Skocz do zawartości

EGM w sosie własnym


EGM

Polecane posty

To jest zapewne jakiś rodzaj prania mózgu i przekazywania wiadomości podprogowych...O ile kolega zorientował się i zdążył w porę się ulotnić, to Ci pracownicy, którzy spędzają tam po kilka godzin, nie mają innego wyjścia. Po jakimś czasie w głowie dzwoni im tylko "dżingobels" i nie liczą godzin spędzonych w pracy...A klienci jeżeli przyszli na dłuższe zakupy nie zastanawiają się co ładują do koszyka.

BTW Skoro tak wygląda pokój na Ziemi, to wolę nie wiedzieć jak wygląda ch(w)ała na wysokości...

PS

Ile razy może ktoś się rodzić? Rozumiem obchodzić urodziny, ale narodziny?! ;)

Przy żłóbku brakuje już tylko trzech (dobrych) wróżek i złej wiedźmy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,5k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Niestety, pracuję w dużym podwarszawskim centrum handlowym i utwory świąteczne mam non-stop kolor przez calusieńkie 10 godzin zmiany. Męczące strasznie jest to całe "daszing tru de snoł" i tym podobne. Ale chyba wszystko słuchane wkoło po raz i kolejny by zmęczyło, nawet Marsz Imperialny...

Ale nic to! Mnie jako mały trybik w gigantycznej machinie handlowej zastanawia jedna rzecz - dlaczego w tym okresie przedświątecznym (w którym przecie Święty Mikołaj patrzy i nagrywa wszystko) ludzie nie są dla siebie wyrozumiali? Pal licho miłość wobec bliźniego i dobroduszne gesty - te i tak zostały zeszmacone w reklamach - dlaczego nie jesteśmy cierpliwsi, spokojniejsi, trochę rzeczywiście bardziej uduchowieni? Dlaczego powarkujemy na kasjerkę, która to biedna nie może znaleźć kodu kreskowego lub zawiesiła się jej kasa fiskalna (a wierzcie mi, że to nie jest wcale duża sztuka powiesić to cholerstwo), dlaczego rzucamy cierpkie uwagi w kierunku hostess i tych nieszczęsnych Mikołajów, którzy to też na pewno chcieliby nie brać udziału w tym całym tyglu, a chcą/muszą dorobić? Nic Wam oni nie winni, że wykonują swoją niewdzięczna pracę naganiaczy... A takie zachowanie może spowodować myśli typu "Nie no, do (_!_) z takimi Świętami! Pal diabli tą całą stajenkę i te wszystkie neokatolickie dyrdymały! O, ucho od śledzia, taki ze mnie będzie Mikołaj!". Wiem coś po sobie, niestety. ("Ale jest pan niemiły!" "Szanowna Pani, uprzejmie informuję, że miły jestem tylko w Adwent" - co mnie do cholery podkusiło?)

Tak więc ja bardzo Was proszę - nawet jeśli to brzmi cukrowo - uduchowcie się, chociaż na ten krótki czas. Może Wasza postawa wpłynie na tego czy innego chamusia - a poza tym, jak już pisałem, Mikołaj patrzy...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, Erpatre, ja mam taki wypróbowany tekst, jaki rzucam zmęczonym kasjerkom w supermarketach. Jak widzę, że dziewczyna pada na pysk i ze znużenia mylą jej się pomarańcze z teorią względności, to mówię do takiej pani opryskliwym tonem: "Takie dziewczyny (kobiety) jak pani nie powinny siedzieć na kasie!" I ciągnę dalej jeszcze bardziej swarliwie: "Ja, proszę pani, mam wieńcówkę i wszczepione bypassy; jak widzę taką ładną buzię, to mi ciśnienie skacze i dwa dni muszę potem tabletki zażywać, a bywało, że na pogotowiu lądowałem!'. Polecam taki, albo podobne teksty - skutkuje! Kobieta się prostuje, jakby ją ktoś amfą napakował, uśmiecha i rozkwita w oczach...

Masz rację, Erpatre, odrobina wzajemnej życzliwości jest smarem, dzięki któremu szybciej i bardziej gładko obracają się tryby codzienności...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, pracuję w dużym podwarszawskim centrum handlowym i utwory świąteczne mam non-stop kolor przez calusieńkie 10 godzin zmiany. Męczące strasznie jest to całe "daszing tru de snoł" i tym podobne.

to ja mam troche bardziej komfortowa sytuacje - w tutejszych, angielskich, sklepach koledy w ogole nie leca. nie przyuwazylem rowniez zadnych - o dziwo - hostess a przebrani mikolajowie to w sumie rzadkosc (ale przypuszczam, ze im blizej swiat, tym wiecej sie ich pojawi)

I taki maly quiz: ciekawe czy wiecie, kto, lub co, taki obraz swiat utworzyl jako pierwszy ;)

Zachodnie filmy puszczane w okolicach świąt?

