Skocz do zawartości

schmittu1234

Forumowicze
  • Zawartość

    101
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez schmittu1234

  1. schmittu1234
    Może wielu już wyskakiwało z takim tematem, ale muszę wylać z siebie pogląd na tę (wg. mnie żałosną) sprawę. Rozumiem, iż ludzie mają prawo do grania w co tylko im się podoba i moje przytupnięcie nogą nie pozbawi ich frajdy. Ale niech ktoś mi wytłumaczy: dlaczego jedną z najlepiej sprzedawanych gier, jest nudna symulacja normalnego życia?
    Ludzie... wystarczy czasem wyjść na miasto, spotkać się z kumplami, pójść na colę ( napój proszę sobie wybrać wg. upodobania ) i rozerwać się na jakiejś imprezie.
    Co zabawnego widzicie w schemacie:

    Co dziesięć minut wyprowadzamy Sima do toalety Co pięć minut dajemy mu jeść Co 30 minut ogarniamy burdel jaki utworzył nam się w domu Co jakiś czas robimy nim wypad na miasto W razie potrzeby go kąpiemy Albo nie kąpiemy go wcale, bo co nas do cholery obchodzi, jak pachnie w wirtualnym świecie et cetera... Przyznaję, iż jestem anty-fanem rozrywki, za którą trzeba bulić, by przeżywać to, co ma się na co dzień. Beznadzieja na kółkach.
    Raz w życiu u kumpla zasiadłem do tej gry i puknąłem (go) po główce, ale nic mi do tego jak chce się bawić.
    Dostanę za moment zjazd, za to co napiszę , ale Simsy wciągają do gry tylko ludzi, którzy mają życie bardziej szare, od papieru toaletowego w ruskiej łazience ( w sumie nie wiem czy tam w ogóle mają papier. Strzelałem ).

  2. schmittu1234
    Zacznę od tego, że jestem wielkim fanem Comy, stąd tekst będzie mocno subiektywnym odczuciem.
    Czy może ktoś mi wyjaśnić, skąd biorą się ludzie, masowo czepiający się Roguca i reszty? Nawet powstają grupy na forach o nazwie "anty-coma". Czy to tak źle, iż polski band wymiata na swoim podwórku?
    Jeden argument jest zupełnie dla mnie niezrozumiały. Ludzie czepiają się, że Piotr Rogucki pisze teksty wyciągnięte z d u p y kapelusza. Przyznaję - sam często nie wiedziałem na początku o czym jest dany utwór, ale po kilku przesłuchaniach można wyrobić własną opinię odnośnie przekazu.
    Rozumiem, że część ludzi kocha teksty w stylu "Będę brał cię... w aucie" bo nie trzeba zbytnio główkować co autor miał na myśli. Jednak czepianie się fragmentów w stylu "Na ulicy wrzeszczą psy, herbata wzniosła krzyk - u sąsiada" to trochę żenada.
    To nie jest żaden tekst broniący Comy, chciałbym tylko, aby ktoś mi wytłumaczył dlaczego, co, jak i czym łódzka grupa zasłużyła sobie na takie traktowanie.
    A najśmieszniejsze na koniec, znalezione bodajże w portalu interia:
    "Coma wszystko zżyna od Kazika". Czy potrzebny jest do tego komentarz?
    Z drugiej jednak strony, może chodzi o system wartości? Dla mnie na przykład śmieszny jest przemysł pop, chodzi przede wszystkim o Biebera, One Direction, czy inne "Minaże". Jednakże nigdy nie powiedziałbym komukolwiek: "Stary, nie słuchaj tego, to jest jeden, wielki crap".
    Więc życie daje mi po prostu lekcję tego, jak czują się fani zespołów/wokalistów, na których ktoś ciągle najeżdża. ;_;
  3. schmittu1234
    Ostrzegam, iż często będę opisywał sprawy, dla większości wydające się pewnie śmiesznymi i błahymi. To jest jeden z tych tematów.
    Jako zwykły szaraczek często robię małe zakupy w Biedzie*. Ostatnio zostałem zszokowany! Kasjerka nie miała jak wydać reszty, więc cierpliwe czekałem na kultowe "mogę być winna grosika?".
    Ku mojemu zdziwieniu usłyszałem tylko ostentacyjne "do widzenia, zapraszamy ponownie...". Ton był tak zachęcający, iż tuż po wyjściu ze sklepu myślałem o odwiedzeniu go jeszcze raz, od tak - z czystej ekscytacji.


    Do jasnych pierunów Zeusa! Czy tak trudno poinformować, że sytuacja nie pozwala na wydanie nam kasy? Jestem człowiekiem sympatycznym, łagodnym i skromnym, dlatego zawsze w takich chwilach odpowiadam z uśmiechem "w porząsiu" (no, może z tym uśmiechem lekka przesada). Próbowałem postawić się na miejscu Pani Kasjereczki... ale nie doszedłem do niczego nowego, przecież unikanie tematu zaległej kasy jest tak samo dziwne, jak unikanie wyjąkania tej słynnej grosikowej frazy. Jest jeszcze możliwość, że machnęła się przy liczeniu, prawda? Otóż nie! Zdarzyło mi się to już parę razy z rzędu, także może to zwykła, niechlubna polityka mini-marketu. W końcu jeśli 10 mln. ludzi nie dostanie swego pieniążka to wiadomo:
    "Grosz do grosza, a będzie..." - w tym przypadku wściekłość klientów.



    Następna sprawa to rozmieszczanie towarów na półkach. Ja doskonale rozumiem, że od czasu do czasu zdarzy się małe przemeblowanko, ale w Biedronie odbywa się to zbyt często. Często się spieszę, wbiegam niczym Bolt, pięknie ścinając wiraże, by w biegu złapać swoją pałeczkę (to taka przenośnia, ludzie...) w postaci chipsów, następnie przyśpieszam na ostatnich metrach, aby uchwycić colę (wiecie dlaczego tania, biedronkowa cola jest dobra? bo jest dobra i tania!) i śmiiigam do kasy, zazwyczaj stojąc w ogromnej kolejce - to kolejny powód do irytacji.



    Ostatnio jednak zakupy przypominają bieg na orientację. Sklep powinien funkcjonować jak system operacyjny - przejrzysty interfejs, szybkie wyszukiwanie plików, et cetera. Lecz przez ten cholerny update zawsze czuję się, jakbym wszedł do nowego pomieszczenia.



    No, ponarzekałem sobie. Biedronka ogółem jest spoko, jednak potrafi mocno dać człowiekowi w kość.

