Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kraven2000

The Beatles

Polecane posty

W duuuuuużym skrócie:

The Beatles grało rocka i taki mieli wizerunek. Dopiero kiedy Brian Epstein został ich menedżerem doradził im aby ubierali się w garnitury. Tak też się stało...natomiast nigdy muzyka jaką grali nie była dla grzecznych dziewczynek. Wręcz przeciwnie...narkotyczny psychodelik, piosenki nawiązujące do seksu (aczkolwiek nie tak jak dzisiaj robią to traperzy dziesięciocentowi) itd.

PS. John Lennon zresztą był zły na wytwórnię, że z nich zrobiono grzecznych chłopców dla mas a z The Rolling Stones (których Beatlesi odkryli i dali im różne piosenki) rockendrolowców pełną parą.

Co do TV - koncert ponoć bardzo kiepski. Czytałem na wykopie, że schabowe jest ciekawsze jak to co pokazano...szkoda. Wielka szkoda.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do TV - koncert ponoć bardzo kiepski. Czytałem na wykopie, że schabowe jest ciekawsze jak to co pokazano...szkoda. Wielka szkoda.

Co prawda osobiście nie oglądałem, ale można się było tego spokojnie domyślić :) Nie jestem zaskoczony tego typu opiniami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest tak, że te ładne garniturki to tylko Beatlesi przywdziewali, bo ktoś kazał. Taki generalnie był trend ok. 1963 i dużo bandów tak się prezentowało. a "rokendrolowi" Stonesi to jednak nieco później przyszli i naprawdę popularni stali się gdzieś koło 1965 - kiedy rock już stawał się bardziej drapieżny. Cream i te sprawy.. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@UP: Dokładnie. Skórzane kurtki to zresztą "moda" z lat .50, a nie końcówki .60 ;)

Ostatnio bardzo spodobało mi się kilka piosenek Beatlesów - "You've Got to Hide Your Love Away", "Across the Universe", "If I Fell", "I've Just Seen a Face" i "Oh! Darling". Znałem te kawałki wcześniej, ale dopiero teraz je doceniłem :) Muszę częściej szukać na YT Beatlesów, bo nawet jeśli dany utwór nie spodoba mi się na tyle, żebym zahaczył go do "Ulubionych", to i tak warto go przesłuchać. Kurczę, oprócz tych (moim zdaniem) najdziwniejszych, jak "Lucy in the Sky With Diamonds", to trudno mi się przyczepić do którejkolwiek ich piosenki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beatelsi byli na początku ulizani, ustawieni na grzecznych chłopaków w garniturach. To był dobry chwyt ze strony Epsteina, bo wiele zdziałał dla ich wizerunku. Jednak gorzej by było gdyby dajmy na to grali jakiś pseudo, cukierokowaty shit. Słodyczy w ich utorach było sporo, ale nigdy nie nazwałbym tego shitem. Świetna muzyka, działająca kojąco na tyle pokoleń. Wystarczy spojrzeć jak ogromny potencjał w nich wrzał w późniejszych latach, dajmy na to od Rubber Soul. Przecież chłopaki byli w stanie w ciągu roku nagrać kilkanaście świetnych kopozycji, na równym poziomie. Niewielu to się udało moim zdaniem. Nie rozmiękli w skutek sukcesu, pławiąc się w luksusach. Z roku na rok pogłębiali swoje eksperyemnty muzyczne. Let it Be to tylko jak nie było, ich cofnięcie się do ery rock'n rolla i mniej skomplikowanych, a bardziej żywiołowych utworów. Kurcze wciąż ich świetnie się słucha.. : )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możnaby pisać dalej o ich ubiorze/wizerunku, ale jakie to ma znaczenie.

Krótko : jak kolega pare postów wyżej napisał - Najważniejszy zespół w historii muzyki rozrywkowej. Basta. Tu nie ma nawet o czym dyskutować.

