Skocz do zawartości

Filmy


Gość

Polecane posty

ehh oba Kill Bille Tworzą niesamowicie spójna całość, spróbujcie ułozyc rozdziały z 1 i 2 chronologicznie i wtedy obejrzcie film- w sumie tylko raz tak obejrzałem ale wspomnienia tez jak najbardziej miłe :D8)

nie ma co; Tarantino bawi się kinem i już, a kostium czarnej mamby to już wogóle old school, klasyk i masakra- pokochałem go za to, sama budowa filmu, dialogii 'o niczym' i wstawka anime to elementy które składają się na to ze oba obrazy w moich oczach zasługują na 10

trzeba po prostu bawic się oglądaniem tak jak on bawił sie kreceniem :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 5,7k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
Ojojoj, ależ te filmy głupie, nie trzymają się konwencji... Ne zapominajmy jednak, że to film Tarantino, a to już własciwie odrębna kategoria. A poza tym snieg był potrzebny tylko i wyłącznie do tego, aby upiekszyć scenę - that's all. I tak właściwie to nie przypominam sobie sceny, w której <beep> ( :) ) wchodziłaby do tego właśnie budynku :]

No i scenerie upiększył :D a że to Tarantino, to widać, słychać i czuć...

Bardzo ciekawe, głównie dlatego, że JEJ katana nosi na sobie znak Hattoriego Hanzo - może jak jeszcze raz obejżysz film, tym razem bez przewijania dialogów, to zrozumiesz...

Tia... a Hattori Hanzo to wykuł ten miecz, z jakiegoś super stopu który przebije nawet beton nie?? Dialogi widziałem, wierz mi ;] Nawet najwięksi mistrzowie japońscy nie byli w stanie stworzyć takiej katany, która by pocięła inną katanę, które jak wiemy, są robione długo i starannie by nigdy nie pękały...

Ja natomiast nie wiedziałem, że ktoś nie potrafi docenić tego rodzaju zapożyczeń z filmów min. Akiro Kurosawy czy hiciorów z Sonnym Chibą, ale też do mangi (co z resztą jest w filmie aż nazbyt zaznaczone, w wiadomo której scenie :) )

Zauważyłem... i Kurosawy to zauważyłem i w mangach też, nie bój nic... :)

O żesz kurde, patrz jak go siekła! I jak się leje! Ty, ale dopiero po sekundzie. E, to lipa, film do du*y... Kurde no, co to za film bez realizmu?

Skąd to przeświadczenie, że uznałem film za kiepski z tego powodu co?? Wyciągasz troche zbyt pochopne wnioski...

To właściwie tak, jakbyś powiedział - "Chłopi w sumie nieźli, fajny tam język był, choć ni w cholerę tego nie zrozumiałem" lub "Białoszewski fany gość, ale te urywane zdania i zdrobnienia to jednak nie to... Ale kurde pisał do śmiechu, co?" (Wybaczcie te maturalne wtręty, ale nie byłem w stanie się powstrzymać :P )

Cóż... film (wbrew temu co zapewne myślisz) zrozumiałem, wziąłem poprawkę na reżysera filmu a pośmiałem, się bo niezależnie od autora, uwielbiam takie nielogiczności...

P.S. Wiesz, rozczaruję cię, ale tak naprawdę ten film jest bardzo ubogi w efekty specjalne.

Efektów specjalnych nie musi być dużo, żeby były dobre... ile forsy poswięcono na El Mariachi a jaki wyszedł z tego efekt?? No właśnie...

I jeszcze jedno - może lepiej nie oglądaj części drugiej, bo jeszcze odejdziesz od TV zniesmaczony, że nie było już tylu fajnych walk, jucha nie sikała na lewo i prawo, a i nawet muzyka jakaś taka niefajna była...