    * Widocznie nie dysponuję takim szmalem, jak niektóre szychy, które zakupy robią tylko w osiedlowych sklepach.
    ______________________________________________________________________
    Serdecznie zapraszam do odwiedzania bloga
    http://dzien-noc.blogspot.com/
    Na którym będę opisywał wszelkie sprawy codziennego życia
  4. schmittu1234
    Dobrze bawiłem się przy pisaniu części pierwszej... a więc postanowiłem wykorzystać twórczo wolny czas. Zapraszam do lektury. W gruncie rzeczy nie chciałem nikogo obrazić. Chciałem jedynie wykazać głupotę niektórych jednostek
    Wybieram numer do kolegi. Jest 4 nad ranem, a przysiągłbym, że na grę w Tibię zgadaliśmy się o 3 w nocy.
    W sumie żadna strata. Godzinę siedziałem na losowo wybranym serwisie internetowym i pod każdym nowym newsem, tradycyjnie zostawiałem złote myśli w stylu "lubię placki" lub "daj kamienia". Szczególnie spodobał mi się news o alkoholowych problemach nastolatek. Pod newsem podana była prośba o pozostawianie sensownych komentarzy więc musiałem napisać: "gdypy papcia miała fonsy to py grała w menczesterze". Jestem z tego dumny.
    W końcu koleżka podnosi słuchawkę ( właściwie cały telefon... bo komórkowy... mniejsza z tym).
    Podnosi i z oburzeniem w głosie krzyczy:- CZEMU MNIE BUDZISZ!!! WIESZ KTÓRA GODZINA!!! JUŻ DAWNO PO WIECZORYNCE!
    Wiem, że postąpiłem niesłusznie i bardzo mnie to cieszy. Odpowiadam, że umówiliśmy się na Tibię, a on mi na to:
    - No tak. Dzięki stary. Jestem twoim dłużnikiem.
    Po sześciu godzinach gry podchodzi do mnie mama. Coś tam pulta o prysznic i cały czas się ciska o bałagan w pokoju. Jeśli mi w tym syfie dobrze, to nie będę go sprzątał - logika. Jeszcze zgubię moje ukochane pisma "Przyjaciółka" i "Naj".
    Nie po to kolekcjonowałem to za kieszonkowe, aby teraz wypierniczyć z połową papierków mój dobytek.
    Mama wychodzi do swojego pokoju mrucząc coś o tym, że gdyby tata jednak trafił na patelnię to byłbym naleśnikiem i trzaska drzwiami.
    Czas na śniadanko. Kładę parówki i ciepłe mleko na monitorze, bo łatwiej mi sięgać i sprawdzam czy ktoś odpisał na moje prowokacje. Aaaa jest!
    "Pawiany wchodzą na ściany, a byłem pierfszy!"
    "pfff" ( myślę sobie po cichu, w ogóle można myśleć po głośnu?), marny z niego prowokator. Wiem, że jestem bezpieczny na tym serwisie więc wcinam śniadanko.
    Pora na CSa. Gramy na The Dust i siedzimy na team speaku. Nagle ekran robi się biały więc drę się: " MLEKOOOO, FRAG, MLEEEEKOOO MAAAAAM" i admin mnie wyrzuca. Za co? Za to, że dostałem błyskowym.
    Widzę, że efekty flesza dalej się utrzymują, aż nagle olśnienie! Zauważyłem, że po prostu kubek z mlekiem się przewrócił i nachodzi mnie refleksja: " Ha! Jednak jakiś burak wywalił mnie niesłusznie! To rili było mleko!".
    Troszkę pobiegałem po planszy Aztec ( nie wiem czemu biedni ludzie mówią "mapa", a nie "plansza" pfff) i dzwonię do losowo wybranego znajomego:
    - Halo?
    - Hej Tomek tu Mariusz! Zabiłem czterech typa i zginąłem tylko cztery razy! Fajnie nie?
    - Tia? A ja wziąłem prysznic. Fajnie nie? Spi***alaj!
    Ludzie są niemili. Chcemy się z nimi podzielić szczęściem a oni nam sypią piaskiem w uszy.
    Postanowiłem odetchnąć świeżym powietrzem, dlatego uchyliłem troszkę okno. Po chwili jednak je zamknąłem bo zleciało się sporo much. Z ciekawością spostrzegłem, że najbardziej przyciągają je resztki jedzenia zza łóżka. Hmmm...
    Podłączam neostradę 96kb/s i nagle wpadam w szał! Nie udało się połączyć! Niby standard, ale mocno się zirytowałem i wywaliłem monitor przez ono, który od razu zaczęły lizać koty (zbawienne działanie mleka).
    Mama nie kupi mi nowego. Co ja teraz zrobię
    Wiem! Zadzwonię do "Rejdio Ma Ryja" i może wygram jakieś fajne nagrody. Często do nich dzwonię, ale nigdy nic nie dostałem. Jednak pomysł okazuje się nietrafiony. Nie mam kasy na koncie.
    No cóż. Musiałem ukraść tacie laptopa. Trzy godziny zajęło mi szukanie myszki, a okazało się że po prawej stronie klawy znajduje się mata do macania. JAK SIĘ JEJ DOTKNIE KURSOR SIĘ PRZESUWA!!!! Czaaaad! :O Niestety moi przyjaciele mi nigdy w to nie uwierzą, ale ważne, że ja to widziałem.
    Wchodzę na enkej i widzę, że zebrałem 8907546899 znajomych. Gadałem z czterema, ale dobrze, że obce osoby mnie lubią. Znaczy - jestem popularny. Napisałbym o tym na blogu, ale na każdym dostaję bana, już po zamieszczeniu mojego zdjęcia. Niefajnie
