Skocz do zawartości

Olympus Actionus - The Return!


Rankin

Polecane posty

< Część poszła ratować Cygnusa, a Lucker z Edori udał się na umówione spotkanie w nieczynnym od jakiegoś czasu barze>

- Masz, to jest tyle ile prosiłeś- rzucił właścicielowi sakiewkę z pieniędzmi

- Dobrze, ale wiesz robię to tylko ze względu na stare dobre czasy- popatrzył na Luckera

- Rozumiem- spojarzał na wnętrze baru- tak jak dawniej tylko bardziej zakurzony

< Kurz przykrywał skórzane siedzenia oraz stoły, bar z mosiężnego drewna wyglądał tak jak dawniej, wystarczy tylko go odnowić. Dodatkowo 4 pokoje na piętrze, choć w gorszym stanie nadają się do zamieszkania>

- No to dziękuję za udaną transakcję, ale ja już muszę lecieć spłacić mój dług i wylatuje z tego miasta- powiedział były właściciel baru

- Powodzenia- Lucker podał mu rękę i pożegnał

Heh dużo roboty jeszcze- spoglądał na zakurzony bar

- Edori prosiłbym cię byś powiadomiła bogów, gdzie dokładnie jest barek, a ja już rozpocznę sprzątanie- poprosił ją

- Niedługo wrócę- pomachała mu i opuściła budynek

-------------

Jak się spotkamy dopiszcie co zauważyliście w barze, co dla was stworzy klimat...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,4k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
<Gdy Edori powiedziała o miejscach nad barem, pośpieszyłem na miejsce, aby zająć najlepszy pokój. Na parterze znajduje się bar, a na dwóch piętrach po dwa pokoje. Wchodzę na pierwsze piętro, i zajmuję pokój z lewej. Intuicja mnie nie zawiodła, i znalazłem prowizoryczny kominek. Zacząłem się wypakowywać.>
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Sel zauważyła znajomo wyglądającą kobietę. Podeszła do niej i delikatnie złapała za ramię>

-Przepraszam ale czy my się nie znamy?

<Postać odwraca się do niej. Przez chwilę patrzyły na siebie swymi zielonymi oczami>

-M...mamo? Co ty tutaj robisz? Nie powinnaś przebywać teraz w Międzyświecie?

-Selenko kochana. Razem z twym ojczymem mamy tutaj domek. Przyjechałam tu odpocząć. A ty co tu robisz?

<Przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią>

-Razem z przyjaciółmi przyjechaliśmy tu eee... odpocząć. Tak właśnie odpocząć.

<Wskazuje głową na bogów, którzy robili swoje. Matka poszła do nich wolnym krokiem. Następnie przyjrzała się karzdemu z osobna. Uśmiechnęła się serdecznie (znajomy uśmiech) aż rzekła>

-Witajcie moi mili. Jestem Alwana Marqueza Way matka Seleny. Ale wszyscy mówią do mnie Matka Natura. A więc... Selenko, który z tych zacnych mężów to twój wybraniec?

-Mamo... zamknij się.

<Stały obok siebie. Matka z córką. Można było pomylić je z siostrami, Alwana bowiem wyglądała bardzo młodo. Różniły je tylko odcienie zieleni (Sel ma jaśniejsze włosy). Jakby dłużej je poobserwować były do siebie podobne nie tylko z wyglądu>

________________

Spokojnie. Mamusia będzie mi rzadko przeszkadzała ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

< Lucker zajął z Edori jeden większy pokój (drugie piętro) w którym mieściło się jeszcze małe biurko. Potem powiadomił wprowadzającego się Kniv'tropa, że czynsz płacą wszyscy razem, na szczęście nie był zbyt wysoki. Wziął szczotkę i ruszył na parter by sprzątać, Edori także mu pomagała i do wieczora bar był już czysty, pozostało tylko odnowienie barku>

Z początku będzie ciężko, lecz później dzięki mojej genialnej strategii handlowej powinno być lepiej- powiedział sam do siebie

----------------

Będę dopiero pod wieczór...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O, witam Mamę Naturę. Chcę przeprosić za wszystkie lasy, które wykarczowałem.- Wybuhcass w ostatniej chwili unika pnącza- Hola, zartowałem!! Jestem Wybuchass II, Pan Strachu, Filmów i Adwokatów. Jeśli marzy Pani o jakiejś roli, to błyskawicznie załatwię. Dobra, spadam, mam papierkową robotę.

