Skocz do zawartości

Otwieram zmianową


Sedinus

Polecane posty

  • Odpowiedzi 1,9k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

>wiek nieznany

Nie wiem jak ty, ale ja miałem jakieś 16 lat jak zacząłem zarabiać na swoje wygody. Jak sobie teraz przypomnę co robiłem i za jakie pieniądze to mnie śmiech ogarnia (robota w warsztacie stolarskim, całe weekendy, 4 zł. na godzinę), ale wtedy byłem z siebie piekielnie dumny że nie muszę prosić rodziców o pieniądze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupuje buty za 3 stówy, więc zero szacunku dla pieniądza widać z kilometra wink_prosty.gif

Jaką kwotę na buty może przeznaczyć człowiek szanujący pieniądze? Na przykładach najlepiej, tylko mam nadzieję, że nie masz na myśli żadnych tandet pokroju ccc, deichmanna czy podobnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby jakiś market?

Ta, oszołom

Tylko dzisiaj musiałem tachać jakąś dziwnie ciężką mikrofalę klientowi który był 'za delikatny na taki wysiłek fizyczny' (dobrze chociaż jak do wózka władowałem to poszedł w cholerę), migiem stać się ekspertem od tych suszarek z śmiesznymi końcówkami, przekonać jakąś babunię że żarówka o większej mocy nie spali jej mieszkania, tłumaczyć że antena o większej mocy faktycznie jest lepsza i uprzejmie poinformować że personel działu AGD nie może pokroić komuś sera na nabiale

Jaką kwotę na buty może przeznaczyć człowiek szanujący pieniądze? Na przykładach najlepiej, tylko mam nadzieję, że nie masz na myśli żadnych tandet pokroju ccc, deichmanna czy podobnych.

A tu odpowiem, bo zwykle biorę kamasze z allegro, ew. używane - 150 zeta za porządne buty to spoko cena

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaką kwotę na buty może przeznaczyć człowiek szanujący pieniądze?

Porządne buty kosztują 150-200 zł. 250 to już na wypasie. Czy to Nike ze sportowych serii (np. Vapor Court), Reebok Court Rush, jakieś Cormaxy czy nawet Osirisy itp. Za 300+ to już jest tylko lans, za tyle kupuje się jakieś tandetne Air Maxy (miałem, rozwaliły mi się po pół roku użytkowania a sklep nie uznał reklamacji bo "widać że były użytkowane na wodzie, podczas deszczu"), lansiarskie DC czy tenisówki z CK czy innego Tommy Hilfiger, gdzie 50 zł. płacisz za buta a 250 za logo. Buty za taką kasę jest sens kupować np. jak uprawiamy jakiś sport i potrzebujemy dobry sprzęt, np. biegówki z Asicsa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie zadziwiająco spokojny poniedziałek był*. Cisza przed burzą? Mam nadzieję, że nie.

* Moim zadaniem np. było "naprawienie" wózka kablowego zaopatrzonego w trafo. Awaria polegała na tym, że (tutaj cytat) "nie działał". Okazało się, że trzeba było załącznik ustawić z pozycji OFF na ON.

ry1Unra.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Awaria polegała na tym, że (tutaj cytat) "nie działał". Okazało się, że trzeba było załącznik ustawić z pozycji OFF na ON.

Jak jeszcze pracowałem w Netii to takie awarie były całkiem spoko i rozmowy z klientem trwały zwykle mniej niż 3-4 minuty, a kończyły się obustronnym dziękowaniem i zadowoleniem.

Długo, nudno i #nikogo, więc wrzucam w spoilery, jak kogoś jednak to zainteresuje i będzie chciał zapytać to niech pyta.

K: Nie działa mi internet!

J: Jaki ma pan router/modem?

K: Netiaspadł

J: Na jaki kolor świeci dioda na urządzeniu?