to ja dam prawidlowa odpowiedz ;) : wszystkim znana firma Coca-Cola Company (!!) a dokladnie to oni na poczatku XX wieku wymyslili mit o gosciu, od ktorego to wszystko sie zaczelo, i wokol ktorego cale Boze Narodzenie sie tak naprawde kreci - siwym, brodatym grubasku w czerwonym plaszczu i takiejz szlafmycy, zwanym Santa Clausem, na nasze Swiety Mikolaj, ktory w wigilijna noc z zaprzegiem antygrawitacyjnych reniferow oblatuje wokol swiat, zostawiajac grzecznym dzieciomm podarki, a niegrzecznym - rozgi. nie wiem jak sie udalo przemycic do naszych swiadomosci taka bujde, ale prawda jest, ze do dzis dzieci (do okolo 8-10 roku zycia, potem wyznaje sie im okrutna prawde :lol:) wierza, ze gdzies w Laponii mieszka sobie Papa Noel, prowadzi hodowle reniferow, fabryke w ktorej zatrudnia krasnali, a produkuje zabawki i rozprowadza po swiecie... ogromny szacun dla specow od marketingu tej firmy!

potem, po wymysleniu tej bajki (owszem, postac Sw Mikolaja jest zainspirowana prawdziwym sietym, ale cala reszta to bujda na resorach), wszystko poszlo z gorki, szczegolnie wtedy, gdy USA, ojczyzna marki Coca-Cola, zaczela stawac sie potega gospodarcza a amerykanski styl zycia, od McDonaldow, jeansow po Christmas wlasnie, zaczal byc przyjmowany na calym swiecie. i tym sposobem dzisiaj mamy takie a nie inne swieta. podziekujcie Ameryce ;)

PS i wcale tu nie przesadzam. czytalem o tym kiedys (niestety nie pamietam gdzie) i tak tam historia swiat bozego Narodzenia zostala zarysowana. sad but true

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam ostatnio nieprzyjemność leżeć przez ostatnie dwa tygodnie przykuty do łóżka z bezpośrednim rozkazem zero siadania i wstawania (na szczęście już teraz trochę chodzić mogę, a nie tylko leżeć). Oczywiście jak tak człowiek musi leżeć i nic nie robić cały dzień to chcąc nie chcąc włącza pudło zwane telewizorem i ogląda co leci. Oglądając te wszystkie reklamy, mogę powiedzieć, że bardzo szkoda mi dzieci w wieku 3-12 lat bo to właśnie one są przede wszystkim bombardowane tą tandetą. Nie dziwie się im potem, że odmawiają wyjścia ze sklepu bez wymarzonej zabawki, skoro codziennie po kilka razy są bombardowane reklamami namawiającymi do zakupu jej. Gdybym był na ich miejscu i do mnie byłyby skierowane te reklamy to pewnie też bym się załamał i w końcu kupił tę tandetę.

Jeszcze bodajże wczoraj we wiadomościach pokazali dziewczynkę, która dostała na mikołaja lalkę (nomen omen reklamowaną ostatnimi czasy). Szkoda mi tej dziewczynki bo mówiła jakby spece od reklamy zupełnie wyprali jej mózg "Ta lalka jest najpiękniejsza na świecie". Stawiam wszystkie pieniądze, że jeszcze przed końcem roku lalka jej się znudzi i wyląduje obok innych w pudełku z zabawkami albo dziewczynka ją popsuje.

Nie wiem może mnie tak wychowali źli rodzice, że nigdy nie czułem pociągu do kupowania niepotrzebnych śmieci i zawsze zastanawiałem się czy to mi się przyda (może prócz książek, ale każdy ma swoje demony :P), ale wracając do tematu to patrząc na okres zbliżających się świąt i bandy rozwydrzonych dzieciaków biegających po marketach to chce się usiąść i płakać, bo to co wyrabia się przed Bożym Narodzeniem jest chyba jakąś farsą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

sprostowanie ;)

kurcze, nie wszystko dobrze zapamietalem, trzeba moj wywod o swietach w barwach Coca-Coli poprawic :) otoz C-C (a raczej pewien artysta na zamowienie koncernu) zaprojektowal TYLKO wizerunek Swietego Mikolaja. to, ze mieszka na dalekiej polnocy, podrozuje saniami zaprzezonymi w renifery, jest wytworem poety, Clemensa Clarka Moore'a.

ale za to nie ma zadnej watpiwosci, ze gdyby nie kampania reklamowa C-C z 1930, Boze Narodzenie wygladaloby dzis zupelnie inaczej :huh:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądając te wszystkie reklamy, mogę powiedzieć, że bardzo szkoda mi dzieci w wieku 3-12 lat bo to właśnie one są przede wszystkim bombardowane tą tandetą. Nie dziwie się im potem, że odmawiają wyjścia ze sklepu bez wymarzonej zabawki, skoro codziennie po kilka razy są bombardowane reklamami namawiającymi do zakupu jej. Gdybym był na ich miejscu i do mnie byłyby skierowane te reklamy to pewnie też bym się załamał i w końcu kupił tę tandetę.

