Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pzkw VIb

Manga i Anime w ujęciu ogólnym

Polecane posty

Pozwolę się wtrącić.

Wybacz Arvanes, ale mając w pamięci poprzednie odcinki Hellsing: Ultimate, wątpię aby cześć 5 wyszła przed gwiazdką.

Ja tylko mówię to co nabazgrali na oficjalnej stronie. Jak będzie tego nie wiem, ale mam cichą nadzieję, że dotrzymają tego terminu ;)

Ja również oglądałem Soul Eater'a. Anime bardzo przypadło mi do gustu. Zwłaszcza oryginalna, nieco absurdalna kreska :) Miejscami strasznie kojarzy mi się z wizjami Tima Burtona. Fabuła, jak to zazwyczaj bywa, zaczyna wciągać po kilku odcinkach i muszę przyznać, że jest naprawdę na przyzwoitym poziomie. Dlatego nie radzę się sugerować jednym odcinkiem, ponieważ pierwsze 3 epizody są swojego rodzaju prologiem, w którym przedstawieni są główni bohaterowie. Nie jest to oczywiście żadna ambitna produkcja, ale bardzo przyjemnie spędza się przy niej czas :) Polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam i chiałbym się zapytac jakiegoś innego fana/ów Bleach'a czy wie/dzą może jak można na osi czasu umieścic fillery? Bo ja jakoś wogole nie czaję ich idei... :blink: A swoją drogą polecam to anime przede wszystkim ze względu bohaterów (a raczej lepiej powiedziec postaci) które się naprawdę same każą polubic. Poza tym naprawdę nie najgorsza fabuła (pod warunkiem, że już się trochę tego obejrzy) oraz wyjątkowo fajnie zrealizowanych walk (im dalej tym lepiej ;) ).

Zaś drugim anime, które mogę każdemu z czystym sumieniem polecic jest Full Metal Alchemist, a to ze względu na jego fabułę, która mnie akuratnie ze wszystkich anime które oglądałem (no fakt że ich aż tak wiele nie było :unsure: ) zrobiła na mnie największe (i najlepsze) wrażenie oraz jego naprawdę 'zamocny' klimat.

No i jest jeszcze Hellsing... tyle, że sam nie wiem za co oprócz klimatu go lubię.. :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przynajmniej wreszcie piszę o przyzwoitej porze. Wczoraj post skasował się tuż przed wysłaniem; mało nie dostałem apopleksji, ale cóz. Uzbrojony w WordPada zaczynam od nowa. Przynajmniej wreszcie piszę o przyzwoitej porze. Przynajmniej wreszcie piszę o przyzwoitej porze. Przynajmniej wreszcie piszę o przyzwoitej porze...

nawet Kitagawa Jun z Kanona nie był tak DUMB jak Sunohara z CLANNAD.

W Kanonie też jakoś człowiek od razu mógł się zauroczyć w wielu postaciach. No przecież według mnie nawet Kotomi z jej skrzypcami nie pobije zaspanej Nayuki a Mai jest lepsza od Tomoyo i Kyou razem wziętych.

No i oczywiście nie można zapomnieć o legendarnych ~Ughuuu , ~unyuu i ~ahaha.

Tak, porównania tych dwóch serii są nieuniknione... niestety (producenci sami sobie winni). Mimo wszystko Kanon od początku do końca stawia na rozmaite "dziwności" (magia to dobre słowo) i ogólny supernatural. Clannad (pierwsza jak i druga seria) bardziej trzyma się spraw przyziemnych; co prawda główny wątek, IMO bardzo ciekawy, jest mocno odrealniony, ale (o ironio) schodzi na drugi plan. Znaczna część fabuły, z mojego punktu widzenia, jest o niczym. Nawet porządnie nie poznajemy wszystkich ważnejszych bohaterów. Pomijając te "bardzo ważne" wątki, Afterstory możnaby śmiało przedstawić w trzynastu odcinkach. I byłoby dużo lepsze. Tutaj mogę się odnieść do posta... no, tego długiego ;) Dla mnie Another World też było lepsze "klimatycznie" od samej serii. Rozwinięcie tego mogłoby być ciekawe, ale rozwleczone na ponad dwadzieścia odcinków... wolę już wersję z głównym wątkiem w tle. Byle tylko już więcej nie zepsuli. (Przez pierwsze 15 minut 7. odcinka czułem się jak podłączony do gazu rozweselającego, NIE dlatego, że było tak śmiesznie...)

Dobra, tak na poważnie to z reguły nie bawię się w tego typu rzeczy, więc w poniższym tekście starałem się w miarę powstrzymywać (co jednak nie zawsze się udawało).

