Skocz do zawartości

[Free] Free Sesja


Gość Radyan

Polecane posty

Moje wątpliwości na szczęście odeszły tak prędko, jak sie pojawiły... Oto nadbiega jeden ze znajomków z metra. Hmm... Ciekawe, ile już wiedzą - pewnie nie będzie dla nich nowiną elektroniczna tożsamość jednej z naszych towarzyszek, choć pogoń w postaci oddziału sekciarzy, którzy pewnie są już w podziemiu może być niemiłą nowiną. Wyciągam rękę w geście powitania, uświadamiając sobie przy okazji, że nie ściągnąłem rękawiczek ze wszczepami. Pewnie dlatego tak dobrze prowadziło mi się samolot - wyostrzona reakcja... - Tęskniliście? - pytam wcale nie śmiesznym tonem, ściskając rękę członka grupy uciekinierów. - Gdzie reszta? Mam wam coś do zakomunikowania... Aha, Ramirez przyleciał ze mną... Powiesz, co was sprowadza do kosmodromu? Czyżby nasza nie-biologiczna przyjaciółka chciała jak najprędzej zwiać z naszej pięknej planety?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,2k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
Gość S@dohi

Jeden z ocalałych od katastrofy nie oszczędzał na mnie pytań:

- Gdzie reszta? Mam wam coś do zakomunikowania... Aha, Ramirez przyleciał ze mną... Powiesz, co was sprowadza do kosmodromu? Czyżby nasza nie-biologiczna przyjaciółka chciała jak najprędzej zwiać z naszej pięknej planety? -

Przez chwilę milczałem, by się zastanowić cz to nie jest jakas pułapka, ale bez przesady przecież uścinąłem jego dłoń.

- He he ... po kolei - w końcu mogłem się uśmiechnąć - Reszta jest przy statku pewnej osoby, którą poznaliśmy po drodze. Bardzo pomocna i najwyraźniej ufa nam bardziej niż glinom, a sam jest bodajże tajniakiem... jego statek miałwas szukać, ale po drodze ktoś nas zaczepił. To byli bodajże ludzie, którzy stworzyli "ją"... pod pretekstem posiadania na pokładzie jakiejśtam substancji, mieliśmy wylądować. Ale cóż nawiązała się ostra walka, kto wie jakby się skończyła gdyby nie gliny... Co do Ethain, zachowywała się spokojnie, nie wymuszała na nas natychmiastowego wylotu... Wiesz lekko zaschło mi w gardle, mozę ruszymy do jakiegoś pubu?-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Bardzo dobry pomysł, mocny drink po locie z prędkością naddźwiękową to to, czego mi teraz trzeba... Ramirez, zabierzesz się z nami? - nie czekając na reakcję towarzysza rzucam tylko "Prowadź", po czym za "nowym" kompanem udaje się do pubu. po drodze wtrącam - Znajdzie się na tym waszym statku miejsce dal mojego samolotu? Nie jest duży, a kżdy statek kosmiczny powinien mieć jakąś ładownię...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość S@dohi

- Wiesz kolejny statek to duży plus dla naszej podróży, ale co do pojemności tego statku musisz pogadać z kapitanem. Poza tym mają ponoć przysłać kolejny, ponieważ jego statek jest z odrobiny uszkodzony. Możliwe, że specjalnie go uszkodzili, by nie mógł zbyt daleko odlecieć. - kończę i macham ręką w stronę bardzo chudego robota, o wielkich oczach

- Witam pana w naszych skromnych progach - oznajmił barman - mamy do dyspozycji najlepsze alkohole świata, a smak naszych dań słynie na całej stacji.

- Daj trzy szklanki... eee... morskiej świeżości - mówię, a po chwili przede mną pojawiają się pojemniki pełne dziwnego koloru cieczy. Płacę, podaję reszcie i sam popijam. Nawet dobry smak...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również pociągam łyk z wysokiej szklanki z niebieskawym płynem. Eh, siara. Ale po takim locie nawet takie cuś może być... Zwracam się do znajomego: - A właściwie, jak się nazywasz? Z tego wszytskiego już zapomniałem... A poza tym, mam pewną informację, która może być cenna... O propos: Ściga nas, zapewne oprócz jakiejś korporacji "cyber", jeszcze pewna sekta... Nazywają się Quarti i nie prędko odpuszczą, choć raczej nie będą lecieć za nami na inną planetę - prędzej dorwą nas tutaj, więc oby ten wasz statek prędko przyleciał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość S@dohi