Witam, Nevres! Chyba Cię nie widziałem na moim wątku.

Problem jest chyba nieco głębszy. Dziecko potrafi dziś narobić dzikiego wrzasku w sklepie, gdy mu rodzic nie kupuje upragnionego "zabawka" - widziałem gówniarzy drących się niemal do utraty tętna albo konwulsji.

Ja w "dziecięctwie" nie ośmieliłbym się zrobić niczego podobnego, bo wiedziałem doskonale, że po powrocie do domu dostałbym wały od Matki, a Ojciec po powrocie z pracy byłby dołożył mi jeszcze dodatkową karę. Dziecko było kochane, ale też gdy zasłużyło, dostawało rżniętkę jak się patrzy. Teraz jak widzę takiego rozwydrzonego bachora, to dłoń mnie swędzi - ale oczywiście ja jestem dinozaur na wymarciu. Nowa pedagogika absolutnie wyklucza karty cielesne.

Ciekawe, że Imperium Brytyjskie zbudowali ludzie wychowani w słynnych "Public Schools" z internatami, gdzie rózga była na porządku dziennym...

sprostowanie ;)

...C-C (a raczej pewien artysta na zamowienie koncernu) zaprojektowal TYLKO wizerunek Swietego Mikolaja. to, ze mieszka na dalekiej polnocy, podrozuje saniami zaprzezonymi w renifery, jest wytworem poety, Clemensa Clarka Moore'a.

ale za to nie ma zadnej watpiwosci, ze gdyby nie kampania reklamowa C-C z 1930, Boze Narodzenie wygladaloby dzis zupelnie inaczej :huh:

Dzięki, leno. Nigdy nie jest za późno na to, żeby dowiedzieć się czegoś nowego :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z roku na rok im bliżej Świąt zastanawiam się czy nie wyemigrować na bezludną wyspę. Zaraz po 1 listopada zaczyna się ta masakra w mediach i sklepach. Powiem szczerze rzygać mi się już chce. I ta panika wśród ludzi, na siłę kupowanie prezentów (im droższy tym lepszy - bo wiadomo nikt nie chce gorzej wypaść). Jeśli ktoś chce komuś sprawić jakiś prezent to chyba dlatego, ze ma taką potrzebę prawda? Obdarować kogoś bliskiego. Nic na siłę. Jak byłem młodszy, miałem z 5-6 lat to Święta były dla mnie magiczne. To strojenie choinki w Wigilię rano. Czekanie na kolację, na pierwszą gwiazdkę, na ten czar i magię przebywania razem, całą rodziną przy stole. Niestety im dalej w las mego żywota tym bardziej mam dosyć tego wszystkiego...

A co do rozwydrzonych dzieci : sam nieraz od rodziców dostałem w zadek i patrząc z perspektywy czasu nie mam o to żadnych pretensji :D Czasem trzeba. Tylko, że dostawałem za jakieś poważne przewinienia, nie tak dla rozrywki;) Chociaż rzadko, bo częściej starali się do mnie dotrzeć ale czasem oporny byłem więc nie dawali rady;) Ale poświęcali mi swój czas. Teraz rodzice zamiast sami pobawić się z dzieckiem wolą kupić mu zabawki/komputer czy co tam dziecko chce. Dostaje to czego żąda. I jak potem się dziwić histeryzowaniu gdy nie otrzymuje tego co chce? Bo przecież zawsze dostawał to czego sobie zażyczył...

Żeby post całkiem smętny nie był wyskoczę, niczym Filip z konopii, z pytaniem do Generała : czy byłeś kiedyś może w moim mieście rodzinnym Jeleniej Górze?;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby post całkiem smętny nie był wyskoczę, niczym Filip z konopii, z pytaniem do Generała : czy byłeś kiedyś może w moim mieście rodzinnym Jeleniej Górze?;)

Byłem, a jakże. Byłem na dwumiesięcznym kursie w Szkole Wojsk Radiotechnicznych (za "jeleniami") w roku 1986. Bardzo mi się podobało to miasto - jak zresztą wszystkie górskie miasteczka. Nie cierpię miast płaskich jak patelnia - a Wrocław niestety jest właśnie taki... Dość to wygodne, kiedy - jak ja - człek jeździ na rowerze (komunikację we Wrocku mamy fatalną, korki strasznie, niedługo [beeep] z dupkiem będą wyjeżdżali do pracy - każdy osobno, oczywiście bo jakież to piękne wieźć swoją (_!_) do miasta zajmując na jezdni tyleż miejsca, co autobus - a po kilkugodzinnym postoju w korku wrócą do domów), ale gdybym mógł, wróciłbym na wałbrzyskie górki :rolleyes:...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może ja wrzucę swoje trzy grosze do dyskusji na temat świąt Bożego Narodzenia i ogólnej komercji.