K: Na czerwono

J: Proszę wyłączyć urządzenie od prądu na ok 20 sek (w międzyczasie sprawdzałem faktyczny stan sieci)

K: Ale już to robiłem i nic nie pomagało!

J: Proszę zrobić jeszcze raz

K No dobra, ale mówiłem, że nie działa!

Po 20 sek router się zdarzało, że router zaczynał łapać sieć (gdy nie była to jakaś inna awaria, na linii/centrali whatever)

- Ło panie, jest internet! Dzięki śliczne!

Konfiguracja PPPoE czy samo podawanie passów do neta też było spoko, zwykle chwilka roboty, o ile klient współpracował (bardzo dużo ludzi nie miało żadnych problemów z postępowaniem wg instrukcji, nawet ludzie starsi, na dobrą sprawę trafiło mi się tylko paru bardzo opornych, którzy wybitnie nie chcieli, żebym im pomógł), a neta zwykle dało się przywrócić.

Z innych prostych zgłoszeń to awarie linii telefonicznej.

Choć zdarzali się też klienci, którzy mieli poważne problemy, np nasłuchałem się przez 20 minut jak klient tworzył wiązanki na netię, ale wobec mnie był bardzo kulturalny i wyrozumiały (rozumiał, że to nie moja wina, że net nie działa, ale tam był jakiś większy problem ze światłowodem)

Pamiętam też jednego z klientów, który potrzebował większy upload, bo lecpleje na youtuba wrzucał (nie, nie pytałem o nazwę kanału), downloadu to on ma dość (miał 20/1), ale wolno się uploaduje. Próbował się nawet mnie pytać czy mu tak po prostu nie mogę włączyć czegoś lepszego (prawdę mówiąc, mógłbym, miałem takie możliwości, ale prędzej czy później bym za to odpowiedział wink_prosty.gif)

Olso, byłem na rozmowie w jakimś śmiesznym startupie, który nie ma nawet swojego własnego biura i rozmowa odbyła się galerii handlowej. Wiedziałem, że coś jest nie tak, jak przez telefon mówili gdzie trzeba przyjść na rozmowę. No nic, trzeba się rozglądać dalej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postrafiam lut pratzujontzy. Rankiem zagadał do mnie jakiś ważny jegomość I zaprosił mnie do swojego biura po 13:00, bo "musimy porozmawiać". Momentalnie uszło ze mnie powietrze jak z przekłutego balonu, bo pomyślałem że już są jakieś problemy z jakością mojej pracy I chcą mnie wywalić, więc większość dnia spędziłem na pseudodepresji. Okazało się, że to zaległa pogadanka między nowo przyjętym pracownikiem a przełożonym, pełna świńskich dowcipów i anegdot. Gdzieś tam jeszcze przewijały się moje obowiązki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja się dogadałem z firmą, że będę przychodził wcześniej do roboty o pół godziny i wychodził wcześniej o te pół godziny właśnie. Dzięki temu mogę zdążyć na powrotny pociąg o normalnej porze, a nie czekać na dworcu ponad godzinę. o tej porze gniłem jeszcze z zimna na dworcu, a kończyłem robotę o 19

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i po trzecim etapie rozmowy, teraz już tylko czekać na odpowiedź. Do tej pory jak szło mi do bani to się okazywało że przechodziłem, a jak mi się wydawało że szło dobrze to odpadałem, więc nie oczekuje niczego, zobaczymy. Menago z US okazał się całkiem spoko gościem, spodziewałem się jakiegoś buca rzucającego pytania z podręcznika "interview for dummies", a rozmawiałem z bardzo wyluzowanym gościem który zadawał bardzo precyzyjne pytania i co najważniejsze, po moich odpowiedziach tłumaczył dlaczego takie pytanie i dlaczego moja odpowiedź jest dobra/zła, z czym się jeszcze nie spotkałem. W każdym razie czekam, do końca miesiąca ma się wszystko wyjaśnić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...