podobał bo to taka przeciwwaga dla openingu. Taka szybka i przyjemna piosenka w endingu to świetny pomysł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcą.

Poza tym pokazuje to,że każdy inaczej może reagować na takie drastyczne sceny.Choć z drugiej strony,nie pasuje to trochę do jej charakteru-Mayou przecież jest zbyt wrazliwa.

Anime jest po prostu inne. I za ta wyjątkowość ma u mnie ogromny plus.

Szkoda tylko,że nie ma kontynuacji. Ale myśle,że popłakałabym się znowu przy

śmierci Lucy

.

Jedno czego nie rozumiem( w mandze )to to dlaczego Kouta zamiast

pomóc Lu kiedy tego potrzebowała, znienawidził ją i wyklnął od potworów itp.Nawet wtedy, kiedy uratowała mu życie

!

Tak czy owak anime genialne.:P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie cała ta przemoc to dość mocny środek przekazu - kolejny obok mocnej fabuły, wymuszającej takie właśnie brutalne rozwiązania. Już po obejrzeniu pierwszego odcinka widać, że nie ma żartów - i już wtedy oglądający dzielą się w grupy fanów albo antyfanów. Ja wcześniej przeczytałem mangę więc do grupy fanów wstąpiłem już wcześniej.

Prawdę mówiąc średnio podoba mi się sposób w jaki narysowana jest manga. Jestem estetą i ciężko było mi się przekonać, no ale dość szybko poszło.

Lubię poruszane tematy - człowieczeństwa, zbrodni, nienawiści, zabijania, przebaczenia, samotności. Bardzo ładnie uwypuklone na tle brutalnych i makabrycznych scen. Ten szok sam w sobie jest świetnym owocem serialu

Postać małej dziewczynki wędrującej od domu do domu i mordującej całe rodziny... Scena ze szczeniaczkiem i masakrą w sierocińcu... zdecydowanie przekraczają pewne granice, szokują i uderzają i na prawdę dają do myślenia i to nie w sposób jakiejś lekkiej sugestii - po prostu serial / manga szarpie za szmaty pokazując cierpienie i niegodziwość w sposób bardzo uwypuklony, pozostający w pamięci.

świetnie, świetnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up

Prawdę mówiąc średnio podoba mi się sposób w jaki narysowana jest manga.

I dlatego EL jest jedynym tytułem*, w którym obejrzałem tylko anime, olewając mangę. Rysunki nie są jakieś straszne, bo widziałem gorsze, ale w porównaniu do animca... strasznie mnie odrzucają i nie mogę się za nic do nich przekonać.

*taki dziwak ze mnie, że z założenia nie oglądam anime. Chyba, że w tv się natknę, albo inni mi długo marudzą, że fajne etc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w sumie też wolę przeczytać, albo przynajmniej najpierw przeczytać i później obejrzeć jeśli rzecz w takiej podwójnej postaci się pojawia.

Rysunki nie są jakieś straszne

To zależy - twarze, zwłaszcza męskie i zwłaszcza pod różnymi kątami bywają na prawdę straszne. Reszta jest znośna. Miałem problem z tą mangą poważny, no ale na szczęście fabuła zwyciężyła i całość poszła przed anime.

