Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Black Shadow

Sesja Final Fantasy

Polecane posty

Na widok podestu przystanąłem na chwilę, zaciskając nieświadomie pięść. Architekt tej całej krypty musiał się chyba wybitnie nudzić, nic tylko zagadki i pułapki. Jak będę budował swoją... Zaraz, o czym ja tu rozważam? Otrząsnąłem się z dziwacznych myśli, podszedłem do postumentu i zająłem się tekstem, oby był mniej metaforyczny niż ten z błogosławieństwem.

____

FP: 3

czytanie starożytnych tekstów poproszę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A więc wiemy już, co tak świeciło. Podchodzę do unoszącej się kuli i dotykam jej, jeśli mogę ją dosięgnąć. Bez powodu, po prostu jestem ciekawa. Następnie sprawdzam trzonek wystający z podestu. Czy dałoby się umieścić w nim jeden z naszych kamieni? Jeśli tak, a napis, który właśnie próbuje odczytać Zetz nie ma żadnych przeciwwskazań, wsadzam mój diament w odpowiednie miejsce.

-----------------------------------------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Dobra, latający orb, wystarczy go szybko przeskanować i-'' W tym momencie Kaila podeszła i obmacała latającą kulę. Yaag bez słowa palnął się kolosalnie w czoło po czym użył Trójkąta Poznania na kuli. ,,Nie do wiary....... Taki brak profesjonalizmu! Nic dziwnego że ciągle na coś wpadamy skoro wszyscy są tacy nieostrożni! Nawet pan ,,znawca pułapek'' dał się jak ostatni cieć w jedną złapać. Gdyby mnie tu nie było wszyscy by pozdychali najpewniej jeszcze na wielkich krabach, powinienem sam się tym wszystkim zająć! Jedyne o co mogę się teraz postarać to żeby się nie poprzewracali.....''

-----------------

FP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po wcześniejszym upewnieniu się, że pomost nie jest chroniony przez żadne mechaniczne pułapki postanowiłem trzymać się z tyłu. Nic nie zaszkodzi, by reszta wreszcie się na coś przydała, na przykład jako wabik. Sam ostrożnie zerknąłem przez kraniec 'pomostu' w taflę wody próbując dostrzec coś w głębi. Być może zdobycie klucza do obecnej zagadki wymagać będzie nieplanowanej kąpieli.

---------------

FP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tekst na piedestale udało się odczytać bez większych problemów (*1). Brzmiał on mniej więcej tak: "Pielgrzymie [żałobniku], stoisz u wrót domu śmierci [grobowca?]. Jeśli serce twe i myśli oddane są Pani, z błogosławieństwem Jej sług chwyć światło i przebądź morze łez [smutku] chwaląc Ich wspaniałość. Wiara twoim wiosłem oraz sterem. Jeśli niewiara toczy twoje ciało i umysł, zawróć." Cóż, tekst był chyba dość jasny i wyraźnie zaznaczał, że do przebycia zbiornika potrzebne są zdobyte przed chwilą kamienie oraz kula tego światła. Kaili ciężko było opisać, jaka była w dotyku. Coś jakby zanurzenie ręki w ciepłym i bardzo, bardzo lekkim płynie. Natomiast Yaag dogłębniej poznał jej naturę dzięki Trójkątowi Poznania (*2). Wydawała się być skupioną energią magiczną, czymś w rodzaju uwidocznionego, pozostawionego w zawieszeniu zaklęcia. Wyraźnie brakowało czegoś, aby przywrócić je do działania. Można przypuszczać, że po jego uruchomieniu zyskacie dostęp do jakiegoś środka transportu lub drogi na drugi brzeg. Jedyną rzeczą, która zdawała się tu mieć jakiś bezpośredni związek z zaklęciem, była latarnia, w którą Kaila właśnie wsadziła swój diament. Nie stało się nic widocznego, ale znajdowały się w niej jeszcze trzy puste miejsca. Z braku lepszych opcji reszta drużyny umieściła w nich resztę klejnotów. Rozległ się po tym krótki, zgrzytliwy dźwięk, w kamieniach zatańczyły jakby małe ogniki, a latarnia została uwolniona z podestu. Kula światła delikatnie spłynęła na nią i na moment rozbłysła znacznie jaśniej. Nienaturalnie spokojna woda wzburzyła się. Niewielka łódź zaczęła się wynurzać obok podestu. Najpierw dziób, a za nim reszta. Wyglądała na solidną i wykonaną z drewna o barwie popiołu, ale nie było w niej wioseł, steru, ani niczego w tym stylu. Na jej dziobie znajdował się natomiast specjalny uchwyt, tak jakby dało się tam coś wsadzić lub zawiesić. Co ciekawe łodź nie była też mokra, ani nawet wilgotna. Unosiła się tylko nieruchomo na znów spokojnej wodzie, jakby na was czekając. Nie wiedzieć czemu poczuliście się nieco nieswojo. Ciemność jakby zgęstniała, tym bardziej, że po napełnieniu latarni krąg światła znacznie zmalał. Było też bardzo cicho. Aristo miał dodatkowe powody do niepokoju po tym, jak nachylił się nad krawędzią pomostu. W wodzie nie zobaczył swojego odbicia i nie mógł się nawet zdobyć na myśl o zanurzeniu w niej choćby palca, jakby jego umysł odruchowo się jej bał. W tych głębinach było coś... strasznego. Martwego.

------------------------

*1 - czytanie tekstów na +6 oczywiście starczyło

*2 - +5 na błękitną magię, sukces

Przy tłumaczeniu słowa w nawiasie kwadratowym to oczywiście wyrazy, które mogą mieć również inne, podobne znaczenie, tak dla większego autentyzmu ;] I wybaczcie, że lekko wami zmanipulowałem np. przy oddawaniu kamieni, ale chciałem pchnąć akcję nieco do przodu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No cóż... - odezwałam się po kilku chwilach milczenia. - Zgaduję, że mamy zawiesić tę latarnię na dziobie łodzi i popłynąć. Czy któryś z was oddaje cześć Pani Ciemności? Bo ja na pewno nie, z oczywistych powodów. Moglibyśmy nie liczyć się z tym i po prostu wskoczyć wszyscy do tej łodzi, licząc na najlepsze, ale szczerze mówiąc wydaje mi się, że to niezbyt dobry pomysł. W każdym razie przepłynięcie wpław zdecydowanie odpada.

Nie wiem dlaczego, ale nie mogę pozbyć się wrażenia, że coś jest nie tak. Może to głęboka cisza, może to gęstniejąca ciemność, a może ta nienaturalna woda, ale od tej chwili lepiej rozważnie stawiać kroki. Normalnie nie jestem zwolenniczką przesadnej ostrożności, ale jeśli Laelciel był tak potężny, jak mówią, to pewnie zostawił na straży swojego grobowca coś silniejszego od ożywionych zbroi czy zniewolonego Espera. Coś, z czym w obecnej chwili nie raczej nie będę potrafiła sobie poradzić.

-----------------------------------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odgoniłem nieprzyjemne uczucie potrząśnięciem głowy i zmrużyłem oczy. Tylko tego brakowało. Wahanie.

- Jak tam sobie chcesz. Choćbym miał wiosłować mieczem, nie będę siedział w miejscu.

Skoczyłem na łódź.

- Jeśli ktoś jeszcze ma jakieś obawy, może zostać na brzegu. Wątpliwościami niczego ani nikogo nie załatwicie.

Nie byłem pewien co do wiarygodności tekstu, ale w końcu błogosławieństwo sług Pani Ciemności już otrzymaliśmy. Co do samej tajemniczej Pani, w jej istnienie nie wątpiłem, o nie.

Sięgnąłem po latarnię.

____

FP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Pięknie, jeśli wierzyć temu tekstowi łódź może dosłownie eksplodować jeśli Kaila lub ja się do niej zbliżymy choć na centymetr..... choć z drugiej strony nic się nie stało kiedy Kaila obmacała lewitujący orb, więc zgaduję że tekst to raczej zagadka a nie dosłowny przekaz. W każdym wypadku....''

