Skocz do zawartości

Mass Effect (seria)


RoZy

Polecane posty

Teoretycznie jest to dobry powod, ale... wlasnie, tylko teoretycznie. Zwroc uwage, ze przez cale ME2 nikt nigdy Shepa nawet nie zapytal co takiego mu w glowie zalega. Co za tym idzie, cale 'doswiadczenie' jakie Shep zdobyl podczas walki z Sovereignem pozostaje niewykorzystane - zatem wskrzeszenie Shepa do walki z Reaperami jest niczy kupienie Ferrari aby dzieci dowozic do szkoly w zatloczonym miescie; owszem zadanie swoje to auto spelni, ale Fiat w tym przypadku bedzie rownie dobry, a o wiele tanszy.

Może dlatego, że Shepard nie robi w ME2 tego, do czego został wskrzeszony (a raczej robi to bardzo pośrednio), tylko to, do czego jest w tej chwili potrzebny? Jedynym Reaperem który pojawia się w ME2 jest Human Reaper (prawdopodobnie jeszcze Zwiastun, ale w bardzo niebezpośredni sposób ), a i on jest zaskoczeniem.

Twoj EDIT, odnosnie Omega-4. Powiedz mi prosze, co ma wspolnego oddzial specjalistow w druzynie Shepa z Omega-4? Aby przedostac sie przez niego potrzebne jest Reaper IFF, anad tym Cerberus pracuje niezaleznie od Shepa, czyli ten nie ma zadnego znaczenia w tej sprawie.

To, że Reaper IFF jest jeden (a i tak zdobyty w trakcie misji - TIM musiał mieć jednak jakieś przesłanki, by uznać, że nie wyśle tam armady statków, skoro zdecydował się wysłać tam Shepa); nie wiadomo, czy dałoby się go skopiować, a na następnego zniszczonego Repaera trochę byśmy sobie poczekali. Zatem przelatuje jeden statek. Najlepsi z najlepszych na jego pokładzie są konieczni do zmaksymalizowania szans zniszczenia bazy Collectorów.

Odnosnie schematycznosci 'postaci'(a raczej ich zdobywania oraz informacji o 'lojalkach').

Nie wiem, czy ja mam tak powazne problemy z przekazywaniem zwoich mysli poprzez slowo pisane, czy ty nie potrafisz czytac ze zrozumieniem.

Pisalem o schematycznosci wynikajacej z lenistwa tworcow, gdyz kazda postac jest zaprezentowana w taki sam sposob. Nie ma zadnej roznorodnosci w 'sposobie prezentaci' czlonkow naszej druzyny. Czy tak trudno bylo by wprowadzic odrobine 'zamieszania'? Np: Thane i Samara pracuja razem nad jednym zadaniem i zdobywamy oboje naraz, albo musimy wybraz miedzy dwoma rownowaznymi postaciami(troche jak w przypadku Samara/Morinth - z ta roznica, ze wybor mialby jakis sens, bo ten zaprezentowany jest mocno 'taki sobie'[czy wybrac morderczyni na tle seksualnym nie majacej zadnego powodu aby nam ufac, czy moze honorowa wojowniczke, ktora nam ufa i przyzekla nam swoja 'lojalnosc']), albo trafic na kogos 'przez przypadek'? A misje lojalnosciowe? Czemu by na przyklad podczas standardowego skanowania planet nie natrafic na wrak okretu ojca Jacoba? Albo dowiedziec sie o 'uprowadzeniu' kolegi Mordina, podczas wykonywania zadania dla Grunta? Nie! Bio poszlo po najmniejszej linii oporu i kazda postac w taki sam sposob mowi nam 'Polec tam, aby wykonac dla mnie misje'. Lenistwo.

Zdobycie dwóch postaci w ciągu jednej misji - rozumiem, że Jacoba i Mirandę z Lazarusa u Ciebie wycięli? Podobnie jak obecność Tali na Freedom's Progress, skoro narzekasz, że wszyscy są zaprezentowani w trakcie misji związanych z ich pozyskiwaniem do drużyny?

Misje lojalnościowe - są ludzie, którzy nie grają na 100%, ME2 nie jest pozycją wyłącznie dla hardkorowców, obliczono ją tak, by również inni mogli czerpać pełną przyjemność z rozgrywki. Tak więc propozycja, by w trakcie skanowania nie znaleźć okrętu ojca Jacoba odpada od razu. Zaś idąc dalej za Twoim przykładem z Gruntem i Mordinem - zakładając, że ktoś tego pierwszego niezbyt lubi i nie ma ochoty na jego questa (albo w ogóle go nie wypuścił z puszki, przecież po coś ta opcja jest), a drugiego jak najbardziej... Człowiek ten czeka na questa od Mordina, czeka... czeka... A lojalki dla tej lubianej przezeń postaci nie ma. Bo nie wykonał innej. A to już uderzałoby w logikę struktury gry, bo przekonywanie do siebie postaci jest w niej dość kluczowe.

Nie ma to jak "nawalanie sie po gebach w bialych rekawiczkach".

Właśnie tego chciałem uniknąć, niestety, ten wątek dyskusji rozwija się dokładnie tak, jak przewidziałem. Całą resztę tego akapitu można było sprowadzić do "z Twoich wypowiedzi wynika, że jesteś idiotą". A podobno nie lubisz politycznej poprawności...

Wiem, ze pisales wczesniej, ze chcesz aby gry wywolaly u Ciebie silne uczucia. Jednak, aby te uczucia wywolac trzeba sie 'zzyc' z postaciami, bo los kogos, o kim nic nie wiesz bedzie Tobie raczej obojetny, tak to juz dziala. Aby zzyc sie z postaciami trzeba je poznac, a jako ze te postaci zyja w fikcyjnym swiecie, poznanie i zrozumienie tego swiata jest niezbedne do zrozumienia samych postaci.

Jednak, biorac pod uwage to co napisales w jednej z poprzednich wypowiedzi(niezbednosc Shepa do przejscia Omega(znajomosc Arii T'Loak) oraz Illium(znajomosc Liary T'Soni), oraz nawet w ostatnim poscie(Shep potrzebny do przescia Omega-4), wynika, ze nie widzisz podstawowych zaleznosci miedzy postaciami(podstawowych, bo informacje niezbedne, to wytworzenia tych zaleznosci sa podane na tacy w samej grze, a nie ukazuja sie dopiero po tygodniach dekompilacji plikow gry, konwertowaniu ukrytych danych, edycji samej gry - ja np. Legion na Purgatory). To moze miec kila powodow: Nie potrafisz zaglebic sie w swiat aby zrozumiec zaleznosci, moze brak inteligencji, a moze spostrzegawczosci; Nie chcesz zaglebic sie w swat dostatecznie mocno aby dostrzec zaleznosci; po prostu chesz sobie 'popykac', nic wiecej. No chyba, ze masz jakis inne wyjasnienie, ktorgo chetne wyslucham(a raczej przeczytam).

