Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Cardinal

Książki ogólnie

Polecane posty

A co myślicie o serii Eragon ??

Poczytaj parę stron wstecz, powinieneś coś znaleźć. Z tego co pamiętam, mówiono że Eragon to takie naiwne fantsy, nic szczególnie wartego uwagi.

Heh. Od ostatniego raportu przeczytałem dość sporo książek, więc wymienianie wszystkich mija się z celem. Wartey odnotowania jest na pewno Bastion Kinga, bo to książka wielka i ciężka jak cegłówka. I dosyć dobra, jeżwli chodzi o moje zdanie.

Poza tym H. G. Wells - Wojna Światów i Wyspa doktora Moreau. Klasyka przez duże "K".

I warta jest wspomnienia Osada Bułyczowa. Za to, że nie wiadomo na samym początku, gdzie znajduje się tytułowa Osada. I za dobrą wciągającą akcję, która sprawiła, że kartek wciąż ubywało i ubywało.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanko, niedawno będąc w Empiku zakupiłem sobie "Malowanego człowieka", którego niedługo przeczytam, a moje pytanie to kiedy wyjdzie Księga III tej książki, ponieważ II jest już w sprzedaży a na fabryka.pl nic na razie nie wiadomo nie mówiąc już o google, więc pomyślałem, iż może ktoś z Was będie posiadał jakieś informacje na ten temat;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Natomiast obecnie połykam Restaurację na końcu wszechświata Douglasa Adamsa, czyli kontynuację słynnego Autostopem przez galaktykę i zasadniczo za rekomendację wystarczy cytat z tylnej okładki - "połączenie zwariowanego humoru w stylu Monty Pythona i Terry'ego Pratchetta. I bynajmniej nie są to słowa na wyrost.

Zdecydowanie nie na wyrost. Powiedziałbym, że w wielu momentach Adams przewyższa Pratchetta stężeniem absurdalnego humoru. Wiele scen zapada głęboko w pamięć, a większość bawi do łez. Zdecydowanie polecam każdemu wielbicielowi brytyjskiego (i nie tylko) humoru, a także miłośnikom SF z dystansem do swego ulubionego gatunku.

Ja natomiast w weekend obecny ukończyłem to oto dziełko:

Witold Jabłoński Ogród Miłości

(III tom cyklu Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer)

ogrdmiocioo0.th.jpg

Minął tydzień i mam zaszczyt zrecenzować tom trzeci przygód mistrza Witelona. Z przyjemnością mogę też przyznać, że część trzecia jest (jak na razie, gdyż czeka jeszcze Trupi Korowód) częścią najlepszą. Przede wszystkim - Witelon nie irytuje tak, jak w części poprzedniej. I mimo tego, że cały czas jest dość zadufany w sobie, to jednak los (czy też jego demon) daje mu porządnego prztyczka w nos. Nie będę pisał jakiego, bo to musicie odkryć sami. A poza tym dlaczego jest lepiej? Mi całość wydawała się nieco bardziej składna niż w części poprzedniej, zdecydowanie więcej elementów zapadło w pamięć. Parę scen potrafi zrobić bardzo mocne wrażenie. Jabłoński nadal świetnie wykorzystuje bardzo bogate podłoże historyczne - mamy więc walki w trakcie rozbicia dzielnicowego, mamy konflikty z kościołem, intrygi, potyczki... Podobnie też jak w poprzednich częściach, historia ożywa w słowach autora, czyli mamy jedną z najważniejszych cech powieści historycznych. Dodatkowo nie mamy tu ciągłego gnania od akcji do akcji - bardzo dynamiczne fragmenty są przeplatane nieco bardziej statycznymi, ale działa to raczej na plus. Jeśli chcecie poznać czas, w których najważniejsze było spłodzenie potomka, chcecie zasmakować strachu przed tatarską potęgą oraz zakosztować smaku dworskich intryg, zapraszam serdecznie. Nie pożałujecie.

