Skocz do zawartości

Olympus Actionus - The Return!


Rankin

Polecane posty

< Oglądnęła strzałę, która trafiła Kazune i wiedziała, że używa jej ktoś kogo sama szuka. Zabójca z plakatu odpowiedzialny za wielokrotne morderstwa na zlecenie, zabijał nie tylko cel, ale też jego rodzinę, a ta strzała była tylko ostrzeżeniem>

Prędzej czy później cię znajdę, zobaczysz- powiedziała w myśli

----------

Nie masz nic przeciwko Selene?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,4k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

-Dzięki za troskę Blade, ale nie skorzystam z motorów. Sam sobie stworzę. Wykonuje kilka gestów rękoma. Przed nim pojawia się kula światła, która po chwili rozbłyskuje, oślepiając wszystkich. Kiedy bogowie odzyskują wzrok, zauważają, że na jej miejscu stoi wielki, niesamowicie efektowny ścigacz ze złocistego, błyszczącego metalu. W miejscu silnika znajduje się miniaturowe Słońce.

-To coś dla mnie. Patronat nad rzeczami epickimi się przydaje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrzy na tych wszystkich mechaników od siedmiu boleści, a następnie spogląda na swoje skrzydła. Pochodzi do Sel:

-Mogę cię wziąć na ręce i polecimy razem. Chcesz? Wysoko w powietrzu będzie bezpiecznie. Tobie i twojemu podopiecznemu nic się nie stanie. W dodatku wiatr we włosach to piękne uczucie... To jak, lecisz ze mną?

__________________________________

Tak... teraz każdy umie złożyć motor w kwadrans.... =7

@Down. Oj, nie mówiłem tylko o tobie. Chodziło mi o to, że każdy zaraz będzie w pięć minut budował elektrownie jądrowe na podstawie instrukcji do pralki. =7

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<wsiada na motor, i odpala go. Wzdycha, i mówi>

- Ech... Seleno, nie jestem tak głupi, aby utworzyć tu motory na paliwo... Skończyło by się po półgodzinie jazdy.

<pokazał na dwa wentylatorki>

- Motor jest zasilany przez azot z powietrza. To nawet nie ma rur wydechowych. Znaczy się są, ale dla wystroju.

<postawił motor na nóżce, i zsiadł. Wziął swój tłumik do sześciolufówki, i przymocował go do minguna. Od razu było ciszej. Asasyn zapisał schemat>

- Seleno, możesz jechać ze mną. Znam te motory doskonale, wiem jak nimi jeźdźić. Lata praktyki.

<oparł się o murek, i przeglądał swój naramienny komputerek, jednocześnie wyczekując odpowiedzi>

----------

Ja, dzięki schematom potrafię ;]

I... Nazwij mnie "mechanikiem od siedmiu boleści" jeszcze raz...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle przed postaciami pojawił się dość wyluzowany, uśmechnięty koleś z wielkim afro na głowie i okularach przeciwsłonacznych. Podrzucał w ręce parę dzienników. Nagle przeturlał się, unikając w ostatniej chwili kilkunastu shurikenów. Obrócił się na pięcie i z gigantyczną prędkością dzienniki poleciały w ciemności, po chwili wracając z kolejną falą ostrzy. Na jednym z dzienników leciał Lee, ninja zawołany. Slim Al(koleś z afro) pochylił głowę i pozwolił się wbić w swoją fryzurę pociskom. Wziął z ziemi odłamek szkła i podszedł do niewidzialnego lustra, robiąc fryzurę a'la Elvis. Tymczasem Ninja uderzył w powietrze wołając coś o potężnej pięści i obaj antagoniści zniknęli. Czy to była jakaś wizja? W miejscu, gdzie było lustro i gdzie walnął pięścią Ninja, pojawiły się dwie tabliczki "Do karczmy". Nie wskazywały jednak kierunków.

_ _ _ _

Aiden, trochę zmieniłem szczegóły, nie obrazisz się? I btw, Gol, mam pomysł na ciekawe rozwinięcie wątku na tym miejscy, wyślę zara PW.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A żebyś się udławił tym palcem!

<Tamuje krwotok, na miejscu odgryzionego palca wyrasta srebrna łyżka.>

Na dodatek uszkodziłeś moją rękawicę.

