Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pzkw VIb

Manga i Anime w ujęciu ogólnym

Polecane posty

Ostatnio za to w ogóle mangi nie czytuję. Czemu? Bo (mimo, że mój internet również nie pozwala mi na ściąganie anime) po prostu nie trawię mangi. Po pierwsze, nie wiem od której strony to czytać (choć podejrzewam, że normalnie), po drugie, jakość rysunku pozostawia imo wiele do życzenia, no i po trzecie, wolę anime.

Sorki za to, Qrowsky, nie mogłem się powstrzymać :D

A tak na poważnie, mógłby mi ktoś w swej niewątpliwie bezgranicznej łasce polecić jakąś mangę, która- właśnie- wbije mnie w fotel tudzież ścianę lub inną przeszkodę terenową? Bo może na prawdę dobry tytuł, mam taką cichą, acz dość lichą nadzieję, przełamie tę moją niechęć. Tylko żeby to znowu nie było coś w stylu TTGL- wszystko po trochu itp. itd.

Jak już się nadarzyła okazja, to poflejmie trochę. Dowiedziałem się, że jest to utwór epicki (ttgl oczywiście). No cóż, epickie to to owszem, jest. Epic fail, konkretnie rzecz biorąc.

I jeszcze taka mała uwaga do wszystkich- za ostro jedziecie z tymi argumentami, pewnie szanowny pan leonik86 już się tu nie pojawi.

Skoro nie czytujesz mangi, to po co tutaj piszesz? Chcesz zacząć flejma? To ja Ci powiem w swojej bezgranicznej łasce: tym razem Cię tylko upominam, ale jak zobaczę jeszcze jeden taki post, to dostaniesz wakacje i moderację postów. A w ostateczności bana. Pajaców na tym forum nie potrzebujemy. Czuj się obserwowany. - Pzkw

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro jesteśmy przy tak ciekawym temacie napiszę, że wczorajszego wieczoru dopuściłem się zmarnotrawienia czasu wolnego przy "Afro samuraju" i 3 butelkach "płynnego natchnienia" i doleję oliwy do ognia prócz mnie jeszcze trzy kolejne osoby robiły to samo! Już tłumaczę dlaczego tak karygodnie spędziłem czas wolny; raz zaliczyłem najtrudniejszy egzamin w sesji, dwa po 4 godzinach treningu chciałem się zrelaskować.

Choć przyznać musze, że anime początkowo wydawało mi się niezłym widowiskiem akcji to po chcwili przekonałem się, iż autor zawarł w nim pewne ciekawe prawdy, które jak dla mnie są ponadczasowe. Być może wywołało to nadmierne stężenie "natchnienia" w mojej krwi, bądź ciekawa oprawa w jaką ubrano tę historię, ale anime jest naprawdę interesujące, aż żałuję, że to tylko 5 odcinków. Pomysł z

wyimaginowanym kolegą Afro

naprawdę ciekawie spina osobowość i historię bohatera w jedną całość. Sama fabuła nie jest może szczytem przypominającym K2, ale wartości, osoby odrzucane przez Afro i motyw zemsty są naprawdę żywe. W tym anime widz dostaje dawkę prawdziwych silnych emocji. Co prawda środek przekazu do lekkich nie należy (każdy lubi co innego), dla mnie rewelacja. Jest to drugi tytuł po Cowboy Bebop, który z niemałą przyjemnością obejrzałem. Hołk!

Dorzucę jeszcze kilka groszy ze swojej strony do poruszanego tematu. Skoro leonik 86 uważa M&A za "mózgotrzep" a górnolotne filmy/książki za zbyt (o zgrozo) śmieszne to ja się pytam; czego do jasnej anielki ty szukasz? Tu daje cytat, żeby nie wyjść na gołosłownego palanta;

Raz na jakiś czas lubię Maca. Czasem czasu trzeba trochę zmarnować. Górnolotne filmy albo są chyba zbyt górnolotne dla mnie, bo często albo mnie śmieszą, albo żenują.