    W końcu znów wraca mama. Kiedy powiedziałem że nie chcę jej pseudokolacji popłakała się i rzuciła we mnie patelnią.
    Jajecznica spadła na klawiaturę, ale nic to! I tak pomiędzy klawiszami znajdują się bardziej egzotyczne dania. Chyba nawet ślimaki sprzed roku się zachowały - to dobrze - będę miał co zjeść na śniadanie.
    Kładę się spać o 19:30 aby wstać po północy. Obejrzałem Listonosza Pat'a i mam świadomość, że też chcę być tak zaje**sty jak on.
    Nie wyłączam światła, bo boję się.
    Boję się ciemności.
    Oraz dody, sygnalizującej, iż telekomunikacyjny internet nie śpi.
  5. schmittu1234
    Nie wyobrażam sobie gry w jakikolwiek multiplay'owy shooter bez System Of A Down. Nie ma to jak seryjka z karabinu, przy akompaniamencie tak dobrej muzy.
    Ostatnio, gdy na mapie "Favela" bawiłem się Predatorem, po wcześniejszym wyeliminowaniu 5 rywali,
    jakże zacieszyłem michę, gdy właśnie na odtwarzaczu wskoczył mi utwór "Boom"... takie momenty są bezcenne.
    System jest moim ulubionym zespołem. Cholerna szkoda, że się chwilowo rozpadli (cały czas powtarzam sobie to "chwilowo"), ale muszę przyznać, że solowa działalność Tankiana oraz współpraca Darona z Johnem (Scars On Broadway) wcale nie jest bezsensowna. Ci panowie osobno także potrafią zmącić dobre brzmienia.
    Na serio polecam ten band do gierki sieciowej.
    Na koniec takie pytanko... jakich wg. Was zespołów warto słuchać podczas rozpierduchy na multiplayer game???
    Czy może lepiej grać bez muzy?
  6. schmittu1234
    Tak to już bywa. Niedawno zamówiłem sobie w pre-orderze PES 2010 i zadowolony w dniu premiery już cieszyłem się najnowszą kopaną od KONAMI.
    Jednakże miałem problemy z pudełkiem. Dostałem wielkie pudło, a w środku fakturę wystawioną na obcą osobę. Jak się okazało firma spakowała grę pod tekturową ściankę i radośnie ,po moim uprzednim zwróceniu jej uwagi, poinformowała mnie o tym szczególe.
    Dziś jednak jestem wpieniony tak, iż strach się bać, co się stanie z gościem, który przywiezie mi w końcu MW2...
    Otóż zamówiłem grę w tym samym serwisie i z wielką niecierpliwością czekałem, aż tradycyjnie Upierdliwi Paczkowi Supermani przywiozą mi prawdopodobnie FPS'a roku do domku w dniu premiery.
    Zmęczony wróciłem na jamę około 18:00 i... SUPRISE!!! Przesyłki jak nie było tak nie ma. Zaś na systemie śledzenia jUPieS widnieje napis "Doręczanie - Wałbrzych. Godzina 7:32". Mieszkam w Jeleniej Górze więc 10 godzin w zupełności wystarczyłoby na dostarczeniu paczki. Wydaje mi się, iż kurier miał dużo pracy, albo po prostu coś spie**olił.
    Teraz nie dość, że muszę czekać to czwartku, bo jutro Dzień Niepodległości ( zarazem moje imieniny) to jeszcze zepsuto mi plany, co do spędzenia całej nocy na trybie single i przejściu gry jednym tchem.
    Pozwolę sobie zacytować Exela:
    ARGH!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
  7. schmittu1234
    Kibicowanie jest piękne. Od 2003r. jestem fanem Królewskich i przez cały okres zauroczenia grą Los Blancos musiałem znosić porażki, niepowodzenia i słabe mecze mojej ukochanej drużyny... nie wspominając o dokuczliwym zachowaniu kolegów, którzy postawili sobie za cel nienawidzenie Realu Madryt. Za bogatą historię i wspaniałą tradycję? Za efektowny (aczkolwiek niestety niezbyt EFEKTYWNY) styl gry? Nie mam pojęcia...
    W tym roku na stanowisko prezesa powrócił Florentino Perez i zaczął budować nową erę galaktycznych ( choć wszyscy piłkarze po doświadczeniach z ostatnich lat nie lubią sformułowania "Los Galactico). Zakupił Kakę, C.Ronaldo, Negredo, R.Albiola, K.Benzemę i przymierza się do kupna Xabi'ego Alonso.
    Jestem bardzo zadowolony, ponieważ są to przyszłościowi gracze i tym razem coś z tego projektu na 90% wyjdzie, ale przy okazji wielkich transferów pojawia się wielki problem w postaci SEZONOWCÓW.
    Sezonowcy to grupa ludzi, którzy postawili sobie za cel, kibicować tej drużynie, która aktualnie jest na topie, o której najwięcej się mówi, oraz oczywiście, która wygrywa i prezentuje wspaniały football. Nienawidzę ich z całego serca... gdzie tu przywiązanie do barw klubowych, gdzie satysfakcja z wyczekiwania latami na upragniony tytuł? Spytasz takiego, który zawodnik był najlepszym w historii klubu, to odpowie Ci, że C.Ronaldo... żenada.
    Apeluję do wszystkich porządnych kibiców. Wbijajcie do głów sezonowców mentalność wierności co do jednej drużyny, bo jeśli dalej będą emigrować, to piłka nożna straci na swym pięknie.