Na słowa o sekcie lekko drżę

- To pewnie dlatego jeden z gości mówił do telefou "Mój mistrzu..", oczywiście mówię o sytuacji naszej ucieczki ze stacji. Udało mi się lekko podsłuchać tą rozmowę, mieli nas złożyć w ofierze...? eee... - składam ręce w krzyż, ponieważ oddałem szklankę z alkoholem -

...nie nie to było coś o opiekunie. Kurde, najwidoczniej byłem tak zszokowany, że ledwo co pamiętam. Ale jeśli ta sekta będzie nas ścigać, to będziemy mieli kolejnych gości na karku. Dobra, lećmy do Eda, postaramy się coś wymyślić... A tak wogóle to mów mi Tom - staram się uśmiechnąć, na tyle by blizna przechodząca przez usta nie zadała mi bólu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

***Wpis nr. 000593211710***

- ZE CO? - pyta lekko zdenerwowany mechanik - A skad do diabla masz te dane? Przeciez nie rozglaszamy sie w sieci globalnej jako tania firma przewozowa dla przestazalych typow robotow. Powiesz mi skad wiesz o moim okrecie, ale wewnatrz. Tu na otwartym polu lepiej nie gadac...

Poszedłem za nim posłusznie, zważając szczególną uwagę, aby iść z tyłu i nie wydać, że jestem popsutym uciekinierem. Bo na filmach które oglądałem z panią Smart ludzie zakryci od stóp do głów nie byli rozpoznawani nawet przez własną rodzinę, zaiste, jak na robota jestem niezwykle przebiegły. Jednak ten człowiek był spostrzegawczy i nawet bez spojrzenia wiedział kim jestem (oczywiście, nie wiedział, że uciekam przed prawem). Będę go musiał przechytrzyć (np. będę udawał, że jem ludzkie pożywienie, to go na pewno zmyli, w końcu nie może być pewien, że jestem robotem). Uszliśmy ledwo kawałek w kierunku śluzy wejściowej statku do podróży międzygwieznej, gdy moje czujniki wyławiające dźwięki zarejestrowały twardy, męski głos :

- Edward. Jakim cudem jeszcze zyjesz? Ostatnim razem miales malownicza dziure w brzuchu. Ale coz, mozna to nadrobic... No chyba ze grzecznie powiesz gdzie jest nasz robocik. - był jakby lekko rozbawiony, ale mówił z nutką żalu. Tak mówiła moja właścicielka, kiedy zrobiłem coś wyjątkowo głupiego. Rozejrzałem się, ale nikogo nie zauważyłem. Przełączyłem moje receptory na podczerwień : nic. Włączyłem ultrafiolet : nic. Następnie włączyłem noktowizor, ale blask dnia, mimo, że w hangarze było dosyć ciemno, oślepił mnie. Włączyłem normalny tryb widoku i szybko przeskanowałem teren w promieniu pięciu metrów : nikogo. Albo ten ktoś stał dalej niż pięć metrów, albo jestem już starą kupą złomu. Pewnie stał sześć metrów dalej......na pewno.

Nastała niezręczna cisza...przeszukałem pobieżnie moją bazę danych i znalazłem odpowiednią formułkę, w sam raz na taką sytuację :

- Przepraszam, czy panowie się znają ?

/Wpis

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybucham niekontrolowanym smiechem slyszac sentencje wypowiedziana przez robota. Jezeli dotad moglem podejrzewac, ze jest on cyborgiem, teraz mam pewnosc ze to android. Nic co kiedykolwiek bylo czlowiekiem nie powiedzialoby czegos takiego w tej sytuacji. Powoli sie opanowuje.

- A moze wezmiesz sobie tego? - pytam Ghosta. Nie czekajac na odpowiedz dodaje - jak rozumiem teraz sie poprawsz? Daj mi chociaz ostatnie zyczenie, chcialbym przed smiercia zapalic.

Powoli wyjmuje papierosa z kieszonki krtki i go zapalam.

- Wiesz jaka jest wada twojej zbroi? Nic przez nia nie przenika...

Przyciskamzapalonego papierosa do czujnika przeciwpozarowego w scianie. Natychmiast pomieszczenie wypelnia sie gazami przeciwogniowymi i woda. W tych warunkach sylwetka zblizajacego sie z uniesiona katana Ghosta jest wyraznie widoczna.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

***Wpis nr. 000593211711***

Mężczyzna zaczyna się śmiać...dlaczego ? Co ja takiego powiedziałem ?

