Skocz do zawartości

Olympus Actionus - temat główny, podejście trzecie


Rankin

Polecane posty

Markos spojrzał gniewnie na Mrokasa i otworzył nawet usta by coś powiedzieć, ale nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Zauważył tylko dziwne spojrzenie Spestela, wędrujące od barda do Władcy Piekieł. Przywołał zestaw ołówków i załadował je do rewolweru, po czym czekał na rozwój wydarzeń.

Mrokas gestem chciał zatrzymać szarżę Pana Mroku i furię Nereidy, uznał jednak, że to raczej nie zadziała, więc po prostu połączył się mentalnie z Markosem i cofnął lekko czas korzystając z jego mocy, do momentu zanim Nereida zaczęła bić Spestela, a Shadow zaczął naśladować taran (czyli nie więcej niż pół minuty). Potem postawił między obiema grupkami wielki, iluśtamkątny, czerwony znak z napisem "STOP". Wytrzepał spodnie i powrócił do swych dwóch towarzyszy. Stamtąd, bezpieczny, przemówił:

*Rzut na drwinę i obniżenie statystyk nieudany*

- To nie miało Ci z tego co wiem zaimponować. My nie chcemy zdobyć szacunku swoich wrogów. Jeśli nam przeszkadzają po prostu eliminujemy przeszkodę. Poza tym "bęcwałami" możesz nazywać swoich poddanych, nie nas. Jestem pewien, że sam bym dał Wam radę, ale... Po co? Zróbmy tak, my pójdziemy tam i zrobimy co swoje, a Wy zawrócicie i nigdy więcej o nas nie usłyszycie, zgoda? - szyderczo się uśmiechnął. - Och, niestety nie mam czasu na negocjacje, więc jeżeli nie zamierzacie nas przepuścić i tak przez Was przejdziemy. Tylko będzie bardziej bolało... A Ciebie Markos szczególnie.

*PSTRYK*

Za Garherem, Spestelem i Mrokasem pojawiły się Piekielne Czarty - dokładnie tyle, by stosunek sił był wyrównany. Pstryknął raz jeszcze i wielki, czerwony znak zniknął.

- Dobrze, załatwmy to po naszemu...

Mrokas nie zrobił jednak nic więcej w oczekiwaniu na sygnał od Gahrera. Teraz nie zrobią już jakichś głupich i szczeniackich zagrywek w stylu MOCNEGO przybicia do ściany i BARDZO MOCNEGO bicia aż do krwi, gdyż bogowie pod wodzą Spestela będą mogli zareagować wcześniej...

________________________________

Kto nie zrozumiał końcówki niech dowie się teraz dlaczego cofnąłem czas (o - przypominam - niecałą minutę). Otóż mieliśmy pisać raczej w formie niedokonanej, a taka BlackMoon od razu przybiła MOCNO (!) Spestela do ściany i zaczęła go naparzać, nie biorąc pod uwagę nic - żadnego uniku, pomocy ze strony Mrokasa lub Gahrera - nic. Dlatego cofam czas i teraz grajmy MOCNO fair.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,7k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

-Szkoda, szkoda...

Mruknęła Nereida, patrząc na Mrokasa, po czym wyjęła z kieszeni spodni kartę od Lapis. Widniał na niej rysunek tajemniczego trójgłowego psa...

-Powiem, że mnie lekko zniechęciłeś do walczenia... Ale no cóż, tak to jest!

Nereida uśmiechnęła się promiennie i rzuciła kartę w powietrze. Karta zaświeciła się... i po chwili przed Nereidą stał wielki trójgłowy pies.

-Hmm...

Nereida zamyśliła się na chwilę.

-Jeśli chcecie ze mną walczyć, to zachęćcie!

Po czym wskoczyła na elegancki fotel(który wziął się nie wiadomo skąd), a pies usiadł przy nim.

-Życzę miłej zabawy!

Po czym "Ręce" otoczyły ją i psa.

-Nereida...

Jęknęła Namika, po czym spojrzała na wrogów.

-Nie przejmujcie się nią. Taka już jest: traci humor, a po chwili już go odzyskuje.

Namika skrzyżowała sztylety i... była niewidzialna.

-Może zabawa w chowanego?

-----------

1. Wbrew pozorom Nereidę da się uderzyć, ale włączy się ją tym samym do walki.

2. Piesia można pogłaskać, ale Spesio i Gahrer(i Mrokas też)nie mogą, bo ich wtedy zaatakuje...

3. Zresztą piesia nie da się pogłaskać, bo znajduje się pod barierą Nereidy.

4. Namika jest widzialna tylko dla "dobrych", dla wrogów jest niewidzialna.

5. Heaven stoi na suficie i wszystko obserwuje;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Deja vu*

Płynne szkło zleciało prosto na grupkę bogów. Holzen podejrzewał, że część zdołała po prostu szybko odsunąć się w drugą stronę, ale on nawet się nie wysilił - wszystko spadło na niego (wszakże temperatura płynnego szkła nie wystarczy by metal zaczął się zmieniać w gaz), a gdy po chwili zastygło, rozsypało się w drobny mak. Została jeszcze sieć, ale przez szczeliny weń właśnie przepłynął płynny metal - Holzen korzystał z nowej mocy, pojawiając się tuż obok niej przez chwilę w formie jakoby manekina ze sklepu z odzieżą, a po chwili pojawił się w swoich nowych kształtach.

