Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

Sesja Final Fantasy

Polecane posty

Te puszki nie mają z nami szans. Nawet nie musimy się specjalnie starać. Zakończmy to szybko.

Ponownie stosuję terapię wstrząsową na tej samej zbroi, co poprzednio. Jak mi się poszczęści, to nie przetrzyma tego kolejny raz. Niezależnie od wyniku, następnie ruszam do walki wręcz z moim kosturem. Muszę tylko uważać, by nie wejść Zetzowi pod miecz. To by się skończyło źle.

-------------------------

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boco posłusznie podbiegł do zbroi starającej się zranić Yaaga i wyprowadził synchroniczny atak ze swoim panem. Silne dziobnięcie w plecy wyprowadziło wroga z równowagi, dzięki czemu trafienie laską było dużo prostsze i zostawiło po sobie wgięcie w napierśniku (*1). Zetz w tym czasie wyskoczył w stronę zbroi porażonej wcześniej elektrycznością i zadał poziome cięcie, które wróg starał się zablokować, ale ostrze Nieszczęścia ześlizgnęło się po jego mieczu zostawiając wgięcie na ramieniu, akurat w miejscu gdzie biegł ciąg symboli (*2). Wojownik chwilę potem musiał zablokować cios drugiego konstruktu i zrobił to tak dobrze, że wytrącił przeciwnika z równowagi prawie powalając go na ziemię. Kaila skończyła powtórnie rzucać swoje zaklęcie i teraz również się udało. Gwałtowne wyładowanie przebiegło po powierzchni i tak już pokiereszowanego konstruktu rozgrzewając go i rozpraszając magię, przez co już ledwo się ruszał (*4). Wykorzystując fakt, że jedna zbroja jest na wykończeniu, a druga się odsłoniła, Zetz wskoczył między nie i zawirował. Trafił idealnie dosłownie zmiatając swoich wrogów (*5). Jedna zbroja wylądowała pogięta na kolumnie i już się podniosła (ogniki w hełmie również zgasły), a druga zwyczajnie się rozsypała. Jej hełm potoczył się smętnie po podłodze, akurat pod nogi walczącego Arista. Kilka szybkich, precyzyjnie wymierzonych ruchów dwóch ostrzy zostawiło głębokie rysy w ruchomym pancerzu (*6). Światła w hełmie przygasły już i widać było, że długo się nie utrzyma. Na placu boju zostało już tylko dwóch wrogów, z czego jeden wyprowadził atak na Yaaga po tym jak pozbierał się po ciosie laską i niestety, udało mu się trafić. Młody mag uchylił się trochę za wolno i miecz przeciwnika zostawił na jego lewej ręce niewielką ranę (*7).

--------------------------

*1 - obrażenia w drugą kratkę.

*2 - obrażenia w pierwszą kratkę, spływają na drugą.

*3 - obrona na +6, darmowy aspekt do wykorzystania

*4 - no i obrażenia w trzecią kratkę

*5 - jedna zbroja ledwo żyła, przy drugiej wykorzystałeś darmowy aspekt (dopisz sobie PL, ale to chyba nie będzie konieczne), rzut był dobry, a więc obie padły

*6 - obrażenia w drugą kratkę

*7 - dostałeś w trzecią z pięciu kratek, konstrukt miał dobry rzut :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ghhh.- Ten dźwięk wydał z siebie Yaag po otrzymaniu obrażeń od zbroi. ,,Niech by ją szlag trafił! Ale nieważne, zostały tylko dwie zbroje i niema się co na nie rzucać razem, odpłacę się panu lśniącemu osobiście... zresztą to tylko zadrapanie, dla mnie to nic wielkiego.'' Yaag znów przygotował się do ataku, tym razem sam.