Po kolei:

Zastanawia mnie, czemu Matka Nasza (obyśmy jak najprędzej sierotami zostali), Kościół Katolicki tak giętko przytula do swego "mdłona" rozmaite obyczaje pogańskie zgoła.(...) Halloween to celtycka Noc Demonów, które się odpędzało rozmaitymi maskami,

Ha, pudło, Generale, Halloween nie jest świętem aprobowanym przez Kościół Katolicki. Możnaby rzec, że wręcz przeciwnie. :P

Co do Halloween, to faktycznie bywa denerwujące. Zwłaszcza całe to żebranie słodyczy po domach...

Ja miałem to szczęscie (a raczej potencjalne dzieci w strojach zombie, duchów itp) że nikt do tej pory nie przyszedł do mnie prosić o cukierki. Jakbym miał dobry nastrój (który by natychmiast uleciał na sam widok ludzi, którzy mnie odwiedzili) to bym w najlepszym wypadku trzasnął drzwiami bez wypowiedzenia nawet słowa.

A teraz garść swobodnych myśli na temat skomercjalizowania świąt.

Coca - Cola - coś w tym jest, bo kojarzę jak jeszcze jako mały szczyl lubiłem oglądać reklamy coca-coli ("poczuj magię tych świąt"), teraz zaczęły mnie jednak denerwować. CC była obecna komercyjnie zawsze, przy wszystkich świętach. A bodajże od zeszłego roku zaczęła (jako koncern) w reklamach robić pranie mózgu potencjalnym klientom, sugerując że CC na stole wigilijnym należy do tradycji świątecznej! Ja osobiście uwielbiam napoje typu CC, jednak ta reklama doprowadziła mnie do szału.

Ogólnie zauważyłem świąteczny szał od samego początku listopada - po Wszystkich Świętych ze sklepów poznikały znicze, a pojawiły się czekoladowe Mikołaje, bombki, choinki, itp. Powiem krótko - niedobrze mi się robi na myśl co marketing i komercja zrobiły ze wspaniałym świętem w tradycji chrześcijańskiej. Od kilku lat zaczynam z niepokojem obserwowac, jak to święta mijają coraz szybciej i mniej przyjemnie, odczuwam ponadto niedobór typowego, świątecznego klimatu. A ów niedobór wynika z rozrzedzenia go - zamiast cieszyć się świętami w kilka dni przed nimi, i po nich, mamy robione pranie mózgu przez prawie dwa miesiące. Rezultat jest taki, że jeśli tylko ktoś raczy wyjśc z domu/właczyć telewizor/przeglądac strony www/przeczyta gazetę itp to natychmiast zostanie mu przypomniane, że niedługo zaczynaja się świeta. Kiedyś to ja odliczałem dni do świąt - "jeszcze dwa miesiące/jeden miesiąc/tydzień itp", nie mogąc się doczekać, kiedy to one nie będą, a teraz w zasadzie nawet nie zauważam kiedy się zaczynaja i kończą.

Komercja i marketing po prostu zrujnowały to święto.

Reklamy telewizyjne i ogólnie wszelkiego rodzaju próbują z uporem wymusić na nas przekonanie, że bez "ich wspaniałego produktu/usługi itp" nie będziemy w stanie zgotowac szczęśliwych świąt swoim bliskim. A na czym opiera się dla mnie piękno świąt i radośc z nich wynikająca? (pomijam tu aspekty duchowe, które mogą dla niektórych wydawać sie niezbyt interesujące) Oprócz z samej wigilii, i Bożego Narodzenia, bardzo lubiłem zawsze świąteczne przygotowania. Wspaniałe zapachy z kuchni, ubieranie choinki, blask lampek, słuchania kolęd, pomocy w gotowaniu i później gotowaniu samemu, pieczeniu pierników... to wszystko było wspaniałe. Teraz już nie jest, dzięki tej właśnie komercji i marketingowi. Lubiłem także pooglądać nawet te głupie amerykańskie filmy o świętach, np "W krzywym zwierciadle - Boże Narodzenie". Ale już tego nie lubię. bo takie filmy puszcza się w telewizji cały rok.

Lubiłem również słuchac kolęd - jednak, jak juz moi przedmówcy zauważyli, głosniki w rozmaitych supermarketach i centrach handlowych potrafią skutecznie je obrzydzić.

Ja nie rozumiem jaki jest cel tej komercji - skoro ona w zasadzie nikomu normalnemu się nie podoba (z wyjątkiem osób, które na niej zarabiaja). Przeszkadza ona osobom wierzącym, ba, z ambony słyszalem nieraz kazania krytykujące komercyjne podejście do świąt. Że ludzie w natłoku zakupów i przygotowań, zapominają CO tak naprawdę świętują. Przeszkadza to również (z tego co zauważyłem) obecnym na tym forum agnostykom. Więc jaki to ma cel?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że ludzie w natłoku zakupów i przygotowań, zapominają CO tak naprawdę świętują.