(Jeśli chodzi o mangę której nie doczytałem bo była paskudnie narysowana, to jak dotąd tylko "X" postaci ubierane są tam jak Ridż z Mody na sukces sprzed 3k odcinków)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odkopię trochę ten temat. A co, wolno mi. Niedawno skończyłem oglądać anime, powoli biorę się za mangę. Na razie przeczytałem dopiero pierwszy rozdział, więc nie będę się o niej za dużo wypowiadać (może poza tym, że faktycznie ma jakieś biedne rysunki.), ale anime cholernie mi się spodobało. Możecie zrzucić to na mój brak doświadczenia w tej kwestii (Poza EL od dechy do dechy obejrzałem tylko Shaman Kinga, Afro Samuraia, Devil May Cry i Black Blood Brothers), ale ta kreskówka (zanim ktoś się przyczepi - anime jest szczególnym przypadkiem kreskówki, czy tego chcecie, czy nie. A że powtórzenia w tekście wyglądają brzydko, chciałem czymś słowo "anime" zastąpić) po prostu do mnie przemawia. Fakt, są w niej rozmaite głupotki, choćby reakcja Mayu na widok zmasakrowanego komandosa (Nie, szok nie jest tutaj dobrym wytłumaczeniem. Gdyby była zszokowana, raczej nie byłaby wstanie logicznie pomyśleć i, dajmy na to, zrobić mu opatrunku uciskowego na kikucie.), cała historia jest momentami naciągana (Mam rozumieć, że dziewczynka z rogami trafiła do normalnego sierocińca? Nie zainteresowały się nią media, nie dostała specjalnej opieki medycznej spowodowanej "nietypową chorobą", a opiekunowie popatrzyli na nią i wzruszyli rękami, mrucząc "czego to ludzie nie wymyślą..."? No dajcie spokój... A tak swoją drogą, po kij w ogóle były te rogi? Natura ma to do siebie, że jest oszczędna, nie wykształca części ciała pozbawionych praktycznego zastosowania. Samce Dicloniusów (czy jak im tam było) szarżowały na siebie i obijały się głowami walcząc o samice?) Głębokich przemyśleń filozoficznych też raczej tam nie uświadczymy, ale co z tego? EL to nie filozoficzne dzieło o sensie życia, to (przynajmniej dla mnie, jakkolwiek cieciowato by to nie brzmiało) piękna i wzruszająca opowieść o dziewczynie, która została tak przez życie skopana, że wszystkie moje problemy nagle wydały mi się pozbawione znaczenia. Tylko dlatego, że była inna. Fakt, że ograne, nieoryginalne, oklepane i w ogóle nic specjalnego. Ale jeśli po skończeniu oglądania czułem się podobnie skopany emocjonalnie, jak po przejściu Katawa Shoujo, to średnio mnie to obchodzi. A że krwawe, że golizna (nie zauważyłem, żeby ta golizna była jakoś szczególnie wyuzdana, czy w jakikolwiek sposób erotyczna, sceny z nagą Lucy byłbym w stanie pokazać młodszej siostrze, gdyby nie latające naokoło kończyny), że nie dla dzieci? No tak. I co z tego? A, że tej krwi mogłoby tam nie być? Nie, nie mogłoby. Gdyby sceny ucieczki Lucy, albo masakry w sierocińcu były bezkrwawe, nie robiłyby takiego wrażenia, jak robią, generalnie klimat poszedłby się paść. Że w takim razie krwi mogłoby być mniej? No, mogłoby. Ale nie jest. Jest, ile jest, ile twórcy uznali za słuszne. I tak też jest ok. Mimo rozmaitych niedoróbek i głupotek, ja jednak uwielbiam to anime. Za emocje, jakie we mnie wzbudziło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Up

1. Skoro obejrzałeś tylko to co wymieniłeś, obal Higurashi no Naku Koro Ni. Ja też wcześnie obejrzałem Elfena i też wywarł na mnie pozytywne wrażenie, jednak po obaleniu Higurashi to właśnie on stał się moim #1 (raczej warto obejrzeć tylko 2 serie, pierwszą i Kai, reszta powiem łagodnie, jest gorsza). Inne anime które wyzwalają jakieś emocje w oglądającym to imo. Code Geass, Death Note (tu pewnie ktoś mnie zhejtuje, że to raczej for fun anime, ale mi często do zżycia się z bohaterem, a co za tym idzie, z jego emocjami wystarczy to, żeby był dobrze wykreowany), Clannad, Air, Kanon i teraz z tego co wiem Little Busters, Bakemonogatari i kontynuacje, Ef a tale of Memory / Melodies. Nie wszystkie anime wyzwalają to samo co Elfen, jednak imo są warte obejrzenia :3 ( tych "wartych obejrzenia" mógłbym wypisać więcej, jednak nie wszystkie wywołują jakieś emocje (np. Nichijou - chyba, że komedie i śmiech też uważasz za wywołujące emocje, wtedy dopisz do listy, mnie rozwaliło, absurd goni absurd).

2. Co do słowa kreskówka, zgadzam się. Bardziej mnie boli jak ludzie wołają bajka (czy japońska bajka, bo mają duże oczy). Jak powszechnie wiadomo bajka to raczej coś kierowanego do dzieci, z morałem etc. anime, jak sam zauważyłeś, nie każde jest nastawione na młodego odbiorcę. W sumie, to tak jak filmy czy seriale, nie każdego dorosłego bawią hity z Disney Channel, a nie wszystkie dzieci chętnie oglądają Titanica. Są różne gatunki dla różnych odbiorców.

