Skocz do zawartości

Sesja Exalted


Turambar

Polecane posty

Arvin

W zamieszaniu bitwy nikt nawet nie próbuje cię zatrzymać. W karczmie czeka cię zasłużony wypoczynek...

Dochado, Arion

W przeciągu kilkunastu minut walka się skończyła. Zeszliście się razem, już bez Arvina, gdy podeszła do was Cynis Misa ze świtą. Dojrzelście lekkie zaskoczenie na jej twarzy, gdy rozpoznała Ariona, po czym odezwała się tymi słowy:

- Doprawdy niezwykłe spotkanie ? ton jej głosu nieco się zmienił. - Co was tu sprowadza?

Dochado natychmiast zorientował się, że odpowiadanie ?chcieliśmy zabić trochę ożywieńców, dla rozrywki? nie byłoby zbyt fortunne, więc trzeźwo odpowiedział:

- Zobaczyliśmy, że ktoś się wkrada na cmentarz, więc podążyliśmy za nim, a potem, w krypcie zaatakowały nas te ożywieńce. Potem zaczęło się walić, więc wyszliśmy, wyciągając tego człowieka - wskazał na nieprzytomnego mężczyznę.

- Doprawdy... Mówisz ?my?, a jesteś sam. Czy twój towarzysz zginął?...

Dochado rozejrzał się, w rzeczywistości zastanawiając się nad odpowiedzią.

- O... nie, był ze mną, chyba opuścił już cmentarz.

- ...Rozumiem, obcokrajowcze, że są to twoi... przyjaciele - Cynis Misa zwróciła się do Ariona. - Dobrze by było, gdyby stawili się razem z tobą u mnie... jutro... przy omawianiu twojej... oferty.

Następnie odwróciła się do swojego zausznika i powiedziała:

- Zabierzcie tego...nieprzytomnego mężczyznę. Dowiemy się, czego... ummmm... szukał na cmentarzu nocą.

Roygle

Nie wygląda na to, żeby zawalenie krypty miało być łączone z wyczynami Arvina, zresztą Arvina nie ma już na cmentarzy, a Dochado przecież nie wygląda na takiego, co by krypty walił z nudów.

Maia

- Cześć, może porozmawiamy jak złodziej ze złodziejem??

Postać zwróciła na ciebie wściekłe spojrzenie. Spojrzałaś w jej twarz, lecz twoją uwagę natychmiast przykuł siniec w kształcie koła na jej czole, który na twoich oczach zaczął krwawić. Ułamek sekundy później tylko refleks i Cień Ponad Wodą pozwoliły ci uniknąć pięciu noży rzuconych jednocześnie z zabójczą celnością. Niedoszły złodziej tymczasem wyskoczył przez okno.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 183
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Nosz k****, co on sobie myśli? Nie żeby to był jakiś wielki problem, ci strażnicy pewnie poradziliby sobie i beze mnie, ale tak wychodzić w środku walki... Ego to by wystarczyło na obdarowanie całego Imperialnego Miasta. Trzeba mu będzie kiedyś utrzeć nosa, jakoś utemperować, bo tak, to długo ze sobą nie wytrzymamy. Myślę tak zirytowany odkopując na bok leżące na drodze kości i prawie nie zauważam Cynis Misy. Zaczyna mówić i widzę, że jest chyba nieco... nie wiem, zaskoczona? W sumie nic dziwnego, krypta się wali, ożywieńcy atakują, wyskakujemy znikąd, a Arion pewnie już zdążył z nią porozmawiać. Chce też zabrać tego człowieka, a sam chciałbym wiedzieć, co ma do powiedzenia. Pewnie przesłuchanie zacznie się od razu i może powie nam coś jutro na tym spotkaniu, ale raczej nie wszystko. Oczywiście zakładając, że ten ktoś ma coś ciekawego do powiedzenia poza relacjami o mnie i Arvinie rozwalających podłogi, biegających po ścianach i zawalających krypty.

- Macie - mówię chwytając nieprzytomnego i przekazując go ludziom Cynis. - Może wyciągniecie z niego coś ciekawego, innego niż typowe wyznania hieny cmentarnej. Jeśli miałbym jednak coś zasugerować, to niech Arion wam pomoże. Zna się na tym - odwracam się w jego kierunku i patrzę znacząco dając do zrozumienia, że przydałoby się zasugerować temu człowiekowi zatajenie niektórych informacji. Pytanie tylko czy Misa się zgodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cóż za brak wychowania - mówię pod nosem zastanawiając się co to za cudak. Z jednej strony coś mi mówi, że jest niebezpieczny z drugiej... Jak, no jak!... mogłabym odmówić takiemu zaproszeniu?

Skaczę przez okno i w locie odszukuję złodzieja. Nie może mi uciec. Odruchowo sięgam po Esencję przyspieszając swoje ciało. Ruszam w pościg za uciekinierem. Odbijam się od zdobień domów, przeskakuję nad ulicami, łapię się mord gargulców, momentami biegnę po pionowej ścianie. Tylko nie stracić go z oczu.