Teraz zaś czeka mnie powrót do Imperium Malazańskiego, lecz tym razem w wydaniu Iana C. Esslemonta, czyli Night of Knives.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W życiu nie przeczytałem za dużo książek. Ale i tak czytam pewnie więcej niż niektórzy moi znajomi, którzy wolą ten czas spędzić w nieco inny sposób. Będę wkrótce kończył sagę Wiedźmina, przeczytałem już sagę HP (nie śmiać się! ;D), przeczytałem Hobbita, Stalkera braci Strugackich, Władcy Pierścieni nie mogłem przetrawić.. i parę innych książek pokroju Sc-Fi i Fantasy (tak naprawdę moje 2 ulubione gatunki) i muszę przyznać - nie wiem co dalej będę czytał. Może ktoś, kto zna książki które czytałem, zaproponuje coś, co może być równie ciekawe. Z góry uprzedzam: bywam wybredny ;) Reklamy książek superNOWA w Wiedźminie do mnie nie przemawiają, a najnowsza powieść Sapkowskiego - boję się, że to już nie to, co wiedźmin. Że nie przetrawię tego, że tak się wyrażę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście polecam książkę: "Wojna Zombie"-Max Brooksa. Jest to kontynuacja Zombie Survival. Podręcznika co zrobić gdy zaatakują Cię żywe trupy. Dodam że książkę pisana jest całkiem na serio. Są to relację uczestników którzy przetrwali wojnę. Poza tymi (według mojej skromnej osoby) opisy tych przeżyć naprawdę mogą przerazić. Poza tym ukazuje nam geniusz Marines(tak), zupełny brak przydatności zaawansowanego sprzętu, a także przybliża znaczenie słowa "zdziesiątkowani". To i wiele innych rzeczy jak i zombie znajdziecie w tejże wspaniałej książce. Są rzeczy tam straszne i smutne, radosne i podnoszące na duchu. Jedynym minusem(lub nie) jest to że rozkręca się w trakcie. Ale warto! Kilka razy spodziewałem się nudnego wykładu, a tu za każdym razie była rwąca akcja i....zombie......

post-37423-1232439228_thumb.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam__R: skoro przeczytałeś już HP i Ci się spodobała to polecam Muminki :P A tak na serio warto byś poszedł do księgarni, dalej regał fantastyka, wziął książkę w łapę, przeczytał tył, a później kilka pierwszych stron - na prawdę działa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie, że tak szybko recenzuję następną książkę... Zacząłem w sobotni wieczór, a skończyłem w zasadzie przed paroma momentami (nie ma jak to nudne szkolenia telekonferencyjne). Prezentuję więc powieść ze świata malazańskiego:

Ian C. Esslemont Night of Knives

(polski tytuł Noc Noży)

51o3va9zsslss500eq8.th.jpg

Wyspa Malaz - dała wielkiemu Imperium nazwę, lecz dziś jest mało ważnym wygnajewem... Czy, aby na pewno? Tak, tak - to pytanie retoryczne. Zbliża się noc konwergencji, Księżyc Cienia. Tej nocy na tron imperialny ma też powrócić Kellanved, lecz nie tylko on przygotowuje się do tej nocy. A będzie to jedna z najważniejszych nocy tego miasta, a może i całego świata. Mógłbym tak dalej zachęcać i zamęcać, lecz wierzę, że fani Malazańskiej Księgi Poległych wiedzą o co chodzi, a innych zachęci reszta recenzji. Dla porządku warto też zaznaczyć, że przedstawione wydarzenia mają w zasadzie miejsce przed wydarzeniami przedstawionymi w głównym cyklu i może je potraktować jako swego rodzaju wprowadzenie do świata. Od razu napiszę też, że Esslemont sprostał zadaniu. Przedstawił historię w sposób podobny do Eriksona - klimat świata jest podobny, można poczuć się jak w domu - lecz bardziej mroczną. Nie ma tu eriksonowych humorystycznych dialogów, co najwyżej czasem jakieś docinki, lecz nie odczuwa się ich braku. Podobnie jak u Eriksona - historia jest przedstawiona (poza drobnymi wyjątkami) z perspektywy dwóch postaci - Tempera (prawdopobodnie przetłumaczone w polskiej wersji), czyli zaprawionego w bojach żołdaka, który bardzo dobrze się maskuje, oraz Kiski, młodej złodziejki, która bardzo pragnie zaimponować przybyszom i wyrwać się z wyspy. Nie ma co oczekiwać wielkiej psychologicznej głębi po tych postaciach, lecz myślę, że udały się Esslemontowi. Zwłaszcza, gdy weźmie się pod uwagę kontrast pomiędzy oboma postaciami. Książka przedstawia wydarzenia jednego dnia (nie licząc paru flashbacków), skupiając się na nocy. Wszystko jest poprawnie skonstruowane - mamy nieco spokojniesze wprowadzenie, a im dalej w noc, tym większa dynamika. Nie zdążyłem się obejrzeć, a tu koniec. W pewnym sensie finał książki będzie ciekawszy dla osób nieznających cyklu, bo Ci domyślą się ogółu bardzo szybko. Całe szczęście szczegóły są na tyle ciekawe, że warto poznać tę historię. A tak dla miłośników T&R - trup ściele się gęsto, a miecze są wielkie.

