Skocz do zawartości

Filmy ogólnie


Cardinal

Polecane posty

Pierwsza część tej seri (Fatal Destination) była bardzo dobrym filmem (może poza wybitnie irytującą sceną z ratowaniem psa) i miała jedne z lepszych zakończeń w historii kina. Bardzo utkwiło mi w pamięci. Aktorstwo? To co aktorzy mieli robić, czyli wrzeszczeć przekonująco z przerażenia, robili całkiem nieźle. Niezłe rzemiosło i tyle.

Widziałem cały i w porównaniu z kawałkiem, ale zawsze części trzeciej wbił mnie w ziemię. Sposoby śmierci, co prawda nie za jakaś super fabuła, ale scena z pociągiem i kawałkiem metalu była mocna :D I ad. aktorów popieram - nic specjalnego ale odwalili swoją robotę jak mieli odwalić i tyle. A zakończenie też popieram - jest mocne. Właściwie pierwsze, które naprawdę mnie zaskoczyło i stwierdziłem,

że nie ma zawsze happy endów

;) Kolejnym takim filmem ale dużo później była 'Mgła' ale tutaj podobno skopali, bo w książce było dużo bardziej... mgliste :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • Odpowiedzi 2,8k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Jako że dostęp do kompa miałem mooocno ograniczony, to obejrzałem sobie kilka filmów godnych polecenia :)

Kierowca dla Wiery

Ciężko jakoś ten film opisać czy określić, chyba najlepszym określeniem będzie dramat. Młody żołnierz Wiktor zostaje kierowcą córki generała rezydującego na Krymie. Wiera, czyli córka, jest kaleką i zaszła z kimś w ciążę. Pierwsza część filmu koncentruje się na relacjach między Wiktorem i Wierą, potem akcja przenosi się na rywalizację między generałem a KGB, by w końcówce- ale tutaj nic wam nie zdradzę, bo warto obejrzeć samemu. Film jak najbardziej godny polecenia, nie jest to może film wybitny, ale z pewnością bardzo dobry.

Jedyne Wyjście (One Way)

-Nie warto czytać recenzji tego filmu, bo tragicznie upraszczają obraz i właściwie streszczają całość ;P Głównym bohaterem jest Eddie Shneider, który zajmuje się przekonywaniem kontrahentów firmy Birk do podpisywania kontraktów reklamowych. Jest też narzeczonym córki swojego szefa- Judy i niebawem zamierza ją poślubić. Eddie wcale nie jest bohaterem dobrym- zdradza narzeczoną niemal przy każdej możliwej okazji. Problemy zaczynają się, kiedy zgwałcona przez brata Judy- Anthonego- zostaje najlepsza przyjaciółka i zarazem asystentka Eddiego, Angelina. Film spodobał mi się dzięki dobremu ukazaniu jak jedna błędna decyzja może wywołać lawinę zdarzeń pozornie absurdalnych, a w konsekwencji tragicznych. Nikt z bohaterów nie jest tutaj chodzącym ideałem (nikomu nie jest do niego nawet blisko), każdy ma swoje grzechy i wady, symbolicznie skłamie nawet zakonnica. Przyczepię się jedynie do zakończenia, które jest jednak przegięte, niemniej jednak polecam, mi się spodobało bardzo.

Pianista

W końcu, lekkim mimochodem, zdecydowałem się na obejrzenie tego mocno ciężkiego filmu. Od razu uprzedzam, jak ktoś nie lubi bardzo dosłownego w swoim okrucieństwie (nie chodzi tu oczywiście o brutalność typu flaki latają) przekazu wojny, to niech się dobrze przygotuje do obejrzenia, bo obejrzeć trzeba. Dzieło Polańskiego jest zupełnie magiczne, wciąga i fascynuje dzięki naprawdę wielu atutom- od samej fabuły(opartej oczywiście na faktach), przez znakomitą rolę Adriena Brody'ego, po muzykę i zdjęcia. Powiem tyle, że mnie najbardziej urzekły zdjęcia w scenach z Powstania Warszawskiego, widziane z boku, z perspektywy obserwatora. Wielką zaletą filmu jest brak gry na emocjach, nie ma tu żadnego patosu czy oceniania kwestii historycznych- to jest historia Władysława Szpilmana, widziana jego oczami, cała reszta dzieje się jakby bocznym torem. Tego filmu zwyczajnie nie wypada nie znać, jak ktoś nie widział, niech nadrabia.

Czeski Sen

Na koniec weekendu filmowego obejrzałem sobie otrzymany w prezencie dokument dwóch czeskich studentów- Filipa Remunda i Víta Klusáka. Otóż wpadli oni na iście szatański pomysł sfingowania powstania nowego hipermarketu- Czeskiego Snu. Możemy obejrzeć cały proces powstawania tej niecodziennej akcji oraz reakcje, jakie wywołała. A były one niemałe, projekt zakończył się skandalem na całe Czechy, doszło nawet do tego, że politycy musieli się tłumaczyć z pro-unijnej kampanii reklamowej. Sprawa jest po prostu kapitalna- po obejrzeniu człowieka ogarnia pusty śmiech patrząc na slogany Media-Marktu czy Saturna. I nie mam na myśli tego, że ten film otworzył mi na to oczy, po prostu jakoś tak dziwnie się człowiek czuje widząc jak łatwo można wkręcić kilka tysięcy ludzi za pomocą reklamy- zupełnie absurdalnej zresztą. Najbardziej jednak w tym wszystkim podobały mi się komentarze nabranych, oczywiście nie wszyscy się na tym "żarcie" poznali, ale wiele komentarzy było jak najbardziej trafnych. Zastanawiam się jak można wpaść na taki pomysł i jestem pełen podziwu dla reżyserów, naprawdę warto obejrzeć.