I znowu pochopny wniosek... wbrew pozorom nie oglądałem tego filmu dla walk... a ilość zużytej krwi NIE jest dla mnie wyznacznikiem jakości filmu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yossa, źle podchodzisz do tego filmu :)

Spróbujmy ułożyć logiczny ciąg ;]

1. To film Tarantino

2. Jest to hołd dla kina kung fu oraz kina sensacyjnego klasy B

Z czego wynika:

1. Logiki nie uświadczysz tam za grosz

2. Logiki naprawdę nie uświadczysz tam za grosz

Dziwne, że nie czepiasz się tego, że nie istnieje Pięciopunktowa Technika Eksplodującego Serca :D Albo, że Beatrix nie zabrakło powietrza w trumnie. Albo, że zmieniają się plamy krwi na jej kostiumie podczas walki z O-Ren. Albo, że tekst listy osób do eksterminacji jest napisany kilkoma rodzajami pisma. Albo, że Pai Mei wskakuje na miecz i Uma go utrzymuje w powietrzu. Albo, że wniosła katanę na pokład samolotu. Albo... widzisz do czego zmierzam? :P

To tak, jakby wytykać Lucasowi, że w próżni nie słychać dźwięku ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy post był pisany pod kątem kumpli, którzy mi ubliżali bo uważałem KB za komedię... ja uważałem to za komedie bo filmie nie było logiki i TO MI SIĘ JAK NAJBARDZIEJ PODOBA... a potem to juz Marbec dorzucił swoje 3 groszę i odpowiedzieć musiałem :)

Yossa

No tak... widać są na tym forum ludzie niereformowalni... ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja uważałem to za komedie bo filmie nie było logiki
O, to znaczy, że wszystkie filmy Tarantino są komediami ;]

Żeby daleko nie szukać, to pewnie w zbliżającym się filmie na podstawie Silent Hill też będzie od groma nielogiczności. Czy go też w takim razie zaliczysz do komedii? :>

widać są na tym forum ludzie niereformowalni...
Aj, true, true - ty :P Im szybciej się przyzwyczaisz i zaakceptujesz swoje nowe miano, tym będzie lepiej - przede wszystkim dla ciebie :D
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A widzial ktos juz Straszny film 4?? Nie wiem czy byl juz poruszany temat tego filmu, ale ja nadal nie moge go zdobyc,a w kinie jeszcze nie ma :/

Zdobyc? Jak niby? ;] Moze z netu sciagnac? ;] - Chimaira

Co za bzdura? Ja byłem w kinie dzień po premierze w kwietniu (już nie pamiętam dokładnie którego).

Można na filmwebie sprawdzić: http://4.straszny.film.filmweb.pl

Co do Samego Strasznego Filmu 4 - jest chyba gorszy od poprzednich, jednak dalej można się w pewnych momentach solidnie ubawić. Nie polceam oglądać bez znajomości Piły, Osady, Dark Water, Klątwy, Wojny Światów, Klucza do Koszmaru i ogólnej znajomości utartych schematów przewijających się przez ostatnie lata w kinie. Można zepsuć sobie cały film.

Bzz bzz

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wg. mnie "Straszny film" I i II były dośc średnie, z III dało sie pośmiac (odziwo głównie z usuniętych scen) a VI nie widziałem. Królem komedii jest dla mnie Kevin Smith i jego "Dogma". Jak ktoś nie wie o co chodzi to już mówię. Dwa upadłe anioły starają się wykorzystac nowy dogmat Kościoła i powrócic do nieba, nieświadome, że w ten sam sposób zachwieją nieomylnośc Boga i tym samym równowagę wszechświata. Aby im przeszkodzic "ci dobrzy" wysyłają potomkinię Jezusa (tak dobrze czytasz), dwóch proroków-drug dilerów i 13, czarnego apostoła. Na piewszy rzut oka film to totalna głupawka pełna przekleństw i dośc prostych kawałów, ale gdy obejży sie ten film kilka razy to mozna sobie zdac sprawę, że jest to film równie głęboki co "Amelia" czy inne.