Nie mogłem na to nie odpowiedzieć, prawda :lol:

Zacznę jednak od... podziękowań. Po pierwsze, że przeczytałeś mojego posta i nie został on olany jako trucie fanboja - obrońcy czci i godności własnych ideałów. Po drugie, że "pobawiłeś się" w odpowiedź i wreszcie mamy konkrety dotyczące tego, dlaczego Elfen Lied się nie podobał / podobał się średnio, co daje podstawę konstruktywnej wymianie zdań.

Może rzeczywiście mój "długaśny" (i kto to mówi :P ) wywód był nieco monotematyczny (wspominłem jednak jeszcze o żelaznej zasadzie "każdy ma swoje powody"; to ważne). Teraz będzie krócej i bardziej konkretnie.

Jak już mówiłem, oglądanie Elfen Lied nie wymaga wytężania intelektu. Jedynym warunkiem wyciągnięcia tych paru wniosków jest używany mózg i dla bardziej kumatych nie stanowi to żadnego wyzwania. Najlepiej potwierdzają to Twoje słowa:

Żądza zemsty, instynkt samozachowawczy i urazy psychiczne jakie powstają po zdarzeniach jakie doświadczyła Lucy są dla mnie całkowicie zrozumiałe i nie stanowią jakiegoś elementu, nad którym trzeba się zastanawiać. W zasadzie to normalne reakcje każdego człowieka.

I dokładnie o to chodziło! Żadna wielka filozofia, nigdy nie twierdziłem, że tak jest. Bardziej stawiałbym na fatalistyczny obraz współczesnego społeczeństwa, zachowam jednak to przemyślenie dla siebie. W każdym razie, w anime, książkach, filmach itd. cenię sobie, gdy skłania odbiorcę do refleksji (mniejszej lub większej) i zajęcia własnego stanowiska, wyrażenia opinii (to, czy Lucy postępowała dobrze, czy źle pozostaje otwarte). W praktyce nie przedstawia się to zbyt efektownie, jednak nie można też wlepiać wzroku w ekran i "jaaa, ale głowa poleciała; oooo, widać jej tyłek", a potem mówić, że tylko przemoc i golizna. Żeby było jasne, nie posądzam o taką postawę nikogo z tego forum. Okazuje się, za zarzucone tu pojęcie "głębi psychologicznej" nie jest wcale takie głębokie jak przypuszczano, jednakże "coś" w tym jest.

W związku z tym, że anime stara się utrzymywać poważny wydźwięk, to należałoby oczekiwać tu jakiegoś realizmu, tylko że ja go jakoś nie zauważyłem

Kiedyś przeczytałem gdzieś, że warto rozgraniczać realizm i wiarygodność. Pierwsza scena była o tyle mocna, że bardzo krwawa, nie wnosiła jednak wiele do fabuły. Jak się zastanowić, to faktycznie

oddziały SAT podchodzące do Lucy z miękkimi kolanami i zawsze tą samą bronią

- to dziwne. Nie było to co prawda najważniejsze, dlatego mi nie przeszkadzało; tak czy inaczej - punkt dla Ciebie.

Już od razu i chyba całkiem słusznie zacząłem podejrzewać, że cała ta brutalność jest tylko prostym zabiegiem na zwiększenie oglądalności i na zamaskowanie wg mnie słabej fabuły.

To jest możliwe, z tym że krew i flaki raczej odstraszają większość potencjalnych widzów. Już prędzej mogło to służyć zrobieniu zamieszania, żeby o serii było głośno. Jest jednak jeszcze jedna rzecz - te najbardziej krwawe sceny są dość wierną ekranizacją mangi pana Okamoto (domyślam się, że prawdopodobnie po nią nie sięgniesz, zatem daruję sobie nawiązania i analogie). A ten, po skeczu o czarnym rycerzu napisał, że nie spodziewał się większego zainteresowania swoim dziełem. Nie wiem na ile w tym było wazeliny i marketingu, ale jest szansa, że tak po prostu miało być (ludzie mają różne pomysły).

Kohta? Jego historia to w zasadzie jakaś parodia południowoamerykańskich oper mydlanych [...] w zasadzie wystarczy zlikwidować elementy fantastyczne, nadać bohaterom hiszpańskie imiona, ilość odcinków pomnożyć przez 100 i mamy kolejną popołudniową rozrywkę dla starszych kobiet.

