Przypomnijmy: na początku lutego w mediach zrobiło się głośno o problemach sieci sklepów pamiątkowo-cukierniczych Empik. Akcje spółki na giełdzie spadły o blisko 80%, a w zeszłym roku odnotowała ona kolosalne straty, zaczęto więc mówić o wiszącej nad firmą groźbie upadku. Jako, że Empik z jednej strony kontroluje 20% rynku księgarskiego w Polsce, a z drugiej zdążył wkurzyć już chyba wszystkich: inwestorów, pracowników, partnerów, klientów i właścicieli wywołało to szereg sprzecznych emocji. Jedni bali się, że zostaną zgnieceni przez padającego giganta, drudzy przynieśli colę i popcorn. Kolejni natomiast płakali, że nie będą mieć gdzie kupować książek.
Wpis ten powstaje z myślą o tej ostatniej grupie (rekrutującej się głównie z Facebooka, a nie CD-Action).
Jej aktywność uświadomiła mi, że mimo, iż jakość usług Empików spada z roku na rok ciągle istnieje szeroka grupa klientów, która nie wyobraża sobie korzystania z innej księgarni i pozostaje zupełnie nieświadoma faktu, że na rynku są lepsi.
Jeśli o mnie chodzi, to ostatni raz kupiłem książkę w Empiku pewnie z pięć lat temu, w czasach, gdy ?kubeczkowa rewolucja? dopiero się zaczynała. Powody takiej sytuacji są dwa: po pierwsze Empik jest drogi i znalezienie tańszej księgarni nie jest trudne. Niestety w naszym kraju istnieje wiele firm, które korzystają z tego, że są wielkie i wszyscy przyzwyczaili się do ich wielkości oraz myślą, że z tego powodu to w nich zrobią najlepsze zakupy. Sztandarowym przykładem może być tu Społem, a na rynku książkowym funkcję taką pełni Empik właśnie. W szczególności ten drugi nie ma żadnej, ciekawej oferty w porównaniu do konkurencji.
Po drugie (co dotyczy w szczególności Empików stacjonarnych) nie dba on o nowości. Niestety odnoszę wrażenie, że sieć ta przekonana jest, że książki sprzedawać można identycznie jak groszek w puszkach: jeśli klientowi posmakuje jeden, określony groszek, to przy następnych zakupach przyjdzie po dokładnie ten sam produkt. W efekcie czego mamy całe ściany wywieszone autorami dyżurnymi i ich szlagierami, natomiast nowości jest mało. Prawdę mówiąc od jakiegoś pół roku w ogóle omijam więc Empiki szerokim łukiem, bo zwyczajnie nie ma sensu ich odwiedzać.
Zamiast tego nabywam książki u konkurencji...
Wpis ten poświęcony będzie owej konkurencji omówieniu. Niemniej jednak zanim się tym zajmę warto powiedzieć głośno coś jeszcze:
Tym razem Empik chyba jednak nie zbankrutuje:
Końcem lutego Empik miał opublikować kwartalne sprawozdanie finansowe, jednak wstrzymał się z tym działaniem, przedstawiając w to miejsce rozbudowane szacunki na przyszły rok. Wynika z nich, że spółka ma plan ratunkowy. Publikacja ta wywołała pozytywną reakcję na giełdzie, w efekcie czego akcje poszły w górę o już prawie o 30 procent.
Prawdę mówiąc jestem z tego powodu ogromnie niezadowolony. Miałem w prawdzie nadzieję, że tak się stanie (a dokładniej: spodziewałem się powrotu do ceny 16 złotych), jednak myślałem, że a) zacznie najprędzej za pół roku, a najlepiej za rok b) zanim to się stanie kurs spadnie jeszcze o połowę. W efekcie czego pieniądze mam upchane w innych akcjach, które niestety też nie zachowują się tak, jakbym chciał...
No nic, może to tylko korekta wzrostowa. Albo po sprawozdaniu finansowym kurs się odwróci...
Promocja ?trzy za dwie?:
Drugim tematem, który chciałbym poruszyć zanim przejdę do mojego wyliczenia sklepów IMHO lepszych niż Empik jest kwestia promocji ?trzy książki w cenie dwóch? urządzanej co kilka miesięcy w tej sieci. Kwestia ta podnoszona jest przez część średnio zorientowanych w cenach sklepowych komentatorów. Otóż: w sklepach Aros, Bonito i Merlin promocja ta trwa przez cały rok, większość książek sprzedawana jest bowiem z upustem rzędu 30 procent.
Przejdźmy jednak tymczasem do listy księgarni i sklepów internetowych, których oferta jest IMHO lepsza i dużo ciekawsza, niż oferta Empików. Są to:
Lista sklepów oczywiście na Blogu Zewnętrznym:
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze