Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Sporty zespołowe

Polecane posty

W tym temacie będziemy dyskutować o grach i sportach zespołowych, które uprawiamy. I pomagać sobie, jeśli będzie trzeba. Przypominam, że dyskusja to nie napisanie "Uprawiam to i to, na razie", tylko wymiana poglądów, stanowisk i doświadczeń.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O! Nowy temacik :)

Z gier zespołowych uprawiam przeważnie tylko piłkę kopaną. Czasem koszykówka albo siatkówka, ale to bardzo rzadko. W nogę gram z koleżkami w wieku 14-60 lat :) Mimo, że niektórzy to już dziadki, ogrywają młodych grających w okolicznych klubach.

Na mecze umawiamy się mniej więcej co drugi dzień, czasem co trzeci. Przeważnie gramy starsi na młodszych, ale ostatnio się mieszamy i gra klei się dużo bardziej. Na początki swojej kariery grałem na bramce, ale w tym roku gra z nami jeszcze jeden klubowy bramkarz reprezentacji naszej wiochy i zostałem postawiony na napad. O dziwo nieźle mi idzie. Zdarzyło mi się już strzelić bramę z 40 metrów w okienko :P No i podobnież mam atomowy strzał, ale ja jakoś tego nie zauważam :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z gier zespołowych gram tylko w piłkę nożną,nie lubię grać w siatkę,kosza,jak dla mnie nudne(nie gustuje w takich dyscyplinach tylko piłka nożna nic więcej),ale jestem zmuszony bo mamy w gimnazjum zaliczenia z siatki i kosza.

Grając jeszcze w gdy byłem w podstawówce występowałem na pozycji pomocnika(prawy,środkowy) a i czasami nawet jako napastnik,fajnie się grało,ale czas baaardzo szybko mija.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać, że na forum sporo fanów piłki nożnej, więc pytam się czy ktoś tak jak ja gra na bramce? Ja muszę przyznać, że zacząłem grę między słupkami przez przypadek, bo na początku trzymałem się ataku. Pewnie dlatego, że w turniejach szkolnych raczej nie było specjalnie dobrych obrońców, a ja nieźle panuje nad piłką i umiem trochę z nią poszaleć. A pewnego razu zdarzyło się, że podstawowy bramkarz odniósł poważną kontuzję i postawili mnie między słupkami. Koniec końców obroniłem z sześć "sam na sam" i wygraliśmy cały turniej, a ja zostałem podstawowym bramkarzem. Teraz o to samo walczę w reprezentacji szkolnej i reprezentacji "wiochy". Konkurencja jest, ale się nie boje :tongue:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja grałem na bramce całkiem fajne bronić takie strzały z daleka,pamiętam jak kiedyś moja klasa(w 5 klasie byłem) graliśmy na 6,nasz odwieczny rywal,grałem zawsze na pomocy ale w tym meczu postawili mnie na bramkę,pamiętam te sytuację sam na sam ale fajnie się grało,i właśnie w tedy wygraliśmy 2-1 tę bramkę to przepuściłem bo to był karny.Bramka jest ok,ale ja nie dam rady wystać w jednym miejscu wychodząc tylko do końca pola karnego.Ja moim zdaniem bardziej się przydaję w pomocy(prawej),ja mole biegać,podawać,strzelać z daleka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Codziennie wychodzę na wieś, aby w coś zagrać ze znajomymi.

Najczęściej to jest koszykówka. Na początku zbieramy się w kilka osób, ale że boisko do kosza jest w centrum wsi to szybko dochodzą nowi. :laugh:

W sumie to dawno nie grałem w nogę(już kilka tygodni). Zwykle jestem na pozycji skrzydłowego, nie lubię robić za bramkarza. Zresztą nie muszę, zawsze jest ktoś chętny na budę. :tongue:

Ostatnio właśnie zachciało nam się grać (mi i moim towarzyszom) w siatkówkę. Ech, prawie cały rok szkolny robiliśmy tylko to na WF'ie, ale widać znowu wróciły chęci.