Wyjaśnienie jest proste; dyskusja rozwinęła się w taką stronę, że wymusza analizę fabuły pod takim kątem, jaki nie jest konieczny w trakcie gry. Ponieważ początkowe dialogi dotyczące zasadności

wskrzeszenia Sheparda

(w trakcie pierwszej godziny gry temat był podejmowany parę razy) były dla mnie wystarczające, by dostrzec logikę w ruchu TIMa, nie zastanawiałem się nad tym w ogóle w kontekście dalszej gry (w ogóle nie powinniśmy odnosić tej kwestii do przebiegu misji - Lazarus, o czym ponownie przypominam, wystartował 2 lata wcześniej). To, co pisałem, chcąc odpierać Twoje argumenty (a nie pamiętając o fakcie, że działania TIMa dotyczyły Reaperów, nie Collectorów), było po prostu tworzone na gorące, nie wynikające z bezpośrednich spostrzeżeń z gry. Argument z Liarą i Arią przyszedł mi do głowy tuż przed wysłaniem posta i nie został dobrze przemyślany; ich podanie wynikało raczej z szybkiego prześledzenia w myślach scenariusza niż solidnego przemyślenia przedstawionych sytuacji. Pisząc, nie zastanowiłem się, czy właściwie spotkanie z Arią było potrzebne, czy nie - przyszło mi na gorąco do głowy, że z innym człowiekiem by się nie spotkała. Później chciałem się z tego wycofać, ale zdążyłeś już odpisać. Ten argument był nietrafiony.

Z Omegą-4 chodziło mi o coś zupełnie innego niż zrozumiałeś, o czym napisałem wyżej. Zależności między postaciami dostrzegam, spokojna Twoja rozczochrana.

I proponuję, by darować już sobie dalsze wycieczki osobiste. To tak jakby zaniża poziom dyskusji.

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra widzę że strasznie dużo do czytania ja powiem swoje i może mi później będzie łatwiej z waszymi komentami. Mama nadzieję że zawiorę wszystko co jest odnośnie fabuły. Mianowicie widzę że z tą chorobą Jokera macie wątpliwości. Tak mówił o swojej chorobie, lecz zauważcie że on w jedynce nie wstawał z fotela więc nie wiemy jak mógł chodzić. Chodzi tu o to że w 2 części gdy gramy jako Joker (Fajny pomysł) on strasznie krzywo chodzi i mógł tak zawsze. Nie może tylko robić nagłych ruchów, z wielkim naprężeniem siły na kości. I on mówił o proszkach w drugiej części do EDI. Czyli być może te proszki zaczął brać po 1 części ale przed rozpoczęciem 2 (nawet już przed

zniszczeniem Normandii (robię to na wszelki wypadek mimo tego że już to po trailerach widać lecz nie wiem jakie tu są zasady czy trzeba czy nie.)

Więc te proszki po 2 latach mogłyby go już.... zgubiłem słowo :/ O !! Ustabilizować stan jego kości. I nie mówcie tu o jego wadze. Im jest się starszy tym są mocniejsze kości więc nawet przy chorobie pewnie się trochę zrastały. Jeżeli chodzi o uczucia. to racja trzeba mocno się zżyć z postaciami. Ale je się zżyłem z tymi z 1 części a nie tymi z drugiej. Dlatego bardzo lubiałem mieć ze sobą Garrusa, Urdnota Grunta ( Bardzo podobny do Wrexa)i Thane'a Kriosa (on wogóle jest ciekawą postacią). Jak poleciałem na misję z wrakiem starej Normandii, to aż łezka mi poleciała (żeby jedna) , bo jak słyszę tą muzykę z trailera do Mass Effecta ( tego gdzie na początku wzlatuje Normandia)i myślę o Shephardzie który jest Idealistą i czytanie zapisków Nawigatora Pressly'ego

( mówiące o jego niechęci do obcych ale jak Shephard pokazał mu że warto się przyjaźnić to te słowa:"oddam za każdego z nich życie" w tych zapiskach przy wraku.)

To mam taką wielką gulę w gardle że łzy same mi lecą że nie mam starej załogi :( Bo oni sami chcieli mi pomagać, Tali,Wrex,Garrus i inni. Naprawdę wolę ich bardziej od tych ludzi teraz bo jeszcze jedynie Jacob jest godny takiego zaufania. Mam nadzieję że wykombinują coś by mieć ich wszystkich. No i teraz końcówka gry...... Pomijając walkę z bossem. Chodzi mi o ten filmik końcowy.... Jak myślicie te

statki "żniwiarzo-podobne" są niebieskie, czy znaczy że Żniwiarz to taki "Generał" (wiecie taki Hitler dla Niemiec ? I proszę nie oskarżać mnie o niewiadomo co przez te porównanie dobra ?!) bo ich liczba jest imponująca, naprawdę. Ciekawe co będzie dalej z Proteanami ? I czy nie wyjdą wszystkie Gethy "nie heretycy" takie jak Legion ? ehhhh zbyt dużo pytań zbyt mało odpoweiedzi

:( Szkoda tylko że Grunt mi zmarł bo jak będzie import zapisów do 3 części to musze przejść tak by nikt nie zginął.

No to koniec. powiem tyle, ta gra jest boska i naprawdę.... zakochałem się w niej.

Edytowano przez Maziak
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fristron:

Szczerze mowiac odechciewa mi sie dyskutowac, dlatego to(prawdopodobnie) ostatnia moja wypowiedz w tej kwestii(no, chyba, ze bardzo ladnie poprosisz).

W momencie w ktorym Shepard ginie, nie ma zadnych przeslanek, ze Reapers stanowia jakiekolwiek zagrozenie. Z tego co Shep mowil, Reapers sa uwiezieni e Dark Space, a zatem(jesli prawda jest to, ze Reapers jest faktycznie sporo) powrocic moga dopiero po dluzszym czasie - dekady, wieki? Jednak w momencie rozpoczecia Lazarus Project nie ma zadnego powodu aby Shepa przywracac do zycia.

Znikajace ludzkie kolonie moga faktycznie o czyms swiadczyc, ale ponownie, nie ma zadnego polaczenia z Reapers. Kiedy TIM moglby wyslac ekipy badawcze na kolonie, to ten zajmuje sie zabawa w boga i wskrzeszeniem Shepa(+ ta cala pompatyczna gadka -'on jest jedyna nadzieja ludzkosci, bez niego wszyscy zginiemy uuuuu...').

O ile mnie pamiec nie myli, to cala ta dyskusja wywiazala sie z tego, ze ja(oraz kilka innych osob) uznalo caly ten pomysl ze 'smiercia i zmartwychwstaniem' za szalenie kiczowaty i przez to jakiekolwiek proby uzasadnienia tego postepowania wywoluja jedynie usmieszek politowania. Na dodatek, te proby w ME2, srednio sie sprawdzaja.

Co do misji lojalnosciowych.

