Skocz do zawartości

CSBones - sezon drugi


Lord Nargogh

Polecane posty

  • Odpowiedzi 457
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

@JamesVoo: Ja trochę przedłużyłem, bo miałem fajny pomysł na rozwój, ale jak widać nie wypaliło :/ Trudno. Zaraz skoryguję co chciałem napisać...

_______________

---------------------

<Wkracza do sali przesłuchań. Na twarzy adwokata pojawia się wyraz przerażenia>

- Co?! Jak?! Ty?!

<Duka adwokat. Ksentus się uśmiecha i rzuca na stół walizkę. Otwiera. W środku jak się okazuje są skradzione dowody. Patrzy po zdziwionych minach pozostałych>

- Może wyjaśnię skąd się to tu wzięło?

Tak więc kiedy Wy odkrywaliście kolejne dowody, ja poszedłem - jak pewnie wiecie - do archiwum. Tam się dowiedziałem, że w podobną sprawę był już kiedyś zamieszany siedzący tu adwokat. <Adwokat spojrzał z nienawiścią na Ksentusa> Mając gdzieniegdzie "znajomych", poprosiłem jednego z nich, że jeśli będzie coś wiedział o jakiejś sprawie związanej z nim <Wskazał ręką na adwokata> żeby dał mi o tym znać. Dowiedział się, że usiłuję się on pozbyć dowodów. Tak więc zgłosiłem się do niego. Przystał na moją propozycję, że wykonam wszystko "czysto" i bez świadków. Zapłacił mi połowę kwoty jeszcze przed wykonaniem przeze mnie zadanie, tak więc zarobiliśmy 15 tysięcy. <Z szelmowskim uśmiechem wręczył Szefowi kopertę> Wracając do meritum: Wróciłem do biura i zniekształciłem obraz z kamer, po czym gdy wszyscy wyszli, spakowałem dowody do walizki i pośpiesznie opuściłem biuro. Tak się nieszczęśliwie stało, że nie ufając mi do końca, oskarżony wysłał jakiegoś zbira żeby mi ukradł walizkę. Ruszyłem za nim w pościg. Po chwili go dogoniłem. Wziąłem walizkę, a on w wyniku szarpaniny wpadł do rzeki. Zgłosiłem to, ze ktoś się mimo zakazu kąpie w rzece pobliskiemu policjantowi i wróciłem tu. Zobaczyłem, że wchodzicie, więc ukryłem walizkę i wbiegłem do biura zatrzymując po drodze Papierowskiego. Dalszy ciąg znacie. Wróciłem po walizkę i wkroczyłem tutaj. To by było na tyle...

Aha! Zapomniałbym: Tu ma Szef wszystko co jest na sumienie tutaj siedzących oskarżonych. Wszystkie ich poprzednie zbrodnie, przemyt, porwanie, próba ucieczki, próba kradzieży dowodów etc. Nie wiem niestety co zamierzacie zrobić z drugim dyrektorem. To jest wszystko co zdołałem zrobić i jeśli nie będę dalej potrzebny to proszę o wolne. Oczywiście będę na każde wezwanie, ale teraz chciałbym odetchnąć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JamesVoo sprawa miałem zamiar już dawno skończyć ale Xysiu jak już wspomniał miał jakiś pomysł. A ja chciałem zobaczyć co z tego wyjdzie.

Ale żeby nie przedłużać. Sprawę możemy uznać za oficjalnie rozwianą i zamkniętą. A następnym Kolambo zostaje Abel Umer.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaglądam, zaglądam :D Chciałem ciekawego coś wymyślić.

Miejsce: Spożywczak "Bezdomny"

Godzina: 12:16

Dzisiaj, dokładnie w południe (czyli podczas przerwy na lunch) ktoś wtargnął do sklepu i wyjadł wszystkie pulpety ze słoików! Mało tego. Nie pożałował nawet orzeszków ze Snickersów! Właścicielem "Bezdomnego" jest Mirosław P. Zacznijcie od dokładnego przesłuchania. Aha, bym zapomniał. Na miejscu znaleziono ślad. Niewielki kawałek łososia ze śladami wodorostów. Dalej! Do pracy!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mmm... Łosoś!! Trochę przeterminowany, a w środku znalazłem fragment orzeszka ze Snickersów. A na glonach znalazłem odcisk ust. Usta ewidentnie należą do około 20 letniej kobiety. Ślad jest dość świeży, sprzed około 18 godzin. To by było wszystko. Ahh... bym zapomniał ktoś nie umył naczyń w kuchni. [siadam przy stole i otwieram jogurt]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[wjeżdża na rowerze]

Hejana!

Wyczuwam tu obecność duchów! Wyczuwam że tu były! One tu są nadal.