A się rozpisałem :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Immortel: Kobieta Pułapka

Do tej pory najdziwniejszy film, który wywołał u mnie skrajne wrażenie w odbiorze całości. Generalnie gatunkowo określiłbym go jako mroczne sf z elementami fantastyki uosabiane przez tajemnicza piramidę oraz egipskich bogów, w tym Horusa. Właśnie fabuła zaczyna się od niego - zostaje skazany na pozbawienie nieśmiertelności czyli tak naprawdę idzie do piachu. Ma jednak ostatnie 7 dni, które wykorzystuje na poszukiwanie pewnej osoby. To tyle z fabuły ile wam mogę zdradzić. Tak naprawdę jest ona naprawdę mocno zagmatwana, podana w sposób mający zdezorientować odbiorcę i wprowadzić chaos, ale tworzy taką mgiełkę mistycyzmu i tajemniczości. Mamy brudną, nieciekawą przyszłość gdzie są mutanty, jest odpowiednik Zony - tutaj zwie się strefa Intruzji - jest wielka korporacja medyczna robiąca eksperymenty i łapanki i jest mnóstwo animacji komputerowej. Do tego dodać naprawdę dobrą grę aktorską i jak powiedziałem wcześniej świetną fabułą. Mocno rozbudowana jest i cholernie ciekawa :) (polecam gorąco)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

swego czasu Immortal (czy moze ImmortEl... nie wiedziec czemu niektorzy uzywaja tego tlumaczenia) nazywalem najgorszym filmem jaki w zyciu widzialem :blink: jednak dotarlo do mnie w koncu (w sumie niedawno), ze nie moge czegos nazywac totalnym gownem jesli tego nie rozumiem -_- a Kobiety-pulapki za nic w swiecie nie umialem pojac, tak 4 lata temu jak i niedawno, gdy w tv film ten puszczono :huh: wlasciwie to nie powinienem byl sie do tego filmu zabierac bez znajomosci komiksowego pierwowzoru, no ale stalo sie, obejrzalem i zalowalem potem :D

jesli juz bym mial wymienic cos, co mi sie podobalo to:

gra aktorska - odtworcy rol wczuli sie niezle w klimat i go potegowaly, robiac ten film jeszcze bardziej dla mnie nie zrozumialy :lol:

klimat: a dokladnie sama wizja Paryza dwudziestego ktoregos wieku. "frencz tacz" w czystej postaci

Horus: jaki on mial fantastyczny glos! gdyby nie on, nie zdzierzylbym filmu do konca :D

kilka plusow bylo, pora na minusy teraz:

efekty specjalne: widac, ze produkcja ta nie miala kolosalnego budzetu, ale nie ma sie co dziwic, w koncu to Francja a nie Hollywood.

efejty specjalne 2: bardzo mnie to dziwilo, ze czesc bohaterow jest generowana komputerowo, a czesc nie. niezrozumialy i raczej niepotrzebny zabieg IMO

historia: zaprawde, czegos tak dziwnego nie widzialem nigdy. Paryz przyszlosci pod wladza dyktatora, ktory odwiedzaja egipscy bogowie grajacy w Monopoly -_- ktos chyba wzial za duzo czegos, wymyslajac te historie.

tak wiec, podsumowujac i w ogole, bo kiedys tego posta trzeba skonczyc, jesli nie znasz komiksow Enkiego Bilala, stay away, jak to anglosasi mawiaja. jesli znasz a Immortal nie widziales - zasiegnij opinii u kogos, kto i komiksy zna, i widzial rzeczony film. a o tym poscie zapomnij :P moja ocena, 4/10

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Huh, ostanio miałem okazję obejrzeć kilka naprawdę świetnych filmów. Po pierwsze Kroniki Motocyklowe (czy też Dzienniki, bo różnie to jest tłumaczone). Film trochę upiększający Ernesto "Che" Guevarę, opowiadający o jego historii przed tym, jak zaczął walczyć jako komunista. Che jest przedstawiony jako dzielny, młody idealista, który wie, czego chce, który nie zgadza się na panujący w Ameryce Południowej bałagan. I niesamowite zdjęcia z tego filmu. I muzyka. Ach, och i wow. Polecam!

Film numer dwa, który opowiada też o komunistach, to Frida (czy też Frieda) to film opowiadający o surrealistycznej malarce, jej trudnym życiu, buncie i życiu artystki. Frida (grana swoją drogą przez Salmę Hayek) jest doskonale wykreowaną postacią, a film ogląda się z zapartym tchem.

Film trzeci to idealny film dla tych, którzy nie wiedzą na co iść do kina ze swoją drugą połówką. Mowa o "Małej Moskwie". Przede wszystkim nie jest to kolejna tania komedia romantyczna kręcona tylko dlatego, że akurat jest taka moda. Moim zdaniem film jest naprawdę ciekawy, spójny i... opowiadający o komunistach :D Muszę przyznać, że mojej kobiecie i mi film się podobał. Głównie dlatego, że był inny, niż to, co do tej pory można było oglądać.

(btw. ten post chyba powinienem był napisać czerwonym kolorem... :D)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W weekend miało miejsce zdarzenie bardzo doniosłe. Qbusiowi, który czasu na oglądanie filmów nie prawie w ogóle, udało się w końcu obejrzeć Mrocznego Rycerza. Tu należą się podziękowania dla znajomego, który pożyczył mi swe DVD. Thanks mate! Wracając jednak do senda sprawy... Zdecydowanie przychylam się do wszystkich pozytywnych opinii na temat filmu. W swoim gatunku jest to w zasadzie film kompletny - jest akcja, są cytaty, które można pamiętać... i jest Joker. Tak, tak - nie będę oryginalny. Joker to numero uno w tym filmie - bez niego byłby to tylko i wyłącznie dobry film akcji, ale dzięki genialnej kreacji Heatha Ledgera, jest czymś więcej. Czasem miałem wręcz wrażenie, że Joker aż za bardzo zdominował cały film - miałem wręcz ochotę przeskakiwać do momentów, w których on się pojawia. I, jak dla mnie, przebił swoją kreację Jacka Nicholsona. Co już mówi wiele, bo dla dotychczasowo to właśnie Nicholson stworzył - według mnie - najlepszą kreację w świecie Batmana. Joker Nicholsona był nieco bliższy kanonicznemu Jokerowi z komiksów, ale Ledgerowy był bliższym tym bardziej psychodelicznym wydaniom Jokera. Zresztą wariaci kompletni zawsze byli moimi ulubionymi postaciami ze świata Batmana - Joker, Riddler, Scarecrow, Mad Hatter... W sumie w filmie brakowało mi jednej rzeczy - Gotham. Tu mieliśmy w zasadzie Chicago, ale nie mroczne, lekko groteskowe i noir Gotham. A zdecydowanie wolałbym to drugie...

