Skocz do zawartości

A idź pan w pyry

  • wpisy
    345
  • komentarzy
    4875
  • wyświetleń
    461968

Lektury - pomiot Saitana czy jednak nie?


Qbuś

1062 wyświetleń

Lektura - prawdziwa natura  

94 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Lektury są...

    • pomiotem Saitana
      14
    • czasem złe, a czasem nie
      63
    • różne, ale i tak są stratą czasu
      15
    • mą miłością
      4

Od dziejów zarania, od prawieków pradawnych, na koniec pory latem zwanej nadchodzi dzień straszny, dzień początku niemalże 10-miesięcznego okresu tortur zmyślnych i okrutnych. Dzień ten przez perfidnych włodarzy zwany jest dla niepoznaki Początkiem Roku Szkolnego. Długie lata walki i wysoki stopień masochizmu pozwalają zdobyć dodatkowy miesiąc wolnego czasu oraz awansować na poziom 'studenta'. To jednak osobna historia. Jednym z nieodzownych elementów tych wielomiesięcznych katuszy są tzw. lektury (LekTURY, torTURY - przypadek?). Są to dzieła pisane na specjalnego zamówienie MENu utwory pisemne mające na celu słowne zamęczanie uczniów. Autorzy tych dzieł są szybko likwidowanie, prawie żaden autor lektury nie dotrwał do naszych czasów...

Library_by_swirl1.jpg

I tak dalej, i tak dalej. Wybaczcie marną groteskę, ale czasem odnoszę wrażenie, że taki obraz lektur można by było zaobserwować w głowach wielu uczniów. Jest wiele osób, które sensownie argumentują swoją niechęć do lektury (w tym Lord, z którym swego czasu się o lektury spierałem), ale sporo osób bezrefleksyjnie przyjmuję postawę "lektury są złe i nudne, bo to lektury". Z jednej strony to smutne, że system edukacyjny potrafi obrzydzić dobrą literaturę nawet osobom, które lubią czytać. Warto jednak odrzucić czasem uprzedzenia i spróbować spojrzeć na lektury, jak na zwykłe książki. Zapewniam, że wiele obroni się świetnie.

7637cce1985a90e542bdeec6cba4e173.jpg

Jestem w stanie zrozumieć niechęć do konkretnych lektur, do danego autora, do gatunku czy nawet epoki literackiej. W pełni rozumiem narzekania na suche prowadzenie zajęć i wymuszone interpretacje. Narzekanie na brak czasu też spotka się z pewnym zrozumieniem. Mogę nawet przyjąć do wiadomości brak sympatii do czytania w ogóle (przyjęcie do wiadomości nie zmienia oceny). Bezrefleksyjnego odrzucania lektur jednak nie pojmuję. No chyba, że to po prostu sposób maskowanie własnego lenistwa czy też głupoty.

A tak nieco na marginesie i na chłodno - fenomen wpływu 'statusu lektury' na odbiór danego dzieła to ciekawe zjawisko. Ciekaw jestem, czy było badane. Dlaczego sam fakt bycia lekturą potrafi zmienić tak drastycznie odbiór? Czy to wina przymusu? A może uczniowie zbyt łatwo dają się 'wmanipulować' w takie podejście? Może warto po jakimś czasie wrócić do danej lektury, może liceum/szkoła podstawowa to nieco zbyt wcześnie na pewne lektury.

A jakie jest Wasze podejście do lektur? Do czytania w ogóle?

