Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

TommyTheTiger

Post omnes...

Polecane posty

Wczoraj ukończyłem kolejną świetną grę. Jedną z tych których fabuły i szczegółów nigdy się nie zapomina.

W związku z tym mam do Was pytanie. Czy po przejsciu jakiejś świetnej gry, która pozwoliła Wam zagłębić się, wręcz ugrzęznąć w jej klimacie, popadacie w taką dziwną melancholię?

Czy to też ze mną coś jest nie tak? Może to kwestia charakteru? A może wiąże się to z wiekiem?

Wypowiedzcie się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem to zalezy glownie od wczuwki gracza w klimat gry i od tego, co przygotowali dla nas scenarzysci. Jesli fabula idealnie sie zgrywa z tym, jak dany tytul jest odbierany przez grajacego, to mozna mowic o przezywaniu gry. Jestem graczem od ponad 20 lat i przez ten caly czas bylo kilka tytulow, ktore gleboko zapadly mi w pamiec. Nie musialy to byc gry idealne, ale mialy w sobie to cos, co mnie calkowicie pochlonelo i sprawilo, ze ich wydarzenia fabularne i rozgrywke wspominalem jeszcze dlugo po przejsciu gry i do dzis je pamietam. Co to byly za tytuly? Dune 2, Final Fantasy VII, UFO: Enemy Unknown, TES III: Morrowind, World of Warcraft (sama podstawka), Fallout i GTA Vice City. Kazdy z tych tytulow potrafil mnie przykuc do ekranu monitora i sprawic, ze naprawde przezywalem to co sie dzialo na ekranie, ze nie byla to kolejna gra, w ktora niezobowiazujaca gralem dla relaksu, ale prawdziwa przygoda, ktora przezywalem tak samo jak naprawde dobra ksiazke. Obecnie niewiele jest tytulow, ktore potrafia dostarczyc mi emocji na chocby zblizonym poziomie co powyzsze tytuly. W ostatnich latach najblizej byly tylko seria Mass Effect (zwlaszcza 2 i 3), Spec Ops: The Line oraz The Walking Dead. Byc moze wynika to z mojego wieku, moze wplyw na to ma tez fakt przejscia kilkuset gier, przez co nielatwo jest zrobic na mnie wrazenie, a byc moze jest to spowodowane tym, ze obecnie gry to bardzo dochodowy biznes rozrywkowy skierowany glownie do wychowanego juz w epoce internetu i konsol pokolenia graczy, przez co wiekszosc pary idzie w oprawe audiowizualna i dynamiczna rozgrywke, a nie w klimat...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem młodym graczem (tak samo stażowo jak i wiekowo) ale zdążyło mi się "ugrzęznoć" w grze np. Seria Mass Efect (trylogia), Diablo 2 (niezamocno ale się liczy), ostatnio Wiedźmin 1 czy Crysis 2 (pierwsza gra którą kupiłem i przeszedłem)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość michaszenko

Ja tak mam ale po przeczytaniu dobrej książki. Swoją drogą niektóre gry strasznie mnie wciągają swoją fabułą i aż chce się więcej, jak naprzykład Mafia w którą teraz pogrywam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[...] Byc moze wynika to z mojego wieku, moze wplyw na to ma tez fakt przejscia kilkuset gier, przez co nielatwo jest zrobic na mnie wrazenie, a byc moze jest to spowodowane tym, ze obecnie gry to bardzo dochodowy biznes rozrywkowy skierowany glownie do wychowanego juz w epoce internetu i konsol pokolenia graczy, przez co wiekszosc pary idzie w oprawe audiowizualna i dynamiczna rozgrywke, a nie w klimat...