Idzie do baru, zajmuje prawy pokój, a na drzwiach wywiesza napis "Kancelaria Adwokacka Wybuch." Schodzi na dół i bierze od Luckera ksera aktu własności.

- Pójdę, zamelduję nas, dzięki czemu zyskamy trochę mocy.

Idzie jeszcze do Kvina i mówi mu, że Sel chce go widzieć. Wychodząc do Urzędu NB, umiecha się paskudnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytokus szedł raczej bezmyślnie za grupą. Dopiero teraz trochę się rozbudził.

- Nikt nie jest ranny, prawda?

Szuka swojej torby medycznej.

- Znów ją zgubiłem.

Wraca się do ostatnio odwiedzonego miejsca. Chce podnieść swoją torbę, ale ktoś ją depta.

- Nie ma tak dobrze.

- Wal się!

Wyjmuje z niej strzykawkę z lekiem usypiającym, i wstrzykuje ją napastnikowi w szyje. Szybkim biegiem wraca się do reszty.

- Jestem! Może... idźmy dalej?

-----------------------

Jak coś pomyliłem to pisać. =7

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idzie do baru o którym mówiła Edori. Jest biednie, ale dość czysto i przytulnie. Zajmuje drugi pokój na drugim piętrze. Rozgląda się.

-Widać, że ten pokój jest dla dwóch osób. Przedzielony ścianą na dwie części. Idealny dla nas, bracie. Zaczyna się rozpakowywać. Zbroja i miecz wędrują na stojak w rogu pomieszczenia, a księgi na biurko. Pieniądze chowa w sobie tylko wiadomym miejscu. Prócz tego w jego połówce pokoju jest łóżko, szafka, wygodny fotel, krzesło i niewielki stolik. Okno z żółtymi zasłonami jest duże, ale brudne.

-Nieźle. Zabiera się za czyszczenie wszystkiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Markos zajął ostatni pokój (pierwsze piętro). W środku było brudno, wszędzie zakurzono, wszystko porozrzucane i porozwalane.

-Grunt, że jest gdzie spać.

Zostawił w pokoju swoje rzeczy, wywiesił na drzwiach kartkę "Zamknięte z powodu, że nie otwarte" i zszedł na dół.

W barze było jeszcze paru gości. Markos usiadł w kącie pod wielką, klimatyczną paprotką, położył przed sobą czapkę Robin Hooda z piórkiem i zaczął grać na lutni licząc na to, że ktoś wrzuci do czapki jakieś pieniądze.

Markos przy okazji rozejrzał się. Przy barze stały niewysokie krzesła. Za ladą było całkiem sporo przeróżnych trunków... W paru miejscach były kolorowe reflektory, jeden z nich - zielony - świecił Markosowi w twarz, więc bard przymknął oczy i grał dalej...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Wchodzi do baru>

Wczoraj byłem szanowanym bogiem z przepiękną kopalnią przerobioną na dom,posiadałem najwięcej ziem na PWB,a dzisiaj jestem tutaj w starym zakurzonym barze.

<Przygląda się ścianą na których wiszą obrazy przedstawiające różne sceny batalistyczne, w rogu sali znajdują się drzwi prowadzące do piwnicy,schodzi na dół.

Na dole jest sala,pod jedną ścianą znajdują się beczki z winem pod drugą szafka na której stoją zlewki i jedna ludzka czaszka oraz łóżko,na końcu sali stoi skrzynia i aparatura do produkcji bimbru>

Poprzedni właściciel miał ciekawe zajęcia.

<Podnosi wieko skrzyni i wyciąga z niej stare książki które odkłada na szafkę wśród książek znajduje się Necrotelicomnicon i kilka innych zakazanych ksiąg,wkłada do skrzyni swoje rzeczy i wraca na górę>

Jak ktoś chce wino to niech sobie weźmie,ja tego sam nawet za 20 lat nie wypiję.