    Sezonowców żegnamy


  8. schmittu1234
    Przyznaję bez bicia: dostałem się na studia nie lada fartem. W szkole na naukę, przez 3 lata gimnazjum i 4 technikum poświęciłem około dziesięciu godzin (wiem, że to nie świadczy o mnie zbyt dobrze).
    Maturę zdałem z bardzo dobrymi wynikami. No, może poza matmą, przemknąłem ledwo z 36%. Jako miłośnik sportu wybrałem kierunek WF w rodzinnym mieście i jakoś się trzymam, choć zajęcia na basenie były dla mnie prawdziwymi męczarniami, nienawidzę pływać, a mamy to robić pięcioma różnymi stylami.
    W mojej głowie zrodziło się pytanie: czy nie lepiej byłoby jednak po maturze pójść do pracy? Może nawet wyjechać na jakiś czas do Anglii, aby pozabierać herbaciarzom robótkę?
    Wybrałem trochę ryzykowny kierunek, nawet jeśli wszystko zaliczę (huehue) to nie wiadomo czy dorwę wolne miejsce w jakiejś szkole. Niedawno usłyszałem, że WFiści i ogólnie belfrzy mają przerąbane, miejsc wolnych jest jak na lekarstwo.
    Poza tym bez studiów można szybciej wkroczyć w dorosłe życie, nie musimy wkuwać znowu formułek i nikomu niepotrzebnych pierdół. Tak na serio to życie jest najlepszym nauczycielem, a doświadczenia nie zbierzemy nawet podczas marnych praktyk na uczelniach.
    Jeśli chodzi o warunki jest git. W tym roku oddano do użytku całkiem nowiutki basen, mamy wielką halę sportową, bufet też sprawdza się nieźle (szczególnie jeśli ktoś jest na tyle leniwy, by nie zrobić sobie śniadania w domu), ale akademik to już porażka. Cytując naszego opiekuna:
    "skarżą się na wasz rocznik w akademiku, tylko pijecie, syf jest nieziemski, a ostatnio któreś z was leżało zarzygane pod drzwiami, musicie się ogarnąć...". No cóż, na moje szczęście/nieszczęście jestem na stacjonarnych w rodzinnym mieście, także uroków, jakich mogą doznawać moi koledzy, nie uświadczyłem.
    Jakie jest Wasze zdanie? Studia to konieczność? Dobra opcja, może zła?
    Ja mam dość mieszane odczucia.
  9. schmittu1234
    Ja rozumiem. Umarł "Król Popu" i należy się trochę posmucić, powspominać itp... ale do jasnej cholery!!! Przecież Viva, 4fun , MTV i cała reszta nie musi nam pokazywać jak wielkim artystą był white nigger. Jeśli ktoś był jego fanem, to posmucił się troszkę, zaś później przesłuchał wszystkie zakupione płyty, a nie włączał na cały regulator odtwarzacza, otwierając przy tym okno, by sąsiedzi dowiedzieli się jaka to żałoba panuje.
    Gdy odszedł Papież, mogłem to zrozumieć bo telewizja zachowywała się w porządku przypominając nam o postępowaniach naprawdę WSPANIAŁEGO CZŁOWIEKA. Mam takie wrażenie, że niedługo otworzę lodówkę, a tam będzie Jackson.
    Może jestem przewrażliwiony, ale na mój stan złożyły się osoby, które nie zakupiły ani jednej płyty tego artysty, a po jego śmierci na GG zaczęły masowo ustawiać opisy, jaka to szkoda, że odszedł... i jeszcze te [*] - nonsens!!!!
    Był w rzeczywistości niezbyt porządnym człowiekiem, aczkolwiek wokalistą nieprzeciętnym. Każdy kto go słuchał ma w swojej pamięci brzmienia piosenek... nie wciskajcie mi na siłę Jacksona bo niedługo z małego smutku po jego odejściu moje stosunki zamienią się w szczerą niechęć do Michaela.
    Tyle od mojego wrednego "ja".
  10. schmittu1234
    Ludzie zafascynowani pewnymi produkcjami w końcu oczekują sequeli. Jest to rzecz najnormalniejsza na Świecie, jednakże tak samo irytująca, jak choinkowe ozdoby wywieszone w sklepach... w październiku.
    Przykład PES. Znam ludzi, którzy niemiłosiernie biadolili jaki to PES2008 w porównaniu do genialnej szóstki jest lipny. Ale do jasnej cholery! Na drugi dzień po lamentowaniu, już dało się słyszeć jakie to ktoś wspaniałe bramki strzelił, albo jak rozklepał obronę rywala. Więc jak to jest? Gra niby do bani, a jednak gramy.
    Coś świeższego - MW2. Pojawiają się głosy o strasznych błędach w fabule gry. Niejasności??? Nierealny scenariusz??? Ktoś tu chyba zapomina, że gry akcji, jak i filmy, tworzone są po to, by ta akcja dawała nam przez cały czas popalić.
    Narzekanie na IWNet? Rozumiem, że to coś nowego. Jednakże dla mnie jest to nawet lepsze rozwiązanie od dedyków.
    Wielu kumpli jęczało z tego powodu, wielu powtarzało, iż za żadne skarby nie kupią tej produkcji.
    I choć nadal jęczą, to jednak NON STOP grają i chwalą się ile to killstreaków się zaliczyło.
    Według mnie to jest paradoks.
    Gra może być tak zła, że aż dobra (nie mówię tu o Kaszance Zone, bo już tak się zdarzało, iż recenzent uśmiał się i zaliczał swą reakcję do plusów gry ) ?
  11. schmittu1234
    Chciałbym napisać, iż uważam wszystkich, którzy martwią się "końcem Świata" w 2012, za kompletnych dziwolągów.
    Nie chcę nikogo obrażać... jedyne powody, dla których Ziemia przestałaby istnieć to Euro 2012 na Ukrainie ( bo wbrew wszystkim, którzy chrzanią o nieporadności polskich ludzi odpowiadających za organizację tej imprezy, uważam, iż Ukraina na 100% nie wywiąże się porządnie z obowiązków organizacyjnych), kolejna płyta Britney Spears, albo wprowadzenie płatnych DLC do wszystkich gier ( nawet fani pasjansa mieliby przerypane).
    Ludziska. To, że sprzęcior Majów wskazywał na to, iż po grudniu w 2012 nic nie będzie (puff!! czarna dziura, armagedon, apokalipsa!) nie oznacza, iż wszyscy będziemy wtedy wąchać kwiatki od spodu.
    To tak jakby jakiś prorok przewidział, iż w tym roku jeden z ukraińskich zespołów wygra Ligę Mistrzów, a wszyscy fanatycy footballu rzucili się na zakłady bukmacherskie oddając całą kasiorę, sprzedając dom, zaciągając pożyczki, aby wkrótce świętować i pływać w złocie dzięki Dynamo Kijów.
    Jeśli w 2012 nastąpi End of The World to wszystkim, którzy w to wierzyli stawiam kolejkę w Barze Na Chmurce good luck!
  12. schmittu1234
    Niedawno do sieci wyciekł filmik z niemieckich targów, na których zaprezentowany został gameplay PES2010 ukończonego w ok. 80%.

    To co przyszło zobaczyć mym oczętom przeraziło mnie na amen. Jeśli o przełomie mowa, to przełom jest... ale przełom roztrzaskiwanych czaszek fanów, pełnych obawy, iż znowu będzie lipton. Mimo tego, iż i tak obiecałem sobie zakup tej gry "w ciemno", widzę że autorzy znów rzucili słowa na wiatr... mieli być w końcu porządni bramkarze z bardziej realistycznymi interwencjami, zaś na filmiku widać drętwoty z PESa 2008 i 2009.
    Animacje po zdobyciu gola nadal są parszywe i bezpłciowe, zaś ruchy zawodników sztywne jak pień w zimie...
    Mam nadzieję, iż te 20% ukończeniówki nie będą polegały na doszlifowaniu grafiki, bo jest ona w miarę dobra (oczywiście to nie to samo, co next-gen Fifa10 na konsole). Przydałyby się radykalne zmiany, nie zaś puste twierdzenia producentów o milowym kroku naprzód... toż to żałosne.
    Odbijając od tematu. Polecam wszystkim bajkę Charlie - The Unicorn, którą można obejrzeć na youtube. Możemy dzięki niej poczuć się jak na haju, i do tego stracić mnóstwo kasy na terapie ( yeahh Charlieeeee... we're on the bridge) nieziemskie dialogi


