Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Rankin

[CYOA] Wyspa Wight

Polecane posty

W przypływie paranoi sprawdzasz poziom paliwa w generatorze (pół zbiornika), a następnie drzwi do latarni (zamknąłeś je) i drąg trzymający zapadnię (trzyma, zresztą podniesienie klapy nie powinno stanowić dużego problemu). Następnie zasiadłeś do przejrzenia znalezionych książek.

Pierwsza z nich była jakiegoś rodzaju księgą rachunkową. Przychody, wydatki na paliwo, wydatki na żywność, wydatki na książki - ciekawe, najwyraźniej latarnik przez okres prowadzenia tej księgi wydawał znakomitą większość swoich funduszy na właśnie książki, co sugerowałoby, że posiadał ich znacznie więcej, niż widziałeś w biblioteczce. Co zrobił z resztą - przypuszczałeś, że je sprzedał dalej, jak sugerowałyby przychody rejestrowane jako "(ks.)".

Druga książka była pamiętnikiem. Nie obejmował on wielu lat życia latarnika, pierwszy wpis zaczynał się jakieś dziesięć lat temu, aczkolwiek zawierał wzmianki o wcześniejszym pamiętniku, który został zniszczony w jakimś niesprecyzowanym wypadku. Sporo w nim było uwag o samotnych wycieczkach do różnych ruin znajdujących się na wyspie i powrotach z "nowymi szkicami". Seria wpisów poświęcona była jakimś próbom sabotażu i wielokrotnym naprawom generatora prądu, które zostały wreszcie rozwiązane w jakiś sposób opisany enigmatycznie jako "żarówka z lustrami".

W miarę czasu ton wpisów był coraz bardziej nerwowy, dawało się wyczytać jakieś swoiste poczucie zagrożenia. Ostatni wpis, datowany na przedwczoraj, brzmiał:

"Wreszcie udało mi się rozgryźć ostatnie symbole! Miejsce wejścia, w którym będzie trzeba odczytać właściwe 'zdanie', znajduje się w jaskinii blisko szczytu wzgórza ks. Na wszelki wypadek skopiowałem niezbędne informacje do drugiego notesu i przekazałem go młodej Kitty. Teraz muszę się przygotować, obym zdążył, dla dobra nas wszystkich."

Ostatnia książka była bardzo obszernym notatnikiem. Zawarta była w nim wielka mnogość run i inskrypcji wraz z notatkami przypuszczalnie wskazującymi na miejsce znalezienia ("R41, pom. 1, śc. pn-zach"). Część z nich sam niedawno widziałeś w mieszkaniu, choć w dość innej konfiguracji. Biorąc pod uwagę zmiany w charakterze pisma, notes musiał być prowadzony przez bardzo wiele lat.

W ostatniej części notatnika najwyraźniej znajdowało się coś w rodzaju słownika... Tak przynajmniej przypuszczałeś, gdyż większość stron została powyrywana, a to co zostało, było niewystarczające do odcyfrowania napisów. Wertując notes ponownie, znalazłeś ciekawą wzmiankę o wewnętrznych pomieszczeniach w ruinach i sposobie dotarcia do nich.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrałeś notatnik i pamiętnik w nadziei, że mogą się do czegoś jeszcze przydać. Następnie skonsultowałeś się z mapą w celu znalezienia dogodnej drogi na wzgórze. Ponieważ nie zanosiło się na to, żeby mgła rozproszyła się w najbliższym czasie, a tobie nie uśmiechało się przedzieranie przez las przy takiej widoczności, postanowiłeś podążyć drogą aż do rozgałęzienia w kierunku ruin, a dopiero stamtąd iść na przełaj przy pomocy kompasu.

Po kilku godzinach marszu dotarłeś do miejsca, w którym miałeś zejść z drogi. Mgła ani trochę nie zelżała, więc zdecydowałeś zrobić krótką przerwę i coś przegryźć. Kwadrans odpoczynku przeciągnął się w pół godziny, ale w końcu byłeś gotowy do dalszego marszu.