Dokładnie nad tym samym się czasem zastanawiam. Bo jeśli recenzenci pieją peany nad setkami tytułów, a ja w tym wyławiam kilka na dekadę, ale przeżywam je całym sobą...Nie trudno w takim przypadku o refleksję. Podświadomie chyba wypieram wersję, że poziom gier spadł. A to dlatego, że często mi się wydaje, że to jednak wiek. Jedno i drugie wywodzi się zapewne z wpływów kulturowych. Po pierwsze dlatego, że wszędzie, na siłę próbuje się nas przekonać, że poszczególne tytuły to absolutne must have, nic lepszego nie ma, kup, kup, kup. Swoje 3 grosze dorzuca prasa fachowa. Drugi aspekt czyli wiek wiąże się ze stereotypowymi schematami społecznymi. Mężczyzna w pewnym wieku powinien porzucić trywialne rozrywki zarezerwowane dla młodzieży i skupić się na karierze oraz tworzeniu rodziny. Możliwe, że ten topic zmieni mój (może też kogoś jeszcze) punkt widzenia, to by świadczyło, że po prostu ciężko mnie zadowolić i nie potrafię zaakceptować obecnego stanu rzeczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To czy ktoś wczuje się w jakąś grę,jest zależne od obu stron,a także podejścia.Czy ktoś kto jest "macho" i zamknięty na fabułę będzie był w stanie poznać i wchłonąć fabułę tak ściskającej za serce gry- To the moon.Prawie się popłakałem,a w dodatku ten soundtrack podtrzymuje klimat.Na większości ten tytuł by zrobił to,że tylko głupi kupiliby ten tytuł,jeżeli wszyscy byliby macho.Ja nie jestem.A tak niewiele jest tak dobrych gier.

Ale konsolowe gry,szczególnie exclusive'y na PS (wszystkie gry od naughty dog) i te lepsze gry na NES'a (TFAoDizzy,Castlevania-dracula's curse-długo można by wymieniać),a więc rodzi się pytanie-czym różni się Crash na psx,akangurek Kao na PC.Tym,że historię Crasha można chłonąć ile się da i go niezapomnimy.A Kao?Przejdziemy,1 tydzień popamiętamy....

P.S. Czym urzekło Cię GTA:VC...Przeszedłem 2 razy i jakoś nie kojarzę,żeby coś innego niż zabij-zabity zreanimowany znów żyje...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym urzekło Cię GTA:VC...

Ano skapanym w sloncu i kolorowych neonach Vice City (Miami) z tym jego specyficznym plastikowym i kiczowatym klimatem lat 80-tych. Do tego dochodzi kryjace sie za ta fasada beztroski i wakacyjnego imprezowania potezne podziemie narkotykowe, fajnie zaprojektowane glowne postacie fabularne, muzyka (i stylizowane reklamy) z tamtych lat oraz nawiazania do serialu Miami Vice czy nawet do filmu Scarface. San Andreas, choc jako gra tez jest calkiem niezle, to wedlug mnie swoim klimatem czarnoskorych ziomali na dzielni nie ma startu do nocnej przejazdzki sportowym Banshee po wyludnionych ulicach Vice City z kawalkami typu "2 minutes to midnight", "Run to you", "Billie Jean", "I just died in your arms", "More than this" czy tematem muzycznym z serialu Miami Vice, czyli "Crockett's Theme", puszczanymi na Flash FM, Emotion i V-Rock. :)

@TommyTheTiger

E tam, ja nie zamierzam sie poddawac stereotypom. Ponad 30 lat na karku mam, przyzwoita posade w wielkiej miedzynarodowej korporacji tez, za niewiele ponad 2 tygodnie sie zenie, ale porzucac mojego hobby, czyli gamingu, nie zamierzam. Owszem, obowiazki zawodowe, rodzinne i towarzyskie sprawiaja, ze nie dysponuje juz taka iloscia wolnego czasu jak kiedys i na powazne granie w MMORPG-i pozwolic sobie nie moge, jednak zazwyczaj udaje mi sie pograc przez kilka godzin 2-3 razy w tygodniu tygodniu - grunt to znalazc zloty srodek i unikac skrajnosci, tak w jedna, jak i w druga strone. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam jestem wielkim fanem Dungeon Sige,.

Jedynka była dla mnie bardzo dobrą grą, było w niej co chciałem zobaczyć, :P choć trochę myślałem że wynalazki goblinów to pewnie żart z strony autorów gry.

Ale jednak nie i tu nie powiem :D moja łuczniczka porzuciła łuk na rzecz działka obrotowego, może nie jest magiczny ale strzelanie z niego do wrogich mobów daje nieco frajdy.