- A moze wezmiesz sobie tego?

On...on...on mnie zdemaskował.....i jest w zmowie z tym niewidzialnym. Chce mnie wydać ! Wydać policji i tym ludziom szukającym zbłądzonych robotów ! Pamiętam, że cofnołem się...krok...drugi...bieg. Uciekałem w stronę wyjścia...uciec...to chyba była wtedy moja sprawa priorytetowa. Bigłem, mimo że zepsuta noga przeszkadzała. Hala była ogromna. Nagle woda z sufitu leje się strumieniem, ze ścian przez specjalne otwory wysnówa się gaz zawierający cząsteczki wody i minimum tlenu aby nie podsycać ognia. Ludzie mogą się udusić po dłuższej chwili przebywania w tym gazie...ja nie...woda. Pamiętam wodę wdzierającą się to moich podsystemów. Ja pamiętam, że upadłem, wyłączyłem się. Pamiętam że.....co ja właściwie pamiętam ? Moje dyski twarde już nie mieszczą nowych wpisów, wyrzucam stare...200 lat...co ja właściwie wiem ? Jak z tego wyjdę, kupię sobie nowiutki dysk twardy z paroma neobajtami miejsca. Niech tylko nie zardzewieje do reszty. Jak to mówiła pani Smart w takich sytuacjach ? A tak.....cholera...

/wpis

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez długi czas, kiedy reszta moich przyjaciół zostawiła mnie tutaj samą, spacerowałam sobie bez celu po statku- później jednak nie mogłam się już opanować i podeszłam ostrożnie do wejscia statku, po czym schylona i częściowo ukryta za cieniem rzucanym przez ścianę statku, przyglądałam się ludziom znajdującym się w kosmoporcie- poważnym urzędnikom państwowym, którzy zapisują jakieś towary wnoszone na pokład, czterem stróżom prawa, dostojnie spacerującym i z dumną miną rozglądającym się po ich miejscu pracy, a tam gdzieś dalej widać rodzinę z dziećmi, która ze śmiechem i radością rozmawia o zbliżającej się wycieczce-uśmiecham się z lekkim rozczuleniem, które po chwili miesza się z żalem-"Są taką rodziną, jakiej ja nigdy nie miałam..."; później jednak mój wzrok pada na zbliżającą się powoli do naszego statku postać w płaszczu... obserwuję jej rozmowę z byłym-łowcą-mnie, moim towarzyszem, i nagle zadziwia mnie jeden fakt- na jego twarzy pojawia sie tuż po wściekłości mieszanej z zaskoczeniem, wywołanej prośbą robota, a tuż po tym z przerażeniem w oczach odwrócił sie w tył, i z niezauważalnie trzęsącymi się dłońmi obrócił w tył, zapalając papierosa- po czym nagle przyciska papierosa do czyjnika przeciwpożarowego, i spływająca woda pokazuje sylwetkę Ghosta.

Staram się szybko zrozumieć sytuację, tym bardziej szybko, że robot nagle, jakby w przerażeniu, zaczął uciekać "Czy on się...boi?... A może... to jeden z takich jak ja, może on też czuje? Może to ktoś dla mnie bliski, jak rodzina, jak...brat?" - nie wiem czemu, ale ta myśl nagle nade mną zapanowała, wpędziła mnie wręcz w obsesję na tym punkcie... Nie myśląc dalej zbytnio, wyglądam zza ściany statku i widze, że Ghost jest obrócony tyłem - szybko korzystam z tego, i szybko, praktycznie niesłyszalnie wybiegam ze statku za robotem - udało mu się praktycznie tylko wyjść za obszar widzenia tamtych, kiedy nagle się przewrócił- podbiegam do niego, teraz oboje jesteśmy zasłonięci czyimś statkiem, to chyba tej rodziny z dzieckiem, która uciekła w stronę przestrzeni wolnej od gazów przeciwpożarowych- sprawdzam, co się stało temu robotowi, nawet nie zaglądając pod jego kapelusz, po czym z nim załadowanym na ramię rozglądam się szybko po kosmoporcie, jakie są szanse na to, że uda mi się wrócić niezauważoną - widzę czterech policjantów, którzy wcześniej spacerowali po kosmoprocie, widzę, że jeden z nich rozgladając się za ogniem zaobserwował Ghosta rzucającego się z kataną na mojego towarzysza, i który zamiast jakoś próbować pomóc, próbuje tylko zapanować nad miną przerażenia, po czym po chwili przybiera zwykłą, zimną minę i biegnie za pozostałymi policjanatami, aby wyłączyć alarm przeciwpożarowy- obserwując to, czuję najpierw żal, że tamten mężczyzna nawet nie pomyślał, aby udzielić pomocy, a późnej lekką ulgę- moglibyśmy dzięki temu mieć znacznego pecha.