Wszystkie ich płyty to dla mnie okolice 9,5/10. Jak bym musiał wskazać najlepsze : Revolver i Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band. Chociaż to się zmienia dość często u mnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomimo tego, że to nie składanka the best of, z takimi singlami sprawia takie wrażenie : D

Słuchał ktoś Beatelsowskiej anthology? Mi bardzo podobają się jej trzy części. Wiele niepublikowanych nagrań miażdży. Taki Not Guilty < 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Super że będzie McCartney, IMO Ringo, który niedawno nas odwiedził, nie sięga mu do pasa jeśli chodzi o klasę. Są ludzie którzy uważają że na sukces Beatelsów składają się umiejętności każdego z tej genialnej czwórki. IMO najwięcej do zespołu wniósł jednak duet Lennon-McCartney, z naciskiem na pana Johna. To oni wspólnie tworzyli większość najlepszych utworów. Z dobrych utworów skomponowanych Ringo to mogę wymienić tylko "Here Comes the Sun" lecz i ono nie jest zbytnio odkrywcze.

Zmieniając temat- tak jak większość z Was, wolę Beatelsów z późniejszych lat ich istnienia. Oczywiście, nie wątpię że w latach 60'-63' robili genialną muzykę, lecz w dużym stopniu jest to pop, który nie leży w kręgu moich zainteresowań :) Polecam książkę Philipa Normana "John Lennon. Życie."- grube i drogie toto, ale warto poświęcić swój czas i pieniądze na tak FANTASTYCZNIE opowiedzianą historię jednego z najgenialniejszych muzyków kiedykolwiek kroczących po tej ziemi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro przy książkach jesteśmy, czytał ktoś "John Lennon, listy" (mam nadzieję, że nie przekręciłem tytułu)? Ogółem pozycja warta polecenia, ale naprawdę razi mnie przesadne ukazywanie Johna w samych superlatywach. Może to wrażenie jest mylne, ale przysiągłbym, że nie przeczytałem ani jednego złego słowa o Lennonie, za to przeczytałem sporo zachwytów na jego temat. Stanowczo za dużo zachwytów. Niektóre zdania są strasznie naiwne i żałosne. Przykładowo, opisywanie "dobroczynności" Lennona i tych wszystkich jego "pokojowych" akcji. Jedno ze zdań zaczyna się tak: "John i Yoko, przez zabawę czyniący dobro dla świata [...]". Co oni, byli jakimiś Chrystusami XX wieku? Czy od tego, że pie*dolnęli sobie w łóżko na tydzień świat rzeczywiście stał się ostoją pokoju i dobroci? Albo czy to, że przywódcy państw w d*pie mieli te kasztany, które powysyłało im to nasze małżeństwo dobroci, a które mieli posadzić na znak pokoju, można nazywać niezrozumieniem idei? Że niby poziom intelektualny tej akcji był tak w ch*j wysoki, że głupi ludzie byli za głupi, aby pojąć jej pokręcony sens?

Gwoli wyjaśnienia, nie oczekiwałem po tej książce obiektywizmu, ale autor naprawdę mógł przystopować ze swoimi zachwytami. Lennon umarł, a wojny są nadal, więc wnioskuję, że jego działalność psu się przydała. I to nie odbiór tych akcji był niewłaściwy, ale za*rane pomysły Yoko, w którą John był zapatrzony, były zwyczajnie je*nięte.

Pomijając te komentarze autora, przedstawienie życia jednego z bitlesów w formie listów jest świetnym pomysłem i kapitalnie się to czyta. Książka nie ogranicza się tylko i wyłącznie do listów w rozumieniu potocznym, dając czytelnikom do wglądu także inne notki Lennona (i nie tylko jego). Ogromny plusza reprodukcję każdego listu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lennon to kilka osobowości w jednej. Od kompletnego psychola po świetnego, przyjacielskiego gościa. Problemem książek dotyczących Johna, jest to, że nie próbują pokazać go od każdej możliwej strony. No, ale to mnie nie dziwi... Dobry Lennon sprzeda się lepiej.

Gwoli ścisłości uwielbiam jego muzykę i to jaką bywał osobą. Nie mam nic przeciw niemu, ale niestety osoby, które chcą się czegoś o nim dowiedzieć karmione są historyjką słodkiego faceta, śpiewającego o miłości i pokoju.

Pomysł wydania listów Johna był i jest dla mnie poronionym pomysłem. Yoko wyprzedałaby co się da gdyby mogła. Do cholery! Co ta kobieta robi z dorobkiem swojego męża... W tej kwestii szkoda gadać. Miałem okazje przeczytać ,,Listy" ale nie zrobiłem tego i nie zrobię, bo to wyjątkowy wzgląd w czyjąś prywatność.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...