Skocz do zawartości

Filmy ogólnie


Cardinal

Polecane posty

Dobra, fajnie sie gadało na temat "300", ale jak widać mam inne zdanie na ten film niż wy, więc możemy się spierać w nieskończonośc. Tak naprawdę to myśle, że trochę racji jet po mojej stronie, a trochę po waszej. Jeszcze mógłbym to i owo (np. nie chodzi mi o to że wojna jest symbolem kultury światowej, ale jednym z elementów skłądających się na tą kulturę; chociaż w tym przypadku nie chodzi mi o wojna, jak bardziej o bohaterstwo).

Chyba że macie jeszcze jakies pytanie to śmiało.

Wczoraj oglądałem bardzo dobry film pt. "Pojutrze"(po angielsku to "Day after tomorrow"). Film opowiada o tym jak klimatolog Jack Hall przewiduje nową epokę lodowcową. Dobry efekty specjalne szczególnie jak jest pokazane Los Angeles, które najpierw nawiedzają tornada, a następnie zostaje zalane. Film wielowątkowy mi się bardzo podobał polecam każdemu.

Też polecam gorąco "Pojutrze". Nie jest to bezmyślny film oparty na zasadzie "im więcej ekefktów tym więcej widzów". Wszystko jest zbalansowane. Fabuła też mi się podobała, bo nie było ani sekundy nudów na ekranie. Wielowątkowość też wyszła filmowi na dobre i świtnie wpasowuje się w styl kataklizmu.

Ostatnio niestety też udało mi się spotkać z carpem jakim jestes "Hostel 2". Film nawiązuje luźno do swojego poprzednika "Hostel", ale ponieważ w tej produkcji fabuła jest zepchenięta w cień i to mogłoby być zbędne. Przedstawię krótko o co w tych produkcjach chodzi. Otóż ukazany jest pewnien ośrodek, wktóym spotykają się uprzywilejowani psychopaci z wielu zkamarków świata, aby poznęcać się nad... innymi ludźmi (za wcześniej oczywiście zapłacili). Te znęcanie się jest oczywiście zmyślne zaleznie od natry, więc spoykamy zwykłych sadystów lubiących zadawać ból, ale także zobacyzmy kobietę lubiącą się kąpać w ludzkiej krwi oraz kanibala preferującego jedzenie z widokiem na ofiarę. W Hostelu 2 widzimy dwie amerkykanki na które zastawiono zasadzkę. Wygląda to tak, jakby Tarantino tylko zajmował się wymyślaniem nowych zabawek dla sadystów.

Film jest tragiczny na całej linii i nie polecam go nikomu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 2,8k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Właśnie, dosłownie przed chwilą, skończyłem oglądanie dosyć starego filmu dodanego do aktualnego wydania Claudii (oczywiście nie czytam takich pism - kupiłem okazjonalnie dla filmu :)). Chodzi o "Sens życia wg Monty Pythona". Choć filmu nie znałem, to bez wahania go kupiłem, bo jestem wielkim fanem wspomnianych brytyjskich komików. Uwielbiam ich absurdalny i groteskowy angielski humor, śmieszy mnie do łez. Jednak co do "Sensu życia..." mam mieszane uczucia. Jest to film trochę różniący się od pozostałych dzieł Monty Pythonów, w tym filmie przekraczają wszelkie granice, nie ma dla nich świętości czy tematów tabu. Film składa się z kilku części-skeczów opisujących różne aspekty życia ludzkiego od narodzin po śmierć. Film posiada świetne momenty (jak np fragment o wojnie, czy śmierć) jednak kawałki o "najgrubszym człowieku świata", czy transplantacji narządów trochę mnie zniesmaczyły i nie będę ukrywał, że były zwyczajnie obrzydliwe. Jako fan Pythonów uważam "Sens życia..." za ich najgorsze dzieło - co nie oznacza, że film był zły. Jest dobry, zawiera kolejną dawkę specyficznego dla Monty Pythona humoru bez żadnych ograniczeń jednak imo coś zgubili w tym filmie, coś co w nich lubiłem najbardziej śmiejąc się do łez. I szczerze powiedziawszy nie wiem co dokładnie o tym filmie myśleć...