-Boco, do tyłu i ubezpieczaj! Sam dokończę tego typa.- Yaag wydał polecenie swojemu chocobo. ,,Boco do tej walki już nie będzie potrzebny, ale jeśli zbroja przetrzyma mój kolejny atak to ze swojej pozycji sam przeprowadzi atak zanim zbroja coś mi znów zrobi, i jeśli nie trafi w runy to przynajmniej skupi na siebie jej uwagę i będę mógł przeprowadzić kolejny atak, i będziemy się tak wymieniać puki bydle nie padnie, brak mózgu w tym czymś będzie niezwykle łatwy do wykorzystania.''

---------------------------------

5 PP

Walka bronią dwuręczną

Nie używam aspektów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro już zacząłem, to musiałem iść za ciosem. Po raz kolejny uskoczyłem do tyłu poza zasięg zbroi. Ten atak powinien załatwić wszystko. Ruszam biegiem w stronę najbliższej przeciwnikowi kolumny i korzystając ze swych zdolności akrobatycznych staram się wbiec po niej najwyżej jak się da, odbić się w kierunku wroga i grzmotnąć mu raz jeszcze z całej siły wykorzystując impet z opadania.

Słowo daję, czemu muszę walczyć z czymś, co jest tak twarde? Czy nie od tego mam wojownika i przemądrzałego maga?

-------------------

FP: 5

Ostrza/akrobatyka

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozgrzany już - walka trwa zdecydowanie za długo jak na mój gust - obróciłem się ku zbroi atakującej Yaaga, pobiegłem w jej kierunku i wyskoczyłem w powietrze.

- EI NATH! - wydałem okrzyk bojowy i lądując uderzyłem od góry czubkiem miecza, próbując rozciąć wroga na pół.

____

FP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opieram się nonszalancko o ścianę i patrzę na resztę walki. Te dwie zbroje nie mają szans. Jeśli po wyprowadzeniu wszystkich ataków jeszcze jakaś będzie stać, łaskawie podejdę i sama ją dobiję kosturem. To chyba jednak nie będzie konieczne. Co jak co, ale najwyraźniej moi towarzysze walczyć potrafią.

---------------------------------------------

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zetz wyskoczył w powietrze i potężnym ciosem prawie oderwał wrogowi metalowe ramię (*1), ale niestety, Yaag nie wykorzystał sytuacji i chybił kosturem (*2). Kaila widząc to postanowiła jednak zadziałać, chwyciła pewniej kostur, no i również chybiła (*3). Chwilę potem musiała odbić cios konstruktu, który wrócił do natarcia, ale na szczęście jej się udało (*4). Zbroja wiele więcej sobie nie powalczyła, bo Zetz wykorzystał sytuację, zaatakował z flanki i pięknie przeciął ją w pasie Nieszczęściem (*5). Aristo w tym czasie popisywał się na drugim końcu sali wbiegając na kolumnę i odbijając się od niej. Błysnęły miecze i zbroja straciła hełm, a chwilę potem rękę (*6). To było dla niej za wiele i rozpadła się brzęcząc smętnie. Rozejrzeliście się po sali. Wrogowie pokonani, posadzę zaścielają kawałki pancerza, szkód własnych prawie żadnych nie licząc niegroźnej rany Yaaga. Aristo zdążył sprawdzić lewy korytarz i był to ślepy zaułek, więc zostało tylko sprawdzić dwa pozostałe.

----------------------

*1 - w trzecią kratkę, na wykończeniu

*2 - 0 w ataku

*3 - zaatakowałeś najsłabszą umiejętnością czysto bojową, co poskutkowało -1 w ataku :P

*4 - obrona +2

*5 - atak wystarczający na zadanie pierwszej i ostatniej konsekwencji, nareszcie

*6 - dwa rzuty na atak, kolejno na +1 i +5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Hej, mówiłem że SAM dokończę tego typa, nie musieliście interweniować.- powiedział z lekkim zirytowaniem Yaag.

-...ale dzięki za pomoc tak czy inaczej...- wydusił z siebie po chwili.

-...no to idziemy dalej czy nie? Niema sensu tak tutaj stać. Znalazłeś może jakieś przejście złodziejaszku?-

-----------------

5 PP

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Teraz to złodziejaszku. Tobie nie wyszło, to zaraz inaczej śpiewasz. O, tak, ale ja z siebie jestem zadowolony'

Podbudowany popisowym numerem wskazuję lewe przejście.