Chyba za bardzo to zgeneralizowałeś. W końcu to nie film dokumentalny ;) I tu wracam do wspomnianego wcześniej podziału; jeżeli wydarzenia są mało realistyczne, to dalej mogą być wiarygodne (czyli trzymać się kupy), a IMO tak było. Poza tym w taki sposób w jaki to sprytnie (to nie jest ironia) przedstawiłeś, każde anime można porównać do telenoweli. Na przykład TTGL, które uważam za bardzo dobre:

improwizowane plany Kaminy, które zawsze doskonale się sprawdzają, Yoko - po śmierci ukochanego zatrudnia się jako nauczycielka, a potem się okazuje że marzyła o ślubie z Kittanem, no i Nia (moja ulubiona postać) - narzędzie wielkiego spisku niemniej wielkich Antyspiralnych

... starczy tej radosnej twórczości. Muszę natomiast zgodzić się z tym, że Kohta, Kouta, czy jakby tego nie napisać był najmniej interesującym bohaterem. Jakby czegoś mu brakowało... No i długość też ma znaczenie (długość serii!). Nie ukrywam, że Elfen Lied jako anime było krótką serią i jako takie sprawdza się najlepiej. Na 90% dłuższe (na oko z 10 odcinków) zaczęłoby robić się nudne.

Jak znam życie ktoś się znajdzie, kto moją ocenę dla tego animka (czyli średniak) uzna za obrazę (akurat Ciebie nie mam na myśli), ale to jego/jej problem.

Na FA nikogo takiego nie spotkalem, ale jak ktoś się znajdzie, to oficjalnie zostanie wyklęty ze społeczności fanbojów Elfen Lied :D

Jeszcze raz dzięki. Teraz mogę już mówić, że rozumiem dlaczego to anime może się nie podobać, rzecz jasna poza względami osobistych preferencji. Jakby ktoś pytał, mnie podoba się "aż tak" w dużej mierze ze względu na... nazwę to "dopasowaniem do osobowości" {kiedy ktoś do mnie podchodzi i pyta o godzinę to zastanawiam się najpierw 'Czy chciał mi coś prez to powiedzieć?' :wacko: } Mam nadzieję, że nie zanudziłem na śmierć nikogo, kto to czyta ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie wyjątkowo 'no comments' (choć np. post ImpulseMa kusi, by co nieco zeń pocytować), wrażeń i opinii też niet (no, może troszkę na koniec), ale request o rekomendacje.

Mianowicie, od dłuższego czasu mam ochotę na porządne, poważne (niekoniecznie do bólu, elementy comic relief nie zaszkodzą), miejskie Sci-Fi, najlepiej o smaku cyberpunkowym. Rzecz w tym, że wyjątkowo zależy mi na porządnym poziomie designu i animacji równie, co na fabule...

Tak więc może w punkcikach:

- setting sci-fi/cyberpunk lub zbliżone (filmowy Blade Runner, książkowy Neuromancer, Deus Ex, od biedy coś a'la Ergo Proxy)

- fabuła - sieriozna, idealnie techno-thriller

- design i animacja - bez epatowania CG, wysokiej jakości, raczej realizm.

Zdaję sobie sprawę, że to dość kosmiczne i szczegółowe wymagania, ale może ktoś podsunie mi coś, co by podpasowało. Mam ewentualnych 'kandydatów', ale nie chcę się z tytułami wychylać, by nie było uprzedzeń żadnych z waszej strony ;)

Drugi request to w zasadzie rzecz podobna, tylko bez sc-fi, a w realiach raczej 'normalnych' (najlepiej współczesność) i z klauzulą, że może być jak najbardziej manga (hell, przypadek pierwszy też może być mangą, co mi tam...). Czyli: poważna fabuła a'la thriller (i to raczej dynamiczny, niż snujacy się i duszny jak np. "Siedem"), dobra, realistyczna krecha. A - elementy supernatural większe, niż wstrzymanie oddechu na 5 min - odpadają ;].

Proszę ładnie o propozycje, nawe jeśli waszym zdaniem nie spełniają wymagań w 100%, a nuż będą satysfakcjonujące...

A, jeśli coś mocarnego w klimatach prośby no.1 nie będącego m&a znacie - też proszę o info (ale raczej na priv, żeby nie robić OT).

A teraz obiecana garść opinii, a raczej 'currently watching' update:

Oglądam Death Note, póki co (

'Yotsuba arc'

) jestem raczej zadowolony, choć wkurza mnie widoczny spadek jakości krechy. Niemal literalna wierność mandze się chwali (nieliczne róznice są do łyknięcia, bo to raczej cięcia po drobnych dłużyznach), ale powiedzmy sobie - inaczej tego zrobić nie mogli, żeby nie spartolić.