Jeśli go dogonię póki co postawię na walkę bez broni, chcę z nim pogadać. W razie gdyby próbował spowolnić moją pogoń nożami czy innymi atrakcjami używam Esencji by poprawić swoje umiejętności unikowe. Jeśli dojdzie do walki także póki co nie będę tracić zbyt wiele sił...*

*Przyspieszenie, jakby się nie zwało (nie chce mi się w karcie sprawdzać) działa do końca sceny, do uników używam jednej motki w first dodge excelency. Jeśli jednak w jakiś sposób zdradzi się, że używa czegoś potężnego i groźnego (choćby animą ;]) nie ma co ryzykować - wtedy odpalam Seven shadows.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Tak, to oni. Moi przyjaciele. Potrafią być nieco problematyczni, ale znają się na tym co robią i są warci wytrzymywania ich.... nawyków. - odpowiadam, myśląc oczywiście o Arvinie. Wdarł się na cmentarz w środku nocy, zniszczył mały legion nieumarłych, zburzył kryptę, a teraz stwierdził, że mu się znudziło i po prostu sobie poszedł. Ma tupet. - Tak, stawią się razem ze mną, jeśli sobie tego życzysz, pani. Odnośnie mojej obecności tutaj, to po prostu postanowiłem sprawdzić, czy mogę jakoś pomóc, ale wygląda na to, że żołnierze sami sobie poradzili.

Dochado proponuje lady Cynis moją pomoc w przesłuchaniu, patrząc się na mnie znacząco. Nic dziwnego, pewnie użyli swoich mocy na oczach tego nieprzytomnego człowieka. Misa i tak już chyba coś podejrzewa, więc będę musiał jakoś go przekonać, by przemilczał parę spraw. Jeszcze za wcześnie, byśmy się ujawnili.

-Rzeczywiście, mógłbym pomóc. Nie wątpię, lady, że poradzisz sobie sama, ale mnie też ciekawi, co takiego skłoniło tego człowieka do wejścia w środku nocy do gniazda nieumarłych bez żadnej broni ani wsparcia. Wątpię, by po prostu zachciało mu się grabić krypty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Chyba powinienem uciekać, ale... Jak mam to zrobić? Za dużo ludzi, bieg dachem mógłby się źle skończyć, a poza tym jeszcze zwróciłbym na siebie uwagę. Z drugiej strony jeśli tu zostanę, ktoś może mnie w końcu zauważyć. Ciekawe co powiem, jak mnie złapią. Przepraszam tylko tędy przechodziłem? Dobre sobie. Może uda się wykorzystać Iozego. Co chwila będę spoglądał jego oczami na okolicę czy nikt nie będzie się patrzył w moją stronę. Wykorzystam najlepszą okazję, zeskoczę i pójdę jakąś ciemną alejką. Spokojnie, dostojnym krokiem skieruję się do mojej oberży - szybki krok mógłby wzbudzić podejrzenia. Gdyby jednak ktoś mnie zauważył i zapytał co robię, powiem mu, że usłyszałem hałas i chciałem sprawdzić co się dzieje. To może się udać. A jutro, gdy wstanę, znajdę moich towarzyszy i dowiem się dokładnie co tu zaszło. Jeśli to oni maczali w tym swoje palce, po prostu się na nich wy... Nie, drzeć się mi nie przystoi. Odpowiednią tonacją głosu dam do zrozumienia, że koniec ich wybryków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Arion

Po twojej propozycji Misa zabębniła z wahaniem palcami po udzie, a milczący towarzysz pokręcił głową. Nie poddałeś się jednak i korzystając ze swoich niezwykłych zasobów wiedzy biurokratycznej dodałeś do swojej poprzedniej propozycji kilka argumentów z dziedziny prawa i prawa karnego okolic. Wyraźnie zrobiły one wrażenie na Smoczych i po chwili podążałeś z nimi oraz nieprzytomnym więźniem ku budynkowi więziennemu. Zajęliście odizolowaną, ciasną i ciemną salkę służącą przesłuchaniom. Przesłuchiwany jest jeszcze nieprzytomny, ale lada chwila się obudzi - masz zatem chwilę, by zastanowić się nad swoimi pytaniami, a może też chcesz zadać jakieś Ziemskim?

Rzut #1 - pula 10, trudność 4, 3 sukcesy - porażka. Rzut #2 - pula 10, trudność 5, 6 sukcesów - powodzenie!

Maia

Niemal natychmiast udaje ci się odnaleźć uciekającą postać - skierowała się w stronę cmentarza, poruszając się płynnymi susami po dachach budynków - może zatem nie była to ucieczka? W każdym razie ów tajemniczy osobnik poruszał się na tyle szybko, że udało się ci go dopaść dopiero pod samym cmentarzem, i to dzięki przypadkowemu wtrąceniu się Roygle'a...

Dostrzeżenie Abyssala: trudność 3, pula 6, 9 3 4 3 9 10 - sukces +1.

Roygle

Jako, że sytuacja zdawała się powoli uspokajać, ostrożnie przeszedłeś na drugą stronę dachu budynku, na którym stałeś, aby tam zeskoczyć na ziemię. Już wyszukiwałeś wzrokiem dogodnego miejsca, gdy ostrzegawczy krzyk Ioze sprawił, że podniosłeś wzrok i w ostatniej chwili uskoczyłeś z drogi ledwo widocznej, zakapturzonej postaci, która, po części w wyniku tak bliskiego spotkania, nieco zmieniła tempo, by zatrzymać się na skraju dachu. Rozejrzała się po terenie cmentarza, po czym wydała syk wściekłości...

