Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

P_aul

Device Masters

Polecane posty

,,A co jeśli.......'' Kojo pomyślał przez moment, jego umysł zaczął adaptować się do dziwności jaka wokół niego zapanowała. ,,.....ta planeta to nasz przeciwnik? Te dziwne smugi światła, muszę ich unikać za wszelką cenę, nie chce nagle znów odnieść obrażeń przez swoją nieuwagę, w końcu mogą to być jego zamaskowane ataki.'' Kojo z jeszcze większym zaparciem zaczął dążyć w kierunku planety by sprawdzić swoją teorię.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ma rację. To boli, ale ma rację. Jak zwykle zresztą. Tylko gdzie mam szukać? Jak dotąd nie zauważyłem żadnego znaku czy śladu, który podpowiedziałby, gdzie ukrywa się twórca tego Pola Bitwy i zarazem sprawca niedawnych samobójstw. Przetrząśnięcie całego układu słonecznego zajęłoby o wiele za dużo czasu.

To pytanie samo się odpowiedziało. Mając do wyboru podążanie za światłami a gapienie się kosmiczną pustkę, wybieram to pierwsze. Kojo tymczasem zdaje się zdeterminowany przyjrzeć się planecie bliżej. Niech będzie. W czasie gdy on bada źródło świateł, ja spróbuję zobaczyć, gdzie lecą. Nie podążę jednak dużo dalej bez niego. On nie ma jak się bronić, więc nie mogę go zostawić samego. Jakby się ociągał, to będę musiał go popędzić.

----------------------------------------

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od patrzenia na gęstniejące cienie aż zjeżyły mi się włosy na karku. Tam na pewno coś jest. Rusza się i patrzy na mnie. Przez chwilę nogi mam jak z waty, ale szybko podejmuję jedyną rozsądną decyzję: wieję stąd. Rozglądam się rozpaczliwie, sprawdzając, czy nic nie zachodzi mnie od pleców i zaczynam biec, trzymając mocno gadającego chomika. Nie zdążyłem się jednak dobrze rozpędzić, kiedy coś zauważyłem. Jakiś błysk. I tak znajduje się w kierunku, w którym uciekałem, więc równie dobrze mogę sprawdzić, co to jest. Może to całe Urządzenie? Albo po prostu kawałek stłuczonej butelki. To by do mnie pasowało.

--------------------

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kojo i Tom poczuli, że czas wokół nich zaczyna się skręcać i zmieniać rytm. Nie sądzili, że człowiek jest w stanie w ogóle to odczuć, ale nagle zrozumieli, że to co widzą nie dzieje się na przestrzeni dni, a raczej lat (*). Światła po bliższym zbadaniu okazały się wielkimi okrętami kolonizacyjnymi. Powód ich wysłania też stał się oczywisty - duża część jednego z głównych kontynentów wygląda nawet z daleka na niezdatną do życia, pozostałe są wyraźnie przeludnione. Nagle Kojo zdał sobie sprawę, że widzi zbyt wiele szczegółów. Wystarczyło się skupić, a nawet z górnych warstw atmosfery widział wielkie miasta, ciasno umieszczone obok siebie budynki, istoty podobne do ludzi tłoczące się niczym w mrowiskach... Przez moment myślał, że to moc dana mu przez dziwną istotę w jego piersi, ale potem zorientował się, że ten tymczasowy "superwzrok" ma źródło gdzie indziej. Jakby coś chciało mu pokazać te szczegóły...

Tymczasem Tom obserwował powolne powstawanie kolonii. Okręty wylądowały w kilku punktach innej planety układu i zaczęły przekształcać się w okryte kopułami osady. Najpierw wewnątrz kopuł, a potem poza nimi planeta zaczęła się przkształcać, powoli zielenić. Potem pojawiły się chmury i woda płynąca na powierzchni. Tom zdawał sobie sprawę, że to wszystko musiało zajmować dziesiątki, jeśli nie setki lat, ale dla niego zmiany następowały w ciągu minut. Oglądał ten pokaz urzeczony geniuszem technologicznym mieszkańców tego miejsca. Nagle jednak powolny rozwój został zachwiany gdy jedno z miast, w które przekształciły się początkowe osady rozbłysło, a potem zmieniło się w wielką kulę ognia. Po okręcie kolonizacyjnym i zbudowanej na jego bazie metropolii pozostał czarny krater. Niedługo potem Tom dostrzegł (z równie zadziwiającymi szczegółami) nowe budowle. Fabryki produkujące broń do walki kosmicznej.

***

Charlie biegł najszybciej jak mógł gdy nagle dostrzegł błysk. Chomik chyba stracił przytomność. Błysk tymczasem okazał się medalikiem na łancuszku. Wyglądał jak szmelc z bazaru ale chłopak nagle coś poszuł. Jakaś dziwna siła, zdawałoby się płynąca z wnętrza jego samego, kazała mu zachować łańcuszek. Jednocześnie poczuł dziwne pragnienie, jakby coś chciało wyrwać się na wolność. Rozejrzał się i nagle stwierdził, że nie ma pojęcia gdzie jest. Nadal był w parku, ale w panicznej ucieczce kompletnie zgubił kierunek. Zorientował się też, że cienie wokół niego znów gęstnieją, do tego pojawiły się w nich świecące punkciki. Oczy. Był otoczony z każdej strony...