Póki co fabułę znam, bo równiutko sześć tomow mam przeczytane (acz detale miło sobie poprzypominać :)), ale niedługo wkroczę na scenariuszowe terra incognita (no, nie do końca, bo kluczowy spoiler(y) znam, choć wiem jeno 'co' a nie 'jak'), i nie powiem, wizja ta mnie cieszy.

A - wszystkich mądrych, by po raz milionowy przestrzec, bym po Pewnym Bardzo Istotnym Wydarzeniu dropnął - proszę o milczenie, grozi warnem za spam ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jest jeszcze Hellsing... tyle, że sam nie wiem za co oprócz klimatu go lubię.. :P

Jak to za co ? Klimat to fakt wiadomy, ale postać wyniosłego, pewnego siebie i w pewien sposób urzekającego wampira Alucarda to co ? A historia, mimo, że prosta, jest niezwykle wciągająca ? No chyba, że mówisz tylko o anime, to faktycznie można mieć zastrzeżenia, manga natomiast opowiada zupełnie inną historię niż anime(wiem bo mam wszystkie tomy ;P)

Inną mangę, którą mogę polecić jest Death Note. Świetnie zarysowane postacie przekonują(L rlz.), ale najważniejsza jest oryginalna, ciekawa i wciągająca historia. A najlepsze jest to, że anime nie ustępuje bardzo o wiele obszerniejszej mandze !

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jedną uwagę do panów kłócących (a raczej zgadzających się) o EL:

Te bronie, które wymienił pan ImpulseM to raczej średnia opcja. Co do miotacza ognia, taki strumień benzyny można zatrzymać małym kawałkiem blachy, a nawet jeśli nie, to musi mieć zasięg większy niż 11m. Reszta broni też nie bardzo, choć nie mówię, że nie dałoby się jej zatrzymać, ale nie będę się rozpisywał, czym.

Tak czy inaczej, nie ma to jakiegokolwiek znaczenia; to nawet nie musiałyby być jakieś wektory, tylko np. mordercze lody truskawkowe czy wata cukrowa. Jest to zupełnie nieistotne- to trochę tak, jakby się doczepić, czemu w biblii jest mowa o jabłku, a nie o papai.

Tylko bez tekstów, że porównuje to anime do biblii.

Death Note. Świetnie zarysowane postacie przekonują(L rlz.), ale najważniejsza jest oryginalna, ciekawa i wciągająca historia.

Thank you, Captain Obvious

@k0nrad

:huh: Nie widziałeś DN???

@Sefnir

Naucz się czytać ze zrozumieniem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Inną mangę, którą mogę polecić jest Death Note. Świetnie zarysowane postacie przekonują(L rlz.), ale najważniejsza jest oryginalna, ciekawa i wciągająca historia. A najlepsze jest to, że anime nie ustępuje bardzo o wiele obszerniejszej mandze !

Ehh miałem nic nie pisać bo nie obejrzałem nic ostatnio w całości, ale tu nie mogłem się powstrzymać, żeby nie czepić się szczególiku. Powiedz mi proszę, w czym manga jest obszerniejsza niż anime DN? Czekam na przykłady tego, co zawarto w mandze a co nie znalazło się w anime... Bo wg mnie po prostu głupotę palnąłes i tyle.

Swoja drogą, zacząłem oglądać Tsubasa Chronicle, narazie tylko jeden odcinek, więc dokładnie się nie wypowiem. Znam jak narazie tylko motyw głównego bohatera i pokazano dwóch jego (chyba) przyszłych towarszyszy. Ale miło jest zobaczyć Yuuko i Watanukiego na końcu odcinka. Jak tylko net przestanie zamulać to biorę się za oglądanie kolejnych epków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że jak? Jaki wątek Misy? Misa nie ma żadnego wątku oprócz początkowego bycia drugim Kirą, od momentu spotkania z Lightem wszystko jest powiązane z nim, również jej przypadkowy wypad do siedziby Yotsuby. Ogólnie anime jest praktycznie kropka w kropkę identyczne z mangą, twórcy nie dodali nic od siebie (bo niezbyt mogli to zrobić nie psując scenariusza mangi) ani nic nie zabrali (z tego samego powodu).

