Skocz do zawartości

[Free] Free Sesja


Gość Radyan

Polecane posty

Ruch i otwarte drzwi spowodowaly rozwianie sie dymu. Wykorzystal to Ghost uruchamiajac swoj system kamuflujacy. Nasz przeciwnik zniknal wszystkim z oczu. Nim jednak to zrobil Ethain zawinela mu oslone osobista dajac nam pare sekund na dzialanie. Pod moim nogami pojawil sie znikad neiwielki pistolet. Jednoczesnie powietrze przeciela katana. Miala dosiegnac Denstera, ten jednak popchnal na jej droge jednego ze swoich zolnierzy. Facet umarl sekkunde pozniej. Co robi Ghost? Chce sie ulotnic, ale tez dac anm szanse na ucieczke. CZyzby chcial dokonczyc walke pozniej? Kolacza sie w nim resztki honoru, a moze tylko postanowil dopasc Ethain pozniej i wytargowac jak najwyzsza cene?Nie ma etraz czasu na bezowocne rozmyslania.

- ...Ona od dawna nie była zasilana...

Musimy wytrzymac tylko kilkadziesiat sekund, potem przybedzie pomoc. Lapie pistolet i rozgladam sie za pewniejszym schronieniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,2k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

/OFTOP:Powiedzmy, że jakoś się znlazłem w miejscu z wam/

Dym, zaggrożenie, śmierć i ten ktoś, chyba jakiś łowca-wszystko się dzieje, dla mnie zbyt szybko. Powoli zaczynam opanowywać emocje i wracać do siebie. Staram się szybko wymyśleć co zrobić by się schronić, ukryć, ale to wszystko przerywa potężny ryk silników gdzieś nad nami i zbliżające się do lądowania statki. To chyba te o tórych mówił dowódca Robotel cośtam. Jestem sbyt rozkojarzony by cokolwiek sobie przypomnieć.Czego i oni chcą, u diabła?! Mam nadzieję, że nie Etain...-myślę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli odzyskuję stracone w nagłej kolizji zmysły. Powoli dochodzę do siebie, a także do wniosku, że jesteśmy w niezłych tarapatach. Staram się nadal udawać nieprzytomną, tak, aby zaskoczenie w odpowiednim momencie dało mi czas na działanie. Ethain, po brawurowej akcji na chwilę zamiera w bezruchu. Tuż koło mnie pada ciało, w które po połowę klingi wbity jest mój miecz. Szybo kalkulując, modląc się w duchu i bardzo, ale to bardzo licząc na efekt zaskoczenia wstaję, wyrywam z łatwością moje ostrze, lekkim zamachem tnę na odlew najbliższego faceta, który akurat krzyczał coś o energii. Dobiegam do Ethain, i ciągnę w kierunku naszego statku, wpychając znowu w rękę ostrze, z nadzieją, że tym razem będzie ono służyć do ochrony, nie jako pocisk. Poza tym, jest takie ładne...

-Uciekajmy!-krzyczę, nie wiem do kogo, czy do Ethain, czy do reszty kompanii-Byle jak najdalej stąd...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powoli odzyskuję stracone w nagłej kolizji zmysły. Powoli dochodzę do siebie, a także do wniosku, że jesteśmy w niezłych tarapatach. Staram się nadal udawać nieprzytomną, tak, aby zaskoczenie w odpowiednim momencie dało mi czas na działanie. Ethain, po brawurowej akcji na chwilę zamiera w bezruchu. Tuż koło mnie pada ciało, w które po połowę klingi wbity jest mój miecz. Szybo kalkulując, modląc się w duchu i bardzo, ale to bardzo licząc na efekt zaskoczenia wstaję, wyrywam z łatwością moje ostrze, lekkim zamachem tnę na odlew najbliższego faceta, który akurat krzyczał coś o energii. Dobiegam do Ethain, i ciągnę w kierunku naszego statku, wpychając znowu w rękę ostrze, z nadzieją, że tym razem będzie ono służyć do ochrony, nie jako pocisk. Poza tym, jest takie ładne...