A tak na koniec powrót do tradycji, czyli 'i w szkole źle nie jest':

teacher%20sexy%20pretty-thumb.jpg

28 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Jakieś 90% lektur szkolnych jest niewyobrażalnie nuuudne. 5% jest po prostu nudne. I 5% w miarę może być. Ale nigdy chyba nie spotkałem się z lekturą szkolną w której ciekawiłoby mie cokolwiek i którą dokończyłbym z własnej woli. Mówcie sobie co chcecie ale taki np. "Pan Tadeusz" to jak dla mnie jedna z najgorszych książek na świecie. Albo weźmy np. taką Iliadę. OK, tu treść jeszcze może być (bo film jest nawet spoko) ale czy trzeba to pisać w taki sposób abym każde zdanie czytał 4 razy, żeby zrozumieć? Tak, wiem, że to było pisane dawno temu, ale czemu do cholery nie można tego przełożyć na język współczesny i łatwy do zrozumienia? A tak poza tym to ci wszyscy "geniusze" jak Mickiewicz czy Szekspir to totalne beztalencia a ich książki są nuuuuuuuudne.

Link do komentarza

Dużo jest racji w tym co napisałeś. Prawdę mówiąc/pisząc (niepotrzebne skreślić) jedyną lekturą, którą przeczytałem z chęcią (ze względu na moje nietypowe upodobania) był "Hobbit: czyli tam i z powrotem". Aktualnie czytam "Pana Tadeusza" i strasznie się nudzę, ale podziwiam autora. Pozdrawiam wszystkich, którzy omawiają nudne lektury (97% uczniów, reszta ma szczęście).

Link do komentarza

Z lektur poważniejszych (czyli od gimnazjum wzwyż) z dużą przyjemnością przeczytałem "Zbrodnię i karę", "Ferdydurke" i "Hobbita". Dwie ostatnie przeczytałem zresztą zanim miałem obowiązek, Gombra w gimnazjum, a Tolkiena w podstawówce. Było też parę lektur, które przeczytać mogłem bez bólu, jednak w większości czułem się zmuszony, nie czerpałem żadnej przyjemności z czytania takiego "Pana Tadeusza" czy "Potopu". Ogólnie nie przepadam za książkami, w których bohaterzy są albo czarni, albo biali - tylko w skrajnych przypadkach z czarnych przechodzących w białych (bez szarych przystanków).

Na pewno jest też sporo prawdy w tym, że uczniowie czują się zmuszeni do przeczytania książek. W moim przypadku jest tak, że jeśli coś zrobić muszę - odechciewa mi się to wykonać (co potwierdziły testy psychologiczne, które ostatnio całą klasą rozwiązywaliśmy przy okazji wizyty pani psycholog). Inną sprawą jest to, że faktycznie, by niektóre książki zrozumieć (szczególnie dramaty), trzeba byc albo bardzo skupionym, albo czytać kilkukrotnie wybrane fragmenty. Takie "Dziady" na przykład. Dla mnie mordęga - tego, co się tam działo, dowiedziałem się ze streszczenia...

"system edukacyjny potrafi obrzydzić dobrą literaturę nawet osobą, które lubią czytać" - osobom, Qbusiu :) Chyba jesteś wzrokowcem, ten błąd coraz częściej się pojawia na różnych stronach :)

Link do komentarza

Nie było tak źle z lekturami w moim przypadku, nie przeczytałem tylko "Chłopów", bo kinga-gigant o tematyce agrarno-obyczajowej przeraziła mnie i zniechęciła nawet do otwarcia na pierwszej stronie.

Miałem też problem z tematyką, przez pewien okres polska literatura traktowała o tematyce martyrologicznej, mesjanistycznej, której ja osobiście nie znosze. Jakiekolwiek odstępstwa od normy (Ferdydurke, Szewcy, nawet Syzyfowe Prace) witałem z radością. Poezja, zwłaszcza ery romantyzmu, wyjątkowo mnie denerwowała. A jako że na ten okres u mnie kładli nacisk, to miałem problem.

Link do komentarza

Moim zdaniem lektury są wkurzające bo albo są cholernie nudne, a jeśli nie są, to mają trudny język (momentami Krzyżacy, ale ogólnie książka naprawdę fajna) i długo się ją czyta przez co nie ma czasu na ,,własne'' książki.