- TO miało mi zaimponować czy mnie uszkodzić?! To już nie jest śmieszne, to jest żałosne. A Glatryda... Zaraz, chyba już to kiedyś mówiłem... Mniejsza!

Biegnąc z szybkością wyuczoną wszakże od samego mistrza, zamieniwszy pierwej własne dłonie w ostre szpikulce rzucił się na Spestela, gotów na unik.

_______________________________________

@Markos

Proszę bardzo, ale chyba wiemy jak to będzie wyglądało. Wy dostaniecie szansę na dodge 100%, a my będziemy jak te ciamajdy czy inne pierdoły... Chyba, że się mylę...

Dajcie i nam szansę odpowiedzi na kontrę.

Wybacz szybki atak :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spestel spojrzał na Mrokasa z uznaniem jednocześnie wysyłając krótki mentalny sygnał. Nie spodziewał się tak zaciekłego oporu, a i liczba przeciwników nie była korzystna, postanowił więc jak najdłużej spychać wrogów do obrony dopóki nie przybędą posiłki. Czas działał na ich korzyść.

Gahrer ryknął wściekle i machnął tarczą za pomocą grawitacji tworząc w hali stan nieważkości który uniósł wszystkich oprócz jego sojuszników których natychmiast dociążył sprawiając że nadal mogli swobodnie się poruszać. Natychmiast też zamachnął się korbaczem w stronę unoszącego się bezwładnie Casulona. Broń jęknęła przeciągle czując iż zbliża się do znienawidzonego metalu który będzie mogła skorodować.

- Dalej, Mrokasie, pokażmy im prawdziwą potęgę

Wrzasnął jeszcze starannie zasłaniając flankę Pana Piekieł swoją tarczą. Tymczasem Spestela przy nich już nie było. Korzystając ze swojej nieziemskiej szybkości z niewiarygodną szybkością zaczął skoki po elementach maszyn tkając zdradliwe sieci w których mogli się zaplątać wiszący w powietrzu bogowie. Trafienie go w biegu było niemal niemożliwe.

----------------------------------

1. W hali został wprowadzony stan nieważkości, który nie dotyczy Tych Złych. Oznacza to, że pozostali są całkowicie bezwładni - nie mogą się poruszać tak, jak gdyby latali chyba że to potrafią (chyba wiecie czym objawia się nieważkość?) i mogą tylko starać się odpychać/odbijać od innych przedmiotów by się poruszyć. Ważny jest fakt, że w tej hali jest sporo zawieszonych na łańcuchach kotłów/pasów transmisyjnych/innych maszyn a przestrzeń jest naprawdę wielka.

2. Broń Gahrera dla cześci osób może być prawdziwym kłopotem. Jej dotknięcie (już nie mówię nawet o skutkach uderzenia przez boga siły) powoduje natychmiastowe rdzewienie wszelkich metali - oczywiście część jest stosunkowo odpornych (platyna, metale magiczne lub w inny sposób wyjątkowe) ale nawet u nich będą się pojawiać oznaki korozji. W końcu gdy ma się w patronatach rdzę, to jest to w końcu boska moc.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sv_gravity 0, co?

Teraz stopy Holzena zwiększyły się do sporych rozmiarów, a każdą wieńczyły setki ostrych i długich kolców. Glany jak się patrzy.

Nogi poleciały w dół bez trudu przybijając się do podłoża. Holzen poleciał za nimi i wyrównał całe ciało. Mimo, że mógł poruszać się dość powoli, to jednak wystarczająco, by zrobić unik.

*Zręczność -4 czy coś*

Poszperał po kieszeniach... Zaraz, teraz nie miał kieszeni, bo był wikingiem. No to sprawdził w pelerynie... JEST! Ciągle na kryształy. Zaczął je powoli przeglądać, gdy w międzyczasie jakiś czart rzucił się na niego.

- Nie przeszkadzaj!

Wyciągnął szybko rękę, tak aby nie poleciała za daleko w górę (nieważkość, nie?) i ostrzem przeciął czaszkę oponenta na wylot. Ten jeszcze chwilę wierzgał, ale po chwili definitywnie padł. Szybki ruch później Holzen miał z powrotem dłoń, a wielkie cielsko spadło z łoskotem na ziemię.

Wrócił do przeszukiwania. Wkrótce znalazł dość specyficzny kryształ - czarno zielony z niebieskimi promieniami wewnątrz niego.

