Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

eLMaQ

Desperate Housewives (2004-2012)

Polecane posty

440px-Desper10.jpg

"Desperate Housewives" (2004-) (ABC)

Reżyseria - Larry Shaw, David Grossman

Scenariusz - Marc Cherry, Bob Daily, Jeff Greenstein

Muzyka - Steve Jablonsky, Steve Bartek, Peter Gordon

Gatunek - Dramat / Komedia / Obyczajowy

Czas trwania odcinka - 45 minut

Liczba sezonów: 5 (zapowiedziany 6 sezon)

Główna obsada:

Eva Longoria Parker - Gabrielle Solis

Felicity Huffman - Lynette Scavo

Marcia Cros - Bree Van De Kamp

Teri Hatcher - Susan Mayer

James Denton - Mike Defino

Nicollette Sheridan - Edie Britt

Ricardo Chavira - Carlos Solis

Doug Savant - Tom Scavo

Kathryn Joosten - Karen McCluskey

Dana Delany - Katherine Mayfair (S04, S05)

Kyle MacLachlan - Orson Hodge (S03, S04, S05)

"Desperate Housewives" to serial przedstawiający perypetie tytułowych gospodyń domowych na amerykańskim przedmieściu "Wisteria Lane", fabuła skupia się na 4 różnych bohaterkach, które muszą sobie radzić z problemami rodzinnymi, finansowymi, sąsiedzkimi itp.; jest to perfekcyjna mieszanka dramatu i komedii doprawiona szczyptą kryminału oraz z mnóstwem czarnego humoru i sarkazmu, każda z głównych postaci jest niepowtarzalna i pomimo tego, że bardzo różnią się od siebie, są bardzo dobrymi przyjaciółkami i sąsiadkami. Każdy z sezonów posiada swój główny wątek owiany z początku tajemnicą, która z czasem się powoli odkrywa i zaskakuje.

Bohaterkami serialu są: Susan Mayer - rozwiedziona kobieta z nastoletnią córką, Bree Van De Kamp - idealna żona, matka i sąsiadka, Gabrielle Solis - żona bogatego przedsiębiorcy, Lynette Scavo - matka czwórki rozwydrzonych i nieznośnych bachorów oraz żona męża, który jest w ciągłych rozjazdach i Mary Alice Young - z pozoru szczęśliwa żona i mężatka. Chcecie dowiedzieć się więcej? Zapraszam do oglądania serialu! happy.gif(serial jest dostępny w wydaniach DVD oraz jest emitowany na Polsacie)

A jeśli chodzi o moją opinię o serialu, to jest ona jak najbardziej pozytywna, serial wciągnął mnie od pierwszego odcinka i nie puścił do ostatniego epizodu 5 sezonu (aktualnie czekam na szósty smile.gif). Świetna gra aktorska głównych bohaterek, bardzo klimatyczna muzyka, świetnie poprowadzone intrygi oraz interesujące tajemnice, które z czasem kolejnych sezonów nie nudzą i nadal stoją na bardzo wysokim poziomie. Jak dla mnie "Desperate Housewives" jest jednym z nielicznych seriali, który pomimo upływu czasu i kolejnych serii pozostał nadal fantastyczny i z niecierpliwością czekam na następne odcinki. happy.gif

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram ^^ Jeden z nielicznych seriali, przy których można się pośmiać, pomyśleć, i niekiedy skłonić się do refleksji. Wszystkie sezony genialne, najlepszy chyba piąty. Wszystkim polecam, pewnie niebawem zobaczymy piąty sezon na Polsacie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Desperatki to dla mnie jeden z najlepszych seriali ostatnich lat i jedyny, w którym oryginalny pomysł nie wyczerpuje się tak szybko jak w innych produkcjach (ani nie schodzi poniżej psów i jakiegokolwiek poziomu krytyki, vide koncertowe spartolenie LOSTa). Pozornie idylliczna okolica, którą zamieszkują pozornie porządne, amerykańskie matki, żony i gospodynie w jednym... w "Gotowych na wszystko" zdecydowana większość to pozory, a prawda okazuje się być ciut-ciut brutalniejsza, niż można by przypuszczać. Już sam fakt, że narratorka (celnie komentująca wydarzenia każdego odcinka) jest samobójczynią, powinien powiedzieć coś o serialu tym, którzy Desperatki uważają za kolejną babską operę mydlaną. Nieustanne pranie cudzych brudów, niechciana przeszłość, paskudne, wyłażące na jaw sekrety i niekończące się intrygi, okraszone rewelacyjnym, ironicznym humorem, to rzeczywistość sąsiadek z Wisteria Lane. Cukierkowe, amerykańskie przedmieścia okazują się też być siedliskiem najróżniejszych zboczeń, perypetii miłosnych, o jakich nie śniłoby się scenarzystom "Mody na sukces", a nierzadko też tu i ówdzie zdarzy się trup (