O! Widzicie ten totem? To Łosiowąs! Do tego zjedzenie pulpetów i orzeszków. To wszystko wskazuje na Shnikputa! To znaczy że nasze życie jest w wielkim zagrożeniu! Trzeba jak najszybciej się wysmarować polewą z McFlurry! Inaczej nasze mózgi zostaną wessane w alternatywną rzeczywistość i zamienione na Wielkie Truskawki Mocy! Ratuj się kto może!

[pędzi do MacDonalda po MCFlurry]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ksentus zapukał do drzwi mieszkania właściciela sklepu. Ze środka dał się słyszeć krzyk:

- Nie oddam ci tych pieniędzy!

- Przepraszam, ale ja nie chcę od pana żadnych pieniędzy!

Odkrzyknął Ksentus. Drzwi się otworzyły. Stanął w nich gruby właściciel zajadający jedną ręką kebaba, a w drugiej trzymającego jakąś dziwną brązowa ciecz w kubeczku z.

- A. To tylko pan! Proszę wejść.

Zaprosił Ksentusa do środka.

- Proszę siadać. Kawy? Herbaty? Koktajlu z czekolady, który właśnie pije?

- Czego?!

- No... Batoniki i czekolada wrzucone do miksera, polane mlekiem i posypane 7 łyżeczkami cukru! Pycha!

Właściciel sklepu sięgnął po szklankę i wypił duszkiem całą zawartość, po czym wrócił do pałaszowania kebaba.

- Więc o czym chciałby pan porozmawiać?

Ksentus przyjął mniej-więcej taką pozycję.

- Jak panu zapewne wiadomo pana sklep został w - pewnym sensie - okradziony... Wpierw poproszę pana o nagrania z monitoringu jeśli takowy posiadacie...

- Niestety, ale nie posiadam takowego...

- To znacznie utrudnia sprawę. W takim razie jestem zmuszony przetransportować pana przetransportować do sali przesłuchań w celu spisanie dokładnych zeznań.

*****

O godzinie 13:36

- Tędy proszę.

Ksentus wprowadził właściciela do celi przesłuchań.

- Zaraz jakiś kolega się panem zajmie.

Ksentus wyszedł na korytarz.

- Chłopaki! Jest właściciel do przesłuchania.

Zadowolony z siebie Ksentus poszedł kupić chipsy i colę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Oskar wchodzi do mojego laboratorium/

[Oskar] - Marku, mam dla Ciebie kawałek łososia do zbadania.. Możesz się tym zająć?

[Ja] - No jasne, nie ma sprawy. Dawaj go tu. Zajmę się nim natychmiast.

[Oskar] - Wielkie dzięki. Jak już skończysz to dostarcz Szefowi wyniki badań.

[Ja] - Jak zawsze.. Masz do mnie jeszcze jakąś sprawę?

[Oskar] - Nie, to wszystko co chciałem Ci przekazać.. Na razie..

[Ja] - No hej..

/Zamyka się w swoim laboratorium i rozpoczyna badanie łososia/

/Minęły dwie godziny. Wchodzę do gabinetu Szefa/

[Ja] - Dzień dobry Szefie.

[szef] - A witaj Marku. Jak tam łosoś.. Odkryłeś coś konkretnego?

[Ja] - Niestety szefie, nie mam zbyt dobrych wieści. Owszem, udało mi się ściągnąć odciski palców z łososia, ale niestety nie posiadamy w swojej bazie odcisków zgodnych z tymi odciskami, które ściągnąłem z łososia..

[szef] - No to naprawdę nie jest ciekawie..

[Ja] - A więc co robimy Szefie?

[szef] - Wydaje mi się, że będę zmuszony uruchomić moje stare znajomości..

[Ja] - Co Szef ma na myśli?

[szef] - Nic się nie martw Marku. Twoje badania na pewno nie pójdą na marne..

[Ja] - Skoro Szef tak mówi.. Czy mogę w czymś jeszcze się przydać?

[szef] - Nie Marku.. Jak będę miał jakąś robotę dla Ciebie to dam Ci znać.. Na razie to wszystko..

[Ja] - Rozumiem Szefie..

/Wychodzę z gabinetu Szefa i udaję robię sobie krótką przerwę w pracy/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słychać że pod sklep zajechał jakiś samochód, w którego wnętrzu słychać bardzo chwytliwą muzykę Techno. Po chwili wkracza do niego łysy jegomość ubrany w dres.