<Faktycznie. Reszta palców i kciuk-łyżka są opancerzone. Casul uderza latającą głowę.>

Trzeba było Cię zakopać, a nie bawić się.

<Spluwa na ziemię.>

Jeszcze jakiś walczących baranów przywiało. Przynajmniej zostawili jakiś znak, który prowadzi do nikąd.

<Patrzy na wieżyczkę Blade'a. Mruczy pod nosem.>

Mówię: Nie dobijajcie zombie. Nie warto na nich zdzierać gardła.

<W oddali spada zombie wystrzelony w powietrze przez Casula. Trup wstaje i pośpiesznie oddala się od bogów. Casul wsiada na motor i czeka na resztę.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Uśmiecha się słysząc propozycje bogów>

-Wybaczcie mi chłopaki ale nie skorzystam. Pojadę wraz z Kazunem. Mam nadzieję że mnie rozumiecie...

<Szybko jednak dodaje>

-No chyba że któryś z was chce jechać ze mną. Jest tu jeszcze trochę miejsca.

<Patrzy się na wszystkich>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markos podnosi rękę do góry.

-Ja chcę, ja chcę!

W tym momencie przylatuje do niego chowaniec - Feniks - i siada mu na ramieniu.

-Bardzo chętnie pojedziemy z Tobą, Selene. Bo wiesz, ostatnio widziałem taką fajną dziką roślinkę...

_______________________

To o tej roślince to tak, żeby zacząć rozmowę. Jak chcesz Selene, to możesz mnie o nią dokładnie wypytać, albo po prostu opisać podróż. :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Gestem zaprasza go do wozu>

-Świetnie wskakuj. A co do tej rośliny... Moim największym marzeniem jest odnalezienie pewnego niespotykanego kwiata nazywanego przez moich ludzi Kehete co oznacza "Kwiat o którym położeniu nie wie nawet sama matka Natura". Jest on niesłychanie piękny a jego skupiska są na nieznanych terenach. Pragnę dołączyć tą roślinę do swej kolekcji aby móc ją samodzielnie hodować. Ale odnalezienie jej nie jest chyba możliwe... Jak wyglądała ta roślina?

<Popatrzyła na Markosa a następnie na Kazuna, który szczeknął na sokoła. Spokojnie zaczął mu się przyglądać, co jakiś czas wesoło popiskując>

-Wracają mu siły...

<Powiedziała bogini i uradowana przytuliła żywiołaka>

-Bogowie kiedy ruszamy? Na tym koniu jest strasznie niewygodnie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To teraz macie zamiar jechać na tych pseudo motorach gdzieś po Jamie? O nie ja podziękuje

<spod ziemi wypełznął skorpion ze stoma nogami>

Tak będzie bezpieczniej i szybciej.

<Głowa podlatuje do skorpiona i na nim "siada". Rozgląda się>

O! Widzicie ta? To moja ręka!

<ręka przylatuje do Jamesa, kładzie się koło głowy. Nagle w ręce pojawia się miecz świetlny>

To co. Jedziemy? Jak ktoś chce jechać na skorpionie to zapraszam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markos wsiada. Zajmuje miejsce obok bogini.

-Otóż ten kwiat wyglądał...

Markos opisuje go przez dobre kilka minut - wam wystarczy to:

15005a2a37f8773cmed.jpg

-Kwiat ten bardzo mnie urzekł i oczarował swą... wyjątkowością. Tak to określę. Może to był ten Hekete... Herbate... Kehete?

Mówiąc to rozejrzał się i rzekł tylko "Jedźmy już".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle tuż przed nimi spadła wielka tabliczka, na której było napisane:

"Portal, jedyne wyjście, otworzy się tylko, gdy zakończy się walka."

W tym momencie pojawił się znowu Slim Al, który zaczął tańczyć moonwalk'a, śpiewając "Thriller". Po chwili spod ziemi zaczęły wyłazić zombie, które podbiegły w kierunku ciemności. Nagle widzowie ujrzeli jak ninja skacze po truposzach i leci na Al'a. Ten wyskoczył mu na spotkanie. Zdziwiony, przeleciał przez cień ninja, który już miał zamiar go od tyłu dźgnąć. Zawołał zombie, które otoczyły go kordonem. Nagle wszystko zastygło w bezruchu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytokus siedzi w Mieście. W karczmie Luckera, i popija swój pomarańczowy trunek.