3. Też uważam, że nadmiarowa brutalność jest dobrym środkiem w przypadku Elfena. Zwiększa kontrast. Pomaga pokazać jak Lucy była zgnojona, jak puściły nerwy i wyładowała złość. Bez tych hektolitrów krwi imo anime sporo by straciło. (Na pewno seria działa lepiej niż np. Trudne Sprawy. Pokazuje jak życie i ludzie potrafią być chamscy, nietolerancyjni i niesprawiedliwi). Ta przerysowana brutalność sprawia wrażenie emocji wyładowywanych przez bohaterkę.

4. Moja ulubiona scena to ta w pociągu (chyba z przedostatniego odcinka), a z motywów to cała młodość Lucy (pozytywka, piesek, koledzy z klasy...).

Dużo razy użyłem emocje, nie wiedziałem czym to zastąpić :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Spoko, wrzucam na koniec kolejki, kiedyś pewnie obczaję. Po Hellsingu, Mononoke, Detroid Metal City i paru innych. Trochę mi się tego nazbierało. :)

2. No właśnie.

3. No właśnie. Choć mam wrażenie, że miejscami tej krwi było jednak ciut za dużo. Np. wspomniana przez ciebie scena w pociągu -

Mam wrażenie, że robiłaby większe wrażenie, gdyby Kouta był, no nie wiem, spryskany krwią, a nie skąpany w niej do suchej nitki. Ta wielka plama krwi wyglądała nieco karykaturalnie, kilka mniejszych dałoby lepszy efekt.

Ale to już tylko moje czepialstwo.

4. Ulubiona scena... sierociniec, zdecydowanie. Wtedy najbardziej poczułem emocje Lucy, zrozumiałem ją. A i zwieńczenie było piękne. Patrząc na tych chłopaków powtarzałem sobie "gińcie, gnoje" i

udało się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna historia. Niby trochę niedopowiedziana, ale pod koniec złapała mnie za serducho. A Lucy... od początku do końca jej kibicowałem. Obie jej osobowości to majstersztyk. Co prawda, niekiedy głupkowato przedstawiona erotyka trochę mnie denerwowała, ale jako całość Elfen Lied jest wyśmienite.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cóż ja również należę do miłośników tego anime. Mimo wszystko kiedy pierwszy raz je odpaliłem (dawno temu) to po paru albo parunastu minutach po prostu je wyłączyłem. Zniechęciły mnie te początkowe sceny (wtedy jeszcze za scenami tego typu nie przepadałem). EL poszło w odstawkę i nie zamierzałem do niego wrócić. Hmmm właściwe nie wiem dlaczego to zrobiłem tongue_prosty.gif Później okazało się, że anime idealnie trafiło w moje gusta.

A co do brutalności to ja wolę już, żeby krwi było zbyt dużo, niż zbyt mało tongue_prosty.gif Anime miało być brutalne i takie było, mi to jak najbardziej odpowiada. Całkowicie nie przeszkadzało mi kiedy kolejni wrogowie byli rozczłonkowywani.

A co do jakiś wzruszających wątków to końcówka była smutna, ale nie na tyle, żeby mi oczy zwilgotniały. Już bardziej było mi smutno kiedy zabijali tego pieska w sierocińcu. (inna sprawa, że jeszcze żadne anime, film, książka, gra nie zmusiły mnie do łez- ja chyba jakiś nieczuły jestem O.o )

To tyle, anime dostaje okrągłe 10/10 za to, że nie wiem co mnie w nim urzekło xD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktycznie zakończenie tego anime było smutne, ale bez przesady. Znacznie smutniejsze sceny były odnośnie Mariko. Jeśli chodzi o pieska to owszem było to mocne, ale mi jednak zawsze najbardziej jest żal dziewczyn z anime, które polubiłem, a nie zwierząt.

A jeśli chodzi o naprawdę wzruszające do łez anime to zobacz Tasogare Otome (odcinek 10 i 12). Zresztą manga (od 36 rozdziału w górę) jest jeszcze smutniejsza i znacznie lepsza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale końcówkę anime, czy mangi? Bo w pierwszym przypadku to dość typowy niby-koniec, który jednak wyraża chęć studia do zrobienia drugiej serii i/lub ma podbić sprzedaż oryginalnej wersji. Jeśli chodzi o zakończenie mangi, to sam do końca nie rozumiem co się stało.

A żadnych plotek nie słyszałem. Wiążą się chociaż z wypowiedzią kogoś z branży?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakończenie mangi Elfen Lied to coś w stylu zakończenia anime Blood+.

Bardzo smutne, ale jednak z nadzieją.

Dzieci zastąpią rodziców, ale nie będą już musiały walczyć i zabijać.