- No to teraz się zabawimy!

Łyknął go, zakasłał, schował głowę w ramionach. Po chwili uśmiechnięty, z szerokimi ustami wycelował w Gahrera i Markosa.

- IMA FIRIN' MAH LAZOR! BLAAAAAH!

Strumień poleciał prosto w wycelowane miejsce.

Dobrze, że zadbałem o to, by był to laser nieodbijalny przez kogokolwiek innego - myślał Holzen, gdy błękitna struga wylatywała mu z ust.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma punktu oparcia, nie ma grawitacji... same trudności. Oczywiście nie mogli położyć broni na ziemię i dobrowolnie się poddać, o nie. Oni chcą walczyć. Jakiś koroduje metale, drugi bawi się w tarantulę. Ech, w sumie dawno już nie walczyłem. Trzeba sprawdzić czy nie zardzewiałem. Hmm, mówienie o rdzy w towarzystwie tego tutaj nabiera nowego wymiaru. Ale dość dygresji, trzeba działać. Na rękach pojawiają się płomienie, stopu również zostają nimi spowite. Wykorzystuję je jak napęd odrzutowy nadając sobie przyśpieszenie. Staram się przewidzieć trasę tego od sieci i stanąć mu na drodze z kulami ognia w dłoniach.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkło pokryło Casula, co unieruchomiło go i przytwierdziło do podłoża.

My idziemy do Pana B. Oni też do niego idą. Oni atakują nas, więc... Chcą skrzywdzić Pana B!

- NIEEEEEE!!!

Casul wyswabadza się ze "szklanej pułapki", a chwilę później korbacz Gahrera uderza w niego i posyła na ścianę. Platyna w miejscu uderzenia zaczyna się odbarwiać. Casul szybko się zbiera, odbija się od ściany, potem od twarzy Cienia. Gdy tak sunie między punktami, do hali dostają się wezwani nieumarli i formują wokół dłoni boga kościaną pięść sporego rozmiaru. Bóg-szaleniec leci w stronę boga rdzy i jest gotowy do zadania ciosu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cień czuje jak coś ląduje mu na twarzy i jednocześnie odpycha w kierunku jednej ze ścian.

- JAK ŚMIAŁEŚ ZAATAKOWAĆ TWARZ BOGA METALU?! - ryknął Shadow machając energicznie w próżni szukając jakiegoś rozwiązania z tej patowej sytuacji. - Już wiem! Nie ma to jak naładować się najcięższą muzyką w całym uniwersum! Die die DIE DIE DIE DIE! - Shadow zaczął growlować jak szalony wywijając palcami na gitarze z zawrotną prędkością co spowodowało, że każda komórka jego ciała została naładowana ciężką muzą a tym samym opadł na ziemię.

- Teraz pora załatwić tą cholerną sieć! EARTHSHAKER! - boom! Przywalił potężnego riffa w podłogę licząc na to, że wstrząsy zniszczą pajęczyny...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strumień lasera wystrzelony przez Holzena trafił prosto w pierś Gahrera odrywając go na chwilę od ziemi i przypierając do ściany. Szczęście mu nie sprzyjało, bo gdy pancerny bóg skonsternowany spojrzał na poczerniały ślad jaki został na jego zbroi wbił się wprost na niego Casul z watahą nieumarłych i tworząc w ścianie nieduże zagłębienie w kształcie boga rdzy, który jednak tylko zaryczał wściekle i odpychając tarczą przeciwników zaczął kręcić wściekłe młynki korbaczem i powoli przerabiając wszystko w promieniu pięciu metrów na kompletyne szczątki. Dwa ciosy to za mało na kogoś, kto patronuje sile i wytrzymałości.

Tymczasem Spestel radził sobie zdecydowanie lepiej. Co prawda tylko dzięki temu, że na chwilę obejrzał się za siebie żeby spojrzeć na skutki ataku Holzena zobaczył w porę zbliżającego się Lunariona i uniknął jego ataku zaledwie o centymetry, ale nie został ranny i miał doskonały wgląd na bitwę podczas gdy bóg księżyca nie wyhamował i wpadł w jedną z sieci, jednocześnie podpalając ją. Już miał do niego doskoczyć i bardziej oplątać, gdy nagle poczuł jak cała hala zadrżała w posadach - to Shadow krzyczący coś o złym traktowaniu swojej twarzy wywołął potężne wibracje które zatrzęsły zarówno pajączynami, jak i pozostałymi podwieszonymi kotłami. Wokół dały się słyszeć coraz głośniejsze zgrzyty. Bóg szybkości postanawiając nie ryzykować odskoczył szybko dalej, w cień maszyn i wystrzeliwując po drodze kilka mocnych wiązek sieci w stronę Shadowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- CHOLERNY SPIDER-MAN SIĘ ZNALAZŁ! - Cień ryknął rozeźlony widząc jak strumienie sieci lecą w jego stronę.