<Siada przy stole i zaczyna czytać Necrotelicomnicon>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Na wpół żywy, doczołgał się do 'hotelu' w którym mieli mieszkać>

O ludzie, co za miasto! Gdy wpłynąłem do portu, od razu mnie złapali jacyś federalni, i zaliczyłem butowanie, chciałem się bronić, ale jedyne co mogłem zrobić to malutkie tsunami na 10 metrów, więc nie miałem szans z tymi trzema facetami. Dalej, trochę obolały, ale nadal z pieniędzmi, szedłem przed siebie. Zawędrowałem do jakichś slumsów czy coś... Jako że byłem daleko od wody, siły mnie opuściły, i po wyjściu ze slumsów, miałem co najmniej złamaną rękę, lekki wstrząs mózgu, oraz o połowę mniej pieniędzy. Na szczęście nie wszystko schowałem w walizce. Potem spotkałem dawnego 'znajomego', z którym, delikatnie mówiąc, nie lubimy się za bardzo. Znowu zostałem pobity, plus zabrał mi kasę z wszystkich kieszeni. Na szczęście kilka banknotów zaszyłem po wewnętrznej stronie koszuli...

<Bierze zieloną kartę i pieniądze>

Gdy ktoś się mną zajmie, idę szukać lokalu na mój nowy bar.

<Czołga się do pokoju Tytoka>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Gdy przyszedł Wybuchass właśnie skończyłem się wypakowywać. Zamknąłem pokój na klucz i pośpieszyłem we wskazane przez niego miejsce. Gdy dobiegłem, zdziwiłem się, bo zobaczyłem dwie, prawie identyczne boginie. Zwróciłem się do tej z jeśniejszymi włosami.>

- Wybuchass mówił, że mnie szukałaś... Z kim mam przyjemność? Jakaś bliska rodzina? <Wskazuję boginię z ciemniejszymi włosami.>

----------

Podły... Mogłeś chociaż imię dobrze zapisać, ale nieeee... Musiałeś z błędem! :7

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

My mamy mieszkać TUTAJ!? To żart?! Zaraz się machnie pięterko, przynajmniej będzie można godnie życ!

<tworzy piętro, który także jest ruiną>

SUPER!... To się nazywa upokorzenie... Jakby co na piętrze są cztery pokoje, mi jeden wystarczy, najwyżej go sobie powiększe

<bierze bagaże i idzie do pokoju. Po chwili schodzi>

Idę do baru zobaczyć co jest ciekawego do zjedzenia.

<wszedł do baru>

CO!? To ma być jedzenie!? Przecież to jedzenia nawet nie przypomina! Tu się wytworzyły już własne cywilizacje! Tu są całe metropolie, chcesz mnie tym zabić?!

<wychodzi>

Tego baru nie polecam, chyba pójdę znaleźć coś do jedzenia

<idzie w stronę północy>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Bóg kawy razem z Cygnusem szli przez miasto. Ogromne, marmurowe budynki, ulcie ze złota i srebra, wspaniałe, różnokolorowe rośliny, masa neonów - to wszystko uderzało po oczach. Daleko na horyzoncie widać było Pałac Moderatusa, najwspanialszą budowlę, jaką mogli zobaczyć. Jednak to nie była dzielnica dla nich, za pomocą teleportu, których dużo było w Mieście, dostali się do Dzielnicy Cusherusa. Najbardziej biedne i brudne miejsce w całej metropolii. Małe, zniszczone budynki, ogólny mrok, brud. Przy każdym rogu można było zobaczyć bezdomnych bogów, którzy próbowali się ogrzać przy podpalonych śmietnikach. Ogólny klimat nędzy dopełniał padający deszcz - władze wyłączyli Autopogodę w tym miejscu, by nie marnować funduszy. Nieopodal widać było mały bar o nazwie ,,7th Heaven". Para bogów szybko tam potruchtała i zobaczyła przyjaciół>

-Uff, nareszcie jakieś normalne miejsce. Jestem tu od kilku godzin, a już mam dosyć syfu Dzielnicy Cusherusa. Ale cóż, wielkiego wyboru nie ma. Trzeba znaleźć jakieś miejsce do spania, widzę, że wszystkie pokoje są zajęte. Zaraza, szkoda, że nie można nic dobudować. Władza zabroniła dobudówek w tym miejscu, bo bezdomni robili kilkumetrowe lepianki, które zawalając się niszczyły normalne budynki.