Świetny za to jest film krótkometrażowy emitowany przed samym, właściwym filmem - pomysł niezwykle oryginalny i dosyć abstrakcyjny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Także oglądałem "Sens życia wg Monty Pythona" ("Monty Python's Meaning of Life"). Jak wspomniałeś nie ma w tym filmie miejsca dla świętości czy tabu, co może czasami zniesmaczyć. Najbardziej nie podobał mi się skecz o "najgrubszym człowieku świata", bo był troche za długi. Co do transplantacji narządów to także było bardzo brutalne, ale miało dość dużo sensu - dobry i inteligenty człowiek staje się ofiarą systemu lub korupcji (jemu wątrobę wytną, a pewnie dadzą tamu kto zapłacił). Niezła była też piosenka o Wszechświecie oraz to że kobieta zgadza się po niej oddać wątrobę (zrozumiałe tylko dla tych co oglądali film).

Podczas oglądania filmu miałem też wrażenie, że kolejne "działy" ludzkiego życia był robione coraz bardziej w pośpiechu i były coraz bardziej zaniedbane (fragment o śmierci już był kiepski w porównaniu z "cudem narodzin").

Szkodza także że nie zachaczono o takie religie jak Islam oraz Buddyzma skupiono się głównie na katolicyzmie.

Ogólnie jednak film jest bardzo dobry i go polecam, gdyż humor Monty Pythona należy do jednego z najbardziej oryginalnych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do transplantacji narządów to także było bardzo brutalne, ale miało dość dużo sensu - dobry i inteligenty człowiek staje się ofiarą systemu lub korupcji (jemu wątrobę wytną, a pewnie dadzą tamu kto zapłacił).

Nie zastanawiałem się nad tym skeczem, byłem zbyt "uderzony" brutalnością tej sceny (raczej w Latającym Cyrku są bardziej subtelni), ale pewnie masz rację.

Podczas oglądania filmu miałem też wrażenie, że kolejne "działy" ludzkiego życia był robione coraz bardziej w pośpiechu i były coraz bardziej zaniedbane (fragment o śmierci już był kiepski w porównaniu z "cudem narodzin").

No tak, nic nie przebije urządzenia, które robi "piiiing" ;) Niestety, im dalej oglądałem film tym się robił jakiś dziwny i chyba właśnie robiony w lekkim pośpiechu. Oglądając Monty Pythona spodziewam się raczej śmiechu, który potem prowadzi do ewentualnych interpretacji tekstów, jednak tutaj postawiono na co innego (przynajmniej w drugiej fazie filmu).

Szkodza także że nie zachaczono o takie religie jak Islam oraz Buddyzma skupiono się głównie na katolicyzmie.

Cóż, trzeba przyznać, że do katolicyzmu przyczepiają się wszyscy, nawet MP, można powiedzieć, że zawsze to było "modne". Ale oberwało się też protestantom (rozmowa małżeństwa w domu naprzeciwko)

Ogólnie jednak film jest bardzo dobry i go polecam, gdyż humor Monty Pythona należy do jednego z najbardziej oryginalnych.

Film był dobry, jednak MP popełnił dwa o wiele lepsze filmy - "Święty Grall" i "Żywot Briana" no i nie mozna zapominać o Latającym Cyrku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Tomasz Beksiński, tłumacz Monty Pythona na język polski, w swoim ostatnim felietonie "Fin de Siecle", w roku 1999 napisał, że jedną z rzeczy dla których warto było żyć w XX wieku był rzygający grubas z Sensu Życia wg Monty Pythona.

I całkowicie się z nim zgadzam, oszczędzając sobie zbędne na ten temat komentarze...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do rzeczy, których w życiu staram się unikać należą m.in. pisma kobiece i reklamy TV. Dzięki więc forumowiczom xD za cynk dotyczący "Sensu Życia", bo to mój ulubiony film ze stajni Monty Pythona, a mój VHS już eony temu odmówił współpracy. Przychylam się do zdania obrońców tego filmu - jest genialny, nic nie robi sobie z "świętości", jest uwieńczeniem całej twórczości ekipy MP. Zdecydowanie numer jeden (Żywot i Graal znam, ale Sens Życia lubię najbardziej), pokręcony i pełny wyśmienitego czarnego humoru.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi najbaedziej podobał się "Święty Graal" - wieczne brawa za czarnego rycerza, popłakałem się ze śmiechu :D

Przypomniałem sobie, że w "Sensie życia wg Monty Pythona" jest genialna i bardzo sensowna piosenka podczas którkiego przerywnika animowanego, który następuje po "filmie początkującym".