-----

* - dzięki sile woli i percepcji nie otryzmujecie obrażeń związanych z nagłą dezorientacją (ataki z wynikami 0 i -1 ;) )

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem otoczony. Rozglądam się panicznie, ze wszystkich stron widząc tylko straszne, wlepione we mnie ślepia. Nie mogę dostrzec reszty ich właścicieli, ale może to i lepiej. Chciałbym, żeby to był tylko jakiś koszmar, ale w jakiś sposób potrafię definitywnie stwierdzić, że tak nie jest. Ściskam bezwiednie znaleziony naszyjnik. Normalnie nawet nie zwróciłbym na niego uwagi, ale było w nim coś... Coś było też we mnie. Dziwne, rosnące z każdą chwilą uczucie. Słyszałem szumiącą mi w głowie krew, serce zabiło szybciej. Jakieś dziwne podniecenie.

- To zawsze muszę być ja... - mówię cicho, nie do końca świadomie, słowa same wypływają razem z emocjami. - Zawsze ja. Ale dziś będzie inaczej. Dzisiaj... dzisiaj zerwę łańcuchy! Przebudź się, Bestio!

Naszyjnik rozbłysł krwawą czerwienią, która otoczyła mnie i na krótko oślepiła. Ekscytacja przeszłą prawie w ekstazę, kiedy poczułem przypływ mocy i nagłą wolność. Mogłem wszystko. Uśmiechnąłem się, po tym, jak światło zgasło. Role się odwróciły.

----------------------

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,To {pole bitwy} zaczyna mnie irytować. Czy jedynym jego celem jest pokazanie nam stworzenie jakiejś tam cywilizacji? Bo szczerze, nie obchodzi mnie co próbuje mi ono przekazać. Interesuje mnie jedynie co powoduje te wizje, czy może raczej kto? Cokolwiek to jest, nie podoba mi się że gra sobie ze mną w gierki. Eh sam się w to wkopałem, próbując odkryć co naprawdę się ze mną stało, teraz już muszę dojść do sedna tej sprawy dla własnego dobra.'' Kojo rozglądał się po powierzchni planety próbując wypatrzeć czegoś istotnego. Wtedy zauważył że Tom przygląda się jakimś budowlom, sam więc też postanowił się im dokładniej przyjrzeć. ,,Zaraz zaraz, czy to....''

-Tom, oni będą nas atakować.- Powiedział Kojo w swoim normalnym, monotonnym głosie.-Nie mam się czym bronić więc pozwolisz chyba bym skrył się za tobą?- Dokończył Kojo, po czym bez czekania na odpowiedź udał się z plecy Toma.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc przetrwali. Teraz kolonizują inne światy. Ma sens, ale to nie odpowiada na pytanie, kto ich zaatakował, ani co spowodowało eksplozję jednego z miast. Serce mi się kraje, kiedy widzę takie cuda obrócone w proch. Jaki jest w tym wszystkim sens? Czy twórca tego Pola Bitwy próbuje nam coś przekazać?

//Niewystarczająca ilość informacji do wyciągnięcia statysfakcjonującego wniosku. Musimy obserwować i wypatrywać okazji do działania.

Mam tylko nadzieję, że Saki jest w porządku. W międzyczasie, Kojo skończył obserwować pierwszą planetę i skrył się za mną z obawy przed atakiem. Nie wydaje mi się jednak, by jego przypuszczenia były poprawne. Wszystko wokół nas dzieje się w niesamowitym tempie, jakby nas tu wcale nie było. To prawie, jakbyśmy oglądali jakiś specjalnie przyśpieszony film. Czy cokolwiek mogłoby nas w ogóle dotknąć?

//Meteory i rakiety mogły. Pamiętaj, prawa rządzące Polem Bitwy są łatwo zmieniane. Tak długo, jak nie jesteśmy tu sami, nie możemy czuć się w pełni bezpieczni.

Racja. Będę uważał. Spróbuję jednak się trochę zbliżyć i zobaczyć, czy nie mogę dokładnie obejrzeć, jak wyglądają te istoty. Ty tymczasem sprawdź, czy nie możesz w jakiś sposób wskazać położenia tego, co pokazuje nam to wszystko.*

----------------------------------

PP: 5

*Badania

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przy bliższym zbadaniu istoty zamieszkujące układ okazały się bardzo podobne do ludzi. Różnice są drobne - egzotyczne kolory włosów, cztery palce u każdej ręki, są też wyraźnie wyźsi. Tom przyglądał im się obserwując przygotowania do wojny. Chłopcy szybko zorientowlai się, że podobne przygotowania odbywają się na macierzystej planecie. Wkrótce potem przed ich oczami rozpoczęła się scena niczym z gry komputerowej. Statki różnych rozmiarów i potężne pojazdy wyglądające jak mechy z jakiegoś anime rozpoczęły taniec zajmując strategiczne pozycje, broniąc statcji kosmicznych, pól asteroid z cennymi minerałami... Czasem także wymieniając się salwami. Nikt jednak nie jest zainteresowany widzami całego spektaklu.