Btw. To mój pierwszy post, witam wszyskich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja uważałem to za komedie bo filmie nie było logiki
O, to znaczy, że wszystkie filmy Tarantino są komediami ;]

Żeby daleko nie szukać, to pewnie w zbliżającym się filmie na podstawie Silent Hill też będzie od groma nielogiczności. Czy go też w takim razie zaliczysz do komedii? :>

Jeśli te nielogiczności mnie rozśmeszą - to jak najbardziej :D Każdy film który mnie ubawi setnie (nieważne czym mnie rozśmieszy), PRYWATNIE (pamiętajcie, to moja opinia) uznaję za komedie...

widać są na tym forum ludzie niereformowalni...
Aj, true, true - ty :P Im szybciej się przyzwyczaisz i zaakceptujesz swoje nowe miano, tym będzie lepiej - przede wszystkim dla ciebie :D

Cóż... lepsze to niż Yogi... :) ale nie bede siedział potulnie i się odwdzięcze... nawet jak cię to nie rusza ;)

It's just 'Cardi', pal :) - CRD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z przedmówcą. Najlepiej zapamiętałem momenty, w ktorych Cindy opiekowała się pewną staruszką i końcówka w studio. Całe kino sie brechtało :wink:

Sama staruszka (o nazwisku "Norris" 8) ), która swoją drogą była parodią sparaliżowanego starca z "Klucza do koszmaru" była taka sobie. Najbardziej rozwalała chyba Piła 1 i późniejsze nawiązanie do Piły 2, a także przegenialna kołysanka parodiująca Wojnę Światów. Dużo rzeczy na pewno umknęło mi przez nieznajomość Klątwy i Osady, jednak i tak bawiłem się całkiem nieźle. Niezła pozycja na destres.

By the way - kto już z Was widział Hi!Way? Jakieś opinie? Cały czas wybieram się do kina, ale już teraz chciałbym poznać ogólne wrażenia. Przede wszystkim wielkie pytanie - czy to się udało?

Pozdry 8)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dobre zakończenie długiej przerwy majowej postanowiłem obejrzeć, tak jak na samym jej początku, dobry film. Mój wybór padł na "Crash - Miasto Gniewu". Co to dużo mówić - nic dziwnego, ze ten obraz dostał Oscara. IMHo jest naprawdę filmem, który można okreslić dziełem. Może nie monumentalnym, ale jest to film wyjątkowy i, dla mnie, genialny. O co chodzi w fabule to możecie sobie przeczytać na filmwebie lub imdb. Po krótce film opowiada historiee pewnej grupy ludzi, których los wystawił na próbę i nie mówię tutaj tylko o biednych ludzich, bogaci tez moga mieć własne problemy. Jest strasznie trudno opisać szczegółowiej ten film i żadne słowa nie oddadząjego genialności. Przejdę do moich odczuć. Rzadko się zdarza w filmach żeby cała "kadra" pierwszo planowa prezentowała tak wysoki poziom aktorski. Nawet Sandra Bullock i raper Ludacris grali a nie próbowali grać i ich role mozna zaliczyć do udanych. Jednak moim zdaniem na największe pochwały zasługuje Don Cheadle. Jego postać była tak doskonale zagrana, że byłem wręcz pod wrażeniem. Oczywiście reszta aktorów spisywała się też bardzo dobrze, ale Don pokazał, że jest bardzo dobrym aktorem. W całej historii nie widzę jakiś szczególnych nielogiczności czy jakiś braków w innych aspektach filmu. Zapewne już część osób z Was widziała ten film, ale Ci co nie widzieli to marsz do empików i innych sklepó po ten film, bo to jest kino najwyższych lotów. Oglądanie takich filmów potrafi w człowieku wyrobić poczucie co tak naprawdę liczy się w dobrym kinie i kto nie obejrzy Miasta Gniewu straci wielki (IMO) obraz, który po prostu trzeba obejrzeć.

Ocena(bez wahania): 10/10.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na dobre zakończenie długiej przerwy majowej postanowiłem obejrzeć, tak jak na samym jej początku, dobry film. Mój wybór padł na "Crash - Miasto Gniewu". Co to dużo mówić - nic dziwnego, ze ten obraz dostał Oscara.