Do głowy przyszło mi jeszcze, aby przyjrzeć się w jaki sposób spędzali czas autorzy tych górnolotnych książek i oto co udało mi się przypomnieć; Juliusz Słowacki wielki Polski poeta spędzał czas na libacjach, Kochanowski pisał ostre erotyki i uwielbiał wpatrywać się w obłoki, co opisał w którymś ze swoich wierszy (nie pomnę już tytułu), Czesław Miłosz w "UCZCIWYM OPISANIU SAMEGO SIEBIE NAD SZKLANKĄ WHISKY NA LOTNISKU, DAJMY NA TO W MINNEAPOLIS" opisuje swoje hobby gapienia się na tyłki młodych dziewcząt (nadmienię, że wtedy miał ponad 70 lat), a to tylko pierwsze skojarzone przykłady, jest bardzo dużo utworów lirycznych jak i epicznych traktujących o stracie czasu jako świetnym relaksie w niczym nie ujmującym powagi, inteligencji osobie się jej oddającej. Zawierają się w nich między innymi flirty, leżenie i nic nie robienie, picie alkoholu, oglądanie filmów i zwyczajne wygłupianie się. W końcu stare i jakże prawdziwe powiedzenie mówi; "Nic co ludzkie nie jest mi obce".

I jeszcze a propo tego słuchania w kółko jednego utworu muzycznego;

No i na koniec krótka notka z psychologii - można się nauczyć coś lubić. Sam zostałem poddany pewnej prostującej mój pogląd terapii (jednej nocy puszczono mi ok. 50 razy pewną piosenkę, ponieważ większości się podobała nie protestowałem. Na początku mnie wkurzała, później była mi obojętna, potem stwierdziłem, że coś w sobie ma. Jeszcze potem - że jest nawet fajna - i to wszystko jednej nocy)

"Pier**licie Hipolicie", prędzej bym doznał odruchów wymiotnych niźli stwierdził, że piosenka puszczona chociażby 10 razy w ciągu nocy mi się podoba i przyznał Ci rację. Traf chciał moja najdroższa jest co prawda na pedagogice, ale wyśmiała zacytowane powyżej stwierdzenie, a ja i bez jej ekspertyzy się w pełni zgadzam, że bzdurą straszną nas nakarmiłeś. Żeby manipulować psychiką trzeba stosować odpowiednio dobrane środki/sposoby stymulujące o których ani ja, ani ty nie mamy pojęcia, tym bardziej że odporność psychiczna, czy podatność na bodźce jest tak zawiła, że podobno nawet eksperci się w tym gubią.

Także przepełniony żalem za grzechy marnowania własnych oczu i czasu przy rozrywkach dnia codziennego postanawiam poprawę i po sesji dam sobie ostrego czadu na weselu drogiej przyjaciółki.

I jeszcze taka mała uwaga do wszystkich- za ostro jedziecie z tymi argumentami, pewnie szanowny pan leonik86 już się tu nie pojawi.

Ojej rzeczywiście masz rację przepraszam najmocniej. W moim poście nie mam zamiaru kogokolwiek obrażać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się wypowiem w kwestii "cośzemnąnietakości".

Ja nie mam nic przeciwko temu jak ktoś sobie lubi oglądnąć jakieś kreskówki dla dzieci (jak byłem w woju to któregoś dnia wraz z 3 plutonami oglądaliśmy smerfy :P); a tylko jedna osoba była u nas psychiczna(akurat w naszym plutonie).

Bajki bajkami ale czasem zdarzają się takie dziwadła które nazywam mózgowyrzymaczkami . Doprawdy czasem ciężko zrozumieć czemu coś takiego powstało i kto to ogląda*. Po prostu człowieka mdli jak widzi że autorzy postanowili pokazać jakiś nielogiczny pomysł ukazując go w 100% poważnie. Czym innym jest podejście do odbiorcy i pokazanie czegoś głupiego wiedząc że to jest głupie :D Wtedy się nie ma uczucia jakiejś sztuczności i można z przyjemnością oglądać totalnie pokręcone serie.

* Serialowe wydanie "Kochanie zmniejszyłem dzieciaki " normalnie niedobrze się robi , albo w innych seriach straszliwie sztuczna gra aktorska.Dla anime to jest spartolone tłumaczenie i polski dubbing (tragedia po prostu , czasem o wiele przyjemniej oglądało mi się [to był chyba Naruto] w wersji niemieckiej)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się wypowiem w kwestii "cośzemnąnietakości".