Poziom wkurzenia boga metalu był tak wysoki, że ten nie mógł się zmusić do normalnego artykułowania zdań tylko przestawił się na jednostajne wycie, które normalnego człowieka pozbawiło by już strun głosowych, ale takiego metala jak Shadow była to betka... W końcu wyrabiało się gardło na koncertach metalowych.

- NAS?! BOHATERÓW?! PRĄDEM?! - wydarł się po raz kolejny sądząc, że sieć jest może pod napięciem. Co by tu zrobić?! Co by tu zrobić?!!! GRAAAAH!, Shadow z niewiadomych przyczyn wściekał się coraz bardziej tak, że nawet jego myśli zastąpił jednostajny ryk.

Wreszcie będąc odpowiednio naładowany chwycił gitarę w łapy i zaczął grać tak mocno, że brwi stawały dęba.

-

BURNING, BURNING WITH DESIRE! - tylko było patrzeć aż nagle Shadow zajął się ogniem, który jednocześnie go nie spalał, ale dawał bonus +10 do defensywy. Muahahahaah!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Silny!

Zamknął usta i laser przestał wylatywać. Moc kryształu osłabła.

Korbacz Gahrera latał, robiąc z otaczających przedmiotów wióry.

Trzeba tego pancernego jakoś załatwić, tylko jak... Wygląda na takiego, na którym takie ciosy wywrą tylko złość...

Upłynnił się i przyległ do podłogi. Teraz nie można było go zobaczyć ni zranić. Miał tylko kilka setnych milimetra grubości i przyjął barwę i kształt podłoża. Idealny kamuflaż.

Poczekał, aż Gahrer odsłoni się na chwilę i "podpłynął do niego" materializując się tuż za nim i łapiąc z całej siły za styki zbroi. Niewiele to dało, bo zasad fizyki nie da się za bardzo oszukać...

Gahrer zapewne zorientował się już, że coś za nim jest, więc Holzen musiał działać. Upłynnił się i wpłynął przez przestrzenie między płytami zbroi nowego oponenta, starając się rozsadzić je od wewnątrz.

Jeśli mnie zaatakuje, to zniszczy chociaż kawałek swojej zbroi... Miejmy nadzieję, że założył przynajmniej świeżą bieliznę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawie nikt... a raczej nikt nie zwracał uwagi na Heaven, która stała na suficie i którą cudem omijały wszystkie ataki.

Nawet Nereida i Namika nie zwracały na nią uwagi. Nereida obserwowała walki tak, jakby oglądała film, a Namika krążyła po pomieszczeniu, szykując się do ataku.

Problem był w tym, że nie wiedziała, że nie zaatakuje.

Nagle... Heaven oderwała się od sufitu i upadła na ziemię jak... lalka. Jak zwykła lalka...

I wtedy obok ciała pojawiła się biało-czarna kula, która zaczęła się w coś formować... Nie widać było dokładnie w co, ale było pewne, że formowała się w ciało...

W końcu kula uformowała się w dziewczynę o białych włosach z czarnymi i... krwistymi pasemkami. Była ubrana w czarną zbroję... poplamioną krwią. I miała kocie uszy i koci ogon...

Dziewczyna otworzyła czarne oczy i, wciąż leżąc, rozejrzała się nieprzytomnie.

-Niech to...

Odezwała się głosem na pewno nie należącym do Heaven. Cerber* poderwał się na nogi i zawarczał, ale Nereida gestem kazała mu siąść. A dziewczyna wstała i okazało, że jest wyższa od Heaven o jakieś 4 centymetry.

-Udało się...

Szepnęła sama do siebie, po czym uniosła dłoń w górę. W dłoni zabłysło światło i wokół dziewczyny zaczęły się kręcić białe kule.

-Nereida! Przepuść mnie!

Nereida "otworzyła" barierę, a jedna z "Rąk" wsadziła Namikę do środka.

-Kto to jest?

Spytała się szeptem Nereida.

-Mimo że nie wygląda, to Heaven... a raczej jej dusza w innych ciele.

-Jak to?!

-To dziwna historia... Technika, której użyła, to "Soul Transfer". Tylko niewielu ją potrafi.

-Niewielu?

-Tak. "Soul Transfer" polega na tym, by duszę używającego techniki, w tym przypadku Heaven, przenieść do ciała wybranej osoby. Jedyny warunek: wybrana osoba musi być martwa. Jeśli ten warunek jest spełniony, dusza używającego zostanie "wyniesiona" z ciała i zmieni się w ciało osoby, która została wybrana.

-A długo to trwa?

-Żeby technika trwała jak najdłużej, potrzebna jest duża ilość energii. Dlatego po przeniesieniu duszy do ciała wybranej osoby tworzy się kule energetyczne, które zbierają energię z ran i z zabitych wrogów. Gdy nie będzie więcej energii, technika przeminie, podobnie jak kule.