-Uciekajmy!-krzyczę, nie wiem do kogo, czy do Ethain, czy do reszty kompanii-Byle jak najdalej stąd...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość S@dohi

Jestem porażony morderczymi instynktami Ethain i teraz wiem o co Denster tak walczy. Ona... Ethain... robot jest doskonałym wojownikiem potrafiącym poradzić sobie w cięzkich sytuacjach. Dam głowę, że sam Ghost był zaskoczony jej szybkością... dziekuję sobie w duchu, że nie jestem po przeciwnej stronie barykady, ale zaskoczenie powoli mijało zamieniając się w myślenie o przeżyciu. Gdy zauważam, że ruda kobieta biegnie w kierunku statku staram się biec w jej stronę. Staram się, bo jestem przerażony żołnierzami kierującymi swoje bronie w moją stronę. Na szczęście pole siłowe jeszcze działa i daje nam czas na zorganizowanie obrony. Rzucam się w panicznym skoku za pobliskie skrzynie w obawie wyłączenia się pola siłowego...

- Ciekawe kiedy przybedzie pomoc -

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Nie ma drogi ucieczki... Zginiemy... Zginiemy tu... i teraz! Myślę, zrozpaczony sytuacją. Nagle facet obok mnie tnie kogoś jakimś mieczem - mężczyzna zgina się w pół, pluje krwią... Nagle dostrzegam u swego boku torbę... Wygląda znajomo - to torba Ramireza! Co on w niej trzymał...? Ha! Błyskawicznym ruchem, puki działa pole siłowe, wyciągam szotgana z torby i strzelam do grupki najemników, po czym przyłodowuję i strzelam powtórnie, obracając się w stronę przeciwną do nieprzyjaciół. Rzucam strzelbą do jdnego z kompanów i puszczam się biegiem, najszybciej, jak potrafię... Uspokój się, spokojnie! Wyobrażam sobie... Biegnę po lekko sprężynującej ścieżce, jestem w znajomej hali... W powietrzu czuć magnezią, nogi same niosą ku odskoczni ustawionej przed kozłem... Coraz bliżej... Słychać krzyki trenera... Jakieś takie odległe... Nagle zapach magnezii zastępuje świeże powietrze, gimnastyczną ścieżkę twardy beton - jeszcze parę kroków i będę przy pojeździe - wykrzykuję hasło uwalniające system bezpieczeństwa, wskakuję do kabiny pilota i uruchamiam cały sprzęt. szykam jakiejś broni, w końcu nie mogę ich tylko stratować... Jest! Pokładowe działko plazmowe powinno wystarczeć... Alternatywny tryb strzału również jest - pociskowy... Wznoszę się jakiś metr nad ziemię i zaczynam lecieć z ogromną prędkością - w parę sekund jestem już przy hangarze. Zwalniam, po czym przejmuję ręczną kontrolę nad działkiem... Wlatuję do hangaru i bez pardonowo wypuszczam długą serię w grupkę najmeników...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Clint zmyl sie... w pierwszej chwili myslalem, ze stchorzyl, ale ten pare sekund pzniej wrocil w niewielkim mysliwcu. Oddzialik wroga natychmiast zaczal "odwrot" czyli bezwladna ucieczke. Po chwili pojawil siekolejny, duzo wiekszy statek z oznaczeniami wojskowymi. Pilot szybko polapal sie w syuacji i pomogl lzej uzbrojonemu pojazdowi. Nie minelo piec minut i bylo juz po wszystkim. Na razie. Ludzie Roboticks przegrupuja sie i sprowadza ciezszy sprzet. Juz wczesniej udowodnili ze statkow to im nie brakuje. Clint wyladowal zgrabnie. Ja tym czasem rozpoczalem rozmowe z pilotem wojskowym.

- Kapralu, czy moze pan wziasc na poklad czesc naszej grupy i natychmiast leciec na orbite?