Manga jest bardzo rozbudowana względem anime (dużo więcej postaci) i uważam, że jakby całość zekranizowali to by dopiero była przejmująca i doskonała historia. Jednak nawet ten skrót (z tego co pamiętam to dwa ostatnie odcinki anime nie mają nic wspólnego z mangą) to bardzo dobra seria anime przeznaczona dla dorosłych widzów. Nawet główny bohater to student, a nie jak w większości przypadków licealista lub gimnazjalista.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Elfen lied jest moim guilty pleasure. To znaczy; wiem ze jest kompletnie beznadziejne, ale i tak oglądałem z zaciekawieniem. Mimo wszystko nie polecam.

To anime jest świetne pod prawie każdym względem, a nie beznadziejne. Ewentualnie, jeśli chcesz użyć takiego słowa to powinieneś dopisać "moim zdaniem jest beznadziejne". A nawet jeśli byś tak napisał to powinieneś podać konkretne i sensowne argumenty za swoim zdaniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fabuła denna. Ze firmie ucieka niebezpieczeny psychol, więc najlepszym pomysłem jest wysłanie drugiego psychola. I tak dwa razy :D

Pozatym niepotrzebny fan service. Romans też nie najlepszy. Niema to jak zazdrość o swojego kuzyna :/. To co dla mnie bylo ok to postać nyu (nie lisy) bo była zabawna, i jej back story było całkiem dobre, ale reszta historii była do bani

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fabuła denna. Ze firmie ucieka niebezpieczeny psychol, więc najlepszym pomysłem jest wysłanie drugiego psychola.

Widocznie on jako jedyny był na tyle odważny bo ciekawe czy ty byś z chęcią wyruszył na poszukiwanie kogoś kto może cię zabić w sekundę, a nawet nie będziesz wiedział kiedy. On właśnie przez to, że był taki trochę szalony nie miał większych obaw. Właśnie z powodu swojego zachowania (bezlitosnego i nie okazującego strachu) został uznany za odpowiedniego do tej misji (inni by dawno uciekli).

Pozatym niepotrzebny fan service.

Może niepotrzebny, ale typowego fanserwisu dużo nie było, a nie można każdą nagość nazwać fanserwisem. Zachowanie nyuu to po prostu było zachowanie małego dziecka.

Romans też nie najlepszy. Niema to jak zazdrość o swojego kuzyna confused_prosty.gif.

Przecież ta jej miłość była legalna. Pomyśl w ilu anime jest typowy incest, czyli na przykład miłość siostry do brata i niektóre są nawet dobre (w sensie ogólnym).

To co dla mnie bylo ok to postać nyu (nie lisy) bo była zabawna, i jej back story było całkiem dobre, ale reszta historii była do bani

Jeśli już to Lucy, a nie Lisy. Postać Nyuu była zabawna i dziecinna, a przez to słodka. Ogólnie fabuła była wciągająca, czyli nie tylko odcinki ukazujące przeszłość.

To było świetne chociażby dlatego, że ktoś niesamowicie niebezpieczny był w twoim domu, ale zarazem w formie jakby niewinnego dziecka i kogoś kto stracił pamięć. Anime było nieprzewidywalne, a przez to wciągające.

Poza tym zawierało wyjątkowo okrutne sceny i to nie tylko gore, ale nawet coś co można nazwać sadyzmem. Oczywiście te elementy same w sobie nie muszą być zaletą, ale biorąc pod uwagę wszystkie czynniki to trudno nie być zadowolonym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>To anime jest świetne pod prawie każdym względem, a nie beznadziejne.

Idę o zakład, że zacząłeś swoją przygodę z japońską animacją góra rok temu, albo do tej pory oglądałeś same shoneny.

>powinieneś dopisać "moim zdaniem jest beznadziejne"

Nie powinien. EL jest beznadziejne na poziomie całkowicie obiektywnym.

>to bardzo dobra seria anime przeznaczona dla dorosłych widzów

Kiedy po raz pierwszy oglądałem ten serial byłem jeszcze w gimnazjum i pamiętam, że wtedy też mi się strasznie podobało, bo krew, cycki i prostacka fabuła. Teraz, ponad osiem lat później, uważam je za za kompletną chałę i typowe "baby's first anime".

Tym bardziej dziwi mnie fakt, że kilka lat po wydaniu tej chały Mamoru stworzył jedno z moich aktualnie ulubionych anime, czyli Sora no Woto...