  13. schmittu1234
    Polscy technicy z EA Sports mają bardzo dużo problemów. Od września (sic!) nie można spokojnie pograć w rozgrywkach sieciowych. Całe polskie forum krzyczy i lamentuje, łzy wylewają się hektolitrami, zaś niejeden gracz strzelił sobie samobója.
    Co na to panowie z obsługi technicznej? Na początku przynajmniej stwarzali pozory, wypuścili łatkę, szczycąc się zmianami i wszelkimi poprawkami. Co w tym zabawnego? Otóż fakt, iż patch spieprzył całkowicie rozgrywkę. Aby rozegrać mecz w Sezonach trzeba mieć szczęście większe, aniżeli przy wygranej w totka. Jeśli uda nam się już połączyć (a jest to odbierane lepiej aniżeli prezent gwiazdkowy) szybko zostajemy przywróceni do pionu - pojawia się informacja jakoby "połączenie z przeciwnikiem zostało utracone".
    Nie wspominając o tym, że do Wirtualnych Klubów często W OGÓLE nie można się dostać
    Nam, zwykłym graczom, nie pozostało nic innego jak cierpliwie czekać, aż ktoś z EA Polska ruszy dupsko i weźmie się do efektywnej roboty. Bo cóż możemy zrobić? Wysłać zbiorową petycję do EA Canada? Lamentować, iż chcemy zwrot kasy?
    Life is brutal. Mimo, że Fifa13 miażdży system, to coraz bardziej zaczynam żałować, że w tym roku jednak nie kupiłem PESa. Może gameplay trochę gorszy, ale do fana serii podchodzi się jak do arystokracji, miast jak do zwykłego plebsa, kótremu wciśnie się byle [beeep]. -.-'
  14. schmittu1234
    Mamy już od panów z Electronic Arts symulacje piłki nożnej, hokeja , rugby, golfa, koszykówki... nawet rozmaite street ball'e.
    Ja, jako fan lekkiej atletyki pytam się: jakże królowej sportu, może nie być w gronie sportowych symulacji, ze stacji EA. Wiem, iż wyszły takie gry innych firm, ale można je sobie o kant tyłka rozbić... ewentualnie zakopać w piachu skoczni w dal, by gierka w końcu poczuła atmosferę tego sportu.
    Siatkówka to także genialny pomysł na grę, jakże ciekawie byłoby wcielić się w nasze Orły i pokonać własną klawierką Canarinhos Wiem tylko, iż w zamierzchłych czasach ( więc z perspektywy mojego wieku, całkiem niedawno) EA stworzyła Beach Volleyball, ale w ogóle nie wiem czemu o niej wspominam, ponieważ nie miała ŻADNYCH plusów... nawet patrzenie na półnagie rozpikselowane kobiety nie przynosiło satysfakcji
    Tak samo sprawa dotyczy piłki ręcznej.
    EA miast co roku częstować nas odświeżonkami (bo tak nazywam kolejne wersje FIFA, NBA i NHL) powinno zagwarantować w końcu jakiś odchył w stronę, o zgrozo, BARDZIEJ LUBIANYCH DYSCYPLIN!!!
    Bo raczej większość lubi siatę i ręczną od golfa , nieprawdaż???
    Może wysłać do ich firmy jakieś liściki??? Pomoże??? Pomoże!!! Jeśli koperty będą grube, zaś w środku pachnieć będzie zielonym dobrodziejstwem ( i nie mówię tu o "magicznych roślinkach" ).
  15. schmittu1234
    No właśnie. Fani metalu dzielą się na wiele małych grupek. Jedni kochają thrash, inni alternative, niektórzy death, zaś podzielający moje upodobania słuchają wszystkiego po trochu.
    Jednak jeden styl jest dość świeży i sam zadaję sobie pytanie: na czym polega fenomen Post-hardcore?
    Przecież to po prostu growl, wymieszany z czystym wokalem... do tego dochodzi szczypta muzyki elektronicznej, czy iście dubstepowe przejścia. Należy także wspomnieć o fenomenalnych breakdown'ach, które rozkochały mnie w PH.
    Zastanawiam się, dlaczego ta muzyka tak bardzo podchodzi i doszedłem do pewnych wniosków. Po primo - to zawsze coś świeżego, coś co pozwala się odbić od wałkowanych metalem schematów. Muza, która jest bardzo ostra, ale potrafi połączyć szatańskie riffy z lekkim pop'em.
    Po secundo: scena post-hardcore ostatnio stała się bardzo popularna, ale to zrobiło jej tylko dobrze. Bandy takie jak Asking Alexandria cy Attack Attack zdobył konkurentów, którzy nakręcają cały przemysł PH, stąd nie można narzekać na coraz to nowsze materiały.
    Żeby nie było niejasności. Uwielbiam brzmienia post-hardcore, ale jeśli chodzi o modę, to mnie nie jara. Tunele, grzywy przyczesane na boczek, czy wszędobylskie kolczyki jakoś nie są w moim stylu
    Ciekawi mnie jeden fakt. Skoro fani metalu mogą tolerować w swoich stylach muzykę elektroniczną, pop'owe refreny, czasem rapowe zwrotki, czy wpleciony aspekt symfoniczny, to czy zapaleńcy techno, dubstepu, rapu, albo popu potrafiliby uszanować metalowe wstawki u swoich idoli? W zasadzie to już nie były rap tylko nu-metal, więc zaaaapętlaaamy się.
    Na koniec moje top bandy PH, jeżeli macie coś godnego polecenia w tym stylu, walcie do mnie śmiało drzwiami i oknami ( a najlepiej komentarzami).
    1. Memphis May Fire
    2. Crown the Empire
    3. Attack Attack!
    4. Of Mice & Men
    5. Like Moths To Flames
  16. schmittu1234
    Niestety... gdy zapytamy przeciętnego gracza o to, kto napisał muzykę do wspaniałej gry odpowie on " No jak to?? EA, KONAMI albo inne ACTIVISION!".
    Otóż poza Poets Of The Fall, których przypadek obcowania z Max Payn'em już opisywałem, jest jeszcze jeden kompozytor, którego notorycznie słucham. Japończyk Akira Yamaoka jest geniuszem. Gdyby do serii Silent Hill ktoś inny nagrywał ścieżkę dźwiękową, prawdopodobnie gra spadałaby o dwie oceny w dół. To co potrafi stworzyć Akira jest po prostu wspaniałe.
    Przeciętny gracz także powie, iż muzyka w grach nie ma żadnego znaczenia. Gra się by grać, a nie słuchać śpiewów... poniekąd racja, ale Akira także komponował i nagrywał wszystkie dźwięki, odgłosy i całą otoczkę Milczącego Wzgórza.
    Przedstawiam tu moje ukochane piosenki/utwory z Silent Hill... czyż to nie jest piękne?
    1 - "Promise"
    2 - "Room of Angel"
    3 - "Theme of Laura (Reprise)"
    4 - "Shot Down In Flames"
    5 - "One More Soul To The Call"