Oprócz tego to raczej tak w nic nie gramy. Czasem tylko zrobimy sobie wyścig do sklepu, po jakimś meczu. :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać, że na forum sporo fanów piłki nożnej, więc pytam się czy ktoś tak jak ja gra na bramce? Ja muszę przyznać, że zacząłem grę między słupkami przez przypadek, bo na początku trzymałem się ataku. Pewnie dlatego, że w turniejach szkolnych raczej nie było specjalnie dobrych obrońców, a ja nieźle panuje nad piłką i umiem trochę z nią poszaleć. A pewnego razu zdarzyło się, że podstawowy bramkarz odniósł poważną kontuzję i postawili mnie między słupkami. Koniec końców obroniłem z sześć "sam na sam" i wygraliśmy cały turniej, a ja zostałem podstawowym bramkarzem. Teraz o to samo walczę w reprezentacji szkolnej i reprezentacji "wiochy". Konkurencja jest, ale się nie boje :tongue:

Bramkarz to najbardziej odpowiedzialna osoba na boisku i największy wariat. Jeden błąd, chwila dekoncentracji i już trzeba wyjmować piłkę z siatki. Tu nie wystarczy technika i wyszkolenie. Trzeba być skoncentrowanym przez cały mecz nawet wtedy gdy akcja jest pod drugą bramką no i potrzeba szczęścia. Wiele razy się o tym przekonałem. Potrzebna jest też pewność siebie i charyzma. Bo kto inny "zmotywuje" obronę do lepszej gry jak nie bramkarz. Oprócz "bramkowania" gram również w siatkówkę i szyczypiorniaka. Uważam, że jednak sport to musi być zespołowy bo daje to poczucie rywalizacji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać, że na forum sporo fanów piłki nożnej, więc pytam się czy ktoś tak jak ja gra na bramce?
Moja kariera bramkarza zaczęła się już w pierwszej klasie gimnazjum gdzie w polu niestety przegrywałem pojedynki biegowe, dryblingi itd. ale na bramce spisywałem się całkiem nieźle ^^ Jasne, też wpuszczałem czasami takie, potocznie zwane, 'szmaty', że szkoda gadać, ale ileż to razy udało się ledwo wybronić petardę od znacznie silniejszych kolegów? Nawet nie liczyłem :=) Tradycję kontynuowałem w liceum chociaż zacząłem też częściej grać w polu... co niestety, nawet na sali gimnastycznej sprawiało, że po góra 10 minutach padałem z zmęczenia. Mam/miałem niesamowicie kiepską kondycję - chociaż w meczu tenisa ziemnego jestem w stanie przebiec znacznie więcej (jak dla mnie taki zawodnik w dwugodzinnym meczu wybieguje spokojnie min. 20km) - ale bronić umiem dobrze ^^ Nawet teraz jeszcze z kumplami wyskakiwałem na plażówkę & jak zwykle pierwsze miejsce stawiałem na bramce... chociaż jedną petardę raz udało mi się strzelić, ale takiej sytuacji nie powtórzę. Dobre ustawienie piłki, nogi, w pełnym biegu... huknąłem nieźle.

Z sportów zespołowych lubię jeszcze grać w siatkówkę :) Zdecydowanie plażową chociaż i na hali nie pogardzę jednakże wstrzymuję się od ofiarnych rzutów na brzuch a poza tym... piłkę na otwartym powietrzu można wywalić niesamowicie w górę i liczyć na szansę przebicia na drugą stronę :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać, że na forum sporo fanów piłki nożnej, więc pytam się czy ktoś tak jak ja gra na bramce?

Ja również gram na tej pozycji. Coraz rzadziej, ale jednak gram. Moja przygoda z bramką zaczęła się już w podstawówce, gdy co W-F stawiano mnie na "budzie", bo podobno za słabo grałem :) Dzisiaj gram tak "słabo", że cały czas idę w atak :P Jeszcze rok temu cały czas grałem z naszą reprezentacją wiochy na treningach na bramie. Nie raz się o mnie kłócili, więc chyba aż tak źle nie grałem. Obecnie chyba nie umiałbym grać na tej pozycji jak kiedyś. Trzy lata temu miałem chyba maksimum formy. W całym meczu wpadała może jedna, góra dwie bramki, a to przeważnie po błędzie obrony :)