Natalie w tym czasie zbadała dokładnie system i poinformowała Toma o wynikach:

- To dziwne, ale... Twórca tego Pola jest WSZĘDZIE. Wiem, że brzmi to dziwnie, ale jestem tego pewna, że nas otacza, że tworzy te wizje abyśmy mogli je oglądać jakby... wewnątrz samego siebie. Dla człowieka nie chronionego przez Urządzenie sama presja psychiczna związana z przebywaniem tu mogłaby być nie do zniesienia...

***

- Your bloodlust is pleasing! D Series 1429, Akajuu, I am FREEEE!!!

Kiedy ucichł pierwotny okrzyk istoty uwolnionej dziwnymi słowami i świat wrócił przed oczy Charles po gwałtownej serri świetlistych błysków przez moment wydawało się, że nic się nie zmieniło. Chwilę później jednak chłopak zorientował się, że po pierwsze jest w zbroi, a po drugie nadal jest na alejce w parku. Niemniej ten kawałek parku unosił się na niedużej latającej wyspie otoczonej innymi podobnymi ustawionymi pod różnymi kątami. Drzewa i istoty na nich się znajdujące wskazywały, że każda ma własną grawitację. Właśnie, istoty. Miały kocie łby, niesamowicie wąskie tułowia, nieproporcjonalnie wielkie łapy i skorpionie ogony. I gotowały się do ataku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolonia i planeta macierzysta prowadzą ze sobą wojnę. Powodów może być wiele, ale możemy tylko spekulować. Jedyny sposób, by się upewnić, to porozmawiać z tymi obcymi, ale wnioskując z ich reakcji na nas, a raczej jej braku, można stwierdzić, że nie możemy na nich wpływać. Zresztą nie jestem pewien czy to byłoby dobre posunięcie. Poza tym mamy inne problemy.

Informacje zdobyte przez Natalię nie napawają mnie optymizmem. Jeśli twórca tego Pola Bitwy zdaje się być wszędzie wokół nas, to oznacza, że jest niesamowicie potężny. Albo...

- Czy myślisz, że możliwe jest, że cało to Pole Bitwy jest żywe? Że to tylko część jakiejś istoty? To miałoby sens. Sama powiedziałaś, że cokolwiek znajduje się w parku, samo się przebudziło i że tak naprawdę to nie jest Pole Bitwy, chociaż jest podobne. Równie dobrze może to być jakieś stworzenie z Dziwnego Wszechświata... albo coś jeszcze bardziej obcego. Może powodem samobójstw są właśnie próby komunikacji ze strony tego czegoś.

Odważna hipoteza, ale lepszej nie mam. Jeśli jest prawdziwa, to kilka kawałków układanki właśnie wskoczyło na właściwe miejsca, chociaż kilka pytań ciągle pozostaje bez odpowiedzi. Jak choćby znaczenie tego symbolu.

- W każdym razie, - kontunuuję swoją wypowiedź. - jeśli nie masz żadnego pomysłu, jak jakoś wpłynąć na to coś, to nie pozostaje nam nic innego, jak oglądać rozwój wydarzeń.

--------------------------------------

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Nie mam teraz wyjścia, tylko sterczeć i czekać aż cokolwiek to miejsce kontroluje pokaże w końcu swoją mordę. Nie pogniewałbym się też gdybym się w końcu dowiedział co to coś ode mnie oczekuje. Istnieje jednak możliwość że to całe miejsce JEST tym czymś, czy kimś, czy jak to działa......... jak na razie w moim wnętrzu panuje cisza, nie jestem w stanie aktywować urządzenia. Eh, a przydało do obrony przed tym wszystkim, i przy okazji przetrzepania skóry pewnej bardzo nachalnej istocie która wciąż marnuje mój cenny czas. Mam teraz chyba trochę czasu na skupienie się......''
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie widzę napastników. Oni widzą mnie, zmienionego. Odzianego w czarny pancerz bez hełmu, z łańcuchem owiniętym wokół prawej ręki. Spoglądam na swoją dłoń zakutą w dużą, szponiastą rękawicę i zaciskam ją w pięść. Na moich ustach cały czas tańczy delikatny uśmiech.

- Nie wiem, co to jest, ale podoba mi się.

Natychmiast, be żadnego ostrzeżenia wyskakuję do przodu, odbijając się mocno od ziemi. Czuję w sobie nowe pokłady siły, a pancerz w żadnym stopniu nie przeszkadza mi w poruszaniu się. Nie zważając na ewentualne ataki ląduję na najbliższym stworze i chwytam go za skorpioni ogon, po czym biorę zamach i ciskam nim o ziemię. Następnie uderzam truchłem następnego, a potem następnego. Walczę dziko i nierozważnie, rozrywając wrogów własnymi dłońmi i smagając ich łańcuchem. Ciągle czuję to dziwne podniecenie z momentu pojawienia się zbroi, teraz jest jednak trochę inne. Wymieszane z... głodem?