A jeśli się mylę (w co szczerze watpię, bo aktualnie jestem na bieżąco z mangą, po 7 tomie) to proszę o KONKRETNE przykłady wydarzeń z mangi, których nie ma w anime. Czekam...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam ostatnie posty i się zastanawiam czy aby czytaliśmy i oglądaliśmy tego samego Death Note. Jestem świeżo po mandze i niewiele mniej świeżo po anime (już nawet nie liczę który raz z rzędu ;)), i manga nie ma żadnych wątków które nie miały by miejsca w anime. Wszystko co było w mandze, w anime również ma miejsce. Jedyne czego można się czepiać, to różnice w przedstawianiu równoległych scen w mandze i anime, np.

śmierć Light'a. W anime uciekł z hangaru po tym jak Mikami urwał sobie palec (na to to wyglądało), a dopiero potem Ryuk zapisał jego (Light'a) imię w notesie. W mandze natomiast było to tak, że najpierw Mikami wyparł się Light'a, nazywając go "najgorszym śmieciem jakiego poznał", po czym Light błaga Ryuk'a aby ich pozabijał. Wtedy Shinigami zaczyna pisać coś w notesie, po czym okazuje się że było to imię Light'a, i ten umiera

. Ale jako-tako sens całości jest zachowany. Tyle ode mnie.

I jak zwykle przy pisaniu postów mam prośbę. Chciałbym, abyście mi polecili jakieś dobre anime pełnometrażowe. Nie mam ostatnio czasu i kasy, aby zagłębiać się w seriale, wiec oglądam sobie jakiś pełnometraż m/w raz w tygodniu. Wymagania podobne jak przy serialach o które prosiłem kilka postów temu, czyli dużo efektownych walk, ciekawa fabuła i bohaterowie. Walki najlepiej na broń białą. Z tego typu anime ostatnio "zaliczyłem" to: Sword of the Stranger (rewelacja - polecam wszystkim), Vampire Hunter D, Ninja Scroll (również świetne), Princess Mononoke (który to już raz...) oraz Vexille. No i wszelakie specjale Naruto oraz Bleach'a. Za wszelkie propozycje składam podziękowania :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie możecie odłożyć mangę którą obecnie czytujecie i z miejsca wziąć się za Vinland Saga, czyli w gruncie rzeczy Berserka 2.0 . Robi to koleś od skądinąd fantastycznych Planetes i mimo, że wyszło dopiero 7 tomów mogę powiedzieć, że jest to manga godna miana następcy Guttsa i spółki. Ciekawa fabuła w realistycznym settingu, pełnokrwiste postaci (w ogóle Makoto Yukimura ma do tego niezwykły talent), przepiękna kreska no i oczywiście krwawa łaźnia. Miazga. Jedna rada: zaczynać BEZWZGLĘDNIE od 3. tomu, potem dopiero doczytać 1 i 2. Znacznie lepiej je znać jako retrospekcję, bo właściwy wątek zaczyna się dopiero po nich (!).

Trochę przystawek:

v1va9.th.jpg

v2cb9.th.jpg

v3tp2.th.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano właśnie jestem ciekaw jak tutaj jest na przykład z czymś takim jak Mecha Musume i jego pochodnymi.

Ktoś oglądał może tytuł taki jak Strike Witches, który odniósł dość dużą popularność w Japonii ale też można spotkać wielu ludzi chwalących to anime choćby na animesuki.com

Sam przyznam, że tytuł jest ciekawy ale jakoś dziwnie mi się patrzy na dziewczyny latające w czymś co parodiuje najsławniejsze myśliwce II wojny światowej i rozwalające obcych z MG-42.

Ogólnie rzecz biorąc sprawa ma się tak:

W roku 1939 Ziemia staje się celem ataku rasy zwanej Neuroi więc mamy tutaj taką alternatywę wojny gdzie wszystkie kraje, które powinny być sobie historycznie wrogie jednoczą się ze sobą a w roku 1944 dowiadujemy się o istnieniu czegoś w rodzaju uber-oddziału do walki z obcymi o nazwie Strike WItches, którego członkinie są same w sobie myśliwcami gdyż korzystają z urządzeń zwanych Striker Unit przypominające mechaniczne "podkolanówki", które mają odzwierciedlić najlepsze maszyny powietrzne takie jak Supermarine Spitfire , P-51 mustang itp. Mimo tego, że nazwy krajów są fikcyjne (Fuso - Japonia, Liberion - USA) to można dopatrzeć się wielu charakterystycznych miejsc takich jak Paryż itp.Sama kwatera główna Strike WItches mieści się w Mont Saint Michel.

Tytuł ten jest zdecydowane polecany osobom, które lubią widoczki dziewczyn z odkrytą bielizną gdyż wiele razy trafia się okazja by coś takiego zobaczyć. Mimo tematyki akcji seria cechuje się właśnie bardziej elementami ecchii co najbardziej się uwydatnia w wydaniu DVD).