Nie zmienia to jednak faktu, że 9,5/10 i znak jakości ode mnie się należą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że dostęp do kompa miałem mooocno ograniczony, to obejrzałem sobie kilka filmów godnych polecenia :)

Pianista

W końcu, lekkim mimochodem, zdecydowałem się na obejrzenie tego mocno ciężkiego filmu. Od razu uprzedzam, jak ktoś nie lubi bardzo dosłownego w swoim okrucieństwie (nie chodzi tu oczywiście o brutalność typu flaki latają) przekazu wojny, to niech się dobrze przygotuje do obejrzenia, bo obejrzeć trzeba. Dzieło Polańskiego jest zupełnie magiczne, wciąga i fascynuje dzięki naprawdę wielu atutom- od samej fabuły(opartej oczywiście na faktach), przez znakomitą rolę Adriena Brody'ego, po muzykę i zdjęcia. Powiem tyle, że mnie najbardziej urzekły zdjęcia w scenach z Powstania Warszawskiego, widziane z boku, z perspektywy obserwatora. Wielką zaletą filmu jest brak gry na emocjach, nie ma tu żadnego patosu czy oceniania kwestii historycznych- to jest historia Władysława Szpilmana, widziana jego oczami, cała reszta dzieje się jakby bocznym torem. Tego filmu zwyczajnie nie wypada nie znać, jak ktoś nie widział, niech nadrabia.

Zgadzam się tak w 90%. Mi akurat nie przypadły do gustu zdjęcia z perspektywy "okna". Były za mało efektowne i nie wzbudzały należytych emocji. Z drugiej strony, skoro cały film jest opowieścią o Szpilmanie to przedstawienie scen batalistycznych z jego perspektywy jest wysmienitym zabiegiem rezysera. I tu mogę go rozgrzeszyć.

Swoją drogą może to i dobrze, że film nie jest wyładowany nadmiernie widowiskowymi scenami. Dzięki temu na pierwszy plan wysuwa się fabuła. Np. "Pearl Harbor" i "Szeregowiec Ryan" to najpierw efekty specjalne, a dopiero potem tragedia ludzi. Tu było na odwrót i za to należą się te wszystkie nagrody.

***

W piątek na TVN Siedem był emitowany film Syndrom . W "Tele Tygodniu" dostał jedną gwiazdkę, na Filmwebie ma średnią w okolicach 4 (choć tylko z ok. 60 głosów), a mi się nawet podobał. Czy wynika to z jakości filmu, czy z późnej pory emisji i mojego mniejszego skupienia, tego nie wiem.

Film opowiada o świecie przyszłości (Dziwna to przyszłość, w której wszyscy jeżdżą normalnymi samochodami, tak swoją drogą), w którym ludzkość dzieli się na dwie grupy. Normalnych i skażonych wirusem, który powoduje starzenie się chorych w stosunku 1 dzień - 1 rok. Wielka korporacja produkuje lek, który hamuje rozwój choroby, a grupka bojowników wierzy, że firma ma medykamenty całkowicie eliminujące zarazę.

Nic wielkiego, ale obejrzeć zawsze można.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W "Tele Tygodniu" dostał jedną gwiazdkę, na Filmwebie ma średnią w okolicach 4 (choć tylko z ok. 60 głosów), a mi się nawet podobał. Czy wynika to z jakości filmu, czy z późnej pory emisji i mojego mniejszego skupienia, tego nie wiem.

miales dobry dzien Olszes :lol: no dobra, przyczyn moze byc wiele ale w nie nie bede wnikal, bo Syndromu nie ogladalem nawet i nie wiem co i jak :) ale za to przyszla mi do glowy fajna mysl: wpisujcie tytuly filmow, ktore wam sie podobaly, a przez wiekszosc uznane zostaly za crap, najwyzej sredniak :)

zaczne ja: Kapitan Sky i swiat jutra. oj jak chcialbym sobie ten film obejrzec, zobaczyc czy dzisiaj spodoba mi sie tak samo jak 5 lat temu :D ;

Terminator 3: naprawde nie wiem czemu "trojka" jest tak besztana przez wiekszsosc. to dobry bardzo film jest, trzyma klimat poprzedniczek i ma kilka fantastycznych, zapadajacych w pamiec scen;

obie czesci filmowej Lary Croft - niewiele z grami maja wspolnego, ale mi ogladalo sie znakomicie

poza tym swego czasu rowniez lubilem wszystkie czesci Koszmaru z ulicy Wiazow. na szczescie wydoroslalem i za warta obejrzzenia uwazam dzisiaj tylko "jedynke".

jak cos sie przypomni to napisze :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Olszesz:

Mi akurat nie przypadły do gustu zdjęcia z perspektywy "okna". Były za mało efektowne i nie wzbudzały należytych emocji.

-No i właśnie na tym polega ich piękno, są mało efektowne(wizualnie oczywiście). Ale że nie wzbudzają należytych emocji, to się zupełnie nie zgodzę. Według mnie o wiele większe emocje wzbudzi scena widziana oczami obserwatora, który musi to widzieć, ale nie może zareagować. Taki sposób ujęcia śmierci według mnie jest dużo bardziej sugestywny, ale zarazem subtelny, niż np. headshot z bliska w Szeregowcu Ryanie.

Tu było na odwrót i za to należą się te wszystkie nagrody.