Link do komentarza

No cóż, lektury to lektury - są tak nielubiane, ponieważ w znacznej mierze są uciążliwym obowiązkiem szkolnym. To jest główny powód ich nielubienia.

Ale jest jeszcze inny powód, a konkretnie niechęć dzieci i młodzieży do samego czytania. Tak się już wykształciło i raczej nie ma co liczyć, że się to zmieni. Ich argumenty są zazwyczaj żałosne - "Nie bende czytać, bo nie jezdem frajelem!!11oneone".

Natomiast ja czytam to, co jest dobre. Każdej lekturze daję szansę - jeżeli jest ciekawa to czytam dalej, jak nie, to nie. Takim sposobem ominąłem "Chłopów", "Nad Niemnem", "Potop" i "Quo Vadis", niemniej dwie ostatnie zamierzam przeczytać, bo w tych przypadkach górę wzięło moje lenistwo :sleep:

Natomiast uwielbiam twórczość Sienkiewicza, Żeromskiego i Krasińskiego... No i oczywiście stare dramaty greckie :) Nie warto zapominać również o "Panu Tadeuszu", aczkolwiek jest to specyficzny utwór, oraz o "Hobbicie", "Zbrodni i Karze", "Mistrzu i Małgorzacie". "Dziady" również były ciekawe, podobnie jak "Balladyna". Nie zdzierżę za to "Ferdydurke"... To jest koszmar...

Link do komentarza

Ja będąc w 1 klasie gimnazjum nię mogę wypowiadać się za innych lecz lektury potrafią znużyć. Najbardziej w nie lubię opowiadania o kłopotach młodej dziewczynki której poprzez kłamstwo coś nie wyszło "Kłamczucha". Jestem fanem sprawnej, sensownej i dobrej literatury(przy okazji fantastycznej). Hobbita podobnie jak kolega TeBeG przeczytałem jeszcze w podstawówce. Ciężko mi stwierdzić czylektury są złe, ale moji koledzy którzy po owym pytaniu odpowiedzieli, że przeczytali 1 lekturę załamali mnie. Muszę jeszcze stwiedzić, że większość lektur to książki pisane archaizmami i ciężko przez nie przebrnąć. Tacy "Krzyżacy" to książka nie do przebrnięcia. Czemu lektury nie mogą mówić o sprawach bardziej lekkich niż wojny i te inne. Wróć inaczej. O sprawach takich jak wojna, ale napisanych lżejszym językiem i nie dorabiania do tego 400 stron ideologii.

Link do komentarza

Akatosh co Ty gadasz o tych Krzyżakach? Jestem w twoim wieku i uważam, że jeśli się toleruje staroświecki język (ale czego się spodziewać po książce która powstała chyba na przełomie XIX i XX wieku?) to wychodzi naprawdę kawał zaje*istej książki...

Link do komentarza

Czytać lubię, ale jak się dowiaduję, że mam przerwać czytanie np. Pilipiuka dla jakiejś lektury to aż mnie nosi :) Archaiczny język nie przeszkadzał mi w "Krzyżakach", ale już w "Panu Tadeuszu" był nie do zniesienia. Nie wiem jaki sens ma pisanie powieści wierszem, w końcu w powieści liczy się akcja, a nie zastanawianie się "co poeta miał na myśli" w co drugim zdaniu. Co do Hobbita - nie przerabialiśmy go w szkole, ale sam próbowałem się do niego zabrać chyba 3 razy, i ani razu nie dotrwałem do końca :) Co nie przeszkodziło mi w niedługim czasie przeczytać LotRa i ostatnio Silmarilliona (choć 5 nazw własnych na 1 linijkę początkowo mnie przerażało, ale ciekawość co będzie zwyciężyła - kapitalna książka). Wracając do lektur - są ciekawe, jak np. "Kamienie na szaniec" i nudne, nie do zdarcia. Jednak staram się te lektury czytać.