No właśnie sam jestem ciekaw...Bo jak słusznie zauważył Generał Jezus nie urodził się w stajence, a już na pewno nie 24 czy tam 25 grudnia...

No nic...Święta już nie sprawiają takiej przyjemności, no ale ubiorę choinkę usiądę z rodzicami do wigilijnego stołu, podzielimy się opłatkiem ( swoją drogą bzdurna rzecz, która stała się dla mnie bzdurna przez większość osób ), zjemy i obejrzymy po raz 50+ "Kevin sam w Domu".

Ale to nie tylko wina komercji, że święta są takie jakie są...Pamiętam, że każde święta mojego dzieciństwa były "białymi" świętami. A tu co? W zeszłym roku w naszym mieście śnieg leżał przez 2 (sic!) dni. No i może z wiekiem też mi to tak jakoś uleciało. Gdy byłem trochę młodszy, to ubieranie choinki i czekanie na pierwszą gwiazdkę sprawiały mi nieprzebraną frajdę, tak samo wymiana prezentów z najbliższymi (nigdy nie uczono mnie o mikołaju), a teraz? Teraz kupuje te prezenty niejako z przymusu (kiedy chcę kogoś obdarować to mu kupię nawet w lato), na choinkę patrzę z ironicznym uśmieszkiem (ah te pogańskie akcenty), a gdy zaczyna pachnieć kuchni, to myślę już tylko o jedzeniu. Święta są teraz inne, ale sam nie wiem czemu...Może i coś jest na rzeczy z tą komercją, o której tak tu prawimy, ale może po prostu my się zmieniliśmy...Albo nie idziemy z duchem czasu i mamy zbyt wygórowane oczekiwania.

No, ale w tym roku choć jeden prezent kupiłem z chęci obdarowania...A to czemu? Bo w końcu poczułem, że dam osobie coś co według mnie jest wartościowe (nie chodzi tu o cenę, bo ta była stosunkowo niska), a ta osoba się z tego ucieszy czyli...Książkę (Piknik na skraju drogi). Tylko szkoda, że ta osoba mieszka ponad 500 km ode mnie ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jaki to ma cel, zapytujesz? zeby wielkie korporacje jeszcze wiecej hajsu zgromadzily, ot co! ich nie obchodzi, ze przez nich nie masz ochoty upiec sobie pierniczkow, a kazdego napotkanego mikolaja (a tak, z malej litery ;)), koniecznie z dzwonem podobnym do tych uzywanych niegdys przez szkolne wozne, chcialoby sie skopac po twarzy i innych co wrazliwszych czesciach ciala. korporacje wykorzystuja fakt, ze wiekszosc osob pragnie miec swieta 'jak sie patrzy' - mimo iz to wcale nie jest takie konieczne (bo przeciez nie spraszamy na wigilijna kolacje setek znajomych tylko najblizsza rodzine)

ciekawym jest rowniez fakt, ze tak naprawde w wiekszosci rodzin swieta co roku wygladaja tak samo - moze tylko od czasu do czasu jakas ambitniejsza pani domu ugotuje potrawe, ktorej przepis przeczytala w jakiejs Tinie czy innej Claudii - a i tak, szal zakupow ogarnia nas coraz wczesniej. to jest niepotrzebne! przeciez za kazdym razem stol wigilijny zastawiany jest jak najbardziej tradycyjnymi potrawami, do obdarowania mamy raczej stale grono rodziny i przyjaciol... tak jak wczesniej powiedzialem - przedswiateczna paranoje mamy w genach :mellow:

PS nie wiem jak w waszych rodzinach. ale u mnie, gdy na pierwszy czy drugi dzien swiat spraszamy gosci (lub ktos zaprosi nas) to na stole stawiana jest WODKA! :o nie zebym byl jakims zagorzalym katolikiem, ale IMO to jest nie do przyjecia, by koscielne swieto oblewac alkoholem :angry:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PS nie wiem jak w waszych rodzinach. ale u mnie, gdy na pierwszy czy drugi dzien swiat spraszamy gosci (lub ktos zaprosi nas) to na stole stawiana jest WODKA! Nie zebym byl jakims zagorzalym katolikiem, ale IMO to jest mnie do przyjecia, by koscielne swieto oblewac alkoholem

Zależy jakie kto ma podejście do świąt...Dla mnie kościelne święta w zasadzie nie istnieją, a Wigilia jest taką dużą rodzinną kolacją ;)

Co nie znaczy, że popieram by oblewać ją alkoholem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generale ja za Wrocławiem nie przepadam, za duże miasto jak dla mnie i czasem jak tam jestem mam wrażenie panującego wszędzie chaosu:) A u mnie cisza, spokój;) Ale Wrocław ma jedną zaletę: łatwo pracę dla studenta znaleźć. W Jeleniej jest z tym problem i to spory, szczególnie jak ktoś, tak jak ja, studiuje dziennie. Ja wylądowałem w szpitalu jako sanitariusz;) Chodzę sobie codziennie, po zajęciach na uczelni, i wożę ludzi na zabiegi:) W życiu bym nie przypuszczał, że będę pracował w takim miejscu ale cóż...życie:) Po prawdzie umowę mam tylko do końca roku, bo potem nie wiadomo jak będzie z limitami na zabiegi, ale zawsze coś:) Dobra koniec samochwalenia się:D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam bardzo, ale chciałbym zadać pytanie znawcom wigilijnej tradycji.