- Ej co to ma być? Ten wredny bandzior wyżarł moje ulubione pulpety. Teraz to jest sprawa osobista. [podchodzi do miejsca gdzie znaleziono kawałek łososia]

- Tu leżał ta ryba? Na moje maczała w tym palca szajka Mątwy. Przecież nie od dzisiaj wiadomo że nienawidzi on pulpetów i orzeszków. Trzeba by sprawdzić ten trop. Pogadam z moim informatorem, a może nawet uda mi się "pogawędzić" z samym Mątwą.

[wychodzi]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te, szaman! Skończ z tymi bzdurami o duchach i zajmij się prawdziwym dochodzeniem. Ksentus, świadek nie widział kompletnie nic, bo był zajęty oglądaniem "M jak Mydło" i piciem wysokokalorycznego jogurtu. Oskarze, pojedziesz ze Zdzisławem. Zobaczycie czego uda wam się dowiedzieć od Mątwy.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Hej Zdzisiu jadę z tobą.- zawołałem

- No ale...- wybełkotał Zdzisław

- Tak też mi się nie chce, ale szef kazał.-[siadam na miejscu kierowcy]

- Ehh... No dobra. [odpalam samochód] Tylko mi mądruj.- przestrzegł

[pojechaliśmy]

--------------------------------------------

[na miejscu]

- No Zdzisiek. Gdzie ten dom??-spytałem

- O flaps!! Niema!! Ktoś go zabrał!!- od powiedział [podjeżdża różowa furgonetka]

- Ej patrz!! [drzwi furgonetki otwierają się] Zdzisław do auta tylko szybko!!- wykrzyczałem [bandyci z furgonetki zaczęli nas obrzucać wybuchowym karmelem]

[Zdzisław już prawie był przy aucie gdy...] Byhhhuhhhty [samochód eksplodował]

- Papier auto się nam zepsuło.- ironizował

- No też zauważyłem.[wyciągnąłem celownik laserowy] Zdzisiek kryj mnie ja wezwę wsparcie!! [wycelowałem celownikiem w furgonetkę]

[2 minuty później]

- Papier to już ostatni karmelek wybuchowy jaki mam!!! Gdzie to wsparcie?!- spytał [nadleciał Green Hawk i ostrzelał furgonetkę gorącą kawą zapalającą]

- Mówisz masz. [bandyci w popłochu uciekli i helikopter wylądował] Chodź polecimy do bazy- zachęcam

- Ale czy to bezpieczne?- spytał wystraszony

- Oczywiście.-wsiadam do helikoptera

- No dobra.- Zdzisław wsiadł do helikoptera

---------------------------------------------

[nad bazą]

- Tu Green Hawk 102. Proszę o zgodę na lądowanie-zagadnął pilot do wieży

- Tu wieża. Widzimy cię 102. Możesz lądować- od powiedział kontroler z wieży

[helikopter wylądował na dachu bazy]

- Dzięki Kasper. Bez ciebie było by krucho.- podziękowałem

- Nie ma za co Papier. To była przyjemność. - skwitował Kasper [wysiadłem ze Zdzisiem i helikopter odleciał]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

I co ja mam tu zrobić... Chwyciłem swojego Szajsunga i wykręciłem (dosłownie) numer Pahlawana.

-Yo, Kehidupan!

-He-ja-na!

-Jedziesz do tego Makd's?

-Nie, kretynie, jestem w klubie GołGołOwszem, lecz zły duch Gratararararabumcykcyk sprawił, że wjechałem na igłę, a trochę potrwało, nim mój patron zrzucił mi nową oponę na głowę.

-Jak jedziesz po McFlurry, to kup mi jedno z Lajonem i polewą toskafkowom.

-Dobrze, jeśli posłańcy Mohergala nie naśle na mnie swojej moherowej armii za kupowanie tosafkowej polewy. Jeśli tak się stanie, weź mój proszek z toffi i zatańcz 69 razy makarenę po czym...

-Dobra, dzięki. - Rozłączyłem się.

No to może pójdę przesłuchać tego typa od Ksentusa, który właśnie niewinnie pożera pulpety i wysysa orzeszki ze Snikersów... To chyba ten właściciel sklepu...

-Proszę do pokoju - powiedziałem.

Właściciel wszedł bez żanych oporów, po czym usiadł grzecznie na krzesełku.

-Kretynie, to moje krzesło! Usiadłem naprzeciw niego i zacząłem przesłuchanie.

-Imię?

-Właściciel.

-Nazwisko?

-Sklepu.

-Niech pan mówi: czemu nie zamontował pan monitoringu w sklepie?

-A ma pan kredki Bambino? Jak nie, to odmawiam współpracy!

-Nawet mnie nie wku***aj...

(...)