-----------------

PP: 5

EP: 2 (5-3)

Używam Bloodlust do nabicia sobie premii do ataku na mookach, bronię się determinacją jakby co.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wojna trwa. Walczące ze sobą planety ponoszą coraz większe straty, tak militarne jak i cywilne. Czas biegnie coraz szybciej i nagle dla widzów spektaklu stało się jasne, że rasa nie przetrwa. Obie walczące strony sięgnęły po broń atomową, chemiczną, biologiczną. Wreszcie jednak szala zaczęła się przechylać na niekorzyść kolonistów. Wielka armada otoczyła terraformowaną planetę gotowa by zadać ostateczny cios. Nagle scena skupiła się na jednym okręcie przełamującym oblężenie i zmierzającym wprost w środek układu słonecznego. Okręt, ścigany przez chmary wrogów, zdołał oddać jeden strzał nim poddał się pod naporem przeciwnika. Tajemniczy pocisk zmierzał wprost w gwiazdę dającą życie temu kawałkowi galaktyki. Po chwili zanurzył się w koronie słonecznej i zniknął z pola widzenia. Przez chwilę wydawało się, że to koniec, ale potem nagle coś dziwnego zaczęło dziać się ze słońcem. Powierzchnia zaczęła gwałtownie falować, a potem zapadać się w sobie. Słońce w gwałtownej implozjii zgasło pochłaniając wszystko wokół siebie, walczące okręty, panety, dwóch oglądających wszystko młodzieńców. Nie zostało nic, poza ciemnością i niewyobrażalnie wielkim smutkiem. Bólem. Depresją (*1).

***

Charles rzucił się do walki i błyskawicznie rozszarpał kilka bestii (*2). Pozostałe zaatakowały niemal jednocześnie, starając się otoczyć go, przygwoździć, ranić pazurami i żądłami. Wszystkie ciosy zatrzymywały się jednak na zbroi nie zostawiając żadnych efektów (*3). Gdzieś w oddali dało się słyszeć potężny ryk. Coś zbliżało się do młodego Francuza i było to coś dużego...

-------------

1 - obaj dostajecie cios w 5 kratkę ;)

2 - +4 na atak (na potrzeby bloodlust "kilka bestii" liczy się jako +1 do dalszych ataków)

3 - ataki -2, -2, 0

EP:

Kojo - 3 (zresetowane do tej wartości)

Tom - 6 (zresetowane do tej wartości)

Charles - 2 + 3(post) + 2(berserk) = 7

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle wszystko wskoczyło na swoje miejsce. Odgłos dłoni uderzającej o moje czoło w cichej pustce wydawał się głośny jak grzmot. Gdyby nie napierające na mnie poczucie rozpaczy, pewnie bym się roześmiał.

- To cienie! Miałem wszystko, co potrzeba, by się zorientować wcześniej, ale zamiast wyciągnąć najbardziej racjonalny wniosek snułem jakieś niestworzone hipotezy. Drzewa przysłoniły mi las! A najlepsze jest to, że przez chwilę miałem nawet zasugerować, że to cienie za tym wszystkim stoją, ale się rozmyśliłem. Myślałem, że ich opis jako "kumulacji inteligencji wszechświata" to tylko metafora, że będą po prostu grupką potworów do pokonania, a skoro ich nie ma, to znaczy, że działa tu jakaś inna siła. Ech... - westchnąłem ciężko, widząc pełnię mojej głupoty. - Ludzkie życie jest na szali, a ja wszystko schrzaniłem. Powinienem -

- Nie ma czasu na użalanie się nad sobą. - Natalia przerwała mi. - Wiele rzeczy zrobiliśmy źle, ale póki co nie możemy pozwolić sobie na refleksje. Najpierw musimy usunąć zagrożenie.

- Jak zwykle masz rację. Ale jak to zrobimy? Jest jakiś sposób na nadanie cieniom bardziej konkretnej postaci? Czy może mam atakować ciemność?

Jak doradzi, tak zrobię. Czas się odkuć.

----------------------------------------

PP:5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Powiedz mi Tom, czym są te ,,cienie'' i jak można je zabić?- walnął prosto z mostu Kojo, niewzruszony wszechobecną pustką i wciąż słuchający wywodów towarzysza. ,,Więc jednak COŚ tym wszystkim kieruje, może w końcu uda mi się stąd wydostać i wrócić do domu, mam dużo ważniejszych rzeczy do zrobienia niż bawienie się w bohatera anime, choć nie miałbym nic przeciwko możliwości używania supermocy, życie byłoby o wiele łatwiejsze....... no cóż, przynajmniej teraz jesteśmy w dużo przyjemniejszym miejscu.''

------------------------

PP: 5

EP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cudowne uczucie. Zupełnie inne niż stateczne walki przy treningach karate. Widzę wroga, który chce mnie za wszelką cenę zabić. Widzę go leżącego u mych stóp, rozerwanego na strzępy. Normalnie czułbym strach, czułem go jeszcze niedawno, przed chwilą, w parku. A teraz cieszę się jak głupi, otoczony zgrają monstrów.

Ryk. Zbliżało się coś dużego. Spojrzałem prosto w niebo usiane kawałkami parku i odpowiedziałem swoim własnym, zachrypniętym i dużo głośniejszym niż normalnie. Rzuciłem wyzwanie. A potem zamachnąłem się łańcuchem, oplątałem go wokół żądła jednego z potworów i szarpnąłem z całej siły. Walka trwa dalej.

---------------------

PP: 5

EP: 7

Nie używam żadnych mocy poza bloodlust, kontynuuję eksterminację.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Rozpoczynam sekwencję ofensywną - powiedziała Natalia dziwnym, bardziej mechanicznym niż zwykle głosem. Jej oczy rozbłysły tajemniczym światłem. - Triangulacja pozycji przeciwnika typu Cień... Cel namierzony. Przeszukuję bazę danych... Informacja odnaleziona. Emisja fali generującej rozpoczęta...

Natalia zrobiła coś dziwnego. Nagle nieskończona pełna depresji pustka zafalowała. Tom poczuł lekki zawrót głowy spowodowany przez Urządzenie wykorzystuje go jako źródło energii. Ufał jednak całkowicie swej towarzyszce. Ciemność tymczasem zaczęła nabierać materialną formę. Jakimś cudem Natalia przejmowała kontrolę nad Polem Bitwy... i zmuszała Cień do przyjęcia fizycznej formy. Istota rosła, ale nagle, tak jak wcześniej gdy oglądali historię, skala się zmieniła. Obaj chłopcy byli równie wielcy jak sam układ słoneczny, który przypominał teraz bestię ze słońcem w swym centrum i mackami zakończonymi planetami.

Kojo tymczasem znów poczuł głośny zew w swej piersi. To coś... skarabeusz... Urządzenie... chciało walczyć, pomóc. Im dłużej byli w tym dziwnym miejscu tym lepiej chłopak rozumiał swego nowego partnera... Gdzieś w tyle jego głowy pojawiły się właściwe słowa do wypowiedzenia. Wciąż jednak czuł niepokój, pamiętając słowa Natalii - aktywacja może go zabić.

***

- Uważaj, ten demon jest bardzo silny - Charles usłyszał słowa chomika, który najwyraźniej ukrył się gdzieś w pobliżu.

Chłopak nie był jednak w stanie przejmować się szczegółami... ani niczym poza walką. Kolejne dziwne bestie rzuciły się na niego, ale spotkały się z ciałem jednego z własnych towarzyszy oplątanego łańcuchem. Charles okręcił się wokół własnej osi rozkręcając obciążony łańcuch i miażdżąc wszystko na drodze, wśród wycia rozdzieranego powietrza i rozdzieranych bestii (*1). Nie zauważył nawet, kilku ostatnich potworów bezsilnie uderzających w jego zbroję (*2). Nagle z nieba spadły wielkie czerwone sople, jakby z zamrożonej krwi. Było ich zbyt wiele by uniknąć wszystkich, co więcej były dość ostre, by tym razem zbroja nie wystarczyła (*3).

----

1 - rzut na atak +10 to taki overkill, że postanowiłem przerobić to na dwa ataki po +5, dzięki czemu został już tylko "jeden" mook (w sensie jednej grupy). Dwa kolejne trafienia dają w sumie +3 bloodlusta.

2 - -1 rzut na atak ;]

3 - jedna z mocy przyjemniaczka, autotrafienie w najniższą wolną kratkę (pierwsza ;) )

EP:

Charles - 11

Kojo - 3

Tom - 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,W końcu TO widzę. To miejsce było naszym przeciwnikiem przez cały ten czas. Bawiło się ze mną w gierki, takiej zniewagi oczywiście nie mogę puścić płazem........czuję to, urządzenie zareagowało na tą myśl, chyba w końcu znalazłem właściwe słowa. Nie mam zamiaru teraz ginąć, ani od urządzenia, ani od tej istoty, jestem pewien. Nauczę tą istotę manier, nauczę ją.......''

-Kyoufu wo oshiete yarou- wypowiedział Kojo, aktywując urządzenie. Poczuł ogromne zimno, te same które czuł wcześniej, które teraz stało się całkowicie jego częścią. Myślał jednak tylko o jednym: zniszczeniu stwora który był na jego drodze.

--------------------------------------

PP: 5

EP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nareszcie.

Mając przed sobą takie coś, ledwo zwróciłem uwagę na pytanie Kojo. Wreszcie jednak odpowiedziałem cicho, nie spuszczając wzroku z Cienia:

- Cienie to martwe wszechświaty. Pozostałości istot inteligentnych, które je zamieszkiwały. Udręczone niby-istoty desperacko uczepiające się życia, które ich nie chce.

Moim przeciwnikiem jest cały układ słoneczny, a mimo to walczę z nim na równych warunkach, wielki jak on. Co to o mnie mówi?

//To, że ten pasożyt nie będzie tolerowany. Jestem przedłużeniem twojej woli, a ty jesteś moim. Razem możemy wiele. Nie ma tu nic więcej, czego moglibyśmy się nauczyć lub dowiedzieć. Wyślijmy to monstrum tam, gdzie jego miejsce - w nicość.

- Kyoufu wo oshiete yarou.

Wygląda na to, że Kojo jest podobnego zdania. Wiele ryzykuje, ale to jego wybór. Jak by nie było, czas na akcję. "Walka z systemem gwiezdnym" nigdy nie zagościła na liście rzeczy, które chciałbym kiedyś zrobić, ale gdyby to zrobiła, byłaby na bardzo wysokiej pozycji. Wręcz mi żal, że nie ma tu nikogo prócz nas trzech, ale przeżyję. Jak teraz o tym myślę, to "zeszłego tygodnia rozwaliłem cały układ planetarny" będzie bardzo dobrym tekstem na podryw, jeśli kiedyś będzie mi jakiś potrzebny.

//Jesteś niemożliwy.

I kto to mówi? Z uśmiechem na twarzy wykonuję kilka zamaszystych gestów. Komenda wysłana, energia wydana, zmiana wykonana. Kojo będzie potrzebował pomocy w równym stopniu do przetrwania pierwszej synchronizacji jak i bitwy z użyciem Urządzenia, które ledwo co dostał.*

-------------------------------

PP: 5

EP: 6 (-4)

*Rozszerzenie percepcji na Kojo.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wreszcie pojawiła się odpowiedź! Od razu było widać, że to nie te stwory są tutaj zagrożeniem. Jestem nim ja. Ja i ten ryk w oddali, tchórzliwie zasypujący mnie deszczem pocisków. Chwieję się lekko, trafiony, natychmiast jednak odzyskuję równowagę. Następnie chwytam znajdującą się w pobliżu ławkę i z głośnym stęknięciem wyrywam ją z ziemi, po czym posyłam ją w ostatnią grupę stworów. Normalnie nie byłbym w stanie zrobić czegoś takiego, ale siła jakąś czuję nie da się z niczym porównać.

------------------

PP: 5

EP: 7 (11-5)

Używam Might of the Beast aby wzmocnić sobie rzut na wysportowanie, czyli atak ławką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe ciało Kojo zmieniło się w wyniku transformacji. Chłopak poczuł wyraźnie że jego serce staje. Każdy oddech był trudny do złapania. Nastała ciemność. a potem usłyszał wyraźnie dużo wyraźniej "zew" skarabeusza ukrytego w jego klatce piersiowej. Przez moment przed oczami przepłynęła mu wizja istot z odległego świata zbudowanych z "żywego lodu". Wewnątrz ich klatki piersiowej błyszczało dziwne światło... iskra dająca im życie, będąca jednocześnie mózgiem, sercem i duszą tych istot. Nagle pojawiło się zrozumienie. Człowiek z planety Ziemia i potężna broń z innego uniwersum wreszcie osiągnęły porozumienie. Skarabeusz pojął, że ludzie funkcjonują inaczej i zrobił coś...

Całość trwała zaledwie ułamek sekundy, Kojo oddychał ciężko patrząc na swoje trupioblade dłonie. Urządzenie przemieniło go w coś pomiędzy swoim poprzednim Mistrzem, a człowiekiem. Na tyle daleko, by móc dzielić się swoją mocą, jednak nie dość, żeby zabić swego nowego Pana. Kojo czuł też coś nowego w swoim sercu. Iskrę, czy raczej jej drobny fragment, zachowany w skarabeuszu. Odległe fragmenty wspomnień wojownika, który na codzień stawiał czoła wyzwaniom podobnym do tego, przed którym on sam teraz stanął.

Cień najwyraźniej nie zamierzał czekać na zaproszenie do walki. Jedna z planet pomknęła w kierunku Kojo. Mimo że jego zmysły nagle wyostrzyły się pod wpływem mocy Toma uderzenie było dość potężne by zwalić go z nóg. Najwyraźniej oszołomienie po transformacji jeszcze nie minęło... (*1). Potężny cios był może oszałamiający ale na pewno nie wystarczający, żeby zatrzymać chłopaka, który bez wahania ruszył na wroga i zaczął okładać go pięściami (*2).

***

Charles zawył z radością gdy ławka rozgromiła ostatnie zgrupowanie przeciwników rozpadając się (i dziwne bestie...) na kawałeczki (*3). Wtedy zobaczył jednak prawdziwego przeciwnika. Czy może raczej jego fragment, bo na niebie, wśród latających "wysp" stworzonych z kawałków parku dostrzegł gigantyczną twarz wyglądającą jak wykuta w kamieniu. Była stanowczo kobieca. Spod zasłaniających oczy dłoni płynęły krwawe łzy, które zamieniały się w sople po raz kolejny bombardujące całą okolicę (*4).