Te dwanaście potraw z ziemniaka to koniecznie z jednego muszą być? :D

A już poważniej - jakie tradycyjne potrawy pojawiało/pojawia/pojawią się na waszych stołach prze wigilijnej kolacji?

Moja Matka obowiązkowo robiła kutię i karpia (po żydowsku, co zawsze kwitowałem uśmieszkiem w duchu), kompot z suszonych śliwek i pyszną zupę grzybową (grzyby oczywiście sami zbieraliśmy z Ojcem latem i jesienią, orzechy do kutii zresztą też). A u was?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie karp oczywiście się też pojawia:) Pierogi za kapustą i grzybami, jakieś paszteciki z tymże. Karp w galarecie, ryba po grecku, zupa grzybowa od czasu do czasu również zagości na stole, ale częściej barszcz jednak jemy:) Z ciast to makowiec, sernik jakiś i specjalnie dla mnie robiony piernik;). Jednakże po całym dniu poszczenia to podczas kolacji szybko się zapycham i siły na jedzenie tracę:D

A i dziadek zawsze jakiegoś śledzika przyniesie ;)

Jak widać z tradycyjnych dań niewiele się ostało u mnie w domu...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A już poważniej - jakie tradycyjne potrawy pojawiało/pojawia/pojawią się na waszych stołach prze wigilijnej kolacji?

Moja Matka obowiązkowo robiła kutię i karpia (po żydowsku, co zawsze kwitowałem uśmieszkiem w duchu), kompot z suszonych śliwek i pyszną zupę grzybową (grzyby oczywiście sami zbieraliśmy z Ojcem latem i jesienią, orzechy do kutii zresztą też). A u was?

U mnie to właściwie wigilijna kolacja składa się z jednego dania - kwaśnicy. No, troszkę przesadzam, ale inne potrawy są tylko tłem, nawet tradycyjny karp. Wszyscy i tak czekają na kwaśnicę. To akurat tradycyjna potrawa w rodzinie żony, za pacholęcia jadałem barszcz czerwony z uszkami grzybowymi. Nie jest to taka kwaśnica jak górale robią, na żętycy, ta przywędrowała z babcią mojej żony zza Buga. I wbrew pozorom wcale taka postna nie jest gdyż używa się do niej wody spod gotowanej na święta wędzonki. Do tej wody dolewa się kwasu z kiszonej kapusty w ilościach hurtowych (na pewno więcej jest kwasu niż wody), dosypuje ?duckę? suszonych grzybów (oczywiście najlepsze są borowiki) i gotuje aż grzyby będą miękkie. Podaje się ją z ruskimi pierogami. Ponieważ dzisiejsza kupna kapusta do niczego się nie nadaje, jest sucha i paskudna, to żona sama kisi. Kwas idzie na kwaśnicę, natomiast kapusta na świąteczny (nie wigilijny) bigos. I właśnie w mikołajki taki bigos zacząłem już gotować. Na razie do gara poszła kapusta plus skrzętnie zbierane skóry ze słoniny i boczku. Każdego dnia pogotować ze dwie godziny, następnie odstawić, żeby się przemroził. Na kolejnych etapach gotowania dorzuca się suszone grzyby, suszone śliwki, mięsiwa wszelakie, które wpadną w ręce, na koniec wleję butelkę czerwonego, wytrawnego wina i w zasadzie już w Boże Narodzenie będzie zdatny do spożycia, chociaż pełnię smaku uzyskuje na sylwestra, a trzyma się nawet do połowy lutego.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 potraw z ziemniakow?? ja slyszalem, Generale, o 12 potrawach w ogole (juz nie mowiac o tym, ze nie znamy az tylu dan z ziemniakow :lol:). ale mniejsza o to, bo i tak zadnej tradycji sie nie trzymamy :D

co u nas jest zawsze? karpik w 2 odslonach (wlasnorecznie oporzadzony przez ojca, z oscmi i kupione filety dla tych, co nie lubia grzebac w miesie i sie oscmi dlawic), obowiazkowo pierogi z kapusta i grzybami, barszcz z uszkami (ja jem same uszka :D), robiona przeze mnie :rolleyes: salatka warzywna, czasem jakies sledzie, ale przewaznie o nich zapominamy ;) a w zeszlym roku do "meni" dolaczyly lazanki :D do tego ze 3-4 ciasta (obowiazkowo makowiec i tzw 'snickers'). kompotu nikt nie lubi u nas wiec nie robim, tak samo jak zupy grzybowej :D