Tali spotykamy na Freedom's Progress, ale to nie ma zadnego znaczenia. Gdyby od razu sie do nas przylaczyla, to co innego; nawet jesli by powiedziala, ze tylko przekarze swoje 'znalezisko' Flotylli, a potem do nas dolaczy, tez bylo by ciekawiej, a tak ona podpadla pod ten sam schemat co reszta.

Wspominasz Mordina i jego niemozliwa 'lojalke', bo nie mamy Grunta. Jesli wyladujemy na Tuchance(ktora istnieje nawet bez Grunta) to uslyszymy(przez przypadek oczywiscie) plotke, ze Blood Pack przetrzymuje jakiegos Salarianina, Mordin sie tym zainteresuje, a dalej to juz leci z gorki. W czym problem? Ze ktos jest leniwy i nie zajzy na planete Krogan?

Mowisz, ze sa tacy co nie chca gry przechodzic na 100%. Owszem, sa tacy, ale to tylko ich strata, ze tak graja. Poza tym, aby zdobyc lojalnosc czlonka zalog,i tez trzeba go 'zagadac', zatem tez wymaga to minimalnego zaangarzowana(a jak widac sa i tacy dla ktorych i to jest za wiele).

Reaper IFF i Omega-4

Maksymalizacja szans jest dobra, ale to co robi TIM, to stawianie wszystkiego na jedna karte(chociaz z drugiej strony to zrozumiale, bo przeciez 'Shepard jest jedyna nadzieja ludzkosci, bez niego wszyscy zginiemy'). To, co on wyprawia z Shepem po prostu nie trzyma sie kupy - rozumiem, chce miec specjalistow, a Shep jest ponoc niezly, ale litosc boska... Spedzac olbrzymie srodki na jedna osobe, podczas gdy te same srodki mozna by przeznaczyc na armie 'specjalistow' wydaje sie pomyslem nietrafionym.

No i na zakonczenie o 'praniu sie po gechach w bialych rekawiczkach'.

W moim poprzednim poscie podalem 3 mozliwosci, dlaczego nie widzisz niedopracowan fabularnych, oraz podajesz 'niepoprawne' argumenty(jak sam 'przed chwila' napisales - "ich podanie wynikało raczej z szybkiego prześledzenia w myślach scenariusza niż solidnego przemyślenia przedstawionych sytuacji." czyli podales je bo sie nie zastanowiles sie nad nimi, a zatem potwierdza to, co ja napisalem, czyli... ze sie nie zastanowiles.). Z tych 3 mozliwosci, w moim przedostatnim poscie, 'wybralem' tylko jedna o ktora ciebie 'oskarzylem', czli podejscie do gry jako do niezobowiazujacej rozrywki. IMO nie jest to obrazliwe, bo to 'tylko' inne podejscie do tematu, inny punkt widzenia - osoby ktore sobie chca tylko 'popykac' dostrzega rzeczy, ktore osoby z innym podejsciem nie zauwaza. A jesli Ty uznajesz takie podejscie(popykacza) za rownoznaczne z idiotyzmem... coz... 'Your problem, not mine'

@Maziak:

Joker i Vrolik syndrom(zwany rowniez syndromem Ekman-Lobstein):

Jest to wada genetyczna objawiajaca sie tym, cie cialo nie jest wstanie wytwazac tkanki lacznej, badz wytworzona tkanka nie funkcjonuje tak jak powinna(w skutek niedoboru kolagenu). W przypadku tego zaburzenia kosci nie stana sie 'mocniejsze' jesli ich sie nie lamie, one zawsze beda latwo lamliwe. Jako, ze Joker nie ma zadnych widocznych mutacji, oraz funkcjonuje w miare normalnie, mozna chyba stwierdzic, ze jego choroba to 'Typ I', czyli najslabsza wersja tego zaburzenia.

Edytowano przez TheNatooratx
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mowiac odechciewa mi sie dyskutowac, dlatego to(prawdopodobnie) ostatnia moja wypowiedz w tej kwestii(no, chyba, ze bardzo ladnie poprosisz).

How nice. Mam właściwie takie same odczucia, ale temat się jeszcze nie wyczerpał...

W momencie w ktorym Shepard ginie, nie ma zadnych przeslanek, ze Reapers stanowia jakiekolwiek zagrozenie. Z tego co Shep mowil, Reapers sa uwiezieni e Dark Space, a zatem(jesli prawda jest to, ze Reapers jest faktycznie sporo) powrocic moga dopiero po dluzszym czasie - dekady, wieki? Jednak w momencie rozpoczecia Lazarus Project nie ma zadnego powodu aby Shepa przywracac do zycia.

Znikajace ludzkie kolonie moga faktycznie o czyms swiadczyc, ale ponownie, nie ma zadnego polaczenia z Reapers. Kiedy TIM moglby wyslac ekipy badawcze na kolonie, to ten zajmuje sie zabawa w boga i wskrzeszeniem Shepa(+ ta cala pompatyczna gadka -'on jest jedyna nadzieja ludzkosci, bez niego wszyscy zginiemy uuuuu...').

O ile mnie pamiec nie myli, to cala ta dyskusja wywiazala sie z tego, ze ja(oraz kilka innych osob) uznalo caly ten pomysl ze 'smiercia i zmartwychwstaniem' za szalenie kiczowaty i przez to jakiekolwiek proby uzasadnienia tego postepowania wywoluja jedynie usmieszek politowania. Na dodatek, te proby w ME2, srednio sie sprawdzaja.

Ponownie odwołuję się do intra - TIM i Miranda

wiedzą o zagrożeniu ze strony Reaperów. To wynika bezpośrednio z kwestii wypowiadanych przez nich.

A co do ekip badawczych na koloniach - powtórzę, skąd pomysł, że Cerberus tego nie zrobił? Shepard jest kosztowny, ale nie dominuje całkowicie finansów tej organizacji. To, że coś nie jest powiedziane bezpośrednio w grze, nie oznacza, że w ogóle nie istnieje.

Mowisz, ze sa tacy co nie chca gry przechodzic na 100%. Owszem, sa tacy, ale to tylko ich strata, ze tak graja. Poza tym, aby zdobyc lojalnosc czlonka zalog,i tez trzeba go 'zagadac', zatem tez wymaga to minimalnego zaangarzowana(a jak widac sa i tacy dla ktorych i to jest za wiele).

Mimo wszystko zaangażowanie w pogadanki to co innego niż zwiedzanie galaktyki na 100%. Są ludzie, którzy tego nie robią, to ich sprawa, natomiast BioWare postanowiło im umożliwić skorzystanie z najlepszej części gry (bo side questy są tu najlepsze, no i ostatnia misja) bez hardkorowego wyszukiwania anomalii. W czym problem?

O Tali mi się już nie chce pisać - ZAWSZE można marudzić: "więcej, więcej!". Jedne postaci mają więcej dialogów od innych, inne są romancable, taka Tali w ogóle zostaje ukazana wcześniej... Zresztą, biorąc pod uwagę, że w moim odczuciu to kwestia kompletnie marginalna i raczej neutralny fakt niż wada, przestaję w tym momencie polemizować na ten temat. Chciałeś kończyć dyskusję - w tej kwestii jest to dobry moment.

