Skocz do zawartości

Catius

Forumowicze
  • Zawartość

    4
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

2 Neutralna

Ostatnio na profilu byli

612 wyświetleń profilu
  1. Nie wiem, dlaczego tak szybko zachciało mi się coś publikować na tym blogu. Może dlatego, że postanowiłem zamieścić coś, co wymaga ode mnie w chwili obecnej niemal zerowego wysiłku. Proszę państwa, życzę miłej lektury wiersza mojego autorstwa, który to nosi tytuł "Ja, ostatni człowieczego rodu". Czytajcie mędrcy, com opisuję Ręką z zimna doszczętnie zmartwiałą Czego w swej duszy głębi żałuję Nawet z pamięcią od dawna białą Co dane, zostało odebrane Pierścionki złote w otchłań rzucone Kartki pamiętników zamazane Myśli spokojne w furię zmienione Fioletowe płatki kwiatów zgniłe Drogie, barwione szkła potłuczone Krwiste, szkarłatne wzory zawiłe Sztywne dłonie na wieczność złączone Światło ranne w kałuży odbite Milczącej, jak grób nieporuszonej Stare malowidła znamienite Podarte w trawie gęsto zroszonej Ile zniszczenia ważyłem łaknąć Jak wiele w w sercu zlodowaciałym Nienawiści zdążyłem zamknąć Nie wiem, będąc człowiekiem zbyt małym Świat się na moich oczach zapada Nikt nikogo nie umie ocalić Do każdego przychodzi zagłada Tylko mnie chce okrutnie zostawić Cierpię marne katorgi z pragnienia Konać po wsze czasy będę z głodu Nie ma końca mojego cierpienia Ja, ostatni człowieczego rodu
  2. Jak widać, nie lubię spamować wpisami. Piszę, kiedy mam ochotę. Minęło dobrych kilka miesięcy od ostatniego wpisu. I dobrze, przynajmniej nie spędzam połowy życia na tym blogu. W sumie to mój trzeci wpis. Ale drugi musiałem wykasować, bo wyszedł mi paskudnie, miał mnóstwo niedopatrzeń, co stwierdzono w komentarzach. Nie wiem, czy istnieje kodeks dobrego blogera i jest tam zasada, że nie wolno kasować swoich wypocin. Liczę, że jednak nie i przyjmiecie pozytywnie moją troskę o wasz czas (abyście przypadkiem nie zmarnowali go na próbę zrozumienia mojego specyficznego myślenia). Miłej lektury! *UWAGA* Mogą się pojawić pomniejsze spoilery ? ale głównie do pierwszego odcinka ^^ Była pierwsza w nocy, kiedy postanowiłem jednak zabrać się za Owari no Seraph zmuszony jakimś nagłym impulsem. Po obejrzeniu pierwszego odcinka było mi ciężko zasnąć. Rano obejrzałem dwa następne. Po południu pojawił się czwarty. Do tego wpisu sprowokował mnie ten news: http://media.goboian...itan-of-2015%3F Hejtując z czystego serca Shingeki no Kyojin, postanowiłem stanowczo zaprzeczyć temu przypuszczeniu (inna sprawa, że wspomniany wyżej news był napisany przed premierą pierwszego odcinka OnS). Od razu wspomnę - widziałem tylko 10 odcinków Shingeki no Kyojin (więcej nie mogłem wytrzymać), a do tej pory wypuszczono 4 odcinki Owari no Seraph. Rozumiem, że ktoś może krytykować sam fakt, że postanowiłem w takim razie napisać post tego typu. Natomiast stwierdziłem, że podzielę się tak czy inaczej tym, co się dzieje w mojej głowie. 1. Osobiście miałem dość keczapu w Shingeki no Kyojin bardzo szybko. Rzeki krwi i przesadny sadyzm sprawiały, że bardzo prędko miałem dość oglądania tego anime. W przeciwieństwie do tytanów, wampiry w OnS załatwiają sprawę z gracją, szybko wysysając swoją ofiarę do cna bez przesadzonych krwotoków. I dobrze, bo nie uśmiechało mi się oglądanie odgryzionych członków. To po prostu stawało się nudne i cały efekt najzwyczajniej w świecie powszedniał. A na obrazku coś, czego szczerze nienawidzę: 2. Pierwszy odcinek Shingeki no Kyojin pokazał mi czystą destrukcję, a w następnym wcale nie było lepiej. Tytani ujawnili się jako siła, która ma trzy cele: chodzić, jeść, niszczyć. Moloch o nieskończonych możliwościach, którego można załatwić wyłącznie przez cios w