Skocz do zawartości

Olympus Actionus - The Return!


Rankin

Polecane posty

<Jane rzekła do brata>

- John, skoro tak chcesz tu być, to może zbuduj dom? To przydatna rzecz...

<Blade odparł>

- .....Może i masz rację. Poza tym, potrzebuję pracownię do budowy sprzętu i gadżetów.

<wstał>

- Czuję tu, że moja moc jest... Duża.

<wyszedł na zewnątrz, i uniósł rękę>

- A gdyby tak....

<skoncentrował się. Rozbłysk światła, i na pustym miejscu stał TAKI DOM z podjazdem, oraz samochód. Asasyn uśmiechnął się, i wszedł do środka. Po chwili z domu zaczęła dobiegać muzyka. W salonie był długi stół, zastawiony jedzeniem i różnymi trunkami. Z głośników leciała imprezowa muzyka, a z dachu szły fajerwerki, jako że było już dość ciemno. Asasyn wszedł do boskiego pałacu, i rzekł>

- Wystawiłem ucztoimprezę, zapraszam wszystkich!

<spojrzał na Selenę>

- Ucztoimprezę z okazji powrotu przyjaciółki.

----------------------------

oczywiście uczta nie jest elementem questa... jak kto chce, niech przyjdzie, bo nic nie ma do roboty. A tak to zawsze mozna pogadać, czy coś zrobić. planuję też obdarować więcej osób, mam nadzieję, ze nie macie nic przeciwko?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,4k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Jane prosi barda o zaśpiewanie pieśni.

-Hmmm... Teraz mogę Ci powiedzieć wiersz, pieśń zaśpiewam podczas uczty, jeśli pozwolisz.

Jane kiwnęła głową.*

Zabójca na biało odziany, w całej Ziemi Świętej poszukiwany,

Asasyn i zabójca, co sztyletem nie raz zabijał dla pieniędzy.

Do wesołej kompanii dołączył mąż niekastrowany,

Co dla przyjaciół zerwał z przeszłością i żyje w nędzy.

Okazując braterską miłość siostrze swej, Jane,

Wspierają się nawzajem i dbają o siebie,

W prezencie wręczając parę banknotów i dżem.

Widać, że stąpają twardo po glebie.

Po wyrecytowaniu wiersza ukłonił się i podbiegł do Seleny, by ją przywitać i uściskać. Wtedu ujrzał klęczącego Książka.

-Cóż, Selene...

Bard klęka. Wyjmuje akt własności prowincji Cygnusa i kontynuuje:

-Czy przyjmiesz to ode mnie?

*Nie gniewaj się Tavish, że pokierowałem Twoją postacią, ok? ;)

PS Ciężko było stworzyć ten wierszyk, więc o wyrozumiałość proszę. I :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

< Wpadła w jeszcze większe zdziwienie gdy przed Selene ukląkł jeszcze Markos>

- Chyba nie jestem z wami wystarczająco długo, by wiedzieć co się dzieje, teraz przed moimi oczyma- powiedziała

- Nawet nie dali jej odpocząć, natrętni jacyś, czy kobieta ma zawsze tego typu problemy?- powiedział Dabbi

- Przeważnie tak i możliwość wyboru jest dla niej udręką- powiedziała Aksuki

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Sel ledwie otwiera oczy. Spogląda na to co się dzieje. W jednej chwili widzi Książka, później Markosa. Oboje coś do niej mówili ale bogini nic nie słyszała. Przez to nagłe "przejście" powoli zaczęła odpływać>

-Ja... ja nie wie... jeszcze nie... pewna... przejście zbyt... szybko... och Crean...

<W głowie zaczęło jej się kręcić aż w końcu zemdlała>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markos łapie upadającą boginię i niesie ją na rękach do Tytokusa.

-Szybko! Zrób coś do jasnej cholery! Nie chcę jej znowu stracić! Pomóż jej!