- Niestety majorze, mam wyrazne rozkazy. Po dostarczeniu okretu natychmiast wrocic do jednostki na skuterze, ktory mam w ladowni.

- Dobra, potrzebujemy pilota, bo ja Kualtira nie zostawiam - zwracam sie do grupy. - Ty kolego umiesz latac mysliwcem, to i z wiekszym pojazdem sobie poradzisz. Chociaz szkoda by bylo zostawiac... Tak swoja droga, jestem Edward, chyba nie mielismy okazji sie poznac. Jeszcze jedno. Ktos leci ze mna? Bo ten Heavy Scouter... - odczytuje nazwe pojazdu - "Thunder", zabierze gora 5 osob, choc w bardziej komfortowych warunkach niz moj statek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Staram się nieco otrząsnąć z szoku po tym, co się działo ostatnio - "Proszę się mną nie przejmować, ja nie potrzebuję dużo miejsca..." - uśmiecham się tylko, dalej jednak będąc przerażona tym, co się działo. Zastanawiam się, na jak dlugi czas mi jeszcze energii wystarcza? żeby odnaleźć tą planetę-bezpieczną przystań.. i co dalej, skoro nie będzie mi już potrzebna, bo będę... martwa?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, co się stało wywarło na mnie dość duże wrażenie, ale powoli zaczynam się przyzwyczajać do dość zaskakujących zwrotów akcji. Z niemalże euforią patrzę na wszystkich wkoło.

-Ja mogę lecieć tym myśliwcem. Jeśli jest sterowany przez komputery to sobie poradzę. Wygląda mi nawet na dość komfortowy.

Nie mam nawet pojęcia o pilotowaniu, ale co tam! Ciągle podniecona rozglądam się wkoło. Chyba schowam mój dzisiejszy zarobek, może przydać się później...

Po moim rajdzie ciągle trzymam Etain prawym ramieniem. Zauważam to, i puszczam ją. W tym momencie spoglądam na jej twarz i zauważam strach. Stara się to dobrze maskować, ale mnie nie oszuka. Dyskretnie pytam się:

-Co jest, dziewczyno, czego się tak boisz? Tylko nie mów mi, że niczego, bo ja w to nie uwierzę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie mówię, że sie niczego nie boję, bo boję się...boję się wielu rzeczy - tego, że wy, próbując ocalić mnie sami możecie stracić życie... że ja, broniąc was przed niebezpieczeńśtwem, kóre sama na was sprowadziłam, zabiję kogoś- i okaże się, iż naprawdę jestem bezduszną maszyną, stworzoną do zabijania...i boję się również tego, że jak mi się wyczerpią zasoby energii, to... umrę, po prostu...; Spoglądam w dół, na ziemię, chcąc przestać mysleć o tym wsystkim, czuć wyrzuty sumienia...
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Popiół - zwracam się do Edwarda, wyciągając rękę. - Może i sobie poradzę, ale tego tutaj nie zostawię - wskazuję na swój myśliwiec. - Przecież każdy statek ma jakąś ładownię, zapakujmy mój myśliwiec i się zmywajmy. Ci najmenicy zaraz tu wrócą, a z nas nie będzie potem co zbierać... A, tak bajdełej, to jest mi niezmiernie miło Cię poznać - mówię do Ethain, podchodząc do niej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Obawiam sie ze oba statki sa za male. Ale "Kualtir" ma zaczepy magnetyczne i sluze powietrzna, wiec jesli ktos wyniesie go na orbite bedziemy mogli sie polaczyc. Robcie co chcecie, ale w takim wypadku trzeba odlczyc jedno miejsce dla pilota z mojego pokladu. Popiol, wolalbym abys polecial wojskowym pojazdem - widac ze masz troche doswiadczenia w pilotazu, a tam na gorze moze byc goraco. Glowna baza Robticks Corp znajduje sie przeciez na ksiezycu...