kark, żeby dać pretekst bohaterom do większych akrobacji. Wampiry tymczasem mają własne miasto o cudnej architekturze, wykorzystują zdobyte zasoby w rozsądny sposób, posiadają całkiem sporą inteligencję oraz cywilizację. W związku z tym ciężko z góry negatywnie ocenić ich postępowanie jako istot inteligentnych. To prawda, że ciężko je ubić, ale też nie jawią się jako pancerny kawał mięsa. O co chodzi? O ciekawego antagonistę. Tytan z Shingeki no Kyojin: Wampir z Owari no Seraph: 3.Shingeki no Kyojin osobiście raziło mnie dość kontrowersyjną, ostrą kreską. W tym momencie porzucę rozmyślania, czy był to zabieg specjalny, aby podkreślić brutalność świata. Uważam, że wszystko jest znacznie ładniejsze w Owari no Seraph. 4.Od samego początku irytuje głównego bohatera, trochę patrząc na niego z góry. Mimo to o żadnej tsundere nie ma mowy. Pozwolę sobie zauważyć, że mundurek szkolny świetnie na niej leży. A fioletowe włosy? Cud. Liczę, że w następnych odcinkach uświadczę jeszcze więcej obecności panny Hiragi. 5. Hyakuya Yuichiro to buntownik. Wie, czego chce, ma bardzo silny charakter. Brawura i odwaga miesza się u niego z głupotą oraz pychą. Chociaż kieruje się zemstą, nie zatraca się w niej, ma poczucie rzeczywistości. Nie oślepiają go ideały, idzie własną drogą, a Cesarska Armia Demonów to dla niego jedynie okazja do samorealizacji. Trzeba przyznać, lubimy buntowników w filmach i książkach, bo to właśnie oni nakręcają akcję. Tymczasem w Shingeki no Kyojin dostajemy ciepłą kluchę, znienawidzony przez wielu rodzaj bohatera, który w dodatku jest marzycielem. Osobiście bardziej do mnie przemawia pierwsza opcja. 6.Mikaela i Hyakuya to świetny duet z ogromnym potencjałem. Nie mogę się doczekać ich pierwszego spotkania po latach. 7. Genialny opening, którego słuchałem znacznie częściej, niż cztery razy (to już będzie co najmniej kilkanaście razy w przeciągu tygodnia). Kocham go od pierwszego wysłuchania. 8.Ciekawią mnie detale dotyczące Cesarskiej Armii Demonów oraz samych wampirów. Chcę wiedzieć więcej o tych organizacjach, ale z drugiej strony nie zamierzam zaglądać na wiki ze względu na spoilery. Czuję, że moja ciekawość będzie stopniowo zaspokajana. Niestety w SnK ujawniano nowe fakty tylko wtedy, kiedy było to absolutnie konieczne i chciano nam na siłę wepchnąć historię głównego bohatera. Uniwersum SnK wydaje mi się trochę ?od czapy?, aby nie użyć mniej przyzwoitego określenia. Ale to tylko moje odczucia. 9.Po rzezi urządzonej w pierwszym odcinku SnK zacząłem mieć automatycznie wywalone na życie każdego bohatera, w czym utwierdzały mnie kolejne odcinki. W Owari no Seraph twórcy co prawda zaszaleli na samym początku, natomiast tego typu sytuacje wydają mi się znacznie bardziej wyważone. Nie wiemy, co będzie dalej. 10. Walki: nie widziałem ich zbyt wiele, natomiast uważam, że nie są przydługie, za to całkiem dynamiczne. Ale nie będę tutaj bezsensownie wieszczył i poczekam na kolejne odcinki, które, mam nadzieję, nie upłyną tylko na soczystej siekaninie. To chyba wszystko. Niepokoi lekko, że na tą serię przeznaczono tylko dwanaście odcinków. Twórca całej historii, Takaya Kagami, nie ma w swoim dorobku wielu dzieł, a o żadnym innym od OnS nie słyszałem. To anime ma w tym sezonie sporą konkurencję całkiem przyzwoitych tytułów takich jak: trzeci sezon Highschool DxD, Plastic Memories, sequel Grisaia no Kajistu ? znajdą się jeszcze pewnie dwa warte uwagi tytuły. Życzę Owari no Seraph dobrej passy. Może nawet wyjątkowo się zajmę mangą, jeśli nie będę mógł czekać na nowe odcinki. I chyba jednak mam o czym pisać na swoim blogu... Czuję, że będzie więcej wpisów poświęconych anime. Dziękuję za uwagę i zachęcam do dyskusji!