Markos oddał Selene pod opiekę medykowi, po jego policzku spłynęła łza. Wciąż trzymał w jednej dłoni akt własności, w drugiej zaś ściskał za rękę boginię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Spróbowałem złapac boginię jak mdlała, ale Markos okazał się być szybszy. Pobiegłem za nim do Tytokusa. Bez słowa kucnąłem w kącie i spuściłem głowę. Pierścionek schowałem do kieszeni... i czekałem patrząc na boginię.>
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Podeszła do Markosa i Książka>

- Dajcie jej chwilę odetchnąć, dopiero co się obudziła, a wy już ją dopadacie z pytaniami i nadzieją. Pozwólcie jej odpocząć chociaż jeden dzień. Kobieta jest delikatna, jak kwiat, więc dajcie pokój- powiedziała

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Stanął sobie z boku i patrzył na poczynania innych.>

A ja będę oryginalny i do tego wyścigu szczurów nie dołączę, za to pogram sobie na organopląsie.

<Wyciągnął z kieszeni organopląs i położył na ziemi Wyglądało to to jak, no jak organopląs, kwadratowe, 3 ustniki, rączka i takie podłużne coś z dziurkami. Zaczął grać piosenkę pt. "Lubię placki". Po kilku nutach zaczęły dołączać różne zwierzaczki zaczynając od króliczków poprzez sarenki, a na zmutowanych wielkich czwororożcach kończąc. W rytm muzyczki zwierzęta tańczyły, hasały, skakały, śpiewały, piły i inne takie. Kiedy skończył grać, dołączył się do zwierząt i razem z nimi tańczył kankana. Po tańcu stworki prosiły o bis, a Kieł wzruszony tym, że zwierzęta otwierają się na jego artystyczną duszę, nie mógł odmówić i zaczął znowu grać, tym razem "Beton na betonie betony betoni". Kiedy skończył się orgia (bez skojarzeń) zmęczony Stil odsapnął na kamieniu i wytarł spocone czoło. Spojrzał na Asasyna.>

Noo Blade, gratuluję pogłaskania Leszcza, gratuluję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytokus siedzi w swoim szpitalu, jego uczta już zniknęła, i zaprzestał kawału z arbuzami. Leży na łóżku i śpi. Nagle wpada Markos i Goloman.

- Aaa!

Spada z łóżka. Wstaje, i każe położyć Selene na łóżku.

- Coś z nią nie tak?

Bada ją. Nie ma żadnych widocznych ran, oprócz wyczerpania.

- Przecież nic jej nie jest. Musi tylko wypocząć. Dajcież jej spokój, tak jak radzi Aksuki, bo trochę przeginacie. Poleży sobie u mnie.

Goloman i Markos patrzą na niego z nienawiścią i złością.

- No spokojnie! Przecież nic jej nie zrobię! Może i jestem casanovą, ale tutaj niewiele już zdziałam jak widzę.

Przyzywa kilka bojowych pomarańczy.

- A teraz won. Dajcie jej wypocząć.

Pomarańcze zaczynają krążyć nad łóżkiem Selene.

--------------------

@edit

Władzio: Selene słusznie zauważyła, że jest nieprzytomna, a jednak jej coś dajesz? :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

< Uczta Tytokusa zniknęła, więc udała się do Blade, by się przyłączyć i najeść, a w szczególności wypić>

- Masz tu coś mocniejszego do picia?- pyta się

< Następnie rozkłada i tasuje karty>

- Chce ktoś zagrać w pokera, oczywiście na moderatusy?- powiedziała, choć wiedziała, że zawsze wygra, chciała choć trochę poudawać, że przegrywa

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Wstaję powoli.>

- Uważasz, że tak będzie dla niej lepiej? Ech... Muszę ci zaufać...

<Wychodzę od Tytokusa i czeka mpod jego drzwiami. Wpatruję się nieobecnym wzrokiem w przestrzeń.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markos delikatnie pocałował dłoń Selene i poczuł jej zapach. Zamknął oczy i przez chwilę tak stał. Gdy się zorientował, że niemal wszyscy na niego patrzą wstał i wyszedł bez słowa. Ci, którzy wyjrzeli przez okno zauważyli, że poszedł pozwiedzać Osiedle... Wychodząc spojrzał na Książka i rzekł do niego:

-Powodzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Czasoprzestrzeń się załamała i wylądował wśród bogów. Wszystko było białe i klujące w oczy*>

-[beeep]...Przeklęty ten co zrobił Mnie wampirem !

<Założył okulary przeciw słoneczne i wtedy widział wszystkich bogów wyraźnie>

-Witajcie...Po długiej przerwie, ale witajcie.

<Zobaczył nową "członkinię">

-Witaj ! Jestem Kazama, wcześniej Khaalus, ale te tępe kościane tępaki nie umiały tego wymówić więc, nazywali Mnie jak swojego starego pana...Tępaki...