- Zawalone, mały. Potrzebowalibyśmy co najmniej godzin, może nawet dni żeby zrobić choć małe przejście. Proponuję wam odpocząć chwilę, a ja w tym czasie sprawdzę pozostałe wyjścia i potem zdecydujemy co dalej. W najgorszym wypadku będzie trzeba się rozdzielić.

Ruszyłem w kierunku przeciwległego korytarza. Czyli tego na prawo od wejścia.

- Jak nie wrócę za kilka minut, to znaczy że... zostawiłem was - uśmiechnąłem się i ruszyłem ostrożnie prawym korytarzem.

Chyba nie myśleli, że powiem coś w stylu 'jak nie wrócę, to znaczy że coś mnie zabiło'?

-----------------

FP: 5

Złodziejstwo do wykrywanie pułapek

Skrytobójstwo do ukrywania się (mimo względnej pustoty podziemi)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzruszyłem ramionami, po czym poszedłem na środek komnaty, gdzie usiadłem po turecku, kładąc miecz na kolanach. Fakt, że wiadoma dwójka zdołała odezwać się do siebie bez zaczynania kłótni mógł dobrze rokować, ale w tej chwili jedynie ziewnąłem z nudów, czekając na powrót zabójcy.

____

FP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzdycham i znowu opieram się o ścianę. Niech będzie. Im dalej od siebie są ci dwaj, tym lepiej. Zresztą zwiad też się przyda, nie chcielibyśmy wdepnąć w coś nieprzyjemnego.

- Zostawić nas? Profesjonalista z ciebie. - odpowiedziałam na jego próbę bycia zabawnym. - Pamiętaj tylko, kto cię będzie łatał, jeśli się zranisz.

Nie jestem w nastroju na kiepskie żarty. Przynajmniej będę mogła znowu pooglądać płaskorzeźby... tyle, że w tej sali ich nie ma. Ech...

--------------------------------------------------

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yaag postanowił wykorzystać chwilkę nieobecności Arista, podszedł do Zetza i zaczął szeptać:

-Zetz, mam do ciebie prośbę..... jak już znajdziemy artefakt to mógłbyś być tym który go przechowa aż do naszego powrotu do Arcymaga? Oczywiście po tym jak sprawdzę czy niema w nim jakiś magicznych zabezpieczeń. Nie możemy pozwolić by ten złodziej go choćby dotknął, gościowi chodzi wyłącznie o pieniądze więc niema gwarancji że nas nie wyroluje jeśli znajdzie lepszą okazję, no i sam widziałeś jego nastawienie, właśnie ty jesteś dość silny by obronić przed nim Artefakt jeśli przyjdzie co do czego. Mogę cię o to prosić?- Yaag przyglądał się w miejsce do którego udał się Aristo by móc w razie czego szybko zacząć zachowywać się normalnie.

----------------------------

5 PP

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spojrzałem na Yaaga z ukosa, unosząc brew.

Jedną.

- Wszystko jedno.

Nie widziałem specjalnego sensu w tłumaczeniu, że a) to by się kompletnie nie zgadzało i b) każdy próbujący wykiwać Zetza kończy życie przedwcześnie i boleśnie.

Bardzo, bardzo boleśnie.

- Nie stój tak nade mną, można by pomyśleć, że coś kombinujesz, ha! Ha!