>podać konkretne i sensowne argumenty za swoim zdaniem

To może podaj konkretne i sensowne argumenty stojące za tym, że "jest świetne pod prawie każdym względem".

Ale powiedzmy, że chwyciłem przynętę i odpowiem Ci na serio:

1. EL pojawiło się w 2004 roku. To jakaś dekada po wydaniu NGE i pierwszej adaptacji JJBA. Około pięć lat po premierze Bebopa, Trigun i Lain. Rok wcześniej swoją premierę miały Planetes i Fullmetal Alchemist. I wiesz co? EL wygląda gorzej od którejkolwiek z wymienionych pozycji. Animacja jest bardzo nierówna, QUALITY straszy za każdym rogiem, a tła są w najlepszym wypadku akceptowalnej jakości. Co prawda to i tak był spory krok naprzód względem zwyczajnie obrzydliwej mangi, ale nie jest to też powód do chwalenia adaptacji.

2. Postacie są jednowymiarowe, zachowują się jakby im brakło połowy szarych komórek, a ich charakter definiowany przez stosunek do głównego bohatera, który z drugiej strony jest definiowany przez stosunek do innych postaci. Bessęsu...

3. Haremowe zapędy to zawsze zły znak.

4. Typowe dla adaptacji zakończenie typu "Hej, chciałbyś wiedzieć co się zdarzy dalej? No to przeczytaj materiał źródłowy!".

I tak w nieskończonośc...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idę o zakład, że zacząłeś swoją przygodę z japońską animacją góra rok temu, albo do tej pory oglądałeś same shoneny.

Oglądałem sporo anime przed Elfen Lied. Zresztą wcześniej uważałem je za arcydzieło, a teraz (po wielu latach) po prostu za bardzo dobre anime. Jednak słabsze od bardzo dobrego na pewno nie jest.

Nie powinien. EL jest beznadziejne na poziomie całkowicie obiektywnym.

Obiektywnie to anime zasługuje na 8/10. Takie są średnie oceny dla tej świetnej serii.

Jednak ja oceniam je 9/10 bo uwielbiam tak emocjonujący klimat w anime.

Kiedy po raz pierwszy oglądałem ten serial byłem jeszcze w gimnazjum i pamiętam, że wtedy też mi się strasznie podobało, bo krew, cycki i prostacka fabuła. Teraz, ponad osiem lat później, uważam je za za kompletną chałę i typowe "baby's first anime".

Uważaj sobie jak chcesz bo masz do tego prawo.

Czy jeśli młodzież lubi anime przeznaczone dla dorosłych widzów ma oznaczać według ciebie, że są to anime dla młodzieży?

Zastanów się nad tym. Krew, erotyka i przemoc to nie jedyne co miało do zaoferowania Elfen Lied.

Również miało fajny pomysł na fabułę, świetną oprawę dźwiękową i dobre wykonanie poszczególnych odcinków, a nawet niezłe zakończenie (z tym, że oczywiście zmyślone w stosunku do mangi).

Tym bardziej dziwi mnie fakt, że kilka lat po wydaniu tej chały Mamoru stworzył jedno z moich aktualnie ulubionych anime, czyli Sora no Woto...

Sora no Woto to słabizna, której oglądanie było głównie stratą czasu. Okazało się wyraźnie gorsze od Strike Witches.

Żadnej ciekawej fabuły, przeciętne postaci. Ogólnie to taka średnia komedyjka z małymi wyjątkami.

Animacja jest bardzo nierówna, QUALITY straszy za każdym rogiem, a tła są w najlepszym wypadku akceptowalnej jakości. Co prawda to i tak był spory krok naprzód względem zwyczajnie obrzydliwej mangi, ale nie jest to też powód do chwalenia adaptacji.

Można wymienić wiele anime, które wyglądają dużo gorzej niż Elfen Lied. No i teraz pomyśl co z tego wynika?

Elfen Lied nigdy nie miało być perełką wizualną, ale pod tym względem (jakości) i tak było bardzo dobre, a sama kreska to wiadomo, że różne są style. Manga była świetna pod względem fabularnym (historia o wiele dłuższa i dokończona), a to najważniejsze.

2. Postacie są jednowymiarowe, zachowują się jakby im brakło połowy szarych komórek, a ich charakter definiowany przez stosunek do głównego bohatera, który z drugiej strony jest definiowany przez stosunek do innych postaci.

To tylko twoje zdanie. Podaj konkretne przykłady takich zachowań, które bardzo krytykujesz.