Reaper IFF i Omega-4

Maksymalizacja szans jest dobra, ale to co robi TIM, to stawianie wszystkiego na jedna karte(chociaz z drugiej strony to zrozumiale, bo przeciez 'Shepard jest jedyna nadzieja ludzkosci, bez niego wszyscy zginiemy'). To, co on wyprawia z Shepem po prostu nie trzyma sie kupy - rozumiem, chce miec specjalistow, a Shep jest ponoc niezly, ale litosc boska... Spedzac olbrzymie srodki na jedna osobe, podczas gdy te same srodki mozna by przeznaczyc na armie 'specjalistow' wydaje sie pomyslem nietrafionym.

Na miłość boską... Mam ochotę powiedzieć coś złośliwego o dostrzeganiu zależności (i to wytkniętych palcem w poprzednim poście)... Armia specjalistów

nie przedostałaby się przez Omegę-4. Więc potrzebna jest TIMowi nieszczególnie

Wątek prania się po gębach również odstawiam, bo jest naprawdę głupawy i niepotrzebny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie Jokera i jego przypadłości, przed dalszymi dywagacjami polecam odwiedzić ten i ten adres. Wiele się wyjaśni. : )

@ TheNatooratx and Fristron

Przypomina mi się dyskusja o ME1, gdzie jedna osoba szukała dziury w całym, a druga szukała najmniejszych śladów, by tę dziurę zaklajstrować. ; )

Faktem jest, że fabuła ME2 jest dziurawa (znowu, tak jak w ME1), jednak tym razem, IMO, są to naprawdę mikroskopijne dziury, bo w przeciwieństwie do pierwszej części operujemy właściwie na samych niewiadomych.

Co wiemy o TIMie? Nic. Co wiemy o finansach Cerberusa? Nic. Wręcz jest powiedziane - podczas etapu na stacji badawczej Lazarusa - że nawet wysoko (?) postawieni członkowie projektu nie mają pojęcia skąd się biorą te pieniądze (nagranie tego gościa, którego potem zabija Miranda, nie pamiętam jak on się nazywał).

Ergo, ciężko jest twierdzić, że złym pomysłem było angażowanie takich ogromnych środków na wskrzeszanie Sheparda, bo nie wiemy jaki procent finansów organizacji te środki stanowiły. Mógł to być wydatek mieszczący się w marginesie błędu statystycznego, mógł to być wydatek wstrząsający całą strukturą Cerberusa.

Nie zmienia to faktu, że motyw z zabiciem i wskrzeszeniem postaci aby wyzerować jej statystyki jest ograny do bólu i wiele bym dał, by się już nigdy nie pojawiał. Chyba, że w podobnej wersji jak to miało miejsce w Tormencie.

Czemu TIM wskrzesił Sheparda? Może miał taki humor? Może jest ekscentrycznym miliarderem, który chciał gościa wskrzesić, dać mu nadzieję, a później parszywie ukarać za rozwalenie kilku instalacji Cerberusa w ME1?

Jedyne co wiemy to to, że TIM badał Collectorów jeszcze przed śmiercią Sheparda - jest o tym gdzieś mowa. Mógł więc niby znaleźć pokrewieństwo między nimi a Reaperami i stwierdzić, że ktoś taki jak Shep - dobry przywódca, który potrafi wyprowadzić swoją drużynę z niemożliwej sytuacji - mu się przyda. Jeśli go na to było stać, to czemu nie?

Ogólnie rzecz biorąc - skłaniam się, chyba ponownie, raczej ku zdaniu Fristrona. Albo inaczej - wiem, że ME2 jest dziurawe, ale akurat te przykłady, które TheNatooratx rzuca są, IMO, nietrafione.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh Vanguard miał być tylko przejściową klasą a zostałem z nim do tej pory (walka z Benezią). Gra się miło, tylko przy tej ostatniej walce ginąłem jak mucha. Ale tylko dlatego że nie wiedziałem że z Benezią bezpośrednio się nie walczy. Jak się połapałem poszło gładko za jednym podejściem. Jedyne czego żałuje to że nie zainwestowałem w średnie zbroje bo lighty są jak dla mnie (pierwsza linia ataku) zdecydowanie za słabe.

Ponadto nie zdawałem sobie sprawy z 2 rzeczy. Tego że ekipa awansuje bez względu na to kogo masz w drużynie oraz z faktu że rozmowy odbywają się tylko na statku. Gdybym wcześniej o tym wiedział zdecydowanie wziąłbym biotyka a do niego Wrexa i Tanni.

Jedyny problem jaki u mnie wystąpił to ucieczka z Ultralabów (tam gdzie się zbiera masa robactwa i trzeba to przebiec ; p)

Heh, tutaj to się uśmiałem bo ja się początkowo nawet nie zorientowałem że czas mi ucieka i jak gdyby nigdy nic rozwalałem te robaki. W końcu jak było czysto zobaczyłem że zostało mi kilka sekund i dosłownie w ostatnim momencie wskoczyłem do windy. Jak w amerykańskich filmach :D

Gra jest miodna chociaż te przerywniki których nie można przeskoczyć są mocno irytujące. Za pierwszym razem ogląda się z zaciekawieniem ale za drugim i następnymi razami człowiek ma ochotę walnąć czymś w monitor. Wiem natomiast jedno - po przejściu Vanguardem gry od razu biorę się za biotyka :D

Edytowano przez Doman18
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff, skończone. Darowałem sobie rabunkową gospodarkę i 3/4 minerałów nie zostanie nigdy wydobytych (na szczęście - tutaj plus dla gry - nie jest to konieczne), ale wszystkie "lojalki", anomalie i side-questy (włącznie z romansowym achievementem - BTW na kogo padł Wasz wybór?) są zamknięte. Wyszło mi 43 h - całkiem przyzwoity wynik.

Finał był świetny i nie sposób odmówić mu rozmachu. Trzymał w napięciu do końca (muzyka!!!)

, z ust Sheparda padały wielkie słowa, pojawił się wielki boss, a patent z przydzielaniem ról poszczególnym członkom załogi był po prostu genialny

. Jeden minus - ciag dalszy nastapi dopiero za rok :( Czekam na jakieś rozbudowane DLC :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ TheNatooratx and Fristron

Przypomina mi się dyskusja o ME1, gdzie jedna osoba szukała dziury w całym, a druga szukała najmniejszych śladów, by tę dziurę zaklajstrować. ; )

W sumie udane podsumowanie sytuacji, przyznaję. ;)

Co wiemy o TIMie? Nic. Co wiemy o finansach Cerberusa? Nic. Wręcz jest powiedziane - podczas etapu na stacji badawczej Lazarusa - że nawet wysoko (?) postawieni członkowie projektu nie mają pojęcia skąd się biorą te pieniądze (nagranie tego gościa, którego potem zabija Miranda, nie pamiętam jak on się nazywał).