Maia i Roygle

Maia dołączyła do Roygle'a i ściganego w momencie, gdy ten ostatni z sykiem wściekłości odwrócił się ku wam i posłał po trzy niewiarygodnie ostre noże, przed którymi jednak zdołaliście uskoczyć. Wszystko wskazuje na to, że bez walki się nie obędzie, a wam przypadła rola niewygodnych świadków. Roygle ponadto wyczuł, że wygląda na zwykłego śmiertelnika i, jako w takiej sytuacji łatwiejszy do ubicia, może być kuszącym celem dla wrogich noży... przynajmniej w najbliższym czasie.

Powyższa scena zachodzi już po tym, jak Cynis, Słoneczni i reszta wojska opuściła cmentarz, zatem najbliższa okolica jest pusta.

Arvin i Dochado

Jeden po drugim wracacie do Kulawego Johna i udajecie się na zasłużony spoczynek, każdy w swoim pokoju. Noc zdaje się być spokojną, chociaż kto wie - może coś jeszcze się dziś wydarzy?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co za noc... Trzeba odpocząć. Udałem się więc do Kulawego Johna znajdując po drodze Kamayo. Na szczęście nic jej się nie stało. Muszę jej poświęcić więcej czasu, ostatnio chyba trochę ją zaniedbałem przez te podróże i walki. Na miejscu nie zwracając większej uwagi na Arvina czegoś się napiłem, kupiłem dla niej sztukę mięsa i poszedłem do sypialni. Usiadłem na łóżku i dałem jej posiłek. Niech ma, z tego co pamiętam to ostatnio posmakowała tylko ręki tamtej szumowiny z lasu. Nie zazdroszczę jej. Potem jeszcze trochę głaskania i kładę się spać. Trzeba zregenerować siły i Esencję, a poza tym niewiele mam teraz do roboty. Arion przesłuchuje więźnia, Maya robi coś w mieście, Roygle zatrzymał się gdzie indziej, Arvin pewnie prędzej czy później sprowokuje jakąś bójkę, a ja nie chcę brać w tym udziału. Kamayo widocznie chce jednak wybrać się na miasto i skorzystać z nocy. Pozwalam jej i wypuszczam. Jasne, to duży, drapieżny kot, ale nikogo nie zaatakuje, a o tej porze i nie wystraszy, zresztą potrafi się kryć. Jeśli coś się stanie, to może dać mi znać dzieląc jakiś zmysł, to powinno mnie obudzić.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpadam za dziwaczną istotą na cmentarz i widzę jednego ze swych towarzyszy, który akurat na coś się przydał. Kolejną paczkę ostrych prezentów omijam nie zwalniając biegu, odbijam się od nagrobka, przebiegam kilka kroków po murze i niemal rzucam się na przeciwnika celując w niego ostrzem Toma. Zachowuję jednak na tyle kontroli by płynnie wylądować i przejść do kolejnego ataku, nawet jeśli to coś uniknie pierwszego. Widzę, że preferuje walkę na odległość, dlatego co by nie robił staram się trzymać bardzo blisko nie dając czasu na dalsze rzucanie. Moje przyspieszenie wciąż działa, więc nie powinno to być trudne. Na wszelki wypadek sięgam też po skrawki cienia. Te otaczają mnie tańcząc niczym mroczne wstęgi wokół mnie, rozmazując moją sylwetkę, tworząc iluzoryczne kopie mojego ciała powielając moje ruchy z różnych kątów. Wiem, że tak długo jak otaczają mnie cienie nie będzie w stanie mnie trafić*. Dlatego bez zastanowienia atakuję starając się skupić całą uwagę przeciwnika na sobie. Mam cichą nadzieję, że Roygle jakoś to wykorzysta.

-------

*Seven shadow oczywiście ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jednak poszli i mogę spokojnie wrócić do siebie. Muszę się dobrze wyspać, bo na tą noc już za dużo atrakcji. A właśnie atrakcje - co robi tu ta zakapturzona postać? Coś mi to przypomina. Wygląda niczym wystrzelona przez mrocznego łowcę strzała, która niechybnie chcę poprowadzić na spotkanie z przeznaczeniem adresata i pokazać mu świat lepszy albo gorszy. Ale zaraz, ta postać biegnie na mnie. Cholera, ledwo przed nią uskoczyłem. A to kto? Czyżby ta gówniara? No tak, z jednego bagna w drugie. A to co noże? Czyżby to paskudztwo chciało nas zabić. Na szczęście cudem uniknęliśmy spotkania z naszym przeznaczeniem. Chyba trzeba to coś unieszkodliwić, ale nie śmiertelnie, bo Maia raczej nie ściga tego bez powodu. Tylko jak to zrobić? Nasz przeciwnik wygląda na szybkiego i zwinnego. Bardzo możliwe, że gdybym użył zwykłego strzału z Ognioróżdżki, to by się z tego wywinął co najwyżej z drobnymi problemami. Niby mogę wspomóc swoją próbę esencją tak, że atak będzie wykonany o wiele szybciej i precyzyjniej, ale to by go zabiło i ta gówniara mogłaby się nieźle obrazić. Więc co mam zrobić? Chyba wiem, ale wymagałoby to odwrócenia uwagi przez Maię, a na dyskusje nie mamy czasu. O! Właśnie to robi. Lepiej się złożyć nie mogło. Wystrzelę w tą postać drobną kulkę ciemnego światła. Przy odrobinie szczęścia nie zauważy tego, a Ioze niepostrzeżenie chwyci ją za ramiona i ciśnie o ścianę. Ogłuszenie gwarantowane...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy więzień się obudzi zadaję mu standardowe pytania. Kim jest, jak dostał się na cmentarz, co robił w krypcie, po co i dlaczego, co się stało.