-Szefie, właściciel ma jednak monitoring w sklepie, lecz ustawiony w zapleczu, by nagrywać co robią jego pracownicy z klientkami i wstawiać na RedTube. Oprócz tego nałogowe wyjada orzeszki ze Snikersów. Nie rozumiem go, wylizywanie karmelu z Marsów jest dużo przyjemniejsze... Pulpety też pożera, gdyż, jak sądzi, Schnikput mu każe. Szkoda, że nie dowiedziałem się nic więcej, bo nie widzę w tym nic podejrzanego.

To powiedziawszy, nieco się oddaliwszy i na krześle usiadywszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GranaT - Bardzo dziękuję za niemanipulowanie moją postacią...

Szczególnie w tak żałosny sposób...

Więc jakby to nie było jasne, te słowa post wyżej NIE są słowami mojej postaci i nigdy nie będą...

-------------------------------------------------

[Pahlawan ponownie wjeżdża na miejsce zbrodni]

Szefie, to nie bzdury, świat duchów jest wszędzie. Nawet tu, nawet w panu, więc dlaczego się dziwić że wszystkiemu są winne, a doliczając do tego wyznawców. Co tu dużo mówić, duchy są wszędzie.

Na początku chciałbym przesłuchać właściciela tego budynku, aby wyczuć czy nie odprawiał ostatnio rytuałów. Do tego musiałbym porozmawiać na ten sam temat z każdym pracownikiem. Wyraża szef zgodę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojojoj całkowicie zapomniałem o tym temacie.. Przepraszam wszystkich

:confused:

/Po ostatniej rozmowie z Szefem wsiadam do samochodu i jadę do swojej ulubionej restauracji na obiad. Podczas jazdy zauważam w lusterku, że jakiś ciemny terenowy samochód mnie śledzi. Dzwonię do Zdzisława/

[Ja] - Cześć Zdziszek. Mam mały problem..

[Zdzisław] - A cześć Marku. O co chodzi?

[Ja] - Zrobiłem sobie małą przerwę w pracy i jadę właśnie do restauracji Kebab coś przekąsić.. I zauważyłem że ktoś mnie śledzi.. W pojedynkę sobie z nimi ni poradzę. Czy mógłbyś wsiąść do radiowozu i pomóc mi ich zatrzymać zanim komuś stanie się krzywda?

[Zdzisław] - Nie ma sprawy, właśnie skończyłem jeść lunch. Gdzie dokładnie jesteś?

[Ja] - Jadę na północ ul. Wyzwolenia, właśnie minąłem Sferę.. Zamierzam robić ich w konia. Będę jeździł w kółko obok budynku prokuratury... Mam nadzieję, że się nie spostrzegą..

[Zdzisław] - Oby tak było.. Już jadę w Twoim kieru...

[Ja] - O nie!!! Oni mają dwa samochody i chyba się spostrzegli że się z kimś kontaktuję.. Jeden z nich jedzie prosto na mnie..

[Zdzisław] - Marku o co chodzi.. Nic nie słyszę..

/Zdzisław słyszy w telefonie odgłosy zderzenia samochodów/

[Zdzisław] - Marku, jesteś tam??? Maarkuuu!!!

/Wsiada w samochód i czym prędzej rusza w kierunku ulicy Wyzwolenia.. A na miejscu wypadku dwóch typków wysiada z samochodów terenowych i podchodzą do rozbitego samochodu.. Jeden z nich wyciąga pistolet, drugi otwiera drzwi samochodu../

[Przestępca 1] - Odsuń się, dobiję go!

[Przestępca 2] - Zostaw go, on już nie żyje..

[Przestępca 1] - Na pewno? Sprawdzałeś? Wiesz że Szef kazał się go pozbyć..

[Przestępca 2] - Wiem. Sprawdzałem. A po drugie to widzisz w jakim stanie jest samochód. Zaraz wybuchnie..

[Przestępca 1] - Masz rację. Wracajmy do Szefa po wynagrodzenie..

/Wsiadają do terenówki i odjeżdżają.. Po paru minutach na miejscu zjawia się Zdzisław../

[Zdzisław] - Jezus Maria! Marku, żyjesz? Marku, odezwij się!

/Nie daję żadnych oznak życia/

[Zdzisław] - Przecież ten samochód zaraz wybuchnie, muszę go stąd jak najszybciej wydostać..

/Zaczyna mnie wyciągać z rozbitego samochodu.. W pewnym momencie samochód zaczyna płonąć../

[Zdzisław] - Marku, pomóż mi! Sam nie dam rady..

/Odzyskuję przytomność/

[Ja] - Zdziszek, przyjacielu, a jednak przyjechałeś..

[Zdzisław] - Jak mógłbym zostawić mojego przyjaciela w potrzebie.. A teraz pomóż mi wydostać Cię stąd i zabrać w bezpieczne miejsce, bo zaraz Twój samochód spłonie..