Ergo, ciężko jest twierdzić, że złym pomysłem było angażowanie takich ogromnych środków na wskrzeszanie Sheparda, bo nie wiemy jaki procent finansów organizacji te środki stanowiły. Mógł to być wydatek mieszczący się w marginesie błędu statystycznego, mógł to być wydatek wstrząsający całą strukturą Cerberusa.

W grze była mowa (bodaj mówił o tym TIM albo Miranda), że Lazarus

poważnie nadszarpnął finanse Cerberusa. Nie zrujnował, ale był to jednak solidny wydatek. Z drugiej strony może być to tylko element zasłony dymnej roztoczonej przez BioWare w kwestii Cerberusa, tak, by gracze nie wiedzieli, o co chodzi i mieli zaskoczenie w ME3 - w końcu nie wiadomo, czy władze Cerbka byłyby szczere z Shepardem. Albo i z Mirandą.

Nie zmienia to faktu, że motyw z zabiciem i wskrzeszeniem postaci aby wyzerować jej statystyki jest ograny do bólu i wiele bym dał, by się już nigdy nie pojawiał. Chyba, że w podobnej wersji jak to miało miejsce w Tormencie.

Tu się zgadzam. Nie zgadzam się tylko z tezą TheNatooratksa, jakoby motyw ten został do ME2 źle zaimplementowany - BioWare wybrnęło całkiem przyzwoicie, raczej darując sobie grube nici. Niedopowiedzenia są lepsze niż plątanie się w wyjaśnieniach.

Swoją drogą, osobiście chciałbym, by przestać w ogóle fabularnie uzasadniać zerowanie statystyk. Lepiej już, by twórcy gier poszli na takie ustępstwo, bo co jedno wyjaśnienie, to głupsze. Z drugiej strony - Shepard akurat po jego

olaniu przez Radę i Przymierze

mógłby po prostu popaść w nałogi, zacząć się obżerać, wyhodować brzuszek i dopiero potem zostać zwerbowanym do Cerberusa i odzyskiwać formę... No ale to za mało epickie jak na BioWare. :P

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bio nieźle ten motyw zaimplementowało...? Zapędzasz się, Fristron. ; )

Sytuacja jest taka - w filmiku końcowym ME1 widzimy Shepa jako wielkiego pakera, bohatera Przymierza i Galaktyki w ogóle. Fanfary, jest cudownie. Następnie mamy filmik otwierający ME2 - łubu-dubu, łubu-dubu i Shepard jest martwy. Ile to trwa? Pięć minut?

Gdyby Bio pozwoliło jakoś z sensem pobiegać Shepardem, coś konkretnego porobić przed jego śmiercią, to OK, mógłbym stwierdzić, że fajnie ten motyw zaimplementowali. Ale to co zrobili, to po prostu wyszukane na siłę uzasadnienie do wyzerowania statów. A że jest okraszone wspaniałą (w-s-p-a-n-i-a-ł-ą!) sceną wyjścia na mostek Normandii z możliwością obserwowania pobliskiej planety przez gigantyczną dziurę w poszyciu i bardzo fajnie zrealizowanym filmikiem, to zostawia dobre wspomnienia.

]W grze była mowa (bodaj mówił o tym TIM albo Miranda), że Lazarus poważnie nadszarpnął finanse Cerberusa.

Mówiła o tym chyba Miranda, jednak dowiadywaliśmy się - też od niej - że Cerberus ma bardzo luźną strukturę i jedna jednostka właściwie nic nie wie o drugiej. Ona nawet nie wiedziała czy TIM ma taką wiedzę. Domyślam się więc, że ten tekst o finansach i nadszarpywaniu był raczej strzałem w ciemno i próbą wywołania u Shepa poczucia, że jest Cerbkowi coś dłużny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co ja miałbym do zarzucenia ME2 to np. niekonsekwencja w ukazywaniu postaci i ich umiejętności. I tak:

Archanioł -

przed dołączeniem do drużyny sam odpiera ataki dziesiątek najemników (udaje mu się nawet zestrzelić "samolot"), a jak sobie radzi później to wiedzą ci co grali

;

Jack -

najsilniejszy ludzki biotyk, podczas ucieczki z Purgatory sama kasuje ciężkie mechy i przebija się przez grube metalowe ściany, a jak by sobie miała sama radzić w drużynie, to też wiedzą ci co grali

;

Thane -

niewidzialny zabójca, zakrada się do wrogów i skręca im karki w mgnieniu oka, ale tylko w misji werbunkowej. W drużynie jest tylko gościem przyczepionym do snajperki

.

Nie mam nic do sposobu ukazania tych postaci w misjach werbunkowych (bardzo to wszystko fajne i cool), ale szkoda, że później już tak widowiskowo nie działają. Można było dać tym postaciom jakieś umiejętności (do wykorzystania raz na jakiś czas), które przypominałyby to, co robiły one przed dołączeniem do Shepard(a).

Czepianie się bez sensu... W takim razie albo nie doszedłeś do tego moment, albo nie widziałeś co robili inni z Twojej załogi. O filmikach kończących niektóre lokacje (jak ratowanie Legiona, czy końcowa walka w statku Zbieraczy) gdzie po 1 strzale pada każdy przeciwnik, żadnych osłon, żadnych wzmocnień nie ma...

To tylko filmiki, mające pokazać dynamizm, akcję i utrzymać emocje nagromadzone podczas walki samego gracza...

Ale jak tak bardzo chcesz - Jack uciekając z więzienia była małą dziewczynką w szale, amoku czy jak nazwać stan zupełnego nie-panowania nad sobą. Od kiedy jest z nami, swoje moce biotyczne trzyma w ryzach, a dopiero skrajne emocje są w stanie wywołać niszczycielską moc. Owszem, uciekając z Purgatory też rozwalała pół stacji, ale tu znów mamy skrajne emocje :) Myślę, że implementacja takiej siły w grze zmuszałaby twórców do rzucania jeszcze większych i jeszcze silniejszych hord przeciwników, co dla mniej wprawnych graczy byłoby tylko przeszkodą i niszczyło przyjemność z grania.

Teoretycznie jest to dobry powod, ale... wlasnie, tylko teoretycznie. Zwroc uwage, ze przez cale ME2 nikt nigdy Shepa nawet nie zapytal co takiego mu w glowie zalega. Co za tym idzie, cale 'doswiadczenie' jakie Shep zdobyl podczas walki z Sovereignem pozostaje niewykorzystane - zatem wskrzeszenie Shepa do walki z Reaperami jest niczy kupienie Ferrari aby dzieci dowozic do szkoly w zatloczonym miescie; owszem zadanie swoje to auto spelni, ale Fiat w tym przypadku bedzie rownie dobry, a o wiele tanszy.

Pozwolę sobie na wtrącenie się. Też gubię się co jest spoilerem, co nie więc daję all:

Jak nie wykorzystane? Gramy przecież człowiekiem, który powstrzymał Sarena i Gethy, który dokonał niemożliwego, uratował Galaktykę. To jedno konkretne 'doświadczenie' czyli obrazy jakie mu we łbie zalegają to nie jedyny jego walor.