***

Jak to jest włóczyć się po świecie za namową kogoś, kto być może nawet nie istniał? Lilith początkowo zastanawiała się, czy po prostu nie zwariowała. Ale nie, Charlie wydawał się być prawdziwy, wchodził w interakcje z innymi ludźmi. Miał też niezwykły dar przekonywania, dzięki któremu jakoś udawało im się dotąd nie wpaść w tarapaty...

- Więc nad Tokio, ze wszystkich możliwych miast, jest wielka dziura w czasoprzestrzeni - upewniła się jeszcze raz dziewczyna.

- To duże uproszczenie, ale... - odparł nieco niepewnie Charlie.

Oboje jechali wagonikiem metra z lotniska.

- I mówisz, że musimy tu być w razie gdyby coś próbowało się przedostać przez tą dziurę i zniszczyć Tokio. Miasto, które w każdym anime jest regularnie niszczone przez wszystko, począwszy od klęsk żywiołowych, poprzez zmutowane potwory, a na kosmitach kończąc?

- Jeśli tak to ujmujesz, rzeczywiście brzmi trochę idiotycznie...

Na kolejnej stacji do wagonika wsiadła kobieta z wielkim pudłem i stanęła naprzeciw dwójki. Rysunek na pudle wskazywał duży klosz.

- To nasza stacja - stwierdził Charlie.

Był już wieczór. Chłopak pewnie ruszył w kierunku parku.

- Co tu właściwie robimy? Co robimy w Japonii? Wiesz, jest kilka problemów do rozwiązania... zakwaterowanie, jedzenie, JĘZYK...

- Zajmiemy się nimi w miarę jak będą się pojawiały? Na razie naszym problemem jest potężny demon grasujący gdzieś w tym parku...

Lilith na chwilę się zatrzymała. Demon. W jej głowie były fragmenty wspomnień, czasem trudne do odcyfrowania. To nie były jej własne wspomnienia, ale jakimś cudem je pamiętała. Jeszcze jedna z długiej listy dziwnych rzeczy związanych z Charliem. Tak czy siak, mówiły one, że walka z demonem nie będzie prosta. Zwłaszcza, że to będzie jej pierwsza. Nie spodziewała się wyzwania tak szybko i nie do końca wiedziała jak sobie poradzi, ani po co właściwie to robi...

-----

1 - po raz kolejny czwarta kratka trafiona, obrażenia przepływają na pierwszą konsekwencję.

2 - trafienie w drugą kratkę, ponieważ nie deklarowałeś konkretnego ataku, wykonujesz standardowy ;)

3 - +8 na atak, kolejny overkill tym razem daje ci aspekt tymczasowy "on fire" ;)

4 - kolejne autotrafienie, druga kratka.

EP:

Tom - 5

Kojo - 8

Charles - 12

Dodatkowe info - Kojo trochę poobrywał przed walką, teraz kolejny cios... sytuacja w tej chwili wygląda kiepsko - oxoxx k. Tak tylko ostrzegam ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Udało się, aktywowałem to.... coś. Czuje się nietypowo, jestem w pół żywy, ale w końcu mogę walczyć....... pięści chyba nie robią na tym stworze wrażenia, gdybym miał tylko coś.... czy ten skarabeusz próbuje mi przekazać.... tak, chyba mi się uda. Czas by usunąć robactwo.**

Kojo wsłuchał się w podświadomą sugestię skarabeusza i spróbował użyć techniki Ice forge* by stworzyć lodowy miecz do zaatakowania przeciwnika.

--------------

** PP 5 - 1 = 4 na większą szansę powodzenia następnego ataku na podstawie aspektu ,,Nie chcesz paść?''

*EP 8 - 3 = 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

//Musimy to zakończyć szybko. Kojo nie wytrzyma o wiele dłużej.

Czy on właśnie rzucił się z pięściami na planetę?

//Tom.

On właśnie rzucił się pięściami na planetę. I teraz robi sobie miecz z lodu.

//Tom!

To najbardziej czadowa rzecz, którą kiedykolwiek zobaczyłem.

//Tom, skup się! Słowo daję, nie wiem, jak inni ludzie mogą cię uważać za nudnego, statecznego mola książkowego.

Oni nie wiedzą, co się dzieje w mojej głowie. Ty wiesz. Ale moja osobowość na bok, Kojo nie trzyma się dobrze i to pomijając fakt, że wygląda, jakby przeleżał tydzień w lodówce. Zrobiłem dla niego co mogłem, ale to najwyraźniej nie wystarcza. Natalia nie żartowała, kiedy mówiła o przemianie. Im szybciej uporamy się z tym Cieniem, tym lepiej. Żaden kosmiczny zombie nie będzie żerował na Ziemi! Nigdy nie myślałem, że kiedykolwiek w życiu pomyślę coś takiego.