____

FP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aristo

Ruszyłeś prawym korytarzem zostawiając za sobą resztę. Korytarz skręcał po chwili w lewo, a dalej biegł prosto. Wydawał się być dość długi, koniec majaczył w półmroku. Ruszyłeś ostrożnie przed siebie wypatrując niebezpieczeństw. Na takie też szybko trafiłeś (*1). Zatrzymałeś się w miejscu po tym, jak zauważyłeś na podłodze niewielką, prawie niezauważalną szczelinę. Wyglądało na to, że ten fragment podłogi dawał się nacisnąć. Bez problemów przeskoczyłeś oczywistą pułapkę i ruszyłeś dalej. Po chwili korytarz wpadł do niewielkiego, kwadratowego pomieszczenia. Było zupełnie puste, nigdzie nie widziałeś innego wyjścia ani żadnych zagrożeń, tylko gładkie ściany. Już miałeś zawrócić, kiedy zauważyłeś, że korytarz którym wszedłeś również zniknął. Znajdowałeś się w pomieszczeniu bez wejścia ani wyjścia, światło zaczęło przygasać, a w rogach zebrały się cienie. Coraz więcej i więcej, tak gęste, że mógłbyś je pokroić nożem. Uformowała i wyłoniła się z nich pozbawiona twarzy i jakichkolwiek znaków szczególnych ludzka sylwetka. Zdawała się patrzyć na ciebie w absolutnym milczeniu. Dopiero teraz zdałeś sobie sprawę, jak cicho tu jest. Nie słyszałeś nawet bicia własnego serca, zdawało ci się, że ogłuchłeś, czułeś się też coraz bardziej nieswojo. Cienista istota ciągle nic nie robiła. Może czekała na twój ruch.

Reszta

Czekaliście aż Aristo wróci bez konkretnej rzeczy do roboty. Nie minęło wiele czasu, a kroki zabójcy zupełnie ucichły. Oznaczało to, że albo zbytnio się oddalił, albo już dał się zabić.

--------------------

*1 - +2 na złodziejstwo, starczyło na wykrycie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bałem się mroków. Byłem do nich przyzwyczajony i wiedziałem, co może się w nich czaić. Ciemność uważałem za sprzymierzeńca, nigdy za wroga. Teraz jednak, kiedy znalazłem się w potrzasku i zobaczyłem upiorną postać poczułem jak ciarki przechodzą mi po plecach.

Uspokój się, Aristo i pomyśl logicznie.

Przejścia same z siebie nie znikają. Musiałeś wdepnąć w jakieś magiczne bagno i ktoś teraz bawi się twoim umysłem podsuwając ci iluzje. Dlaczego jednak nadal żyję? Dlaczego jeszcze łowca nie zaatakował? To proste. Nie jest pewien, czy da mi radę, albo zabawa w halucynacje to szczyt jego możliwości. Nie dam się zabić w taki sposób, o nie...

Muszę się skupić. Nie wiem jak potężne jest to draństwo, jednak jeśli uda mi się w jakiś sposób zakłócić jego koncentrację, to być może uda mi się wyrwać z iluzji i zadać śmiertelny cios.

Nie wykonuję pierwszego ruchu, ten należeć będzie do upiora. O ile w ogóle jest prawdziwy. Zamiast tego staram się zwrócić szczególną uwagę na cokolwiek, co mogłoby mi pomóc w ucieczce i pozostaję w gotowości do uniknięcia jakichkolwiek ataków. Jeśli nadarzy się zaś okazja, sieknę zjawę krótkim mieczem.

--------------------------

FP: 5

Wiedza o magii na znalezienie sposobu wydostania się z pułapki

Zwinność/ostrza jako kontra na ewentualną agresję

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po paru minutach wstałem, podszedłem do korytarza, którym poszedł zabójca i oparłem się o ścianę. Zastanawiałem się, kiedy wróci - a jeśli nie wróci, to czy powinniśmy za nim iść - a jeśli za nim pójdziemy, to jak wystrzegać się pułapek.

Zerknąłem na chocobo...

...eee nie. Yaag by się wściekł, a może tutejsze pułapki i tak by nas dosięgły.

(może posłać zatem Yaaga razem z chocobo?)

- Dziesięć minut - mruknąłem. - Daję mu dziesięć minut.

____

FP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Hmmm, czyżby pan {ekspert} wpadł w jakąś pułapkę? A może się jak ostatnia owca zgubił i nie może wrócić? W każdym bądź razie niema go już zbyt długo, i tak jak powiedział Zetz: daję mu dziesięć minut. Ale nie ważne jak wielkim bufonem jest ten koleś, zginąć mu nie dam, chyba że nas zdradzi.'' Yaag podszedł do swojego chocobo i zaczął go drapać po głowie.