<Zaczął oglądać nową bazę wypadową. Za barem wisiały mahoniowe półki na trunki, aktualnie puste. Postanowił, że doskonałym miejscem do spania będzie podłoga za barem. Z piwnicy wyciągnął materac, poduszkę oraz koc, a następnie przygotował miejsce do snu. W razie czego będzie przyjmował zamówienia na kawę. Szybko wziął jakąś starą kartkę, napisał na niej dużymi literami "MENU", a pod tym "Kawa 0,33l - 3 moderatusy". Podniósł się i zobaczył kogoś podobnego do Seleny, tylko włosy ciemniejsze miała>

-Witam, jestem Ravenos i witam w naszych skromnych progach. Mam nadzieję, że podoba się pani u nas i wyniesie pani stąd miłe wspomnienia.

<Po czym poszedł robić kawę - jakoś zarabiać wszak trzeba. Widzi jednak czarującego Jamesa>

-O żesz... Módlmy się, aby federalni tego nie widzieli...

-------------------------------------------------

Dziwne, ucięło mi kawałek poprzedniego posta. I mam pytanie - rozpocząć "zabawę" jeszcze dziś, czy wolicie poczekać do jutra?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Podchodzi do niej Kniv. Sel trochę się zdziwiła>

-Ja cię szukałam?

-Przedstawisz mnie łaskawie?

-Oczywiście. Kniv to jest moja matka. Mów jej Natura. Mamo to jest mój przyjaciel Kniv'trop ale wszyscy mówią na niego Książek.

-Jakie to urocze. Miło mi poznać. Wybaczcie mi najmocniej kochani ale muszę iść do swoich. Nie będę wam przeszkadzała.

<Uśmiecha się i odchodzi. Sel patrzy zażenowana na przyjaciela>

-Wszystkie pokoje są zajęte? Mogę spać w piwnicy. Jest tam na tyle wilgotno że mogłabym zasiać parę roślin. Mogę je potem sprzedawać.

<Odchodzi do baru w którym mieszkają. Nie widzi tam żadnych roślin. Było... martwo. Zmierza do piwnicy. Znajdowało się tam tylko trochę siana, biurko i kilka worków oraz skrzyń>

-Urządzę się tu jak prawdziwa bogini!

<Zaczęła machać w powietrzu tworząc łazienkę. Następnie z Worka Bez Dna wyjmuje kilka mebli. Kędra nie wiadomo skąd stanęła za nią i wpatrywała się w widowisko>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tytokus wbiega do knajpki, i widzi grającego Markosa.

- Hej, bardzie zająłeś już pokój? Pomieszkam z tobą, dobra? Chyba nie będę ci przeszkadzał, co? W końcu są dwa łóżka.

Idzie na piętro, i rzuca swoją torbę obok łóżka. Schodzi i siada na krześle, kładzie nogi na stole.

- W końcu trochę luzu. Wolałbym na osiedlu, ale jednak i tak dobrze.

Do karczmy wczołguje się Aquos, który pełza do jego pokoju dzielonego z Markosem, widać nie zauważył go.

- Hej, czekaj!

Biegnie na górę, przytrzymuje go i opatruje jego rany. Po skończeniu schodzi, i ociera sobie ręce w szmatkę.

- I po kłopocie.

Znajduje jakąś deskę, wzywa pomarańczowy pisak i piszę na niej: "Usługi Medyczne - Ceny do negocjacji"

- Skoro wszyscy jakoś zarabiają. Nie będę brał rannych do pokoju, tylko przyjmował tutaj.

Przestawia jedną ławę, tak, że siedzi pod ścianą, a inne krzesło stoi przed biurkiem. Kładzie na nim nogi.

- Idę to jeszcze powiesić.

Wiesza krzywo obok szyldu karczmy i czeka na pierwszych pacjentów. W wyjściu mija się z matką Selene.

- Witam panią.

Kłania się, po czym wchodzi do karczmy i siada przy biurku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ha! Załatwione! Zameldowałem nas tu. Pół dnia biegałem, ale udało się!! Ale, ten, no...Oficjalnie źródło mocy dostaniemy za jakieś dwa dni...Taki mały kłopocik.