<Nie czekając na odpowiedź rozglądał się po sali w szukaniu Tytoka>

____________________

*Miałem napisać oczo***ne, ale nie wiem czy zaliczało by się to pod przekleństwo :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markos szedł przed siebie podziwiając Osiedle. Zauważył kątem swego elfickiego oka ogród. Poszedł do niego. Począł przechadzać się po ogrodowych alejkach podziwiając nie występujące nigdzie indziej rośliny. Błądząc wśród wszelkiej maści roślin, krzewów, drzew i żywopłotów znalazł się w centrum ogrodu. Była tam mała kawiarenka "Olimpijski Spokój". Poszedł tam, spoczął na krześle, pięknie zdobionym i bardzo wygodnym. Natychmiast podeszła kelnerka i podała bardowi nektar i ambrozję. Przelatująca gromadka ptaków "układała się" w przeróżne figury - od kwadratów i kółek, przez harfy i długopisy, po serce i twarz Seleny. Do uszu Markosa dotarł przepiękny śpiew tychże ptaków. Na kolana barda wskoczył kot i zaczął mruczeć. Boski bard oparł się o oparcie krzesła, wychylił głowę do tyłu i zamknął oczy popijając nektar ze szklanki z palemką i słomką.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Podszedł do Tytoka>

-Masz taki niebieski kwiat En..Ci...Plaohi...Lsmo ? Czy jakoś tak ? Pewien mag powiedział mi, że to Mnie wyleczy

<Tytok wskazał na pagórek gdzie rosły piękne niebieskie kwiaty z żółtymi liśćmi. Kazama zerwał kwiatek i podszedł do pięknej "nowej" bogini>

-Troszkę krępujące Cię o to pytać, ale mógł bym prosić Cię o kilka kropli krwi ? To Mnie wyleczy i...No...Proszę Cię...Chyba, że taki Ci się podobam, choć wątpię

<Uśmiechnął się do niej>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Jane wyjmuje nóż myśliwski, i pociągnięciem rozcina sobie skórę na ramieniu. Na podłogę bryzga trochę krwi. Jane pokazuje ranę>

- Jeśli chcesz być normalny, to ja mogę ci dać trochę krwi. Proszenie damy serca o pocięcie się nie jest dobrym pomysłem.

<na twarzy Jane nie było żadnego wyrazu bólu. Nie takie rzeczy przechodziła... Teraz cały czas chodziła z raną po czterech kulach w kolanie. Nie oczekiwała współczucia.... Ci bogowie jej prawie nie znali>

<Blade odebrał telefon>

- Hm? Masz dla mnie pracę? Doskonale. Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć. I to dochodową... Oraz powiązaną z moją pasją. Jesteś niezastąpionym managerem, Jake. Na razie.

<odlożył telefon, i wrócił do Pałacu. Zauważyl krwawiącą Jane>

- Co ty robisz?

- Co? To tylko zadrapanie.

<Rana była głębokości 3cm>

- ...Nieważne.

<Blade machnął ręką, i poszedł do swojej pracowni>

----------------------------------------------

Powoli zaczynam questa. Powtarzam - powoli...

@down: lol

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Kazama podchodzi z pytaniem, lecz Jane korzystając z okazji, że jest ranna daje mu kilka kropel swojej krwi>

- Pomogła bym ci, lecz nie będziesz chyba odrzucał pomocy od Jane, skoro ci ją oferuje- powiedziała

- Tytokusie czy mógłbyś spojrzeć na siostrę Bladea, jej rany po kulach mogą doprowadzić do zakażenia, a tego raczej byśmy nie chcieli.

---------

Poprawiłem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Nagle niebo przysłonił cień i z nieba spadła wielka kula magmy, która zamieniła się w Mikusziego, po chwili powiedział.>

-Sprzedam łuski smoka po 100 moderatusów od tuzina.

<Nagle z nieba odezwał się głos .>

-Nie sprzedawaj moich łusek!!!!!!!!!

<Po chwili na Mikusziego spadła wielka kula ognia, i słyszano szyderczy śmiech.>

-Buhahahahahahaha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Zadowolony Leszcz ruszył za Asasynem. Nie zważając na zachowanie Blada, zaczął się łasić i zachodzić mu drogę.>

-Podrapiesz mnie za uchem?