-A w takim razie... w co się zmieniła Heaven? A raczej w kogo?

-Nie ma wątpliwości, że zmieniła się w Flame.

-W kogo?

-Później ci wyjaśnię. Mnie ciekawi, czy ta nieważkość na nią działa...

----------

*Piesio to Cerber, chyba nie muszę wyjaśniać, czym jest Cerber?^^

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po uderzeniu pięść rozpadła się na części składowe (czyt. pojedyncze szkielety), których szczątki zaczęły wesoło latać pod wpływem perswazji korbacza Gahrera. Sam Casul również uległ sile "osobowości" i uderzył w ścianę. W miejscu uderzenia, tak jak poprzednio, metal zaczyna szarzeć. Tam, gdzie broń boga rdzy uderzyła poprzednio, zewnętrzna warstwa platyny, teraz już całkowicie matowa, zaczyna się kruszyć. Casul zauważa Heaven i zaczyna gorączkowo mówić do siebie.

- Czyżby czarna magia? Być może... Ja kiedyś sok pomarańczowy tak przemieściłem. Nieładnie z jej strony.

Casul osłabia efekt transferu dusz. Potem materializuje w dłoni Włócznię Przeznaczenia, ładuje ją swoją mocą i ciska nią w Gahrera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tymczasem wiele kilometrów dalej w nadniszczonym ciągłymi atakami szańcu jakim stał się pałac boga Pomarańczy przy nieustającym akompaniamencie błyskawic i strugach deszczu nadeszła kolejna fala przeciwników i walki rozgorzały na nowo. Tym razem jednak bogowie byli przygotowani i zebrani na niewielkim obszarze co pozwoliło im bez zbyt dużych strat odpierać ataki armii żaboludów wspomaganych przez beholdery i hydry. Boski medyk mógł być chwilowo spokojny o los poddanych i spokojnie spoglądać na mury.

Lecz nie spoglądał, był prowadzony przez rozgorączkowanego koboldzkiego ambasadora którego spytał o najprostszą drogę do Huty. Mały gad przeprowadził go pospiesznie siecią korytarzy do niewielkiego dwunastościennego budynku usytułowanego w kącie zewnętrznego dziedzińca jakim była ambasada wyznawców Glatryda i drżącymi rękami odkluczył drzwi i wprowadził do środka, by wprowadzić do niewielkiego pokoiku w piwnicy. Tam zdjął starą płachtę z dużego lustra i przejechał po nim swoją dłonią wyszeptując kilka niezrozumiałych słów, od których lustro nieco zajaśniało i nabrało głębi. Zadowolony ambasador odsunął się od zwierciadła i wskazał Tytokusowi.

- To lustromoże natychmiast przenieść do swojego bliźniaczego odpowiednika w Niebiańskiej Hucie. Działa niemal tak samo jak teleport. Aha... i proszę się nie martwić jego obecnością tu, jest tylko dlatego że Tytianie tworzą neutralne królestwo i w razie czego można szukać u was pomocy i bezpieczeństwa.

----------------------------------------------------------------------------

Gahrer poczuł sabotaż i wrzeszcząc z wściekłości upadł na podłogę nieświadomie unikając przy tym Włóczni Przeznaczenia która wbiła się w ścianę tam, gdzie jeszcze przed chwilą znajdowała się jego głowa. Nie przejmując się pociskiem bóg rdzy tarzał się po ziemi usiłując pozbyć się przeciwnika którego nie mógł dosięgnąć. Po chwili bezsilnej szamotaniny zerwał się na nogi i zaczął uderzać plecami w ścianę, by w końcu ostatnim aktem desperacji wyczuwając metaliczną naturę wroga użyć swojej magnetycznej mocy by wyciągnąć go spomiędzy płyt pancerza i rzucić daleko od siebie, po czym oparł się zmęczony o ścianę i przywołał korbacz który natychmiast zmaterializował się w jego ręce, po czym nieco zdezorientowanym wzrokiem rozejrzał się po hali.

Spestel właśnie przeskakiwał nad Shadowem rzucając w jego płonącą postać kilka noży, gdy poczuł nagłe zawirowanie powietrza i z góry dobiegł go świst pędu powietrza. Gdy odwrócił głowę, Boski Medyk który wyleciał ze szklanej kopuły hali był już kilka centymetrów od niego i było za późno na jkikolwiek unik. Obaj bogowie zderzyli się i pomkneli w dół, hamowani nieco nieważkością okolicy, która jednak nie zdołała zamortyzować całego upadku. Na ziemi SPestel wyczołagał się spod pomarańczowego boga i spytał trochę nieprzytomnym głosem.

- A pan do kogo?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zderzenie ze ścianą nie było czymś, czego oczekiwałby Holzen. Starał się tylko zniszczyć zbroję przeciwnika, a wylądował na pionowej powierzchni. Dobrze, że to nic nie bolało i oponent najwyraźniej nie uczył się dużo fizyki, bo zderzenie w stanie nieważkości nie jest aż tak bolesne... Ale mimo wszystko trochę zabolało...