Link do komentarza

Napisałeś: "Może warto po jakimś czasie wrócić do danej lektury, może liceum/szkoła podstawowa to nieco zbyt wcześnie na pewne lektury."

Nie zgadzam się z tobą.

Wg mnie jest na odwrót. Np: Ja pinokia miałem w 3 czy 4 klasie Kurde!

To przecież jest dla 1 klasy!

Link do komentarza

Mnie aż nosiło jak miałem przeczytać cierpienia młodego wertera, jakieś smutne emo-romantyczne gadanie. Ksiazki pisane wierszem to dla mnie porażka, a gdzie dialogi, jakaś sensowna fabuła, narrator ? Uważam ze aktualne "lektury" powinny zostać przestawione o 180 stopni, co miesiąc każdy uczeń powinien opisać książkę która sobie SAM wybrał i SAM chciał przeczytać, a następnie nauczyciel powinien polecić mu coś nowego, to pozwoliło by zmienić krytyczne nastawienie do książek które ostatnio panuje w szkołach.

Link do komentarza

Kiedyś przeczytałem z przyjemnością 'Wielki Testament' Françoisa Villona, zanim w ogóle dowiedziałem się, że będzie przerabiany w liceum. Podejrzewam, że gdybym nie zetknął się z nim wcześniej, efekt lektury obrzydziłby mi go na długo.

Link do komentarza

Thug - Niby o gustach się nie dyskutuje, ale... żal mi Ciebie. Zresztą Gość napisał już odpowiedni komentarz.

barto - Pan Tadeusz to przykład dzieła, które chyba należałoby czytać nieco później - nawet liceum to chyba nieco wcześnie. Mi się czytało miło, ale ciężko doceniać takie dzieło, gdy poezja jest masakrowana w szkole sztywnymi interpretacjami.

TeBeG - Aj waj - wynik zbyt szybkiego pisania i wiary w zdolności spellcheckera się mszczą :/ Ja ani Hobbita, ani Zbrodni i Kary nie miałem w lekturach. Zwłaszcza to drugie mnie dziwiło. Ale skoro Dostojewski Ci się podobał, to koniecznie przeczytaj Idiotę.

Tony_Starks - Chłopi to jedyna licealna lektura, której nie skończyłem. Nie miałem wiele czasu, ale po prostu mnie zniszczyła. Wynudziłem się jak mops, kompletnie mnie odrzuciło. W podstawówce miałem mniejszą chęć do czytania, a na studiach często czasu brakło mimo chęci.

behemort - Ferdydurke to zdecydowanie nie lektura dla licealistów, a raczej dla otrzaskanych i lubiących literaturę (nie tylko czytadła). Problem formy, upupienia i tym podobne to już sprawy, które potrzebują - według mnie - nieco otrzaskania i pewnego zasobu pojęciowego. Co nie zmienia faktu, że mi akurat bardzo się podobało.

Akatosh - Zidiocenie sporej części społeczeństwa to osobny problem, niestety. Krzyżacy nie są wcale źli, ale trochę zbyt 'obszerni' jak na moment, w którym są czytani.

l1on - Tak to z tymi eposami bywa. Ciesz się, że nie musiałeś czytać eposu angielskiego w oryginale, czyli Beowulfa. Choć z drugiej strony akurat Beowulf byłby chyba bardziej atrakcyjny dla młodzieży, a i Tolkien z niego czerpał co nieco.

CTRL85 - Według mnie akurat w początkowych klasach powinno prawie nie być lektur do domu zadawanych. Wtedy właśnie czytanie pod przymusem rodziców potrafi dużo szkody zrobić.

golonqa - Z zupełnym pominięciem tzw. kanonu?

Mindstorm - A ja się zastanawiam, co sprawiło, że na mnie 'efekt lektury' chyba wcale nie działał...