-.....niema co tracić czasu! - powiedział Yaag wskakując do łodzi wraz z Boco.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mało mnie obchodzą mistyczne bzdury, więc bez marudzenia wszedłem do łodzi. Kto jak kto, ale bogowie na pewno w nosie mają to, co dzieje się w jakiejś starej, zatęchłej krypcie i żadnej ingerencji sił wyższych tu się nie spodziewam. Cokolwiek może nam się tu przydarzyć będzie zapewne natury czysto przyziemnej. Magicznej, bądź niemagicznej. Otaczająca nas 'woda' zdecydowanie należała do tych magicznych. Wzdrygnąłem się na samą myśl o zanurzeniu się w niej. Cokolwiek nas tu czekało, na razie sytuacja nie wymagała moich umiejętności.

---------------------

FP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszyscy moi towarzysze zdecydowali się wejść do łodzi. Wzdycham i dołączam do nich, w końcu nie będę tu sterczeć sama. Mam tylko nadzieję, że cokolwiek na nas czeka, jest to coś namacalnego, z czym można sobie poradzić. W przeciwnym razie będziemy mieli kłopoty.

- Jak chcecie. - powiedziałam zrezygnowana. - Jak komuś coś się stanie, to przynajmniej będę miała na kim eksperymentować. - Dodatkowa motywacja im nie zaszkodzi.

----------------------------------------------------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Grupa wskoczyła do łodzi i zawiesiła latarnię na dziobie. Przez moment na powierzchni kadłuba rozbłysły rzędy niewidocznych normalnie run, po czym znowu zgasły, a latarnia ukierunkowała większość swojego blasku w jedno miejsce. Cienki promień światła wystrzeliwał z niej i ginął gdzieś daleko, hen w ciemnościach. Nie mieliście czasu na żadne wątpliwości, bo wasz środek transportu drgnął raz i ruszył z miejsca spokojnym tempem. Mogło się wręcz wydawać, że ktoś chwycił za koniec promienia jak za linę i ciągnie was ku sobie. Nie było jednak czuć żadnych szarpnięć, łódź utrzymywała stałą prędkość. Pomost w końcu zniknął wam z oczu połknięty przez mrok i nagle zdało się wam, że stanęliście w miejscu. Żadnych punktów odniesienia, tylko idealnie nieruchoma tafla ciemnej wody, której nie marszczyła nawet łódź płynąca ciągle tak samo. Ogarniał was też coraz większy niepokój. Coś się na was patrzyło. Może spod wody, może z góry, może tuż spoza zasięgu widzenia. Wszelkie dźwięki - szelesty szat Kaili, stukanie pazurów Boko, zgrzytanie zbroi Zetza - zdawały się być bardzo przytłumione, jakby cisza napierała na wszystko niczym gruba wata. Nagle chocobo przerwał ją przeraźliwym skrzeczeniem i zamachami szczątkowych skrzydeł. Wszyscy spojrzeliście w jeden punkt za lewą burtą poderwani hałasem. Dopiero po chwili zorientowaliście się, na co patrzycie. Postać unosiła się może centymetr nad wodą. Była czarna i humanoidalna, groteskowo wydłużona, bez żadnych znaków szczególnych. Po prawdzie ciężko było skupić na niej wzrok i jakiekolwiek wyłapać. Zaczęła sunąć ku wam powoli, nie wydając nawet szmeru. Zaczęliście się gotować do walki, kiedy obok postaci woda zaczęła się wybrzuszać. Wyglądało to tak, jakby człowiek wynurzał się na powierzchnię nie przerywając tafli. Wodna błona przylegała ciasno do postaci, opięła ją i nadała kształt. Można się było zastanawiać, czy nie macie przypadkiem do czynienia z czymś w rodzaju pęcherza napełnionego bogowie wie czym. Nie było jednak czasu na rozmyślania, Boko skrzeknął jeszcze raz i zwrócił tym waszą uwagę na kolejnego wroga, tym razem za prawą burtą. Przybywało ich, mogliście naliczyć już ponad dziesięciu, ale łódź ciągle płynęła.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszej chwili zerwałem się na równe nogi w chybotliwej łodzi mierząc coś wzrokiem, ale gdy pojawiła się kolejna istota, po czym kolejne, przypomniał mi się tekst z piedestału i z niemal słyszalnym kliknięciem ostatniego elementu układanka przybrała kształt rozwiązania.