Pozostawiam decyzje personalne reszcie grupy i ide do Kualtira rozgrzac silniki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Tak, mi również jest cię miło poznać-"odzywam się nieco rozkojaszona, podając Popiołowi rękę-"jestem... jestem Ethaine, chyba właśnie tak.. Albo Alicia Gray, jeśli wolisz- mnie to już nie sprawia różnicy...".. Robotiks... Robotiks Corp... chyba o czymś zapomnieliśmy... "Właśnie! a co z tym rob... mężyczną w płaszczu, który się pojawił, gdy to wszystko się zaczęło? Coś z nim chyba nie tak było, prawda...?Ten, który rozmawiał z tobą na samym początku" - kieruję wzrok w stronę Edwarda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mogę polecieć Kualtirem, nie wymagam komfortowych warunków. Zależy mi jedynie na tym, żebyśmy się później spotkali. Zresztą, może nasza Alicia-uśmiecham się ironiczniezadecyduje, jak mamy się podzielić.Chyba damy radę się zapakować w dwa statki?Zbierzmy wszystkich i zacznijmy się rozdzielać. Im szybciej odlecimy, tym lepiej.-akcentuje ostatnie zdanie i czekam chwilę na decyzję Etain.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Właśnie! a co z tym rob... mężyczną w płaszczu, który się pojawił, gdy to wszystko się zaczęło? Coś z nim chyba nie tak było, prawda...?Ten, który rozmawiał z tobą na samym początku -

Przez chwilę, mój umysł intensywnie nad czymś pracuje, możliwe, że w całej tej zadymie coś mnie ominęło. Jednak zauważam na statku, leżące ciało przypominające omdlałego mężczyznę. Podchodzę lekko zszokowany i odsłaniam płachtę, którą jest przykryty...

Czuję lekkie zaskoczenie, ponieważ to nie człowiek, a kolejny robot. Skąd on tutaj się znalazł??

- Wydaje mi się, że przez tą wodę cos mu się stało, możemy albo go tutaj zostawić, albo wsiąść ze sobą. Decyzja należy do nas...- mówię

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Dlaczego ja akurat mam decydować za wszystkich? ja się do tego kompletnie nie nadaję!" - mówię do mężczyzny, który odezwał się po mnie pierwszy - " a poza tym, nie uważam, żebym miała jakiekolwiek prawo decydować za was... jesteście ludźmi, macie przecież wolną wolę, i swoje cele...

A co do tego "robota" - rzeczywiście, w teorii od nas zależy, co z nim zrobimy- ale on sam się do nas zgłosił, jak widać potrzebował tego, abyśmy go dokądś zawieźli... A w sumie to, w jakim jest stanie teraz, jest nasz... moją winą - dlatego, jeżeli mój głos się może liczyć... uważam, że powinniśmy go wziąć ze sobą, i pomóc mu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- OK, polecę więc wojskowym. - mówię do Edwarda, po czym zwracam się do reszty - Kto umie pilotować, niech weźmie ze sobą jeszcze jedną osobę, wyniesie na orbitę mój myśliwiec i zadokuje go do "Kualtira". Pozostali proszę wsiadać do wojskowego pojazdu lub "Kualtira" Powodzenia - mówię jeszcze do odchodzącego Edwarda, i wchodzę do wnętrza wojskowego pojazdu. W kabinie pilota siadam na fotelu, włączam silniki i ustawiam radio na częstotliwość Kualtira. - Kualtir, tu Popiół, jak będziesz gotowy, daj sygnał do wylotu... A propos: najpier lecimy na orbitę, ale gdzie potem? - nadaję, po czym przestawiam się na odbiór. Machinalnie sprawdzam poziom energii i paliwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mielismy wczesniej wybrana planetke o niskim poziomie rozwoju cywilizacyjnego. Ogolnie kolonisci o ktorych wladze zapomnieli pare pokolen temu. Tam latwiej bedzie nam sie ukryc - odpowiadam.