W każdym razie - wbity twarzą w ścianę Holzen coś mamrotał, a potem jego twarz pojawiła się po przeciwnej stronie - bez obracania się przód zamienił z tyłem, a minę zrobił taką:

- Ten tutaj ma zdolności magnetyczne, uważajcie!

Skupił się i cała ziemia i szkło zaczęły drżeć. Sam zaczął rosnąć, a jego struktura zaczęła się zmieniać. Osiągnął swoją poprzednią wysokość, a ciało na powrót stało się kamienne.

Teraz to mi może skoczyć... I am rock!

Spojrzał na wszystko z góry, na szczęście hala była wielka.

Zauważył, że drugi z oponentów jest zdezorientowany i jest szansa na jego pochwycenie.

Schylił się cicho i czym prędzej sięgnął po Spestela.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kątem oka spojrzała, jak Casul próbuje osłabić efekt techniki.

-Szkoda, że nie wie, że to nie czarna magia...

Jej wzrok padł na Gahrera. Wyciągnęła ku niemu rękę... a z ręki wydostała się czarna krew, która szybko wchłonęła się do ciała Gahrera. Dodatkowo krew była trująca...

Heaven spojrzała na Casula.

"Podobno posiadł patronat krwi... Z pewnością nie wie, kto był jego dawną posiadaczką."

Po czym podeszła do opuszczonego ciała i wzięła Demon Blade i Angel Blade. I... rozpłynęła się. W rzeczywistości wpadła pod barierę Nereidy, gdzie czekała na dalsze wydarzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cień myśli co by tu zrobić.

Guraaaaahhhh...

Myślenie sprawia mu ból. Shadow zastanawia się dalej.

GURARARARARAhhhhhhahahahaha!

Stwierdza, że lepiej napawać się bólem płynącym z zaawansowanym procesów myślowych więc zaczyna śmiać się jak szaleniec.

CHĘDOŻYĆ MYŚLENIE! NIECH GRA MUZYKA!

Postanowił i chwycił mocniej gitarę - o ile to możliwe, uścisk jak u rottweilera - po czym zasadził przepotężne riffy zdzierając gardło jakimś nieopisanym growlem.

- Graaaah! - nagle dało się słyszeć z jednego z tuneli gdzie po chwili wypadł nie kto inny jak Ormageddon. Zagubiony pupilek Króla Mroku.

- Guahahahaha! - roześmiał się Cień brzmiąc bardzo podobnie jak bydle, które przed chwilą wpadło.

- Gurah?!

- GUAHAHAHAHAHA! - rozmowa nie należała do przesadnie bogatych w treść...

- Grararararararra! - ryknął Ormageddon, Cień wskoczył na jego grzbiet i wspólnie rozpoczęli morderczą szarżę na Spestela. Dziada, który chciał rzucać w niego nożami.

UNFORGIVABLE!, pomyślał Shadow z #$%#$^ w oczach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Co za nuda. Wszyscy atakują tego Spestela czy jak mu tam było. A Gahrer?

-Już jest pod działaniem.

-Czego?

-Trującej krwi. Już jest w każdym jego organie i go zatruwa. To teraz już trzeba zacząć działać.

Heaven znikła i pojawiła się przy Gahrerze, chwyciła go i...wbiła go w ziemię. I to tak mocno, że ściany pomieszczenia się zatrzęsły, a połowa podłogi wokół Gahrera zmieniła się w ruinę.

-Teraz już jest fajnie!

Zawołała wesoło Nereida, a Heaven spojrzała na Spestela, a potem na Holzena i Shadowa.

-Poczekajcie.

I podeszła do Spestela i rzuciła go MOCNO w ścianę, po czym wzięła go i rzuciła do Holzena.

-Łap.

I rozpłynęła się, po czym pod barierą Nereidy czekała na efekty.

------

Była drobna manipulacja, która polegała na zatrzymaniu was, ale tylko drobna. Teraz Spesio jest "trochę" bardziej zdezorientowany.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Holzen dosięgnął nadal oszołomionego nagłym zwrotem wydarzeń Spestela i już miał przejść do rękoczynów, gdy w rękę w której ściskał boga szybkości uderzył zaślepiony furią Shadow wraz ze swoim pupilem który nie bacząc na sojusznika bezwględnie zderzył się z obydwoma walczącymi bogami. Po potężnym uderzeniu dzięki szybkiemu refleksowi Spestel zdążył uchwycić się jednego z wiszących kotłów, jednak brodaty bóg nie miał tyle szczęścia, zachwiał się i runął wprost na jeden z pasów transmisyjnych wyrzucając w górę deszcz metalowych zębatek i szklanych elementów które zasypały hale i większość znajdujących sie wewnątrz postaci. Tymczasem Gahrer powstał z podłogi i przez chwilę przyglądał się swej podobiźnie utrwalonej w podłożu. Potem przeniósł wzrok na ścianę, gdzie z równą siłą uderzyła na niego włócznia Casulona, także zostawiając gustowne wgłębienie i westchnął ramionami. Jak tak dalej pójdzie, w hucie będzie się roić od jego płaskorzeźb... Zakręcił korbaczem i wysłał jego ostrze wprost w jeżdźca Ormageddona próbując strącić go siłą odrzutu z wierzchowca i warknął.