Mam/miałem niesamowicie kiepską kondycję

Przybij piątkę :) Grać w polu mogę na pełnych obrotach maksymalnie 20 minut. Potem padam. Biegam o połowę wolniej, ale jeszcze stać mnie na jakiś zryw i potężny strzał na bramkę, ale jak zmęczenie daje się we znaki, to wtedy już nie umiem odnaleźć się na boisku. Zamiast wybiegać do podania stoję jak wryty i patrzę się na rozwój sytuacji :) Ogólnie, to muszę mieć również dobry dzień do grania. Bodaj cztery lub pięć dni temu miałem świetny dzień. Dwie bramy: jedna z przewrotki, druga z 40 metrów w okienko. Potem coś gole nie chciały wpadać, choć co chwilę torpedowałem bramkę przeciwnika :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja gram jedynie w koszykówkę. W streetballa dokładniej.
Z trzech dosyć popularnych sportów drużynowych jakim jest właśnie piłka nożna, siatkówka i koszykówka w ogóle nie trawię tej ostatniej :) Nie dlatego, że trzeba ostro biegać (bo w piłce również), ale dla mnie to najgorszy sport pod względem techniki - w sensie, że jak nie wiesz jak rzucać to może trafisz jeden rzut na dziesięć :tongue: Raz tylko w liceum udało mi się nieźle złożyć i rzucić idealnie za trzy. Inny fakt to mój niezbyt porażający wzrost więc przy odbiorze byłem w większości na straconej pozycji ^^
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko piłka nożna jako sport do uprawiania. Robię to spontanicznie i tyle mi całkowicie starcza. Jeśli chodzi o pozycję, to bramkarz dla mnie jest zdecydowanie najmniej komfortowy, co tu dużo mówić, sierotą pomiędzy słupkami jestem straszną ;) Generalnie o wiele bardziej wolę "czyścić" w polu karnym, albo przepychać się z przodu, ogólnie to staram się w roli napastnika nie tylko wykorzystać dobre jak na tą pozycję warunki fizyczne, ale również samą siłę i nieco sprytu. Z techniką, to u mnie jest na bakier, ale był poruszany o tym temat i w praktyce faktycznie, bez niej również można się obyć, podstawowe zwody przy dość niezłej szybkości na ulicznych grajkach zdecydowanie wystarczają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze najbardziej kochałem piłkę nożną. Już od najmłodszych lat biegałem za piłką i starałem się strzelać jak najwięcej bramek. Ze względu na predyspozycje najlepiej wychodzi mi gra w przodzie. Nie mam warunków by być solidnym obrońcą (181cm). Za to jestem szybki i nieustępliwy i to chyba moje największe atuty. Najlepiej gra mi się na prawym skrzydle. Lubię grać przy lini bocznej i dośrodkowywać. Próbowałem też kiedyś grać w kosza. Przez dwa lata z kolegami praktycznie codziennie graliśmy na boisku. Nie powiem, jest to też fajna dyscyplina. Jednakże moje serce bije dla futbolu. Kocham ten sport uprawiać i oglądać. Moim marzeniem jest praca trenera, ale z najmłodszymi. Gdybym miał trenować jakiś seniorski zespół, oglądając swoją drużynę, z nerwów dostałbym chyba zawału serca. :D Zobaczymy jak z tym będzie, bo póki co przed takimi jak ja dużych perspektyw nie ma. Jak tu mówić o całkowitym poświęceniu się temu zawodowi, skoro taki trener juniorów zarabia ledwie kilkaset złotych na miesiąc. Pożyjemy zobaczymy, może coś się niedługo zmieni na lepsze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co wiem musiałbyś ukończyć kurs trenerski. W zależności od klasy, mógłbyś być szkoleniowcem na odpowiednim poziomie ligowym. Takie kursy przeprowadza np Szkoła Trenerów PZPN na AWF Warszawa. Możesz poczytać więcej tutaj: [http://www.pzpn.pl/index.php/pol/Federacja/Trenerzy/Kursy-trenerskie2/Kursy-trenerskie-PZPN

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanów się czy piłkarzem chcesz być czy trenerem. W Polsce jednak bez kariery nawet epizodycznej piłkarskiej ciężko będzie zostać uznawanym trenerem I ligi czy Ekstraklasy. Zapisz się do klubu, graj w piłkę nawet z marnym skutkiem. Potem pójdź do liceum ogólnokształcącego i wybierz klasę o profilu biologiczno - chemicznym. Te przedmioty zdaj na maturze i dostań się na AWF. W jakim mieście? Musisz poszperać w sieci gdzie są studia związane z trenerką, nie wiem jak to się nazywa ale w Warszawie na AWF-ie jest na pewno. Później trzeba otrzymać licencje trenera, potem koleją i koleją. Generalni odradzałbym Ci trenerkę. Ciężki orzech do zgryzienia i mało opłacalny. Bo musisz być naprawdę dobry i dopiero w wieku 40 - 50 lat można jeśli się uda zaistnieć. Są oczywiście wyjątki jak Kafarski z Lechii Gdański czy Michniewicz jak jeszcze pracował ale oni byli asystentami i po zwolnieniu I trenera dostali szansę. Ale to jak wygrać w totka. Próbuj chłopie z grą w piłkę. Bo jak nie wyjdzie to zawsze umiejętności zostaną i będziesz grał dla siebie. Bo zostać trenerem to już decyzja na całe życie, jak zostać na przykład inżynierem czy lekarzem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja również kocham piłkę. Od małego biegałem za łaciatą, kopałem ją, ale jeszcze nigdy nie trenowałem w klubie. Dlaczego? Nie wiem, trochę się wstydzę chyba, bo czasem mam przebłyski dobrej formy, a innym razem, na szkolnych turniejach, za nic nie zagram dobrze...