Link do komentarza

Myślę, że problem tkwi w technicznym egzekwowaniu przeczytania lektury. Np. bardzo podobała mi sie Lalka - miałem mnóstwo refleksji co do treści, parę fajnych cytatów znalezionych w całości i ogólnie pozytywne wrażenia. Dzisiaj na samo wspomnienie o Lalce dostaje torsji. Dlaczego?? Polonistka robiła katrkówy z treści. I to straszne - jak się nazywał pies kogoś tam (nie będę dokładnie po nazwiskach, bo to już z dobre 6-7 lat temu było - pamięć zawodna :) ), kto coś tam powiedział w tym danym momencie jaki był wzorek na filiżance z której herbatę piła ona w momencie kiedy on pojechał gdzieśtam???? Zupełny idiotyzm. I tak spędziłem nad studiowaniem lalki strona po stronie przez następne parę tygodni co zupełnie zabiło w moich oczach tą książkę.

Nie zabiło to we mnie jednak umiłowania do literatury. Czytam dzisiaj ogromną ilość książek choć akurat nie w tej chwili (studiuje dwa kierunki na raz - 9 egzaminów w tej sesji :(), a szkoda. I lubie wszystko co dobre; często sięgam do klasyków - ostatni: Erich Maria Remarque "Na zachodzie bez zmian" - ale fantastyką czy lekkimi sensacyjkami też nie gardzę. Czytajcie bo to rozwija osobowość w dużym stopniu, szczególnie to jak się człowiek wysławia. A jak człowiek ładnie mówi to co potem jak sobie można kobiety w okół palca owijać to jest niesamowite. Sprawdziłem, polecam :D

Link do komentarza

Z lekturami bywało różnie - czytałem je będąc w gimnazjum, potem olałem totalnie. Podobał mi się "Skąpiec" Moliera, "Zemsta" i jeszcze kilka może. "Hobbita" przeczytałem wcześniej. "Chłopcy z placu broni" mną wstrząsnęli - to nie jest książka dla dzieci. Za to umierałem z nudów czytając "Syzyfowe prace", "Krzyżaków" i kilka tytułów, których nie raczę już pamiętać (ale wiem, że je wymęczyłem).

Ale obawiam się o czytelnictwo w naszym kraju. Miałem w liceum kolegę, który chwalił się że raz przeczytał całe CDA. Ja jako techniczny człowiek czytam dla rozrywki kilka-kilkanaście książek rocznie. Raczej nie wróżę ożywienia rynku poprzez tzw 'light novels', które czytają wszyscy (przynajmniej w Japonii) - prędzej kraj zaleje krew i powódź badziewnych crapów, czego przykładem może być tamto 'dzieło' niedorozwiniętej dresiarki, co tak się tym wszyscy podniecają. Jeżeli dla takich rzeczy mają Sienkiewicza wywalić ze spisu lektur to robią wieeeelki błąd.

Link do komentarza

Ja po prostu nie lubię być zmuszany do czytania, bo jak inaczej to nazwać? Nie przeczytasz lektury, to marny twój los... Czytam sagę wiedźmińską i przyznam, że na razie przestałem, ale na podstawie tego co juz przeczytałem mogę stwierdzić, że czułem się o niebo (a nawet dwa) lepiej, a ksiązka wydawała się ciekawsza. Okropnie nudni są "Krzyżacy", a kiedy pod koniec roku nasza klasa będzie mogła wybrać lekturę (jedną z trzech) będę walczył jak lew, żeby to był Tolkien (chodzi o autora). No i to by było na tyle. :)

Link do komentarza

Jak na razie jedyną lekturą, którą przeczytałem z ogromną przyjemnością, była "Zemsta" Fredry, rewelacja. ^^ Żałuję jeszcze, że zamiast jakichś magicznych ogrodów, czy innych pustyń i puszcz, nie każą nam czytać czegoś bardziej w stronę mitologii, np. Odysei czy Iliady. Szczególnie, że (IMO) w młodym wieku ludzie lubią poczytać takie wysnute, stare mity. Heh, a może to tylko ja...