Bajki bajkami ale czasem zdarzają się takie dziwadła które nazywam mózgowyrzymaczkami .

Ja również nie mam nic przeciw bajkom.

Na myśli miałem dzisiejsze kreskówki puszczane na Cartoon Network itp.

Kilka razy przytrafiło mi się zobaczyć jak siostra ogląda Johny Test czy jak to się tam nazywam i mi po prostu ręce opadły gdy zobaczyłem tak wysoki poziom głupoty.

Trafnie to nazwałeś. Dodam od siebie motyw ze STALKER'a więc dzisiejsze kreskówki to typowe mózgozwęglacze.

Ale cóż poradzić, takie czasy. Szkoda tylko, że siostra przez to praktycznie nie rozumie humoru zawartego na przykład w Azumanga Daioh i dziwi się, kiedy uważam za zabawną scenę, w której

Osaka rzuca butem, który następne ląduje na ciężarówce

.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano, wróciłem.

Po pierwsze i NAJWAŻNIEJSZE - coś chyba źle napisałem, że się źle zroumieliśmy. W siedzeniu i oglądaniu 5-10 odcinkow Naruto dziennie, chodziło mi o siedzenie i oglądanie (konkretnie) 5-10 odcinków Naruto. Naruto - głupia bajka dla młodych chłopców w wieku gimnazjalnym. Nie chodziło mi przecież o obejrzenie czegoś skierowanego dla starszej widowni. Wyobrażacie sobie normalnego, zdrowego psychicznie 20-letniego faceta dziennie oglądającego np. Teletubisie po 1,5 h dziennie bez przymusu? Ja nie.

Porównania tego z Madagaskarami - no cóż, wszelakie Shreki to są filmy (uwaga) familijne, czyli właśnie skierowane dla każdego. Za to bajki dla dzieci - są skierowane, jak to wspomniałem, dla dzieci. Zamiast wstawiać w miejsce filmu Madagaskar, lepszym porównaniem jest jakieś Barbie czy coś w tym stylu...

Teraz troszkę o argumentach, ostrych lub mniej ostrych...

@Kondzio

No, muszę przyznać, że w poprzednim poście pomyliłem słowo "słusznych" z "uzasadnionych" (chodzi o te wnioski nt. mang i anime), co całkiem słusznie mi wytknąłeś.

A teraz anime vs. książki . Wiesz, oglądanie (jako takie) jest dosyć odmóżdżającą formą zabawy, ponieważ wszystko masz podane na tacy - obraz i dźwięk. W przypadku książek uruchamiany jest cały proces myślowy - musisz informację przeczytać, zdekodować i wreszcie sobie wyobrazić. Jest to całkiem złożony (w porównaniu do oglądania) proces, który wspomaga po prostu zdolność mózgu.

A co ma dolegać takiemu człowiekowi, który ogląda zbyt dużo anime? No cóż, daleki jestem od stawiania równości pomiędzy złem tego świata i anime (sam je przecież oglądam), jednakże większość ludzi spędzających zbyt wiele czasu (powyżej 4-5 h dziennie) przy anime których znam (całe 3) to ma swoje odchyły. Różne, jednakże ma. Zazwyczaj mają problemy ze zrozumieniem, jak można nie uwielbiać Dragon Ball'a :P

@Lord MC

Mam oglądać rzeczy, które są tu wymieniane - tzn. które? Po sesji chętnie znajdę te kilkadziesiąt minut dziennie. Ps. jednak nie odszedłem, po prostu mam dosyć mało czasu ostatnio (sesja mnie zaskoczyła), a taki post na te parę odpowiedzi trzeba jednak pisać przez jakieś 20 minut :P

@Aliwa

Argument z Madagaskarem - wyżej.

Reszta - czyli "to mój czas i będę spędzał go jak chcę". A widzisz, masz rację, że do twojego wolnego czasu jakoś niewiele mam do powiedzenia. Ale przecież sposób spędzania czasu dużo mówi o człowieku. Jeżeli ktoś przychodzi do domu i od razu sięga po butelkę - to też jego własny czas. Ale przecież mogę powiedzieć, że to nienormalne. Tak samo jak oglądanie pasjami produkcji przeznaczonych w najlepszym razie dla 14-latków.