A tak już na marginesie - odwiedziłem swego czasu wątek poświęcony Eriksonowi na forum wydawnictwa Mag... I przekonałem się, że polsku nie mógłbym czytać. A o co chodzi? A o tłumaczenie. Zaznaczam, że nie mam tu wielkich pretensji do tłumacza, bo miał wyjątkowo niewdzięczne zadania. Już wyjaśniam. Otóż Erikson tworzy imiona, ksywki czy też różne nazwy, które po angielsku zwie się telling names. Są to takie cosie, które często składają się z innych słów, mówią coś o postaci i bywają wieloznaczne. Przetłumaczenie ich w odpowiedni sposób na polski jest w zasadzie niemożliwe i bardzo często wychodzi śmiesznie. Bardzo możliwe jest, że nazwy te w języku angielskim brzmią śmiesznie dla native speakera, ale tego nie wiem. Wiem jednak, że jestem w komfortowej sytuacji - czytam po angielsku i dla mnie Feather Witch brzmi dość poważnie, a Piórkowa Wiedźma niezbyt. Niektóre nazwy są bardzo zmyśle, lecz niektóre mnie mocno odrzucają. Inna sprawa to okładki. Porównajmy na przykład dla recenzowanej w tym poście powieści - dla wersji UK widać u góry (taką też posiadam), a polską okładkę można zobaczyć TU. Nie wklejam obrazka bezpośrednio, bo nie chcę straszyć. Kicz, Panie i Panowie, kicz. Zapewne ktoś się trochę napracował przy tworzeniu tego 'dzieła', ale mi ono zupełnie nie przystaje do książki (ani do jakości okładki wersji anglojęzycznej).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W życiu nie przeczytałem za dużo książek. Ale i tak czytam pewnie więcej niż niektórzy moi znajomi, którzy wolą ten czas spędzić w nieco inny sposób. Będę wkrótce kończył sagę Wiedźmina, przeczytałem już sagę HP (nie śmiać się! ;D), przeczytałem Hobbita, Stalkera braci Strugackich, Władcy Pierścieni nie mogłem przetrawić.. i parę innych książek pokroju Sc-Fi i Fantasy (tak naprawdę moje 2 ulubione gatunki) i muszę przyznać - nie wiem co dalej będę czytał. Może ktoś, kto zna książki które czytałem, zaproponuje coś, co może być równie ciekawe. Z góry uprzedzam: bywam wybredny ;) Reklamy książek superNOWA w Wiedźminie do mnie nie przemawiają, a najnowsza powieść Sapkowskiego - boję się, że to już nie to, co wiedźmin. Że nie przetrawię tego, że tak się wyrażę.

Ja będąc na twoim miejscu zastosowałbym radę kong-a rzeczywiście działa;), ale tak na poważnie to poleciłbym Ci "Malowanego Człowieka" z wielu recenzji wynika, że to naprawdę bardzo dobra książka i fenomenalny debiut autora...sam niedawno kupiłem i zamierzam zaraz po "Pani Jeziora" wziąść się za ów dzieło;)

A jeżeli Ci się moja pomoc nie spodoba to zajrzyj na fabryka.pl tam znajdziesz coś dla siebie jeżeli chodzi o gatunek fantasy;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Adam__R: skoro przeczytałeś już HP i Ci się spodobała to polecam Muminki :P A tak na serio warto byś poszedł do księgarni, dalej regał fantastyka, wziął książkę w łapę, przeczytał tył, a później kilka pierwszych stron - na prawdę działa.