Hm, no proszę, a jednak ten film może się podobać. :P A widziałeś "Capote", czy "Good Night and Good Luck", które także były nominowane do Oscara? Jeżeli nie to naprawdę Ci polecam, bo coś czuję, że zwycięstwo "Crash" będzie wtedy dla Ciebie zagadką tak jak dla mnie... ;>

W całej historii nie widzę jakiś szczególnych nielogiczności czy jakiś braków w innych aspektach filmu. Zapewne już część osób z Was widziała ten film, ale Ci co nie widzieli to marsz do empików i innych sklepó po ten film, bo to jest kino najwyższych lotów. Oglądanie takich filmów potrafi w człowieku wyrobić poczucie co tak naprawdę liczy się w dobrym kinie i kto nie obejrzy Miasta Gniewu straci wielki (IMO) obraz, który po prostu trzeba obejrzeć.

Veto, veto jak cholera! Zgodzę się z tym co pisałeś wcześniej - aktorzy pokazali się świetnie. Zgodzę się - w fabule nie ma większych nielogiczności. Z drugiej jednak strony mamy tutaj bardzo płytkie, naiwne i tak naprawdę robione pod Oscara filmidło, którego scenariusz i wykonanie końcowe niczym nie wybija się z tłumu. Owszem, "Crash" nie jest filmem złym - jest jednak filmem, który nawet nie próbuje na poważnie ruszać pewnych postawionych problemów (segregacja rasowa - czemu o tym dosłownie wspomniano i gnano na złamanie karku dalej?). Ten film to po prostu typowy film Oscarowy - poważny temat, ale poruszany po łebkach, sporo pseudointelektualnego i koniecznie grzecznego moralizowania - w końcu Akademia to kocha i właśnie przez to swego czasu poległ film "Gangi Nowego Jorku", czy w tym roku "Tajemnica Brokeback Mountain" i "Capote".

Ja wczoraj widziałem aż trzy filmy - i to na dodatek wszystkie w TV co jest u mnie rzadkością. Zacząłem "Strasznym filmem. Durne? Jak cholera! Głupie? Nieprzeciętnie! Ale to kurczę w wielu momentach naprawdę bawi, a o to w komediach przecież chodzi. Niektóre sceny absolutnie powalają, a sam film jest po prostu doskonały na jakieś tanie spotkania ze znajomymi. Zresztą, co ja będę pisał - prawie każdy ten film widział i wie, że tak naprawdę ciężko o nim pisać, bo są sceny zarówno bardzo śmieszne, jak i niezbyt udane. Później oglądałem "Ultimo, czyli ostatni - seria 2". To raczej serial niż film, ale pierwotnie powstał jako film, więc na upartego można to pod film podciągnąć. ;P "Ultimo" to po prostu film kryminalno-sensacyjny, ale z dość porządnie napisanym scenariuszem, a przede wszystkim ze świetnym... klimatem. Możliwe, że to efekt mojego zboczenia na punkcie Włoch, ale patrząc na to w jak udany sposób film chwilami odzwierciedla ich specyficzny nastrój to można nawet wybaczyć liczne gafy. :) Na zakończenie zobaczyłem film "Eskorta". Kino drogi połączone z komedią - w tytułowej eskorcie bierze udział stary żółnierz, jego "uczeń" i eskortowana (nawiasem mówiąc naprawdę ciekawie wyglądająca :)) kobieta. Film także dość lekki, ale oglądało mi się go całkiem przyjemnie. Ogółem widzę, ze naprawdę miałem ochotę na odpoczynek od poważnych, moralnie zaangażowanych produkcji - zapewne w tym "odpoczynku" pomoże mi Polsat z jego "Piratami z Karaibów" - to już jutro wieczorem! :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, no proszę, a jednak ten film może się podobać. :P A widziałeś "Capote", czy "Good Night and Good Luck", które także były nominowane do Oscara? Jeżeli nie to naprawdę Ci polecam, bo coś czuję, że zwycięstwo "Crash" będzie wtedy dla Ciebie zagadką tak jak dla mnie... ;>

Szczerze to nie widziałem żadnego z tych dwóch filmów, ale mam zamiar niedługo nadrobić te zaległości. Szczególnie jeśli chodiz o "Godd Night and Good Luck".