Z ciast to makowiec, sernik jakiś i specjalnie dla mnie robiony piernik;)

ja tez musze sie prosic o piernik :D czasem rodzicielka sie zlituje, ale jest to okupione krzykiem i sie dasaniem :lol:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kompotu nikt nie lubi u nas wiec nie robim
Uch! Pomijam już fakt, iż nie rozumiem jak można nie lubić kompotu z suszonych owoców. O gustach się nie dyskutuje. Natomiast niezależnie od wszystkiego ma on jedną wielką zaletę - wzmaga perystaltykę jelit, a to ratuje człowieka przed pęknięciem.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak kręcicie nosem nad świętem Bożego Narodzenia, a zastanawia mnie czemu nikt się nie burzy np. na Sylwestra. To jest dopiero psychoza! Szał dobierania sukienek czy innych ciuszków, fruzyry, hektolitry alkoholu, szukania placówek gdzie można imprezować do upadłego (i później też), wydawanie ciężki setek złotych na fajerwerki, które wystrzeli się w niebo (dla mnie to tak jak wyrzucić tą dolę przez okno). Że też nie wspomnę co się na takich wesołych imprezach wyczynia, bo na samą myśl o tym robi mi się gorzej... A przecież to tylko mała poprawka w notowaniu daty... jedna cyferka jest tego warta?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie jest wszystko mocno pomieszane, bo babcia ze strony mamy pochodzi z Białorusi, z dziadkiem poznali się w czasie wojny w Niemczech, a dziadek ze strony taty jest z lubelszczyzny... Na dodatek Bydgoszcz chyba częściowo łapie się na wpływy niemieckie, więc mam mały misz-masz. Podobnie jak na Generalskim stole, u mnie zawsze jest kutia (robiona przez jedną z cioć) oraz zupa grzybowa (grzyby też zbierane samodzielnie lub samo-rodzinnie). Do tego zawsze karp w śmietanie (jeden z wujków) oraz smażony, a od niedawna i pstrąg. Są pierogi z kaszą gryczaną, jest groch z kapustą (ciocia od kutii). A tata zawsze też robił struclę makową.

No, ale... Przez zawirowania różne rodzinne święta od zeszłego roku mam nieco rozwalone, ale nie tu miejsce na rozstrząsanie tkaich spraw. Za to pierwsze raz Wigilię będę spędzał poza Bydgoszczą - w tym roku ten dzień spędzam z rodziną żony pod Poznaniem. I jakoś czuję, że tam świąteczna atmosfera będzie bardziej świąteczna (zwłaszcza, że są dwie małe pociechy - 2 i 6 letnia, a to zawsze dodaje kilka punktów do atmosfery gwiazdkowej).

A co przygasającej już dyskusji dotyczącej komercjalizacji świąt... Nieco mnie może to wkurza, ale generalnie mam to w pompie. Jest to jedna z tych kwestii, na które wolę nie marnować nerwów, bo nie mam na nią wpływu. Kasa, kasa, kasa... Może jak będę miał dzieci, to bardziej mi się to da we znaki, ale na razie tylko obserwuję z lekką irytacją co raz wcześniejsze pojawianie się choinek, aniołków i innych bombek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I właśnie w mikołajki taki bigos zacząłem już gotować. Na razie do gara poszła kapusta plus skrzętnie zbierane skóry ze słoniny i boczku. Każdego dnia pogotować ze dwie godziny, następnie odstawić, żeby się przemroził. Na kolejnych etapach gotowania dorzuca się suszone grzyby, suszone śliwki, mięsiwa wszelakie, które wpadną w ręce, na koniec wleję butelkę czerwonego, wytrawnego wina i w zasadzie już w Boże Narodzenie będzie zdatny do spożycia, chociaż pełnię smaku uzyskuje na sylwestra, a trzyma się nawet do połowy lutego.

Sadysta z waści, Pezecie! Od samego czytania człek ślinotoku dostaje... Bigos na winie. Co się pod rękę nawinie, to do gara! Uuuuch!

Pozostali respondenci też opisali pyszne potrawy. Joj! Teraz będą mi się śniły po nocach...

U mnie w domu kutię zaczynano przygotowywać ze dwa tygodnie przed Świętami. Ziarna pszenicy suszono na specjalnej blasze na piecu, po każdym suszeniu skrapiano wodą i zawinięte w grubą lnianą szmatkę obtłukiwano tłuczkiem do mięsa, a potem zdmuchiwało się złuszczone skórki ziaren. Czynność tę powtarzano wielokrotnie - ale w kutii pszenica była mięciutka jak kubusiowopuchatkowe marzenie o puchowej pierzynie. Do tego przegotowany i przepuszczony przez maszynkę do mięsa, a potem tarty w makutrze mak, miód, orzechy, rodzynki, zapiekane w cukrze skórki pomarańczy, drobno krojone figi (z tym bywał za komuny kłopot), i odrobina olejków zapachowo smakowych... Zjeść tego za dużo nie było można, bo pszenica miała tendencję do "puchnienia" w brzuchu i okropnie rozdymała żołądek. Ale była pychota... Mmmmm...