/Powoli wysiadam z samochodu, Zdzisław kładzie mnie bezpiecznie na ziemi z dala od płonącego samochodu../

[Ja] - Zdzisiu, w samochodzie mam ważne dokumenty odnośnie śledztwa.. Mógłbyś się po nie wrócić? Są w kasetce po lewej stronie..

[Zdzisław] - Nie ma sprawy, już idę..

/Zdzisław wstaje i idzie w kierunku płonącego samochodu, lecz nie dochodzi do samochodu - samochód wybucha../

[Ja] - Zdzisiu, co się stało?

[Zdzisław] - Cholerka, nie zdążyłem.. Samochód eksplodował..

[Ja] - Wielka szkoda.. Było tam wiele cennych rzeczy..

[Zdzisław] - Na to już nic nie poradzę.. Zadzwonię do Papiera i straży pożarnej, niech zajmą się zbadaniem miejsca wypadku.. A Ciebie zawiozę do szpitala..

/Zdzisław odchodzi i telefonuje do Papiera i na straż pożarną.. Kończy rozmawiać i wraca do mnie/

[Ja] - No i co teraz?

[Zdzisław] - Teraz to wsadzę Cię do radiowozu i pojedziemy do szpitala..

/Zdzisław podnosi mnie i wsadza do radiowozu, po czym jedzie do szpitala.. Podczas podróży tracę przytomność../

[Zdzisław] - Marku, nie mdlej mi tutaj.. Maarkuu!! Cholerka.. Muszę się pospieszyć..

/W końcu dojeżdżamy na miejsce.. Zdzisław zanosi mnie do szpitala.. Spostrzega go pielęgniarka..

[Zdzisław] - Szybko, niech ktoś mi pomoże!!

/Pielęgniarka podjeżdża z wózkiem inwalidzkim/

[Pielęgniarka] - Proszę go tu położyć..

/Zdzisław kładzie mnie na wózku/

[Pielęgniarka] - Co się mu stało?

[Zdzisław] - Miał wypadek samochodowy..

[Pielęgniarka] - Dobrze, proszę się odsunąć. Zabieramy pana kolegę na blok operacyjny..

/Lekarze rozpoczynają mnie operować.. Zdzisław oczekuje przed salą operacyjną na zakończenie operacji.. Po dwóch godzinach lekarz wychodzi z sali operacyjnej/

[Zdzisław] - Doktorze i co z nim?

[Lekarz] - A Pan należy do rodziny?

[Zdzisław] - Nie, jestem jego przyjacielem. Marek nie ma rodziny..

[Lekarz] - Aha rozumiem.. A więc sprawa prezentuje się nieciekawie.. Musieliśmy zoperować Pana przyjaciela, gdyż doznał uszkodzenia nerek, ma złamane trzy żebra oraz doznał uszkodzenia mózgu..

[Zdzisław] - Cholerka, to aż tak poważnie?

[Lekarz] - No niestety tak.. Pański przyjaciel będzie musiał odbyć długotrwałą rehabilitację, aby powrócić do pełnego stanu zdrowia..

[Zdzisław] - Jak długo to może potrwać?

[Lekarz] - Trudno mi w tym momencie dokładnie określić.. Może dwa miesiące.. Może pół roku..

[Zdzisław] - Tak długo?? No cóż.. Jak ma dzięki temu w pełni wyzdrowieć.. Panie doktorze czy mogę z nim porozmawiać?

[Lekarz] - Tak, pacjent odzyskał przytomność.. Może Pan z nim porozmawiać.. Ale nie za długo..

[Zdzisław] - Dobrze panie doktorze.. Dziękuję..

/Zdzisław wchodzi na salę i podchodzi do łóżka na którym leżę/

[Zdzisław] - I jak się czujesz Marku?

[Ja] - Dziękuję Ci Zdzisiu.. Gdyby to nie Ty to pewnie bym już nie żył..

[Zdzisław] - Nie ma za co.. W końcu jesteśmy przyjaciółmi.. Powiedz mi lepiej jak się czujesz..

[Ja] - A teraz to się już czuję lepiej.. Lekarze odwalili kawał dobrej roboty (uśmiecham się)..

[Zdzisław] - A Ty jak zawsze uśmiechnięty.. Ledwo co uniknąłeś śmierci a już Ci do śmiechu..

[Ja] - Wiesz co Zdzisiu.. Strasznie chce mi się spać..

[Zdzisław] - Nie dziwię Ci się.. Już sobie idę..

[Ja] - Zdzisiu.. Wybacz mi, że nie będę mógł dalej Wam pomagać z tym śledztwem..

[Zdzisław] - Przecież to nie Twoja wina.. Obiecuję Ci że dorwiemy tych, którzy Ci to zrobili..

