Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Warhammer 40,000 - Sesja

Polecane posty

Co się dzieje, na Imperatora?! W jednej chwili zostaliśmy zaskoczeni przez atak z góry, ale poświęcenie Szturmowych Marines dało nam czas na znalezienie schronienia. Coraz mniej podobała mi się zaistniała sytuacja i zadawałem sobie więcej pytań. Wątpliwości. Czy nie za łatwo przyjąłem fakt, że Inkwizytor to zdrajca? Kto tutaj naprawdę jest heretykiem i wrogiem Imperium Ludzkości? Kto do ciężkiej cholery? Biorę głęboki wdech i mocniej zaciskam ręce na karabinie. W lekko schylonej pozycji podchodzę do dowódcy Szarych Rycerzy.

Do: Malcolm

- Niech Imperator wybaczy wątpliwościom szargającym moje serce, ale nie mam już wcale pewności co do oceny naszych działań. - mówię to przyciszonym głosem patrząc na Szarego Rycerza. - To wszystko wydaje się dziwne... Wściekłość komisarza była... miałem wrażenie jakby chciał natychmiast rozprawić się z Inkwizytorem a mam wątpliwości kto tutaj jest heretykiem - wzdycham. - Może nawet wszyscy są... - przerywam zdanie. - Mam jedną prośbę Bracie, czy możecie jakimś sposobem przekazać informację do zakonu Kruczej Straży? Wydaje mi się, że moi bracia zakonni mogliby również pomóc.

Oczekuję na odpowiedź rozglądając się po okolicy za potencjalnym zagrożeniem. Jeżeli odpowiedź jest negatywna pytam się dalej:

- A może wiecie może gdzie jest centrum łączności? Potrzebowałbym tylko jednego Rycerza znającego drogę... albo... - zamyślam się. - Mogę pójść nawet sam, ale muszę znać schematy...

Koniec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Nie słyszę cię, chłopcze!' wołam do niego. 'Wybuch mnie ogłuszył!'

Odpycham go od siebie i sięgam do ucha. Krew. Niech to szlag! Mam nadzieję, że nie pękły mi bębenki. Wzywam do siebie najbliższego operatora voxa i rozkazuję mu przekazać ludziom by przegrupowali się przed wejściem do pałacu. Poprawiam czapkę i ruszam wydać dalsze dyspozycje.

Przechodząc śpiesznie między trupami Marines i gwardzistów czuję wściekłość. Zbyt niewielu z nich zginęło. Ponieśliśmy zbyt wielkie straty. Mamy jednak szansę, wycofują się do pałacu, gdzie prawdopodobnie bronią się jeszcze niedobitki Straży Pałacowej. Głupcy... Być może uda się zagnać ich w potrzask. Zbieram ludzi na dziedzińcu i wydaję rozkazy.

'Macie wejść do pałacu i zepchnąć zdrajców w kierunku pozycji Straży Pałacowej szerokim natarciem. Zaatakowani z dwóch stron znajdą się między młotem a kowadłem, nie będą mieli szans...' Urywam nagle, uderzony myślą. Czy oni nie wołali 'Za imperatora?', czemu mieliby to robić? I czy nie widziałem wśród nich Szarych Rycerzy z Ordo Malleus? Co to wszystko znaczy...? Po chwili dopiero zorientowałem się, że żołnierze patrzą na mnie wyczekująco. 'Macie umocnić tę pozycję, strzelać do każdego, kto się zbliży.'

Wzywam do siebie operatorów voxów i inkwizytora. Najpierw odzywam się do żołnierzy.

'Macie próbować połączyć się ze Strażą Pałacową, Dowództwem Floty i... Zakonem Czarnych Templariuszy.' widząc niedowierzanie na twarzach ludzi wykrzywiam twarz w grymasie wściekłości. 'WYKONAĆ!'

Następnie zwracam się do inkwizytora. 'Powiedz mi... Aaronie Baltis, czy widziałeś to co ja? Czy słyszałeś? Jakże to możliwe, że słudzy Chaosu wzywają Boga-imperatora? Jak to możliwe, że po ich stronie walczą sławetni wojownicy Ordo Malleus?'

Czekam na jego odpowiedź, unosząc jedną brew do góry.