Dodatek może nie jest jakiś długi, ale fajnie że jest, kiedy był jeszcze Zone Match, to zawsze z kumplem poszukiwali kogoś czy ktoś ma na sprzedanie jakieś setowe itemki.

Dwójeczka nie była taka dobra jak jedynka, ale i też pograć można było, ano dlatego bo była trudniejsza, ale fajnie że dodano pomysł z rasami, i innymi rzeczami np crafting czy osobista skrzynka na przedmioty.

Dodatek Broken World nie grałem, tzn grałem ale nie doszłem do niego, bo niestety nie jest od razu dostępny jak w jedynce było, więc nie wiem jaki jest.

Natomiast Trójka ?

Dla mnie nic ciekawego(Być może dlatego bo nie jest robiony przez Gas Powered games), z wyboru raz mamy przypisanego bohatera wraz z jego klasą ala Diablo 2.

Może faubła mocno opiera się na jedynce ale to mnie i tak nie cieszy, do tego jeszcze to kułko z wyborem dialogu nasuwa mi z Mass Effectem, jedynie co mnie w tej grze spodobało to oprawa muzyczna czy sama grafika bo jest naprawdę nieżła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP

Erm... Nie do konca rozumiem jaki zwiazek ma Twoja wypowiedz z tematem tego watku (patrz pierwszy post). Bo ja w sumie znalazlem w niej tylko Twoja mini-recenzje serii Dungeon Siege i dowiedzialem sie z niej, ze najbardziej podobala Ci sie jedynka (tak samo zreszta jak mnie). Zabraklo natomiast wzmianki o jakimkolwiek przezywaniu gry, byciu nia naprawde poruszonym, melancholii po jej ukonczeniu... I tak sie zastanawiam, czy przypadkiem nie pomyliles tematow...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja raz spotkałem się z taką sytuacją, a mianowicie po zakończeniu gry w Red Dead Redemption. Autentycznie było mi smutno i przez parę dni miałem doła, że znam już fabułę tej genialnej gry. Do teraz zazdroszczę ludziom którzy przygodę z Johnem Marstonem mają jeszcze przed sobą. Żałuje jeszcze, że niektóre gry nigdy już nie będą takie same. Mogę tu podać za przykład Tibię i WoWa. Ta pierwsza koło 7 lat temu była mega grywalnym tytułem nie opanowanym jeszcze przez bandę nadpobudliwych dzieciaków, a co do tego drugiego, to do dziś wspominam hardcorowy klimacik który był w The Burning Crusade, a następnie nastąpiła casualizacja która trwa aż do dzisiaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czym urzekło Cię GTA:VC...

Ano skapanym w sloncu i kolorowych neonach Vice City (Miami) z tym jego specyficznym plastikowym i kiczowatym klimatem lat 80-tych. Do tego dochodzi kryjace sie za ta fasada beztroski i wakacyjnego imprezowania potezne podziemie narkotykowe, fajnie zaprojektowane glowne postacie fabularne, muzyka (i stylizowane reklamy) z tamtych lat oraz nawiazania do serialu Miami Vice czy nawet do filmu Scarface. San Andreas, choc jako gra tez jest calkiem niezle, to wedlug mnie swoim klimatem czarnoskorych ziomali na dzielni nie ma startu do nocnej przejazdzki sportowym Banshee po wyludnionych ulicach Vice City z kawalkami typu "2 minutes to midnight", "Run to you", "Billie Jean", "I just died in your arms", "More than this" czy tematem muzycznym z serialu Miami Vice, czyli "Crockett's Theme", puszczanymi na Flash FM, Emotion i V-Rock. smile_prosty.gif

I to jest właśnie jedna z tych moich perełek. Podpisuje się wszystkimi kończynami pod tym co napisałeś. Od siebie dodam, że dla mnie wspomnienie tej gry to widok zachodzącego słońca i Wang Chung - Dance Hall Days brzmiące w głowie.

@TommyTheTiger

E tam, ja nie zamierzam sie poddawac stereotypom. Ponad 30 lat na karku mam, przyzwoita posade w wielkiej miedzynarodowej korporacji tez, za niewiele ponad 2 tygodnie sie zenie, ale porzucac mojego hobby, czyli gamingu, nie zamierzam. Owszem, obowiazki zawodowe, rodzinne i towarzyskie sprawiaja, ze nie dysponuje juz taka iloscia wolnego czasu jak kiedys i na powazne granie w MMORPG-i pozwolic sobie nie moge, jednak zazwyczaj udaje mi sie pograc przez kilka godzin 2-3 razy w tygodniu tygodniu - grunt to znalazc zloty srodek i unikac skrajnosci, tak w jedna, jak i w druga strone. smile_prosty.gif

Nie twierdzę, że sam zamierzam poddawać się utartym schematom. Tak jak ty mam dobrą pracę, powoli zbliżam się do trzydziestki. Niestety gdy pochwalisz się komuś, że Twoją pasją są gry, to najczęściej spotyka się to ze spojrzeniem pełnym politowania.

Ja raz spotkałem się z taką sytuacją, a mianowicie po zakończeniu gry w Red Dead Redemption. Autentycznie było mi smutno i przez parę dni miałem doła, że znam już fabułę tej genialnej gry.

A propos. Gdyby istniała taka możliwość, dalibyście/chcielibyście sobie zrobić wipe'a save'ów w głowie? Wszytko po to, żeby po-przeżywać to jeszcze raz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to jest właśnie jedna z tych moich perełek. Podpisuje się wszystkimi kończynami pod tym co napisałeś. Od siebie dodam, że dla mnie wspomnienie tej gry to widok zachodzącego słońca i Wang Chung - Dance Hall Days brzmiące w głowie.

Zapomnialem wymienic takze ten swietny utwor - jeden z moich ulubionych! :)

Niestety gdy pochwalisz się komuś, że Twoją pasją są gry, to najczęściej spotyka się to ze spojrzeniem pełnym politowania.

Wsrod moich znajomych w realu mam kilku, ktorzy tez lubia sobie pograc, wiec na szczescie nie czuje sie wyobcowany. Zreszta tak jak pisalem gram tylko w wolnych chwilach, nie jestem no-lifem, ktory np. przez rajd w WoW-ie nie pojdzie do znajomych na grilla. Jesli ma sie umiar, mozna i prowadzic zycie towarzyskie i byc graczem. No i last but not least moja lepsza polowa woli bym siedzial w domu przy kompie/konsoli niz zebym szedl z kumplami na miasto i wracal pozniej do domu mocno sciorany i z pustym portfelem... :P

Gdyby istniała taka możliwość, dalibyście/chcielibyście sobie zrobić wipe'a save'ów w głowie? Wszytko po to, żeby po-przeżywać to jeszcze raz?

Nie. Nie dlatego, ze bym nie chcial ponownie przezyc fabyly jakiejs gry, ale dlatego, ze tytuly, ktore kiedys mnie urzekly nie sa teraz takie jak kiedys. Wezmy dla przykladu moje ukochane Final Fantasy VII. Fabula tej gry jest w dalszym ciagu tak samo wspaniala jak 15 lat temu, kiedy pierwszy raz ja przechodzilem, ale gra przez te wszystkie lata bardzo sie zestarzala od strony technicznej. Muzyka tak jak pod koniec lat 90-tych wpada w ucho, ale teraz fakt, ze melodie sa odgrywane z plikow midi bardziej razi. Tak samo zreszta jak strona graficzna. Kiedys ok, a dzis czlowiek zauwaza juz pikseloze. Chociaz nie ma to wplywu na wciagajaca fabule, to zmienia calosciowy odbior gry. Ostatnio kupilem sobie FF7 na Steam i od czasu do czasu odpalam sobie ten tytul, by odswiezyc sobie wspomnienia i widze, jak bardzo gry poszly do przodu jesli chodzi o sprawy techniczne. Podobnie zreszta jest z moimi ulubionymi strategiami, Dune 2 i UFO: Enemy Unknown. Dalej swietne, ale odbiegajace zarowno technicznie jak i pod wzgledem mechaniki (zadziwiajace, ze kiedys brak zaznaczania i wydawania jednego rozkazu kilku jednostkom jednoczesnie mnie nie irytowal podczas gry w Dune 2) od dzisiejszych gier. Uwazam, ze miejsce naszych ulubionych produkcji jest w naszych wspomnieniach, bo gdyby co starsze tytuly odpalic dzisiaj, mogloby zabraknac nam cierpliwosci do ich pelnego poznania...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy popadamy? Ja jak najbardziej, jednak rzadko się to zdarza. I co dziwne, pojawiło mi się to dopiero niedawno, bo po 20, jak miałem naście lat, nie odczuwałem tego. Ale jest to głównie związane z tym, że wcześniej łatwiej mnie było zadowolić w kwestii grania, ale z drugiej strony kończyłem mało który tytuł. Natomiast, po tych x latach, kiedy w przenośni "widziało się już wszystko" i ukształtował się charakter i zacięcie, żeby skończyć to, co się zaczęło, duża część granych tytułów jest ogrywana do końca... No i wśród tych wyłania sie kilka perełek, które trzymają po finale.