[Ja] - Trzymam Cię za słowo..

[Zdzisław] - Dobrze.. A teraz idź już spać.. Dobranoc..

[Ja] - Ale odwiedzisz mnie jeszcze kiedyś Zdzisiu?

[Zdzisław] - No pewnie.. Idź już spać..

[Ja] - Dobrze. Do zobaczenia..

/Zdzisław wychodzi z sali a ja zasypiam/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołączam. :)

KARTA*:

Imię i Nazwisko: Dawid (Kłapouchy) Lazy

Specjalizacja: Badanie zjawisk anormalnych, głupich, porąbanych oraz takich, których to się fizjonomom nie śniło. Z wykształcenia jest biotechnologiem + laik jako detektyw... jedyne co potrafi znaleźć to jedzenie w swojej lodówce oraz łózko w swoim domu, w którym to może przespać cały dzień... (w końcu nazwisko zobowiązuje...)

Wygląd: Wzrost: 182cm, szczupły, niebieskie oczy, długie brązowe włosy. Ubrany zazwyczaj na sportowo, ale chodzi też w zwykłych dżinsach. Dodatkowo nosi ze sobą plecak w którym to trzyma swoje niezbędne rzeczy (mini-zapalniczka przeciw komarom, latarka HALOgem-owa, GNAT007 - ulubiona spluwa, która strzela truskawkową gumą balonową, najzwyklejszy notatnik)

Wiek: 20 lat

Cechy charakterystyczne: Potrafi szybko biegać. Ma wytatuowaną na prawym ramieniu małą kotkę, którą zowie "Kłapouszek" (od tego jego pseudo). Jego szczęśliwym numerkiem w totku jest 7.

*mały update ;)

* * * * * * *

Godzina 14:05, Dom Lazy'ego.

[Ja] [budzi mnie zapach ostatniej truskawki, która leży na dnie mojego kubka. ...Wstaję i szybkim duszkiem połykam ją. Następnie idę się odświeżyć. Potem przebieram się i na spokojnie mogę zjeść śniadanie... nagle coś słyszę...]

[Dzwoni telefon]

[idzie aby go uciszyć... podnosi słuchawkę]

[Ja] - Halo.

[Głos z słuchawki] - Lazy!!! Gdzie jesteś baranie jeden! Wiesz, która godzina?

[Ja] - Wiem. Jest 14.

[Głos z słuchawki] - Co!!! Co ty sobie wyobrażasz! Bierz swoje CV i jazda do biura po akta, bo inaczej wylecisz z roboty z prędkością Sokoła Milenium!

[Ja] - Co ja sobie wyobrażam? Wyobrazić mogę sobie to, że Pahlawan wpada do Wielkiego Kanionu,

przez poślizgnięcie się na skórce od truskawki. [... Choć tak naprawdę nie wiem kto to jest Pahlawan, bo w moim notatniku mam wpisane parę nazwisk: Pahlawan Kehidupan, Ksentus Sentere, Marek Szywarius, Abel Umer, Zdzisław K., Tony Scott, Oskar (Papier) Papierowski, i jakiś Marian Dog... a bym zapomniał na śmierć ...jeszcze: Kamil Frankowski, pseudonim Kapeć ...to chyba wszyscy już...?]

[Głos z słuchawki] - Lazy!? Przestań robić sobie jaja i raz dwa widzę cię w biurze! [...w oddali słychać

trzask rzuconej słuchawki... przerwało połączenie]

[Ja] - Dobr... dobrze. Jeszcze wezmę tylko mój "Niezbędnik" i można iść.

[Ja] [Zamyka drzwi na cztery spusty i nie zapomina zakręcić gazu, wyłączyć żelazka i zakręcić kranu.]

[Ja] - Gdzie ja mam te kluczyki? ...A! mam! [wyciąga je z wewnętrznej kieszeni w bluzie]

[Wsiada na swój motocykl i jedzie do biura]

* * * * * * *

Godzina 15:30

[Ja] - No! Nareszcie jestem. [Parkuje motocykl i wchodzi do budynku]

[będąc w środku, pyta z marszu...]

[Ja] - Przepraszam? Kto wie, gdzie jest biuro Szefa? [W tym momencie, wszyscy ludzie, którzy znajdowali się w biurze, popatrzyli dość kanciasto na żółtodzioba jakim był Lazy]

[Ja] [ - Teraz wiem, jakie to uczucie być, jak Obcy z filmu "Obcy" ...Trzeba samemu znaleźć]

[Poszedł szukać]

[Ja] Okej. Wchodzę... [łapie za klamkę i w tym momencie słyszy głos zza drzwi..]