-No dokładnie, to jest różnica między fantastycznym filmem (jakim niewątpliwie jest Szeregowiec Ryan) a dziełem sztuki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

wpisujcie tytuly filmow, ktore wam sie podobaly, a przez wiekszosc uznane zostaly za crap, najwyzej sredniak :)

>>> Zanim podam swoje typy najpierw odniosę się do tego fragmentu.

obie czesci filmowej Lary Croft - niewiele z grami maja wspolnego, ale mi ogladalo sie znakomicie

Pierwsza jak najbardziej tak. Byłem wtedy jeszcze mało wyrobionym widzem (jak i w ogóle małym człowiekiem, chyba 10 lat :D ), więc byłem zachwycony pierwszą częścią. Wydawała mi się niezwykle prawdopodobna, miała wyśmienity scenariuz, do dziś znakomite efekty specjalne oraz piękną pannę Angelinę. I niech te pozytywne wspomnienie przetrwa. :P

Drugą część oglądałem już jako bardziej wyrobiony kinoman (czyt. miałem za sobą jakieś 100 filmów więcej) i starszy człowiek. Zaczęło mnie więc razić ubóstwo scenariusza i ogólny nieprawdopodobny bezsens historii. A najładniejszą aktorką była już dla mnie (i wciąż jest) Charlize Theron. Zwrot o 180 stopni w poglądach. :P

***

Wróćmy jednak do Twojego pytania. Po głębszym szukaniu w pamięci zauważyłem ciekawy schemat . Otóż, często (zwłaszcza w stosunku do sequeli słabych filmów) podchodziłem do filmów z olbrzymim nastawieniem na nie. Zarówno po wysłuchaniu głosów znajomych, spojrzeniu na obsadę lub pamiętając wcześniejsze "dokonania" reżysera. Nie wierzyłem, że film mi się spodoba. Byłem pewien jego beznadziejności.

I co? I często mi się podobał. Dlaczego? Bo był lepszy od moich pesymistycznych wizji. Dalej do niczego, ale w porównaniu z jakże negatywnym nastawieniem przed seansem, wręcz genialny. Dlatego wymieniam tu:

+ Piłę IV Po zupełnie bezsensownej trójce nie spodziewałem się niczego dobrego, a tu proszę, scenarzyści dali radę.

+ Death Proof To jest wyjątek. Miałem wewnętrzne przeczucie, że film będzie genialny. Idealnie mi się wstrzelił w gust (takie lepsze Pulp Fiction) choć jest powszechnie nazywany nudną pierdołą :blink:

+ większość filmów z Norrisem. No co ja poradzę, że jestem jego wiernym wyznawcą. Mam dla niego dużą dawkę wyrozumiałości. (A dla Stevena Seagala już nie)

+ Taxi 3 Owszem, jest coraz mnie j realistyczna, ale mnie dalej bawi.

+ Zmierzch tytanów Krytykowany za słabe efekty specjalne. Ja jestem jestem wielkim fanem greckiej mitologii, więc nie narzekam.

+ Misja na Marsa Dobry, De Palma nie ma słabych filmów.

To tyle. Łatwiej by mi było wymienić coś co się powszechnie podoba, a czego ja nienawidzę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łatwiej by mi było wymienić coś co się powszechnie podoba, a czego ja nienawidzę.

no to dawajemy Olszes! :D

WLadca Pierscieni: Powrot Krola - film patetyczny i pompatyczny, najlepsze sceny - te z Frodem, Samem i Smeagollem zeszly na dalszy plan ustepujac ogromnym scenom batalistycznym. taki WP mi sie nie podoba <_< powiedzialem to o nim juz nie raz i zdania nie zmienie;

Mis - szargam swietosc, wiem, ale tyle sie mowi, ze nawet w dzisiejszych czasach film ten jest zabawny i aktualny. a guzik, Mis jest niesmieszny i przynudnawy;

Goraczka (ta z Alem Pacino) - doprawdy, usypiacz jakich malo. dlugie toto i przegadane, zreszta tak samo jak...

Ojciec Chrzestny - to samo co wyzej, tyle ze Godfather ma niezly klimat, Marlona Brando i kilku innych znakomitych aktorow, co trzyma przy filmie do napisow koncowych. ale i tak lepiej nie ogladac go pozna pora, bo Godfather wzmaga sennosc

Amelia - obraz ow odniosl niezrozumialy dla mnie sukces - nie ma w nim nic co by sprawilo, zebym nie zalowal tych niecalych 2 godzin spedzonych z tym filmem. jest on nudny, niesmieszny i po prostu nijaki;

Pianista - o ile inne dziela Polanskiego podobaly mi sie, tak Pianista ani troche. tyle dobrze, ze Adrien Brody naprawde zasluzyl na Oscara i dla niego dotrwalem do konca filmu;

oraz, ze specjalna dedykacja dla Olszesa - Jackie Brown to IMO najgorszy obraz Tarantino - w ogole niesmieszny, wyprany z klimatu i nudzacy juz po pierwszych 10 minutach. brak mu tej klasy, ktore maja Pulp Fiction i Kill Bill

to na razie tyle :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj urządziłem sobie wieczór z Kubrickiem i:

Mechaniczna Pomarańcza - nie będę ukrywał, że to jeden z moich ulubionych filmów. Jak zwykle bawiłem się wyśmienicie podczas seansu, sam się dziwie, że jeszcze nie sięgnąłem po literacki pierwowzór... Ale wracając do filmu: w ogóle nie czuć tego, że film ma prawie 40 lat. Świetny montaż, świetna muzyka, świetne aktorstwo. Genialna problematyka i reżyseria. Czyli wszystko za co kocham Kubricka ;] Film może wydawać się nieco przyciężkawy, ale kto nie zna i nie lubi ten gbur :)

2001: Odyseja kosmiczna - przyznam się bez bicia, że gdy pierwszy raz się zabierałem za ten film, to cały przespałem :) Teraz trochę bogatszy w kawę i doświadczenie filmowe w końcu zaliczyłem tego prawie 2,5 godzinnego walca... Myślę, że ogólnie sens załapałem, więc nie jest ze mną tak źle :D Co jak co, ale chyba nie widziałem cięższego w odbiorze filmu; ciągnące się w nieskończoność sceny, troszkę "zamulająca" muzyka no i praktycznie brak akcji ;] Mimo tego nie mogłem odwrócić wzroku od ekranu. Film niesamowicie hipnotyzuje dźwiękiem i obrazem. Artystyczne arcydzieło.

A dziś czekają na mnie "Oczy szeroko zamknięte" i "Pełny magazynek" (kocham to tłumaczenie) :)

De Palma nie ma słabych filmów.

Hehe, strasznie mnie śmieszy ten kult jaki narodził się min wokół De Palmy, Pacino i De Niro. Jak ludzie są zaślepieni ich geniuszem i mistrzostwem, mimo tego, że każdy z nich od ok. 10 lat nie zrobił niczego na wysokim poziomie :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

De Palma nie ma słabych filmów.