I tu pojawi się problem, przez który tu przyszedłem. Nie mogę dopuścić, by wygadał się na temat Namaszczenia Arvina i Dochado. To zniszczyłoby wszystkie postępy, które do tej pory osiągnęliśmy i prawdopodobnie kosztowałoby nas życie. Nie mogę na to pozwolić. Cynis Misa może i coś podejrzewa, ale tak długo jak nie ma jasnego dowodu nie może nam nic zrobić.

Tak więc kiedy pojawi się ta kwestia, zrobię wszystko, by więzień to przemilczał. Nie wiem jeszcze jak, może poślę mu znaczące spojrzenie, może wykorzystam moment nieuwagi Smoczych i zaszepcę mu do ucha, a może jakoś ukryję w moich słowach odpowiednią aluzję. Jedno jest pewne: nikt inny w tym pokoju nie może wiedzieć, że w jakiś sposób wpływam na zeznania przesłuchiwanego. W przeciwnym razie będzie jeszcze gorzej.

---------------------------------

Wydaję punkt siły woli i "nakierowuję" cnotę Pewności, by zwiększyć pulę kości w następnym rzucie o jej wartość (uzgodnione z MG).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Arion

Długotrwała interrogacja, pełna sugestywnych, to jest sugerujących mnóstwo bólu, uwag, domyślnych niedomówień, konkretynch gróźb, łamania palców, a pod koniec i krzyku, przyniosła wam wiele ciekawych informacji. Mężczyzna, o imieniu Norkar, człowiek bliżej nieokreślonego zatrudnienia, został wynajęty wraz z drugim, podobnym jemu typem przez kogoś wyglądającego na "sługusa kakiegoś jaśnie pana mocno usiłującego nie wyglądać na sługusa jaśnie pana". Mieli doprowadzić jakiegoś cudzoziemca na cmentarz i wprowadzić do wskazanej krypty. Obaj dostali pokaźną zaliczkę, więc skwapliwie przystali na warunki.

W centrum krypty jednak okazało się, że obaj zostali wystawieni do wiatru. Tajemniczy eskortowany, okrutnie chudy i odziany w czarne szaty z kapturem, zaczął na miejscu robić coś. Po dłuższej chwili niepodziewanie i jednym ruchem wbił rytualny sztylet w towarzysza, zabijając go po chwili okropnego wrzasku. Jak na dziwaczną komendę dawno zmarli zaczęli powstawać i kierować się ku wyjściu. Kiedy osobnik w czarnych szatach zwrócił się ku Norkarowi, ten nagle odzyskał władzę w nogach i począł uciekać. Parę chwil potem wpadł na Arvina i Dochado, a dalej już prawie nic nie pamięta, poza ciągłym nacieraniem żywych trupów.

Śledztwo w sprawie pracodawcy będzie przeprowadzone osobno.

Maia, Roygle

Po krótkim starciu, gdzie siedem cieni dwukrotnie uchroniło Maię od ran, wreszcie udało się jej trafić przeciwnika, wyrządzając pewne rany. Ten w odpowiedzi urokiem spowolnił wyraźnie ruchy Maii i Roygle'a i miał właśnie zadać cios...

Ioze spadł na wroga z przestworzy, niczym strzała... Skończyło się jednak na paskudnej szramie na policzku Abyssala, gdy ten zdołał rozpaczliwym zrywem uniknąć ataku orła. Znajduje się on teraz na krawędzi dachu budynku, na którym wszyscy stoicie, Roygle jest przy innej krawędzi, a Maia w centrum. Widzicie, że jego rany krwawią teraz obficie...

Każdy rzut postaci graczy uzyskał dokładnie cztery sukcesy - niestety Abyssal zazwyczaj miał więcej.