na przykład w lodówce pani McCluskey

). Osobiście moją ulubioną postacią jest Gabrielle ("takie to małe, a jakie nieznośne") i Edie (której level sukowatości przekroczył już dawno nieskończoność). Co mogę dodać, losy pięciu jakże przykładnych gospodyń domowych okazują się być niezłym widowiskiem i hak w smak (ewentualnie w oko) każdemu, kto "Gotowe na wszystko" uznaje za byle telenowelę, bo nie docenić tego miliarda smaczków i wbijanych szpil...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Holy Mader.

Ja się nie wpisałem do tego tematu? :P

A więc, zacznijmy od tego, że serial ten zacząłem oglądać koło 2 sezonu, bo polecił Smuggler. Prawie nigdy tego nie robię, że czytam/oglądam coś, co poleca redaktor, ale Gotowe i Iron Maiden to wyjątki.

Co do Gotowych.

Mam na DVD sezon, którego nie oglądalem w tv. Nie żałuję, chociaż za tę kasę, którą wydałem, móglbym teraz pojechać na fajną wycieczkę.

Kogo najbardziej lubię? Suzi <3. Terri Hatcher świetnie do tej roli się nadaje.

Zaraz po niej lubiłem Edie, ale jak wiadomo...[']

Z mężczyzn chyba najbardziej lubię Carlosa. Z jednej strony jest palantem, ale gdy trzeba, to potrafi być dobrym i kochanym mężem.

I to na razie tyle. Kocham ten serial. To mój No.1 na mojej prywatnej liście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Serial jest wyborny. Bardzo mi odpowiada serwowane w nim poczucie humoru, interesujące są także kreacje poszczególnych bohaterów. Nieco powtarzalny schemat (jeden z mieszkańców okazuje się mieć straszną tajemnicę - było trzy razy co najmniej) nie zmniejsza przyjemności z oglądania.

W ubiegłą sobotę wyemitowano ostatnie dwa odcinki przedostatniego (zdaje się piątego?) sezonu. Pytanie brzmi: co teraz? Czy polsat będzie emitował dalsze odcinki, czy trzeba będzie sobie ostrzyć na nie pazurki przez dłuższy okres czasu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro już chwalimy się, kto kogo lubi :) Moją ulubioną postacią jest Lynette. Jej sposób działania zawsze mnie rozwala :) I ma moim zdaniem najciekawsze wątki poboczne ze wszystkich desperatek.

Z postaci męskich - Tom i Carlos. Ale raczej Tom - taka fajna postać, miła odskocznia od tych wszystkich ludzi, posiadających czarne sekrety. Nic na sumieniu, poza jednym przez sześć sezonów - szacun dla Toma.

Szósty sezon... zauważyłem kilka wpadek. Po pierwsze, Bree w jednym z odcinków piła wino. Każdy fan serialu wie, dlaczego tak być nie powinno. Poza tym, zauważyłem, że serial się trochę zmienił - jest podobnie jak w sezonie pierwszym, serial zyskał więcej wątków komediowych, kosztem nudnych nieco perypetii naszych szanownych Pań. Ostatni odcinek (6x10) to moim zdaniem jeden z najlepszych w historii serialu. No i oczywiści musieli wprowadzić przerwę w emisji

:/ ehh

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, może mi ktoś wytłumaczyć co Tom miał kiedys na mysli mówiąc, że 'Lynette nie może sie nigdy o tym dowiedzieć'? Jakoś uszło to mojej uwadze...

PS: Serial niby dla kobiet, ale na razie najwięcej widzów płci męskiej się na forum przyznało do jego oglądania ;D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, może mi ktoś wytłumaczyć co Tom miał kiedys na mysli mówiąc, że 'Lynette nie może sie nigdy o tym dowiedzieć'? Jakoś uszło to mojej uwadze...