Veto, veto jak cholera! Z drugiej jednak strony mamy tutaj bardzo płytkie, naiwne i tak naprawdę robione pod Oscara filmidło, którego scenariusz i wykonanie końcowe niczym nie wybija się z tłumu. Owszem, "Crash" nie jest filmem złym - jest jednak filmem, który nawet nie próbuje na poważnie ruszać pewnych postawionych problemów (segregacja rasowa - czemu o tym dosłownie wspomniano i gnano na złamanie karku dalej?). Ten film to po prostu typowy film Oscarowy - poważny temat, ale poruszany po łebkach, sporo pseudointelektualnego i koniecznie grzecznego moralizowania - w końcu Akademia to kocha i właśnie przez to swego czasu poległ film "Gangi Nowego Jorku", czy w tym roku "Tajemnica Brokeback Mountain" i "Capote".

Może nie filmidło, ale film, bo filmidło kojarzy mi się z tanimi romansidałami :). Co do tego, że jest to film robiony pod Oscara - zgadzam się. Jednak Boże daj nam więcej takich filmów robionych pod nagrodę!> ja osobiście jestem pod wrażeniem tego co zobaczyłem, ale trudno się z Toba nie zgodzić, że temat jest potraktowany nieco po macoszemu. Mnie w sumie też troszkę zaawiodło to, że wszystko skończyło się tak aż za bardzo pozytywnie. Zdziwiło mnie, że nagle gość, który kradnie samochodzy z kumplem a zarazem stara się walczyć z dyskryminacją rasową nagle postanawia wypuścić więzionych Chińczyków. Trochę dziwna ta przemiana. Ze wszystkich rzeczy to ta ostania scena nie przypadła mi do gustu. No jeszcze zmiana policjanta granego przez M. Dillona, ale film ogólnie jest dpbry i pomimo trochę nazbyt pozytywnego zakończenia warto go obejrzeć i mieć własne zdanie o tym obrazie. Mi się podobał i z chęciom wrócę do niego, bo po prostu mi się podobał. A D. Cheadle bardzo dobry i naprawdę się pokazał. Ogónlie miał dobry rok poprzedni - Hotel Ruanda, Crash. Brawo dla niego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oskary :D Hm bardzo interesujące przedsięwzięcie ale jego największą wadą jest jego ojczyzna . USA nie twierdzę że amerykanie nie potrafią zrobi dobrego filmu , kilka im się zdarzyło . Ale ich filmy są zazwyczaj robione dla kasy i żeby taki przeciętny Amerykanin zrozumiał o co chodzi .

Wolałbym żeby tego typu przedsięwzięcie miało wymiar międzynarodowy i większości sędziów nie była z USA . Wtedy wygrywały by filmy lepsze chodź widz i tak wybiera sam na co pójdzie . I to jest główny wyznacznik sukcesu filmu . Nie ważne jak byleby się sprzedało .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie obejrzałem sobie Piratów z Karaibów i jestem zadowolony, bo pozytywnie mnie zaskoczyli. Przede wszystkim dużo humoru, cieszy fakt, że scenarzyści podeszli do produkcji z lekkim przymrużeniem oka, za co wielkie brawa dla nich, bo ten film bez śmiesznych momentów dużo by stracił. Johny Depp - i wszystko jasne. Wg. mnie wypadł w roli kapitana doskonale. Orlando i reszta ekipy również nie źle. Fabuła, mimo, że dość przewidywalna (ale nie do końca), a przede wszystkim dynamizm i wartka akcja sprawiają, że Piratów ogląda się bardzo przyjemnie. Muzyczka też niezgorsza. Dobrze, ze ktoś zdecydował się wszkrzesić filmy o piratach, bo wynik końcowy jest bardzo dobry, a mało jest teraz porządnych filmów przygodowych. No i czekamy na sequel.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Eagle