3. Haremowe zapędy to zawsze zły znak.

To nie jest żaden zły znak, a po prostu szczegół. Nie mieli pomysłów co zrobić z postaciami o tragicznej przeszłości, więc umieścili je w domu głównego bohatera.

4. Typowe dla adaptacji zakończenie typu "Hej, chciałbyś wiedzieć co się zdarzy dalej? No to przeczytaj materiał źródłowy!".

I tak w nieskończonośc...

Brak konkretnego zakończenia to akurat wada.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sorry że tak nie na temat, ale nie mogłem zdzierżyć biggrin_prosty.gif

Sora no Woto to słabizna, której oglądanie było głównie stratą czasu. Okazało się wyraźnie gorsze od Strike Witches.

Żadnej ciekawej fabuły, przeciętne postaci. Ogólnie to taka średnia komedyjka z małymi wyjątkami.

Ekhm...

To anime jest świetne pod prawie każdym względem, a nie beznadziejne słabizna. Ewentualnie, jeśli chcesz użyć takiego słowa to powinieneś dopisać "moim zdaniem jest beznadziejne słabe". A nawet jeśli byś tak napisał to powinieneś podać konkretne i sensowne argumenty za swoim zdaniem.

Z tym że Sora no Woto nie uważam za świetne pod każdym względem ale za dobre/bardzo dobre.

Ty naprawdę oglądałeś Sora no Woto czy usilnie próbujesz w czymś zaprzeczyć Xerberowi? Bo to nijak nic nie ma wspólnego ze Strike Witches, ani nie jest "komedyjką" mimo że miejscami ma odrobinę humoru. To spokojne, wyciszające z kilkoma nieco dramatycznymi momentami anime zbliżone klimatem chyba najbardziej do Haibane Renmei(które też bardzo polecam jak ktoś szuka czegoś spokojnego i bardziej ambitnego), ale będące od niego lżejsze w odbiorze. Ani nie chodzi tu o humor, ani o wyraźnie zarysowany cel fabuły od samego początku bo to nie ten typ anime.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twórca tematu miał rację. Elfen lied jest dla jednych abominacją, dla drugich dziełem sztuki.Mimo wszystko wciąż uważam go za totalne dno, ale oglądajać go lubię. Postać nyu na prawdę ratuje anime, ale reszta postaci zaniża ppoziom. Wyszło by z tego coś fajnego gdyby nie zmieniłoby się w połowie w kiepski odcinek pełnej chaty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hook_line&sinker.jpg

>Takie są średnie oceny dla tej świetnej serii.

Skoro średnie oceny na serwisach typu MAL, AniDB czy Hummingbird są wymierne to czemu gnioty pokroju Sword Art Online, Nisekoi, Aldnoah.Zero i Akame ga Kill! utrzymują się na poziome rzeczywistych arcydzieł takich jak Gunbuster, LAIN czy AKIRA? Nauczcie się ludzie myśleć za siebie, a nie ciągle sugerujecie się statystyką!

>Krew, erotyka i przemoc to nie jedyne co miało do zaoferowania Elfen Lied.

>Również miało fajny pomysł na fabułę

Potwory w ludzkim ciele i zadawanie pytań egzystencjonalnych typu "ile człowieka jest w człowieku".

WOW! Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem!

>świetną oprawę dźwiękową

Zapamiętałem tylko Lilium w pięćdziesięciu różnych wersjach. Jestem wręcz pewien tego, że z pominięciem endingu nie było w tym anime żadnego innego utworu.

>dobre wykonanie poszczególnych odcinków

Pod jakim niby względem?

>cały akapit o Sora no Woto

O stary, jak ty SnW uważasz za "komedyjkę" i przyrównujesz je do "Wiedźm" to ja nie mam dalszych pytań.

>Można wymienić wiele anime, które wyglądają dużo gorzej niż Elfen Lied. No i teraz pomyśl co z tego wynika?

To że dalej będzie ono wyglądało tragicznie jak rok wydania?

>Podaj konkretne przykłady takich zachowań, które bardzo krytykujesz.

A może to Ty podasz w końcu przykłady świetności fabularnej EL, bo jak do tej pory usprawiedliwiasz te anime ogólnikami bez poparcia.

>Nie mieli pomysłów co zrobić z postaciami o tragicznej przeszłości, więc umieścili je w domu głównego bohatera.

Genialny argument. Znajdzie się w moim notatniku w pobliżu innych ponadczasowych tekstów pokroju "On wcale nie chciał pomacać jej po cyckach. Po prostu tak niefortunnie się przewrócili.".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...