Z robotem na ramieniu szybko patrzę, co robi Ghost- widzę, że najpierw próbuje zaatakować z mieczem, a po chwili, jakby nagle sobie coś przypomniał, szybko zasłania swoją zbroję w jednym punkcie przed efektami alarmu- prawdopodobnie woda z tym środkiem przeciwogniowym mogłaby zaszkodzić całemu układowi pancerza, który ma na sobie- korzystając z tego zamieszania i jego prób uratowania się, szybko przebiegam za nim, na pokład statku, ignorując minę mojego towarzysza... "Dziwne, jest dosyć ciężki... znacznie cięższy ode mnie, pewnie po prostu wykonany z innego materiału, albo jest czymś opnacerzony..."- szybko jednak wyrzucam tą myśl z mojego 'umysłu', nie chcę nawet myśleć o tym-

Gdy tylko wchodzę na statek, wbiegam to tajnego schowka, który mi wcześniej pokazali i włączam blokadę na wejscie do kryjówki, po czym szybko rękawem koszuli wycieram wodę, która dostała się do układów robota i osuszam go - przy okazji szybko łapię nadajnik, ukryty tutaj, i staram się skontaktować jakoś z resztą towarzyszy, dać im znać, co się dzieje... chociaż pewnie po samym alarmie domyślili się, że coś jest nie tak - mam na to nadzieję - po chwili jednak, wiedząc, że mogą nie zdążyć uchronić byłego łowcy nagród przed Ghostem, wychodzę ze statku, i z zamachu uderzam go, dalej zajętego ochroną układu zbrojnego na sobie pięścią - normalnie nigdy bym tego nie zrobiła, ale teraz wiem, że inaczej zginą moi towarzysze- a na to pozwolić nie mogę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do diabla, po co ona wychodzila ze statku... Ghost probuje niedopuscic wody do swoich systemow kamuflarzu, po chwili jednak dochodzi do wniosku, ze i tak jest doskonale widoczny. Wylaczyl go wiec, ale zamiast zaatakowac przystanal na chwile. Ja wyjmuje moj noz wojskowy i przywoluje wszystkie umiejetnosci z Akademii, beda potrzebne. Tymczasem Etain zaniosla dziwnego robota na statek i wybiegla znowu najwyrazniej z zamiarem ataku na Ghosta. Ten natychmiast wyciagnal niewielki emiter i wystrzelil. Rozpoznalem w broni P-EMPa. Skumulowany impuls uderzyl w dziewczyne i rzucil ja na ziemie. Nie mam czasu sprawdzic co jej sie stalo, ale w obecnosci gazow gasniczych rozchodzeie sie pradu jest znacznie utrudnione (dzieki czemu mozna gasic woda instalacje elektryczne) i porazajacy uklady pocisk znacznie stracil na sile. Ghost usmiecha sie.

- Teraz zostales jeszcze ty. Wiesz co, jak juz cie zabije zajme sie twoim statkiem.