-Spróbuj się tak nie denerwować następnym razem Boco. Musimy na sobie polegać.-

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moją reakcją na słowa wypowiedziane przez Yaaga i Zetza było wzruszenie ramionami. Niech im będzie. Dziesięć minut, potem idziemy go szukać. Aristo jest irytujący, ale jego talenty są przydatne. Już raz ostrzegł nas przed pułapką, a walczyć też potrafi.

- Jak chcecie. Mi to obojętne.

-------------------------------------

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aristo

Rozglądałeś się po pomieszczeniu i przeszukiwałeś pamięć chcąc znaleźć coś, co podpowiedziałoby ci co się dokładnie dzieje. Niestety, nie nic nie znalazłeś (*1). Tylko cienie, gładkie ściany, wpatrzona w ciebie postać i żadnych zapamiętanych, przydatnych informacji. Zacząłeś czuć się nieco dziwnie. Przyszło ci na myśl, że cienista postać ocenia cię czy też może bada. Nagle zakręciło ci się nieco w głowie, a widmo straciło kształt (*2). Teraz przypominało obłok czarnego gazu i ciemności z grubsza tylko przypominający ludzką sylwetkę. Szybko jednak skupił się znowu. Tym razem przypominał konkretnego człowieka, nabrał barw. Znałeś tą osobę...

-Aristo! Chodź no tu - zawołała Mirabel, starsza cyganów, kobieta o miłej, choć już przysuszonej aparycji.

Stałeś pomiędzy kolorowymi wozami, przycumowanymi jak łodzie żeglujące po ziemi. Stałeś tak i wydawało ci że, że zapomniałeś o czymś bardzo ważnym. Zrobiłeś krok w stronę Mirabel, spojrzałeś w jej oczy, dziwnie martwe i nagle przypomniałeś sobie, co się naprawdę dzieje. Widmo próbuje cię omamić. Opierasz się jeszcze, ale pierwszy cios został zadany, kolejne tylko pogorszą sytuację i będą głębiej wciągać cię w iluzję. Obraz nieco ci się rozmazuje przed oczami, boli cię też głowa. Desperacko chwyciłeś za ostrze i doskoczyłeś do cyganki. Zablokowała jednak twój cios smugą atramentowo czarnej ciemności, która nagle pojawiła się przed nią (*3). Uśmiechnęła się lekko i odstąpiła na krok, być może szykując się do kolejnej napaści na twój umysł.

Reszta

Właśnie minęła 10 minuta, a Arista ciągle nie ma. Czyli jednak wpadł w kłopoty.

---------------------------------

*1 - równiutkie 0 w rzucie to oczywiście zbyt mało

*2 - wyrzuciłeś +2 w obronie (same kości, bo umiejętność obrony mentalnej potraktowałem jak na poziomie 0), ale widmo +5 w ataku psychicznym

*3 - niestety, +3 w ataku to za mało

Boromir, z racji nieudanego rzutu na odporność mentalną dostajesz teraz -1 do rzutów. Nie masz umiejętności typu "Siła woli", ale to FATE, tutaj możesz bronić się wszystkim o ile tylko odpowiednio (tak, żebym to kupił) to uzasadnisz, masz też aspekty. Licz też na to, że reszta jednak wstanie i ruszy na ratunek :]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Syknąłem, zawiedziony. Jednak musimy pójść po Aristo, a jeśli coś złapało zabójcę trenowanego w infiltracji...

- Idziemy - burknąłem. - Nie wyrywajcie się do przodu...

Po pięciu krokach przypomniała mi się pułapka, jaką wcześniej bezpiecznie minęliśmy - fragment podłogi wystający nieco ponad resztę. Z jednej strony, dobrze byłoby się wystrzegać następnych takich pułapek, z drugiej - nie ma żadnej gwarancji, że wszystkie będą takie same.

Ba, najwyraźniej nie były - Aristo tamtą wykrył bez trudu, a tu coś go złapało.