Rany Abyssala: 3L (nóż po soaku) + 2L (orzeł po soaku) - poziom -4

Arvin, Dochado

Spokojnie wypoczywacie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaka szkoda, że nie udało się Iozemu, ale powinien ponawiać atak do skutku. Teraz jest dobra okazja do unieruchomienia naszego przeciwnika. Stoi na krawędzi, a to bardzo niebezpieczne miejsce - dla niego oczywiście. Lepszej okazji mieć nie będę. Szybko zaczynam wykorzystywać esencję otoczenia, aby wytworzyć nagły blask, który powinien oślepić wroga i przy okazji poprawię swoje zdolności strzeleckie*. Przy odrobinie szczęścia niepostrzeżenie wyciągnę swoją ognioróżdżkę i wystrzelę w stopę. Przewróci się albo pod wpływem oślepienia, albo strzału. W odwodzie jest jeszcze Ioze. Tak czy inaczej jestem skazany na sukces, jednak ostrożności nigdy za wiele i będę gotów na atak z zaskoczenia**

*Pierwsza Doskonałość Łucznictwa - 5 motek oraz Wyciągnięcie Błyskawicznej Zemsty

**Cień Ponad Wodą

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W myślach wzdycham z ulgi. Najwyraźniej się udało, Cynis Misa się nie zorientowała. Zeznania więźnia są interesujące. Wygląda na to, że to wszystko odbyło się zlecenie kogoś bogatego i wpływowego. I ten cudzoziemiec... Sprawił, że umarli powstali z grobów? Jakaś mroczna magia? Czy śmiertelnik byłby zdolny do czegoś takiego? Muszę powiedzieć o tym Roygle'owi, on będzie wiedział.

Jeśli Cynis Misa nie ma mi nic powiedzenia, żegnam się i idę do gospody, w której zatrzymałem się razem z moimi towarzyszami. To był długi dzień, a następny będzie chyba jeszcze gorszy. Muszę wypocząć i podzielić się nowinami z resztą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Pozwalam aby Esencja płynęła przeze mnie, wypełniła mnie, płonęła wokół mnie. Nigdy jeszcze nie musiałam tak walczyć. Jakaś cząstka mnie, ta, która wychowała się na ulicy, podpowiada abym uciekała, schowała się gdzieś. Przeważa jednak co innego. Już dawno temu miałam dość uciekania. Dość strachu. Dość niepewności. Oto kim dziś jestem. Jestem zabójczynią. Lepszą niż ta cienista szkarada z krwią płynącą z czoła. Atakuję bez wahania, odrzucając raz na zawsze wszelkie wątpliwości. Oto kim teraz jestem. I mam z tego kupę radochy.

Cienie wokół mnie tańczą, ostrze noża błyszczy mlecznym światłem, przepełnia mnie potęga. Chcę go po prostu zrzucić z dachu, jeśli uniknie, skoczę ciągnąc go za sobą i w locie zadając kilka błyskawicznych ciosów, by na koniec poprawić połączeniem but-jego głowa-ziemia. Jeśli spróbuje jakoś kontrować cienie mnie ochronią.

Gues what... aktywuję kombosa :P Acz nie chce mi się teraz liczyć ile dokładnie na to wydam :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Maia, Roygle

Próba zepchnięcia cienistego z dachu zakończyła się w dość niespodziewany sposób, gdy ten nagle okazał się stać naprawdę jakiś metr obok miejsca, w którym go widzieliście, samemu skacząc w dół. Maia natychmiast podążyła za nim, zadając serię ciosów w powietrzu, wszystkie jednak zostały uniknięte. Z nadludzką zręcznością odbił się w bok rękoma od ziemi i natychmiast zaczął bieg - teraz wyraźnie chodziło mu o ucieczkę. Nie zdążył jednak uciec - parę sekund później dosięgnął go płomień z ognioróżdżki Roygle'a. Ohydny sykowrzask towarzyszący konaniu postaci palonej żywcem brzmiał dłuższą chwilę, ale w końcu dobiegł końca. Dogorywające szczątki zdawały się nie mieć przy sobie nic godnego uwagi, a jedyne co mogliście zauważyć to paskudne i głębokie szramy na resztkach gardła... Nagle Maia znalazła niemal całkiem spopielony strzęp papieru, na którym widać było szkic... czegoś. Wiedziona przebłyskiem intuicji pokazała go Roygle'owi - ten po dłuższej chwili wpatrywania się i grzebania w pamięci rozpoznał w narysowanym urządzeniu fragment jakiejś bardzo, bardzo starej maszyny bojowej. Może.

Możecie opisać swoje dalsze akcje kończące noc.

Test na spostrzegawczość: 3 sukcesy

Test na wiedzę: 3 sukcesy

Arion i towarszysze

Następnego dnia wczesnym południem Arion zabrał Arvina i Dochado do rezydencji Ziemskich. Lady Misa przyjęła ich w biblioteczce. Po introdukcji bez zbędnego zwlekania przeszła do sedna sprawy:

- Będę mówić krótko: dziś rano otrzymałam informacje, że w pewnej odległości od miasta znajduje się nielegalne wykopalisko prowadzone przez... być może pewnego bardzo bogatego i wpływowego osobnika. Normalnie zajęłabym się tym osobiście, lecz w świetle niedawnych wydarzeń muszę dokonać osobistej interwencji i potrzebuję kogoś nieuwikłanego w lokalne powiązania... i łapówki. Jeśli zgodzicie się pracować dla mnie, przekażę wam dalsze informacje.