- Chodz tu i sprobuj draniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle, słyszę coś co przypomina odgłosy walki, jakieś krzyki i w końcu jęk należący do kobiety... do Etain... Staram się powoli kroczyć, niemal bez szelestnie, żeby zobaczyć co się stało. Nagle dostrzegam walkę, pomiędzy naszym przewodnikiem a kimś znajomym... tak... to on nas wtedy zaatakował! Chowam się do statku w lekkiej panice. Co zrobić!? On jest potężny, może nas zabić i zabrać ją?!. Myśląc jeszce kilka chwil, szukam czegoś co mogłoby nam pomóc zabić tego oszołoma... Zauważam robota, chyba... i spanikowany wreszcze do niego: Blaszaku! Jeśli chcesz się do czegoś przydać to nie stój tu tak ALGORYTMIE, rusz się i zabij atakującego, tego z kataną! Słyszysz mnie, robocie?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wylądowaniu nadal trzymał mnie jakiś dziwny niepokój, uczucie znane chyba każdemu, kto jako dziecko musiał zostać na noc nsam w domu. Mama... tak, mama zawsze powtarzała, że to nic, że najlepiej po prostu zasnąć. Ale- jak spać na takiej stacji? Nie ma mowy. Najlepiej po prostu znajdę sobie coś do roboty. W kosmoportach zawsze przyda się jakiś dobry informatyk albo haker. Z tą myślą spaceuję po kładkach i zakamarkach stacji. Koniec końców wśród tłumu trafiam do 'dzielnicy' handlowej. Tu jest jeszcze głośniej niż gdzie indziej, kupcy przekrzykują się reklamując swoje towary, ludzie targują się, drobne złodziejaszki myszkują po straganach i kieszeniach. Moją uwagę przykuwa pewien mężczyzna, z dość dziwną miną, wyrażającą nie tyle smutek, co bezgraniczne zdziwienie i złość na coś. Na co? Oczywiście na maszynę. W dzisiejszych czasach równie trudno o dobry komputer, taki na krzemowych płytkach, nie substytutach, jak o mężczyznę, który będzie go potrafił obsłużyć. Facet, który przykuł mój wzrok handluje rzadkimi, najpewniej kradzionymi, okazami białej broni. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że właśnie w dziwny sposób stracił całą swoją rachunkowość i masę danych. Krótka kłótnia handlowa, bez której uznanoby n=mnie za oszustkę albo złodziejkę... krótka kłotnia sprawia, że moja cena staje na wspaniałym, rzemieślniczym ostrzu kutym z jakichś cudownych minerałów z drugiego końca galaktyki przez równie egzotyczną rasę; nie znam się na tym, ale widzę, że jest to solidna i ładna robota. Długie, a przy tym zaskakująco lekkie czarne ostrze o rzeźbionym szwie, stożkowatej głowicy i pasującej idealnie klingi musi być warte fortunę, albo 20 lat, które bez swojej lewej księgowości przesiedziałby mój pracodawca.

Gdyby nie pewne doświadczenie w tego typu sprawach, prawdopodobnie byłoby ciężko, ale po kilkunastu minutach szybkiego stukania w klawisze mogłam zażądać mojej 'wypłaty'. Przytroczyłam swoją zdobycz, i już zbliżałam się do naszego statku, gdy nagle zaczęły się dziać dość nieciekawe sceny. Uwolniono mieszankę przeciwpożarową, ludzie zaczęli uciekać we wszytskich kierunkach. Nie wiedziałam, gdzie się pali, ani co się pali. Nagle zobaczyłam błysk ładunku elektromagnetycznego, biegnący wśród gazów. Natychmiast ruszyłam w tamtym kierunku. Nie miałam pojęcia, kto walczy, jednak im byłam bliżej, tym wyraźniejsze stawały się sylwetki i bardziej przerażające stawały się domysły. To dzaiło się zbyt blisko naszego statku. Wziełąm do ręki miecz, zakręciłam nim kilka razy. Ukazała się jeszcze jedna zaleta- miecz nie odbijał światła, można było z nim spokojnie podejść do wroga, spróbować zajść go od tyłu. We mgle powoli rozpoznaję kapitana Kualtira walczącego za pomocą noża z kimś, kto włada długim i wyraźnie dość ostrym mieczem. Podchodzę do dzierżącego miecz, wykonuję zamach ostrzem nad głową.

Ciemność, błogość i ból... ból w tyle czaszki, tępy pulsujący ból. Leżę na czymś zimnym i gładkim. Nie wiem gdzie jestem, nie wiem, co jest dookoła mnie. Nic nie słyszę ani nie widzę. Musiałam dostać czymś bardzo ciężkim i twardym w tył głowy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- OK, chodźmy więc. Kto wie, co mogło im się przytrafić, gdy nie mam ich na oku... - uśmiecham się niewesoło, po czym wraz z Tomem i Ramirezem udaję się do hangaru, gdzie jakiś Ed miał naprawiać statek - chcem go spytać, czy mój nowy nabytem zmieści się do ładowni... Nagle dostrzegam wnętzre hangaru, i wodę wraz z mieszanką zlatującą z syfitu - ktoś musił uruchomić alarm przeciwpożarowy... Nagle za pomocą soczewek dostrzegam inne postacie - jakiegoś faceta z mieczem, walczącego z innym, postać nagle padającą na podłogę jakby po udeżeniu... - dzieje się coś złego - Mówię do Toma i Ramireza, po czym podbiegam do wejścia do hangaru - nieopodal mnie facet z kataną usiłuje zrobić coś ze swą zbroją... Po drodze mijam naszą bio-mechaniczną przyjaciółkę. Wyciągam pistolety z kabur pod pachami, po czym mierzę do skrytobójcy w kamuflującym kostiumie - Stać po strzelam! - wołam, mierzać mu w głowę i okolice tętnicy na ramieniu, nie mając nawet szans spódłować - wszczepy na rękawicach robią swoje...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość S@dohi

