Skocz do zawartości

Jacek Dukaj - twórczość


ugryyy

Polecane posty

Mały upik.

Jako że niedawno przeczytałem Czarne Oceany, a tematy poświęcone pojedynczym książkom cieszą się średniawą popularnością, postanowiłem ożywić ten temat. Kto zagląda na Goodreads i po angielsku czytuje, ten opinię moją już zna. A jako, że pewnie osób tych jest tu zero, to napiszę raz jeszcze.

Całość do gustu przypadła mi średnio. Sam do końca nie wiem dlaczego. Niby książka ma wszelkie zagadki na przebój - ciekawą akcję, dobrze skonstruowany świat i spójną wizję przyszłości. Jednak wszystko wzięte razem do kupy nie przemówiło do mnie. Wizja wojen ekonomicznych wydaje się być niebezpiecznie realna, ale i tak czegoś mi zabrakło. Może odrobiny pasji? Całość była chyba dla mnie nieco zbyt 'sucha'. Może to być wina języka, a może i głównego bohatera zakutego w okowy konwenansów pilnowanych przez kamery. Warto spróbować, ale szału nie obiecuję. Jak na razie chyba najgorsze dzieł Dukaja, które dane było mi czytać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Niedawno, przed sesją i w trakcie, szukałem sobie w Empiku jakichś krótkich książek do czytania (bo niby trzeba było się uczyć a nie spędzać całe dnie czytając coś długiego ;) ) i trafiłem na Extensę. Bardzo mi się spodobała, taka inna niż to co do tej pory czytałem. Następnie przeczytałem Córkę łupieżcy i też wrażenia mam bardzo pozytywne. W obu mi się podobało bardzo to, że obie działy się w takich dziwnych światach i na początku nie było wiadomo za bardzo co się w tych światach dzieje. Na przykład taki "lsen" o którym na początku w ogóle nie wiadomo co to jest, i dopiero w trakcie czytania powoli się wyjaśnia. Fajnie było tak powoli odkrywać podczas czytania coraz więcej rzeczy na temat świata, w którym dzieje się akcja. :)

Ostatnio kupiłem Czarne oceany i dopiero zacząłem czytać. Mam nadzieję że też będzie ciekawe :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ZombieKitten - to właśnie w Dukaju lubię, odkrywanie jego wykreowanych rzeczywistości + oczywiście język, fabuła i barwne postacie :) a co do czarnych oceanów - rzeczywiście, nie porywają. jakieś takie niepoczytne

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moc kreacji to rzeczywiście jedna z najmocniejszych stron Dukaja. Od Perfekcyjnej Niedoskonałości po Lód. Potrafi on tworzyć światy bardzo odległe od naszych - tworzy je pomysłami i językiem. Potrafi też przemienić świat bardzo nam bliski w bardzo obcy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Widzę, że prócz wzmianek odnośnie zapowiedzi w temacie nie pojawił się pełny post odnośnie ?Wrońca?, toteż postaram się tę zaległość nadrobić :>

Osobiście - bardzo mi ta ksiązka przypadła do gustu. Bo choć mocno odbiega od tego, co Dukaj pisał do tej pory - styl prostszy, a opisy niezbyt rozwinięte - to jednak książka ta ma w sobie istną magię. Czuć oniryczny klimat jak z koszmaru sennego i poczucie dojmującej bezsilności względem systemu. W połączeniu z ciekawą symboliką oraz niesmowitymi rysunkami oraz akcją, która gna przed siebie jak dzika, otrzymujemy książkę, którą można spokojnie łyknąć w jedno posiedzenie :)

Około rok temu miałem niesamowita przyjemność uczestniczyć w spotkaniu autorskim z Jackiem Dukajem zorganizowanym przy okazji promocji ?Wrońca? i w jego trakcie przyznał on, że napisanie tej książki nie przyszło mu łatwo. Głownie dlatego że ten styl nie jest jego i sam musiał się hamować przed pisaniem bardziej złożonych i rozbudowanych zdań :>

Przy okazji tego spotkania mówił też, że w jakich - nomem omen - bólach rodzi się ?Król Bólu?. Wszystko wskazuje jednak na to, że zbiów ów w końcu wylazł na świat. Premiera - koniec listopada. Będzie w sam raz na Mikołaja lub pod choinkę :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Okej, kto czyta Króla Bólu? Ja miałem straszliwe problemy z rozpoczęciem, ale wreszcie rozpocząłem Linię Oporu i... whoa. Po prostu whoa.