Po akcji z grubasem też było coś mocnego. Może pamiętacie wywyody sprzątaczki nad tym co robiłą w życiu - pracowała w bilbliotece, gdzie przeczytała wszystkie książki, ale jej to nic nie dało i woli być sprzątaczką. Jednak uważa że i tak nie było źle bo nigdy nie pracaowała dla Żydów. Ktoś juz pisał, że ma tu tabu :D

Rozwaliła mnie tez solówka dziecka o "świętości plemników" z częsci narodzin w trzecim świecie oraz rozmowa ojca z dzieckiem - nie wykastrował się bo to co robi sobie robimy także Bogu :D

W ogóle wszystkie cztery filmy Monty Python'a są warte polecenia. Może "A teraz coś z zupełnie innej beczki" ("And now for something completely different") ma skłonności do znużenia widza, bo nie ma tam nic nowego poza wybranymi najlepszymi skeczami z Latającego Cyrku. I to tych z pierwszych sezonów. Oczywiście wszystko jest z większą pompą i w całkiem innych scenografiach oraz lekko ze sobą połączone (co i tak w sumie jest znikome). Ale tak dla odprężenia i tak polecam, a jak ktoś nie zna tych skeczów to jest to pozycja obowiązkowa! :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji!" :)

IMO ja lubię najbardziej Żywot Briana, lecz niestety nie jestem w stanie przytoczyć najśmieszniejszych tekstów... I miał bardzo dobre zakończenie - choćbyś wisiał na krzyżu, zawsze patrz na jasną stronę życia (i śmierci ;))

A co do Sensu Życia, najbardziej spodobał mi się skecz o narodzinach i piosenka o wszechświecie (zaraz po dawcy organów). A zakończenie godne MP - "A teraz czas na sens życia (...)Nic odkrywczego - bądź życzliwy, ograniczaj tłuszcze, czytaj dobre książki, dużo spaceruj i toleruj ludzi wszelkich ras i wyznań"

Piiing!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jest, mistrzostwo w każdym calu. Ja jeszcze pozwolę sobie przytoczyć najśmieszniejszy fragment ze "Świętego Graala" - walkę z Czarnym Rycerzem (cytaty też nie są identyczne ale sens taki sam).

Otóż bohater jedzie sobie na koniu i spotyka Czarneg oRycerza, który go nie przepuści dalej póki go nie zabije. Zaczynam się walka. Bohater uderza go w ręka, ta odpada. Lecz dzielny rycerz przeżuca miecz do drugiej i walczy dalej. Bohater ucina mu drugą rękę i mówi że walka skończona.

- Nie masz rąk - mówi - koniec walki.

- Bywało gorzej - na to Czarny Rycerz.

I zaczyna kopać bohatera. Ten mu ucina dwie nogi i pojawia się odpowiedź bohatera na ciągłe wzywanie do walki przez Czarnego Rycerza:

- Co ty teraz masz zamiar zrobić? Wykrwawić się na mnie?

Czarny Rycerz zostaje z samą głową i korpusem :D ale nadal wyzywa bohatera (który umyka w pośpiechu) że mu odgryzie nogi.

Mistrzostwo!

W "Graalu" byłt też fajne kawałki o wiedźmie oraz o Księdze Broni. Polecam tym ktorzy jeszcze nie widzieli tego filmu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zmienię trochę temat. Ostatnio nadrabiałem zaległości i odkryłem parę arcydzieł. Ale konkrety:

Stranger Than Fiction - Przypadek Harolda Cricka

W sumie zacząłem oglądać ten film, bo miałem już dość tych dramatów psychologicznych jakimi raczyłem się do niedawna. Film o człowieku, który słyszy w głowie głos narratora. Pomysł co najmniej ciekawy, genialnie zrealizowany, z puentą(głęboką ale prostą), Genialnie zagrany przez Willa Ferrella (jego wyraz twarzy i reakcje na niektóre sytuacje powodowały mój wybuch śmiechu – spontaniczny, niewymuszony), odpowiadający na ważne pytania z takim mrugnięciem okiem, ale nikt tu nie mruga. Są tu co najmniej 4 sceny, które są Fenomenalne, ale najlepszą z nich jest moim zdaniem, w której Harold gra na gitarze”whole wilde world” – po prostu miód! Dla mnie 8+/10 i znaczek jakości

The Terminal – Terminal

Wiecie jak chce się nadrobić zaległości w dziełach kinematografi to przegląda się wszelakie rankingi wszechczasów i ogląda się filmy które wszyscy pod niebiosa wychwalają a jeszcze się ich nie widziało. I tak obejrzałem i ojców chrzestnych (imho filmy świetne – ale do chłopaczków z ferajny nie doskakują), i Łowce androidów i parę innych, ale dopiero po obejrzeniu Termianla w końcu znalazłem to czego szukałem. Film jest GENIALNY. Lubie filmy w których akcja na początku jest skomplikowana, ale tak że wszystko jest na tyle jasne że by ją zrozumieć nie trzeba grzebać w słownikach i podręcznikach psychologii. Pierwsze 10 min filmu rozwaliło mnie totalnie, taki komedio-dramat. Później było już tylko… lepiej. Ale jest jedna przyczyna poza fabułą, że film znajduje się u mnie w górnej półce najlepszych z najlepszych, a jest nią główny aktor - Tom Hanks. ZDECYDOWANIE najlepszy z całej śmietanki Hollywood!!! NIKT inny nie potrafił by tego zagrać tak dobrze jak on, ba powiem jeszcze że najwięksi by na tej roli polegli. Ale Tom niejednokrotnie udowadniał, że dla niego najtrudniejsze role to bułeczka z masełkiem. Przykład - Forrest Gump jako Forrest Gump, Cast Away (Poza światem) jako Chuck Noland, Zielona Mila jako Paul Edgecomb, czy chociażby Filadelfia jako Andrew. I to nie były główne role – To były KREACJE. Kto twierdzi, że jest lepszy aktor od niego niech pierwszy żuci kamień. Film zagrany i dopasowany do Hanksa w taki sposób jak to zazwyczaj bywa – po prostu przez cały film mu kibicujemy i to szczerze. 9+/10 i ZNACZOR JAKOŚCI

PS. Twórczość Pathonów jest dla mnie ciężkostrawna, nie lubię angielskiego humoru, chociażby dlatego, że jest śmieszny - bo jest głupi i inteligentny zarazem, ja to wole dzielić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto twierdzi, że jest lepszy aktor od niego niech pierwszy żuci kamień.

Po pierwsze to RZuci.

Po drugie:

Anthony Hopkins - trylogia o Lecterze, Titus Andronikus, Picasso

Al Pacino - Tony Montana, John Milton, zdemobilizowany wojskowy z "Zapachu Kobiety" (forgot his name, duh)

Christopher Walken - Gabriel w "Armii Boga"

Jack Nicholson - Lśnienie, Batman i cała tona innych jego filmów

A z młodszego pokolenia

Christian Bale - ponownie, Batman, Machinist, Equilibrium

...Mam wymieniać dalej, czy już sobie darujemy?

Hanks to dobry aktor, ale nie stawiałbym go na pierwszym miejscu W OGÓLE.

No i kamieniami nie mam zamiaru RZucać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anthony Hopkins - trylogia o Lecterze, Titus Andronikus, Picasso
No co Ty. Najlepszym aktorem jest Sly Stallone, a najlepszą rolę ma w „Maratończyku”.

A wracając do Hopkinsa, w niedzielę puszczali w TV „Okruchy dnia” wg Kazuo Ishiguro. Kolejna świetna rola sir Anthony’ego. Prawie tak dobra jak w „Tytusie”, gdzie najlepsza jest scena podawania pasztetu, skojarzenia z Lecterem same się nasuwają.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kto twierdzi, że jest lepszy aktor od niego niech pierwszy żuci kamień.

Po pierwsze to RZuci.