Pozdrawiam^^

Link do komentarza

MetmaN666 - Mnie kartkówki z treści zabijały i w liceum, i na studiach. Często i gęsto mimo przeczytania nie wiedziałem... Ale jakoś się tym nie przejmowałem w trakcie następnego czytania. Z drugiej strony skoro nauczyciel wymaga przeczytania, to jakoś powinien to egzekwować... I dawać pytania, na które nie można odpowiedzieć dzięki lekturze samego streszczenia.

pavlaq89 - Kim jest niedorozwinięta dresiarka? Widać jestem poza kręgami podniecających się i wiedzących o tym podniecaniu. A poza tym - czy light nowels/czytadła nie rządzą większością rynków?

ScrOOl - Ale co Tolkiena? Która klasa?

Vlauer - Zemsta rzeczywiście należała do przyjemniejszych i nielicznych zabawnych lektur. Ot, i właśnie. Przydałoby się więcej humoru i satyry w lekturowych zbiorach.

Link do komentarza

Może nie całkowicie, trochę przesadziłem ale jak ja mam teraz 8 lektur, spokojnie można wywalić z 2-3 i wprowadzić mój arcygenialny plan :D bo teraz szkoła odstrasza od czytania. Pamiętam jak polonistka w gim poleciła mi Eragorna, miesiąc sie zbierałem do czytania bo co ona się zna :P książkę pożarłem w 2 dni, aktualnie czekam na 4 cześć, może nie jest to "cót nat wisłom" ale czyta się przyjemnie. Dlaczego nie czytamy książek np Paulo Coelho "11 minut" żałuje ze przeczytałem tylko polowe (książka nie była moja, czytałem na kolonii) jest to o wiele lepsze od tego (tak znowu) pożal się boże wertera (nie przeboleje tego ochłapu literatury, jak i całej epoki werteryzmu) na ferie mam zamiar zabrać się za coś innego Coelho, może ktoś coś poleci przy okazji :D

Link do komentarza

Jedyna lektura gimnazjalna jaka mi się podobała to "Krzyżacy".

Nie lubię czytać dramatów, bo nie lubię w nich tego podziału na role :P a co 2 książka w szkole to dramat...

Mam stertę książek, które chciałbym przeczytać, (m.in. Wiedźmińską sagę) ale lektury szkolne skutecznie wzbudzają we mnie niechęć do czytania i te książki jedyne co robią to zbieranie kurzu..

Link do komentarza
Jakieś 90% lektur szkolnych jest niewyobrażalnie nuuudne.

Odkrycie Ameryki. ;)

Prawdę mówiąc/pisząc (niepotrzebne skreślić) jedyną lekturą, którą przeczytałem z chęcią (ze względu na moje nietypowe upodobania) był "Hobbit: czyli tam i z powrotem".

Yes yes yes yes yes! Ja w tą książkę "wsiąkłem" po prostu. Jest genialna. Jak dla mnie to najlepszy tytuł Tolkiena. Ale przeczytałem jeszcze kilka innych lektur - tych, które uważałem za przydatne, np. "Dziady" (części różne). A szczególnie zaciekawiła mnie literatura wojenna (I, II Wojna Światowa) - strasznych rzeczy się dowiedziałem (no, nie po raz pierwszy.. ale niektóre naprawdę mnie zaskoczyły) czytając zbiór tych opowiadań i cóż - skłania to do głębokich przemyśleń. W tym przypadku znajduję także głębokie uzasadnienie. Powinni bić po łapach uczniów za brak tej wiedzy.

A najgorsza lektura? Zdecydowanie Krzyżacy. Po ok. 30 przeczytanych stronach nie dałem rady.. nie wiem, czy kiedykolwiek do tej książki wrócę.

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...