    Życzę miłego słuchania
  17. schmittu1234
    No i znowu stara przyśpiewka.
    Choć Real zagrał jeden z najlepszych meczów w tym sezonie, to przegrał na Camp Nou z gospodarzami. Barcelona prowadziła dłużej piłkę, ale to Los Blancos stwarzali więcej okazji strzeleckich.
    Wszystko układało się po myśli Los Madridistas. Po pierwszej połowie mogliśmy prowadzić 0:2, jednak wspaniale w defensywie blaugrany spisywał się Puyol. Ronaldo przestrzelił setkę i tej sytuacji najbardziej szkoda.
    Magią popisał się w drugiej połowie Ibra, który od razu po wejściu na murawę, dostał od Alvesa piłkę z prawej strony i huknął nie do obrony. Święty Iker nie miał nic do powiedzenia.
    Od tej pory farsa nie kwapiła się do atakowania bramki Casillas'a, natomiast Real próbował, lecz znów zabrakło wykończenia.
    Później sędzia rozdał 2 czerwone kartki i zawodnicy zakończyli bardzo emocjonujące widowisko.
    Jestem zadowolony z postawy Królewskich. Na Santiago Bernabeu pokażemy, gdzie jest nasze miejsce - na szczycie.
    * Niedawno Henry popisał się głupotą i poprzez oszustwo wprowadził Francję do MŚ.
    Natomiast w Gran Derbi, za umyślne zagranie ręką z boiska wyleciał Busquets.
    Może barca powinna się nazywać " KKPR B"? ( Kataloński Klub Piłki Ręcznej - Barcelona).
  18. schmittu1234
    Nie rozumiem ludzi, którzy jak ognia unikają zespołów muzycznych, rozpowszechniających swą muzykę na szeroką skalę.
    Nazywają je "komercyjnymi" bo nagrywają wiele teledysków, występują w telewizyjnych programach i ogólnie udzielają się w środkach masowego przekazu.
    Przecież jeśli band chce rozpowszechnić swoją muzykę i przekonać do niej jak największą ilość fanów, to oznacza, iż chcą podzielić się z ludźmi swoimi utworami. Nie chcą siedzieć jak mysz pod miotłą i czekać, aż ktoś je za nich wypromuje.
    Do takich zespołów na pewno zaliczyć trzeba Paramore, Linkin Park czy też KoRn.
    Te zespoły na serio brzmią źle? W moim odczuciu mają świetne piosenki, zaś wszyscy jęczący "jakie-to-to-jest-słabiuśkie-bo-komercyjne" powinni zmienić tok rozumowania.
    Tak samo jakby oznajmić, iż nie będzie się oglądać piłki nożnej bo jest przereklamowana, albo wyłączyć nagle jakiś program telewizyjny bo "to już było".
    Jak dla mnie - śmiech...
    na komercyjnej sali.
  19. schmittu1234
    Trochę czasu mnie tu nie było. Zapewne po tytule wszyscy domyślają się (albo ta część, która szybko reflektuje), iż zakupiłem PlayStation 3. Cholerstwo zabiera mnóstwo czasu, dlatego w połączeniu ze szkołą i treningami, zupełnie odstawiłem piecyk. Dłużej zasiadłem tylko przy Split Second, natomiast reszta to moja Pesiunia
    Liczne kłótnie o to, czy PS3 jest lepsze, czy może komputery, są bezpodstawne. Wszystko ma swoje wady i zalety. Piecyka używam do komunikacji z ludźmi, zaś PS do giercowania na maxx.
    Mam na razie tylko 2 gry, ale zamierzam do Fify10 i GTA4 dokupić Heavy Rain, ażeby na wakacje wciągnąć się w jakąś większą intrygę (naczytałem się, o niemal perfekcji fabuły HR... czas przekonać się na własnej skórze czy nie jest to perfekcja naciągnięta).
    Postaram się częściej prowadzić bloga. Muszę przyznać, że więcej czasu pozwoli mi na odczucie nudy, choć w życiu komputeromaniaka/konsolowca nigdy nic nie wiadomo.
    Co do tego, która gra kopana jest lepsza:
    Na PC bezprecedensowo wygrywa PES, zaś po włączeniu FIFY na konsoli, parsknąłem śmiechem. Ludzie, którzy uważają, iż PES jest sto razy lepszy nawet od konsolowej wersji kopanki od EA, najwidoczniej nigdy nie mieli na półeczce/szafeczce/stoliczku konsoli. Swoboda w Fifie jest niepowtarzalna. PES wygląda po prostu drętwo, rozumiem, że każdy ma swoje zdanie, ale mnie ta sytuacja bawi.
    Co do Black Ops. Z góry założyłem, iż ta produkcja musi zdobyć szczyty popularności, co nie zawsze wiąże się ze szczytami grywalności. Aczkolwiek Treyarch po (przynajmniej moim zdaniem) udanej produkcji w postaci World At War, nabrało doświadczenia. Do tego ma dojść skryptowana akcja (Modern Warfare w Wietnamie, na Kubie i najstarsi-górale-wiedzą-gdzie-jeszcze... miodnie), która przez wielu jest krytykowana (głosy typu "przecież to i tak by się stało bez naszego udziału... łeeeeee beznadzieja"), ale też przez wielu uwielbiana (np. przeze mnie).
    Crysisa2 sobie odpuszczę. Dla mnie, poza grafiką, pierwsza część i Warhead były solidnym shooterem. I nic ponad to.
    Jeśli mam być szczery to poprzez sentyment, nad tą grę wywyższam nawet Max Payne'a. Mimo słabej grafiki grywalność i klimat!
    Sprawa Silent Hill w produkcji czeskiej? Mój komentarz jest jasny: Na Silent Hill 2 seria powinna się skończyć. Na szczęście fani wyodrębnili wszystko co od The Room i potrafią zachować solidność i klimat pierwszych części. Reszta to próby nawiązania do, chociażby, świetnej "dwójki".
    Na początek tyle... regularność w dodawaniu wpisów wróci. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze będzie chciał czytać moje przemyślenia.
    PS: Mundial rządzi się w tym roku dziwnymi prawami, nieprawdaż?