Wchodząc do hangaru nawet nie wiedziałem, że zła passa dalej przy nas trwa. Przynajmniej tak sobie wyobrażałem to co się dzieję, bo nie miałem pojęcia o sytuacji koło statku. Jednak pierwszą myślą jaką do mnie trafiła, można było określić jako "... to chyba nigdy się nie skończy". Woda spadająca z sufitu i dziwny gaz, który miał pomóc w ugaszeniu ognia utrudniał widoczność w całym hangarze.

Rozmowa, następnie strzał, odgłos padającego ciała... szum padającej wody, kroki... znów szum, odgłosy walki, znów upadek jakiegoś ciała... szum... szzzzzzzzzz....

Stać po strzelam! - ryknął Popiół wyciągając swoje dwie bronie. Zaskoczył mnie, człowiek tak niepozorny w krótkim czasie staje się niebezpieczny.

Staram się zrozumieć sytuację, a im bliżej podchodzę tym bardziej wiem co się dzieje, Ed walczy z tym zabójcą. Biegnę spokojnie do ciał, ponieważ wiem, że z tej odległości Ghost mnie nie dosięgnie. Jednak... mój słuch wydaje się jakiś dziwny... czyżby oprócz nas w hangarze był ktoś jeszcze? Oddział tego assasyna?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozpczliwie uskakuje przed ciosem meicza i zamachuje sie za siebie nozem. Niestety przecinam tylko powietrze.

- Stac bo strzelam!

Ghost nie zatrzymal sie nawet na sekunde. W jego kierunku pomknely dwa smiercionosne pociski energetyczne i ... zaniknely na osobistym polu ochronnym. To wlasnie jego wynalezienie spowodowalo powrot do broni pociskowej i bialej na polach wspolczesnych bitew. Nieznany mi koles widzac niewielka skutecznosc swojej broni cos przy niej pomajstrowal i wystrzelil po raz kolejny. Kaana zatoczyla luk w powietrzu, uslszalem dzwiek rykoszetu i po chwil iw scianie po prawej poajwila sie malownicza dziura. Czegos takiego jeszcze nigdy nie widzialem. I nie mowie tu o pociskach wzbogacanych uranem, ale zeby ktos je odbijal??? Dopiero teraz zrozumialem jak niewielkie mam szanse z moim nozem. NAgle zauwazylem kolejna postac wslizgujaca sie do hangaru. Widzialem ja tylko chwile, ale chyba skads ja znam... To chyba Denster. I pewnie ma gdzies w poblizu swoich ludzi. Do pelni szczescia brakuje juz chyba tylko sekciazy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

......

........

A jednak...*żyję*? - myśli cicho wibrują mi w głowie... po kolei uruchamiam ponownie wszystkie układy, ciągle się nie ruszając

"*Naruszenie skóry głowy*"

... po tym z przerażeniem otwieram oczy, mając nadzieję, że to nic poważnego- wtedy moje marzenia o byciu *człowiekiem* spełzłyby na niczym... sprawdzam ręką- na szczęście, to tylko maleńki fragment przykryty włosami... teraz dopiero, z lekkim opóźnieniem uruchomił się układ wzrokowo słuchowy- i od razu uderzyła mnie barwa obrazów, i kakafonia dźwięków... Patrzę co się dzieje: kilku mężczyzn celuje w Ghosta- i nikt nie potrafi go drasnąć, bo pociski albo odbijają się od jego katany, albo on sam je nią odbija - tylko dowódca Kualtira walczy nożem... może to właśnie jest wyjście? Rozglądam się szybko i widzę rudą kobietę, leżącą na ziemi, a obok niej jakąś broń.. miecz. Mam nadzieję, że nie będzie mi miała za złe tego, że pożyczam go od niej- doskakuję, chwytam go szybko i od razu, bezgłośnie podbiegam do Ghosta z tyłu- może i on jest niemoralnym padalcem, ale ja nie będę się zniżać do jego poziomu- mówię do niego ze spokojem "Walcz", po czym wyłączam wszystkie blokady "cywilne" - nie do używania w mieście, ze wzglądu na podwyższoną czułość, szybkość i siłę ruchów, które by mnie zdradziły pośród ludzi, przy czym automatycznie staję w pozycji obronnej i nie czekając ani chwili atakuję z półobrotu.