Jeśli chodzi o pozycję, to Ofensywny pomocnik. kiedyś były te czasy, kiedy chciałem był na ataku i pakować bramkę za bramka, ale teraz wolę dogrywać, od czasu do czasu coś strzelić, itd, itp.

Na budzie zdarza się, że stanę ^^. I też jest różnie. Potrafię złapał bombę, wybić na róg strzał świetny, albo wpuścić tzw. "Szmatę". Chociaż teraz, kiedy wybiłem sobie palce po niefortunnym piąstkowaniu, przystopowałem i nie bronię często :P

Co do klubu - mieszkając w Polsce nigdy nie trenowałem w klubie, wspominałem, dlaczego. Teraz przeprowadziłem się do Niemiec, i... No, chyba spróbuję. Niemiecki futbol jest lepszy, co daje mi większą szansę na poprawienie moich umiejętności(Bo profesjonalny futbol to już tylko marzenie).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie właśnie podoba się to, że żeby trafiać do kosza, trzeba troszkę potrenować.
Trening odnosi się do każdego sportu :) Żeby ładnie zasadzić petardę albo dobrze podawać na boisku też trzeba trenować, ale dla mnie po prostu piłka nożna jest przyjaźniejszym sportem dla totalnych nowicjuszy a nawet ludzi, który przyłażą na boisko raz na jakiś czas się rozerwać :happy:
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak większośc z was ja równiez uwielbiam piłkę nożną. Pierwsze zafascynowanie tym sportem pojawiło sie podczas oglądania meczu Real -MU w sezonie 2003, gdy Manchester wygrał 4-3. Od tamtego czasu jestem kibicem MU i uwielbiam pograć w piłkę. Niestety moja hmm "kariera" (bo były tam jakies sukcesy) skończyła się w 2008 roku przez kontuzję, ale do tego czasu byłem podstawowym środkowym pomocnikiem mojego zespołu. Zagrałem nawet 3 mecze w seniorach w wieku prawie 16 lat :cool: W tym jedna bramka. Po kontuzji nie bardzo mogłem się rozstać z piłką i wziąłem się za trenowanie freestyle'u, ale po jakiejś godzinie grania moje biodro umiera :sad: Mimo to, że gdy zacznę grać mogę jeszcze bardziej narazić się na ten ból, chyba wróce do klubu, bo jak tak piszecie o piłce, a do tego oglądne jakiś meczyk to aż się grać chce :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Black, luq, witam w drużynie :tongue:

Co do wpuszczania szmat- zdarzy się każdemu przecież. Bramkarz to taka pozycja, że kiedy się coś spaprze nikt nie uratuje skóry. Według mnie ważne jest żeby się potem zrehabilitować jakąś widowiskową i ładna interwencją. Drużyna często zapomina o poprzednim i cieszy buły widząc fajną paradę :laugh:

Np. Taką

Lub

:laugh:

I skoro już piszę może pytanie. Na bramce pewniej czujecie się na linii, czy podczas gry na przedpolu? Ja zdecydowanie wolę stać w bramce, ale głupotą byłoby stanie cały czas na linii. Szczególnie, że całkiem nieźle radzę sobie w sytuacjach "sam na sam". Nie ma tu co myśleć o umiejętnościach Lwa Jaszyna, który IMO był najlepiej grającym na przedpolu bramkarzem. Niesamowite wyczucie kiedy wyjść z bramki.

I w ramach bonusiku jedna z najlepszych akcji w wykonaniu bramkarza.

