Skocz do zawartości

Błysk

Forumowicze
  • Zawartość

    107
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Komentarze blogu napisane przez Błysk

  1. No i mogłeś trochę więcej napisać o magii w społeczeństwach pierwotnych za Frazerem i Malinowskim chociażby. wink_prosty.gif A mianowicie na tym, że za magią stoi pewna logika, która jest błędna i niepowiązana, ale łączy się w wyraźny ciąg przyczynowo skutkowy. wink_prosty.gif No i może o tym jak traktuje się czarowników w społecznościach "dzikich" (sam o tym pisałem na antropologii kiedyś...). Ogólnie fajnie, że ktoś przemyca tu trochę nauki. EDIT: Tzn. był jeden PODOBNO PHD, ale nie wiem z czego, bo jak pisał coś w związku z naukami społecznymi to śmiechu warte.

  2. Marksizm kulturowy chyba, a nie kulturalny. Chociaż nie wątpię, że gdyby marksizm był osobą to mógłby być kulturalny. PhD a takie błędy sadzi.

    Sfera towarzyska jest częścią sfery publicznej siłą rzeczy. A transseksualizm jest wyciągany do sfery publicznej być może dlatego, bo jakoś tak się złożyło, że kiedy dawniej się dowcipkowało o nim i cicho szydzono, to może nie śmiano się prosto w twarz takim osobom, specem od historii transseksualizmu nie jestem. Jednak pewne jest, że po prostu takie osoby chcą być akceptowane jak każde inne. Zjawisko podobne do "kozła ofiarnego" w podstawówce, w sumie często znajdzie się taki jeden, którego inne dzieci nienawidzą i niszczą mu życie szkolne z powodu gorszych lub lepszych wyników w nauce. Przez ostatnie lata być może nastąpiło nasilenie się agresji w niektórych kulturach pod względem transseksualizmu, a to musiało spowodować reakcję. A agresja się nasiliła być może dlatego, że grupy które są zdeterminowane przez środowisko i strukturę też muszą mieć możliwość kanalizacji emocji i wyładowania frustracji na kimś, kto może być pod pewnymi względami na słabszej pozycji.

    Innym przykładem są homoseksualiści, którzy zaczęli domagać się bycia traktowani na podobnym poziomie prawnym, co pary heteroseksualne (i nie, małżeństwo od zarania dziejów nie było kwestią prywatną, stało się kwestią częściowo prywatną stosunkowo niedawno). Dla nich raczej największym problemem (poza możliwością dostania "wpierdolu" na ulicy) jest to, że partner/ka nie może odwiedzić ich w szpitalu kiedy są w ciężkim stanie, nie ma szans na dziedziczenie i ogólnie są traktowani po macoszemu.

    Z terminem tolerastii się nie spotkałem, ale chyba domyślam się o co chodzi i muszę powiedzieć, że ewentualne otwarcie na "innego" może mieć skutki tak pozytywne jak i negatywne, to od wykorzystania możliwości zależy w jaki sposób będą one spożytkowane.

    Zauważam pewne sprzeczne tendencje w niektórych ideologiach- homo economicus + rodzina tradycyjna jest nie do pogodzenia praktycznie, ale oba typy są promowane przez niektóre środowiska. Z drugiej strony tolerancja wszystkich + pocisk po Kościele Katolickim, który często jest wyszydzany przez to środowisko.

    Co do tego, co stało się filarem post- fukuyamowej cywilizacji też zgodzić się nie da, bo a) Fukuyama po prostu się mylił w swojej teorii i nigdy nie doszło do "Końca Historii" i tego co zapowiadał. Bardziej odpowiada mi teoria peryferiów, pół-peryferiów i centrów. b) filarem tej cywilizacji stał się pieniądz, obieg pieniądza i konsumpcja, a seks dobrze się sprzedaje w warstwie ideologicznej i czysto ekonomicznej. Tak samo jak walka z dewiacją.

    Zmiany kulturowe zachodzą stale, czy to rozwój, postęp jest kwestią subiektywną, moim zdaniem w niektórych dziedzinach faktycznie mamy spory regres (jak choćby upadek wartości wykształcenia), w innych pewnie progres. Powiedzenie jednak, że nic się nie zmienia jest po prostu nieprawdziwe, o czym świadczą nawet ogólnodostępne dane (o zmianach wartości Polaków chociażby).

    Powiem tak, częściowo zgadzam się z tym artykułem. Ludzie kręcą gównoburzę z żartów, ale głównie dlatego, że zajęcie się poważnym problem ich przerasta i nie jest niczyją korzyścią wśród niektórych ważnych struktur się nią zająć. Ciekawi mnie w jaki sposób pojęcie "transfobii" okalecza dyskurs? Gdzie? W ogóle jaki dyskurs? W Polsce nie prowadzi się nawet takiego dyskursu, co najwyżej prowadzi się dyskurs dotyczący homoseksualistów, kohabitacji, patchworków itd. a i to z wielkim trudem. Coś mi się wydaje, że mam tutaj do czynienia z postawą "Z kontrrewolucją się nie rozmawia, do kontrrewolucji się strzela".

    Inna sprawa, że próba dyskusji w kulturach, gdzie zjawisko jest akceptowane, też są niemożliwe i zamyka się usta ludziom, którzy starają się porozmawiać o złych stronach danego stanu rzeczy.

    Dwa, wiele tekstów jest ideologicznych, problem jest taki, że zauważa się je tylko jeśli dotyczą ideologii, które komuś nie pasują. Szkoda, że nawet naukowcy piszą teksty zaangażowane ideologicznie na potrzeby polityki i "jedynych słusznych porządków". Dostarczają tym samym narzędzi władzy, co ciekawe jedni naukowcy jednej opcji, inni drugiej i tak wszyscy są zadowoleni. Dzięki temu nauki społeczne nigdy nie będą traktowane poważnie. Nawet nominacje profesorskie wydają się być czasem sprawą czysto polityczną, a nie zasług dla Nauki.

    za długie nie czytam - Stefan Ostrowiak PhD

    • Upvote 1
×
×
  • Utwórz nowe...