- Starzeje się.

Nagle Rav wywiesza tabliczkę, potem gada z Żołnierzem i wychodzi.

- Hej! Czekajcie!

Wskakuje na latającą pomarańcze i dolatuje do helikoptera. Pozwalają mu wejść, po czym zaczyna rozmowę.

- Witajcie. Jestem Tytokus, taki bóg co leczy. Ravenos jest moim przyjacielem, i nie zostawię go samego. Jestem świetnym medykiem, i będę wam mógł pomóc.

- Czy ja wiem... W sumie po co nam medycy? Po platynie ciężko jest kogoś uratować.

- Nie, jeśli ma się to!

Pokazuje buteleczkę z płynem.

- Zatrzymuje i odwraca efekty uderzenia platyną. Na pewno przydam się wam w badaniach, a i Raven nie będzie sam siedział...

- Dobra. Do Pałacu Moderatusa!

Siada przy Ravie i poklepuje go po ramieniu.

- Nie martw się stary. Niedługo znów ich zobaczymy. Ją też zobaczysz. Jeśli jeszcze nie będzie męża...

Nie kończy zdania i zamyka się. Wyciąga nogi i siedzi na kanapie. Leci razem z Ravem.

----------------------------

Podobnie jak Rav, opuszczam was chwilowo. Miłej zabawy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Patrzył na zajęcia bogów i usłyszał propozycję Jamesa.>

Nie, dzięki wole swoje pojazdy, a tak na marginesie to fajny ten twój nowy stajl.

<Odwrócił się i z wolnobetonium wytworzył pojazd z trzema miejscami. Miał 5 kół i takie inne bajery.>

Iten wsiadaj, a ja powtórzę propozycję innych. Jak ktoś chce to niech wsiada.

<Sam wsiadł i czekał na sygnał do wyjazdu. A czekanie zajmował oglądaniem widoczków.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Kwiat czarwija... to również urzekająca roślina. Nie wiem gdzie ją widziałeś ale muszę przyznać że jest piękna i wyjątkowo urodziwa. Niestety Kehete jest niebieski a jego płatki są podłużne, wypełnione gwiazdami... Z tego co słyszałam te gwiazdy są duszami żywiołów o których nawet nam się nie śniło.

<Kazune powoli wcisnął się między bogów. Następnie spojrzał na Markosa i położył mu pyszczek na kolanach. Niepewnie zaczął merdać ogonem w oczekiwaniu na reakcję barda>

-On cię polubił. Teraz czeka aż przyjmiesz jego prośbę przyjaźni.

<Selena odwraca głowę>

-Chyba nie będziemy tyle czekać. Ruszymy powoli a reszta nas dogoni.

<Szepcze coś do konia. Ten powoli zaczął iść w stronę wskazaną wcześniej przez Kniv'tropa. Kendra ułożyła się wygodnie i patrzyła na drogę. Patronatka iluzji ponownie się odwróciła>

-Nie bój się Markosie. Pogłaszcz go.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Już miałem ruszyć za wozem, gdy stały się dwie rzeczy... Po pierwsze: przypomniałem sobie, że nie umiem prowadzić, a po drugie: dziwna walka, odgrywająca się chyba cały czas w tych okolicach miała się ku końcowi. Ksieżyc, który nie wiadomo kiedy pojawił się na niebie, rozbłysł i eksplodował. Kawałki zaczęły spadać na ziemię, i wtrdy walka nagle się skończyła. Na pobojowisku stały zamknięte drzwi, bez dołącaonej ściany.>

- Chyba nie musimy nigdzie jechać <Powiedziałem, i przeszedłem przez drzwi.>

----------

- Kłesty! Kłesty! Duuuużo ekspa i golda!

- Misja! Wymagany drugi poziom! Dużo doświadczenia do wzięcia!

<Karczma jest tłoczna. Bardzo tłoczna. Nie jestem pewien, o czym gadają samotni, zakapturzeni ludzie siedzący po kątach,* ale podchodzę do jednego z nich.>

- Przepraszam pana... Szukam zbiorów pewnego alchemika... chodzi mi o lakarstwo na chorobę, kraba... Może mi pan pomóc?