  3. Witajcie, drodzy czytelnicy! Niniejszym ogłaszam, że moje Rykowisko uważam za otwarte! Tak, lubuję się w niszowych tematach, które nikogo nie obchodzą! Tak, wiem, że zawsze znajdzie się na tyle znudzony człowiek, że przeczyta moje nędzne wypociny! Dla Was, znużeni Polacy, jest stworzony ten blog! Abyście mogli zmarnować kilka minut swojego życia! Skoro już podzieliłem się z wami tym zacnym wstępem, przejdę do meritum. Niedawno doszła do nas wieść, że zdobyliśmy drugie miejsce w czasie nieoficjalnych mistrzostw Europy w Counter-Strike'a. Jasne, gratuluję, bo chociaż nie jestem fanem tej gry, doceniam wysiłki polskich e-sportowców w tworzeniu naszej pozycji na arenie e-sportowej. Dzisiaj jednak opowiem Wam, jak nasi rodacy zdobyli tytuł wicemistrzów świata w oficjalnym turnieju Osu! Polska drużyna składała się z siedmiu graczy (górna granica wynosiła osiem), w tym szóstka z nich znajdowała się w polskim TOP 10. Wśród nich było rzecz jasna miejsce dla owianego legendą WubWoofWolf'a, ówczesnego, wg rankingu punktowego, czwartego gracza na świecie. Mimo to nie ulega wątpliwości, że to drugi gracz zaraz po rrtyui (czyt. "ruczi") z Japonii. Trafiliśmy do grupy F razem z Holandią, Kanadą i Hong Kongiem. Pechowo, już w pierwszym meczu, 9 listopada, przegraliśmy z Holendrami 4:2. Następny dzień przyniósł nam dwa zwycięstwa 4:0, dzięki czemu weszliśmy do elitarnej, turniejowej 16-stki. Dość śmiesznym akcentem było wybranie w ramach rozgrzewki utworu Marka Torzewskiego "Do Boju Polsko". Beatmapa ta zadziwiła mnie fascynującym wykorzystaniem sliderów. Przez kawałek tego starcia wydawało się, że Kanadyjczycy mogą uzyskać przy tej piosence lepszy wynik od naszych rodaków, ale na szczęście pod sam koniec wyszliśmy na prostą - w przeciwnym wypadku spadłaby na nas potworna hańba. https://www.youtube....h?v=cN2vPWvouS0 Niedziela 16-ego przyniosła szybkie zwycięstwo z Francją 5:1. Drużyna znad Sekwany została zepchnięta do drabinki przegranych razem z Japończykami, którzy, ku mojemu zdziwieniu, przegrali ze Szwecją 3:5. Poprzednich meczy nie musieliśmy się bać. Pod względem liczebności, Polska jest ósmą siłą w Osu i trzecią w Europie po Niemczech i Rosji. Ale musiał nadejść czas, by zacząć grać na poważnie. Zeszłoroczni mistrzowie, czyli Korea Południowa, czekali na nas po rozgromieniu Chińczyków. Niemal każdy Koreańczyk wydawał się być graczem z najwyższej półki oraz potężnym rywalem. Z pewnością nasi zawodnicy musieli być bardzo spięci. Cztery pierwsze starcia przyniosły remis 2:2, co już było sporym zaskoczeniem. Nie spodziewałem się, że mecz będzie aż tak wyrównany. Prawdę powiedziawszy, sądziłem, że na tym się skończy nasze uczestnictwo w turnieju. Tymczasem jeden z komentatorów stwierdził, że przy wyniku 4:4 dojdzie do tiebreaker'a. Jakież musiało być zdziwienie wszystkich, kiedy WubWoofWolf wbił jednego SS'a oraz trzy kolejne full combo. Zmiażdżyliśmy zeszłorocznych mistrzów świata 5:2, dostając się do półfinałów. Stany Zjednoczone z trudem, bo 5:4 pokonały Szwecję, by tydzień zmierzyć się z nami w półfinale. Przejrzawszy listę najlepszych graczy pod względem punktów, zauważyłem, że w TOP50 znajduje się tylko jeden Amerykanin, podczas gdy my mieliśmy takich graczy czterech. Mimo to, na samym początku walki Jankesi zapuścili na rozgrzewkę patriotyczną nutę, wobec