KLIK

Refleks muchy :laugh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie lepiej czuje się grając na linii. Brak umiejętności nadrabiam refleksem i zwinnością, bo na przedpolu to mizernie nawet bardzo mizernie. W sytuacjach sam na sam na ogół wychodzę zwycięsko bo nauczyłem się bronić "na Boruca". Przyjąć piłkę jako tako przyjmę ale już kiwanie się czy wybicie wgląda kiepsko. Natomiast polecam bramkarzom chcącym wyrobić sobie zwinność i refleks grę w halówkę. Gdzie w ciągu minuty trzeba czasem i pięć strzałów obronić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Boruca, tzn. pajac tak?

Ja wyczekuję aż zawodnik wypuści sobie piłkę i atakuję rzutem pod nogi, lub ślizgiem z pół szpagatem, zależy od gabarytów zawodnika i rodzaju boiska.

@UP Na hali rzeczywiście czasami ciężko pokapować się o co chodzi, szczególnie kiedy grają szybcy zawodnicy. Z ostatniego futsbalowego turnieju pamiętam tylko strzał z pola karnego przeciwnika, który wbił mnie do mojej bramki :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na bramce pewniej czujecie się na linii, czy podczas gry na przedpolu?

Ja wolę grać tak około dwa metry przed linią. Można wtedy jeszcze doskoczyć do poprzeczki w razie czego, mimo mojego średniego wzrostu jak na bramkarza (181 cm). Tak między nami (chwaląc się :P), to od czasu gdy zrobiliśmy u siebie na wiosce boisko nieźle się tam wyszkoliłem. Grałem tylko u siebie i już nie raz odbywały się przeróżne "flejmy" o mnie :P

BTW ów boisko zrobiliśmy sobie sami i za własną kasę. Mamy naturalną trawkę, a nie ręcznie sianą :) Mówiąc słowem - dziką. Ale jest taka świetna, że nikt w okolicy nie ma takiego cuda :D Co tydzień jest cięta, wałowana i od czasu do czasu zasilana nawozem. Mamy jeszcze asfaltowe boisko i kosza i siaty, ale ostatnio nie gramy w te gry. Jutro postaram się Wam zarzucić jakąś fotą naszego "kompleksu sportowego" :)

Black, luq, witam w drużynie tongue.gif

Również witam :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Refleks muchy

Janka Muchy! =]

Piła! Zawsze, wszędzie i hejaho! Młodym bardzo będąc zachwyciłem się staniem na budzie (głównie ze względu na bajeranckie rękawice), bo też zazwyczaj kopało się łaciatą w kilka osób, więc ktoś bramkarzem być musiał - nie widziałem nic przeciwko. Potem, kiedy kariera się rozwijała w najlepsze (turnieje w podstawówce albo Tomek i Kamil wybierają), znaleźli się lepsi w tym fachu (z bardziej bajeranckimi rękawicami), więc przesunąłem się lekko do przodu, czyszcząc przedpole jak rasowy defensor. Braki techniczne nadrabiałem zaangażowaniem (piona z bramkarzem po ofiarnym wybiciu na rożny!), a po przejęciu wolałem oddać piłę kolegom lub wypierniczyć do przodu, na tak zwaną, przysłowiową pałę, żeby tylko nie stracić. I taką postawę kumple u mnie cenili. Gdzieś pod koniec gimnazjum podniosłem nieco skilla (nie jakiś szał, ot, kilka podstawowych zwodów, prowadzenie piłki, podańska) i w pierwszej klasie LO ze względu na braki kadrowe w turnieju szkolnym, grałem już gdzieś w okolicy pomocy (chociaż tam praktycznie każdy grał wszędzie i nikt nigdzie, taktyka grania na aferę i chaosu zdała egzamin celująco!), a po jakimś czasie ogrywanie średniaków oraz ładowanie brameczek nie stanowiły już dla mnie problemu. Na studiach zauważyłem, że dobrze idzie mi dogrywanie pił kolegom (nie wahajmy się użyć określenia playmaker), ale i fajnie tak sobie pohasać po skrzydle (obojętnie którym, można wszak dośrodkować albo ściąć do środka i uderzyć lepszą nogą), a i sporo bramek wpadło na me konto, o kilku epickich klepkach i dryblingach nie wspominając. ;]

Na chwilę obecną nie gram wiele, ciężko bowiem zebrać choćby kilka osób (wszyscy mieszkają gdzie indziej albo właśnie okrążają świat, a także work-work-work), ale raz na jakiś czas uda się pobiegać za łaciatą i to jest naprawdę genialna sprawa, nawet jeśli kondycha jest mierna, a jedynym sprawdzonym zwodem pozostaje hak a'la Krzynówek. :P

Pozostańcie okrągli!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...