Bez przesady.. nie jestem małym dzieckiem, niedawno strzeliła mi 20-stka ;D

Nie wydaje mi się, co by HP był tylko dla dzieci ;) - po premierze każdego z tomów, była swego rodzaju moda na HP i czytał każdy, dzieciak, student, 40-latek - mam dowody. Ale masz dobry pomysł z tymi książkami.

cdrozmiar ->

Ja po "Pani Jeziora" czytać jeszcze będę "Coś się kończy, coś się zaczyna" - mam nadzieję, że wiesz o czym mówię - z tego co mi wiadomo, Sapkowski w tym tomie napisał tylko 1 opowieść o wiedźminie, reszta jest spoza cyklu, ale ja z ciekawości przeczytam.

Jeszcze względem gatunków, to szczerze powiedziawszy chciałbym teraz przeskoczyć na coś z gatunku Sci-Fi, ale zobaczę w księgarni, lub sklepie z prasą, tam są fajne książki i można przejrzeć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po "Pani Jeziora" czytać jeszcze będę "Coś się kończy, coś się zaczyna" - mam nadzieję, że wiesz o czym mówię - z tego co mi wiadomo, Sapkowski w tym tomie napisał tylko 1 opowieść o wiedźminie, reszta jest spoza cyklu, ale ja z ciekawości przeczytam

No, jest jedno opowiadanie nawiązujące do Wiedźmina. Ale tylko nawiązujące, swego rodzaju żart Sapkowskiego.

A cały tomik jest smakowitym kąskiem. Zresztą Arglebargle już o nim pisał. Szczególnie przyjemne są opowiadanka "W leju po bombie" i "Słoneczne popołudnie".

A co do Sci-Fi. Marsz do biblioteki i zaopatrz się w coś Lema, Zajdla, Strugackich... No i mógłbym tak długo wymieniać. Oni na początek :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z serii Lema w Gazecie w okresie świątecznym przeczytałem sobie "Eden", którego wcześniej nie znałem (jeden z niewielu przypadków w tej serii ;) ). No i oczywiście świetnie było. I też bardzo "filmowo" że tak powiem. Po pierwsze co prawda akcja rozwijała się powoli, ale każdy rozdział był spójną całością, w której bohaterowie mieli jakiś problem do pokonania (np.: wydostanie się na powierzchnię, znalezienie "fabryki", pierwszy Kontakt, nocna wyprawa, etc.). Wszystko opisane na tyle dobrze, że świetnie szło mi wyobrażenie sobie całej planety, co jak wygląda, gdzie jest itp. Miałem to po prostu wszystko w głowie, łącznie z kolorami fauny i flory Edenu. Co prawda samo zakończenie zdecydowanie niefilmowe (a na pewno niehollywoodzkie), ale za to mamy wcześniej napięcie, tajemnice, widowiskowe sceny "batalistyczne" nawet.

A przy tym jest to nienachalne sci-fi, mało tu typowych dla tego gatunku technikaliów. No i humor - sporo mrugania do czytelnika, nawet bohaterowie dywagują, jakby w danej chwili zrobili, gdyby to był film fantastyczny lub książka, trochę wyśmiewając typowe schamaty gatunku :).

Polecam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Post apokaliptycznie to mi się kojarzy "Bastion" Stephena Kinga. A że grube to, to na początek ta jedna pozycja wystarczy ;).

Heh. Właśnie, wspomniałem chwilę wcześniej, że przeczytałem toto, ale zapomniałem że obiecałem komuś napisać coś więcej. Chwila moment, załączę tylko odpowiedni podkład muzyczny.