Wybuchass idzie do kancelarii i zaczyna przyjmować klientów spośród bandytów z dzielnicy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<przed barem stał człowiek, i śledził wzrokiem boga kawy, gdy wchodził do baru. Człowiek ów był wysoki, w czarnym stroju asasyna, i kapturze. Poprawił sobie każdą z czarnych rękawic, i uruchomił urządzenie w jago pasie. Strój pozmieniał kolory, i "zaadaptował się" do pożółkłej ściany, obok której stał człowiek. Asasyn powoli wkradł się do baru, klucząc między cieniami. Gdy Kniv'trop odwrócił wzrok, Asasyn skoczył, i przyczepił się dwoma sztyletami do sufitu. Sunął dalej po suficie, i odczepił się. Opadł za ladę baru, pokrytą cieniem. Tam też zaczął nasłuchiwać. Słuchał rozmów. Po chwili wywiercił dziurkę w ladzie, i położył się na brzuchu. Przez dziurkę śledził poczynania bogów. Lewą ręką wyjął swojego towarzysza - wróbelka, i przyczepił mu sensor do jednego z piór. Wypuścił ptaka, i postawił sobie niewielki telewizorek. W ten sposób ptak przesyłał obraz z nadajnika. Wróbel przefrunął przez salę, i przysiadł na ramieniu Ravenosa, zwracając uwagę na siebie, i odciągając uwagę od Asasyna.

----------------------------

Nadajnik jest mały i brązowy jak pióra wróbla, jednakże dostrzegalny. Asasyn już mniej dostrzegalny ;]

Przepraszam, zmieniłem kolor.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Podchodzi do kartki Rava i dopisuje>

Wino- 5 moderatusów

Bimber- 3 moderatusy

Ciastko- 1 moderatus

Zdjęcie z prawdziwym smokiem- 1 moderatus

<Schodzi do swojej piwnicy i wraca stamtąd z dwoma beczkami wina. Wychodzi na miasto po chwili wraca z produktami do pędzenia bimbru,schodzi z powrotem do piwnicy i zaczyna produkcję,w międzyczasie przeglądać resztę książek: "Przywoływanie potworów dla początkujących","Demon z innego wymiaru i ty","Magiczny świat duchów" itp>

No to dzięki tej wyprawie nauczę się kilku nowych sztuczek i może trochę zarobię. Zawsze znajdą się jakieś plusy eksmisji.

Teraz trzeba tylko zareklamować ten lokal i będzie dobry biznes

----------------------------------

Wrrr czytajcie posty. Piwnica jest moja,produkuję w niej bimber na handel i mam zapas wina,już Rav ukradł mi z niej łóżko,teraz Selena chce mnie z niej eksmitować =7

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lunarion poszedł do pokoju dzielonego z Solarionem i urządził się tam. Wypakował książki i rzeczy osobiste, posprzątał, wszystko przeczyścił i było dobrze. Wyszedł z pokoju i udał się na dół, gdzie zobaczył matkę Seleny, sponiewieranego Aquosa i kilka innych osób.

- Wiecie, zawsze chciałem mieć bar. Jednak los chciał inaczej i zostałem bogiem Księżyca, magii bojowej itd. Aha, witam szanowną panią - powiedział uprzejmie do Matki Natury - Lunarion jestem. Hmm, właśnie coś sobie przypomniałem.

Pobiegł do kancelarii Wybuchassa.

- Lepiej załatw z Biurokracją pozwolenie na tę jedną dobudówkę co ją James zrobił. Nie chcemy chyba kłopotów?

Zszedł z powrotem na dół i korzystając z resztek mocy stworzył trochę automatów do gry, flipperów i jednorękich bandytów. Ustawił to wszystko pod ścianą.

- Aquosie, zaopatrzeniem to chyba ty się zajmij. Pymp mówił, że w piwnicy jest bimbrownia, możesz z niej skorzystać, ale lepiej trochę ją ulepsz, nie chcemy truć klientów. Seleno, za barem jest ogród, ale strasznie zaniedbany, może się nim zajmij? Ustawi się tam dodatkowe stoliki. W sumie to ciekawe, bar udało nam się połączyć z przychodnią lekarską i kancelarią adwokacką. A właśnie, porządny szyld trzeba zrobić.

Wychodzi a zewnątrz i zrywa starą dechę znad drzwi, która pełniła rolę szyldu. Na jej miejscu umieszcza ładny i czysty znak z wykaligrafowaną nazwą "7th Heaven". Zabiera się też za czyszczenie okien i ogólnie fasady, aby jakoś to z zewnątrz wyglądało.