Z takiego typowo melancholijnego uczucia, to ostatnio pamiętam takie przy "The Walking Dead".

A z takiego szoku "że jak to, już koniec?" i chwilach refleksji po wszystkim to na pewno Vice City, San Andreas, trochę przy Sleeping Dogs, Devil May Cry 3 z tych, które pamiętam na już.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie takimi pozycjami była zdecydowanie seria Syberia. Totalnie wsiąknąłem w klimat malowniczego, alpejskiego miasteczka, uczelni w Barrockstadt czy skutych lodem syberyjskich odludzi. Przeżycie na poziomie najlepszych książek i filmów, choć dzięki temu, że gra wymaga od człowieka największego zaangażowania, wrażenie było odpowiednio spotęgowane. Na pytanie, czy dałbym sobie wymazać wspomnienia z tej serii odpowiedziałbym jednak "nie". To jedna z takich pozycji, do której na pewno kiedyś wrócę. I choć wiem, co się stanie, to na pewno jeszcze raz "wpadnę jak w bagno". Gdybym nie kupował CD-Action, zapewne nigdy bym nie zagrał, więc jestem bardzo wdzięczny tym, którzy zadecydowali, że produkcja Microids pojawiła się na płytkach.

Inne tytuły, które wywołały spore emocje, to choćby seria Baldur's Gate i Planescape: Torment, trochę niżej Mass Effect 1,2 i 3. Właśnie tego typu tytuły: napakowane emocjami (nie tymi tanimi, jeśli można to tak nazwać), mówiące raczej o historii jednostki, niż ratowaniu świata (choć Mass Effect to zarówno jedno, jak i drugie), dały mi najwięcej dobrych odczuć.

Do autora: na pewno jest z tobą wszystko w porządku, a grania nie musisz się wstydzić. Kiedyś też myślałem, że jestem jakiś świrnięty i czasem za bardzo przeżywam, ale czy to wada? Bawią się młodsi, starsi, biedni, bogaci, Polacy i Eskimosi. Sam obecnie gram już mniej, niż 4-5 lat temu (zdarzają się miesiące, w których przy grach komputerowych bawię się mniej, niż dawniej w ciągu jednego dnia icon_mrgreen.gif), ale chyba wybieram lepsze pozycje.

Jak to czytam, to trochę górnolotnie to wszystko brzmi. Może to i dobrze? icon_rolleyes.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę tytułów i mnie wciągnęło do reszty, ale są to raczej emocje krótkotrwałe, wynikające z chwilowego wczucia się w atmosferę. Nie potrafię dokładnie ocenić teraz dlaczego, co mnie w tych tytułach trafiło, ale kilka pozycji siedzą w mojej pamięci jako te, które najlepiej wspominam.