Miałem nadzieję, że właściwego.

- "Przebądź morze smutku chwaląc Ich wspaniałość. Wiara twoim wiosłem oraz sterem." - przypomniałem głosem dziwnie brzmiącym w tej przestrzeni. - Nie wolno... - jak by to ująć? - ...zwątpić... stracić siłę woli...

Wiedziałem, o co chodzi, ale właściwe słowo chowało się na czubku języka. Sądziłem, że to tylko straszydła i że prawdziwym problemem nie jest walka na tej łódce, a...

Potrząsnąłem głową ze zniecierpliwieniem.

____

FP: 3

Inteligencja pracuje nad znalezieniem wyjścia i ubraniem go w słowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,{Jeśli serce twe i myśli oddane są Pani, z błogosławieństwem Jej sług chwyć światło i przebądź morze łez chwaląc Ich wspaniałość. Wiara twoim wiosłem oraz sterem. Jeśli niewiara toczy twoje ciało i umysł, zawróć}.......chyba wiem o co w tym chodzi"

-Pamiętacie ten tekst na piedestale? Jeśli się nie mylę....... wychodzi z niego na to że tych tutaj raczej nie należy atakować. Po prostu zaufajmy ,,sługom pani'' i tak ja powiedział Zetz, nie wątpmy w nasz cel......- Powiedział po cichu Yaag do reszty towarzyszy po czym zaczął uspokajać Boco.

----------------

FP:5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Błędne rozumowanie. - odpowiedziałam na teorię Yaaga. - "Słudzy Pani" to Aeony. "Ich błogosławieństwo" to kamienie szlachetne, które wzięliśmy i użyliśmy do uzyskania latarni. To chodzi o wiarę, a raczej o jej brak we mnie. Nawet jeśli któryś z was zmusi mnie do wymówienia modlitwy, to nie ma mowy, by nie zabrzmiała ona jak kpina i szyderstwo. To tylko bardziej pogorszyłoby sprawę.

Spodziewałam się, że do tego dojdzie. Może jednak lepiej było zostać na pomoście? Nieważne, za późno na żale. Musimy się bronić. Odmówiłam bogom posłuszeństwa już tyle razy, że kolejny nie zaszkodzi.

Rażę wodę Terapią Wstrząsową. Powinno porazić kilku naraz, a jeśli nie zadziała, to po prostu poczekam, aż się zbliżą i zaatakuję kosturem. Innych opcji nie ma, w każdym razie nie widzę żadnej żywej tkanki, którą mogłabym zwrócić przeciwko nim.

-----------------------------------

PP: 3

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czego oni ode mnie oczekują? Że po latach życia w rynsztoku zdany tylko na siebie i dorobieniu się wszystkiego tylko za pomocą mych własnych czynów nagle padnę na kolana i zacznę bić pokłony bogini? Hah. Jeśli o wiarę chodzi, to oczywiście że w bogów wierzę. Ale wyznawanie któregokolwiek z nich jest mi zupełnie obce i nie sądzę, żebym był w stanie nagle się nawrócić. I nie chcę tego robić. Jeszcze wiedźma zaczęła czynić swą magię.

Chwyciłem łuk i naciągnąłem strzałę na cięciwę. Po chwili namysłu doszedłem do wniosku że moje strzały pewnie wiele tu nie wskórają, toteż pozostając w pozie strzeleckiej mierzyłem odległość do poszczególnych kształtów wynurzających się z wody oceniając który jest najbliżej. Strzelę jeśli poczuję że jesteśmy w jakiś sposób realnie zagrożeni.

Wciąż nie sądziłem jednak, żeby jakiekolwiek bóstwo było zainteresowane naszymi poczynaniami. Podejrzewałem za to, że znaczenie słów może być ściślej związane z kamieniami, które zabraliśmy. Tylko jak?