Czy to właśnie jest sluszne? Przecież tyle razy mi mówiono, aby m nigdy, przenigdy nie stosowała tego bez wyraźnego rozkazu 'z góry', zawsze mnie przestrzegano przed tym i skutkami tego... i... uciekając od walki sama w nią weszłam... Ale teraz to ma przynajmniej...cel?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Taki spryciarz? A spróbuj tego... - myślę, gdy już wyszedłem z szoku po odbiciu moich pocisków - "zwykłych", bo mam jeszcze dwa rodzaje... szybko przeładowuję swą broń, po czym podbiegam kawałeczek, aby nie zranić przez przypadek włączającej się do walki kobiety-cyborga. Powtórnie mierzę do assasina, po czym włączam celowniki laserowe - być może cyborg zauważy małe czerowne kropeczki i odsunie się w porę... Biorę głęboki wdech, po czym naciskam oba spusty po dwa razy, wydychając powietrze. Cztery pociski uranowe typu "F-1" służące do penetrowania osłon lecą do celu, zajętego walką z bio-cyborgiem... Nawet jeśli w porę sie spostrzeże, przelecą przez katanę jak przez masło... a wtedy nie będzie już drogi ucieczki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejne wystrzaly po krotkiej przerwie... W miedzy czasie Etain zdazyla sie pozbierac i zdobyc jakas bron. W momencie gdy nieznany mi osobnik pociagnal za spust Ghost juz byl w ruchu. Sam wolalem na chwile przerwac atak, aby przypadkiem nie wejsc na linie ognia. Dziewczyna-robot tez sie zatrzymala co wykorzysal assasin. Machnieciem katany zmienil tor lotu jedynego pocisku, ktory moglby go trafic poczym zaatakowal poteznym ciosem.Etain bez problemu sparowala go. Wtedy nasz przeciwnik po raz kolejny siegnal po P-EMPa. Przestraszona kobieta rzucial sie w tyl, ale Ghost strzelil w kierunk, z ktrego dchodzily strzaly. Zerknalem w bok i zobaczylem jak impuls trafia w pstolety zmieniajac ich uklady w stopiona kulke metalu. Zaatakowalem po raz kolejny. Rozpoczal sie szalony taniec smierci, w ktorym moglem tylko uwazac aby nie przeszkadzac swojej towazyszce. Oboje sa ode mnie duzo szybsi i silniejsi, a nie do konca zagojona rana znowu zaczela sie odzywac pulsujacym bolem. Dopeiro po chwili zauwazylem, dlaczego Ghost postanowil wyeliminowac strzelca. Na ostzru katany widnieje gleboka bruzda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zwracając uwagi w najmniejszym nawet stopniu na to, co dzieje się wokół mnie walczę z mężczyzną zwanym Ghostem: teraz nie ma żadnych myśli w mym podtworze mózgu, jedyne co wiem, to to, że ten ktoś przede mną ma zostać wyeliminowany; reszta wokół się nie liczy, ale chyba ich śmierć jest niezgodna z moimi celami.... Cięcie, parowanie, zastawa, zastawa, cięcie, parowanie... cios? chybiony, ponowna zastawa, odejście, postawa obronna, podejście, cios, zastawa - i tylko oczekiwanie na komunikat dla męzczyzny przede mną: brak oznak życia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Poznaję ten ruch... - myślę, gdy Ghost rewelacyjnie wykonanym ruchem zmiania tor lotu pocisku. Na ułamek sekndy przed dotrcie do celu pocisku P-EMP machinalnie naciskam spust po raz ostatni - piąty pocisk dolatuje do celu, lecz nie do końca celnie - zamiast w korpus, trafia w okolice golenia prawej nogi assasina. Efektem tego jest maestatyczna dziurka o promieniu około 4 milimetrów w nodze Ghosta - która niestety nie prowadzi przez kość, lecz przez mięsień. Pocisk, po spenetrowaniu nogi celu, wżyna się głęboko w betonowa podłogę hangaru. Assasin wyraźnie zachwiał się, lecz błyskawicznie przeniósł ciężar ciała na lewą nogę i - o dziwo - walczy dalej, lecz w tej sytuacji Ethain nie będzie miała większego problemu z pokonaniem zabójcy... Natychmiast puszczam zniszczone impulsem pistolety - na szczeście wszczepy na rękawiczkach mają odpowiednią ochronę, inaczej straciłbym czucie i zapewne władzę w dłoniach... Inna spara, że impuls i tak pożadnie poparzył mi palce. Klnąc szpetnie, odsy=uwam się na bezpieczniejsza odległość - jestem teraz prawie bezbronny...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

zamienil stryjek ciupage na wymie i teraz w swym czolgu brudzi skarpety...