Co do ambicji produkcji to, niestety muszę przyznać rację - mówiąc szczerze, to miałem nadzieję że ktoś tu rzuci tytułem z tych 20%.

@Ruhisu

Modelarstwo to jednak pożyteczne hobby. Rozwija przecież cierpliwość i dokładność. By stworzyć model musisz poświęcić trochę pracy. Więc raczej bym z tym tak ostro nie jechał.

No i w ogóle - pożyteczne nie znaczy - "daje od razu zauważalne efekty". Kopanie piłki, rozwiązywanie krzyżówek itp. to też w miarę proste rozrywki - ale pożyteczne. Każde coś daje. Jednakże, wydaje mi się że od tego nieszczęsnego już Naruto nie dostaniemy ani zachwytów artystycznych, ani głębi, ani tak naprawdę niczego.

Głupie bajki - anime, co może kogoś zaszokować, MOŻE BYĆ po prostu głupie. No, chyba że dla kogoś (nie mam na myśli ciebie konkretnie) anime to znajduje się poza wszelką krytyką...

I jakoś nie potrafię zrozumieć argumentu o głupocie bajek zachodnich - nie pomyślałeś, że patrząc na japońskie mangi pomijasz dziesiątki bardziej wartościowych pozycji (chodzi mi tutaj o komiks, bo tym się kiedyś naprawdę interesowałem).

@Qrowsky

Na parę twoich pytań możesz znaleźć odpowiedź wyżej. Ale, o zgrozo, przeczytałem Vagabond'a. I wiesz co? Podobał mi się, tylko że niestety cierpi na ten sam syndrom co np. Death Note - ciekawy wątek alternatywnej historii pewnego sławnego samuraja został zbytnio rozciągnięty. Co do Samurai Champaloo (oglądałem) - nic, co reklamowane jako "opowieść samurajska w rytmie hip-hopu" nie może być zbyt ambitne i nie jest - ot taka fajniutka historyjka o dwóch prawie-supermanach i jednej dziewczynie.

No i do *dead* - jeżeli jakkolwiek pomyliłem się do Lucky Star'a, to mi powiedz. Jeśli jest to epicka opowieść o problemach wchodzenia w dorosłość dziewczynek, pełna refleksji na temat życia i aż kipiąca od prawdziwie życiowych mądrości - to ja posypuję głowę popiołem i idę oglądać.

"Anime ma mi wypełniać czas" - przyznam, że mnie zadziwił taki tekst. Zabrzmiało to jak : "nie mam co robić, będę oglądał anime".

@ogami

No cóż, za co ja uważam a&m już powiedziałem. Nie za mózgotrzepy, bodaj choćby i Monster, którego obejrzałem ze 3 odcinki i na razie stanowisko moje jest takie, że to nie jest mózgotrzep.

Co do "wielkich" poetów, to jednak tworzenie górnolotnych (nie zawsze) utworów nie implikuje bycia kimś wartościowym. Jest to dosyć ciekawy problem, jednakże nie tu miejsce na jego roztrząsanie.

I na koniec : owa krótka notka z psychologii.

Na początek - efekt tzw. habituacji. Oznacza to, iż człowiek po pewnym czasie obojętnieje na dany bodziec. W sensie fizjologicznym oznacza to po prostu, iż np. dotykając czegoś przez odpowiednio długi czas w końcu uczucie dotyku zanika. W sensie psychologicznym oznacza to, iż dane sytuacje przestają na nas robić wrażenie (np. chirurg. Na początku pewnie widok żywych flaków robi na nim pewnie nienajlepsze wrażenie, jednakże po X latach praktyki nie robi już żadnego). Tak samo jest właśnie z piosenkami - można nauczyć się je ignorować.

Drugi moment - tzw. efekt kopiowania postawy. Spotykając się z odmienną postawą, zawsze albo się konsoliduje własną postawę, albo przyjmuje postawę drugiej osoby. Ponieważ ja nie miałem już żadnego powodu do konsolidowania się z własną postawą (piosenka była mi już obojętna), a osoby, którym się ona podobała lubiłem - to po prostu kopiowałem ich postawę.