Nie mam dość energii ani na mojego asa w rękawie, ani na zwyczajne rozerwanie takiego przeciwnika na pojedyncze atomy. Póki co muszę więc zdać się na konwencjonalny atak. No, "konwencjonalny" to niewłaściwe określenie na rozkazanie wszechświatowi (małemu i podatnemu na zmiany, ale jednak), by coś po prostu usunął, ale postronnemu obserwatorowi nie robi to różnicy. Ładny kolorek trafia wroga, wróg ginie.

---------------------------------

PP: 5 (-1)

EP: 5

Standardowy atak z aspektem "Chcę walczyć z wielkimi rzeczami!"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tego się spodziewałem. Mam walczyć z twarzą? Posągiem? Bez różnicy! Odskakuję na bok, co jednak nie uchroniło mnie do końca przed atakiem. Niezrażony tym przyklękam, zaciskam pięści i zaczynam zbierać siły. Czuję, jak wypełniająca mnie energia wzbiera i zaczyna wylewać się na zewnątrz, tworząc dookoła mnie szkarłatną, przypominającą płomień aurę. Towarzyszy jej niski pomruk mimowolnie wydobywający się z mojego gardła. Oczy powoli zalewa mi czerwień, wszystko staje się zabójczo wyraźne, a jednocześnie odległe. Ostatecznie odbijam się od ziemi, krusząc pod sobą fragment wyspy, wydzierając się z całej siły i zmierzając w stronę kamiennego demona. Zapominam o wszystkim, dając porwać się chwili i szalejącym emocjom, przeistaczając się w gorejącą, czerwoną kometę.

---------------

PP: 5

EP: 8 (12-4)

Używam Tsunami Charge i aspektu tymczasowego, aby naprawdę stanąć w płomieniach :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego Japonia? myślała Lilith człapiąc za Charliem w stronę jakiegoś parku. Przecież ja się z nimi nigdy nie dogadam. Ba! Nawet nie będę próbować. Cingi-łingi, ble. Czemu to zawsze muszą byś duże metropolie, a nie polana w środku lasu... Po co w ogóle ten Charlie tak pędzi?! Jak już jesteśmy w tym przeklętym mieście moglibyśmy pozwiedzać. Albo chociaż iść spacerkiem...

Lilith wbiła drżące lekko dłonie do kieszeni i namacała tam swoje mp3.

Tak. Tego mi brakuje.

-Ej, Charlie! Przerzucamy się teraz na kontakt mentalny, dobra? - krzyknęła do swojego przyjaciela i nałożyła słuchawki na uszy. Trochę mnie to... zaczęła w myślach. Wiesz, bo to... Tego. Mój pierwszy demon, więc bądź wyrozumiały!

Puściła muzykę na full i od razu ogarnęła ją fala wyluzowania. Uśmiechnęła się lekko pod nosem i dogoniła Charliego.

Damy radę, nie? Walczyłeś już z takimi potworami, prawda? I wiesz, jak to robić? Wiesz, prawda?

Wcisnęła ręce głębiej w kieszenie i spojrzała gdzieś w przestrzeń.

Bo ja coś pamiętam, ale tak na prawdę to g**no pamiętam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nad dłonią Kojo pojawiła się para, która po chwili buchnęła w górę zamrażając powietrze w kształt miecza. Chłopak zamachnął się i potężnym ciosem odciął jedną z mrocznych macek spajających istotę. Utrzymywana przez nią planeta poleciała gdzieś poza zasięg wzroku (*1). Tom poprawił własnym atakiem zadając kolejne rany (*2). Cień zaczął emanować mroczną aurą, która najwyraźniej wywoływała głęboką depresję, ale na żadnym z walczących nie zrobiła ona najmniejszego wrażenia (*3).

***

Charles ruszył w kierunku twarzy otoczony szalejącą energią. Nagle na torze jego lotu pojawiła się gigantycznych rozmiarów karta - 7 pik. Przebił się przez nią, potem przez kolejną, jaka wyrosła przed nim i dopiero od piątej z kolei odbił się i poszybował w kierunku jednej z wysepek, gdzie wylądował wzbijając kłęby dymu (*4). Kilka kart wbiło się w jego pobliżu, a walety na nich wyszły z ram i unosząc halabardy ruszyły w kierunku francuza.

***

Nie martw się, raczej nie będziesz musiała walczyć sama. Wyczuwam w pobliżu kogoś jeszcze, ale chyba ma kłopoty...

Park jest ciemny i pusty. Pewnie byłby przerażający gdyby nie towarzysząca Lilith muzyka.

Gotowa?

Nie...

Świat zawirował i rozpadł się na kawałki by po chwili znów złożyć w zupełnie inną, choć podobną rzeczywistość pełną latających wysp zawieszonych w ciemnej próżni. Jest też gigantyczna twarz obserwująca wszystko z góry. Jest wreszcie wojownik w ciężkiej zbroi otoczony krwistoczerwoną aurą i atakowany właśnie przez bandę czegoś co wygląda jak typowe rysunki na kartach...

---------

1 - rzut dość dobry by zadać konsekwencję.

2 - trafienie w trzecią kratkę.

3 - skuteczne rzuty defensywne ;)

4 - trafienie w 4 kratkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...