Czekam az pasazerowie zaladuja sie na poklad.

- Dobra Popiol u mnie wszytko w pozadku, silniki gorace, genraotry 98%. Niech tylko reszta sie rozgosci i zmywamy sie stad.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie to przez chwilę, dlaczego nikt nie chce podejmować decyzji w sprawie... nowoprzybyłego. Po cichutku, starając się nie rzucać w oczy reszcie towarzyszy, układam robota na statku w miejscu, gdzie nie będzie nikomu przeszkadzał, po czym staram się mniej więcej zrobić choć lekkie rozeznanie w tym, co w jego systemie działa nie tak, po czym pytam się do rudej kobiety "Czy... mogłabyś mi pomóc znaleźć jakieś narzędzia...? I jakieś informacje na temat jego systemu...? Proszę" - nie wiem czemu, ale czuję po prostu... silną wewnętrzną potrzebę udzielenia mu pomocy

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Przede wszystkim weźmy go na statek, nie ma co tracić czasu. Wydaje mi się też, że zbyt nowy to on nie jest, ale sobie poradzimy. Woda w układach, jak myślę?

Staram się zacząć myśleć chłodno i konstruktywnie, a prośba pomocy robotowi pomaga mi skupić myśli.

-Bierzemy go na Kualtira, czy na ten drugi statek?-pytanie bardziej retoryczne niż potrzebne. Na Kualtirze na pewno są narzędzia, więc kieruję się w tamtą stronę. Na pokładzie otwieram mini panel, w które wyposażone są wszystkie seryjnie produkowane roboty. Jeszcze chwila majstrowania...

-Trudno mi powiedzieć, ile ma lat, ale na pewno ten model wyszedł z produkcji dawno temu. Najwyraźniej skasował wszystkie informacje o dniu produkcji, aby móc dodawać nowe wpisy. System nie jes uszkodzony, układy powinny być OK. Będzie działał jak wyschnie. Przynajmniej powinien...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Przede wszystkim weźmy go na statek, nie ma co tracić czasu. Wydaje mi się też, że zbyt nowy to on nie jest, ale sobie poradzimy. Woda w układach, jak myślę?

Staram się zacząć myśleć chłodno i konstruktywnie, a prośba pomocy robotowi pomaga mi skupić myśli.

-Bierzemy go na Kualtira, czy na ten drugi statek?-pytanie bardziej retoryczne niż potrzebne. Na Kualtirze na pewno są narzędzia, więc kieruję się w tamtą stronę. Na pokładzie otwieram mini panel, w które wyposażone są wszystkie seryjnie produkowane roboty. Jeszcze chwila majstrowania...

-Trudno mi powiedzieć, ile ma lat, ale na pewno ten model wyszedł z produkcji dawno temu. Najwyraźniej skasował wszystkie informacje o dniu produkcji, aby móc dodawać nowe wpisy. System nie jes uszkodzony, układy powinny być OK. Będzie działał jak wyschnie. Przynajmniej powinien...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- OK. Możesz dać mi wspołrzędne tej planetki? - po chwili miczenia przełączam się na głośnik w cześci pasażerskiej - Mówi Popiół, kto jest obecny na pokładzie proszę się zgłosić tu do mnie... I niech ktoś poleci tym cholernym myśliwcem! - przełączam się zów na Kualtira - jestem gotowy, wszystko OK. System uzbrojenia też w porządku. Tak na marginesie - do wszystkich organizacji, które już gonią nas i Ethain, dołącza pewna sekta... Możemy sie ich spodziewać na orbicie, albo jeszcze wcześniej. Nie zdziwiłbym się, gdyby zaraz pojaiwły sie ich mysliwce... Dlatego chaiłem lecieć swoim. Miałbym większe szanse... No ale cóż, trzeciego wprawnego pilota nie wyczaruję. Czekaj na sygnał do odlotu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koło statku zrobiła się mała krzątanina, a z niektórych twarzy na jakiś czas zniknął smutek. W końcu opuszczamy ziemię, bo zostanie tutaj będzie dalej niebezpieczne. Nie mamy wyboru... chodź byśmy chcieli. Przez chwilę stoję u wyboru statku, którym mam lecieć, skoro mieliśmy się podzieli po równo, idę do wojskowego, który jest pilotowany przez Popioła. Chodzę przez chwilę po pokładzie, znajduję sobie fotel, siadam i zapinam pasy. Chcę opuścić to miejsce jak najszybciej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda mi tego myśliwca. To naprawdę dobry statek, może się przydać...