---

<Sen nie widząc zajęcia dla siebie wrócił do swojej dziury. Wskoczył do środka i po kilkunastu sekundach spadania wylądował na wielkim, podziemnym, niebieskim grzybie z zielonymi plamami. Ześlizgnął się z niego by zauważyć, że jego przyjaciele (/poddani/pracownicy wybierajcie) nie lenili się. Jaskinia pozbawiona była wszystkich stalagmitów, stalaktytów oraz prawie wszystkich stalagnatów. Był tylko jeden, który stał na środku wielkiej sali i podtrzymywał jej strop. Połowa sali była rowem wypełnionym wrzącą magmą, nad którym znajdował się most wykuty z litego marmuru. O dziwo w sali nie było gorąco. Most prowadził do jednego z pięciu wyjść z sali. Drewniane meble pięknie lśniły w świetle magmy. W sali nadal znajdowali się robotnicy Siranatów: mrówki* układające książki na półkach, pszczoły* malujące "Bitwę pod Kar Adar" oraz termity* robiące nowe meble.>

-Piękna robota. Przekażcie królowej, że jestem z was dumny.

-------------------

*Są wielkości Leszcza (tak, żeby nie było wątpliwości)

<uporządkował swoje rzeczy na stole, i spojrzał na Leszcza. Poklepał wilka po głowie, i wrócił do swoich wynalazków>

Spojrzał na Asasyna.>Noo Blade, gratuluję pogłaskania Leszcza, gratuluję.

?

O ile pamiętam to Leszcza wysłałem pod ziemię, ale niech będzie, że wyszedł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poczucie rytmu w jednej chwili szlag jasny trafił. No tak, cholerne wzmacniacze. Cień przeklął sprzęt z Peweksu. I jednocześnie zaczął rozglądać się za nowym, a być może za winowajcą całego zamieszania. Jeśli to jakiś piesek, który pomylił je z hydrantem to osobiście przerobi go na death metalową dekorację jednego z przyszłych koncertów. Tymczasem kląc głośnym szeptem pod nosem zabrał się za nucenie jednej z starych, power metalowych, ballad. Nazwy za cholerę nie mógł sobie przypomnieć...

- La la lalalala... A to co niby? - uszu Króla Mroku doszły dźwięki... dziwne dźwięki. Jakby rozkręcanej właśnie imprezy.

Podobnie brzmiało jak Polacy rozkręcali Lucyferowi piecyk grzewczy, pomyślał z przekąsem Cień.

Chętnie nawet by tam wbił gdyby nie to, że zaczął myśleć o swoim domu. Może i był bogiem, ale nie cholernym bezdomnym co za "trzypićdzisiąt" na przystanku kopną się do najbliższego monopolowego... jakby wtedy wyglądał w oczach reszty? Do czegoś takiego nie można dopuścić. Skoro niewolnicze gnomy zaczęły pracować pod wpływem mojej muzyki to może i chatę mi odwalą? Dobra myśl... Chwycił gitarę w swoje mocarne łapsa i zasadził coś z Ślepego Strażnika.

Główki tych małych cholerstw niechętnie pojawiały się przed jego boskością...

To teraz zaserwował coś z death metalu. Katatonia, Trup Bez Głowy, Z wiedźmą pod kołderką... same klasyki jakich zdołał nauczyć się przez te lata wieczności podróżowania w różnych wymiarach muzyki duchowej... czy tam metafizycznej. Pies jeden wiedział. Bo już go zjedli. Nie lubili kotów... Gnomy czym prędzej zabrały się za fundamenty złożone głównie z kości zmarłych stopione ze sobą czymś czarno-betonowo podobnym. Śliskie cholerstwo, ale twarde. A kilka minut później...

- Moi drodzy bogowie! - Cień rozdarł mordę najgłośniej jak potrafił, żeby bez głośnika każdy z bogów mógł go usłyszeć. - Przedstawiam Wieżę Ciemności! Muahahaha! Khe, khe... o wybaczcie, kłaczek. - jeden z gnomów wbił w niego mordercze spojrzenie. - A ty co? Bazyliszek? Jestem na diecie. Żadnych kotów.