------

"(Don't Fear) The Reaper" autorstwa Blue Öyster Cult na słuchawkach, mogę pisać. Zacząć trzeba od tego, że piosnka ta jest mottem całej powieści i muszę powiedzieć, że damnicko do niej pasuje.

Stephen King - "Bastion" (Qbuś może przewijać :P )

Tak więc wypada zacząć od uruchomienia wyobraźni. Wyobraźmy sobie tajny ośrodek badawczy pracujący nad różnymi rodzajami broni biologicznej. Wyobraźmy sobie, że jednym z wynalezionych tam cholerstw jest wirus grypy powodujący rychłą śmierć w 99,6 procentach przypadków. No i teraz sobie wyobraźmy, że ktoś/coś zawiodło, na przykład stłukła się probóweczka i wirusik wydostał się i zainfekował pracowników laboratorium. Ktoś tam go wywlekł na zewnątrz i co mamy? Dodać trzeba, że po bezdrożach Środkowego Zachodu wędrował sobie jegomość w wytartych kowbojkach i o pospolitej, zwyczajnej fizjonomii. On jeden ucieszył się z wywleczenia wrednego wirusiska z podziemi. Dlaczego? Jest napisane w książce ;p

Książka jest dosyć obszerna, więc nie ma sensu jej streszczać i zabierać ludziom przyjemności z czytania. Napiszę więc ogólnie, że w "Bastionie" jest wszystko. Bardzo sugestywne, prawdziwe i wyraźne postaci. Szlachetni, dobrzy ludzie. Źli i wredni "wiele skór". Ludzie w różnych odcieniach szarości. Jest jeden przebrzydły Zły przez wielkie "Z". Jest dobra Matka Abigail wybrana przez Boga. Jest miłość, jest zazdrość, jest nienawiść. Jest prastara, archetypiczna walka dobra ze złem. Jest radość, jest płacz i zgrzytanie zębów. Jak powiedziałem jest wszystko, jednak wyszło to Kingowi znakomicie i na szczęście nie przegadał "Bastionu" jak kilku innych powieści. 1000 stron większego niż normalny formatu przeczytałem od wtorku do soboty jednego tygodnia. Przez tą przeklętą książkę zrobiłem sobie dwa dni wolnego od uczelni. Czytałem rano, wieczorem, w nocy. Potem włączyła się wyobraźnia i przez dwa tygodnie wyobrażałem sobie "co by było, gdyby". Pozycja jak najbardziej warta przeczytania, obok której nie da się przejść obojętnie. A po przeczytaniu pojawia się żal, że się skończyło :) Dodam jeszcze, że pan Stefek mówił, że pisał to pod dużym wpływem "Władcy Pierścieni", chciał zrobić coś podobnego w czasach współczesnych. I udało się, choć z jednym zastrzeżeniem. Bastion jest po prostu Bastionowaty i Kingowski. A jak mi ktoś jeszcze powie, że Król pisze jeno horrory, to ja mu... że się nie pozbiera. W skali sidiekszynowej 9+/10

Podziękowania należą się Blue Öyster Cult za piosenkę, Kingowi za książkę i fanowanie tej przezacnej kapeli i Polipowi za polecenie i książki i kapeli :*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Zna ktoś jakąś dobrą, godną polecenia książkę fantasy? Aktualnie kończę "Klejnot i wachlarz" Feliksa W. Kresa. Szukam czegoś z 'tym' specyficznym 'humorkiem', a przede wszystkim barwnymi postaciami i wciągającą fabułą. Czekam na propozycje :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja po "Pani Jeziora" czytać jeszcze będę "Coś się kończy, coś się zaczyna" - mam nadzieję, że wiesz o czym mówię - z tego co mi wiadomo, Sapkowski w tym tomie napisał tylko 1 opowieść o wiedźminie, reszta jest spoza cyklu, ale ja z ciekawości przeczytam.