Niemniej... Będę usiłował wypatrzeć wszystko, co odbiegałoby od normalności. W tym kiepskim oświetleniu ciężko cokolwiek dojrzeć, więc idąc będę zataczał łuki po posadzce przede mną przy pomocy mojego dwumetrowego miecza, dość nacisku aby wyczuwać podłoże, ale nie dość - miałem nadzieję - aby cokolwiek uruchomić.

____

FP: 5

Spostrzegawczość; w razie czego też Sprawność Manualna (żeby nie wbić miecza w jakieś pułapki) i aspekt - Nieszczęście.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uśmiechnąłem się w stronę cyganki postępując krok naprzód.

- Już idę - pewnie znów potrzebowała chłopca na posyłki. Pewnie wyśle mnie do lasu zbierać zioła do jej magicznych mikstur.

Coś jednak było nie tak... miałem na sobie dziwne ubranie. Jakieś takie czarne... zaraz i co robił ten miecz w mojej dłoni? Przecież ja nie chodzę z bronią...

- Zabawne... co się... o bogowie - urwałem spoglądając w oczy cyganki.

Potrząsnąłem głową próbując wyrwać się z omamów. Na wszystkie diabły dziewięciu piekieł Aristo opanuj się! Jesteś w pieprzonych podziemiach i jak się nie postarasz, to to draństwo cię zabije bez żadnych skrupułów! Teraz grzebie w twoich wspomnieniach i próbuje przywołać przed twoje oczy wizja z przeszłości. Tej spokojnej przeszłości, kiedy nic ci nie groziło i nie miałeś żadnych zmartwień. Ale wizje są wciąż pozbawione doskonałości, tylko dlatego jeszcze możesz w miarę trzeźwo myśleć.

Coś, co sprawi, że twój cholerny umysł przestanie wierzyć w te wizje... Myśl... MYŚL!

Zacisnąłem dłoń na rękojeści miecza.

Kto nie ryzykuje ten ginie jak pies.

- Jeszcze raz powiesz 'choć no tu' jak do służącego, to nie ręczę za siebie! Nie jestem twoim pieprzonym psem!

W tej samej chwili wbiłem koniec ostrza w dłoń tak by zabolało jak wszyscy diabli. Możliwe, że moja dłoń będzie wymagała po tym lekarza, jednak absurd sytuacji wynikający z jednoczesnej groźby i samookaleczenia być może jest właśnie tym, czego mi teraz potrzeba, by wizja przestała mieć jakikolwiek sens. Udaję, że ufam wizji, jednocześnie robiąc coś kompletnie nonsensownego, co nigdy nie miało miejsca. Może zjawa zgłupieje albo uzna, że nie jest w stanie dotrzeć do wszystkich moich wspomnień.

Jeśli z jakiegoś powodu uda mi się wyrwać, rzucę się do ucieczki. Słowo daję, następnym razem kupię jakieś cholerne heksy antymagiczne, albo choć wytatuuję sobie na czole coś do ochrony przed inwazją umysłu.

Zakładając, że następny raz będzie.

---------------------

FP: 5

Aktorstwo i zastraszanie

Aspekt 'Ryzykant'

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Jesteśmy tuż za tobą.- odpowiedział Yaag Zetzowi. ,,A jednak coś musiało się stać, ehhh no nic trzeba tego gościa znaleźć, bądź co bądź tylko on może wypatrzeć mechaniczne pułapki w tym miejscu.... jednak wciąż nie mogę mu w pełni zaufać. Właściwie, to ze wszystkich w drużynie nie znam tylko motywacji Zetza co do tej całej misji, do pieniędzy podczas rozmowy z Arcymagiem się nie pchał..... może nasze motywacje się pokrywają? W każdym razie tylko jemu mogę jak na razie w pełni zaufać.'' Yaag i Boco udali się za Zetzem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Idę. - stwierdziłam i poszłam za Zetzem. A więc naszemu zabójcy coś się stało. Tym lepiej, będę mieć okazję do pogrzebania w nim trochę. Minęło już trochę czasu od ostatniej przeprowadzonej przeze mnie operacji, a już mam kilka pomysłów. O tak... ciała Silvan mają w sobie kilka ciekawostek, które można wykorzystać na najróżniejsze sposoby...