A co przygasającej już dyskusji dotyczącej komercjalizacji świąt... Nieco mnie może to wkurza, ale generalnie mam to w pompie. Jest to jedna z tych kwestii, na które wolę nie marnować nerwów, bo nie mam na nią wpływu. Kasa, kasa, kasa... Może jak będę miał dzieci, to bardziej mi się to da we znaki, ale na razie tylko obserwuję z lekką irytacją co raz wcześniejsze pojawianie się choinek, aniołków i innych bombek.

Mądryś, Qbusiu, ani słowa. Jak to było w tej modlitwie Cromwella: "Panie, daj mi siłę i wytrwałość, żebym zmienił to, co mogę zmienić, cierpliwość do znoszenia tego, czego zmienić nie mogę i mądrość, bym mógł odróżnić pierwsze od drugiego..." :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prośba...Skończcie już o jedzeniu prawić waszmościowie, bo mi zaraz żołądek się w supełek zawiąże...

Tak kręcicie nosem nad świętem Bożego Narodzenia, a zastanawia mnie czemu nikt się nie burzy np. na Sylwestra. To jest dopiero psychoza! Szał dobierania sukienek czy innych ciuszków, fruzyry, hektolitry alkoholu, szukania placówek gdzie można imprezować do upadłego (i później też), wydawanie ciężki setek złotych na fajerwerki, które wystrzeli się w niebo (dla mnie to tak jak wyrzucić tą dolę przez okno). Że też nie wspomnę co się na takich wesołych imprezach wyczynia, bo na samą myśl o tym robi mi się gorzej... A przecież to tylko mała poprawka w notowaniu daty... jedna cyferka jest tego warta?

Primo: Nie kręcimy nosem na Święta Bożego Narodzenia, tylko na to jak zmieniły się na przestrzeni lat (a raczej nie same święta, tylko większość ludzi)

Secundo: Sylwester zawsze był taki jaki jest, a że nigdy go specjalnie nie obchodziłem to...

PS

Na dodatek Bydgoszcz chyba częściowo łapie się na wpływy niemieckie, więc mam mały misz-masz.

Czy ja wiem ;) W Graudenz (Grudziądz) tych naleciałości niemieckich nie zaobserwowałem (całe szczęście) :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pezecie i Generale, przyrzadzanie przez was potraw przypomina jakis najswietszy i pradawny rytual :P brakuje tylko rymowanych zaklec w stylu "oko zaby, skora weza, nie zobaczysz wiecej meza" :lol: tyle ze z innymi skladnikami :)

nie przypominam sobie zeby u nas Wigilia przygotowywana byla z podobnym namaszczeniem :D tym niemniej, nikt na potrawy nie narzekal. i nie mial prawa, gdy to wszystko przygotowala moja mama - spod jej rak wychodza najlepsze potrawy na swiecie ;)

jeszcze nie poruszylismy aspektu bedacego kwintesencja (dla co po niektorych) swiat - prezenty! co dajecie i otrzymujecie od bliskich?jakie byly dla was najlepsze prezenty ever? i wszystko, co przyjdzie wam na mysl ;)

zaczne moze ja: otoz od kilku lat Wigilia odbywa sie bez dawania prezentow. taka ta moja patologiczna (troche przesadzam z ta patologia, ale idealnie tez nie jest) rodzinka juz jest. wczesniej jakims cudem w dniach 24-26 grudnia codziennosc odsuwala sie na bok, milosc do rodzicieli byla taka, jak nalezy, to i prezenty sobie dawalismy. my biedne dzieci (ja z siostra) jakos grosik po grosiku zbieralismy na skromne podarki, przewaznie kosmetyki :) dostawalismy rzeczy mniej lub bardziej fajne, w stylu ciuchow, miniwiez*, muzyki itepe. w sumie to nic czym mozna by sie pochwalic :)

*ciekawa sprawa z ta miniwieza byla. otoz miala ona wade fabryczna - nie chciala odtworyc zadnej kasety. zanieslismy ja wiec do sklepu - supermarketu Lidl - i wymienilismy na inny model. na szczescie ten juz dzialal sprawnie B)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeważnie pod choinkę dostaję jakieś książki i to te, które mnie interesują( dobry wywiad muszą mieć darczyńcy;) Czasem jakaś gra wpadnie, lub coś w tym guście. Generalnie wybredny nie jestem i cieszę się jak głupi z każdego podarunku:)

A z robieniem prezentów też nie mam kłopotu:) Na tyle dobrze znam osoby, które chcę obdarować, że zawsze coś wymyślę. Bo pomysł w dawaniu prezentów to rzecz najważniejsza:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...