Oczywiście możecie opisać, co robiliście do południa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma to jak porządny sen w miarę odrobaczonym łóżku. Nad ranem zobaczyłem Kamayo zwiniętą u przy łóżku i drzemiącą. Widać wróciła już jakiś czas temu, jak spałem. Pogłaskałem ją lekko i zszedłem na dół. Właściciel też był już na nogach, więc zamówiłem coś na śniadanie. Zastanawiałem się też, co teraz. Arion zebrał trochę informacji od tamtego z cmentarza, udało mu się też zataić informacje o naszej prawdziwej naturze. Jakaś mroczna magia... Roygle powinien nad tym pogłówkować. Wracając jednak do pytania co teraz, to postanowiłem udać się na rynek i jednak kupić tę procę. Małe, niepozorne, amunicja wala się wszędzie, dobra broń w kryzysowych sytuacjach. Wyszedłem więc z karczmy i po krótkiej wycieczce zdobyłem co chciałem. Całkiem niezła, w każdym razie raczej wyglądała najlepiej ze wszystkich i nie rozleci się po pierwszym użyciu. Wróciłem do tymczasowej siedziby, a tam już czekał Arion.

Niezły domek. Naprawdę niezły, w każdym razie porównując z resztą budynków w tym mieście. No i pani gospodarz ma dla nas zlecenie. W sumie... za wiele roboty tu nie ma, a ja lubię spokój, nie nudę. Zawsze istnieje też szansa, że dowiemy się czegoś ciekawego. Wykopaliska, może jakieś pozostałości z przeszłości?

- Hmm, ja się zgadzam.

Tyle. Resztę gadania zostawiam dla Ariona, choćby wynegocjowanie nagrody. Chyba już poznał tą całą Misę odrobinę. Spoglądam też na niego ciekawy, jak się będzie miała sprawa z barbarzyńcami. Chciałbym to jakoś rozwiązać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przebudzeniu się zjadłem śniadanie i podzieliłem się się z moimi towarzyszami wszystkim, czego się dowiedziałem oraz wyjaśniając im swoje plany. Następnie udałem się do Albatrosa, aby zdać podobną relację Roygle'owi, poświęcając szczególną uwagę dziwnemu cudzoziemcowi i magii, której najwyraźniej użył. Po usłyszeniu jego odpowiedzi na ten temat odczekałem do południa, po czym razem z Arvinem i Dochado poszedłem na spotkanie Lady Cynis.

-Oczywiście, Lady. Zajmiemy się tym.

Kto wie, może ten "ktoś bogaty i wpływowy" ma powiązania z osobnikiem, który przebudził zmarłych. A kiedy zdobędziemy zaufanie Misy, będziemy mogli zająć się też barbarzyńcami. No i może wreszcie dowiemy się czegoś o skradzionej esencji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Cóż, nie chciałem go zabijać, ale widocznie inaczej się nie dało. Szkoda tylko, że musiał tak cierpieć przed śmiercią. Powiesz mi teraz gdzie spotkałaś to co coś i w jakich okolicznościach tak się z tym zaprzyjaźniłaś?

Czekając na odpowiedź Mai uważnie przyglądam się szkicowi. Gdybym miał zgadywać byłaby to stara maszyna bojowa, ale równie dobrze może to być coś innego. Bez całości nic z tego nie zrobię. Całe szczęście spaliło się to niedawno, więc jest szansa na odtworzenie rysunku. Wyciągnąłem skórzany woreczek i przyłożyłem dłoń do otworu. Przez chwilę zabrakło mi tchu, tej smarkuli pewnie też, ale to efekt zassania okolicznego powietrza. Po tym szybko zawiązałem woreczek, aby nic z niego nie uciekło. Mam nadzieję, że udało mi się zdobyć spalone cząstki papieru, bo bez nich nie uda mi się odrestaurować oryginału.

- Mam nadzieję, że nam się poszczęści. Jeśli uda mi się znaleźć jutro na targu odpowiednie składnik do rytuału, to dowiemy się przedstawiał ten szkic. Teraz lepiej wracaj do swojej karczmy, tak ja to zaraz zrobię. Na tę noc przygód nam wystarczy. Nawet nie pytaj o co chodzi, rano ci wyjaśnię.

Po wysłuchaniu tego co miała do powiedzenia Maia, ruszyłem do Albatrosa. Miałem tylko nadzieję, że na targu znajdę jakikolwiek oszlifowany klejnot, skórę niedźwiedzia i krew magicznego stworzenia. Gdyby mieli krew smoka, byłbym zachwycony, ale najwyżej użyję własnej krwi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Po wczorajszej zabawie przydał mi się porządny sen. Rano obudziłem się wypoczęty, rześki i gotów do obijania kolejnych parszywych pysków. Nie widząc ciekawszych perspektyw na nadchodzący dzień zgodziłem się pójść z Arionem. Wpuszczono nas szybko i bez kłopotów, nie podobała mi się jedynie ignorancja tych ludzi. Powinni zachowywać się zdecydowanie bardziej uprzejmie. Spojrzałem na kilku służących z groźną miną, co trochę poprawiło mi humor po tym chłodnym przyjęciu.

- Skoro pozostali się zgadzają, ja też nie mam nic przeciw. Widocznie znów musimy załatwiać sprawy za niekompetentne władze - rzuciłem od niechcenia po usłyszeniu słów Lady Misy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W pałacu Cynis - odpowiedziałam z radosnym uśmiechem. - Był taki uroczy. Szkoda że go zabiłeś, chciałam go sobie zachować. Ale przynajmniej walka z nim była zabawna. Swoją drogą, wiesz może czy on był?