Powtarzanie non-stop jakichś głupot jest także sposobem na pranie mózgu, i bodaj jest jedną z form retorycznych i propagandowych. Co do tego ostatniego to jednak nie jestem pewien.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

anime vs. książki

Faktycznie, trudno odmówić ksiązce tych zalet. W przeciwieństwie do oglądania, trudno jest biernie czytać. Co prawda chciałem porównać treść, a nie formę (do tego jeszcze wrócę), ale wypada wziąć poprawkę i na to.

większość ludzi spędzających zbyt wiele czasu (powyżej 4-5 h dziennie) przy anime których znam (całe 3) to ma swoje odchyły. Różne, jednakże ma.

Ja też mam swoje i przyznaję się do tego (najważniejszy element uzależnienia - nigdy za dużo^^). Podstawowym pytaniem będzie tu - czy odchyły są przyczyną, czy skutkiem takiego wchłaniania anime? ;)

Powtarzanie non-stop jakichś głupot jest także sposobem na pranie mózgu, i bodaj jest jedną z form retorycznych i propagandowych. Co do tego ostatniego to jednak nie jestem pewien.

Jak najbardziej. Dobrym przykładem jest Korea Północna, gdzie wszystko co złe jest winą reszty świata, a pozostałe - wyrazem dobroci Wodza. I oni w to wierzą. Większość.

mówiąc szczerze, to miałem nadzieję że ktoś tu rzuci tytułem z tych 20%

Właśnie. My tu wymieniamy argumenty, a wypadałoby pokryć czymś zapewnienia o "dobrym anime". Hmm... o ile wszystko zależy od podejścia, to może Haibane Renmei? Swego rodzaju wyjątek, bo dostępne w najbliższym Empiku...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja moge dodać od siebie - Kara no Kyoukai, Spice and Wolf , Mouryou no Hako, Aru Tabibito no Nikki, Kino no Tabi, Mushishi. Dodatkowo z serii b.dobrych - Baccano!, Code Geass - 1 sezon, Claymore, Kannagi, Monster, NHK ni Youkoso!, Beck, Darker than BLACK. To tyle mogłem sobie przypomnieć tak na poczekaniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w trakcie oglądania serii Avatar The Last Airbender. Obejrzałam na razie sezon pierwszy, czyli "Księgę Wody", no i chyba pomyślę nad zobaczeniem następnych. ^^ Lubię takie anime z przesłaniem, a właśnie ta bajka uczy, że aby coś osiągnąć, trzeba na to ciężko zapracować. Porównałabym to z serią LeGuin o Ziemiomorzu. Obie niosą ze sobą takie same wartości. I Appa! Pomysł iście zwariowany. Po prostu trzeba zobaczyć tego stwora w akcji XD

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem w trakcie oglądania mało znanej serii, mianowicie "Code Geass". Anime to jest z gatunku mecha, wielka brytania opanowała... :lol: :P i tak dalej.

Obejrzałem serię "Melanholy of Haruhi Suzumiya" i muszę powiedzieć, że nie wiem, co ludzie w nim widzą. Poza humorem, choć nie jest on najwyższych lotów i w ogóle mało go.

Aczkolwiek to anime ma to coś, co sprawiło, że nie mogłem się oderwać od kompa. Teraz trochę żałuję, że tak szybko to poleciało. Moją ocenę możecie sobie sprawdzić, ale nie wiem, czy nie zawyżyłem jej aby. Na samym początku pomyślałem, że to jakiś totalny crap, jakoś nie mogło do mnie dotrzeć, że to wszystko

tak na niby. Po pierwszym epku miałem ogromną ochotę wystawić dychę, ale później coś się popsuło. Miałem wrażenie, że było by lepiej, gdyby było tak, że nie istnieją obcy itp. itd. i będzie chodziło właśnie o udawanie. Niemniej jednak po krótkim czasie zobaczyłem plusy tej sytuacji.

Mistrzowska imo jest scena,

kiedy oni na tej wyspie... sugerują jakby (głónie widzowi) że to oni zabili. Może jestem naiwny, ale na prawdę myślałęm, że kierunek akcji zmieni się o 180 stopni.

Tak czy inaczej, polecam to anime absolutnie wszystkim, nawet jeśli nie lubią żadnego z gatunków, do których należy. To jest jednak nadzwyczajne anime. Heh, to słowo tu pasuje.