Ta wieża a raczej można by rzec, spirala śmierci, dekapitacji, destrukcji pięła się jakieś kilkaset metrów w górę ginąc gdzieś w czarnych, burzowych chmurach, które wirowały sobie dookoła jakby zaraz miało się otworzyć przejście między wymiarowe. Zakończona kilkoma naprawdę potężnymi "szpikulcami". Z Zewnątrz zbudowana z całej masy kości zlepionych w jedną, twardą, lepką, mroczną masę. Źle się na to patrzyło a co dopiero dotykać... Co rusz jakaś czaszka pobudzona impulsem rozwierała swoją paszczę puszczając jakieś wersety z "czarnej biblii" albo najbardziej pokręconych death & black & pogan metalowych kapel. Idealna ochrona przed Święta Inkwizycją oraz Ligą Chrześcijańską!

- Earthshaker! - Cień zasadził riffa i z uderzeniem wybił się w powietrze lecąc w kierunku ściany. Trzeba zauważyć, że wieża domyślnie nie ma drzwi. Trzeba się tam dostać... - Z potęgą muzyki! Metal is forever! - zaczął się drzeć a kości zafalowały tworząc otwór o średnicy kilku metrów. Ciało jego mroczności wpadło idealnie do środka. Co tutaj ciekawego można było znaleźć? Zdecydowanie brak damskiej ręki w dekoracjach.

Piwnice... ciągnące się aż do czeluści piekielnych. W większości zasiedlone przez wszelkiej maści znudzone tyloma samymi partiami szachów demony albo wiecznie potępione dusze, bo przecież tak ciężko wyżebrać złotówkę na autobus do Koziej Wólki! No, ale Cień wpakował tam gdzie niegdzie rozmyślne maszyny tortur wliczając w to kilka TV bez kablówki, ale z całą masą nowel nagranych na DVD. Wliczając w to "Modę na sukces". A dalej...

Pokoje mieszkalne Króla Mroku znajdują się jakieś sześćset metrów nad Osiedlem. Ma stąd doskonały widok na okolicę a także może podziwiać w pełnej okazałości wyładowania wiru. Czasami widać ciekawe rzeczy, naprawdę ciekawe rzeczy... Łóżko, cholernie niewygodne, firmy Kostka, ale w końcu nie od parady jest się tytułowanym Hardkorem Uniwersum im. Syfoliusa Syzyfa. Miejsce na albumy, wielgachne wzmacniacze oraz specjalne miejsce do nagrywania własnych kawałków lub dawania czadu dla kościanej ekipy zajmującej się domem. Na coś przydają się te sztuczki z nekromancją. A cała wieża utrzymana w stylu cholernie mhrocznym czy tam neogotyckim z dużą dozą influencji od Pana Śmierci. W końcu tworzyli najlepsi...

- Skoro mój dom jest gotowy to pora wybrać się na imprezę... Oby nie grali żadnego electro, bo przy Bonkers zrobię im takie &^*&^*&**#&, że indie Hitlera będzie wymagało ostrzejszego upgradu niż dowalenie gajerka. - Cień wyskakując z wieży wyrżnął łbem w krawędź otworu a lądując wykonał szpagat rękami. Tak zbolały ruszył w kierunku gdzie dobywały się odgłosy imprezy... Mruczał pod nosem, wciąż oszołomiony. - Oj sukali łojtuk lem! Minisz tjuktutu mijem!

Jeśli tam dotarł a jego mroczność nie miała podejrzeń sądzić, że trafiła tam gdzie nie powinna zawołał.

- Ej no! Barman! Barman! - dwukrotnie klasnął. - Tego, no... Dżeka Danielsa!

- Że co proszę?!

- No, Dżeka! Głuchy jesteś?

- Dżaka cholerny poligloto! Ucz się mówić po polsku!

- Cooo?! Może jeszcze suahili? Weź nie ^%$^%$&%$ tylko nalewaj.

Chlasnął i raz i drugi.

- Ej, no DJ! Zasadź jakiś mocniejszy kawałek, bo się do ciebie przejdę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

< Poczuła spaleniznę i wyjrzała za okno>

- Chyba mamy towarzystwo- widząc czarnego i dymiącego boga, który pojwił się przed chwilą , nie mogła powstrzymać się od śmiechu

- Z czego się tak śmiejesz- wyjarzał za okno Dabbi- nigdy nie zrozumiem kobiet- powiedział widząc usmolonego boga

< Gdzieś przy barze Cień zachowywał się dosyć głośno, ale o dziwo nie zwracał dużej uwagi innych bogów>

--------

Soap co ty dokładnie masz w tej chacie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Pod wieżą nekromanty. Pymp wygrzebuje się z gruzów wieży>

Pięknie ja na nich czekałem w ogrodzie,a oni tak się wlekli,że zasnąłem,a ci zdrajcy zniszczyli wieże i zabili nekromantę i zostawili mnie tu.