-------------

Wiedza o magii na wyszukanie głębszego powiązania kamyków z odszyfrowanym tekstem (poza tym, że są 'błogosławieństwem').

FP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwne stworzenia zbliżały się do łodzi, a Zetz uświadomił sobie, że walka najwyraźniej jest nieunikniona (*1). Całą ta przeprawa musi być czymś w rodzaju testu wiary. Jeśli jesteś gorliwym wyznawcą i zmówisz modlitwę, stwory cię nie tkną, może nawet się nie pojawią. Mieliście jednak na pokładzie kogoś, kto samą swoją obecnością pluł bogom w twarz. Wojownik zmierzył szybkim spojrzeniem Kailę, jej strój pokryty dziwnymi runami, kostur z nieznaną czaszką, nieludzkie oczy. Nawet jeśli wy padniecie teraz na kolana i zaczniecie odśpiewywać pieśni pochwalne do Pani, to jej nic nie uratuje. Sama zainteresowana najwyraźniej zdała sobie z tego doskonale sprawę, bo zaraz poraziła elektrycznością dwójkę stworów. Ich "skóra" pękła uwalniając chmurę ciemnej substancji, która natychmiast zniknęła gdzieś w głębinach (*2). Natomiast strzała Aristo przeleciała tuż obok jednego z nich (*3). Trochę trudno było celować w coś, na co z jakiegoś powodu ciężko się patrzy. W końcu stworzenia zbliżyły się do burt i sięgnęły po Yaga, który stał najbliżej, starając się uspokoić Boco. Ciemna, długa i śliska ręka minęła go jednak, kiedy wywinął się zwinnie i od razu kontratakował kosturem, załatwiając dwóch najbliższych wrogów (*4). Walka rozpoczęła się na dobre, ale na szczęście wróg umierał jak wszystko inne.

-----------------------------

*1 - +5 na inteligencję oczywiście starczyło, aby dojść do poprawnych wniosków

*2 - załatwione dwa na raz

*3 - kombinacja pechowego rzutu boromira i szczęśliwego mooka daje w efekcie +1 w obronie

*4 - +2 na obronę, na atak +3

Po pierwsze dopisz sobie Cruadin jeden dodatkowy FP za to, że aspekt "Szary Mag" wpędził ciebie i drużynę w kłopoty. Po drugie jak widać to wrogowie idący w ilość, nie jakość, więc każdą grupkę traktuję jak jedną istotę, a zabraną kratkę jak jednego zabitego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te stwory okazały się bardziej delikatne niż sądziłam. W sumie nic dziwnego, w końcu ich "skóra" to zwykła woda. Ta ciemna materia w środku stanowi problem. Nie mam pojęcia, co to jest i bardzo chciałabym wziąć próbki, ale to nie czas i miejsce na takie rzeczy. Nasi wrogowie może i są delikatni, ale jest ich dużo i atakują ze wszystkich stron, a na łodzi nie ma wiele miejsca do manewru.

Ponownie rażę prądem tę samą grupkę, co poprzednio. Jeśli są zbyt blisko, to atakuję kosturem. Ciekawe, co by się stało, jeśli jeden z nich by dotknął któregoś z nas? Jeśli to się stanie, będę musiała pamiętać, by wypytać poszkodowanego.

-------------------------------------

PP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Westchnąłem niedosłyszalnie i krzywo uśmiechnąłem się pod chustš. Wymachiwanie mieczem w łódce może być kłopotliwe, ale moja zwinność i moje doświadczenie w siekaniu powinno mi pozwolić utrzymanie łódki dnem do dołu i z pasażerami w środku*... O ile w ogóle można takie coś wywrócić.

Miecz trzymałem wysoko, trzymajšc rękojeść jedną ręką i podpierając ostrze gdzieś w połowie drugą. Unikałem szerokich wymachów, aby nie ściąć przypadkiem któregoś z moich, hm, podopiecznych. Od czasu do czasu wykonywałem jednak szybki sztych zakończony błyskawicznymi ruchami na boki**, aby pozbyć się ciaśniej skupionych napastników.