------------------------

PP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aristo

Widmo próbujące podszyć się pod znajomą ci cygankę wydało się być nieco... skonfundowane. Nie spodziewało się chyba, że będziesz jeszcze w stanie zrobić coś na tyle zdecydowanego, aby się wyrwać, do tego silny ból i towarzyszące mu emocje utrudniły kontrolę. Szybko jednak odzyskało rezon (*1). Znowu zaczęło ci się kręcić w głowie, ból w głowie pogorszył się przypominając ci tym bardziej o zranionej ręce, ale zacisnąłeś zęby i ze wszystkich sił starałeś się temu oprzeć. Co ciekawe po chwili wszystko nieco zelżało (*2). W obliczu przeciwności i poważnego zagrożenia udało ci się wykrzesać z siebie dość siły woli. Cyganka miała już oczy czarne jak dwie studnie i grymas na twarzy, sytuacja nie była już zupełnie pod jej kontrolą. Będzie się musiała postarać, aby utrzymać iluzję.

Reszta

Ruszyliście wszyscy prawym korytarzem zdecydowani odnaleźć towarzysza. Zetz na przedzie wypatrywał niebezpieczeństw i dla pewności sprawdzał grunt Nieszczęściem. Nie zauważył nic szczególnego, ale miecz trafił jednak na niewielką nierówność. Na szczęście wojownik był na tyle delikatny, że żadna pułapka się nie uruchomiła (*3). Co prawda trzeba było uważać na Boco, ale ostatecznie wszyscy przeszli bezpiecznie. Korytarz był prosty, ale koniec był skryty w półmroku. Zbliżaliście się jednak coraz bardziej i zauważyliście, że na jego końcu znajduje się niezbyt wielkie pomieszczenie. W środku stała nieruchomo jakaś ciemna sylwetka... Jeszcze kilka kroków i znaleźliście się w środku. Aristo stał tam zupełnie nieruchomy, z twarzą skierowaną w sufit. Była wykrzywiona jakby śnił koszmar, po czole spłynęła mu kropla potu. Nie reagował na żadne bodźce. Spojrzeliście w górę, pod sufit pomieszczenia. Unosiła się tam, dokładnie nad Aristo, czarna kula o średnicy jakichś 30 cm i dziwnie rozmazanych konturach. Nie trzeba było wielkiej dedukcji aby uznać, że to właśnie ona ponosi winę za stan Silvana. Nieprzeciętnie wysoki Zetz mógłby ją dosięgnąć czubkiem swojego również niebagatelnych rozmiarów miecza, dla magów taka odległość to nie problem. Zawsze można też pożyczyć łuk, Aristo i tak z niego teraz nie skorzysta. Oczywiście zakładając, że chcecie zniszczyć sferę.

------------

*1 - zaliczyłem ci umiejętności i wykorzystanie aspektu (odpisz sobie jedno PP), ale niestety, duch miał szczęście w kościach i pokonał cię o +2

*2 - remis w obronie przed atakiem psychicznym na korzyść broniącego się

*3 - rzut na spostrzegawczość nie wyszedł, ale sprawność manualna wystarczyła

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Muszę sprawdzić tą sferę, więc na razie nic nie róbcie.- Yaag zwrócił się do towarzyszy po czym użył Trójkąta Poznania by zidentyfikować sferę, może mógł sobie także przypomnieć coś o niej z jego nauk o magii*. ,,Ta rzecz może się okazać zbyt niebezpieczna i atakowanie jej może tylko pogorszyć sprawę, muszę najpierw sprawdzić jak to coś działa zanim pozwolę reszcie interweniować, może się nawet okazać że niechcący uwięzimy złodzieja na zawsze w transie w którym najwyraźniej jest....''

----------------------

5 PP

*Znajomość magii 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...