Cóż. Ja uważam SW za ciekawy tytuł jednak potrzebowałem czasu by dostosować się do widoku dziewczyny, która roznosi myśliwiec Neuroi z karabinu PPANC.

Samo anime jednak polecam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko bez tekstów, że porównuje to anime do biblii.

Ok, możemy o tym nie rozmawiać, ale fakt pozostaje faktem :D. [joke] Możesz sobie porównywać nawet do Chatki Puchatka jak dla mnie ;) (swoją drogą - książka równie filozoficzna jak Nowy i Stary Testament doprawione Koranem...)

@k0nrad

:huh: Nie widziałeś DN???

Toteż piszę, że jestem w połowie serii... Czytaj ze zrozumieniem ;p. Jakoś wcześniej nie było okazji obejrzeć, poza tym hype mnie nieco zniechęcał - te wszechobecne przypinki z gotycką literką L albo Lightem na tle krzyża, 'dożynki' yaoi etc...

nawiasem mówiąc, a propos fanbojstwa i obnoszenia się z nim. Niedalej jak w poniedziałek widziałem na ulicy chłopaczka w bluzie z kapturem - nic dziwnego, bluza jak bluza, biała z nadrukowanym patternem, jak wiele modnych dziś hoodies. Ale ów pattern składał się z napisów NARUTO i kadrów z mangi (chyba, bo nie przyglądałem się zbyt uważnie, gnałem na tramwaj). Yuck.

Że jak? Jaki wątek Misy? (...)

A jeśli się mylę (w co szczerze watpię, bo aktualnie jestem na bieżąco z mangą, po 7 tomie) to proszę o KONKRETNE przykłady wydarzeń z mangi, których nie ma w anime. Czekam...

Może chodzić o dochodzenie w sprawie Misy poprzedzające jej schwytanie. W anime mamy tylko L'a ślęczącego nad próbkami włosów i włókien znalezionych na kopertach. W mandze AFAIR było trochę więcej tego śledztwa, z analizą miejsc wysłania, przesłuchaniem siostry Misy (tak dowiedzieli się bodaj, że sprawcę śmierci jej rodziców zabił Kira), wizją lokalna jej mieszkania? Detali nie pamiętam i nie mam czasu teraz sprawdzać dokładnie ~.~". Nie jest to oczywiście coś rzutującego znacząco na całość - po prostu wycięto dłużyznę niewiele wnoszącą do fabuły.

Jak dla mnie możecie odłożyć mangę którą obecnie czytujecie i z miejsca wziąć się za Vinland Saga.

Hm... Vinland... Znaczy Lejf Farciarz i jego wesoła kompania lądują na Labradorze? Zanotuję to sobie, gdzieś pomiędzy Berserkiem itself, Slam Dunkiem, Vagabondem, Kozure Okami oraz Hikaru no Go ;].

bigger is better

....mam ochotę wstawić tu pewien klasyczny obrazek, ale... hm. A co mi tam, najwyżej ktoś wystawi mi warna ;p Zatem, rewind i jeszcze raz:

bigger is better

Nie gadaj?

w angielskiej wersji Crescent Moon [dobrze mówię ImpulseM?]

Dobrze gada! A anime jest oczywiście genialne, tak samo jak nasz złoty chłopak, który w każdym odcinku potrafi zaskoczyć swoimi umiejętnościami jak i zachowaniem (zwłaszcza jak zobaczy cieplutki, świeżo używany sedesik :)

Hehehe, muszę wreszcie sobie usiąść i obejrzeć do końca Golden Boya - to jest tak casualowe anime, że ciężko mi się było zebrać i 'od jednego machu' całą przyjemność 'zużyć'... Ale podpisuję się pod powyższym jak najbardziej.

Ostrzegałbyś ludzi, że zapodajesz jakąś hardcorową grafikę. Wiesz, niektórzy czasami coś wcinają przed komputerem, a nic nie odbiera apetytu tak jak tego typu widoki ;)

No wybacz, czasem lubię ludzi wziąć z zaskoczenia ;). Poza tym bez przesady, przyznaj, że kręcą cię te żółte szorty ;p

Narzekasz (...) Ale, jak to ktoś kiedyś powiedział, każdy lubi co innego, więc i ja już więcej narzekać o Twojej opinii nie będę.

O to to. Choć muszę Cardiemu oddać sprawiedliwość - w istocie roztoczyłem przed nim tak cudowną wizję Baccano!, że miał prawo się zawieść nieco. Inna rzecz, że miałem wtedy włączony (złocistym, pienistym triggerem) tryb gawędziarski, więc mógł wziąć na to poprawkę ;p.