A porównanie nietrafione, bo fiat (125p? ;) ) swoją rolę spełni, ale gdzie będzie większy komfort? :P

Tak zupełnie poważnie mówiąc - dlaczego TiM nie uznał, że ta jego wizja jest zbędna? W końcu wiedział kto zagraża nie tylko ludzkości, ale całemu Wszechświatowi, wiedział kogo do tego wykorzystują (na początku podejrzewał), więc na co mu jakaś wizja, która jest swoją drogą niekompletna?

Zatem moze to wskrzeszenie ma pelnic funkcje propagandowa? Cerberusowi nikt nie wierzy, a Shep w ichnim kombinezonie pojawiajacy sie na Cytadeli najchetniej by zostal rozstrzelany przez nowa Rade oraz Udine(historia kanoniczna). Zatem ci, co 'trzymaja wladze' nie sa zainteresowani jego 'wizerunkiem'.

Nie wiem czemu tak bardzo ciskasz się na motyw wskrzeszenia. Ateista?

;) W wielu produkcjach (udanych) takie motywy są i mało kogo rażą. Owszem, śmierć, wskrzeszenie przez kogoś innego niż dotychczasowy "pracodawca", to łatwy i szybki sposób ma zmianę układu sił i fabuły. Ale żeby zaraz mieć pretensje o to... Bioware miało wyważać otwarte drzwi?

Rada nigdy nie była za Shephardem, nawet po zniszczeniu Suwerena nie mógł liczyć na ich przychylność poza "dziękuję" (jeśli ich uratował). Potem wysyłali go przecież do walki z gethami, nie ze Zbieraczami, niniejszym nie rozpoznawali problemu. Dla mnie śmierć, wskrzeszenie i praca dla Cerberusa to prosty, szybki i logiczny sposób na przejście krok dalej.

Zauważ, że Normandię 1 rozwalił inny statek niż Gethów, ale Rada się jakoś tym nie przejęła, nie zaczęła dociekać kto to mógł być, bo byle pirat nie powinien nawet zobaczyć Normandii... Jeśli miałbym krytykować fabułę, tak jak Ty to czynisz, to czepiałbym się bezdennej głupoty Rady, bo niby tak doświadczone rasy (zwłaszcza Asari), a zachowują się jak bezmózgie jednokomórkowce.

BTW: Tak mnie zastanawia, dlaczego Cerberus wierzy w istnienie Reaperow?

No to jest ciekawe pytanie. Pisząc Cerberus rozumiem, że masz na myśli TiMa. Po przejściu gry stwierdzam, że wierzy "bo ma swoje informacje" i "prowadzi swoją grę" w tej kwestii. Widać to było zarówno jak zostawiliśmy bazę zbieraczy, jak i przy jej rozwaleniu (tutaj zwłaszcza pokazywała się jego prawdziwa natura).

Ale to wynika z gry, jak się w nią pogra ;)

Odnosnie schematycznosci 'postaci'(a raczej ich zdobywania oraz informacji o 'lojalkach').

Nie wiem, czy ja mam tak powazne problemy z przekazywaniem zwoich mysli poprzez slowo pisane, czy ty nie potrafisz czytac ze zrozumieniem.

Pisalem o schematycznosci wynikajacej z lenistwa tworcow, gdyz kazda postac jest zaprezentowana w taki sam sposob. Nie ma zadnej roznorodnosci w 'sposobie prezentaci' czlonkow naszej druzyny. Czy tak trudno bylo by wprowadzic odrobine 'zamieszania'? Np: Thane i Samara pracuja razem nad jednym zadaniem i zdobywamy oboje naraz, albo musimy wybraz miedzy dwoma rownowaznymi postaciami(troche jak w przypadku Samara/Morinth - z ta roznica, ze wybor mialby jakis sens, bo ten zaprezentowany jest mocno 'taki sobie'[czy wybrac morderczyni na tle seksualnym nie majacej zadnego powodu aby nam ufac, czy moze honorowa wojowniczke, ktora nam ufa i przyzekla nam swoja 'lojalnosc']), albo trafic na kogos 'przez przypadek'? A misje lojalnosciowe? Czemu by na przyklad podczas standardowego skanowania planet nie natrafic na wrak okretu ojca Jacoba? Albo dowiedziec sie o 'uprowadzeniu' kolegi Mordina, podczas wykonywania zadania dla Grunta? Nie! Bio poszlo po najmniejszej linii oporu i kazda postac w taki sam sposob mowi nam 'Polec tam, aby wykonac dla mnie misje'. Lenistwo.

Zawsze się zastanawiałem, czemu w grach jest mniejsza lub większa liniowość, w końcu sam siedząc przed komputerem byłem w stanie wymyślić kilka(naście) różnych scenariuszy rozgrywki. Więc powstaje pytanie - czy praktycznie wszyscy twórcy gier jadą po najmniejszej linii oporu tworząc gry i ich fabuły (te co mają ten aspekt rzecz jasna), czy też jest jakiś powód o którym nie wiemy, a który uniemożliwia stworzenie gry, która nie byłaby w najmniejszym stopniu grą liniową? Hm?

W momencie w ktorym Shepard ginie, nie ma zadnych przeslanek, ze Reapers stanowia jakiekolwiek zagrozenie. Z tego co Shep mowil, Reapers sa uwiezieni e Dark Space, a zatem(jesli prawda jest to, ze Reapers jest faktycznie sporo) powrocic moga dopiero po dluzszym czasie - dekady, wieki? Jednak w momencie rozpoczecia Lazarus Project nie ma zadnego powodu aby Shepa przywracac do zycia.

Znikajace ludzkie kolonie moga faktycznie o czyms swiadczyc, ale ponownie, nie ma zadnego polaczenia z Reapers. Kiedy TIM moglby wyslac ekipy badawcze na kolonie, to ten zajmuje sie zabawa w boga i wskrzeszeniem Shepa(+ ta cala pompatyczna gadka -'on jest jedyna nadzieja ludzkosci, bez niego wszyscy zginiemy uuuuu...').

O ile mnie pamiec nie myli, to cala ta dyskusja wywiazala sie z tego, ze ja(oraz kilka innych osob) uznalo caly ten pomysl ze 'smiercia i zmartwychwstaniem' za szalenie kiczowaty i przez to jakiekolwiek proby uzasadnienia tego postepowania wywoluja jedynie usmieszek politowania. Na dodatek, te proby w ME2, srednio sie sprawdzaja.

Czyli jednak - nie lubisz motywów wskrzeszania. Ciekawe ile fajnych (czyli ciekawych, wartościowych, wciągających, intrygujących, pouczających - żeby nie było że nie wiadomo co mam na myśli ;) ) książek, filmów i...gier skreśliłeś, bo był motyw wskrzeszenia...

Co do kwestii z Reaperami.