Niestety czarodziej zajął się jakimiś swoimi zabawkami. Zrobił coś dziwnego, przez co przez chwilę nie mogłam oddychać. Dobra, to chyba znak, że czas się zmywać. Przez chwilę myślę co dalej. Noc była w sumie satysfakcjonująca. Mam ochotę zrobić jedną rzecz, ale może lepiej będzie jeśli się prześpię, zanim wpakuję się w kolejne tarapaty.

Budzę się tuż przed wschodem słońca, po zaledwie kilku godzinach snu. W porannej szarudze przemykam nad powoli budzącym się miastem. Moim celem jest pałac Cynis Misy. Szukam szansy na dostanie się do okna sypialni władczyni. Mam do niej kilka pytań i być może zdążę je zadać, zanim ta wezwie straże lub spróbuje mnie wykończyć osobiście...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Maia

Dostanie się do budynku nie nastręcza trudności, podobnie jak przekradanie wewnątrz i na zewnątrz. Znalezienie jednak właściwej sypialni... Od razu trafiłaś na jakąś sypialnie luksusową, ale pustą i najwyraźniej nie używaną tej nocy. Po kwadransie byłaś już w każdej sypialni; znalazłaś jeszcze dwie puste i kilka innych, zajętych, ale nie przez Lady Misę.

Zdaje się, że Cynis Misa w ogóle nie spała tej nocy. Musisz się szybko zdecydować, czy próbujesz ją odnaleźć mimo to, czy może ewakuujesz się z budynku zanim ktoś cię przypadkiem nie dojrzy.

Roygle

Na pytanie o krew smoka kupcy patrzyli tylko przestraszonym wzrokiem, bo i o smokach innym niż boskie Smoki Żywiołów nie słyszeli, a jedynym innym przedmiotem o podobnej nazwie byłaby krew Smoczych, a tej nikt normalny (zresztą nienormalny też) by nie posiadał ani tym bardziej sprzedawał. Krwi magicznego stworzenia również nikt nie posiadał, bo i tu Czarowni byli strasznymi istotami, a nie rzeczami do łowienia i sprzedawania na części. Czekający cię rytuał będzie bardzo wymagający i pracochłonny, będzie trwał cały dzień, a i tak nie wiesz, czy ci się uda bezbłędnie.

Arion et co.

Mina Lady Misy nieco rozjaśniła się. Jej towarzysz rozłożył na stolę mapę okolicznych terenów i wskazał miejsce oddalone o mniej-więcej tydzień drogi od miasta.

- Wykopalisko znajduje się w tej okolicy - powiedział cichym, lecz wyraźnym głosem. - Cokolwiek tam znajdziecie, nie ruszajcie, nie zabierajcie ze sobą. Tak będzie lepiej. Niemniej, wszelkie prace wykopaliskowe muszą zostać nieodwracalnie zatrzymane. Jak tego dokonacie, nie obchodzi nas.

- Możecie napotkać bardzo... silny opór - powiedziała Cynis Misa. - Ale nie sądzę, aby to was powstrzymało; inaczej zwróciłabym się do kogo innego.

Rozmowa powoli dobiega końca. Zanim opuścicie budynek możecie zadać ewentualnie jakieś pytania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, kawałek drogi jest, ale trudno. I ciekawe, co takie próbują tam wydobyć. Coś jeszcze sprzed powstania Imperium? Zobaczymy, zakazali nam czegokolwiek ruszać, ale jeśli będziemy ostrożni...

- Lady, jeśli nie jest to problemem, to chcielibyśmy, a w każdym razie ja chciałbym, dowiedzieć się nieco więcej. Czy ten bogacz sprawia takie problemy, że jego działania panią zaniepokoiły? Czy poza najętymi oprychami możemy spodziewać się czegoś jeszcze?

Ciekawe, czy odpowie. Pewnie będzie się starać rozsądnie dozować informacje, tak żebyśmy wiedzieli wystarczająco dużo aby dalej nie grzebać, ale również bez ewentualnych niewygodnych szczegółów. Zresztą zaraz się przekonamy. Grunt, że znowu jest coś do roboty, a plusując u niej będzie potem łatwiej przekonać ją do pozwolenia na działania z barbarzyńcami. Reszta ciągle chyba pamięta. Nie odpuszczę prosto.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To było do przewidzenia, że nie uda mi się znaleźć potrzebnych specyfików do wykonania rytuału. Trzeba będzie znaleźć jakieś dobre substytuty. Niby moja krew by wystarczyła, ale nie mam pewności czy korzystając z tego nie zakłócę praw natury, to podchodzi pod nekromancję, a tego wolałbym uniknąć. A gdybym tak znalazł w tym mieście jakiś magiczny minerał? Choćby orichalconium. Tak, to może się udać.

Całe szczęście mieli tu jubilera, u którego już wcześniej kupiłem klejnot, jednak zdziwił się, gdy zapytałem go o orichalconium, nie wiedział co to jest. Natomiast potoczna nazwa, jaką jest złoty orszylak, natychmiast oświeciła nie tylko jego umysł, ale również oczy - dziad zdarł ze mnie horrendalnie wysoką cenę i do tego za tak małą ilość towaru. Miałem nadzieję, że będzie się opłacało.