- O choróbsku nigdy nie słyszałem, ale podobno leki na wszystkie znane choroby znajdują się w zbiorach Wielkiej Biblioteki.

- A gdzie ona jest?

- W Wielkim Grodzie Figgin.

- A gdzie on jest?

- Zajęty przez złego Nekromantę. Zabijesz drania i wrócisz, a dam ci dużo doświadczenia. Gród jest za drzwiami.

- Nie chcę twojego doświadczenia, czymkolwiek ono jest, a to są drzwi, którymi właśnie tutaj wszedłem...

- No i co z tego? Wyjdziesz w Grodzie...

<Zrezygnowany odchodzę od faceta. Czekam, aż inni bogowie wejdą do Karczmy.>

----------

Okej... Start nie był najlepszy, że się tak delikatnie wyrażę... Wychodzimy, robimy rozróbę w Grodzie, bierzemy co trzeba, zabijamy Nekromantę i uciekamy. Klasyczna przygoda w stylu RPG, tyle że mam jeszcze jeden zwrot akcji zachowany na później. Bez zrozumiałych dla nielicznych nawiązań.

*Od takich się dostaje misje, nie?

@Down

Ja też, dlatego tego posta można potraktować jako restart... Motywacja zostaje, a zrujnowana szkoła niech zostanie zapomniana...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Cholera...

<Jęknęła Kendra i zawróciła konia. Nie oddalili się daleko, więc po kilku minutach wrócili na miejsce. Paladynka zeskoczyła i poszła do wozu. Spojrzała na swą przyjaciółkę. Selena właśnie zdrzemnęła się opierając o małe stogi siana>

-Biedna... Nie spała od kilku dni, już nie mówiąc o jedzeniu.

<Zostawiła ją w spokoju i przeszła przez drzwi>

____________

Powoli zaczynam się gubić w queście... :confused:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<wchodzi do karczmy, i rozgląda się. Idzie za Kniv'tropem. Wpada na niego jakiś pijak. Blade odpycha natręta, i staje obok Książka. Po wysłuchaniu rozmowy, pyta Kniva>

- Co to jest za choroba?

<Tymczasem Jane w barze usiadła sobie, i poprosiła o jakiś napitek. Facet obok trącił ją łokciem>

- Laska... postawić ci jeszcze jednego?

<spojrzała na niego, i uśmiechnęła się szyderczo>

- Tracisz tylko pieniądze, bo idę stąd za kwadrans. Skoro jednak stawiasz, to stawiaj...

<facet dziwnie się spojrzał na Jane>

--------------------

Tak, ja również nie rozumiem kilku rzeczy.

Co to za choroba?

Nie można tej mikstury po prostu kupić...?

No i... czepiliście się wszyscy, że swego czasu robiłem walkę z dwoma strażnikami,a tu mamy wytłuc jakąś fortecę, okraść alchemika i go zabić... A nikt nic nie mówi o tym, że miało nie być walki. Ja miałem jakiś powód - ratowałem Cygnusa.

Wymordować fortecę za lek na nie wiadomo co? Po prostu poprosiliśmy o pracę pierwszego lepszego kolesia?

]]_, ([]) ][_,

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Koło karczmy w której siedzą bogowie słychać trzaski,ludzie zaczynają krzyczeć,jakaś kobieta krzyczy po kimś wyzywając go od wandali i degeneratów.

Drzwi karczmy się otwierają wchodzi Pymp>

Witam zgromadzonych i stawiam wszystkim kolejkę.

<Podchodzi do bogów>

Dołączam dopiero teraz bo musiałem załatwić coś ważnego w sprawie waszych poczynań. Nawet nie wiecie jak ludzie nas nie lubią za to co robimy uważają,że powinniśmy się dostosować do ich zasad i nie zakłócać porządku w tym mieście bo może nas spotkać przykry wypadek. Dużo ludzi lubiło tego blondasa z federalnych.

<Siada przy barze i czeka na rozwój wypadków>

-----------------------------------

Teraz mam więcej czasu to nadrobiłem zaległości w waszych poczynaniach i się dołączam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markos pogłaskał "futrzaka" (jakiej on jest rasy?), a następnie pojazd zawrócił. Wyszedł z niego i przeszedł przez drzwi. Był w karczmie. Usłyszał o ekspie i goldzie.