Od dawna żadna lektura tak mnie nie poruszyła. Wizja świata (co tam świata, Polski właśnie) jest po prostu porywająca - to chyba najlepszy przykład socjologicznej fantastyki bliskiego zasięgu z jakim w życiu mamy do czynienia. Dukaj na podstawie ekstrapolacji istniejących trendów kreśli wizję czysto konstruktywistycznego społeczeństwa. Czego tam nie ma... Podziały miasto-wieś? Proszę bardzo, rozwój techniki i związana z nim arbitralność kulturowa sprawiły, że wszelkie podziały są w pełni zrelatywizowane - a jednocześnie świat bazujący na umowności zupełnie odłączył się od starego świata bazującego na twardych założeniach. Negocjowalna tożsamość? No raczej, związana z wynalezieniem gejdżyzmu, neurokognitywistycznego triku pozwalającego przestawić się na innego siebie. Publicyzacja prywatności? Fejsbuk forewer, mentalny voyeuryzm i mentalna 'ściana' 24/7. Państwo dobrobytu? W tej wizji państwo zapewnia automatyczne rozwiązanie (nie ucieczkę!) wszelkich trosk, czy chodzi o pieniądze, dzieci, choroby i starość, przekonania polityczne, religijne lub ideologiczne. Efekt? Zatracenie sensu życia przez postmodernistyczne społeczeństwo - ale to też da się rozwiązać, dostarczymy państwu sens życia w każdym kroju i rozmiarze.

Jak mówiłem, whoa. Na razie nie jestem nawet w połowie tej mikropowieści, ale nie mogłem czekać by się z wami podzielić swoimi przemyśleniami - bo z czego tam Dukaj nie zawarł i z kim nie polemizuje. Obrywa się wszystkim od lewa (dokłada Marksowi i wszelkim apologetom anarchizmu) do prawa (ideologom praw rynkowych i fanatykom religijnym). A bottom line jest taki: w chwili gdy wszystko jest możliwe (a przez to negocjowalne), wszelkie założenia - czy to tożsamości jednostki czy identyfikacji grupowej - zostają sprowadzone do jednego mianownika - mody. Jak to ładnie ujął autor: w takim świecie można być liberałem, ale nie można być konserwatystą.

Oczywiście widzę też pewne braki i naciągnięcia (no i przede wszystkim fakt, że na razie fabuła jest tylko zasłoną dymną by pokazać wizję świata), którymi z chęcią się podzielę jeśli tylko znajdą się chętni do dykusji. Tak czy inaczej, jedno jest pewne - dawno żadna lektura mnie tak nie wystrzelała po mordzie; mało tego, ilekroć wydawało mi się, że Dukaj opróżnił magazynek, tylekroć obrywałem z jeszcze większego kalibru. A jeszcz tyle przede mną, och ach... <wraca do książki>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty Kusicielu! Ja może dostanę na święta, a jak nie... to i tak dostanę na święta. Znaczy się - jeśli nie dostanę drogami standardowymi, to będę miał jako prezent od żony. Poświąteczny ze względów finansowych. Ale doczekać się nie mogę.