[szef] [Rzuca klasycznym tekstem] - Lazy!? Wchodź. Wiem, że to Ty

[Ja] Witam. Skąd Szef wiedział, że to Ja? Przecież dopiero się pierwszy raz spotykamy?

[szef] - [Znowu rzuca klasycznym tekstem] - To nie Ty jesteś tutaj od zadawania pytań, tylko Ja. Rozumiemy się!?

[Ja] - Tak.

[szef] - Dobra. A teraz dawaj swoje CV i bierz te akta, by wiedzieć o co chodzi w sprawie. A! I Jeszcze jedno. Tak przy okazji... idź do Marka i weź tego łososia. Może Tobie uda się coś na nim znaleźć, w końcu nie z byle powodu jesteś bio-technologiem. Zresztą. Mniejsza o to. Idź do niego i po prostu weź tego łososia... idź już, idź. [... gest Szefa, jasno ukierunkował mnie co mam robić dalej]

[ - Bez słowa wyszedłem z jego gabinetu z aktami w ręku i poszedłem]

[Ja] [Patrzy na akta...]

[Ja] - Hmm... Dość trudny przypadek. I Jeszcze na dodatek, musiało to się stać, akurat w moim ulubionym spożywczaku, gdzie zawsze kupuje sobie kiść świeżych truskawek. Będę musiał to zbadać... tylko od czego zacząć? Wiem! Szef kazał mi iść do Marka.

[Ja] [idzie szukać laboratorium Marka...]

[Ja] [Patrzy na napis na drzwiach przed laboratorium]

"Labora....um. [Napis jest trochę zamazany i widać zaschniętą plamę po hot dogach...]

[Ja] - Teraz wiem, czemu Szef wcześniej wiedział o mnie, zanim przybyłem do biura... Nie myślałem, że zwykły facet z parówką w ręce, może tyle wiedzieć o innych ludziach. Chyba powinien być?

[Łapie za klamkę]

[Ja] - A niech to! Zamknięte. Może trzeba do niego zadzwonić? Achh... nie mam do niego numeru. I co teraz? Muszę znaleźć kogoś, kto ostatnio się z nim widział. Zobaczę do notatnika.

[Otwiera swój "Niezbędnik" i wyjmuje notatnik]

[Ja] - Kto może go znać? ... hmm... [długo szuka] ... Chyba trzeba pójść do Szefa. On powinien wiedzieć, kto najlepiej zna Marka.

[idzie do szefa, trzymając notatnik w ręce]

Puk! Puk!

[Ja] - Szefie! To Ja! Kłapouszek! Muszę na chwilę wejść. Mogę?

[szef] - Kłapouszek? Aaa... to Ty. Dobra wchodź, bo jestem zajęty.

[Ja] - Muszę o coś zapytać Szefa?

[szef] - Wal!

[Ja] - Chodzi o to, że muszę znaleźć Marka, a nie wiem, gdzie może być i kto go ostatnio widział? Wiem,że tutaj wszyscy się znają, "jak łyse konie", ale akurat Ja się nie znam, jak "łysy koń", więc pytam Szefa. Gdzie mogę go znaleźć?

[szef] - Wiesz co Kłapouszek? Idź do Zdzisława. On jest przyjacielem Marka, więc najlepiej go zna. On ci wszystko powie.

[Ja] - Dobrze. Szefie. Spotkam się z nim. Aaa... I Jeszcze jedno. Oddaję akta, bo mam rozeznanie co do sprawy. Problem w tym, że muszę mieć tego łososia. A ostatnio to Marek go badał, więc nie wiem gdzie teraz jest.

[szef] - Mniejsza o to. Znajdź Marka a potem przebadaj tego łoso... Moment? Przecież Marek już go badał i nic nam ta poszlaka nie dała. Wiesz co?...

[Ja] - Tak, Szefie?

[szef] - Idź i dowiedz się, kto może stać za tymi odciskami palców na łososiu, którego badał Marek. Teraz na dodatek trafił do szpitala. Oby szybko wyszedł z tego.

[Ja] - Co!? To Marek jest w szpitalu? Rzeczywiście, sytuacja nie jest ciekawa. Dobrze. Pójdę i dowiem się, czyje to były odciski.

[szef] - To dobrze. Tylko pamiętaj! Jak coś schrzanisz to zostaniesz zawieszony. Zrozumiano!?

[Ja] - Tak. A myślałem, że mnie Szef wywali? Czemu taka nagła zmiana?

[szef] - Bo też lubię truskawki... To był żart. Tak na poważnie... jak sobie dobrze będziesz radził, to może się jeszcze do czegoś przydać i popracować u nas dłużej, niż jeden dzień. No idź już!