<Podziwia zrujnowaną okolicę>

Zaraz widać,że tu byli zawsze muszą coś zniszczyć,nawet taką piękną wieżę.

<Otwiera portal i pojawia się na osiedlu>

Dziękuję,że na mnie zaczekaliście

<Słyszy głos nowego który próbuje sprzedać smocze łuski>

Ci dam sprzedawać smocze łuski i skubać smoki to popamiętasz mnie i oduczysz się raz na zawsze takich praktyk.

<Idzie do sali mamrocząc na czym to świat stoi>

--------------------

Widzę Shadow,że i ty widziałeś ten filmik. I pamiętaj co się liczy w electro

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Po drodze na miejsce imprezy Casul słyszy donośny śmiech. Zatrzymuje się i uśmiecha się. EVE po chwili orientuje się, że bóg zatrzymał się.>

Casul?

Nie, nic się nie stało. Ten śmiech to muzyka dla moich uszu. Zaraz, czuję, że ktoś włazi mi z buciorami w patronat.

<Odwraca się, a Jego oczom ukazuje się wielka budowla z kości i betonu.>

Budynek ze szczątków daruję, ale nikt, powtarzam nikt, nie będzie tworzył nieumarłej służby prócz mnie!

<Oczy zaczynają się świecić się czerwonym blaskiem. Casul wyciąga ręce przed siebie. Czarne błyskawice wystrzeliwują z koniuszków palców i łyżek. Chmury nad Wieżą stają się czarne jak noc, ziemia zaczyna się trząść. Pioruny uderzają w dom Cienia i robią olbrzymie wyrwy.>

Bracia umarli. Zakazuję Wam służyć tej namiastce nekromanty. Chodźcie do mnie, jedynego prawdziwego czarnoksiężnika, ożywiacza i kowala na Osiedlu.

<Szkielty, które do tej pory służyły Shadowowi, wyskakują przez dziury w ścianach. Otaczają boga.>

Idźcie do kościanych budynków. Do Waszego nowego domu.

<Kościeje zmierzają do Kompleksu.>

Co teraz czytasz w słowniku?

<Robot pokazuje stronę z hasłem "papier". Pan łyżek klepie ją przyjacielsko po głowie. Idą dalej do niedawno wybudowanej siedziby byłego zabójcy. Wkraczają do środka.>

Ej, czemu nie zawołaliście mnie na rżnięcie? Chętnie bym kogoś pociął.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Blade usiadł przy stole, i rzekł do zebranych>

- Koledzy. Znalazłem sobie robotę, no bo z czegoś chyba trzeba żyć, nie? Buduję sprzęt, i go sprzedaję handlarzom. Już zbudowałem 10 wieżyczek. Teraz muszę je sprzedać. Ale wiecie, że Przysiągłem sobie nie zabić już nikogo... A świat jest pełen różnych ludzi. Czy mógłbym prosić kilka osób o asystowanie mi w wyprawie?

<Jane weszła na imprezę, i napiła się czegoś. Jako że grała muzyka, to Jane postanowiła z kimś zatańczyć. Zbliżyła się do Markosa>

- Ej, bardzie, słyszałam, ze artyści nieźle tańczą... Masz ochotę poszaleć?

<uśmiechnęła się>

Pokój, w którym bogowie jedli, był duży, a na środku stal długi stół. Na jednej ścianie obszerne okna, przez które było widać fajerwerki i pałac boski, a na drugiej ścianie stereo. Z boku był parkiet taneczny i dyskotekowe światła. Po prawej kuchnia, a obok kuchni schody na górę. Tam dwie toalety, jedna w sypialni, druga w salonie. TV plazma. Piętro niżej jest przejście do niezbadanych podziemi>

---------------------

orzelek, widzę, że ci się podoba ;D

normalnie drugi chowaniec

@down: co z tego? jak się kogoś potrzebuje to on jest, przecież to luźna zabawa jest.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...