Choć na razie czekanie osładza mi Dust of Dreams.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja sytuacja jest podobna o tyle, że też nie mam książki i najprawdopodobniej będę ją miał dopiero na święta. Mam jednak pewne obawy, ponieważ część tekstów jest powtórzona, a reszta tekstów rodziła się - nomen omen - w wielkich bólach. Mimo wszystko obawy, że będzie to kolejny ładnie opakowany, ale jednak słaby tekst a'la "Wroniec", nie powinny mieć w tym przypadku zastosowania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm, nie chciałbym wam zbyt wysoko wywindować oczekiwań, bo w ten sposób można się tylko rozczarować. Niewykluczone też, że moje zachwyty też są spowodowane niskim zawieszeniem poprzeczki na wejściu - w sumie zbiorek kupiłem na zasadzie 'nobodukaj', jako że oczekiwałem, że reszta opowiadań będzie na poziomie "Aguerre w świcie", które jest... jest... no powiedzimy, że mi się nie podobało.

Także dla odmiany nieco narzekactwa a propos Linii Oporu (wciąż nie skończyłem, ale coraz bliżej). Przede wszystkim Dukaj pojechał srogo po bandzie (zbliżając się wręcz do dżampnięcia szarka) tworząc nową teologię i wykładając jej podstawy na trzech stronach. Hello~, czy ja tu czytam traktat filozoficzny? Jeśli ten passus okaże się jedynie tragicznie słabym momentem infodumpu, to jakoś wybaczę - ale jeżeli do końca pozostanie jedynie elementem kreacji świata, to zagra sad trombone.

Druga sprawa: w zestawieniu z porywającą wizją nowoczesności, jej przeciwwaga w postaci cyfrowo wykluczonych jest straszliwie sztampowa. Bóg, rodzina, ojczyzna; niemożność porozumienia, strach przed nieznanym, pasywny fundamentalizm. Nie wiem czy to celowy zabieg autora, ale relacje pomiędzy tymi dwoma grupami nie odbiegają od tych, które znamy dzisiaj z sytuacji miasto-wieś, swoi-obcy czy technokracja-obskurantyzm.

Stąd też prosto wywodzi się trzeci zarzut, a mianowicie brak zewnętrznych wobec nowoczesności sił dążących do przywrócenia starego porządku. Historia uczy, że im szybszy postęp kulturowy, tym większy odsetek wypadających poza nowy system odszczepieńców, a co za tym idzie - zwiększona liczba radykałów. Tymczasem w świecie Dukaja nie objawiły się żadne aktywne, pozasystemowe ruchy fundamentalistyczne (wewnątrzsystemowe - owszem, właśnie wokół jednego z nich toczy się szczątkowa fabuła). Choć autor próbuje to tłumaczyć czysto racjonalnie, wszyscy chyba dobrze wiemy, że nigdy nie był on barierą dla aktywistów wszelkiego sortu. A tymczasem tu - pełen fatalizm, albo akceptujesz, albo wypadasz, nikt nie próbuje kopnąć szachownicy. Coś mi nie gra.

Uff, tyle na razie. Z resztą poczekam aż zaczniecie lekturę, a o Wrońcu jeszcze cośkiedyśjakoś napiszę.

@edit: wykład nudny, więc mam czas uściślić, że do wywodu teologicznego nie mam nic z punktu teoretycznego (zresztą nie moja działka). W dodatku zawiera on parę tekstów, które zapewne znajdą się w słowniczku każdego wojującego ateisty: "Duch wszelki (i jego pluginy)" czy "Co tak naprawdę stworzył Jezus? Social network. Chrześcijaństwo jest tworem lokalnego węzła starożytnego Facebooka". Srogie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie mam książki i najprawdopodobniej będę ją miał dopiero na święta.
Same here. Święta albo początek 2011, choć dotychczasowe recenzje i udostępnione fragmenty narobiły mi ochoty niemożebnej. W międzyczasie czytam obszerny wywiad z Dukajem, który pojawił się dziś na Esensji. Jest o nim samym, o "Królu...", trochę o "Perfekcyjnej...", o filmie i serialach i jeszcze wielu innych zagadnieniach. Polecam.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months later...
Tymczasem w świecie Dukaja nie objawiły się żadne aktywne, pozasystemowe ruchy fundamentalistyczne (wewnątrzsystemowe - owszem, właśnie wokół jednego z nich toczy się szczątkowa fabuła). Choć autor próbuje to tłumaczyć czysto racjonalnie, wszyscy chyba dobrze wiemy, że nigdy nie był on barierą dla aktywistów wszelkiego sortu. A tymczasem tu - pełen fatalizm, albo akceptujesz, albo wypadasz, nikt nie próbuje kopnąć szachownicy. Coś mi nie gra.