[Wychodzi z biura Szefa i opuszcza budynek]

[Przysiaduje na chwilę na ławce obok swojego zaparkowanego motocykla, by odpocząć i zjada kiść truskawek]

[Ja] - Jak zjem truskawki, to pójdę spotkać się z Zdzisławem... ale to jak zjem truskawki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli z tego co się orientuje chętny przejmuję Kolomba :)

O ile sie nie obrazicie to to zrobię i odpuszczę sobie tę sprawę, a po za tym nie będziecie się musieli męczyć z Pahlawanem :)

Miejsce: Sklep Rybny przy ulicy Wietrznej

Czas: 3:33

Poszkodowani: Taboret, właściciel sklepu

Dzisiaj około godziny 3:30 ktoś włamał się do sklepu Rybnego i ukradł dwie tony mydła zapachowego i jedną tonę mydła nie zapachowego, do tego ograbił szafkę z cukierkami dla dzieci i bestialsko rozbił taboret na ladzie, nie omieszkał się także utopić szczupaka. Pan Heniek Morświń jest przerażony, taboret był z nim od kiedy pamiętał i bardzo zabolała go jego strata, prosi o szybkie złapanie przestępcy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Biedny szczupak...

[wchodzi Kłapouch :)]

- Masz coś?? - pyta

- Tak. Rybcia ma skrzela posklejane Miętosami. Ale to dopiero początek, czekam na zgodę na sekcję zwłok.

- Mogę Ci pomóc przy sekcji. Muszę nabrać doświadczenia.

- OK, ale bez głupich pytań. Jak dostanę zgodę to Ci powiem. Idziesz ze mną do MakDonalda?? - proponuję

- Dzięki. Do Maka bardzo chętnie pójdę.

[wychodzimy]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołączam

Karta:

Godność: Mateusz "Pucha" Skrob

Specjalizacja: Spec od zabezpieczania i przeszukiwania miejsc zbrodni. Ukończył szkołę techniczną im. MacGyvera.

Wygląd: ok. 190 cm wzrostu, duża niegowaga, ciemne blond włosy ciachnięte "na beatlesa". Nieodłącznym elementem jego ubioru są czarne bojówki, których kieszenie pełnią rolę przenośnego magazynu na rzeczy wszelakie.

Znaki szczególne: Szczęśliwy posiadacz scyzoryka armii szwajcarskiej. Aby pobudzić swój mózg do działania raczy się puszkowaną maślanką "mazurską". Uczulony na piankę truskawkową i paprykowy cukier-lukier.

Udaję się przesłuchać właściciela sklepu, i sprawdzić jego sąsiadów.

Przewidywany czas: ok. 30 min.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szefie, zgodnie z życzeniem przedstawiam raport z rozmowy:

Szczupak okazał się być wielokrotnym medalistą w konkursie "Piękności owoców morza".

Przy pomocy mydła o zapachu pieczonych kiszonych ogórków łuski szczupaka uzyskiwały wspaniałą barwę.

Taboret był z kolei nagrodą za zajęcie pierwszego miejsca w rzucie rybą w dal.

Sąsiedzi Pana Morświna - Pan Roman Szpachla i Pani Maria Wąs również są zapalonymi rybiarzami, ale mniejszego kalibru. Na progu domu Pani Wąs znalazłem resztki niezidentyfikowanej substancji, którą przekazuję Papierowi do analizy.

Co więcej, nabyłem po okazyjnej cenie trochę masła rybnego - w sam raz do kanapek z maślanką.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Kłapouszek przybywa na miejsce zdarzenia, po telefonie od Szefa]

[Ja] - Cześć Papier! O.o! Coś tu się stało? Aaa... to ten sklep rybny. Fuuj.... co to za zapach? [krzywi się] Co za odór. Echh... te ryby.

[Ja] - Dobra. Trzeba zbadać, kto? co? po co? i dlaczego, narobił tutaj takiego anormalnego brudu.

[Podchodzi do szafki, z której to skradziono cukierki]

[Ja] - Zobaczmy....

[Wyjmuje zapalniczkę na komary, ze swojego "Niezbędnika", by rozjaśnić nieco sytuacje.]

[Ja] - Hmm... O! Mam! Zostawił jednego cukierka. Będę musiał zrobić sekcję.

[Ja] - Okej. Zanim pojadę do laboratorium, to zrobię coś jeszcze... Pogadam z Heńkiem. Musiał przynajmniej widzieć jak ktoś kręci się koło jego sklepu.

[Ja] - Pucha! Przyprowadź, no tutaj Heńka. Muszę z nim pogadać! [W tym czasie, Kłapouszek schował cukierek do swojego "Niezbędnika", potem wyszedł przed sklep i oczekiwał na Heńka]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...