Duży spoiler. Końcówka drugiego sezonu. Jeśli nie oglądałeś jeszcze tego momentu, zdecydowanie odradzam czytanie:

Tom ma nieślubną córkę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wciągnąłem się i mam za sobą wszystkie odcinki. Na bieżąco oglądam każdy (nowe są na C+ w wypożyczalni). Śmieszne gagi, wątki kryminalne itp. są super. Ulubiona postać? Naprawdę mam problem. Nie mam ulubionej postaci, gdybym miał wybrać to najprawdopodobniej zmieniałbym zdanie co odcinek...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lordzie

Przed. Dlatego nie rozstali się. Zresztą, mała nie będzie zbyt długo w serialu. Bodaj pod koniec 4 sezonu wyfrunie do rodziny zastępczej. Tj. Wyfrunęła. Jej matka jeszcze szybciej.

A czemu Bree nie może pić w VI sezonie wina? To chyba raczej dotyczny Lynette :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oh, I'm a trendsetter.

PS: Serial niby dla kobiet, ale na razie najwięcej widzów płci męskiej się na forum przyznało do jego oglądania ;D

Najwyraźniej to nie jest serial dla kobiet, a jak bardzo ja jestem męska - każdy widzi. Już na pierwszy rzut oka. Dziwne tylko, że większość z was, panowie, w podejrzany sposób przyłącza się cichaczem, kiedy ta piękniejsza połówka ogląda jakąś produkcję z półki "dla bab". ;)

Ja również bardzo przepadam za Lynette, ale tworzą z Tomem tak genialne małżeństwo, że po prostu nie dało rady wymienić jej osobno i bez niego.

Myślałam, że zacznę się mazgaić, kiedy wykryto u niej raka... byłam pewna, że ją uśmiercą.

:/

Co do ostatnich dwóch odcinków piątego sezonu - finał całkiem przewidywalny. Oczywiście zaserwowałam już sobie informację, kto jest kolejną żoną Mike'a, bo jakże mogłabym wytrzymać do wyjaśnienia się sprawy na Polsacie? Żal tylko Edie, tyle razy wychodziła już z niejednej kupy obronną ręką (

koniec któregośtam sezonu, kiedy się powiesiła, był dość niepokojący, dopóki w kolejnym nie okazało się, że zrobiła to tylko po to, by utrzymać przy sobie Carlosa

), że nie chciało mi się wierzyć, że ukatrupili ją tym razem na amen. Szkoda, była wisienką na torcie Wisteria Lane. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście zaserwowałam już sobie informację, kto jest kolejną żoną Mike'a, bo jakże mogłabym wytrzymać do wyjaśnienia się sprawy na Polsacie?

A to nie było pokazane, że to

Suzan

, i ja sam sobie to dopowiedziałem po zakończonym seansie? ;D

Moja ulubiona postać? Trudno powiedzieć. Kiedyś lubiłem Brie za jej pruderyjność na pokaz, ale jej nowa, bezecna odmiana zdecydowanie mi nie odpowiada. Gabrielle się zmieniła na plus (przestała być taka samolubna), zapewne w dużej mierze dzięki

macierzyństwie

. Lynette w zasadzie wciąż zostaje taka sama, podobnie Tom, który jednak ostatnio zaczął przeżywać kryzys wieku średniego. Wiecznie Nieporadna Suzan też jest mniej więcej taka sama, jak na początku.

Najbardziej to chyba jednak lubię panią McCluskey ;D Nie kojarzę jednak zupełnie tego motywu z

trupem w szafie.

A tak w ostatnim sezonie bardzo podobał mi sie motyw z

chowającym pod butem opakowanie po prezerwatywie Tomie

. Ogólnie ten serial lubi zaskakiwać widzów sytuacjami w których całe wnętrze (jesli nie usta) na widok jakiejś sceny próbują zakrzyknąć: 'O kur...czaczki!'

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to nie było pokazane, że to

Suzan

, i ja sam sobie to dopowiedziałem po zakończonym seansie? ;D

Ano. To twórcy chcieli strzelić Cię suspensem po nosie, a Ty im tak? :C Co do tej sytuacji, każdy kij ma dwa końce, że tak twórczo się wypowiem;

z jednej strony domyślnym happy endem wątku rozwodowego Susan i Mike'a jest ich ponowne zejście się... z drugiej jednak, postawienie się w sytuacji Katherine mnie osobiście przyprawia o gęsią skóreczkę. Przez cały związek z Mike'em bała się, że ten nadal kocha Susan, po czym jej najgorszy lęk ziszcza się akurat w dniu ślubu, w drodze do Vegas, tuż po miłosnych zapewnieniach niedoszłego pana młodego. Ja dziękuję.

Kiedyś lubiłem Brie za jej pruderyjność na pokaz, ale jej nowa, bezecna odmiana zdecydowanie mi nie odpowiada.