Widzę, że pierwsze ostrzeżenie niczego Cię nie nauczyło, trudno - dostajesz drugie. Cały czas mam Cię na oku i zaczyna mnie to nawet bawić - ja się szybko nie zniechęcam. Uważaj tylko bo jeśli stwierdzę, że jesteś niereformowalny to kolejnego ostrzeżenia już nie doczekasz :twisted: - Szaitis

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ghost powoli wycofuje sie. Jest ranny i chyba juz zmeczony. Nagle sytuacja zmienia sie diametralnie. W jednej chwili wszyscy jestesmy otoczeni przez kolesi z bronia szturmowa lub ciezka. Uniformy wskazuja na przynaleznosc do Roboticks Corp. Za linia zolnierzy trzyma sie Denster.

- No dobrze panie Ghost. Jest pan niezly, ale nie odbije pan stu pociskow na sekunde. Teraz nasz robot pojdzie z nami i wszyscy spokojnie sie rozstaniemy, bez rozlewu krwi. Jezeli sie przeciwstawicie...

Kolesie lekko poruszyli lufami broni, tak jakby brali poprawke przy celowaniu. Jeden, z ciezkim miotaczem plazmy wycelowal w Kualtira. Do pokoju wbiegl jeszcze jeden czlowiek Roboticks i przez chwile rozmawial z Densterem. Mina tego ostatniego nieco zrzedla. Chyba cos pokrzyzowalo mu nieco plany...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość S@dohi

Denster po chwili zrobił z lekka zdenerwowaną minę, powiedział coś jednemu ze swoich ludzi i kazał mu odejść.

- Wygląda na to, że musimy się śpieszyć moi mili. Do lądowiska zbliża się powoli doborowy ziemski oddział bojowy, myślę, że ktoś z was musi znać jednego z Generałów, bo zazwyczaj nie lądują w takich hangarach. Nie wiem po co tu lecą, ale sądzę, że po prostu prosiliście o kolejny statek. No cóż... i tak zdążymy uciec... - Denster uśmiechnął się - ... założyć kajdany z ładunkami EMP naszemu robotowi. Musimy szybko się ewakuować -

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"-Kajdany... zniewolenie... - ...przeszkoda w walce

- Czy mamy rozkaz włączenia osłon cywilnych?

- Nie, nie mamy.

- Sysytem walki włączony?

- Dalej włączony.

Potrzebny plan.

Trzeba wyeliminować tego mężczyznę z bronią plazmową, aby nie zniszczył statku, bo oni mogli uciec... i tego mężczyznę wydającego rozkazy. Bieg na mnie zwróci całą uwagę.

Niebezpieczeństwo celów przeznaczonych do defensywy-ludzi. . Poszukiwanie tarcz ochronnych... wykrycie Kuli Tarczy w zasięgu 5 metrów. Plan Ułożony.

Nagle zauważacie wszyscy, jak Ethain bez żadnego rozbiegu wyskakuje na Ghosta, z zamiarem odcięcia mu głowy; on zauważajac to i domyślając sie jej 'pobudek', wykonuje cięcie, dzięki któremu ona z tą prędkością powinna się nadziać na jego katanę- ona jednak pochyla sie i ślizgiem odczepia mu jakąś metalową kulę od pasa, po czym, wybiegając poza zasieg katan, rzuca to w waszą stronę- zamiast spodziewanego wybuchu pojawia się dookoła was pole siłowe, które jednak, jak szybko zauważacie, po rozciągnięciu na taką szerokość jest mało wytrzymałe- dostaliście po prsotu kilka chwil na dalsze akcje. Ethain w tym czasie rzuca się w stronę żołnierza z karabinem, po czym uderza mieczem i wytrąca mu go z dłoni... nagle wyrywa ją z walki głos kapitana:

"Bez obawy! Ona od dawna nie byłza zasilana, zaraz powinna się wyłączyć!"

"-Jaki mamy stan energii?

-Sprawdzam... 10%. Użycie w ciagu ostatnich 15 minut: 40%.

...

Zatrzymuję się na chwilę, nie wierząc... Czyli tak się to skończy? zaraz zabraknie im energii... czy ja...umrę?

- ta chwila mojego zastanowienia może im dać czas na strzały...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...