Oczywiście, że wiem o czym mówisz jakbym mogł zaniechać przeczytania tej książki;) Tylko aż tak się do niej nie palę, ponieważ chcę po sadze o wiedźminie odpocząć od Sapkowskiego i spróbować czegoś innego godnego uwagi jak choćby "Malowany człowiek", rzecz jasna wróce ponownie do "Coś się kończy...." tylko jak już wspomniał ktoś opowiadanie o wiedźminie będące w tej książce nie ma nic wspólnego z sagą i ma charakter żartobliwy jeżeli się nie mylę...;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, jest jedno opowiadanie nawiązujące do Wiedźmina. Ale tylko nawiązujące, swego rodzaju żart Sapkowskiego.

A cały tomik jest smakowitym kąskiem. Zresztą Arglebargle już o nim pisał. Szczególnie przyjemne są opowiadanka "W leju po bombie" i "Słoneczne popołudnie".

Co do wymienionych opowiadań to się zgodzę, że bardzo dobre ale resztą kompletnie nie przypadła mi do gustu.

Opowiadanie o kotach jako strażnikach innego świata (czy jakoś tak) była dla mnie zbyt udziwnione, oczywiście to moje zdanie, na pewno wielu się spodobało jednak dla mnie trochę "przegięte".

Tekst o dziewczynie na obozie i niemieckich wierszach też totalnie mnie zawiódł. Opowiadanie na początku książki, w klimatach wiedźminowych o czarodziejce, wojowniku i spotkaniu na szlaku niestety także mnie nie zachwyciło.

Zbiór warto przeczytać i samemu się przekonać czy trafi w gusta ale na wszelki wypadek radziłbym jednak wypożyczyć zamiast kupować. Takie jest moje zdanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Qbuś może przewijać :P )

Ładnie, ładnie. Znany jestem już ze swego braku sympatii dla dzieł Kinga. Może za często to powtarzam. No, ale przynajmniej mam takie miłe dopiski.

...kapeli :*

No tak... Mój szybko czytający i pokręcony umysł zamiast kapeli ukazał mi "kąpieli". I zacząłem sobie wyobrażać pierwszą kąpiel Tur... Ale szybko przestałem, strachając się o swe zdrowie (marne, bo marne) psychiczne <_<

Szukam czegoś z 'tym' specyficznym 'humorkiem', a przede wszystkim barwnymi postaciami i wciągającą fabułą. Czekam na propozycje :)

Po pierwsze primo - co też znaczy "tym" drogi Boberze (mam nadzieję, że nie rozdziawiony i mokry)? Po drugie primo - kto nie chce w książkach barwnych postaci i wciągającej fabuły? Ja jakoś nie spotkałem za wielu osób polecających bezbarwnych herosów i nudną fabułę... Ale może tylko się czepiam. I tak na koniec - nie czekaj, przeczytaj trochę stron tego tematu, a na pewno coś znajdziesz. Ba, znajdziesz nawet pytania łudząco podobne do Twoich, ale nie daj się zwieść złudzeniom.

Ja natomiast skorzystałem wczoraj z obowiązków mojej żony i miałem prawie czterogodzinną sesję czytelniczą z Lemem. Miałem co prawda sporo przerw i różnych wtrąceń, ale prawie cały Głos Pana przeczytany. Jutro więc powinna znaleźć się tu ma ocena.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde... Wczoraj zakupiłem "Sopla" (Paweł Kornew). Teraz już przeczytany i klne na siebie że nie wziąłem naraz też II części... Skoczyłbym do empiku ale kasy nie mam w domu... Jak ktoś nie czytał tej książki to naprawde polecam. Najmocniejszą stroną jest chyba szalenie charyzmatyczny główny bohater. No trudno, poczekam na rodziców aż wrócą a teraz pomęcze KotOR'a (który to już raz...)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak pisałem, tak i robię:

Stanisław Lem Głos Pana

(tom IV kolekcji Gazety Wyborczej)

glospanawj7.th.jpg

Ciężko mi się właściwie zabrać za pisanie o takiej książce, bo pisały o niej wcześniej setki mądrzejszych ode mnie. Wybrnę więc nieco przewrotnie, za pomocą cytaty z artykułu autorstwa Jerzego Jarzębowskiego, wieńczącego to wydanie: Nie jest to "powieść akcji", ale przygód intelektualnych więcej tu niż awantur w westernie. I jak to często bywa z podobnymi przygodami, ich przeżycie może głęboko wpłynąć na osobę czytelnika, zmieniając jego wizję świata, pogląd na poznanie i wartości. Gdybym się uparł, to mógłbym me pisanie skończyć tu, bo taka rekomendacja mówi bardzo wiele. Chciałbym jednak dodać coś od siebie. Dzieło filozoficzne Lema jest rzeczywiście pełne przygód intelektualnych i to dość poważnych. Nie są to może wywody wielkie objętościowo, ale pod względem ciekawości i jakości na pewno są. Można je traktować jako swoiście rozbudowane zarodki dalszych przemyśleń, które mogą trochę zmienić w myśleniu. I chyba największą zaletą tej książki jest to, że naprawdę może zmienić myślenie na trochę spraw. Ale, ale... Tak się rozpisuję, a przecież nie wszyscy wiedzą "o co loto". W sumie nie jest to bardzo ważne, bo fabuła w książce jest tylko szczątkowym pretekstem, ale gwoli porządku. Mamy tu do czynienia z pierwszoosobowym przedstawieniem udziału pewnego wybitnego matematyka (lubiącego naukowe skoki w bok) w projekcie zwanym MaVo (Master's Voice), który to ma za zadanie rozszyfrowanie tajemniczego sygnały z gwiazd. Fabuła nie wydaje się może bardzo oryginalna, ale należy zaznaczyć, że książka została napisana w 1967 roku, a wtedy motyw sygnału nie był chyba aż tak zgrany.

Tak jak jednak pisałem, fabuła jest jedynie pretekstem, pretekstem do zaprezentowania całej wuchty przemyśleń, reflekcji oraz hipotez. Siłą rzeczy sporo tych refleksji dotyczy natury samego sygnału, jego potencjalnych nadawców, ich potencjalnych motywacji, a także gotowości (pod różnymi względami) ludzkości na odebranie i zrozumienie tego sygnału. Lecz jest to dopiero początek. Dalej mamy dobro i zło, naturę człowieka, jego rozwój przeszły i przyszły, przypadkowość losu, moralność, tchórzostwo, sytuację naukowców... Niektóre tematy są poruszone szerzej, a inne zaledwie paroma zdaniami, lecz w obu przypadkach mogą być przyczynkiem dla wielu własnych przemyśleń czy też dyskusji w szerszym gronie. Gdybym miał więcej czasu i lepsze warunki w trakcie czytania, to pozaznaczałbym teksty w książce i wracał do nich długo. I sumie planuję coś takiego zrobić na tym forum, ale o tym zaraz. Teraz małe podsumowanie - jeśli nie lubisz książek bez wyraźnie zarysowanej fabuły czy też traktatów filozoficznych, nie sięgaj po tę pozycję. Jeśli jednak lubisz trochę się zastanowić, spojrzeć z nowej strony na pewne kwestie lub poznać zupełnie nowe, sięgaj śmiało.

A w związku z poruszonym tematem - czy czytał ktoś już Głos Pana? A nawet jeśli nie, to czy są osoby chętne do podyskutowania na temat niektórych kwestii w nim poruszonych? Mam nadzieję, że chętni się znajdą. Ja ze swojej strony postaram się wyszukać na początek jakiś potencjalnie dyskusyjny cytat i pójdę z nim do Filozofii. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Howgh!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde... Wczoraj zakupiłem "Sopla" (Paweł Kornew). Teraz już przeczytany i klne na siebie że nie wziąłem naraz też II części... Skoczyłbym do empiku ale kasy nie mam w domu... Jak ktoś nie czytał tej książki to naprawde polecam. Najmocniejszą stroną jest chyba szalenie charyzmatyczny główny bohater. No trudno, poczekam na rodziców aż wrócą a teraz pomęcze KotOR'a (który to już raz...)

He, he, he... (Generał zanosi się diabolicznym śmiechem). Po przetłumaczeniu tej książki zrozumiałem, że w Rosji objawił się ktoś, kto może wziąć schedę po Strugackich. Bohater Korniewa to naprawdę indywidualność wykuta z najprzedniejszej stali. Powiem Ci, mą szer, że Rafał Dębski przetłumaczył drugą część przygód Sopla. Ukaże się to chyba już niedługo pod tytułem "Śliski". Na mój rozum jest nawet lepsze, co też stanowi ewenement, bo przy pisaniu kontynuacji autorom zwykle zaczyna brakować pary...