Hehe, strasznie mnie śmieszy ten kult jaki narodził się min wokół De Palmy, Pacino i De Niro. Jak ludzie są zaślepieni ich geniuszem i mistrzostwem, mimo tego, że każdy z nich od ok. 10 lat nie zrobił niczego na wysokim poziomie :)

Jak dla mnie De Palma ma tylko dobre filmy. Nie darzę tego reżysera kultem, ale do tej pory wszystko co obejrzałem, było filmem co najmniej dobrym. Najsłabszą jego produkcją jest "Misja na Marsa", ale ja tam życzyłbym sobie więcej takich słabych filmów. Pan Brian idealnie wpasowuje się w mój gust. Takie filmy jak "Scarface", "Życie Carlita", "Mission Immpossible" czy "Nietyklani" to po prostu arcydzieła.

Co do De Niro: Tu muszę przyznać Ci rację, ostatnio słabuje. Tylko dla mnie "ostatnio" odnosi się do nowszych filmów z TV, gdyż rzadko chodzę do kina. Gra ostatnio w wielu komedyjkach, filmach nawet niezłych, ale mym skromnym zdaniem ciut uwłaczających zdolnościom tego aktora (seria "Poznaj moich rodziców", wciąż ta sama mina). Wyjątek stanowi tu wyśmienita "Depresja gangstera" i jej kontynuacja oraz "Showtime". Bardzo słabe były też "Godsend" i "15 minut". Ciekawe czy doczekamy się jeszcze roli na miarę tej z "Przebudzeń".

***

A teraz filmy powszechnie uwielbiane, a których ja nie mogę znieść :

Władca Pierścieni. Powrót króla - Bardzo nie spodobał mi się scenariusz i brak Sarumana w wersji powszechnie dostępnej. Troszkę też to za bardzo ckliwe i płaczliwe. Miażdży efektami, scenografią i charakteryzacją, ale zdecydowanie nie powinien to być najlepszy film roku. Bardziej zasłużyło wtedy na statuetkę "Wzgórze nadziei"

Ojciec Chrzestny - przyznam, że filmu nie widziałem w całości, bo wybitnie działa m na nerwy charczenie Marlona Brando. Ale na święta dostanę książkę, więc po lekturze pewnie się z filmem zmierzę.

Desperado - Zawsze sobie myślę, że jak film sławny to pewnie dlatego, że niezwykle poważny. A tu psikus. Bzdurna pierdoła. Wielce głupie zakończenie.

Główny bohater zabija szefa mafii. Podwładni mafiosa , których jest wielu, wyciąga broń. Następuje cięcie i widzimy jak El Mariachi idzie sobie ulicą, niezwykle zmęczony po bitwie, której my nie widzieliśmy!

. Scena w barze też jest bez sensu. Bohater stoi na srodku pomieszczenia, a w tym czasie strzela do niego bandyta. Banderas spokojnie naładował swoją broń i zastrzelił nieszczęsnego kolesia. Jedynym pozytywnym aspektem filmu jest słynny kawał Tarantino. Dziwi mnie czemu z poważnego i fajnego "El Mariachi" zrobiono takie coś. :angry:

"Szeregowiec Ryan" - poza genialną sceną lądowania w Normandii nie ma w tym nic ciekawego. Spodziewałem się bardziej batalistycznego filmu, a nie opowieści o wyprawie oddziału na tyły wroga. I ten patriotyzm oraz patos, ach. Znacznie wyżej cenię sobie "Cienką czerwoną linię"

"Mission Impossible 2" - jak można było przerobić fajny film szpiegowski na durne zmienianie masek (kto oglądał ten wie o co mi chodzi)? Wpadka Johna Woo.

"Bruce Wszechmogący" - głupie, po prostu głupie. Wolałbym by była z tego czarna komedia (jak na początku), bez moralnego nawrócenia. A tak zrobił się z tego typowy film amerykański.

"Marsz pingwinów" - za zdjęcia powinien dostać wszystkie nagrody świata. Ale poza tym trochę przynudza. A u moich znajomych jest wręcz obiektem kultu.

"Pulp Fiction" - nuda. Za wyjątkiem momentów z Samuelem L. Jacksonem i Johnem Travoltą mało tam się dzieje. Chociaż nie, jeszcze scena na zapleczu sklepu i przedawkowanie Mii Wallace były ciekawe. Poza tym przegadane. Gorsze są tylko "4 pokoje".

Przyczajony smok, ukryty tygrys oraz większość filmów Anga Lee - bez obrazy, ale to straszny nudziarz, nawet "Hulk" mnie usypiał. Jedynie "Przejażdżka z diabłem" była wciągająca.

I na koniec Obcy 1 - mnie nie przestraszył. Wolę zdecydowanie "Aliens"

***

A "Jackie Brown" jest wyśmienitym filmem. Przewrotna fabuła, znakomite aktorstwo i humor. Relaks jednym słowem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

na poczatek kilka odniesien :)

Dziwi mnie czemu z poważnego i fajnego "El Mariachi" zrobiono takie coś. :angry:

>>> "Desperado" akurat nie mam nic do zarzucenia - ot, lekki, niezbyt realistyczny filmik, z fajnym klimatem, i megaseksowna Salma Hayek :D ale zgodze sie z Toba - El Mariachi to i tak film o niebo lepszy

"Szeregowiec Ryan" - poza genialną sceną lądowania w Normandii nie ma w tym nic ciekawego. Spodziewałem się bardziej batalistycznego filmu, a nie opowieści o wyprawie oddziału na tyły wroga. I ten patriotyzm oraz patos, ach. Znacznie wyżej cenię sobie "Cienką czerwoną linię"

>>> z innej strony ujme ten film: Tom Hanks. o ile na codzien, w innych filmach lubie i cenie tego aktora, tak w Szeregowcu mnie denerwowal. nie pasowal do tej roli i tyle. smieszyl, a zarazem konsternowal watek o misji ratunkowej jednego czlowieka, ktorego wszyscy bracia pogineli i trzeba go sprowadzic do domu, bo sie matula zalamie psychicznie. czyn szlachetny to oczywiscie, ale dosyc malo prawdopodobny. dlatego juz wiecej nie obejrze tego filmu, choc tak naprawde to nie jest on zly

"Mission Impossible 2" - jak można było przerobić fajny film szpiegowski na durne zmienianie masek (kto oglądał ten wie o co mi chodzi)? Wpadka Johna Woo.