której byliśmy bezsilni. Na szczęście nie liczyło się to do punktacji. Aż się zdziwiłem, że moje oczekiwania stały się prawdziwe: wygraliśmy 6:0. Zagwarantowaliśmy sobie miejsce w finale. Jako, że obecny komentator pochodził zza Atlantyku, dało się słyszeć żałosny płacz. Oddam USA honor - mimo wszystko przy niektórych beatmapach wygraliśmy dosłownie o włos. Tymczasem, już w drabince przegranych, Japonia zupełnie rozgromiła Ukrainę, Tajwan Szwecję, a Holendrzy Chińczyków. Miałem okazję oglądać interesujące starcie Koreańczyków z Rosją. Naszym słowiańskim towarzyszom często padał internet, w związku z czym doszło do sytuacji, w której rozegrano mecz 3vs3, zamiast tradycyjnego 4vs4. Walka ta zakończyła się zwycięskim dla Koreańczyków tiebreaker'em 6:5. Mecz z Niemcami był nieoficjalnie nazywany III wojną światową. Zwycięzca miał zostać triumfatorem z drabinki zwycięzców i mieć zagwarantowane drugie miejsce. Każdy, kto uważniej śledził przebieg meczu, zauważył z pewnością, że WubWoofWolf stracił nagle formę. Na samym początku, był nieobecny w czasie rozgrzewki, już wtedy napędzając stracha polskim widzom. Oczywiście, jego pojawienie się, automatycznie podwyższyło morale. Niestety przestał już nabijać full combo, a pałeczkę najlepszego gracza w drużynie zdawał się przejmować AmaiHachimitsu. Mimo to, zmiażdżyliśmy zachodnich sąsiadów 6:3. Po tym zwycięstwie, nawet wierzyłem, że zdobędziemy pierwsze miejsce. Niemcy, aby uratować swoją szansę na ponowną walkę z nami, tym razem o najważniejszy tytuł, musiały stoczyć walkę z triumfatorem z drabinki przegranych - Japonią! Nie udało im się pokonać tych, którzy wcześniej pokonali w zażartej walce Koreańczyków 6:5 oraz drużynę z USA upokorzoną ponownie 6:0. Niemcy musieli się zadowolić trzecim miejscem. Przyszedł czas na mecz z Japonią, który odbył się 13 grudnia, w niedzielę. Atmosfera na Twitchu była podniosła, liczba widzów sięgnęła ponad ośmiu tysięcy. Jeżeli Japonia wygrałaby ten mecz, musiałaby walczyć z nami ponownie, jako że była z drabinki przegranych. WubWoofWolf'owi dalej brakowało formy. Pierwsze starcie przegraliśmy 1:6. Drugie - 2:6. Wystarczyłaby jedna wygrana, aby zdobyć tytuł Mistrzów Świata. Ale wiecie co? To było naprawdę super! Może wy tego nie czujecie, tak jak ja, ale emocje były naprawdę podniosłe. Drugie miejsce to znacznie więcej, niż na samym początku spodziewałem się po naszej drużynie. Widziałem ciężkie walki, widziałem jak Tajwan wyrównywał swój fatalny wynik i na koniec walczył z Koreańczykami w tiebreakerze. Słyszałem ciekawe piosenki, czułem w ustach smak zwycięstwa i porażki. Widziałem najlepszych graczy świata w akcji, chociaż wszystko odbyło się przez internet. Tak, to koniec mojego pierwszego wpisu. Przygotowywałem go chyba od soboty, starałem się go napisać jak najlepiej, ale wiem, że pewnie gdzieś jest jakaś literówka. Wiem, że nie objaśniłem szczegółowo zasad turnieju i posługiwałem się miejscami nieklarownym słownictwem. Wiem, że nie będzie się chciało nikomu oglądać wszystkich tych meczów, do których podałem linki. Mimo to, mam nadzieję, że przynajmniej jedna osoba znajdzie przyjemność w czytaniu mojego wpisu. Reguły turnieju oraz rozpiskę składów drużyn, wszystkich starć, wyników, drabinki, znajdziecie pod tym adresem: https://osu.ppy.sh/w..._World_Cup_2014
×
×
  • Utwórz nowe...