Tutaj wygląda mi to na dziecinną naiwność z Twojej strony (

"nie ma zadnych przeslanek, ze Reapers stanowia jakiekolwiek zagrozenie"). Tak jakby trudno było metodą analogii przejść od wniosku, 'skoro znalazł się Saren 1, znaleźć się może Saren 2'. To, że nie ma już Suwerena nie znaczy wcale, że gdzieś w kosmosie nie ma innych Reaperów, choćby martwych jak ten znaleziony później w grze. A indoktrynacja nawet po śmierci Reapera działa, a ludzi chorych na władzę i chcących panować nad Wszechświatem Ci u nas dostatek...

Znów - jeśli się czegoś czepić, to tego, że Zbieracze X tysiącleci nie porywali ludzi na skalę masową, wymieniali się jedyne technologią za niewolników. I nagle wzrosło im zapotrzebowanie na ludzkie "części", pstryk i budujemy Żniwiarza? Skoro cały czas byli pod kontrolą Reaperów, czemu nie wspomogli Suwerena? Ah tak, nie spodziewali się, że ten dostanie łomot... Istoty tak stare jak Wszechświat i naiwne jak dzieci.

Reaper IFF i Omega-4

Maksymalizacja szans jest dobra, ale to co robi TIM, to stawianie wszystkiego na jedna karte(chociaz z drugiej strony to zrozumiale, bo przeciez 'Shepard jest jedyna nadzieja ludzkosci, bez niego wszyscy zginiemy'). To, co on wyprawia z Shepem po prostu nie trzyma sie kupy - rozumiem, chce miec specjalistow, a Shep jest ponoc niezly, ale litosc boska... Spedzac olbrzymie srodki na jedna osobe, podczas gdy te same srodki mozna by przeznaczyc na armie 'specjalistow' wydaje sie pomyslem nietrafionym.

To motyw "ze stawianiem wszystkiego na jedną kartę" wg. Ciebie jest prostacki? banalny? to pójście na łatwiznę? A ileż światowych hitów filmowych, literackich i z branży elektronicznej na tym bazuje? Czepiasz się zupełnie nie tych rzeczy. Zawsze, od wieków jest w tego typu opowieściach jakiś bohater który na przekór całemu (Wszech)Światu ratuje ludzkość (i inne rasy). Wyzwala uciśnionych, niszczy zło by ci dobrzy zatriumfowali blabla i takie tam.

I co by Ci specjaliści Ci dali? Tak swoją drogą - armia żołnierzy (jakichkolwiek, syntetycznych, niesyntetycznych, robotów, machin wojennych, statków) niewiele by zdziała w tej kwestii. Shephard jest swego rodzaju dywersją, łatwiej się jest poruszać małym statkiem z grupą najlepszych w swym fachu ludzi, niż podróżować tabunem statków kosmicznych. Flota - ze względu na swoje rozmiary jest powolna i łatwa do wytropienia. Do tego kosztowna i i tak byłaby zbyt mała (nawet na środki jakie posiada cerberus) by wygrać ze Żniwiarzami. A że Rada nie wierzy w powrót Reaperów, to walka pojedynczego Cerberusa na nic się zda, a przyłączyć się do niego nie przyłączą!

Już nie wspominając, że przejście przez Omega-4 Relay wymaga posiadania modułu IFF. Ja wiem, że u nas piractwo jest w stanie skopiować wszystko, od chińskich spodni przez sprzęt RTV po gry, ale technologia Żniwiarzy byłą ciut za trudna by zwykłe kopiuj-wklej zadziałało ;).

A teraz taka mała wizja co do ME 3 i końcowej sceny/walki. Chciałbym bardzo, żeby wyglądało to w sposób następujący:

Flota Reaperów wlatuje w przestrzeń kosmiczną obecnego wszechświata, na ich spotkanie wylatują zjednoczone floty Przymierza, Quarian, Gethów, Asari, Salarian, Krogan, Turian (+ ewentualnie Batarian) i mamy wieeeeelgachną bitwę (ale i tak głównym i kluczowym dla zwycięstwa osobnikiem jest Shephard, który "na tyłach" wykonuje jakąś misję - dajmy na to (a'la Independance Day) wgrywa wirusa w statek główny, coby resztę Żniwiarzy zainfekować i zdjąć im bariery ochronne.

Tak mi się zamarzyło po

urywku jak flota Żniwiarzy pojawiła się "gdzieś" w przestrzeni

ojjj byłaby jatka :)

Oczywiście Kolega wyżej pewnie zasmuciłby się, gdyby takowe zakończenie nastąpiło, bo jest ono "banalne, wyświechtane, wykorzystane milion razy i ................. (tu wpisać wolno dowolne przymiotniki jakie Wam przychodzą na myśl - negatywne of course :) )

Edytowano przez smyku
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Alaknar: Napisałem, że zaimplementowało przyzwoicie. Czyli chodziło mi dokładnie o to samo, co Tobie: nie pozostawia to poczucia niesmaku (

a bieg przez rozlatującą się Normandię to art-designerski majstersztyk

). W przypadku motywu tak głupiego i ogranego jest to zaś wyjście obronną ręką. Oczywiście łatwiej by było, gdyby po prostu wymyślili coś bardziej inteligentnego, ale skoro takie rozwiązanie im pasowało i nie wydurnili się przy tym - nie mam zamiaru się czepiać.

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do kwestii z Reaperami.

Tutaj wygląda mi to na dziecinną naiwność z Twojej strony (

"nie ma zadnych przeslanek, ze Reapers stanowia jakiekolwiek zagrozenie"). Tak jakby trudno było metodą analogii przejść od wniosku, 'skoro znalazł się Saren 1, znaleźć się może Saren 2'. To, że nie ma już Suwerena nie znaczy wcale, że gdzieś w kosmosie nie ma innych Reaperów, choćby martwych jak ten znaleziony później w grze. A indoktrynacja nawet po śmierci Reapera działa, a ludzi chorych na władzę i chcących panować nad Wszechświatem Ci u nas dostatek...

Znów - jeśli się czegoś czepić, to tego, że Zbieracze X tysiącleci nie porywali ludzi na skalę masową, wymieniali się jedyne technologią za niewolników. I nagle wzrosło im zapotrzebowanie na ludzkie "części", pstryk i budujemy Żniwiarza? Skoro cały czas byli pod kontrolą Reaperów, czemu nie wspomogli Suwerena? Ah tak, nie spodziewali się, że ten dostanie łomot... Istoty tak stare jak Wszechświat i naiwne jak dzieci.

Przesłanki są i to ile! Już sam atak na Cytadele świadczy o tym, że Żniwiarze istnieją. Nowa Rada po prostu zbagatelizowała to zagrożenie bo było im tak wygodniej, Anderson o tym nawet mówi. Jedynie TIM nie zbagatelizował sprawy, zainteresował się Zbieraczami, na początku nawet nie wiadomo czy oni pracują dla Żniwiarzy, na 100% jesteśmy tego pewni dopiero po Horyzoncie (?). Ciekawi mnie właśnie jak w 3 części zostanie przedstawiona Rada - bo w końcu Żniwiarze muszą się "u nas" pokazać. Ale wracając do dowodów - było pełno części Suwerena rozrzuconych po Cytadeli, owszem Rada się nimi nie interesowała, ale skąd pewność, że niektórych kawałków nie zdobył Cerberus? Po czym je zbadał i wyszło, że to nie statek gethów a zupełnie inna technologia? Wydaje mi się też, że TIM nie robi tego tylko dla ludzi - wiadomo jaką organizacją jest Cerberus - możliwe, że podjął się tej walki aby zdobyć technologie Żniwiarzy (było, nie było najpotężniejszych obecnie istot w Galaktyce) dla siebie. Cóż, władza pociąga.