D.Gray-man (...) Zdecydowanie polecam wszystkim szukającym do obejrzenia jakiegoś ciekawego shounena.

O, gdzieś mi się majtało pierwszych dwadzieścia parę epków, może dam im szansę... jak nabiorę ochoty na shounena. Choć nawet wtedy raczej postawię na One Piece.

Oł jes. (albo, bardziej w klimacie, "Hell yeah, bitch!") Może nie jest to humor najwyższych lotów, ale rzeczywiście, doskonały 'cheer-upper'. W wolnych chwilach zaliczam więc kolejne odcinki, choć może perspektywa ich obejrzenia nie działa na mnie tak, jak na mówiącą z offu podczas preview panią od menedżmentu ;p.

Nie wiem czy oglądałeś ale polecam Serial Experiments Lain.

Nie oglądałem, po pobieżnym zerknięciu tu i ówdzie zapisuję tytuł w kapowniczku, widziałem na półce u znajomej, więc raczej się zainteresuję...

A w ogóle to słabiutko, tylko jeden pomysł (i to nie ten, na który ja wpadłem, a wydawał mi się aż nazbyt oczywisty)? Ja wiem, że pogadać o DN łatwiej i przyjemniej ;), ale puh-lease, wytężcie dla mnie pamięć :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem leniwy i nie chce mi się zaglądać do DN anime, tym bardziej że net mi coś zamula więc zajrzałem tylko do mangi. Nie ma tam żadnych wizji lokalnych, pokazania śledztwa w sprawie Misy (tego w którym upewniali się że to ona). Po prostu Mogi (to chyba on) mówi do reszty jakie dowody znaleziono, wymieniajac je po kolei. Jestem pewien na 100%, że w anime było identycznie. Ale koniec chyba tego off'a o DN, już za dużo gadania o nim, mimo że jestem fan (bojem:P).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu? :D Nie wiem, czy ty też tak masz, że nie lubisz rozmawiać o rzeczach, które lubisz?

yaoi

Szczerze mówiąc był taki jeden moment. Wtedy odebrałem go pozytywnie, ale po spojrzeniu z dystansu...

No cóż, wystarczy przeczytać Yagami od tyłu i wszystko staje się jasne :lol:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

post-50606-1227466653_thumb.jpg

Ten temat został całkiem niedawno poruszony... deja vu?

Nie będę nic mówił o ogólnej jakości ostatniego odcinka Afterstory (szkoda słów). Tylko tyle, że TA scena poprawiła mi humor. Żeby wszystko było jasne (a post nieco dłuższy ;) ) wyjaśnię, że Nagisa trzyma ten legendarny dżem

"od zaprzyjaźnionej rodziny"

- jawne i celowe nawiązanie do Kanona. Efekt posmarowania nim niemniej słynnego chleba (który tym razem wyglądał jak... Trujący? Przeklęty?) był piorunujący. Cóż mogę powiedzieć: zabieg tendencyjny, nieco naiwny, ale bardzo śmieszny :lol:

Co by tu jeszcze dodać... O!

to nawet nie musiałyby być jakieś wektory, tylko np. mordercze lody truskawkowe czy wata cukrowa. Jest to zupełnie nieistotne

Nie popadajmy w skrajności. Nie jest to najważniejsze, ale stanowi integralny element fabuły, może zatem wpływać (i wpływa) na ostateczną ocenę (części) widzów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc był taki jeden moment. Wtedy odebrałem go pozytywnie, ale po spojrzeniu z dystansu...

No cóż, wystarczy przeczytać Yagami od tyłu i wszystko staje się jasne :lol:

Ekhm. Nie wiem, o jakim momencie mówisz, zresztą nieważne. Ważne jest to, że (jak większość męskich par bohaterów m&a...), Light i L są nader często w doujinshi (fanfikach, ja sobie, podobnie jak paru znajomych, spolszczam to na 'dożynki', co często zaskakująco trafnie oddaje ich charakter ;p) przedstawiani w bardzo zażyłych relacjach ;] i do tego się odnosiłem.

Powody by taki związek 'wysnuć' są dla skrzywionych umysłów wystarczające (mrrr, kajdanki ;), no i to nieszczęsne Imagay - nie powiesz, że normalny człek by się tego doszukał?), no ale litości.

Anywayz, osobiście za wszelkie odfanowskie (o 'profesjonalnych' nie wspominając!) yaoi dziękuję, chyba, że jest wykonane w wyjątkowo zabawny/celny sposób ;) O.