Kolejnym etap moich zakupów była jaszczurka i jedzenie dla niej. Z tym już nie było problemów, więc po chwili udałem się do Albatrosa, aby przygotować się do rytuału.

- Nie wpuszczaj do mojego pokoju nikogo. Jeśli ktoś do mnie przyjdzie, powiedz, że jestem niezwykle zajęty i będę dostępny dopiero jutro. No i podaj mi butelkę jakiegoś dobrego wina. - rzekłem do oberżysty, a po otrzymaniu trunku ruszyłem do swojej izby.

Zamknąłem drzwi i dla pewności nałożyłem na nie magiczną pieczęć, która utrzyma je przez krótki czas w zawiasach, gdyby ktoś próbował się wedrzeć. Wyciszenie hałasów z zewnątrz też by się przydało, nic nie mogło mnie rozpraszać.

Potem już skupiłem się tylko na rytuale. Najpierw skruszyłem orichalconium i dodałem je do jedzenia jaszczurki. Widać miałem szczęście, bo gadzina była chyba bardzo głodna i szybko zjadła. Odczekałem jakieś pięć minut, zabiłem zwierzątko i zebrałem jej krew we flakonik. Minerał musiał szybko rozejść się po krwiobiegu, gdyż "płynne życie" połyskiwało złotymi drobinami. W końcu doznałem drobnej poprawy humoru. Następnie naciąłem nożem swoją dłoń, aby moja krew mogła spokojnie spływać do naczynia. Czerwona ciecz powoli sączyła się z nacięcia. Czułem jej ciepło, czułem odpływającą cząstkę mnie. Po paru chwilach nastał moment, gdy ludzka krew zmieszała się ze zwierzęcą - miałem gotowy "atrament". W dalszym ciągu przygotowań powoli rozlewałem na podłodze wino w kształt koła, a w nim zamkniętej trzyczęściowej klepsydry, na środku której położyłem skórę niedźwiedzia nieowłosioną stroną do góry. Te kształty powinny utrzymać harmonię esencji. Po tym czasie krew była już dość zmieszana, zatem mogłem do niej dodać zawartość woreczka, w którym w nocy zawarłem powietrze z pobliża spalonej ofiary. Wszystko było już prawie gotowe. Położyłem ocalały kawałek szkicu na niedźwiedziej skórze i usiadłem w pobliżu. Ostatnią rzeczą jaką musiałem zrobić było utworzenie magicznego zespolenia fiolki z klejnotem tak, aby działało to jak pióro - z naczynia wypływała krew i powoli ściekała po kamieniu na najostrzejszy wierzchołek. Potem zapadłem w magiczny trans i powoli, telekinetycznie unosiłem "pióro" tuż nad skórą. Każdy ruch narzędzia odbywał się w bardzo wolnym tempie. Gdyby wszystko poszło dobrze, następnego dnia powinienem mieć idealną kopię tego, czym był szkic przed spaleniem. Może wyjaśnią się jakieś tajemnice?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam żadnych dodatkowych pytań, więc milczę, pozwalając Dochado mówić. Arvin jest jak zwykle bezczelny, ale Misa zdaje się tym nie przejmować. Mam nadzieję, że się nie wypapla, że jesteśmy Namaszczonymi albo zrobi coś równie głupiego. Jak dotąd nie udało mu się nas wpędzić w poważne kłopoty, co oznacza, że muszę stale mieć się na baczności. Nie jest złą osobą, ale na Słońce, ten człowiek to jeden, wielki, chodzący skandal, który tylko czeka, by się wydarzyć. Im mniej ma do czynienia z ważnymi osobistościami, tym lepiej dla nas wszystkich. Przynajmniej Dochado jest rozsądny.

Cieszę się, że Misa powiedziała, że nie obchodzi jej sposób przerwania prac wydobywczych. Może uda mi się przemówić zajmującym się nimi ludziom do rozsądku. Z drugiej strony, wykopalisko jest nielegalne, więc powinni pójść za to więzienia. To nieco komplikuje sprawy, w końcu nikt nie idzie siedzieć po dobroci. Zobaczymy na miejscu, jak to wygląda.

Kiedy rozmowa się kończy, żegnam się uprzejmie i idę z towarzyszami do wykopalisk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Ciekawi mnie tylko, czego nam nie mówisz - rzuciłem mimochodem i skierowałem się ku wyjściu. Nie miałem zamiaru spędzać tu ani chwili dłużej, ludzie uważający, że są ważniejsi niż są naprawdę wyjątkowo działali mi na nerwy. Już ja się postaram, by era Słonecznych znów nastała, wtedy takie Cynis Misy będą mogły co najwyżej zarządzać nic nie znaczącymi wioskami na zadupiu. Na zadupiu zadupia, mówiąc ściślej.

- To jak, panowie, idziemy się zabawić? Skoro możemy zrobić z tym wykopaliskiem, co nam się żywnie podoba, to ja mam kilka propozycji.

Uśmiechnąłem się radośnie pod nosem i pogwizdując wesoło poszedłem w kierunku stajni. Po to mam konia, żebym nie musiał drałować wszędzie na piechotę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...