- Mrokasie, zamierzasz coś zrobić czy przyszedłeś tu na pokaz? Bo jeśli będziesz tak stać, to chociaż odsuń się żebym mógł zrobić porządny zamach Oksynem - uśmiechnął się widząc jak korbacz zbliża się po idealnej trajektorii do Shadowa, lecz nagle poczuł ogarniającą go powoli słabość. Warknął kolejny raz i tym razem wrzasnął.

- SPESTEL! JAKAŚ *^*&%$ TRUTKA!

- Dobra, nie gorączkuj się! Sam też miałe trochę problemów - Odkrzyknął znacznie ciszej Spestel i pstryknął palcami neutralizując wszelkie trucizny w promieniu 1km. Dla Pana Trucizn nie było to żadnym problemem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Zneutralizował twoją krew. Co teraz chcesz zrobić?

-Co chcę zrobić? To proste.

Heaven wyszła z bariery i z całej siły trzasnęła nogą w ziemię-teraz już cała podłoga była ruiną, a dwie ściany runęły na ziemię. Uniosła rękę, a z ręki wypłynęła tona czarnej krwi, która uformowała się w wielkiego smoka. Heaven wskoczyła na niego.

-Miłej walki życzę.

I smok wyleciał przez ocalałą ścianę, ale gdy był jakiś kilometr od Huty, Heaven odwróciła się i krzyknęła:

-Niech to!

Otóż wraz z jej zrujnowaniem pomieszczenia Nereida i Namika wpadły gdzieś pod ruiny. Namika była w stanie sobie poradzić, ale Nereida nie-praktycznie we wszystkim potrzebna jej była pomoc "Rąk", których z powodu bólu nie mogła użyć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cień widząc nadlatujący korbacz wpada w jeszcze większy gniew, ale z tego obrazu wielkiej czerwieni - tak to sobie w głowie wyobraża... zamiast nicości ma czerowoność - narodził się idealny pomysł defensywy. Nadal drąc się wniebogłosy wraz ze swoim pupilem zaczął wygrywać jeden z znanych kawałków metalowych. Nikt nie zauważył jak coraz wolniejsze palce Shadowa zaczynają śmigać z prędkością światła po strunach jakby ledwo przesuwając się a tak naprawdę z każdego riffa wydobywają "100% Szatana na pełnej ^#$%^" jak mawia stare egipskie przysłowie. Znikąd za Królem Kroku zmaterializowała się kapela w czarnych szatach skrywających mroczne oblicza. Perkusja poszła w ruch, tak samo jak growl Cienia.

- I...am...Iron...Man! I AM IRON MAN!

Shadow nagle stał się najprawdziwszą kolumną pancerną, która korbacz przerobiła na paczkę śrubek.

Gdy ten słaby atak przeciwnika został powstrzymany Shadow ryknął ponownie rozpoczynając nowy kawałek i ładując się na kolejną szarżę.

-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wyjściu Heaven wszystko zaczęło sie walić. Szczątki ścian wesoło latają między walczącymi. Włócznia zmienia się w dym i wraca do właściciela. Degradacja zbroi powoli postępuje.

- Przyjąłeś na klatę moją piąchę i minąłeś Włócznię, tak?! To co powiesz na to?! Tak przy okazji, masz ładną zbroję ze złotymi zdobieniami.

Casul tworzy łyżkę, której używa jako katapultę. W locie w stronę Gahrera zgarnia kilka fragmentów ścian, by wszystkim uderzyć w boga rdzy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mrokas zrobił gniewną minę. Zdawało się, że patrzył na Gahrera z jeszcze większą odrazą niż na Markosa. Policzył jednak do dziesięciu i mu przeszło.

- Chciałem zobaczyć jak sobie razem radzicie. Poza tym sam widzisz, że nikt się mną nie interesuje, nawet ten bard gdzieś zniknął. - ruchem ręki wysłał dwa Piekielne Czarty, by zaatakowały bawiącego się "katapultą" Casulona i trochę go zatrzymały. - Gahrer! Ja wiem, że coś cię zatruło czy jakoś tak, ale uważaj! Leci na ciebie... - gdy Władca Piekieł zrozumiał, że na reakcję jego towarzysza było za mało czasu, sam postanowił zareagować. Chwycił jednego z tych dwóch Czartów i rzucił nim w "pocisk" zmieniając jego tor lotu.