Pierwszy raz od pół roku oglądnąłem w Polsacie film. ;] Oczywiście Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły . Mimo, że widziałem go już 2 razy, to trzeci nie mogłem sobie odpuścić. I chyba zrobię sobie następne pół roku przerwy, bo reklamy człowieka do szewskiej pasji doprowadzają (odzwyczaiłem się oglądając cały czas HBO lub C+). Ale już odnośnie samego filmu. Z pewnością najbardziej rzuca się w oczy świetna gra Johny'ego Deppa, który jako troszkę szalony kapitan-awanturnik wypada bardzo dobrze i przekonująco. Gra reszty obsady podobała mi się, jedynie pan Legolas (czyli Orlando Bloom) tak trochę mi nie pasował do roli pirata (dobrego akurat, ale mimo wszystko pirata). Fabuła może nie powala swoją oryginalnością i wielkimi zwrotami akcji, ale jest mimo wszystko spójna i ciekawa. Zresztą całość rzeczywiście zrobiona została z przymrużeniem oka (elementów zabawnych jest w sam raz - ani za dużo, ani za mało), a płynne przechodzenie od wydarzenia do wydarzenia sprawia, że całość ogląda się świetnie i z pewnością warto ten film obejrzeć. I czekać na sequel, którego reklama była zresztą w przerwie. :)

A ostatnio na dwójce czy jedynce trafiłem na kóncówkę Od zmiechrzu do świtu , czyli filmu Roberta Rodrigueza, w którym główne role zagrali George Clooney i Quentin Tarantino. Niestety tylko na sam koniec, ale mam gdzieś ten film na DVD i coś mnie tchnęło, aby go sobie przypomnieć. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Piratów, to musze tu przyznać, że nieco mnie zniesmaczyło tłumaczenie. Nie wiem, kto robił tą wersję, ale była dużo gorsza od tej w kinach. W tym filmie jest masa humoru słownego, a tu wszystko to zniknęło! Juz w pierwszej połowie filmu naliczyłem 4 czy 5 momentwó, kiedy powinno być śmiesznie, a przez słąbe tłumaczenie zniknął cały dowcip danej sceny! Zwłąszcza gadki Sparrowa sporo na tym ucierpiały...

Jutro zapuszczę tu moją reckę tego filmu (zrobioną chyba ze 2 lata temu).

Ale POlsat zapodaje - jutro świetny "Fight Club"! Tu już w tytule jest ogromny babol w tłumaczeniu, mam nadzieje, że w tekscie będzie lepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to podziemny krag zobaczymy juz dzisiaj, film niezly , ale ktory raz juz to polsat odgrzewa ;) Co do piratow to takie lekkie latwe i przyjemne. Klimaty wyspy skarbow przez wieksza czesc filmu odczuwalem. Ogolnie za Deppem nie przepadam, ale tu podobnie jak w Donniem Brasco spisal sie niezle. Jedno co mi sie nie podobalo to konkretna reklama. Ogolnie sie mozna bylo domyslic ze wszystko sie skonczy dlugo i szczesliwie, no ale w polowie filmu dac w bloczku reklam zapowiedz nastepnych piratow z dalszymi losami bohaterow pierwszej czesci to troche chyba przesada.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się w zupełności... właściwie można było się domyślić jednego... kto nie zginie. Trochę ta reklama wkurzała, ale sam film jest bardzo dobry i postanowiłem go obejrzeć.

A już dzisiaj Podziemny krąg. To się nazywa dopiero dobre kino. I znowu Brad Pitt gra właśnie w takim cholernio dobrym filmie. Najpierw "Siedem" mi się spodobało, a wcześniej oglądałem jeszcze "Podziemny krąg", który IMHO jest filmem genialnym. Niektóre sceny już zapomniałem (skleroza nie boli), ale dzisiaj sobie wszystko doskonale przypomnę. W sumie Edwart Norton również zagrał nieźle. Oglądał ktoś "American History X"?