Przepraszam za bezsensowny wywód i pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja polecam oglądnąć Perfect Blue , było w kinie domowym chyba za 10-20 zł. Historia bardzo ciekawie opowiedziana i potrafi zaskoczyć widza .Robi nam niezłe zamieszanie pod kopułką aby zrozumieć co jest fikcją a co rzeczywistością musimy poczekać do końca sceny. Czeka nas wiele zaskoczeń a w pewnym momencie wszystko wywróci się o 180 stopni i inaczej będziemy interpretować to co już widzieliśmy :D

Jak patrzę na stronę KD http://kino.idg.pl/katalog/9-Anime.html to trochę fajnych produkcji można nabyć za 20zł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem w trakcie oglądania mało znanej serii, mianowicie "Code Geass". Anime to jest z gatunku mecha, wielka brytania opanowała... :lol: :P i tak dalej.

Taa... Rzeczywiście mało znana seria... ;)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruhisu, to proszę, oświeć mnie... Przyznam, że zupełnie nie znam się na anime i mandze, ale na pierwszy rzut oka widać, że seria o Avatarze została stworzona pod ogromnym wpływem kultury orientu... Może i nie czyni to z serialu anime, może i jest to dzieło amerykańskie, ale dla mnie, kompletnego laika, to i tak wygląda na anime. ^^"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam co prawda tak długiego stażu z M&A jak inni forumowicze, dopiero w grudniu uświadomiono mnie, że coś takiego jak anime istnieje, ale.

Polecam "Cowboy Bebop", "Afro samuraja" i "Mushishi", jak na razie są to jedyne serie, które obejrzałem w całości i co za tym idzie są wg. mnie warte spędzonego przy nich czasu, a z filmów pełnometrażowych "Mojego sąsiada Totoro", "Mononoke Hime", "Laputa" i "Grobowiec świetlików" - ten tytuł oglądałem już bardzo dawno, ale zapadł mi w pamięć i jest naprawdę wyjątkowy.

Nie wiem jak te tytuły oceniane są w porównaniu z całokształtem twórczości z kraju kwitnącej wiśni, niemniej jednak chciałem podzielić się jak wszyscy czymś od siebie.

I jeśli chodzi o tę dyskusję na temat psychologii to w twoim ostatnim poście leonik wygląda to bardziej rzetelnie, ale tak jak pisałem nie znam się na tym i możesz mi wmówić co tylko chcesz i tak to sobie sprawdzę w mądrych książkach ;p

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruhisu, to proszę, oświeć mnie... Przyznam, że zupełnie nie znam się na anime i mandze, ale na pierwszy rzut oka widać, że seria o Avatarze została stworzona pod ogromnym wpływem kultury orientu... Może i nie czyni to z serialu anime, może i jest to dzieło amerykańskie, ale dla mnie, kompletnego laika, to i tak wygląda na anime. ^^"

"Avatar" jest wzorowane na wielu anime traktujących o walkach i o starożytności itp. Motywem przewodnim są tu jak widać Chiny bądź kraina na nich wzorowana.

Zapewniam, że jest to czysta amerykańska kreskówka.

tu masz wywiad i ogolnie info o avatarze wiec mozesz posluchac jak chcesz i sie dowiedziec o tym
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja jestem w trakcie oglądania mało znanej serii, mianowicie "Code Geass". Anime to jest z gatunku mecha, wielka brytania opanowała... :lol: :P i tak dalej.

Taa... Rzeczywiście mało znana seria... ;)

Jak mniemam, to było Bardzo Dowcipne nawiązanie do postu wyżej jak i innych tego typu (plankton takimi zwykł sypać co jakiś czas).

A za 'Melancholy...' się chyba wezmę wkrótce, choć pierwej jednak raczej 'Darker than Black', bo już leży nieco ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

FLCL i jeszcze raz FLCL (znane również jako Fooly Cooly), Najbardziej zwariowane anime (6. odc.) jakie w życiu widziałem. Te anime jawnie i trochę mniej drwi z całej popkultury. Polecam, dostarcza dawkę naprawdę dobrego humoru, a nawet można spotkać się z przesłaniem w tym anime. :) Nic tylko brać i oglądać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obecnie przerabiam serię Tengen Toppa Gurren Laggan i kreska momentami jest bardzo podobna do tej z FLCL. Przyznam, że też całkiem ciekawa komedia i dobry tytuł dla miłośników mechów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam dosyć specyficzne pytanie. Czy kreskówki (gen. Daimos, Yataman, Gigi z polonii jeden te w bloku 3 godzinnym popołudniowym puszczane jakieś 12 lat temu zaliczaja się do anime? Tak właściwie pamiętam, że były po francusku z nakładanym głosem lektora, ale jak wczoraj o tym sobie przypomniałem wszystkie (kreskówki) mniej lub bardziej o Japonię się ocierały.