Są to:

- Diablo II Demo - tak, demo, nie mogłem się oderwać, powtarzałem je kilkadziesiąt razy; zanim uzbierałem na pełną wersje emocje trochę opadły, ale była to pierwsza grą, w którą nie mogłem przestać grać,

- Dead Space 1 - słuchawki na pełny regulator, nocne granie - pełen wypas; zwiedzanie każdego zakątka, zbieranie ciągle się kończącej amunicji no i rozwałka, tyle pamiętam; wtedy był to mój top1,

- Bioshock 1 - tego nie pamiętam prawie wcale, bodajże klimat mnie kupił;

- Puzzle Agent 1 - fabuła i jej przedstawienie, coś pięknego, polecam każdemu - pewnie macie ją gdzieś z jakiegoś bundla, choć nie wiem którą część; w każdym razie polecam jedynkę, dwójka już jest słaba,

- Mass Effect 1 - również tylko jedynka, dopracowany i żyjący świat, opisy cywilizacji, ras, sami bohaterowie; nie da się obok tego tytułu przejść obojętnie, dla mnie cudo.

W te produkcje nie tylko grałem, ale i je czułem, i cały czas bardzo dobrze wspominam. Mam za sobą sporo tytułów, także nie trzeba grać od święta, by potrafić je prawdziwie docenić. Niektóre gry po prostu mają to coś, niektóre nie i też każdy odbiera je inaczej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat ostatnio gdzieśo tym pisałem, na blogach bodajże - też mam taki syndrom, że gdy ukończę świetną książkę, grę to chwilę po zakończeniu czuję przez chwilę taką pustkę. Miałem to między innymi przy ME2, HL2:EP2, ostatnio po zakończeniu Crysisa 3 - nie dlatego, że gra była szczególnie wyśmienita, lecz dlatego że zakończyła się świetna seria, która mnie wciągnęła. No i po tym 'efekcie' poznaję prawdziwe dzieła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@up Po przeczytaniu "Hobbita" też czułem pustkę.Trochę smutno mi się zrobiło pod koniec książki,ale jak w mniej więcej połowie książki,pisali o wydarzeniu,które będzie potem,kto tam będzie.Po przeczytaniu przekartkowywałem by przypomnieć sobie postacie.Tak miałem w kilku grach,że chciałem ją przejść od nowa.

Np. taki SR2 mnie wciągnął,po przejściu chciałem wszystko wykupić,popatrzeć na miasto i powtarzać misje.Chociaż i tą najtrudniejszą.A jak będę mieć lepszego kompa to na pewno nabędę następne części by tak samo się zaciągnąć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tak samo wciągają gry ale bardziej książki, że czuję się jak bym był w tym świecie i przeżywam to co bohater gry/książki.

Np. z książek to wciągnęła mnie seria Harrego pottera, może kogoś to zdziwi, że chłopak prawie pełnoletni lubi takie klimaty ale tak uwielbiam i jak czytałem ostatnią część to po przeczytaniu nie mogłem sobie wbić do głowy, że to już koniec.

Z gier w pamięć wbił mi się Assassin's Creed Brotherhood( moja ulubiona część) normalnie musiałem mieć ukończoną tą grę na 100%, podziwiałem widoki z punktów obserwacyjnych, starałem się wykupić wszystkie rzeczy i nie mogłem się oderwać od tej produkcji :) i powtarzam tą część choć raz w roku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczególnie, w grach, których zakończenie nie jest oczywiste- Mafia 2, ME3

Nadal uważam, że akcja od momentu kiedy Shep obrywa laserem,a na końcu widać jak bierze oddech, dzieje się w jego umyśle

No i Walking Dead- ta gra dawała po mózgu, szczególnie kiedy nie widzieliśmy, co by się stało, gdybym zrobił coś innego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam uczucie takiej "pustki" i nudy, gdy przejdę praktycznie każdą grę, bo jeśli jakaś produkcja mi się nie podoba, to zwyczajnie przestaje w nią grać i odsprzedaję (chyba, że jest na Steam, to czeka na swój dzień), a jeśli jakaś gra mnie wciąga, to znaczy, że była dla mnie ciekawa. Fakt, było kilka produkcji, za którymi stęskniłem się już podczas napisów końcowych: The Walking Dead, Sleeping Dogs, Saints Row 3 i jeszcze kilka innych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...