Po drugie:

Anthony Hopkins - trylogia o Lecterze, Titus Andronikus, Picasso

Al Pacino - Tony Montana, John Milton, zdemobilizowany wojskowy z "Zapachu Kobiety" (forgot his name, duh)

Christopher Walken - Gabriel w "Armii Boga"

Jack Nicholson - Lśnienie, Batman i cała tona innych jego filmów

A z młodszego pokolenia

Christian Bale - ponownie, Batman, Machinist, Equilibrium

...Mam wymieniać dalej, czy już sobie darujemy?

Hanks to dobry aktor, ale nie stawiałbym go na pierwszym miejscu W OGÓLE.

No i kamieniami nie mam zamiaru RZucać.

Hahaha, oczywiście podpucha zadziałała. A se nie Rzucaj bo widzisz ja mam to w bardzo głębokim poważaniu.

Co do trylogii Lectera – tak naprawdę to milczenie owiec mogę nazwać wielkim filmem w wykonaniu Hopkinsa, pozostałe – czyli Hanibal i Czerwony Smok to filmidła średnie. Ale jak twierdzisz, że Hanibal to Film świetny z genialną kreacją to nie mam nic przeciwko, tak samo jak czerwony smok, co z książką miał tyle wspólnego co Kwaśniewski z Górniak i wyszło mu tak samo na złe. Dla mnie to popłuczyny po milczeniu owiec z niewykorzystanym potencjałem uwielbianego kanibala.

Co do Al’a Pacino zgoda, szczególnie za człowieka z blizną, dodałbym jeszcze bezsenność. W Scareface to była KREACJA (naprawdę wielka), w reszcie to już „tylko” świetna gra.

Christopher Walken – sorry ale porównywanie, filmu Armia Boga do Filmu Forresta Gumpa i kreacji Gabriela do Gumpa – haha. To ja waniliowe poproszę!

Jack Nicholson – Lśnienie oki, infiltracja oki, Batman Oki, ale jaka tona jego filmów, co jeszcze – KREACJE poprosze a nie drugoplanowe(poza Lśnieniem) role (nie mowie że nie były wielkie), ale co z tego z Batmana głównie pamięta się Batmana, a Infiltracji końcową masakre.

Christian Bale – w ogóle go nie trawie, on się i może dla roli poświęca, pewnie by se dał jaja uciąć jakby miał zagrać starożytnego rzymskiego eunucha. W Mechaniku zagrał – DOBRZE, nie fenomenalnie, a pyzatym film gdyby nie zakończenie byłby średni jak 3.75 w szkole średniej. Z Equilibrium pamiętam przede wszystkim efekty specjalne – i naprawdę trudna to sztuka grać bez uczuć (Equilibrium – przypomnienie), nikt inny nie mógł by tego zrobić to było by nie do wykonania.

Ej powymieniaj mi jeszcze– a gdzie Danny DeVito (w chłopaczkach z ferajny), a Robert De Niro (w chociażby taksówkarzu), a Nicolas „średniak” Cage ( w czymkolwiek grał)

Ja stawiam na pierwszym Hanksa. Uzasadnienie – obejrzyj Forresta Gumpa, Cast Away i Filadelfia, a potem 3 najlepsze filmy tych panów z góry. Nie wiem jak wy, ale dla mnie chociaż są blisko to Hanksa z piedestału trudno zrzucić. Wszystko zależy od tego co się lubi, ja lubię świetne zagrane „trudno wytłumaczalne” wątki miłosne, widoczną walkę z samym sobą, granie „odludka” gdzie jest się z aktorem całym sercem.

Wielcy Macho kina to rozrywka, a nie przyjemność (jedno drugiego nie wyklucza, ale jedno drugie ogranicza) Montana to nie Gump – Montane sam bym zabił jakbym miał czym – Gumpa był po prostu przytulił.