... W związku z poruszonym tematem - czy czytał ktoś już Głos Pana? A nawet jeśli nie, to czy są osoby chętne do podyskutowania na temat niektórych kwestii w nim poruszonych? Mam nadzieję, że chętni się znajdą. Ja ze swojej strony postaram się wyszukać na początek jakiś potencjalnie dyskusyjny cytat i pójdę z nim do Filozofii. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Howgh!

Fatalisto, "Głos Pana" czytałem, gdy większości obecnych userów Najwyższy nie miał nawet jeszcze w planach. Mam tę książkę z autografem Autora... I chętnie o niej podyskutuję.

Ja skazał!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fatalisto, "Głos Pana" czytałem, gdy większości obecnych userów Najwyższy nie miał nawet jeszcze w planach. Mam tę książkę z autografem Autora... I chętnie o niej podyskutuję.

Dobrze, że ze mnie nie jest zawistnik, bo jeszcze zacząłbym zbierać dane i planować napaść na posiadacza takiego rarytasa... A tak to tylko pogratuluję ;) Zaczekam sobie jeszcze troszkę i zobaczę, czy ktoś się do nas przyłączy. Lecz w razie czego rozmowa w 4 oczy... znaczy w 20 palców także będzie miła.

Teraz zaś pora na kolekcji tom V, czyli Opowieści o Pilocie Pirxie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko jak już wspomniał ktoś opowiadanie o wiedźminie będące w tej książce nie ma nic wspólnego z sagą i ma charakter żartobliwy jeżeli się nie mylę...wink.gif

Sapkowski napisał je jeszcze przed ukończeniem sagi wiedźmińskiej, a zawiera ono alternatywne zakończenie sagi i jest jak najbardziej żartem autora, który to (żart, nie autor) wywołał sporo zamieszania.

Co do wymienionych opowiadań to się zgodzę, że bardzo dobre ale resztą kompletnie nie przypadła mi do gustu.

Opowiadanie o kotach jako strażnikach innego świata (czy jakoś tak) była dla mnie zbyt udziwnione, oczywiście to moje zdanie, na pewno wielu się spodobało jednak dla mnie trochę "przegięte".

Ja właśnie zapamiętałem bardzo pozytywnie to opowiadanie o kotach.

"Głos Pana" czytałem i byłem zadowolony. Lem umie genialnie wyśmiać wszystkie przedstawiane w powieściach/filmach wizje spotkania z obcymi cywilizacjami. Starczy wspomnieć to choćby "Eden", "Solaris", "Niezniszczalnego" i pewnie wiele innych powieści, które mi akurat wyleciały z głowy albo ich nie czytałem. Wyśmiewa nasze wyobrażenia o kosmitach jako o humanoidach z którymi uda się porozumieć, czy ich zrozumieć. Każda powieść Lema jest w tym zakresie genialna. Poza tym potrafi sprawić, że w sumie niewiele akcji potrafi człowieka wciągnąć i zafascynować. Mistrz nad mistrze, ot co ;P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fatalisto, "Głos Pana" czytałem, gdy większości obecnych userów Najwyższy nie miał nawet jeszcze w planach. Mam tę książkę z autografem Autora... I chętnie o niej podyskutuję.

Dobrze, że ze mnie nie jest zawistnik, bo jeszcze zacząłbym zbierać dane i planować napaść na posiadacza takiego rarytasa... A tak to tylko pogratuluję ;) Zaczekam sobie jeszcze troszkę i zobaczę, czy ktoś się do nas przyłączy. Lecz w razie czego rozmowa w 4 oczy... znaczy w 20 palców także będzie miła.

Teraz zaś pora na kolekcji tom V, czyli Opowieści o Pilocie Pirxie.

Wiesz, Fatalisto, nie jestem przesadnie przywiązany do imponderabiliów. Poszukam tego Lema i Ci podeślę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...