  20. schmittu1234
    Zapewne wielu z Was zdarzyła się podobna sytuacja. Po zagraniu w jakąś mroczniejszą produkcję, baliście się zostać sami w domu, bądź nie gasiliście światła na korytarzu... a nóż zza drzwi za moment wyskoczy jakieś straszne okropieństwo, które wyżre nam flaki, wydłubie widelcem oczy i posmaruje twarz kremem do... mniejsza z tym do czego.
    Miałem dziś, zapowiadający się na spokojny, sen. Byłem w wielkim pomieszczeniu, na zewnątrz przewijały się rozmaite, egzotyczne zwierzęta, zaś w domu pełno było schodów. To takie charakterystyczne cechy jakie zapamiętałem.
    Najgorsze było to, iż prześladowała mnie w nim mała dziewczynka w czerwonej sukience. Nic do mnie nie mówiła, ja także nie miałem zamiaru się odzywać... była mała, zagubiona i o dziwo - PRZERAŻAJĄCA (sic!).
    Gdy się obudziłem zupełnie nie rozumiałem dlaczego ten sen tak mnie przeraził i skąd znam tę dziewczynę z piekła rodem.
    Otóż skojarzenie przyszło nader szybko i od razu znalazłem odpowiedź.

    Panna Alma Wade według mnie jest jedną z najbardziej ciekawych giercowych postaci w historii wszelakich FPS... niby to małe, bezbronne i niewinne, a jak ładnie rzucało głowami żołnierzy Repliki.
    Ostatnio poraziła mnie pewna reklama.

    skosztujesz?
    Nie wyobrażam sobie , aby ktoś z fanów serii F.E.A.R z chęcią kupił kiedyś wędliny, bądź inne kulinarne przysmaki firmy ALMA... za każdym razem gdy widzę nazwę tej firmy w telewizji i rzucające się w oczy mięso mam nieprzyjemne uczucia.
    Gry zmieniają pogląd na niektóre rzeczy i trzeba z tym żyć
  21. schmittu1234
    Każdy w naszym życiu popełnia błędy. Są to pomyłki duże, średnie lub bardzo malutkie.
    Ja popełniłem największy mistake w życiu. Pokazałem mamie na jakiej zasadzie działa komputerowa rozrywka i teraz chciałbym Was uprzedzić!!! Jeżeli kiedykolwiek mama poprosi Was o zapoznanie jej, ze światem PC - ODMÓWCIE i postępujcie wg. tych punktów:
    - Nigdy nie pokazujcie Super Kulek firmy MarBit. Nie dość, iż (jeśli macie w domu tylko jeden komp) nie siądziecie do piecyka przez godziny, to jeszcze będziecie słyszeć irytujące dźwięki typu "bulp", "oooo" bądź "aplauz". Coś strasznego
    - Przenigdy nie instalujcie dodatkowych pasjansów, a jeśli macie windowsowskie szybko je skasujcie!!! Wszyscy posiadacze PC w pracy grają w to mendziarstwo, a do tego przenoszą pasję do domów niewinnych dzieci, które chcą sobie w spokoju np. postrzelać do Niemców
    - Zablokujcie dostęp do popularnego kurnika.pl. W szczególności unikajcie słowa "tysiąc", bo znów będziecie mieli karciany kłopot.
    - Nasza Klasa Ludzie... nie trzeba dużo tłumaczyć.
    - Serwisy typu wrzuta lub youtube. Czasami szatańskie dźwięki mamowej muzyki są nie do zniesienia. Szczególnie gdy z głośników leci w kółko ta sama piosenka. My God!!!

    W ogóle trzymajcie mamy z dala od piecyków. Co wieczór będzie rozlegało się to samo zdanie: " Synku, daj mi w twoim pokoju obejrzeć "M" jak Miłość i daj mi pograć na komputerze.
    To naprawdę niezbyt ciekawa perspektywa Horror i tyle :o
  22. schmittu1234
    Anime.
    Pamiętam czasy, gdy wieczorami, zmęczony grą w piłkę, berka, czy innymi zabawami, włączałem telewizor. Moim oczom, w prawym górnym rogu ekranu, ukazywała się literka "H".
    Zapewne wszyscy fani anime, już wiedzą do czego zmierzam. Będąc brzdącem, zostałem zauroczony wspaniałą opowieścią "Chobits". Z perspektywy czasu muszę przyznać, iż to anime nie jest wybitne. Lecz ma dla mnie wartość sentymentalną. Oglądałem "Hypera" nicierpliwie oczekując dalszych losów Chii.
    Jednak to była tylko krótka przygoda, o której dość szybko zapomniałem.
    Niestety, przez moją koleżankę wciągnąłem się w japońską krechę (jakkolwiek by to nie brzmiało ) i nie mogę wytrzymać bez obejrzenia coraz to nowszej serii.
    Animacje mają w sobie jakąś moc, jakiś urok. Po obejrzeniu każdego anime, zgrywam sobie OST i gdy słucham piosenek, od razu mam przed oczami bohaterów i ich przygody.
    Może to już uzależnienie, ale przecież każdy może zająć sobie czas, czymkolwiek chce. Nie mogę wiecznie grać na Pesiuni w Fifę czy BF3 (choć w zasadzie powinienem szykować się do matury)
    Mam małą prośbę, do ludzi lubiących Anime. Przedstawię tutaj listę, która określi miejscowo i punktowo, które najtrwalej wyryło się w mojej psychice.. Proszę o podanie mi tytułów, które musowo powinienem obejrzeć Liczę na Wasz ,zapewne dobry i zacny, gust!
    Oto lista:

    1. Angel Beats (10/10)
    2. Spice And Wolf (10/10)
    3. Clannad (10/10)
    4. Elfen Lied (10/10)
    5. Clannad - After Story (9/10)
    6. Ano Hi Mita Hana no Namae wo Bokutachi wa Mada Shiranai (9/10)
    7. Myself ; Yourself (9/10)
    8. Spice And Wolf II (9/10)
    9. Vampire Knight Guilty (8/10)
    10. Death Note (8/10)
    11. Higurashi no Naku Koro ni (8/10)
    12. Hanbun no Tsuki ga Noboru Sora (7/10)
    13. Vampire Knight (7/10)
    14. Chobits (7/10)

    Liczę na Was. Podzielcie się ze mną swoimi odczuciami ( oczywiście zaakceptuję zdania typu "nuuudzi mnie anime", "toooż to dla dzieci", et cetera
    Czekam na porządne rekomendacje. Ciao 4 now
  23. schmittu1234
    Z nudów napisałem moje domysły na temat życia tak zwanego " dzieciaka Neo" Miłej jazdy.