PS Sprawdź mi orty, ok?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

The Terminal – Terminal

Wiecie jak chce się nadrobić zaległości w dziełach kinematografi to przegląda się wszelakie rankingi wszechczasów i ogląda się filmy które wszyscy pod niebiosa wychwalają a jeszcze się ich nie widziało. I tak obejrzałem i ojców chrzestnych (imho filmy świetne – ale do chłopaczków z ferajny nie doskakują), i Łowce androidów i parę innych, ale dopiero po obejrzeniu Termianla w końcu znalazłem to czego szukałem. Film jest GENIALNY. Lubie filmy w których akcja na początku jest skomplikowana, ale tak że wszystko jest na tyle jasne że by ją zrozumieć nie trzeba grzebać w słownikach i podręcznikach psychologii. Pierwsze 10 min filmu rozwaliło mnie totalnie, taki komedio-dramat. Później było już tylko… lepiej. Ale jest jedna przyczyna poza fabułą, że film znajduje się u mnie w górnej półce najlepszych z najlepszych, a jest nią główny aktor - Tom Hanks. ZDECYDOWANIE najlepszy z całej śmietanki Hollywood!!! NIKT inny nie potrafił by tego zagrać tak dobrze jak on, ba powiem jeszcze że najwięksi by na tej roli polegli.

Zgadzam się, że Terminal jest genialnym filmem i polecam go gorąco :D Tom zagrał tam świetnie przybysza ze wschodu. Fabuła jest niebanalna i ma głęboki sens oraz ukazuje lekki totalitaryzm kapitalizmu (zlbiżonego do totalitaryzmu komunistycznego). Muzyka także genialna :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hih faktycznie, lubię 'Terminal' bo to miły film jednak takie peany... bałbym się stawiać go tak wysoko. Sytuacja bohatera była bardzo ciekawa, pozwalała na rozwinięcie i wątku komediowego i dramatyzmu. Jednak to tylko taka umowna otoczka, w rzeczywistości taki problem by się rozwiązało bardzo szybko, zamaist więzić cżlowieka w poczekalni xD

Miły film, jednak bardzo umowny, coby zachowac swój pozytywny oddźwięk. Plusował u mnie głównie oryginalnością

A tak wogóle to mój 'naj' to American Beauty i już, więc do listy aktorów aktorów Chima dodaję Spaceya. Dorzucam jeszcze Brada Pitta (Meet Joe Black, Se7en, Fight Club), Nortona (Fight Club, American History X) i Samuela L Jacksona (samo Pulp Fiction wypiszę :] ).

Wielcy Macho kina to rozrywka, a nie przyjemność

oj, Bruce Willis to przyjemność :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie żebym miał coś do pana Hanksa, ale IMO poza Forrestem i Filadelfią w niczym ciekawym nie zagrał.

Nie zachowujcie sie jak dzieci robiąc debilne "rankingi na najlepszego aktora ever". Bo wiadomo, że każdy widzi to inaczej, a i takowa lista może zawierać naprawdę ogromną liczbę nazwisk.

Jack Nicholson – Lśnienie oki, infiltracja oki, Batman Oki, ale jaka tona jego filmów, co jeszcze – KREACJE poprosze

^^ Porozmawiajmy o kobietach, Chinatown, Czarownice z Eastwick, Lot nad kukułczym gniazdem... Mam wymieniać więcej? Przestaniesz pisać głupoty?

a gdzie Danny DeVito (w chłopaczkach z ferajny)

L O L

gdzie Ty tam DeVito widziałeś? Chyba pomyliło Ci się z innym kurduplowatym aktorem ;] BTW: Pesci o wiele lepiej wypadł w Kasynie.

Wracając do dyskusji o Pythonach: http://tnij.org/6kp :wink:

PS Sprawdź mi orty, ok?

xD Pisze się Hannibal

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spoko chłopaki, on się tylko lekko zapowietrzył, bo dobry film zobaczył :twisted:

Nie chce mi się nawet cytować za specjalnie, odniosę się tak ogólnie. Walken w Armii Boga stworzył, jak to lubisz krzyczeć KREACJĘ. ;] Nie do wyobrażenia jest inny aktor na tym miejscu. Może i Walken jest mniej znanym aktorem, nie zarabia 666 mln dolarów, ale z każdej roli wyciąga wszystko na max. Wystarczy przypomnieć sobie "Deer Hunter"...

Co do Nicholsona i ( :lol: ) KREACJI ( :lol: ), to już tu kolega wspomniał - w "Locie nad Kukułczym Gniazdem" i jego roli jako McMurphy'ego wpieprzył na Hanksa na śniadanie i ten drugi może mu co najwyżej stopy polizać :twisted:

@Aras - dobrze że mi przypomniałeś - Kevin Spacey. Też doskonały aktor, jak przypominam sobie jego rolę w "Podejrzanych" do aż mi ciary przechodzą...