--------------------------

Właśnie, Selena niech lepiej zamieszka w ogrodzie, bardziej to do niej pasje. Wyhoduje jakieś drzewo, a na nim domek czy coś. Zresztą Pymp już wcześniej i nieco inaczej opisał piwnicę. Aha, MacTavish, ukradłeś mi kolorek :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Tytok.

<Bierze kartkę od Ravena i dopisuje 'drinki na zamówienie-cena od 3 do 6 moderatusów'>

A teraz proponuję zrobić zrzutkę na zakup nowych rzeczy do baru.

<Wykłada swoje pieniądze na blat>

A teraz idę na nasze nowe piętro zająć pokój.

<Po zejściu słyszy że Lunar mówi że ktoś pędzi bimber bez jego (Aquosa) udziału>

Ej, kurde ja tu jestem od alkoholu! Ale jeśli chcesz Pympol, założymy bimbrownie razem. Ja Ci powiem co i jak, a Ty to ulepszysz, hmm? Ale od wina wara.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Solarion schodzi do baru i rozgląda się.

-Widzę, że już się urządzacie. Ja też znajdę sobie jakieś źródło zarobku.

Zauważa drzwi, które wcześniej wszyscy jakoś przegapili. Otwiera je i widzi puste, nieco zakurzone pomieszczenie średniej wielkości.

-Wiem, co zrobię. Wyrysowuje na środku pokoju krąg. Używa resztek mocy i przyzywa trochę broni, pancerzy i sprzętów treningowych. Bierze nowy szyld i pisze na nim ładnymi literami "Sala treningowa Solariona. Oferuję trening w walce bronią białą i pięściami oraz ogólne ćwiczenia fizyczne. Cena do ustalenia." Używa magii do uczynienia pokoju dźwiękoszczelnym (za ścianą jest bar, a nikt nie lubi pić drinków słysząc sapanie i jęki). Dołącza do Lunariona przy czyszczeniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<Assasyn schował telewizorek, i wstał. Wyłączył kamuflaż, i zbliżył się do bogów>

- Nielegalne czary. Przybudówka. Nieładnie.

<usiadł na jakimś stołku>

- Ile jesteście gotowi poświęcić, żeby wasze postępki nie wyszły na jaw?

<rzucił na ladę pięć moderatusów>

- Proszę szklankę czystej wody...

<skinął głową, i wróbel przyfrunął do niego i usiadł mu na dłoni>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podszedł do zabójcy i spytał:

-Witaj. Widzę, żeś bóg jest. Cóż cię zmusiło do zostania asasynem? Usiądź i opowiedz swoją historię, napij się czegoś mocniejszego od wody i posłuchaj którejś z mej pieśni. Koledzy moi zaś wmyślą coś, by cię "zadowolić". Gdyby jednak było ci mało... Cóż. Mogę podnieść przy tobie mydło, jeśli nic nie cię nie zaspokoi...

Przy okazji dopisuje w MENU:

Pieśń na życzenie - 3 moderatusy

Wiersz na życzenie - 2 moderatusy

Noc z bardem (dla pań) - 5 moderatusów

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie piję alkoholu. Ani nie gadam dużo. Jestem asasynem, bo to dobrze płatna robota.

<włączył komputerek na lewej ręce, i zaczął coś przeszukiwać. Zbliżył na chwilę sensor do Markosa>

- Pewien klient chce, żebyś zginął. Zapłaci 300 moderatusów.

<skierował sensor w stronę reszty bogów>

- Ten tam, Ravenos. Ktoś go musi nienawidzić. Cena za jego głowę to 18 000 moderatusów. Całkiem ładna sumka, ale zabijam tylko, gdy potrzebuję pieniędzy.

<wyłączył komputerek>

- Co tu robisz, Markosie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdziwiony odpowiada:

-Co ja tu robię? Ja jestem zwykłym bardem. Ci bogowie przyjęli mnie, bym umilał czas gościom... Jak widzisz nikim ważnym nie jestem, siedzę w kącie i gram. Zanim jednak mnie zabijesz, chciałbym wiedzieć, dla kogo pracujesz? Czyli kto kazał ci mnie zabić? Bo wiesz, znam bogów, którzy znają bogów, którzy za dwa dni odzyskają moc i będą dużo mogli... Dobrze ci radzę - dołącz do nas...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...