A propos doujinshi, to przeczytałem NGE Re-Take... abstrahując od faktu, iż jest to rzecz 'for adults'* - naprawdę porządnie zrobiona rzecz, jakość kreski cieszy oko nie tylko w niegrzecznych momentach, a i fabuła jest przemyślana i wpisująca się w klimat serii. Osobiście mam mieszane odczucia zawsze, gdy mam do czynienia z fanowskimi kreacjami robionymi bardziej serio, mniejszy problem mam z parodiami, ale Re-Take nie mogę odmówić profesjonalnego warsztatu i ciekawego podejścia - przedstawiona wersja wydarzeń pod kilkoma względami przekonuje i satysfakcjonuje nawet bardziej, niż oryginał.

*)ale jest też wersja work-safe

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiesz który to moment, bo jeszcze go nie widziałeś ;) Ale nie ma tam nic takiego, chociaż homofoby mogą się dopatrywać.

Wolę nawet nie sprawdzać, w jak 'zażyłych' są stosunkach, ale potrafię sobie wyobrazić ;)

No ale każdy ma prawo do własnej twórczości. Z resztą z tego co wiem bohaterowie anime nie muszą mieć ze sobą nic wspólnego, a chora wyobraźnia fanów i tak działa.

W sumie dla mnie ta scena nie miała żadnego głębszego sensu, ale może Japończyków bawią takie podteksty :D

P.S. I Ciebie chyba też :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale każdy ma prawo do własnej twórczości. Z resztą z tego co wiem bohaterowie anime nie muszą mieć ze sobą nic wspólnego, a chora wyobraźnia fanów i tak działa.

W sumie dla mnie ta scena nie miała żadnego głębszego sensu, ale może Japończyków bawią takie podteksty :D

P.S. I Ciebie chyba też :P

1. Oczywiście, że potrafi działać i bez takich 'pretekstów' - wystarczy, że mamy dwóch bądź więcej bohaterów i już pairingi gotowe, kombinatoryka in action! ;p

2. Nie jestem wcale przekonany, że większość yaoi fanfików to dzieło skośnookich... U nich za to powstają takie 'dzieła' oficjalnie i legalnie, jak zresztą na temat wielu seksualnych upodobań.

3. Na pewno delikatne podteksty i rozmaite aluzyjki bawią mnie bardziej, niż 'poważne' i dosłowne rzeczy z tej kategorii... Choć czasem te 'not work safe' anime/mangi bywają zabawne, często chyba niezamierzenie... Ale ogólnie staram się ograniczać swoje kontakty z takowymi.

A teraz, mości Lordzie, marsz dopisać się na temat TTGL ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

post-50606-1227466653_thumb.jpg

Ten temat został całkiem niedawno poruszony... deja vu?

Nie będę nic mówił o ogólnej jakości ostatniego odcinka Afterstory (szkoda słów). Tylko tyle, że TA scena poprawiła mi humor. Żeby wszystko było jasne (a post nieco dłuższy ;) ) wyjaśnię, że Nagisa trzyma ten legendarny dżem

"od zaprzyjaźnionej rodziny"

- jawne i celowe nawiązanie do Kanona. Efekt posmarowania nim niemniej słynnego chleba (który tym razem wyglądał jak... Trujący? Przeklęty?) był piorunujący. Cóż mogę powiedzieć: zabieg tendencyjny, nieco naiwny, ale bardzo śmieszny :lol:

Co by tu jeszcze dodać... O!

to nawet nie musiałyby być jakieś wektory, tylko np. mordercze lody truskawkowe czy wata cukrowa. Jest to zupełnie nieistotne

Nie popadajmy w skrajności. Nie jest to najważniejsze, ale stanowi integralny element fabuły, może zatem wpływać (i wpływa) na ostateczną ocenę (części) widzów.

Już w momencie gdy Nagisa wyjęła słoik dosłownie spadłem z krzesła bo już wyobraziłem sobie to co by się stało gdyby się dżem Akiko połączyło z tym artefaktem Sanae.

Cóż ogólnie rzecz biorąc to przyłączam się do stwierdzenia znajomego.

CLANNAD faktycznie zeszło na psy lekko bo po tytule "After Story" spodziewałem się kontynuowania tego co miało miejsce w pierwszej serii a tak natomiast zaserwowano nam wrzucanie wątków z gry jeden po drugim.

Przytrafiło się kilka razy, że byłem zachwycony jak to w przypadku wątku Misae ale tak ogólnie ta koncepcja niezbyt mi się widzi.

Cóż Kanon2006 rulez!!! :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...