Tak swoją drogą może gen. Daimosa sobie przypomnieć? Aż kręci się łezka w oku. Spieszyliśmy do kolegi po lekcjach na blok z bajkami ;p

Ponowię swoje pytanie z poprzedniego posta; Czy ktoś słyszał, bądź widział anime traktujące o przemyśle drzewnym?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy kreskówki (gen. Daimos, Yataman, Gigi z polonii jeden te w bloku 3 godzinnym popołudniowym puszczane jakieś 12 lat temu zaliczaja się do anime?

Krótko? Na 99% tak. Wiem, ten włoski podkład może zmylić ;)

O i jeszcze w okolicznym temacie: czy ktoś jest na tyle stary /przynajmniej tyle co ja/ aby pamiętać na jakim kanale u nas puszczono poraz pierwszy Captain Tsubasa (no, to o piłce nożnej, taki Galactic Football tyle że lepszy)?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ahh stare dobre czasy kiedy to jako bachor oglądałem Tygrysią Maskę itp.

Jestem ciekaw czy pamiętam wszystkie tytuły jakie na Polonii 1 leciały.

Nic według mnie nie pobije Tsubasy i genialnego Gigiego.

Ze sportowych tytułów to co tam jeszcze było? "Rodzina Baseballistów" o ile to się tak nazywało jeśli dobrze pamiętam.

Kurcze, Yattaman przecież, Yattodettaman :D Dobre czasy, dobre czasy :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja w sumie Yattamana nigdy nie lubiłem. Jakieś takie nieciekawe to było ;). Za to Tygrysia Maska... to było coooś :). Tak ze starszych anime w pamięci zostało mi Łowcy dusz, którzy swego czasu zastąpili Dragon Balla (na RTL7). W sumie z perspektywy czasu pamiętam tyle że bohaterowie "dosiadali" takie suumony przypominające muminki :D. Ale oglądałem to zajadle, więc coś w tym musiało być :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowcy dusz

Czyżby stary, dobry Soul Hunter? :lol: Przyznam, że nie pamiętam tych wszystkich polskich tytułów (z treścią jest już lepiej). Od tamtych dni w Wiśle upłynęło już trochę wody, a ja do dziś pamiętam zakończenie tego anime, jakby to było tydzień temu... W sumie, to swego czasu emitowano u nas całkiem porządne anime, np. Slayers, czy Magic Knight Rayearth (czyli... Wojowniczki z Krainy Marzeń??). A teraz - :(

Ze swojej strony chciałbym polecić serię Shingetsutan Tsukihime. W skrócie (i z przymrużeniem oka): główny bohater widzi wszędzie linie działające na zasadzie "połącz kropki, aby unicestwić". Pewnego słonecznego dnia rozkraja napotkaną kobietę na 17 kawałków. Traf chciał, iż była ona wampirem i tym sposobem ich losy splotły się na 12 odcinków. Cała historia jest dość skomplikowana, do tego naprawdę świetnie stworzona; nie jest idealna, ale to i tak jedno z najlepszych anime jakie widziałem.

A co do pytania, które zadał ogami; przeszukałem na taką okoliczność znane mi bazy danych o anime, lecz nie znalałem niczego poświęconego takiemu zagadnieniu, jest jedynie Pinokio - ze stolarzem jako głównym bohaterem...

Pozostając jeszcze przy kreskówkowym drewniaku, Japończycy stworzyli aż dwie wersje jego przygód. Najpierw Pinocchio Yori Piccolino no Bouken, potem Kashi-no Ki Mokku. Pamięta ktoś jeszcze tą pierwszą? Zamiast świerszcza była tam kaczka o imieniu Gina :rolleyes:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...