Brad Pitt - w "Snatch"! :D No i wiadomo, to co wymieniłeś. Meet Joe Black tylko nie widziałem niestety, a też ponoć dobry film.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a gdzie Danny DeVito (w chłopaczkach z ferajny)

L O L

gdzie Ty tam DeVito widziałeś? Chyba pomyliło Ci się z innym kurduplowatym aktorem ;] BTW: Pesci o wiele lepiej wypadł w Kasynie.

Ups sorry skrobałem to późno, a że obaj mali i grubi to myślałem o jednym a napisałem o drugim. Chodziło mi o Joe Pesci’ego. Mój błąd.

A co do lotu na kukułczym gniazdem, to film jest kultowy, zresztą jeden z lepszych, jak nie najlepszy (a chyba tak) Nicholsona. A Poza tym żeby dobrze zrozumieć film, trzeba też przeczytać książkę (imho ciekawszą od filmu). Bo co ten McMurphy mógł mieć do tej pielęgniarki(???), w książce była o wiele bardziej upierdliwa (a przynajmniej w taki sposób ukazana) i tam już nie ma wątpliwości co do próby jej mordu:). A w filmie wyszło to jak napad w afekcie na Bogu winnej kobiecie.

Już się tak nie gorączkujecie, jak napisałem to była podpucha, napisałem to agresywniej, żeby zobaczyć armie broniącą swoich wielkich. To może teraz Bardziej sprecyzuje aktorów, na których filmu mogę iść w ciemno.

Tom Hanks – już pisałem dlaczego

Johnny Depp – nie wspominając o świeżych piratach z Karaibów, Co gryzie Gilberta Grape'a, Jeździec bez głowy, Marzyciel i mój ulubiony film z jego udziałem - Edward Nożycoręki.

Do tej śmietanki dodam jeszcze Denzela Washingtona. Nie wiem jak wy ale ja mam wrażenie, że w każdym filmie dodaje improwizowane dialogi od siebie, co kocham u aktorów, i świetnie się przy tym bawi. Teraz przypominam sobie taka improwizowaną scen z Deja Vu, w której to schwytano tego zamachowca i Danzel go przesłuchuje. A z innych jego filmów - Dzień próby, Karmazynowy przypływ, Plan doskonały i duzo więcej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Washington jednym z najlepszych aktorów? Hm... polemizowałbym. Ani jedna jego rola, ani film z jego udziałem nie zapadły mi w pamięć.

I ten Tom Hanks... Poszedłbyś w ciemno na takie "Castaway"? Fakt, miał dużo świetnych ról, ale nie tylko. Np. w "Kodzie Leonarda..." wypadł średnio.

A ja do wymienionych dodałbym jeszcze Edwarda Nortona. Fight Club, 25 godzina, American history X. Świetne filmy, świetne postacie wykreowane przez Eda. Ktoś też wymienił Brada Pitta. I dobrze, bo dobrym aktorem jest. Wybaczam mu jakieś denne "Pan i pani Smith" itp. Jego role w Przekręcie, FIght Clubie, Babel świadczą o talencie tegoż pana.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość Paulie

Hm... uważam, że robienie takich rankingów na najlepszego aktora jest troszkę pozbawione sensu, bo przecież każdemu podoba się co innego :P

No, ale co tam... też dołączę się do dyskusji.

Tom Hanks -> tak, faktycznie jedne z lepszych. np. taka "Zielona mila"

Jacek Nikolson -> nie wymaga komentarza :] (mi szczególnie zapadł w pamięci w batmanie...)

Dżony Depp -> przekonujący...

Gary Oldman -> dziwne, ze nikt go nie wymienił.... ponieważ to też świetny aktor.

Takich aktorów można by wymieniać i wymieniać... są przecież tacy (jak np. napomniany przez Chimka Walken), którzy nie są tak znani i nie zarabiają tyle co taki np. Cruise, a są świetni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aż dziwne, że nie wymieniony został:

Marlon Brando za "Ojca Chrzestnego" (już samo to wystarcza...), ale można też dorzucić "Czas Apokalipsy".