Ta "stara", niemiłosiernie zmanierowana Brie, sztywna, jakby kij połknęła, miała swój niezaprzeczalny urok. Cóż, obserwujemy stopniowe staczanie się rudej miss doskonałości... szkoda tylko, że

Orsą okazał się takim ciulem i bęcwałem

.

Gabrielle się zmieniła na plus (przestała być taka samolubna), zapewne w dużej mierze dzięki

macierzyństwie

.

Błe.

W mojej opinii hodowla larw sporo jej ujęła, zresztą żadnej kobiecie to nie służy (tak, nie znoszę dzieci, nie posiadam instynktu macierzyńskiego i nie zamierzam robić za @#$%&* inkubator).

Jako egoistyczna zasadniczka była rewelacyjna, a ta rola tylko podkreślała momenty, w których zdejmowała maskę i okazywało się, jak wiele nadal czuje do Carlosa (mimo wszystko). Zresztą, ta samolubność, ta duma, od której Gaby mało nie pęka, nawet ten wpieniony, energiczny krok... baaardzo mi to kogoś przypomina. :sweat:

Nie kojarzę jednak zupełnie tego motywu z

trupem w szafie

.

Bo i

trup nie w szafie był, a w takiej chłodni na lody i mrożonki. Zresztą, mowa o zwłokach zmarłego męża pani McCluskey, którego ta wsadziła do lodówki po to, by dalej pobierać jego emeryturę, ponieważ facet przepisał przed śmiercią ich dom na poprzednią żonę, z którą był tylko dwa lata

.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio na jakiejś nowej stacji telewizyjnej (Fox one się chyba nazywa?) Masowo puszczane są odcinki 'Gotowych na wszystko'. Dla mnie oznacza to doskonałą okazję do nadrobienia strat w opuszczonych odcinkach. Oraz irytację wynikającą z faktu że w niedzielę wracam na studia, gdzie nie będe miał juz szansy na ich oglądane :/

I jeszcze małe pytanie, bo czegoś nie rozumiem: pierwsze dziecko Gabby jest Carlosa, czy Johna? :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy

Paul Young faktycznie zabił tamtą kobietę, o której mówi jej siostra? (zapomniałem imienia)

Chciałbym to wiedzieć, ponieważ nie jestem w stanie określić czy Paul jest bohaterem negatywnym, i pozytywnym. Oczywiście wiadomo, że

pomógł żonie zatuszować jej zbrodnię

, ale wszystko to zrobił z miłości i przywiązania do rodziny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paul faktycznie, zabił Marthę Huber. Jakim jest bohaterem? Ilu widzów, tyle opinii. Ja go bardzo lubię. W sytuacjach kryzysowych nie bał się użyć siły, by bronić tego co kocha (syna). Wielka szkoda, że nie występuje już w nowych sezonach. Był zdecydowanie najciekawszą postacią dwóch pierwszych. Ciągle się łudzę, że zaliczy jeszcze gościnny występ w serialu, tak jak w trzecim sezonie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale tu cisza. Jakieś badziewne LOSTy mają po 4 strony, a temat o najlepszym serialu w historii nie może dobić do dwóch.

Anyway, 26.9 premiera kolejnego, siódmego już sezonu Desperate Housewives. Zapowiada się świetnie - wraca mój ulubiony bohater (

Paul Young - yeah

), odchodzi nieco mnie irytująca ostatnimi czasy

Susan

, niestety razem z nią, prawdopodobnie

Orson

. Bardzo jestem ciekawy, jak poradzi sobie Bree,

po utracie firmy, i wyjawieniu Gaby, że to Andrew potrącił jej teściową

. Jedynym minusem jest fakt, że podczas emisji będę w maturalnej klasie, i nie wiem czy wyrobię z oglądaniem odcinków na bieżąco. A w wypożyczalni VOD na ence są tylko 3 w tył, więc nie mogę sobie odkładać w nieskończoność. Mam nadzieję, że serial nie stoczy się na niski poziom (trudno mi w to uwierzyć, by po sześciu fenomenalnych nagle się zeszmacił), czego nie uniknął wyżej wspomniany LOST. Cóż, pozostaje mi zaprosić wszystkich do burzliwej dyskusji na temat "Gotowych..." :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Genialny serial! To jeden z trzech, który oglądam razem z mamą :laugh: . Łączy pokolenia można powiedzieć. Niebanalna fabuła, nieoczekiwane zwroty akcji, barwne bohaterki... To jest naprawdę genialne:). No, i mam coś wspólnego ze Smugglerem i jego żoną, oni też to oglądają:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak ten serial jest znakomity :) w wakacje odkryłem jego magię i zauroczył mnie na tyle bym po pilotażowym odcinku go pokochał,przez całe wakacje oglądnołem 6 sezon obecnie czekam na 7 sezon.Dla ciekawych 7x01 swoją premierę będzie miał 26 września (Niedziela) nie wiem na jakiej stacji ale wiem że na drugi dzień odcinek ten będzie dostępny do pobrania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zacząłem oglądać bo grała w nim Tery Hatcher - ukochana Lois Lane :) I cieszyłem się że SMG ma podobny gust. Tyle, że nie oglądałem wtedy Lostów bo te dwa seriale leciały JEDNOCZEŚNIE na Polsacie i Jedynce (Lostów uzupełniłem sobie od 3 sezonu). Ale po tych 7 sezonach cieszę się, że 8 to już ostatni. To naprawdę stało się taką Modą na Sukces. Wepchnięto w ten serial prawie wszystkie klisze z telenowel -