    Pamiętnik dziecka Neo Budzik zadzwonił wcześnie. Już od 5:00 nad ranem pilnowałem wiadomości sportowych na onecie, by pod pierwszym lepszym dodanym newsem napisać ?pierfszy? - jakże to poprawia mi samopoczucie. Czuję się w końcu kimś.
    Jest! Coś o wyrzuceniu Smolarka? oczywiście nie czytam treści, lecz od razu wpisuję w czystym okienku ( dlaczego okienko komentarzy jest białe, chciałbym aby w końcu zrobili np. pomarańczowe ) upragniony zwrot. W oczekiwaniu na opublikowanie mojego dzieła wpadam na demotywatory aby pierwsze dziesięć zgnoić i powystawiać im minusy. Czuję się wtedy taki boski!
    Po wykonaniu tej czynności wracam na onet i co widzę!!! Mój komentarz jest 3 od góry, a więc szlak trafił mój zamiar? i tak się cieszę, bo to zawsze podium, ale cholernie mnie wnerwia, że goście u góry wcale nie napisali ?pierfszy? i ?trugi? tylko coś tam zaczęli biadolić o wiecznym niepowodzeniu Ebiego. Kogo to w ogóle obchodzi
    Chwilkę szukam miejsca na pustej mapie w COD (pustej, bo jak jest tam więcej graczy to zawsze jestem na końcu, a wytłumaczyć im nie mogę, że to przez pech, bo nie znam angielskiego? co to w ogóle znaczy camper???). Jest!!! Trochę zboża a obok płot. Kładę się więc i próbuję zobaczyć ślady pocisków na niebie. Niestety autorzy są tak beznadziejni, że nawet nie uwzględnili, iż chmury mogą ulec uszkodzeniu? amatorzy.
    Po wystrzelaniu całego magazynku wyłączam grę ( musiałem zawołać brata, bo zawsze zapominam jak się to robi) i idę do kuchni po kanapki. Mama coś tam się drze, że nie wolno jeść nad klawiaturą, ale ja to olewam. Przecież na święta ją wyczyszczę (wypsikam całe Pronto), więc co tu się martwić będę pierdołami.
    Wreszcie wchodzę na gadu-gadu i przypadkowo wpisanym numerom zadaję to samo pytanie: ?poklikash, bo szukam psyjaciół??. Niekiedy zdarzają się naprawdę wredni ludzie, którzy od razu mnie blokują, ale nie martwię się. Mam już w kontaktach 946996 osób? kiedyś będę musiał pytać ich o imiona, ale nie teraz.
    O 17:00 gram w Erę Footbalu? koledzy mówią, że lepiej pograć w PESa, a o mojej kaszance w życiu nie słyszeli, ale ja wiem swoje. Lepszej gry być nie może. Niestety obrywam od San Marino grając Brazylią więc w ataku złości rzucam klawiaturą o monitor. Jakaż moja ulga!!! Monitor cały, zaś klawiatura rozleciała się na kawałeczki. Odkładam ją starannie do półki gdzie leży już klawiatura rozwalona w trakcie gry w Tibię, COD, Harry?ego Pottera i pasjans. Krzyczę do mamy, aby migusiem skoczyła do tesco i kupiła najdroższą klawę na stoiskach.
    19:30. Wiem, że już po wieczorynce, ale szwędam się po portalach internetowych i wkurzam wszystkich ludzi swoją głupotą. Wpadam jeszcze na naszą klasę i dodaję 50 swoich zdjęć, które zrobiłem komórką ( w końcu po coś wykupiłem te wszystkie bajery) i cierpliwie ( 3 minuty) czekam na 64 komentarze od moich najlepszych kolegów, którym codziennie w komentarzach piszę ?ale śliczniaście?. Wiecie ? taka wymiana.
    Po odpowiedzeniu wszystkim i ?refanszyku? zapalam lampkę, którą zamontowałem na parapecie i czytam Bravo. Patrząc na zegarek widzę, że się zagalopowałem i gaszę światło. Już 20:00, a jutro wstaje nowy dzień i nowe możliwości wkurzania nieznanych mi ludzi.

  24. schmittu1234
    Zawsze miałem nosa do szczęśliwych trafów. Gdy przyszło pisać sprawdziany było często masakrycznie, jednak jeśli chodzi o testy non-stop łapałem same pozytywne oceny.
    Ten fart niestety nie działał w dwóch przypadkach. Pierwszym jest toto-lotek, tu wygrałem najwyżej 20zł w zdrapkach, zaś zamiast szósteczki zdobywałem max 2 oczka.
    Drugi to bukmaherka. Pomyślałem, że fajnie będzie spróbować swoich sił, w jakże łatwym sposobie na zgarnięcie sytej kasy. Wpłaciłem 40zł na konto b-win i zacierałem ręce, wyobrażając sobie co kupię za wygrane tysiące. I wiecie co? Nic z tego.
    Obstawiałem tylko pewniaki z w miarę wysokim kursem. Moje najgorsze typy to postawienie na Deutchlandów w meczu ze Szwecją (i cóż, że Szwedzi przegrywali 0-4, skoro mecz zakończył się wynikiem 4-4) oraz postawienie na BvB w meczu z Schalke.
    Najciekawsze są jednak moje odczucia. Wiele razy zdarzyły się takie zwroty akcji, iż byłem niemal pewny, że kluby grają POD BUKMAHERKĘ. Wiem, wiem... to zbyt pochopne wnioski. Lecz jeśli obstawiam multizakład, dotyczący zwycięstw czołowych klubów ligi angielskiej w swoich meczach, zaś MU, City, Liverpool oraz Chelsea w najtrudniejszych pojedynkach wygrywają, lecz Arsenal w ostatnim obstawionym meczu PRZEGRYWA Z NORWICH, coś człowiekowi zaczyna brzydko pachnieć korupcją.
    Przekaz z mojej strony jest jasny: jeżeli macie super nosa do sportowych wyników - bawcie się w to śmiało. Ja z 40zł uciorałem ok. 70, lecz później, z własnej głupoty i serii niefortunnych zdarzeń, wszystko straciłem.
    Jednak odradzam to osobom, które nie lubią stawiać na kota w worku. Bo można wyłowić niezłego szczura, który wygryzie ogromne dziury w naszych kieszeniach.
  25. schmittu1234
    Mój ukochany SOAD przyjeżdża do Polski, bilety już zakupione, ale mam niesamowite obawy.
    Pamiętacie jak zostali potraktowani na pierwszym koncercie w naszej ojczyźnie? Serj wyrwał czymś w twarz, publika gwizdała i zachowywała się skandalicznie...
    Wiadomo, mamy inne czasy, SOAD stał się zespołem rozpoznawalnym na całym świecie. Ale co jeśli została im w głowach uraza i będą chcieli nasikać na publiczność, albo odstawić jakiś inny numer? ;O
    _______________________________________________________________________
    Dobra, oczywiście wszystko będzie w porządku, jednak nadal wstyd mi za to, jak postąpiliśmy w przeszłości. Ave SOAD.
×
×
  • Utwórz nowe...