Ale faktycznie, każdy mógłby wymieniać w nieskończoność swoich ulubionych aktorów.

BTW coś zabrakło tu aktorek ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, aż ciężko coś dodać :) Wymieniliście chyba większość Aktorów przez duże a. U mnie również prym prowadzi Hopkins z Nortonem, Oldman i Pacino zaraz za nimi. Ale żeby nie było za słodko, dorzucę kilku od siebie - może nie tak wspaniałych, ale z pewnością wartych wymienienia.

Daniel Radcliffe i Hayden Christensen... Dobra, żartowałem :D

Ok, kolejność dowolna.

Daniel Day-Lewis - koleś już z Oscarem, ale najlepszą (imho) swoją kreację stworzył w Gangach Nowego Jorku. Jego kreacja Butcher to dla mnie po prostu kwintesencja tego filmu i prawdziwa perła pośród gnoju. Nie wiem jak mógł w 2003 nie wygrać, choć przyznaję, że Brody w Pianiście też był niesamowity.

Bruce Willis - jupikajej, madafaka :) Do tego aktora czuję nieodmienny... afekt ;] Nikt inny nie potrafi grać na takim luzie i z takim ironicznym dystansem do siebie. Wszyscy wróżyli Live Free or Die Hard porażkę, a wyszedł świetny film. W 90% właśnie dzięki Willisowi. Komisja Oscarowa jest zbyt ortodoksyjna, by choć go uwzględnić, ale jeśli chodzi o popularyzację kina to jest w ścisłej pierwszej 10 ostatniego 20-lecia :)

Barry Pepper - zdziwieni? A widzieli 25. Godzinę? Koleś niemal przyćmił samego Nortona. Niesamowity wyczyn.

Ken Watanabe - ilekroć się pojawia, kradnie sceny. Tak było w Ostatnim Samuraju, tak było w Batman: Początek i w trzecich Piratach. That's my man ;]

John Malkovich - bo tak.

No i jeszcze starsze pokolenie: Clint Eastwood oraz (na kolana! ten koleś swego czasu był bogiem!) Gary Cooper. A także Humphrey Bogart za Marlowe'a.

A teraz panie :) Dziwne, że nikt się do tej pory nie zająknął ;]

Kate Beckinsale - typowy przykład, że u faceta wpiew wzrok, potem cała reszta. Obejrzyjcie sobie filmy z jej udziałem ZANIM ją stłamsili w Pearl Harbor. Ja muszę chodzić z rękami w kieszeniach. 8)

Jodie Foster - Milczenie Owiec. I wszystko jasne.

Sandra Bullock - może nie jest jakaś wyjątkowo utalentowana, ale za to ma jakiś taki naturalny urok, na który nie jestem odporny. Bardzo lubię oglądać ją na ekranie.

Tyle na pierwszy rzut. ;] Teraz wasza kolej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za szybko wysłałem tamtego posta - nie zdążyłem wypisać wszystkich którzy imo powinni znaleźć się w spisie najlepszych aktorów.

:arrow: Gerard Depardieu - "Nędznicy", "Napoleon", "Królowie przeklęci" i inne filmy historyczne, w których grał (oraz ogólnie za całokształt)

:arrow: Jean Reno główne za "Leona Zawodowca"

Na razie tyle.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm.. dużo już wymienionych zostało. Ale od siebie też coś dorzucę:

Alan Rickman - nie, nie za Harrego Pottera :P Szczególnie lubię u niego tembr głosu i grę aktorską.

Samuel L. Jackson - jeżeli gra w filmie możesz spodziewać się paru(nastu) skopanych tyłków oraz specyficznego stylu mówienia (+mordercze spojrzenie od czasu do czasu)

Christopher Lloyd - kto nie widział jego Doca Browna ten niech nie mówi, że zna kino ;)

O Nicholsonie już pisaliście, ale dodam, że nieźle zaprezentował się ostatnio w Infiltracji - polecam :)

Z panien zaś wspomnę o Natalie Portman - i też nie za Star Wars, bo nowa trylogia.. ale za V for Vendetta, gdzie stworzyła dość przekonującą kreację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...