Wybiegam szybko z Kualtira. Wsiadam do myśliwca, szybko rozglądam się po pulpicie. A moi rodzice nigdy nie doceniali tych ekstra realistycznych symulatorów...

Kilka ruchów dłoni, kilka rzutów okiem i chyba wiem o co chodzi. W radiu szukam częstotliwości, jakiej używają na Kualtirze i w tym wojskowym.

-Tu Eve, z myśliwca. Chcieliście pilota, to go macie. Gdzie lecimy?

Chyba będę robić za eskortę... Cóż, zobaczymy co da się zrobić.

-Startujemy wreszcie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wysle ci juz w powietrzu waskim sygnalem. Wtedy nikt tego nie przechwyci. Poza tym mysle ze warto zrobic kilka skokow zanim polecimy na ta planetke. Trudniej bedzie nas wysledzic. A poza tym mam zaufanego mechanika w systemie celesta. Kualtir potrzebuje przeinstalowania systemow pokladowych, a ten wojskowy sprzecik ma kilka urzadzen, jak system antydezercyjny, ktore nie sa nam potrzebne...

Upewnim sie, ze wszyscy zajeli miejsca w statkach. Szkoda ze nie leci ze mna Tom. Przyzwyczail sie juz do systemow ogniowych mojego statku i w razie klpotow moglby byc pomocny. Z drugiej strony nie raz sam musialem zajmowac sie wszystkimi aspektami walki w przestrzeni wiec strata nie jest az tak duza.

- No dobra, czas najwyzszy zmywac sie stad. Pozegnajcie swoja planete.

Miekko unosze pojazd na antygrawitatorach. Lekko obracam dziob, dzieki czemu unosze sie dokladnie naprzeciwko "Thundera". Popiol dokladnie kopiuje moje dzialania. Zadzieram nos okretu ostro do gory i zwiekszam moc silnikow. Dostrzegam tez mysliwiec niepewnie wznoszacy sie nizej i troche na lewo od nas. Powoli zwiekszam moc. Niebo z blekitno-szarego zmienia sie w czarne. Dla mnei to zadna nowosc, ale moi towazysze widza to pewnie po raz pierwszy. Pare minut pozniej wisimy juz spokojnie na orbicie.

- Kualtir do Thundera. Popiol przekraczales kiedys predkosc swiatla? Jak nie to bede musial powiedziec ci o paru waznych sprawach. Na razie proponuje leciec z pelna moca na Pluton i ustaiwc sie na jego orbicie. W czsie lotu wysle ci tez pakiety wspolrzednych do przetwozenia.

- Kualtir do Eve. Nie sadzisz ze powinnismy jakos ochrzcic ten myslwiec? Zaczepy aktywne, komputer pokladowy pomoze ci z dokowaniem. Jak tylko znajdziesz sie na pokladzie wynosimy sie jak najdalej.

PS. Offtopick (troche)

Na Kualtirze znajduja sie:

- Ja, Edward ofkoz ;)

- Dwa roboty

- Gandlaf (nie chce mi sie szukac jakmutam, pisal ze moze leciec moim statkiem ;) )

- Eve, jak tylko zadokuje

To robi lekki tlok (ale roboty nie potrzebuja lozek... no jeden na pewno nie potrzebuje nie wiem jak ty niziolko :D ) wiec nie ma problemu. Cala reszta okupuje Thundera...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...