>>> zgadzam sie w 100 %. sytuacja podobna jak u Desperado - sequel nie umywa sie ddo czesci pierwszej

"Bruce Wszechmogący" - głupie, po prostu głupie. Wolałbym by była z tego czarna komedia (jak na początku), bez moralnego nawrócenia. A tak zrobił się z tego typowy film amerykański.

>>> mnie tam wciaz ta komedia bawi, choc zgadzam sie - od pewnego momentu jest za bardzo ckliwa i umoralniajaca. gdyby Bruce Wszechmogacy mial byc taka czarna komedia (ciekawy pomysl w sumie) raczej nie zagralby w niej Carrey :)

"Pulp Fiction" - nuda. Za wyjątkiem momentów z Samuelem L. Jacksonem i Johnem Travoltą mało tam się dzieje. Chociaż nie, jeszcze scena na zapleczu sklepu i przedawkowanie Mii Wallace były ciekawe. Poza tym przegadane

>>> kurcze, myslalem ze taki fanatyk Tarantina jak ty, Olszes, bedzie mial Pulp Fiction za arcydzielo, a tu prosze :P ja ten film widzialem poki co tylko raz i mi sie niezmiernie podobal. zobaczymy co bedzie za drugim, trzecim i czwartym razem

Przyczajony smok, ukryty tygrys oraz większość filmów Anga Lee - bez obrazy, ale to straszny nudziarz

>>> po pierwsze, Przyczajony tygrys, ukryty smok (acz zakladam, ze pomylka byla celowa ;)) po drugie - to naprawde najgorszy film tego typu, jaki widzialem. jest taki bajkowy i naiwny, ze az sie rzygac chce. zreszta, wiekszosc filmow mejd in Czajna jest podobna, ale pozostale (chociazby Dom Latajacych Sztyletow) lepiej mi sie ogladalo mimo wszystko

Obcy 1 - mnie nie przestraszył. Wolę zdecydowanie "Aliens"

>>> najlepsza czesc to bezapelacyjnie "dwojka", ale "jednynke" tez cenie, i jak jest okazja to ogladam. ale chyba tylko z sentymentu, bo czesc pierwsza przy pozostalych jest naprawde przewlekla, nudnawa i w ogole nieprzerazajaca

teraz pozwole sobie wrocic do tematu "slabe filmy mnie sie podobaly" :)

Anakonda - w sumie to tak naprawde nic specjalnego, film jest bzdurny i przyglupawy, tym niemniej lubie go jakims cudem

wspomniane Poznaj mojego tate / moich rodzicow niezle komedie po prostu, jak wiekszosc z Benem Stillerem

i na koniec filmy lubiane, ktorych nie cierpie:

dowolny film Clinta Eastwooda - najzwyczajniej w swiecie nie trawie go, jest bardziej amerykanski niz Spielberg i ma paskudna morde :D najlepsza rzecz z Clintem to piosenka Gorillaz, ktorej tytul to imie i nazwisko tego aktora i rezysera :lol:

a i przy okazji Eastwooda musze wspomniec o jednej rzeczy: wszystkim westernom mowie stanowcze nie!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

>>> "Desperado" akurat nie mam nic do zarzucenia - ot, lekki, niezbyt realistyczny filmik, z fajnym klimatem, i megaseksowna Salma Hayek :D ale zgodze sie z Toba - El Mariachi to i tak film o niebo lepszy

>>> No i właśnie jakbym spodziewał się lekkiego filmu to byłbym zachwycony. Właśnie z takim podejściem obejrzałem "Od zmierzchu do świtu" i dlatego to mym zdaniem drugi najlepszy film Rodrigeza (po "Sin City")

"Mission Impossible 2" - jak można było przerobić fajny film szpiegowski na durne zmienianie masek (kto oglądał ten wie o co mi chodzi)? Wpadka Johna Woo.

>>> zgadzam sie w 100 %. sytuacja podobna jak u Desperado - sequel nie umywa sie ddo czesci pierwszej

>>> Bo całkowicie zmienia konwencję. Zmiana konwencji udała się chyba tylko w przypadku "Obcego". Z takiego sobie horroru na znakomity film akcji.

"Bruce Wszechmogący" - głupie, po prostu głupie. Wolałbym by była z tego czarna komedia (jak na początku), bez moralnego nawrócenia. A tak zrobił się z tego typowy film amerykański.

>>> mnie tam wciaz ta komedia bawi, choc zgadzam sie - od pewnego momentu jest za bardzo ckliwa i umoralniajaca. gdyby Bruce Wszechmogacy mial byc taka czarna komedia (ciekawy pomysl w sumie) raczej nie zagralby w niej Carrey :)

>>> A dlaczego nie? Przecież Ace Ventura to wcale nie taki krystaliczny bohater. Tak jak i postać grana przez Jima nw "Głupim i głupszym".

"Pulp Fiction" - nuda. Za wyjątkiem momentów z Samuelem L. Jacksonem i Johnem Travoltą mało tam się dzieje. Chociaż nie, jeszcze scena na zapleczu sklepu i przedawkowanie Mii Wallace były ciekawe. Poza tym przegadane

>>> kurcze, myslalem ze taki fanatyk Tarantina jak ty, Olszes, bedzie mial Pulp Fiction za arcydzielo, a tu prosze :P ja ten film widzialem poki co tylko raz i mi sie niezmiernie podobal. zobaczymy co bedzie za drugim, trzecim i czwartym razem

>>> Ten film ma kilka scen, które ZDECYDOWANIE są arcydziełem. Rozmowa z Bretem, pan Wolf, wspomniane zaplecze sklepu. Ale zawiera też kilka scen o niczym jak np. rozmowa Vincenta z Mią, Butcha z "taksówkarką" czy Butcha ze swoją dziewczyną. Widziałem ten film chyba z 10 razy, ale dalej uważam, że Oscar za scenariusz i Złota Palma to przesada. Owszem, cytaty z tego filmu są często przeze mnie używane i przeszły do historii kina, ale to za mało. Gdyby film nie miał tych nagród pewnie byłbym bardziej zadowolony, a tak, to po prostu nie sprostał moim oczekiwaniom.

