,,Każde pokolenie ma własnych bohaterów..."
Premiera Przebudzenia Mocy już dawno za mną, a chociaż nie jest to film wybitny i wiele trzeba mu wybaczyć, to jestem z niego naprawdę zadowolony. W sieci wiele pojawiło się recenzji, spoilerów, opisów i tekstów rozkładających na czynniki pierwsze każdą klatkę filmu. Nie chciałbym dublować tej tendencji więc daruje sobie recenzję nowej odsłony mojej ukochanej sagi, a raczej skupie się na swoich marzeniach co do ,,Nowego Imperium Kontratakuje", a także na tym dlaczego Przebudzenie Mocy tak mocno kojarzy mi się z przygodami Rycerzy Starej Republiki. Będą oczywiście spoilery w ilościach hurtowych i od razu uprzedzam, że ten tekst to majaki fanatyka Expanded Universe, któremu jeszcze złość nie przeszła po jego skasowaniu i nie dociera do niego, że to co było tam pokazane ,,się nie liczy"...
Jedi i jego statek
W gruncie rzeczy ten schemat został zapoczątkowany przez sam film, oto Jedi nie do końca świadom swojej potęgi, spotyka pilota i razem ruszają zdezelowanym statkiem na podbój galaktyki. W Nowej Nadziei wbrew pozorom sprawdziło się to bardzo dobrze, ale do perfekcji ten motyw został dopieszczony przez BioWare, a potem Obsidian. Nie inaczej jest w nowej odsłonie gwiezdnej sagi, mamy Rey, która nomen omen sama jest świetnym pilotem (jak Revan), nie jest świadoma swej potęgi w mocy (jak Revan), zostaje oszukana przez pierwszego z towarzyszy (jak Revan), a wreszcie ściera się z kimś kto sam jest dużo bardziej świadomy jej możliwości (jak Revan). No cóż, twórcy scenariusza albo czerpali z bardzo oklepanych wzorów, albo uwielbiają KotORy. Proste awanturnicze historie sprzedają się, sprzedawały i sprzedawać będą, bo ludzie łakną prostoty walki dobra ze złem. W tym tkwi sukces Gwiezdnych Wojen i za to właśnie również ja jestem oddanym fanem Lucas Film...
Tradycja Ponad wszystko
Wiele osób narzeka, że Epizod VI jest zbyt podobny do IV, ale nie oszukujmy się, czyż nie o to chodziło zatwardziałym fanom? Mamy tu wszystko za co kochamy SW, pościgi, strzelaniny masę obcych. Ale jest tu coś jeszcze, klimat i poczucie, że historia snuje się sama. Z bohaterami się utożsamiamy, śledzimy z zapałem ich kolejne poczynania, jedyne co tu zgrzyta to główny zły. Kylo Ren jest beznadziejny, zaczyna nawet całkiem nieźle i już wydaje się że coś z niego będzie a potem... cóż. Fakt, ludzie chwalą go za jego wielowymiarowość, za skomplikowaną osobowość, ale nie o to tu chyba chodziło. Gość nawet nie jest Sithem, ba nie jest nawet Mrocznym Jedi, syn Hana Solo to zwykła pierdoła. Ten element ewidentnie nie zagrał, przynajmniej dla mnie, liczyłem na zimnokrwistego skur*wiela jeszcze gorszego niż Darth Vader, który ma tyle charyzmy co Darth Maul i przebiegłość Dartha Sidiusa, a dostałem szczeniaka bez charakteru, który nie potrafi nad sobą panować... Najbliżej temu panu do Dartha Malaka, który też nie do końca potrafił się określić.
Koncert życzeń
Czego oczekuje po kolejnej odsłonie Gwiezdnych Wojen? Po pierwsze Rey z dwustronnym mieczem świetlnym, po drugie Kylo Ren jako pełnokrwisty Sith, po trzecie jego szkolenie na Korriban w grobowcu Nagi Shadowa... To oczywiście pobożne życzenie, ale Abrams pokazał, że potrafi wykreować coś naprawdę fajnego czerpiąc z EU, ale nie kopiując go, właśnie dla tego tak bardzo liczę na Dolnie Mrocznych Lordów w jego interpretacji. O aktorów i rozwój ich postaci jestem spokojny Rey za sterami Sokoła będzie kompletować załogę i zbroić się do ostatniego pojedynku, zupełnie jak Rev... a nie, żeby się nie powtarzać; jak Wygnana Jedi. Mam też szczerą nadzieję, że EU szczelnie wypełni lukę między filmami i poznamy szczegóły szkolenia młodej jedi, a w filmie zobaczymy ją, już w roli rycerza... no i Korriban...
Co dalej?
Na kolejny film na pewno idę. Abrams zamknął starą trylogię i rozpoczął coś nowego, niech więc idzie swoją drogą. A ja czekam na szkolenie Rey (która jak dla mnie ukradła film dla siebie), vendettę Chewbaccy i dalsze losy Fina i Poe. Coś mi mówi, że jeśli jesteście w stanie kochać SW baaaaaardzo wyrozumiałą miłością to Epizod VII was nie zawiedzie, a my obejrzymy kolejną odsłonę awanturniczych poszukiwań. Wtórne? Tak. Oklepane? Jasne. A ja i tak uwielbiam ten motyw i czekam na kolejne pozycje EU, które choć trochę połatają fabułę filmu. A skończę oklepanym...
8 komentarzy
Rekomendowane komentarze