____

FP: 4

*zwinność i/lub walka bronią

**Multicięcie

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walka była nieunikniona, więc przyklękując zacząłem szyć z łuku w nadpływające kształty. Ciężko było mi skoncentrować wzrok na celach, lecz nie były one szczególnie szybkie. Powinienem dać radę trafiać jeśli będę strzelał na wyczucie, nie mierząc długo. Wojownik zajął się już tymi, co podchodzą blisko nas, więc ja obiorę na cel te stojące z tyłu i będę miał na oku nasze flanki.

---------------

FP: 4

Strzelectwo

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,No i szlag by to, ZNOWU musieli się jak idioci rzucić na przeciwnika i teraz trzeba z nimi walczyć. Czy naprawdę tak trudno posiedzieć 5 minut w spokoju? Ehhhhhh.'' Yaag przeskanował najbliższego z nich Trójkątem Poznania, po czym przyjął postawę do walki obejmując wzrokiem skrawek wody którego nie pilnowali inni.

---------------

FP:5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Walka rozpoczęła się na dobre. Zetz pierwszym idealnie wymierzonym zamachem ściął kilku niezdarnie atakujących wrogów jak zboże, zostawiając po nich tylko szybko ulatniającą się czarną chmurę (*1). Z drugiej strony łodzi Yaag elegancko wybronił się przed kilkoma następnymi ustawiając ich dokładnie tak, jak chciał, ale niestety, ostatecznie tylko jeden został przebity kosturem, reszta odpłynęła na boki (*2). Udało mu się jednak złożyć szybki Trójkąt Poznania i przeskanować jednego z wrogów (*3). Wyglądało na to, że są czymś w rodzaju magicznych konstruktów albo... żywiołaków? Ich "ciało" składało się głównie ze skondensowanej energii magicznej i emocji. Woda wydawała się być częściowo magiczna, wyraźnie ukierunkowana ku magii czarnej i służąca głównie jako nadający kształt pojemnik. Jej brutalne przerwanie starczy, aby magia wróciła do źródła, gdzie pewnie po krótkim czasie reformuje się i wraca. Oznacza to, że musicie szybko się stąd wydostać, ponieważ wrogowie nie przestaną nadpływać. Yaag przerwał skanowanie i podzielił się zdobytymi wiadomościami z resztą, akurat kiedy Kaila kolejnym rzuconym zaklęciem zmiotła następną grupę wrogów (*4). Niestety, wystawiła się tym na atak i zaraz z dwóch stron dopadły ją stwory. Chwyciły ją za barki i ręce w lepkim, zimnym uścisku, ciągle bez żadnego dźwięku. W zasadzie to nawet nie bolało. Kaila poczuła tylko przeraźliwą, bezdenną rozpacz, jakby ktoś siłą wciskał jej smutek przez gardło i kazał popijać piołunem. Przeszyły ją dreszcze i mimowolnie zaczęła płakać. Na ratunek przybyli jej Aristo i Zetz, którzy zaraz zabili dwa widma i odgonili resztę (*6). Uwolniona magini zachwiała się, ale utrzymała równowagę, ciągle nieco roztrzęsiona. Nie miała czasu na odpoczynek. Wrogowie ciągle przybywali, a z wody zaczęli wyłaniać się nowi, zapewne ci sami, których jeszcze niedawno rozgromiliście. Razem z nimi pojawiła się jednak nadzieja. Z ciemności zaczęła się wyłaniać sztuczna, wyciosana z kamienia wyspa w kształcie koła. Na wyrastającym z niej pomoście widniał niewielki kryształ, z którym łączył się prowadzący was strumień światła. Środek wyspy zajęty był natomiast przez podwyższenie i unoszący się pół metra nad nim wysoki kamienny obelisk, pokryty runami. Łódź była już właściwie u celu.