PS. Słyszeliście, o tym że premiera "Mission Impossible 3" zakończyła się totalną klapą? Gdzieś to wyczytałem, ale nie pamiętam gdzie. Wiecie coś o tym?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne, ale dopiero teraz zobaczyłem Piratów z Karaibów: Klątwe Czarnej Perły. I muszę przyznać, że wrażenia z filmu wyniosłem jak najbardziej pozytywne... fabułą dość ciekawa, szybka akcja, sporo humoru (zwłaszcza rozmowy dwóch strażników, którzy przewijają się przez cały film, ale przede wszystkim genialna gra aktorska Johnnego Deepa :D. Tać świetnej postaci filmowej jak kapitan Jack Sparrow dawno nie widziałem... z drugiej strony, nie spodobał mi się pomysł obsadzenia Orlando Blooma w roli Wila Turnera. Czemu?? Bo to Bloom... zdobył sławę Władcą Pierścieni, zaczął wyrastać na super przystojniaka hollywoodzkiego, potem jeszcze zagrał w IMO kiepskiej Troi... jak go tylko zobaczyłem w filmie to od razu stwierdziłem "Bloom?? On tutaj?? To znaczy, że w jedenej z ostatnich scen będzie się całować z piękną dziewczyną, bo to przecież super Orlando Bloom" No i nie pomyliłem się...

Ocena 9+/10

Mam nadzieje, że druga cześć będzie równie dobra...

Ps. Eagle: Miałem więcej szczęścia i sobie obejrzałem ;) a film jest niczego sobie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh- "Piraci..." a jak. Tłumaczenie absolutnie toporne, jak można było przetłumaczyć tekst( w czasie walki Sparrowa z Barbosą ) "Zawsze możesz się poddać" na "poddaj się"??? Tłumaczenie, to najsłabsza część filmu( mówię o filmie, jako o polskiej wersji oczywiście ). Ale cała reszta to poezja. Ja i tak widziałem ten film wcześniej, więc zapowiedzi drugiej części mi wiele nie robią, a że nie wiedziałem, że to już, to tylko się ucieszyłem. No właśnie, reklamy! Co pół godziny 5-10 minut reklam. Pod koniec filmu już mnie ciężki szlagg trafiał, kiedy po raz kolejny patrzyłem na pana Chajzera i jego brzydkie hostessy... Ale co tam organizacja i polska wersja- film jest super i wogóle. Klasa sama w sobie. Drugi raz oglądam, a nie dość, że się nie nudziłem, to jeszcze klimat wchłaniał mnie tak samo jak za pierwszym razem. Na przykład brutalna scena, kiedy działo Czarnej Perły trafia w ścianę obok celi Sparrowa... :) Ech, druga część nie może być gorsza!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wczoraj po raz enty oglądałem piratów z Karaibów.Film bardzo mi się podoba.Zwłaszcza niesamowite emocje budzą sceny pojedynków na szable,doprawiane świetną,dynamiczną muzyką.Świetna gra Johnego Deepa,wspaniałe związane z jego osobą sceny humorystyczne.Film zasługuje na naiwyższe uznanie.Niestety jedyną rzeczą która była słaba to gra Orlando Blooma.Według mnie nie pokazał w tym filmie niczego specjalnego,poprostu słabo zagrał.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widać nie ja jeden wczoraj zaliczyłem film pt. "Piraci z Karaibów". Nie żałuje, że go obejrzałem ;), wiele dobrych rzeczy słyszałem o tym filmie więc po prostu musiałem go obejrzeć :). Sceny walk na szable, muzyka, efekty, fabuła oraz humor po prostu były super! Ten pirat Capitan Smith (czy jak mu tam) po prostu był najlepszy :>. Szkoda tylko, że oczy miał trochę jak panienka wymalowane :P. Jak dwójeczka wyjdzie do kin to chyba się wybiorę na nią :}. Film po prostu godny polecenia ^^.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...