Atmosfera lasu była... dziwna. Nadal był on pusty, ale miałeś niezatarte wrażenie, że coś w nim jest. Z rzadka z mgły dochodził cię przypadkowy trzask gałęzi, czy stuknięcie głazu, lecz mgła tłumiła dźwięk i nie miałeś pojęcia, czy dochodził cię z bliska, czy może z daleka. Dwa razy mijałeś rozsypujące się formacje kamieni, które były zapewne tymi "ruinami"; atmosfera w niemal namacalny sposób gęstniała w ich pobliżu...

W końcu dotarłeś do stóp wzgórza, jak mogłeś sądzić po rosnącym nachyleniu terenu. Wspinaczka była zdecydowanie najtrudniejszą częścią trasy, ale po paru godzinach, późnym popołudniem według twojego zegarka, zdyszany i zziajany, dotarłeś na szczyt. Poszukiwanie jaskinii, o której wspominały zapiski, nie trwało długo - oto przed tobą ziajał mroczny otwór wielkości człowieka prowadzący pod dość stromym kątem w dół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprzwdziłbym czy w dzienniku nie ma bardziej szczególowych informacji nt. jaskini i okolic: Jak głęboko sięga czy w jej okolicy nie ma niczego ciekawego. No i czy latarnik wspomniał jakie miałoby być to 'zdanie'.

Przetrząsnałbym kieszenie w poszukiwaniu jakiegoś źródła światła: latarki, zapalniczki... Jeśli nie miałbym niczego takiego, podjąłbym się próby sklecenia prowizorycznej pochodni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odsapnąłbym chwilę. Następnie oświetliłbym latarką wnętrze jaskini. Gdyby nie udało mi się dostrzec dna, rzuciłbym do środka kamień, żeby ocenić, jak długo musiałbym się zsuwać i czy przypadkiem nie wleciałbym po szyję w wodę.

Jeśli wszystko wydawałoby się w porządku - zsuwam się ostrożnie na dół.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejrzałeś dziennik po raz kolejny, ale nie znalazłeś dalszych informacji na temat jaskinii. W sumie ogólnie o górze nie było żadnej wzmianki poza pobieżną lokacją tej jaskinii. Zaświeciłeś latarką w dół i zdawało ci się, że widzisz ścianę, ale na wszelki wypadek wrzuciłeś kamień, który odbił się parę razy i ucichł. Nie widząc dalszych przeciwwskazań, ostrożnie zsunąłeś się w dół.

Jaskinia nie była dużych rozmiarów, tunel miał koło 7 stóp wzdłuż i wszerz, a jego ściany były bardzo gładkie i pozbawione mchów czy innych porostów. Kończył się dość niespodziewanie po koło 40 stopach płaską, niemal sztuczną ścianą. Atmosfera w tej jaskini była pozbawiona mgły, a zarazem w jakiś nieokreślony strzel sposób... gorsza. Miałeś wrażenie duszności, czy może ciągnij były tu jakieś trujące opary? Nagle zmartwiałeś, słysząc trzask odbezpieczanego rewolweru i z przerażeniem skonstatowałeś, że do twojej skroni przylega lufa trzydziestkiósemki. Twojej trzydziestkiósemki. Odrzuciłeś pistolet w ataku paniki, po czym zacząłeś wspinać się z powrotem w stronę wyjścia. Kilka chwil później byłeś na zewnątrz, nie całkiem świadom, co się tam w środku wydarzyło.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam bardzo złe przeczucia odnośnie tej jaskini, więc postanawiam jak najszybciej się od niej oddalić. Rewolwer niech leży, nie mam zamiaru tam znowu schodzić.

Wracam do miasteczka. Jeśli nie zdążę przed zmrokiem, to spędzam noc w namiocie.