------------------------

*1 - bardzo dobry rzut, od razu padła cała pierwsza grupa

*2 - obrona tak dobra, że starczyło na aspekt tymczasowy, z drugiej strony atak z jego użyciem starczył tylko na pierwszą kratkę

*3 - +5 na niebieską magię starczyło

*4 - bardzo dobry rzut, pada cała jedna grupa i jeden z następnej

*5 - jak pech to pech... -4 na kościach, mooki zaatakowały z przewagą +6, leci pierwsza konsekwencja

*6 - mookom odpowiednio poleciała 4 i 5 kratka

Możecie przyjąć, że właśnie przybiliście do brzegu i stoicie przed ostatnią przeszkodą ;] Aha, konsekwencja zostaje również po walce, ale pierwszą da się relatywnie łatwo zaleczyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Yaag choć raz się na coś przydał i powiedział, czym są atakujące nas stwory. Konstrukty z emocji i magii? O takich zaklęciach jeszcze nie słyszałam. Tym bardziej chciałabym dokładniej zbadać jednego z nich. No i wciąż się zastanawiam, co by się stało, gdyby któryś z nich kogoś dotknął?

Odpowiedź na to pytanie poczułam na własnej skórze i teraz stałam, próbując otrzeć łzy i powstrzymać drżenie własnego ciała. Dostałam co chciałam. To było okropne. Prawie jakbym tonęła, tyle że zamiast wody dławiłam się rozpaczą. Piołunem, który wnikał w każdy zakamarek mojej osoby, chcąc go zapchać, zdusić... Zmieniłam zdanie, nie chcę mieć z tymi widmami nic wspólnego. Cholera, będę musiała wziąć coś na uspokojenie.

- Dziękuję. - powiedziałam cicho. Bądź co bądź, uratowali mi życie. Sama bym się nie wyrwała z tego uścisku. Nie chcę wiedzieć, co by się stało, gdyby te stwory przytrzymały mnie dłużej. No, tak w sumie to chcę wiedzieć, ale zdecydowanie nie na swoim przykładzie.

Kiedy tylko łódź przybiła do brzegu, wyskoczyłam z niej i chwiejnym ciągle krokiem podążyłam w stronę obelisku.* I niech mi tylko ktoś spróbuje stanąć na drodze...**

-----------------------------------------------------------------

PP: 4

*Wiedza Tajemna na odczytanie run/zbadanie obelisku.

**I znów Terapia Wstrząsowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cel był w zasięgu wzroku - ucieszyłem się nawet, bo takie koszenie nieżywych i w gruncie rzeczy nieszkodliwych (żywiołaki rozpaczy? Ha!) wrogów było ani trudne ani ciekawe. Tymczasem wymierzyłem kopniak najbliższemu niemilcowi*, po czym wyprowadziłem szerokie cięcie po jednej stronie łódeczki**.

____

FP: 3

*zwinność/siła?

**walka wręcz

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

,,Ląd, nareszcie! Dobra, trzeba się przygotować do wyskoku z łódki, nie mogę jednak stracić z oczu przeciwników bo mogą mnie zaskoczyć w najmniej odpowiednim momencie. Boco jak widzę też już gotowy do wyskoku, dobrze. Reszta, nie wiem i coraz mniej mnie to obchodzi, przez nich ta wyprawa robi się tylko bardziej skomplikowana niż powinna być. Eh, zupełnie wtedy jak wysłali mnie z bandą rekrutów by pozbyć się Berserkera, gdyby mnie tam nie było........''

-------------------------

FP: 5

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja wyglądała coraz gorzej. Wiedźma dostała się w łapska tych stworów i tylko szybka reakcja moja i wielkoluda uratowały ją od niechybnie nieprzyjemnego losu. Jednak nawet mimo naszej interwencji zdawała się być roztrzęsiona. Kiedy zbliżyliśmy się do lądu nadzieja na pomyślne przetrwanie tej pułapki zaczęła być coraz jaśniejsza. Gdy tylko dotarliśmy do celu przeskoczyłem przez burtę by twardo wylądować na niechybotliwym podłożu. Mogłem wreszcie w pełni skoncentrować się na strzelaniu, kiedy magiczka której najwyraźniej przeszło wzięła się za oględziny przejścia dalej.

----------------

FP: 4

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...