nieślubne dzieci, zdrady, nowi kochankowie, amnezja, śmiertelna choroba głównej bohaterki, nałogi, obowiązkowa femme fatale (która ma jednak swą dobrą stronę) itp. itd.

No i powtarzanie w kółko jednego motywu

co sezon jest nowy sąsiad skrywający mroczną tajemnicę i co rusz któraś z głównych postaci się rozwodzi - Bree nawet 2 razy. W końcu jak się już wszystkie porozwodziły i poschodziły rozwalili jedyne stałe małżeństwo - Toma i Lynette.

I nic dziwnego, że Sandro lubi Toma - ja też. Bo tak to jest zrobione Tom to

"jest ten miły fajny facet a Lynette to ta suka. Jak on może z nią wytrzymać?" (dobrze, że L. sama to powiedziała w którymś z odcinków) Ona zawsze MUSI postawić na swoim a inni mają się podporządkować. Jak ta separacja tego nie zmieni to wcale nie będzie mi jej żal.

No i ta narratorka z offu która przez 8 sezonów ciągle powtarzała ten sam schemat - mnie już to strasznie wnerwia. Dobrze, że to już koniec.

EDIT: Już po finale. Powiem tyle, mnie się nie podobał. Twórcy poszli na łatwiznę - bohaterki powyjeżdżały z ulicy i tyle. I te duchy na koniec - straszna taniocha. Lepiej by było jakby skończyli tak jak 4 sezon - tuz przed przeskokiem o 5 lat. To by było fajne. Spodobało mi się natomiast jak Carlos zatrudnił ogrodniczkę. To było naprawdę fajne :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swego czasu bardzo lubiłem ten serial, też był fenomenem - pod względem struktury przypominał trochę Lost (czasami miałem wrażenie, że twórcy naigrawają się z drugiego hitu ABC aż miło), w każdym razie był to świetny, nietuzinkowy "babski serial", jakiego jeszcze nie było. Bardzo podobało mi się to, że poczucie humoru twórców było lekkie, niewymuszone i naprawdę zabawne, uśmiechałem się lub śmiałem do rozpuku nieustannie, a na dodatek serial potrafił dowalić naprawdę ciężką atmosferą, że robiło to wrażenie.

Niestety wraz z kolejnymi sezonami historia zaczynała się stawać coraz wtórna, aż w pewnym momencie zmieniło się to w taki kolejny "Seks w wielkim mieście". Poczucie humoru zmarniało, napchano odcinki marnymi, tanimi dowcipami o seksie, a Renee to kpina z Edie Britt, wyjątkowo nie lubiłem tej niesamowicie pustej, nędznej postaci. Sezon ósmy był całkiem niezły, podratował coraz gorszą formę serialu, ale finał mnie zawiódł, szczególnie ostatni odcinek. Co to w ogóle miało być? Kilku wątków zupełnie nie rozwiązano, a całość była po prostu durna. Cherry & s-ka powinni obejrzeć finał Toy Story 3, żeby zobaczyć, jak się robi zakończenia w podobnych klimatach. No i finał "The Zeta Project", bo dla mnie ostatni (niezamierzenie, no ale cóż zrobić) odcinek tego serialu to po prostu mistrzostwo finałów seriali, trzymające nieustannie w napięciu i zachwycające każdą sekundą dzieło.

Podsumowując, "Desperatki" to kolejny po Lostach serial, który miał ogromny potencjał i przez kilka pierwszych sezonów był genialny, ale stawał się coraz słabszy i ostatecznie jednak zawiódł. Wydaje mi się, że byłby dużo lepszy, gdyby był o jakieś dwa, trzy sezony krótszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...