Co do wskrzeszenia - ja nie widzę w tym nic dziwnego. Shepard jako jedyny podjął się walki ze Żniwiarzem i wygrał. Dziwne, że TIM chciał go mieć z powrotem gdy sam podjął się walki z nimi? Walka miała koncentrować się na Żniwiarzach, a droga do nich wiodła przez poznanie Zbieraczy którzy byli ich wysłannikami i pojawiają się niejako "przypadkiem".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam pytanie. Co warto wybrać - Mass Effect 2 czy Dragon Age'a? Kurcze, trudny wybór... Obie gry od świetnego producenta, te same gatunki, ceny także te same :tongue:. Uważam, że Mass Effect 2 został zrobiony niemal perfekcyjnie, świetny produkt. Niemniej DA też prezentuje się bardzo fajnie. Hmm, pomożecie? :happy:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak grałem w obie produkcja i cale szczęście że na kilka dni zamieniłem się z kolegą on dostał mój ME2 ja jego DA

i powiem tak na początku ok fajnie ale później staje się coraz nudniejsza a robiąc 3x to samo w DA po prostu mnie znudził Kup ME2 a nie pożałujesz grę ukończyłem już 4x teraz czekam na jakieś większe DLC aby móc grać dalej

przy wyborze Dragon age a mass effect 2 zdecydowanie mass effect 2

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam pytanie. Co warto wybrać - Mass Effect 2 czy Dragon Age'a? Kurcze, trudny wybór... Obie gry od świetnego producenta, te same gatunki, ceny także te same :tongue:. Uważam, że Mass Effect 2 został zrobiony niemal perfekcyjnie, świetny produkt. Niemniej DA też prezentuje się bardzo fajnie. Hmm, pomożecie? :happy:

To NIE są te same gatunki.

Wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno ważne, ale to bardzo ważne pytanie: wolisz strzelanki czy RPGi?

Jak odpowiesz sobie na to pytanie to będziesz wiedział co kupić.

Edytowano przez laveta
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warto zaliczyć obie. Jeśli grałeś w pierwszego Mass Effecta i ten rodzaj rozgrywki Ci odpowiadał - bez wahania sięgnij po drugiego. Jeśli nie grałeś, ale lubisz tak RPG (z naciskiem na dialogowy aspekt RPG, bo inne są tu mniej znaczące) jak i strzelanki - oba ME powinny Ci się spodobać.

Dragon Age to natomiast bardzo dobra pozycja dla fanów klasycznych RPG. Momentami monotonna, trochę sztucznie nadmuchana, z niezbyt wartką akcją - ale za to rozbudowana, epicka, taktyczna i z dobrze pomyślanym rozwojem postaci (IMO - lepiej niż w klasykach, przynajmniej tych, w których było bezmyślnie przeniesione D&D).

Mass Effect 2 uważam osobiście za grę znacznie lepszą, właściwie idealną; od lat żadna pozycja mnie tak nie rozwaliła i wystawiam jej z czystym sumieniem 10/10. DA zapewnia dużo rozrywki, zazwyczaj na wysokim poziomie - należy się tak 8/10. Jeśli jednak jesteś bardziej w targecie DA, tzn. należysz do "klasycznych rolplejowców", niewykluczone, że wyprawa do Ferelden okaże się bardziej trafionym pomysłem.

Edytowano przez Fristron
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co lepsze DA czy ME2? Zdecydowanie ME2, grałem w obie gry i niestety Dragon Age wciąga na początku, jednak wkurza mnie to, że nie wiem jak zrobić misję u krasnoludów, a w walce niestety kilka razy musiałem używać kodów bo nawet łatwy jest zabójczo trudny. Jest u mnie sytuacja taka jak u Fristrona DA:8/10 ME2 10/10

@TheNatooratx Co do tego co uważam o leczeniu Jokera napisałem na poprzedniej stronie przed waszą długą dyskusją przez resztę strony 81, której nie chciało mi się czytać.

Niestety gra na szaleńcu w ME niezbyt mi idzie, bo gdy oglądałem mecz w TV zachciało mi się grać w PES-a bo fify nie powinno już być badziew totalny. No i teraz jedynei gram w PES 2010. Niewiem kiedy znów sięgnę po ME2 jednak domyślam się, że nie upłynie dużo czasu ;] Za dobra gierka, aby zostawić ją dwa tyg. po kupieniu :smile:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja mam kilka pytań o ME2.

1. Czy w dwójce też jest takie beznadziejne okno kupna/sprzedaży bez podziału na kategorie czy choćby filtry.

2. Czy też nie można przeskoczyć scenek filmowych?

3. Czy walki po scenkach też zaczynają się w najgorszym z możliwych dla gracza miejscu i czasie?

4. Czy w końcu dodali licznik ilości przedmiotów w ekwipunku

5. Czy w końcu można dodać skille drużyny do własnych pasków skillów

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po co filtry, jeśli w najlepszy razie w jednym sklepie jest 5-6 możliwości?

Ogólnie, Doman, zapomnij o całej kwestii inventory z jedynki - w dwójce coś takiego nie istnieje. Masz jakieś 10-13 broni (dosłownie - nie rodzajów, a sztuk), do tego jeden pancerz (chyba, że masz DLC, wtedy trochę więcej - nawet do trzech, zdaje się).

Scenek filmowych się nie da przeskoczyć, więc po staremu. Co mnie jednak zdziwiło, nie da się nawet przeskoczyć filmików reklamowych producentów zaraz po uruchomieniu gry. : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Scenek filmowych się nie da przeskoczyć, więc po staremu.

Przerywanie tych scenech filmowych to byłaby profanacja ME 2 i tego co ta gra daje, bardzo dobrze, że nie da się ich przerwać, bo nawet po 2,3,4,5 razie przechodzenia przez grę, są one świetne i mają klimat. :)

Ktoś coś wie, słyszał o planach wydania większego DLC? Przeglądam forum bio, ale tam też niewiele jest poza spekulacjami fanów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

OMG, ile odpowiedzi! Cóż, dziękuję Wam - S4nch3z, Fristron, xAxMxJx, laveta, Argaris :smile:. Też byłem bardziej nastawiony na grę Mass Effect 2. Przyznam szczerze, że wydaje się być bardziej wciągająca... i w ogóle, pod wieloma aspektami lepsza. Jeszcze raz dzięki za potwierdzenie moich domysłów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Gość
Odpowiedz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...