Przyczajony smok, ukryty tygrys oraz większość filmów Anga Lee - bez obrazy, ale to straszny nudziarz

>>> po pierwsze, Przyczajony tygrys, ukryty smok (acz zakladam, ze pomylka byla celowa ;)) po drugie - to naprawde najgorszy film tego typu, jaki widzialem. jest taki bajkowy i naiwny, ze az sie rzygac chce. zreszta, wiekszosc filmow mejd in Czajna jest podobna, ale pozostale (chociazby Dom Latajacych Sztyletow) lepiej mi sie ogladalo mimo wszystko

>>> Nie , pomyłka nie była zamierzona <_< Mea culpa. Tu działa podobny schemat jak w przypadku "Pulp Fiction". Za dużo nagród i za duże oczekiwania. Choc i bez nich film ten nijak do mnie trafia, tak jak i cały ten gatunek. Jedynym filmem jaki mi się podobał (a był z tego gatunku) to taki z Jetem Lee, w którym jest on mistrzem szkoły sztuk walki. Kręcona jako komedia, z walkami w tym samym stylu. Ale tam to się idealnie zazębiało.

teraz pozwole sobie wrocic do tematu "slabe filmy mnie sie podobaly" :)

Anakonda - w sumie to tak naprawde nic specjalnego, film jest bzdurny i przyglupawy, tym niemniej lubie go jakims cudem

>>> Może jakby wąż nie wyglądał jak upośledzone dziecko Godzilli? Niestety tu przyznaję rację ogółowi

wspomniane Poznaj mojego tate / moich rodzicow niezle komedie po prostu, jak wiekszosc z Benem Stillerem

>>> To są niezłe komedie, ale jednak za cienkie na De Niro.

i na koniec filmy lubiane, ktorych nie cierpie:

dowolny film Clinta Eastwooda - najzwyczajniej w swiecie nie trawie go, jest bardziej amerykanski niz Spielberg i ma paskudna morde :D najlepsza rzecz z Clintem to piosenka Gorillaz, ktorej tytul to imie i nazwisko tego aktora i rezysera :lol:

a i przy okazji Eastwooda musze wspomniec o jednej rzeczy: wszystkim westernom mowie stanowcze nie!

>>> A tu to masz zdanie o 180 stopni inne od mojego. Znakomity reżyser. Między innymi za świetny western "Bez przebaczenia" - nie jest to słodka bajeczka o wypasaniu krówek i kradzieży koni. W tym filmie bluzgi padają co chwila, a akcja trzyma w napięciu. Cenię go sobie również za "Rzekę tajemnic" (trzeba obejrzeć choćby dla Seana Penna) i "Za wszelką cenę" (troszkę to przereklamowane, ale wpędziło mnie w lekką depresję, więc jest dobrym filmem i basta ) Filmy akcji w jego reżyserii też są niezłe. Z reguły i tak wiadomo, że jak strzelają do głownego bohatera to trafią obok, a u Eastwooda siedzę na krawędzi fotela.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale do tej pory wszystko co obejrzałem, było filmem co najmniej dobrym.

Więc nie pisz "De Palma nie ma słabych filmów.", jeżeli nie widziałeś wszystkich.

"Mission Immpossible" czy "Nietyklani" to po prostu arcydzieła.

MI - crap, którym podniecają się tylko gimnazjaliści.

Nietykalni - bardzo nierówny film, dużo mu brakuje do takich policyjnych filmów-klasyków jak np. Tajemnice Los Angeles.

Gra ostatnio w wielu komedyjkach, filmach nawet niezłych, ale mym skromnym zdaniem ciut uwłaczających zdolnościom tego aktora (seria "Poznaj moich rodziców", wciąż ta sama mina). Wyjątek stanowi tu wyśmienita "Depresja gangstera" i jej kontynuacja oraz "Showtime".

Jak słyszę 'De Niro' to oczyma wyobraźni widzę bezwzględnego Travisa, czy zimnego Noodles'a, a nie tatusiowatego gbura, w ustach którego każdy dowcip brzmi bardziej żałośnie, niż śmiesznie.

Bardziej zasłużyło wtedy na statuetkę "Wzgórze nadziei"

A przy WP narzekasz na ckliwość? Swoją drogą moim typem w tamtym roku była Rzeka Tajemnic.

Ojciec Chrzestny - przyznam, że filmu nie widziałem w całości, bo wybitnie działa m na nerwy charczenie Marlona Brando.

To był dowcip? Bo zabrzmiał jakby mówił go De Niro ;]

"Bruce Wszechmogący" - głupie, po prostu głupie.

A czego się spodziewałeś po Carreyu? Nie jest to raczej aktor, którego bym widział grającego np. u Bergmana (choć OK, ma kilka poważnych, całkiem dobrych ról)

"Pulp Fiction" - nuda. (...) przegadane

PF nudne? Gdzie? Czyli jeżeli nie ma w tym filmie bezmyślnej jatki jak np. w Kill Billu to już skreśla film jako ciekawy?

Obcy 1 - mnie nie przestraszył. Wolę zdecydowanie "Aliens"

A ja odwrotnie. Aliens uważam za film bardzo słaby. Wyprany z klimatu oryginalnego Obcego. W Alienie czuć to zaszczucie i napięcie, w Decydującym Starciu nie. Bardziej przypomina filmy sensacyjne w stylu Szklanej Pułapki, niż następce jednego z IMO najlepszych filmów sci-fi...

dowolny film Clinta Eastwooda

Sorry, ale nawet nie mam siły tego komentować <uderza głową o ścianę>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, chciałbym abyście doradzili mi coś dobrego z filmów :). Rozglądam się za dwoma gatunkami:

1. Dramat -> ostatnio w TV leciał ,,Monachium". Dramat polityczny ( tak to można nazwać ), dużo akcji, ale przede wszystkim ten cały bezsens jatki pomiędzy Żydami, a Palestyńczykami.

2. Akcja -> z tego obejrzałem ostatnio ,,Adrenalina". Dużo akcji, non stop biegania, pozytywna dawka emocji :)

Jak znacie coś z powyższych gatunków, polećcie mi ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no sorry, _szafa, nie lubie Eastwooda i kropka. cos w tym zlego?