Mrokas stanął na środku pomieszczenia i powoli się rozejrzał. Znaczy rozejrzał się w normalnym tempie, ale wszystko wokół działo się dziwnie powoli. Miał wiele czasu żeby się zastanowić i wszystko przemyśleć. Zauważył Holzena, który leżał twarzą na pasie transmisyjnym i z braku lepszego pomysłu podbiegł do niego, położył na plecach i zaczął go okładać diabelskimi pięściami.

________________

Chciałem napisać post i nawet zacząłem to robić (długi wyszedł, pisałem i Markosem i Mrokasem), ale gdy komputer mi się zawiesił odeszła mi chęć na pisanie tego od nowa. Ostatnie kilka dni miałem strasznie zawalone, ale postaram się działać w miarę często.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie dość, że wylądował w szkle i metalu, to jeszcze jakiś drow z krzywymi zębami okładał go pięściami, rozpalając jego ciało (csiii) piekielnym ogniem.

*Syk bólu*

Taki ból jednak był niczym wobec tego, co przeżył w więzieniu u sadysty.

Bóg podniósł się i czym prędzej ponownie zmienił swoja postać. Znów był postury normalnego człeka, a metaliczne upłynnienie pozwoliło mu na swobodną absorpcję ciosów Mrokasa. Gdy pięść wleciała w metaliczną maź, Holzen skupił całą siłę w tym miejscu, chwytając pięść Mrokasa i wykręcając ją boleśnie. Następnie zmienił ustawienie swojej głowy - wyglądało, jakoby odwrócił głowę o 180 stopni od normalnego położenia i patrzył się ze złością na Shadowa.

Holzen_wkurzony.jpg- Cieniu uważaj trochę, do cholery jasnej! Możesz sobie grać, ale w tej chwili bardziej pomagasz im niż nam.

*Roar roar roar Ave Satan i te pe*

Nie chciałem tego robić.

Skupił się i wokół areny zmagań wytworzyła się sfera nieprzenikalnej ciszy. W tej chwili odcięci od dźwięku byli Mrokas i Holzen.

- To co, robaczku? Jeszcze raz chcesz dostać po pysku i uciekać do Pana Moderatora za piece... A nie, ty po prostu uciekniesz do piekła, jak zawsze!

Uśmiechnął się złośliwie nie puszczając jego ręki i wykręcając ją coraz boleśniej, tworząc przy okazji ostrza, które już miały wbić się w całe ramie Mrokasa.

- Teraz nie pójdzie ci tak łatwo...

W tej chwili przybrał jego wygląd do najmniejszego szczegółu.

- ... panie kawalerze, muahaha!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wykręcana ręka bolała coraz bardziej, a widok drowa z krzywymi zębami, który zadawał Mrokasowi ten ból również nie był przyjemny. Władca Piekieł wykorzystał sztuczkę, której się kiedyś nauczył i wykręcił się całym swoim ciałem sprawiając, że Holzen trzymał teraz drowa normalnie za rękę, co oczywiście nie sprawiało bólu.

- Ja nigdy nie uciekam, Stalowobrody! Po prostu zmieniłem kierunek ataku! - kopnął swą kopię w kolano, ale Holzen znów je "upłynnił" i stopa Mrokasa przeszła na wylot. - Masz rację, że teraz nie pójdzie mi tak łatwo! Pójdzie mi jeszcze łatwiej! - ciągle był jednak trzymany przez Holzena, a jego kolce ciągle były gotowe do wbicia się w piekielne ramię.

- Eeee... A zburmutuluj mnie w cfąbela i to siedem razy, o! - po tym dziwnym okrzyku Mrokas uśmiechnął się okropnie i wyszczerzył kły, przybliżając je do głowy Holzena. Wtedy błyskawicznie obrócił głowę i ugryzł trzymaną przez klona rękę, która po chwili wisiała bezwładnie ściśnięta w pięści brodatego boga.

- Tego nie przewidziałeś, co? Buachachachachacha! - odskoczył do tyłu trzymając się jedyną ręką za powstałą przed chwilą ranę. Dobiegł czym prędzej do Garhera i Spestela i pokazał im kartkę z napisem:

"Uważajcie, bo ten brodaty przyjął moją formę!

PS Nie macie jakiejś zbędnej ręki?"

Po czym znów wrócił do Holzena i w tej nieprzenikalnej sferze ciszy krzyknął do niego najgłośniej jak potrafił:

- Poddaj się! Wiesz, że i tak mi ulegniesz! Nie opóźniaj tego! - i wyjął w jego kierunku jedyną dłoń na znak zgody. - Razem możemy wiele! Posłuchaj głosu rozsądku!

Nagle ktoś położył rękę na ramieniu Holzena i powiedział:

- Nie rób tego! - o dziwo głos ten było słychać w tej cichej sferze. Gdy okazało się, że słowa te wypowiedział Markos, było już jasne dlaczego tak się stało - Nie rób tego!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...