PS Jeśli nie odzyskałem słuchu każę wszystkim mówić do mnie na migi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyżby prowokacja?? Ostatnia walka pod pałacem upewniła mnie, że walki przybierają na sile. Na Imperatora, ci Marines znają się na swojej robocie. Oni się tam zabijają, a Inkwizytor siedzi sobie na zadzie w tym Pałacu. Westchnąłem, po czym znowu spojrzałem na Pałac. Ciekawe, komu tak potrzebne jest wsparcie. Ale jeśli ktoś( heretycy??) podsłuchuje kanał? Mogą domyślić się, że czeka na nich kilka pocisków z mego Exitusa. Cóż, ryzyko?ale jeśli się połączę z Templariuszami lub Marines, to pomogą mi wywabić Inkwizytora. Wciąż obserwując Pałac, włączyłem nadawanie.

- Odbiór! Halo, z kim rozmawiam! Stopień, jednostka i gdzie jesteś?!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do: Ivo & Malcolm & Gotfryd:

Rozglądam się dookoła i oddaję strzał z boltera do każdego, który wychyli się bardziej z dachu by oddać w naszym kierunku strzał. Tymczasem zgodnie z wolą brata Hagena, poruszam się miarowo acz ostrożnie w kierunku pałacu.

- Trzymajcie się! ? krzyczę pewnym tonem do reszty ? Już niedaleko!

Musimy tam dotrzeć. Naszą powinnością jest zrobienie tego, co zostało nam wyznaczone. Ta planeta może mieć tylko jednego władcę i żaden nędzny pies nie ma prawa po niej kroczyć.

Koniec.

A teraz tylko nie dać się trafić. Wytężam wszystkie zmysły by właściwie szybko zareagować na każdego chcącego nas dopaść strzelca i przy okazji nie dać się trafić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bohaterski zryw Hagena wcale mi się nie uśmiechał. Nie miałem zamiaru ginąć w takiej głupiej szarży. Niestety nie miałem zbytniego wyboru. Przeciwników na dachach pojawiało się coraz więcej i było tylko kwestią czasu, zanim nas nie wystrzelają. Na naszych obecnych pozycjach byliśmy wystawieni jak kaczki. Poczekałem chwilę, aż część podwładnych wyskoczy zza osłon, tak aby samemu nie wychodzić na pierwszą linię i zakrzyknąłem.

Do: Malcolm, Abraham, Ivo.

- Naprzód, bracia! Pokażcie im, jak się umiera za Imperatora! - ścisnąłem mocniej pistolet plazmowy i puściłem się biegiem za Kapelanem w kierunku Pałacu. Pozostawało tylko mieć nadzieję, że uda się dotrzeć do kolejnej osłony zanim skupi się na mnie uwaga heretyków...

Koniec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia wykonali swoje zadania. Teraz możemy już tylko działać. Oparłem się o ścianę, która dawała mi schronienie i poprawiłem chwyt na drzewcu Nemezis. Imperatorze, prowadź...

Już miałem zacząć wydawać rozkazy, gdy odezwał się Astartes z zakonu Kruczej Straży.

Do Ivo

Nie mamy wiele większych możliwości, niż Ty Bracie. Mnie też martwi to co tu widzę, ale podjąłem już decyzję, kto jest tutaj wrogiem. Czy znam drogę? - Przywołuję szybko w myślach obraz planu miasta, który pokazała mi serwiczaszka Inkwizytora. - Tak, wiem gdzie jest centrum łączności. Ale nie dostaniesz się tam żywy. Musimy tutaj wypełnić wolę Imperatora. - Przerzucam kanał na prywatny, pokazując na migi byś również to zrobił - Inkwizytor nie bez powodu wyklął tylko Templariuszy. Gdyby chciał pozbyć się zagrożenia, my również zostalibyśmy wyklęci. Sam nie wierzę, w to co widzę, ale Imperatorze chroń, podjąłem decyzję.

Koniec

Przerzuciłem radio na kanał wewnętrzny oddziału.

- Bracia, w tych okolicznościach działamy tak, jak założyłem. Nie ma odzewu z Wspaniałego, ani z zewnątrz. Jesteśmy zdani na Imperatora i siebie. Heretycy poniosą karę! Jeśli to będzie możliwe, Kapelan lub ten drugi dowódca templariuszy mają przeżyć. Reszta mnie nie obchodzi. Za Imperatora!.

Kończę przekaz, po czym na kanale Gwardii Imperialnej rzucam tylko:

- Do wszystkich lojalnych sług Imperatora! W imię Ordo Malleus, skoncentrować ogień na heretykach! Czas to zakończyć.

Klękam na jedno kolano, zaciskając ręce na drzewcu włóczni. Koncentruję całą swoją energię psioniczną i kieruję jej destruktywną moc na największe zgrupowanie Czarnych Templariuszy. Dwóch z moich Braci mnie osłaniało, pozostali przygotowali się do szturmu, gdy tylko przycichnie wywołana przeze mnie burza. Na Tron, obym się nie pomylił...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...