Co tak nadzwyczajnie amerykańskiego jest np. w "Zagraj dla mnie Misty", "Birdzie", "Co się wydarzyło w Madison County", czy w 'Rzece tajemnic"? Dla mnie to bardzo dobrze wyreżyserowane filmy. No i w czym Ci przeszkadza "paskudna morda", jeżeli Clint tylko film dany reżyseruje?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

fakt, nie we wszystkich wyrezyserowanych przez siebie filmach gra, ale mniejsza o to. mnie jego filmy strasznie nudza. i tyle. a amerykamski jest w tych, w ktorych wystapil ;)

i zartowalem z tym ze ma paskudna morde, bo gdybym ocenial aktorow po wygladzie, nie lubilbym rowniez Jacka Nicholsona, Roberta De Niro, Ala Pacino itp itd

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Don't mess with Zohan (Nie zadzieraj z fryzjerem) - w mordę kopany, to była najbardziej powalona i przegrzana komedia jaką widziałem od momentu Grandsma Boy oraz Hot Shots. Fabuła jest taka, że Zohan, najlepszy antyterrorysta w służbie Izraela z umiejętnościami przy których Neo z Spider-Manem wyglądają jak wymoczki pragnie już nie pracować dla armii, ale być fryzjerem. Film generalnie jest pełen gagów, rubasznego humoru a czasami wręcz irracjonalnego co niektórym może się nie spodobać oraz zagmatwaną fabułą lub inaczej - czasami jest za dużo nawalonych wątków i jest lekki chaos. Mimo to po obejrzeniu całego filmu przepona mnie bolała, bo zaiste niektóre akcje po prostu przyprawiają o napad śmiechu :P
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale do tej pory wszystko co obejrzałem, było filmem co najmniej dobrym.

Więc nie pisz "De Palma nie ma słabych filmów.", jeżeli nie widziałeś wszystkich.

>>> No mój błąd, zastosowałem skrót myślowy. Choć niewielki, bo z jego filmów nie widziałem tylko "Oczu węża" i "Czarnej Dalii".

"Mission Immpossible" czy "Nietyklani" to po prostu arcydzieła.

MI - crap, którym podniecają się tylko gimnazjaliści.

>>> Pominę już Twą wszechwiedzę na temat wieku widowni :P i po prostu się z Tobą nie zgodzę. Owszem, są filmy dobre tylko do pewnego wieku (mój ulubiony przykład - "Blade 1"), a potem są niesamowicie infantylne lub niezamierzenie śmieszne, ale MI, mym zdaniem się do nich nie zalicza. To bardzo ciekawy film z plejadą gwiazd i dobrą rolą Toma C. (Rzadko zdarza mu się coś dobrze zagrać, więc należy to zawsze podkreślać :lol: )

Nietykalni - bardzo nierówny film, dużo mu brakuje do takich policyjnych filmów-klasyków jak np. Tajemnice Los Angeles.

>>> "Tajemnic LA" nie widziałem. Być może w porównaniu do nich "Nietykalni" są słabi. Nie wiem. Dla mnie to jeden z lepszych filmów gangsterskich.

Bardziej zasłużyło wtedy na statuetkę "Wzgórze nadziei"

A przy WP narzekasz na ckliwość? Swoją drogą moim typem w tamtym roku była Rzeka Tajemnic.

>>> To w tamtym roku też była nominowana "Rzeka Tajemnic"?! W takim razie się z Tobą zgadzam ;). "Wzgórze Nadziei" jest ckliwe, to prawda. Ale tego oczekiwałem, więc nie narzekam. Bardzo dobre aktorstwo, historyjka może i przewidywalna, ale i tak, mym zdaniem, lepsza od scenariusza "WP"

Ojciec Chrzestny - przyznam, że filmu nie widziałem w całości, bo wybitnie działa m na nerwy charczenie Marlona Brando.

To był dowcip? Bo zabrzmiał jakby mówił go De Niro ;]

>>> A De Niro w drugiej części też charczał? :D

"Bruce Wszechmogący" - głupie, po prostu głupie.

A czego się spodziewałeś po Carreyu? Nie jest to raczej aktor, którego bym widział grającego np. u Bergmana (choć OK, ma kilka poważnych, całkiem dobrych ról)

>>> Nie tyle po Carreyu, co po scenariuszu. Spodziewałem się czegoś bardziej złośliwego. W przypadku Carreya ponownie pojawia się kwestia wieku. "Ace Ventura" śmieszył w podstawówce, "Bruce" w liceum nie za bardzo.

"Pulp Fiction" - nuda. (...) przegadane

PF nudne? Gdzie? Czyli jeżeli nie ma w tym filmie bezmyślnej jatki jak np. w Kill Billu to już skreśla film jako ciekawy?

>>> Nie, nie i jeszcze raz nie. W PF jest kilka znakomitych dialogów (wszystkie z L. Jacksonem i Travoltą oraz Keitelem), ale wile z nich do gadanie o dupie Maryni. Dialogi te nic nie wnoszą do filmu, ani nie są za bardzo zabawne. (Butch w taksówce, Butch i dziewczyna, Vincent i Mia w restauracji). A "Kill Bil" mym zdaniem to idealna mieszanka fajnych dialogów i wartkiej akcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć niewielki, bo z jego filmów nie widziałem tylko "Oczu węża" i "Czarnej Dalii".

Dość wielki, bo te dwa filmy to zdecydowanie najgorsze filmy w jego dorobku. Dużo, dużo, gorsze od takiej Misji na Marsa.

>>> Pominę już Twą wszechwiedzę na temat wieku widowni

Już nie chodzi o moja wszechwiedzę :) ale o to, że takie M:I jest typem filmów, z których się wyrasta z wiekiem.

To bardzo ciekawy film z plejadą gwiazd i dobrą rolą Toma C. (Rzadko zdarza mu się coś dobrze zagrać, więc należy to zawsze podkreślać)

Cruise jest takim typem aktora, który czasem zagra świetnie w takiej "Magnolii", czy "Firmie", po czym odwala takiego "Ostatniego Samuraja", czy MI2 ;]

Dialogi te nic nie wnoszą do filmu, ani nie są za bardzo zabawne.

Dobra, a powiedz mi co wnosi gadka o masażu stóp? A co wnosi gadka o zegarku? A co wnosi gadka Zeda? Nic. Tym właśnie jest PF- zlepkiem błyskotliwych, nic niewnoszących do akcji dialogów :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...