-Kniv, ja chętnie wezmę expa. Chcę się dowiedzieć co to takiego i to opisać. A co do walki... Może najlepszym wojownikiem nie jestem, ale gdy w dłoni dzierżę długopis i widzę zło, wpadam w furię i mogę wiele. Pójdę tam z Tobą i wszystkimi chętnymi do bitki.

W tym czasie jakiś pijak dotyka jego skrzydła - Markos tego nie lubi. Obezwładnia go.

-Jeszcze raz dotkniesz mojego skrzydła, to już niczego nie dotkniesz.

Mówi do Książka:

-No to kiedy idziemy zrobić rozpierduchę kłesta?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zaraz, poczekajmy aż wszyscy się zbiorą... <Mówię do Markosa. Podchodzę do wchodzącej Kendry.>

- Posłuchaj... Chciałbym cię o coś zapytać... Jesteś przyjaciółką Seleny, tak? Bo widzisz... Chciałbym z nią porozmawiać, ale nie wiem o czym... Szczerze mówiąc... Boję się. Po prostu sie boję. Nie wiem jak zareaguje... Możesz mi pomóc? To dla mnie bardzo ważne... A tak właściwie to gdzie ona jest?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Co to za drzwi?

<Nakazał wilkowi wejść za resztą. Ledwie mieszczący się w drzwiach wilk wkroczył do karczmy. Czując charakterystyczny zapach, zeskoczył i zawołał.>

-Hej karczmarzu daj mi wina, a temu tu stertę kotletów.

<Ruchem głowy wskazał wielkiego wilka. Usiadł na najbliższym wolnym krześle i rozejrzał się po karczmie.>

-Ktoś ma jakiś pomysł co robimy?

<Karczmarz przyniósł wino i wysypał na podłogę kilka kilo kotletów. Leszcz błyskawicznie zaczął pochłaniać swój przysmak, a zamęczony Barto przeczytał etykietę i schował butelkę z winem.>

-Stare, 50% i co najważniejsze tego wina jeszcze nie mam. Musimy się pośpieszyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Zaczepia ją Kniv i pyta o Selenę>

-Co? Sel? Nie wiesz ile ja ją znam? Chyba krócej od ciebie. Zawsze rozmawiamy tylko o misji lub ona czasami mi się zwierza. Ostatnio chyba tylko się zwierza. Nie wiem jak mogę pomóc ale muszę cię ostrzec. Ostatnio się zmieniła. Kiedy wróciła z katakumb była po prostu inna. Byłeś tam, powinieneś wiedzieć o co chodzi.

<Obejrzała się za siebie i zobaczyła pijaka tarzającego się po ziemi i krzyczącego płonę!>

-Co do jej położenia śpi w wozie. Była wyczerpana.

<Odchodzi do baru. Po chwili się jednak szybko odwraca>

-Hej! Przypomniałam sobie coś. Błagam tylko nie mów nic o jej rodzinie...

<W tym czasie opierając się o stogi bogini śniła. Była w ogródku. Po chwili usłyszała czyjeś kroki. Schowała się za drzewem. Nagle ktoś ją złapał i przytulił. Dziewczyna nie wyrywała się. Usłyszała głos, dobrze przez nią znany: Nic się nie stanie. Będę przy tobie. Nie pozwolę ci zabłądzić. Poprowadzę cię.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Wchodzi do karczmy, a za Nim zombie-ochrona. Do Casula krzyczy karczmarz.>

Ej! Umarłym wstęp wzbroniony!

Niech Ci będzie.

<Zombie wychodzą.>

Słyszałem, że idziemy do jakiegoś nekromanty. Koniecznie trzeba Go zabić? Pewnie jest On w porządku i się dogadamy. Zagramy w kości i inne takie, a może jeszcze mnie czegoś nauczy.

<Siada na krześle. Do karczmarza.>

Daj herbaty.

<Oberżysta daje Casulowi napitek, a ten płaci kawałkiem platynowej kuli (wyjął ją z ciała Zbirusa). Wyciąga Spooni'ego i zaczyna mieszać Nim napój.>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...