Mi też nie grało. Ale za to Dukaj wrócił do tego tematu w Cruxie.

A co do moich wrażeń ogólnych. Uczucia mocno mieszane, choć pozytywne. Świetne pomysły, ba, genialne pomysły. Ale świetne wykonanie tylko w 3/4. Niektórym opowiadaniom/powieściom brakuje tego 'czegoś'. Czasem brakuje trochę literackiego pazura, 'Piołunnikowi' brakuje konkretniejszego zakończenia. Wielkie brawa (jak zwykle) za wizje ewolucji/rewolucji ludzkości - za oryginalność, pomysłowość i za to, że są po prostu ciekawe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Jestem świeżo po Wrońcu i jestem zachwycony!

Po pierwsze atmosfera - cała ta bajkowość, cały ten klimat - jak to nade mną napisano - jak z koszmaru, w ciągłej grozie wszechwiedzącego, widzącego i słyszącego systemu. Wszystko zniekształcone oczami dziecka, do postaci sennych i bajkowych potworów, bohaterów. Chmura gazu łzawiącego - to wielki potwór pożerający ludzi żywcem, na liniach telefonicznych siedzą Puchacze-Słuchacze, podsłuchują i donoszą. Wszystko posklejane też bajkową logiką - Adaś zakłada czapkę na lewą stronę i bach - ma czapkę niewidkę! Proste!

To, że autor musiał się tutaj hamować i upraszczać styl, to rzecz świetna - właśnie wszystko jest napisane płynnie, bez intelektualnego onanizmu - refleksji dla samej refleksji... która, choćby w Lodzie, nieco mnie raziła i męczyła. Tzn to może być zarazem plus i minus no nie? Ale nieraz miałem wrażenie, że opowiedzenie historii schodzi na drugi plan, na przedzie pozostaje natomiast barokowe upiększanie, komplikowanie, zdobienie i słodzenie coraz to bardziej złożonymi tezami i hipotezami - naukowymi, filozoficznymi, religijnymi.

Wroniec skupia się na opowiedzeniu historii i TYLKO na tym. Drugie dno pozostawia samemu czytelnikowi - nie podaje go na tacy w wykwintnej postaci. I to jest wielki plus. Im mniej tym więcej tak na prawdę. Za to Wrońca cenię znacznie bardziej niż Lód. I sama przyjemność czytania była zaskakująco nie-mała. A skromna objętość Wrońca sprawia że przeczytam go pewnie jeszcze nie raz, choćby w pociągu, zajęcie na kilka godzin, fascynujące, kolorowe i klimatyczne.

Więc ogólnie jeśli mowa o Dukaju, póki co uczucia mam mieszane, choć mieszane pozytywnie raczej niż negatywnie. Cała ta złożoność, cudowne pomysły na nowe wizje świata, wtłoczenie fantastyki w historię, złożoność i szczegułowość z jaką Dukaj pisze, tworząc kompletny świat, w każdym calu dopracowany - ideologicznie, logicznie, politycznie, religijnie... Robi na prawdę niesamowite wrażenie... ale z drugiej strony znajduje się to nieco na marginesie opowiadanej historii... i problem w tym, że ten margines zajmuje większą część kartki. Przynajmniej w Lodzie. To nieco problematyczne, no ale. Zobaczymy jak będzie dalej.

Niebawem zabieram się za inne jego pozycje... będę miał więcej do powiedzenia wówczas.

pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...