Gdyby udało mi się bez przeszkód wrócić do miasta, powiadomiłbym mieszkańców o brutalnej śmierci latarnika. Następnie zacząłbym wypytywać ludzi o tę jaskinię. W zależności od sytuacji rozważyłbym kłamstwo, mówiąc, że widziałem, jak ktoś wchodzi/wychodzi z tejże jaskini. Po prostu byłbym ciekaw, jak ludzie zareagowaliby na tę informację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybkim, aczkolwiek ostrożnym krokiem oddaliłabym się od jaskini, próbując pozbierać myśli i uspokoić się. Wróciłabym do swojego obozowiska - przyjrzałabym się mu dokładnie i sprawdziłabym czy wszystko, w tym teren wokół, jest tak, jak było przed opuszczeniem przeze mnie tego miejsca. Odpoczęłabym krótko, planując drogę powrotną do miasta - nie uśmiechałoby mi się spędzić następnej nocy w samotności. No i w końcu trzeba powiadomić kogoś o osobliwym zgonie latarnika.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybko oddalasz się od jaskini i nie zatrzymujesz się dopóki nie stajesz u podnóży wzgórza. Tam odpoczywasz chwilę, po czym decydujesz się wrócić do miasta. Nie szukasz nawet drogi, tylko kierujesz się kompasem i idziesz na przełaj, aby zdążyć przed zmrokiem.

A zdaje się zapadać niespodziewanie szybko. Już koło czwartej zaczęło się powoli, acz nieuchronnie ściemniać, zarazem mgła zdawała się ustępować. Jednak nie odczuwałeś z tego powodu ulgi, jakiś instynkt zmuszał cię do forsownego marszu, byle zdążyć przed zapadnięciem zmroku - czułeś, że nie powinieneś dziś zostawać w lesie na noc.

Koło szóstej usłyszałeś pierwszy zwierzęcy odgłos w tym lesie. Sprawił jednak tylko, że przyspieszyłeś kroku - nie potrafiłeś przypisać odgłosu do konkretnej zwierzyny, ale nie brzmiał on zbyt przyjaźnie.

O siódmej niemal wpadłeś na niewidoczny w mroku pierwszy dom miasteczka. Poczułeś nieracjonalne ukłucie paniki gdy zorientowałeś się, ze miasto najwyraźniej było całkowicie, bądź niemal całkowicie pogrążone w mroku i ciszy, choć zdaje ci się, że gdzieś w głębi widać poświatę bijącą może od okien.

---

Wybaczcie opóźnienie, byłem z jednej strony zabiegany, a z drugiej nie mogłem wkręcić się w nastrój. Teraz odpisy powinny pojawiać się szybciej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po paru minutach przemierzania miasta w mroku i ciszy dotarłeś do źródła światła. Okazał się być nim budynek hotelu. Wchodzisz do środka, ale wnętrze jest równie puste i ciche, co miasto, więc wchodzisz na piętro, do swojego pokoju, który zastajesz, ku twojemu niemiłemu zaskoczeniu, kompletnie zdemolowany, wliczając w to twoje rzeczy, powywlekane i pomieszane.

Wtem z parteru dochodzi cię głuche stuknięcie. Nie było ono głośne, ale w zalegającej ciszy rozlega się niczym uderzenie młota. Schodzisz na dół i zauważasz, że drzwi do - przypuszczalnie - pomieszczeń właścicielki hotelu nie są domknięte.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostrożnie zaczynasz nasłuchiwać przy drzwiach. Z wewnątrz dochodzi cię niewyraźny głos, który rozpoznajesz jako głos właścicielki hotelu. Po chwili zaczynasz rozróżniać słowa.

- ...le to im nic nie pomoże, co najwyżej nieco opóźni ostateczny wynik. Nie mogą utrzymać nocy w nieskończoność, a i w nocy mamy swoich sprzymierzeńców - krótka przerwa. - Latarnik zapewne dał papiery jednemu z przybyszów przed swoim rytuałem, ci głupcy popędzą je wykorzystać na naszą korzyść - krótka przerwa. - On? On się nie liczy, kończy mu się czas, a jeszcze nic nie wie... GDZIE jest?

Ostatnie słowa zostały wypowiedziane podniesionym głosem. Usłyszałeś ruch jakby krzesła, po czym kroki kierujące się ku drzwiom, za którymi stałeś.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapukałeś i wszedłeś do środka. Nie zdążyłeś dobrze rozejrzeć się po pomieszczeniu, ani przyjrzeć kształtowi po lewej stronie - ból eksplodował w twojej czaszce, a potem zapadła ciemność.

Obudziłeś się jakiś czas później. Nie jesteś pewien, gdzie jesteś, chyba w jakimś pomieszczeniu. Twoje oczy są zasłonięte czarną opaską, a ty sam jesteś związany sznurem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...